Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Druga część gorącej sagi o miłosnym trójkącie!
Minął miesiąc od wydarzeń z pierwszej części, a Mia i Mason w końcu są szczęśliwi? A przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Dziewczyna wciąż musi ukrywać ich związek przed najbliższymi, odrzucony Luke przestał się do niej odzywać, a Mason wkrótce przeprowadza się do Nowego Jorku, by spełniać marzenia o zawodowym futbolu. Ale przecież nie można mieć wszystkiego, prawda?
Sytuacja komplikuje się, kiedy Mii zaczyna grozić niebezpieczeństwo, a Luke zgadza się ją ochraniać. Wygląda na to, że dziewczyna wciąż nie jest mu obojętna?
Co wydarzy się pod nieobecność Masona?
Czy związek na odległość ma szansę przetrwać?
I dlaczego Mia wciąż czuje się zazdrosna o Luke?a? Czy aby na pewno podjęła dobrą decyzję?
Seks, namiętność, zazdrość? Miłosny trójkąt to gra, która nigdy się nie kończy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 271
Część 1
1.
Mia
Patrzę, jak Mason się pakuje, z trudem powstrzymując łzy. Wiedziałam, że to musi nastąpić, ale i tak nie byłam na to gotowa. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nie mam pojęcia, kiedy minął ten miesiąc.
Od momentu, gdy Mason i Luke zażądali ode mnie podjęcia decyzji, wiele się zmieniło. Niestety nie mogę powiedzieć, że na lepsze. Moja mama wróciła z Europy razem z Louisem i wspólnie kupili dom w Hollywood, żeby mieć na mnie oko. Tata i Melissa zgodzili się z nią, że powinnam zamieszkać z nimi. Zaliczyłam więc kolejną przeprowadzkę, której nie chciałam, do której czułam się zmuszona.
Luke przestał się do mnie odzywać. Nie odbiera telefonów, unika mnie, a na wieść, że wyprowadzam się z domu, upił się i zwymiotował pod moimi drzwiami. Tak, chyba nienawidzi mnie jeszcze bardziej niż wcześniej.
Możliwe, a nawet bardzo możliwe, że sobie na to zasłużyłam. Nie chciałam jednak go skrzywdzić. Skąd miałam wiedzieć, że on coś do mnie czuje? Przecież od początku mną gardził: był wredny, a wszystkie złe chwile, które mnie tu spotkały, miały jakiś związek z nim. Nigdy nie powiedział, że mnie lubi. Sam zaproponował ten układ z trójkątem. Nie planowałam zakochać się w Masonie, ale tak wyszło. Nie mogę tego zmienić. Gdyby ktoś mnie spytał, czy żałuję tej decyzji, odpowiedziałabym: „nie”. Można by pomyśleć, że oszalałam, ale ja tak nie uważam. Czas, który spędziłam z Lukiem i Masonem w tym chorym układzie, był miły. Nie zrobili mi krzywdy, nie zranili mnie fizycznie, a jedynie sprawiali mi przyjemność. Może trochę czułam się na początku jak dziwka, ale szybko mi przeszło. W końcu jesteśmy młodzi i mamy prawo zaszaleć od czasu do czasu.
– Nie chcę, żebyś wyjeżdżał, a jednocześnie bardzo się cieszę. Czy to normalne? – mówię, z trudem powstrzymując łzy, kiedy Mason zapina ostatnią walizkę.
– To normalne. Kochasz mnie i boli cię to, że za chwilę zaczniemy tworzyć związek na odległość – mówi, obejmując dłońmi moją twarz i wycierając cierpliwie każdą łzę. Wkrótce przestaję nad nimi panować i zaczynają lać się z moich oczu strumieniami. Będę za nim bardzo tęsknić.
Nasuwa się jedno pytanie: czy damy radę z odległością? Chyba jeszcze nigdy nie czytałam żadnego artykułu o związku na odległość, który się udał. On będzie w pieprzonym Nowym Jorku, a ja zostanę tutaj jeszcze na najbliższe półtora roku.
– Nie płacz, jakoś to będzie. Poradzimy sobie. W końcu pokonywaliśmy już większe przeszkody. – Próbuje jakoś mnie pocieszyć, ale z marnym skutkiem.
Zostanę teraz sama z Lukiem, który patrzy na mnie z mordem w oczach. Jeśli rzeczywiście wcześniej coś do mnie czuł, to teraz z pewnością przerodziło się to w nienawiść.
Całe szczęście chociaż na kampusie przestaliśmy być największą sensacją: ludzie znaleźli sobie nowy temat do plotek, a nam dali spokój. Sądzę, że chłopcy też jakoś zadziałali.
Kiedy tylko do Stanów wróciła moja mama, wszyscy poszliśmy z tym nagraniem na policję, aby spróbować ustalić, kto wrzucił je do sieci. W końcu to było nielegalne. Zamierzam złożyć pozew, jak tylko dowiemy się prawdy. Niestety, musimy czekać, nawet pieniądze tego nie przyśpieszą, gdyż są pewne procedury, których trzeba się trzymać.
– Może zmienię college i przeniosę się do Nowego Jorku? – Myślę na głos, chociaż wcale bym tego nie chciała.
Kolejny raz zaczynać wszystko od nowa? Chyba nie dałabym rady. Poza tym mam tutaj drużynę, z którą mamy szansę sięgnąć po mistrzostwo stanowe. Nie mogę tego porzucić, nie darowałabym sobie, gdybym zawiodła dziewczyny w takiej chwili. Sam trener przyznał, że wiele wniosłam do drużyny.
– Dobrze wiesz, że to nie jest dobry pomysł. Poza tym nie zostawisz tutaj rodziców ani Michelle.
– Jeśli ten związek ma się udać, to prędzej czy później i tak będę musiała ich zostawić.
– Dobrze wiesz, o co mi chodzi, nie czepiaj się słówek.
– Mogę cię odwieźć na lotnisko? – pytam, bo nie wiem, czy Mason załatwił już sobie podwózkę, a chciałabym spędzić z nim każdą ostatnią chwilę.
– Sądziłem, że to oczywiste. Dam ci poprowadzić cadillaca i na jakiś czas ci go zostawię.
Przecieram oczy ze zdumienia. Zostawi mi auto? Ale jak to? Czy w Nowym Jorku nie będzie potrzebować samochodu?
– Nie patrz tak na mnie. W kontrakcie z Gigantami mam zapis, że zapewnią mi auto, mieszkanie, i tak dalej. Nie ma potrzeby, żebym miał tam dwa samochody, a tobie się przyda.
– Zostawisz mi swojego cadillaca? – pytam jeszcze raz, dalej nie dowierzając.
– Tak, zostawię. To tylko samochód, nie rób z tego nie wiadomo czego, Mio.
– Rozumiem, ale to auto jest dla ciebie cenne. Jestem w szoku, że jesteś gotów mi je zostawić – przyznaję, szczerze zdumiona jego postawą.
– Ty też jesteś dla mnie cenna, zależy mi na tobie o wiele bardziej niż na samochodzie. Jeśli ma ci on ułatwić życie, to naprawdę nie widzę problemu w tym, że będziesz nim jeździć. Nie szalejesz na drodze, więc jestem spokojny.
– Wow, ależ to romantyczne! – Drwię odrobinę, nieco rozładowując atmosferę.
– Nie szydź ze mnie, uwierz mi, że znam takich, którzy swoje dziewczyny stawiają dopiero po samochodach i kolegach. Nie jestem jak oni. Dla mnie zawsze będziesz najważniejsza, chcę, żebyś o tym wiedziała.
– Mason... – zaczynam, ale właściwie sama nie wiem, co chcę mu powiedzieć.
Cieszę się, że jestem dla niego najważniejsza, ale frustruje mnie fakt, że jeszcze nie wyznał mi, co naprawdę czuje.
– Wiem, mała, wiem. Wstąpimy jeszcze do Luke’a? Chciałbym z nim porozmawiać przed wyjazdem, bo nie mogę wyjechać bez wyjaśnienia z nim kilku kwestii.
Kiwam głową. Poczekam w aucie, nie chcę być przy tej rozmowie, bo czułabym się niezręcznie.
Nie byłam w tym domu, odkąd przeprowadziłam się do mamy. Nie potrafię spojrzeć tacie w oczy. Jest mi wstyd, że tak się zachowałam i naraziłam na szwank ich reputację. Nie mogą sobie pozwolić na takie skandale, zwłaszcza, że często współpracują z celebrytami.
– Jak chcesz, to możemy, ale ja nie wejdę. Nie chcę z nim rozmawiać. Źle bym się z tym czuła, bo obiecałam rodzicom, że już więcej nie znajdę się z nim sam na sam w jednym pomieszczeniu.
To była pierwsza zasada, którą ustanowili rodzice, i to wspólnie z Louisem oraz Melissą. Całą czwórką mocno o tym dyskutowali, nie wiedząc, co z nami zrobić.
Oczywiście mama nie wie, że dalej spotykam się z Masonem. Teraz myśli, że jestem z Michelle. Przyjaciółka zgodziła się mnie kryć, wysyła jej zdjęcia, że jesteśmy na zakupach, fotografie są prawdziwe, choć nie z dzisiaj. Wybrałyśmy się wcześniej i zbierałyśmy dowody, właśnie na takie okoliczności. Michelle jest cudowną przyjaciółką, cieszę się, że ją mam. Gdyby nie ona, to pewnie bym zwariowała. Zwłaszcza w college’u, bo na samym początku było okropnie trudno. Ludzie wytykali mnie palcami, nazywali dziwką i pytali, czy skoro sypiam z Masonem i Lukiem, to im też dam. Mason mało co nie wyleciał ze szkoły za pobicie. Całe szczęście jego przyjaciele zainterweniowali. Raz pobił jednego chłopaka z mojego roku, bo powiedział to na tyle głośno, że mój chłopak doskonale wszystko słyszał. Nerwy mu wtedy puściły i rzucił się na niego. Gdyby nie reszta chłopaków, skończyłoby się to dużo gorzej. Oczywiście, wszyscy, którzy byli tego świadkami, udawali, że nic nie widzą.
Następnego dnia, a właściwie wieczoru, znalazł się kolejny idiota, który przy nich mnie obrażał. Tym razem pobił go Luke, ale to Mason był głównym podejrzanym. Tutaj już ten drugi był dużo odważniejszy, bo zgłosił sprawę. Ponownie zainterweniowali przyjaciele, ale na niewiele się to zdało.
Chłopak i tak na drugi dzień przyszedł cały pokiereszowany, ale to nie Mason był sprawcą. Wiedziałam o tym od samego początku, bo całą noc spędził w moim łóżku. Tak też powiedziałam dziekanowi, gdy zostałam wezwana na rozmowę. Oczywiście mój chłopak nad ranem się wymknął, żeby mama go nie przyłapała, bo znów byłaby mną rozczarowana.
– Wiem, mnie też wkurza cała ta sytuacja. Jak tylko dowiem się, kto nagrał ten filmik, zemszczę się na nim. Obiecuję ci to. – Mason przyciąga mnie do siebie.
– Mason, to nie chodzi o zemstę, chcę wiedzieć, dlaczego ktoś to zrobił. Zraniłam rodziców, skrzywdziłam Luke’a...
– Żałujesz? – pyta z powagą w głosie.
Wiem, do czego zmierza.
– Nie. Nie żałuję. Było mi z wami dobrze, a dzięki temu mogłam się zbliżyć do ciebie, o co od początku mi chodziło – wyznaję, chociaż już doskonale to wie, bo powtarzałam to chyba ze trzy razy.
– Przepraszam, że ciągle cię o to pytam, ale mam wrażenie, że naszą głupotą zrujnowaliśmy ci życie.
– Wcale nie, to znaczy na pewno je znacznie skomplikowaliście, ale wiedziałam, na co się piszę. Nie zmusiliście mnie do tego.
– Chodź tu do mnie – mówi, przyciągając mnie do siebie.
Całuje mnie delikatnie w usta, a ja odpowiadam tym samym. Zarzucam mu ręce na szyję i pogłębiam pocałunek. To są nasze ostatnie wspólne chwile przed jego wylotem, więc zamierzam je porządnie wykorzystać. Mason chwyta mnie za biodra, podskakuję i trzyma mnie na rękach. Idzie w stronę łóżka, które jest zawalone kartonami, ale to mu nie przeszkadza, bo po prostu je zrzuca.
– To będzie szybkie, bo nie mamy wiele czasu – mówi, od razu zdejmując ze mnie ubrania.
Absolutnie mi to nie przeszkadza, chcę po prostu jeszcze raz z nim być. Nieważne, że godzinę wcześniej uprawialiśmy seks, chcę jeszcze raz. Być może ten ostatni.
Palcami pieści moją łechtaczkę, a ja się cała wyginam. Potrzebuję jego dotyku jak tlenu. Nie wiem, co bez niego zrobię. Ten mężczyzna całkowicie mnie od siebie uzależnił. Mam wrażenie, że moje ciało bez niego jest niekompletne, wybrakowane.
Gdy zagłębia się we mnie, cała się rozpływam. Miało być szybko, bo nie mamy czasu, a mimo to Mason porusza się niespiesznie, ciągle całując moje usta i szepcząc mi do ucha, jak bardzo mnie uwielbia. Nie mówi „kocham cię”, ale to nic, bo uczucia ma wypisane na twarzy. To mi wystarcza.
Po wszystkim ubieramy się i wychodzimy. Chcę pomóc Masonowi z bagażami, ale zabrania mi to robić. Bierze dwie walizki: po resztę przyjedzie firma zajmująca się przeprowadzkami. Ostatni raz zerka na dom i odjeżdżamy.
– Coś się kończy, coś zaczyna – mruczy pod nosem.
Nie jestem pewna, czy mówi o mieszkaniu tutaj i wyprowadzce do Nowego Jorku, czy ogólnie o swoim życiu tutaj. Może ma na myśli to, iż czuje, że nasz związek zbliża się ku końcowi? Nie wiem, co myśleć o jego słowach.
Nie dopytuję. Na razie wolę żyć w błogiej nieświadomości. Siedzę zamyślona i obserwuję drogę, co chwila ukradkiem zerkając na Masona. Ma zaciśnięte zęby i jest skupiony na drodze. Wygląda, jakby nad czymś bardzo intensywnie myślał. Czy jego myśli błądzą w tym samym kierunku, co moje?
Podjeżdżamy przed dom, w którym wszystko ma swój początek, a moje serce zaczyna szybciej bić, gdy wspomnienia zalewają mój umysł.
– Dalej chcesz zostać w samochodzie? – Meer odwraca się w moją stronę z troskliwym spojrzeniem.
Kiwam jedynie głową. Nie wejdę tam. Co, jeśli jest tam Melissa? Od razu zadzwoni do mojej matki i mnie wyda. Nie mogę ryzykować, no i nie chcę się spotkać z Lukiem. Wystarczy, że musimy się widywać na kampusie.
– Niedługo wrócę. – Przelotnie całuje mnie w usta i idzie w stronę domu.
Denerwuję się, bo boję się, co może wyniknąć z ich rozmowy. A może się jakoś dogadają i Mason postanowi mnie rzucić, aby odzyskać przyjaciela?
Zbyt wiele myśli w mojej głowie powoduje migrenę. Od miesiąca mam je prawie cały czas i nachodzą mnie w najmniej oczekiwanych momentach. Najgorzej jest, gdy dopadają mnie w trakcie treningów. Wtedy nie potrafię się skupić na grze tak, jak powinnam. Nie jestem skuteczna w stu procentach, przez co możemy przegrać w finałach. Nie wybaczę sobie, jeśli z mojej winy stracimy szansę na zwycięstwo.
Bawię się telefonem, ale niewiele mogę z nim robić, bo po publikacji sekstaśmy usunęłam wszystkie konta w social mediach. Nie chciałam, żeby pisali do mnie jakieś głupie wiadomości czy wysyłali zrzuty ekranu z nagrania.
W końcu włączam sobie mecz siatkówki jakiejś włoskiej drużyny z rosyjskim klubem. W Europie trwa teraz Liga Mistrzów i o zwycięstwo walczą same najlepsze europejskie drużyny. Widziałam, że konkurencja jest dość mocna.
Kiedy kończy się drugi set, wraca Mason. Straciłam poczucie czasu, nie wiem, jak długo tam był. Przyglądam mu się, gdy wsiada do auta. Minę ma nieodgadnioną, więc nie mam pojęcia, jak poszło. Trudno go rozszyfrować.
– Jedźmy, bo zaraz się spóźnię na samolot – mówi tylko i rusza.
Chcę go zapytać, naprawdę chcę, ale nie wiem, czy to jest odpowiedni moment. Co jeśli w naszych ostatnich wspólnych minutach się pokłócimy i rozstaniemy się w niezgodzie?
– Na początku było trudno, ale w końcu jakoś doszliśmy do porozumienia. Nie będzie jak dawniej, ale przynajmniej mam pewność, że nie zostawiam cię tu samej. – W końcu przerywa milczenie.
Patrzę na niego zdziwiona, bo nie rozumiem, co ma na myśli.
– Możesz jaśniej?
– Po prostu wyjaśniłem z Lukiem kilka kwestii. Jest jeszcze wiele do obgadania, ale zrobimy to, gdy następnym razem się spotkamy. Na razie po prostu stanęło na tym, że obiecał mieć na ciebie oko.
– Cholera jasna, Mason. Nie potrzebuję żadnej niańki, a już zwłaszcza nie w osobie Luke’a. Po co z nim o tym rozmawiałeś? – wybucham, wściekła, że zamiast dojść do porozumienia ze swoim przyjacielem, poruszyli mój temat.
– Nie powiedziałem, że on będzie twoją niańką, więc wyluzuj i przestań się unosić. Po prostu ktoś musi tu mieć na ciebie oko, gdy mnie nie będzie.
– Czyli jednak będzie moją niańką. – Wściekam się, bo nieważne, co mówi, wychodzi na jedno.
Po co Luke ma mnie pilnować? Mason mi nie ufa? Sądzi, że go zdradzę, czy o co chodzi?
Nie chciałam się kłócić dzisiaj z Masonem, ale jeśli nie da mi poważnego powodu, dla którego zaangażował w to Luke’a, to niech się buja i sam sobie jedzie na lotnisko.
– Mio, możesz odpuścić? To nie jest istotne. – Ciężko wzdycha, zaciskając mocniej ręce na kierownicy.
– Nie, nie mogę odpuścić. Widzimy się dzisiaj ostatni raz na długi czas pewnie, a ty nie możesz mi powiedzieć, dlaczego Luke ma mnie mieć na oku?
– Szczerze? – pyta, jakby wątpił, że oczekuję od niego jedynie szczerości.
– No raczej! – Chcę usłyszeć prawdę, nieważne, jaka ona miałaby być.
– Pamiętasz walki?
– Jak mogłabym o nich zapomnieć... – mówię cicho, bo to tam wiele się wydarzyło.
– No więc Guzman nie był zadowolony z tamtej bójki, a jeszcze bardziej z mojego wcześniejszego odejścia. Powiedział, że nie będzie problemu, jeśli zarobię dla niego jeszcze trochę gotówki... Zgodziłem się. Wtedy, gdy ci mówiłem, że wychodzę na treningi, tak naprawdę chodziłem na walki. Zarobiłem dla niego mnóstwo kasy. Wykonałem swoją część umowy. Guzman mnie puścił, jednak coś mi podpowiada, że to nie koniec. Nie odpuści tak łatwo. Poprosiłem Luke’a, żeby miał na ciebie oko, bo boję się, że Guzman będzie coś kombinować. Luke dalej będzie tam walczyć, więc może spróbować się czegoś dowiedzieć. Po prostu będę o wiele spokojniejszy, wiedząc, że ktoś tutaj o ciebie dba tak jak ja.
Cholera. Czy to znaczy, że mogę mieć kłopoty? Czy ten mężczyzna może chcieć mi rzeczywiście coś zrobić? Dlaczego Mason nie powiedział mi o tym wcześniej? Chyba powinnam wiedzieć takie rzeczy.
– Mason, mogłeś mi powiedzieć prawdę, a w zasadzie to powinieneś mi ją powiedzieć. Nie możesz przede mną zatajać takich rzeczy...
– Nie chciałem cię martwić. Widzisz? Już jesteś przerażona. Nie martw się na zapas. Luke się tutaj wszystkim zajmie, a w razie czego, to sprowadzę cię do siebie, do Nowego Jorku.
– Cholera, Mason! Co to znaczy, że nie chciałeś mnie martwić? Nie sądzisz, że wypadałoby mi o tym powiedzieć? Mogłabym się wtedy bardziej pilnować, nie wiem, nie chodzić sama po zmroku czy coś. Związek na tym polega, wiesz? Ludzie mówią sobie takie rzeczy! – Podnoszę głos, bo jestem zła, że zataił przede mną tak ważną informację.
Jak on mógł? Czy w ogóle zamierzał mi o tym powiedzieć? A może przyznałby to dopiero, jakby mi się coś stało? Wolę o tym nie myśleć. Od samego początku ci mężczyźni mnie przerażali, a teraz jeszcze bardziej się boję, gdy przypomnę sobie, jak mnie obserwowali.
– Przepraszam, Mio... Sądziłem, że to będzie dla ciebie najlepsze rozwiązanie. Czy od teraz możesz trzymać się bliżej Luke’a? Żebym był o ciebie spokojniejszy?
Czy on spadł z choinki? Ja mam się zbliżyć do Luke’a?! Nie ma takiej opcji! Pomijając już fakt, że rodzice by mnie za to zabili, to sama nie chcę być blisko niego. Był dla mnie dupkiem, później nastąpiła chwila przerwy na bycie miłym, a później znów stał się dupkiem. Najpierw musiałby mnie chyba z milion razy przeprosić, żebym podeszła do niego bliżej niż na odległość stu metrów.
– Czy możemy na razie zostawić ten temat? Chciałbym te ostatnie minuty spędzić z tobą inaczej niż na kłótni, a już dojeżdżamy na lotnisko. Możesz udawać choć przez moment, że ta rozmowa nie miała miejsca? Gdy dolecę, to porozmawiamy o tym wszystkim na wideoczacie. Co ty na to?
Kiwam głową. Mason na rację, to nie czas i miejsce na takie rozmowy. Powinniśmy się cieszyć wspólnym czasem.
– Dobra, ale nie odpuszczę ci tego tematu. Przez ciebie teraz boję się wracać sama do domu – przyznaję przerażona.
– Za dnia ci nic nie zrobią, nie zbliżą się nawet. Po prostu jeśli wieczorem będziesz gdzieś szła, zabieraj ze sobą Luke’a albo któregoś z chłopaków. Znają temat, będą wiedzieć, co robić.
Dojeżdżamy na parking. Znalezienie wolnego miejsca zajmuje nam dłuższą chwilę. W końcu udaje mi się jakieś wypatrzyć i Meer tam wjeżdża. Udaje mi się wygramolić z auta bez obicia drzwiami sąsiedniego pojazdu.
Mason wyciąga swoje bagaże, tym razem nie protestuje, gdy oferuję mu swoją pomoc. Daję mi najmniejszą walizkę, ale i tak się cieszę, że mogę mu pomóc.
Im bliżej wejścia na lotnisko, tym bardziej zbiera mi się na płacz. Zagryzam wargę, żeby się powstrzymać, bo nie chcę, aby zobaczył moje łzy. Dam radę. To tylko półtora roku. Poradzimy sobie. Na pewno. Poza tym sezon nie trwa przez cały rok, a ja mam przerwy, wakacje i tak dalej. Będzie dobrze, musi być.
Nadchodzi moment rozstania. Nie wytrzymuję. Z moich oczu wylewa się morze łez. Mason ociera każdą z nich i mocno mnie do siebie tuli. Patrzę na niego.
– To nie koniec, prawda? – pytam, pociągając nosem, bo przeraża mnie ta perspektywa.
– Nie, mała, to nie jest koniec. To dopiero początek, obiecuję ci – mówi i składa na moich ustach pocałunek.
Jest inny niż wszystkie nasze dotychczasowe. Powolny, słodki, a jednocześnie gorzki. Mam wrażenie, że w ten sposób się ze mną żegna. Czuję słony posmak swoich łez, ale nie zawracam sobie tym głowy. Teraz liczy się tylko on i nic więcej.
– Do zobaczenia – mówię, gdy się ode mnie w końcu odsuwa. Słowa przychodzą mi z wielkim trudem.
– Kocham cię, nie wątp w to i bądź dzielna – mówi, a ja patrzę na niego jak zaczarowana.
Powiedział to, w końcu to powiedział. Nie wierzę. Uśmiecham się przez łzy i odpowiadam tym samym. Odsuwam się, pozwalając mu odejść. Ufam, że do mnie wróci. Musi wrócić.
Obserwuję go, gdy kroczy w stronę stanowisk odprawy. Wjeżdża ruchomymi schodami na górę, zaraz zniknie mi z oczu.
– Odwróć się – powtarzam jak mantrę, chcąc jeszcze raz ujrzeć jego twarz.
Robi to, odwraca się, uśmiecha się delikatnie i znika mi z pola widzenia.