13,99 zł
Od siedmiu lat byłam świadkiem cudownych uzdro-
wień za wstawiennictwem św. siostry Faustyny,
a mimo to tkwiło we mnie przekonanie, że w moim
przypadku cud nigdy się nie wydarzy. Miałam mocno
wbite w głowę, że SM jest chorobą nieuleczalną i nic
ani nikt nie jest w stanie zmienić tego stanu rzeczy.
Myliłam się.
W sierpniu 2016 r. przebywałam w sanatorium
w miejscowości Wieniec-Zdrój. Tuż za ośrodkiem
znajduje się nowy kościółek Miłosierdzia Bożego z re-
likwiami św. siostry Faustyny. W czwartek 11 sierp-
nia 2016 r. o godzinie 19.00 byłam tam na Mszy św.,
w trakcie której ksiądz opowiadał o uzdrowieniach
za wstawiennictwem wspomnianej świętej. W tym
momencie poczułam przeraźliwy, przeszywający ból
głowy, zupełnie jakby ktoś wbił w moją czaszkę kilka-
naście sztyletów. Po chwili ból minął, a ja doznałam
olśnienia, że oto w te kilkanaście ognisk zapalnych,
które mam w mózgu, zaingerował Bóg. Zadałam ci-
chutko pytanie:
– Panie, czy to możliwe, że to kolej na mnie? Czy to
możliwe, że mnie teraz uzdrawiasz?11
Poczułam, że ból kręgosłupa ustępuje, nogi stają się
lekkie, a radość rozpiera moje serce.
Nie modliłam się o cud ale wiem, że mąż klęcząc
obok, błagał o moje uzdrowienie. Wtedy to, patrząc
na obraz św. siostry Faustyny, zobaczyłam żywe, po-
ruszające się oczy i nawet ruch powiek. Wcześniej
takie żywe oczy widziałam na obrazie Matki Boskiej
Częstochowskiej w naszym kościele.
I tak oto do kościoła przyszłam powłócząc nogami,
po Mszy św. zaś wybiegłam, radośnie podskakując.
Od tego dnia czuję się świetnie. Palce u nóg, któ-
re dawniej miałam podkurczone, bez czucia, fizjo -
terapeuta rozmasował bez trudu do tego stopnia, że
mogłabym nimi grać na pianinie. Zawsze czułam
ogromny ciężar mojego ciała, wydawało mi się, że
nogi wbijają się mocno w ziemię. Często rano budzi-
łam się z przeświadczeniem, iż ważę tonę i zastana-
wiałam się, czy udźwignę to swoje cielsko (ważyłam
około 60 kg).
Od 11 sierpnia 2016 r. jestem lekka jak piórko. Mam
wrażenie, że między ziemią a moimi stopami znajdu-
je się poduszka powietrzna, dzięki której w ogóle nie
dotykam podłoża, zupełnie jakbym biegła w powie-
trzu.
Na własną rękę, bez wiedzy lekarzy, zaczęłam od-
stawiać leki. Ujmowałam po troszku, by nie było szo-
ku dla organizmu. Wcześniej, gdy nie wzięłam jed-
nej dawki, po dwóch godzinach nogi same mi o tym
przypominały: wyginały się i miałam duże trudności
z chodzeniem. W ciągu miesiąca całkowicie odsta-
wiłam wszystkie leki i nadal czułam się świetnie. Po
trzech miesiącach postanowiłam potwierdzić cud od
strony medycznej. Poszłam do dwóch neurologów, 12
którzy leczyli mnie od początku choroby, czyli od po-
nad dwudziestu lat. Po ogólnym badaniu stwierdzili,
że nie występują u mnie żadne objawy typowe dla SM.
Dostałam skierowanie na rezonans magnetyczny. Od
lat badania pokazywały kilkanaście ognisk zapalnych
w mózgu. Byłam przekonana, że w związku z zaist-
niałym cudem, mózg będzie czysty, bez zmian. Moje
zdziwienie było wielkie, gdy okazało się, iż wynik jest
jeszcze gorszy niż w lipcu 2015 roku.
Obecnie mam liczne ogniska demielinizacyjne,
zlokalizowane podkorowo i przykomorowo w obu
półkulach mózgu, w pniu mózgowym, w prawym ko-
narze środkowym móżdżku oraz pojedyncze w ciele
modzelowatym i rdzeniu kręgowym na poziomie C2.
W sumie widocznych jest ponad dwadzieścia ognisk.
Gdy pokazałam opis lekarzom, usłyszałam piękne
słowa.
Pani doktor Elżbieta Lach powiedziała, że w swo-
jej karierze zawodowej nigdy jeszcze nie spotkała się
z przypadkiem, żeby pacjent po 20 latach choroby,
a w dodatku z takim rezonansem, był w tak świet-
nej formie. Inaczej niż cud tego nazwać nie można.
Pan doktor Witold Palasik wypowiedział się bardzo
podobnie i dodał, że leczy się pacjenta nie rezonans,
w związku z czym nie ma żadnych wskazań co do dal-
szego leczenia. Od tej chwili minęły już prawie cztery
lata, a ja niezmiennie czuję się świetnie!
Chciałabym przekonać wielu katolików, a także nie-
wierzących, latami nękanych przez choroby, że Jezus
Chrystus jest gotów ich uzdrowić. Skoro Pan przed
wiekami uzdrawiał tych, którzy z wiarą zwrócili się
do Niego, czemu nie miałby uczynić dziś tego same-
go? Ale niestety, wielu chorym w obecnych czasach brakuje wiary.
Ebooka przeczytasz w dowolnej aplikacji obsługującej format: