15,99 zł
Deli Delfina to autorka pisząca pod pseudonimem. Mimo że na co dzień tworzy powieści i opowiadania, na swój debiut wybrała tomik wierszy w którym dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat otaczającego nas, "nowoczesnego" społeczeństwa. Szczególną uwagę zwraca na zapomniane wartości moralne, relacje międzyludzkie i priorytety, które charakteryzują obecny poziom człowieczeństwa. Pragnie wzbudzić refleksje w czytelniku i przypomnieć co tak naprawdę powinno zostać uznane za wartościowe. Autorka określa siebie mianem pesymistycznego optymisty, gdyż z jednej strony obecna sytuacja społeczna możne znacząco przygnębiać, ale jej optymistyczna część duszy i charakteru żywi dalej nadzieję, że ludzkość potrafi zrozumieć jak ważne są empatia, miłość, współczucie, które w ferworze codziennego życia i trosk stają się coraz bardziej zapomniane.
Dzięki mieszanemu pochodzeniu kulturowemu szczególnie potrafi dostrzec głębokie struktury społeczne i scharakteryzować każdą ich barwę, będąc nie tylko obserwatorem, ale i uczestnikiem wielu z nich. W życiu prywatnym działa jako przedsiębiorca - copywriter, ciesząc się każdą chwilą spędzoną z rodziną i bliskimi. Mimo bogatego świata wyobraźni mocno stąpa po ziemi, a ciągle kłębiące się pomysły w jej głowie mobilizują ją, by wszystkie opowiadania i powieści niegdyś pisane "do szuflady", podobnie jak ta książka pełna refleksji, ujrzały światło dzienne.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 30
wydanie pierwsze, ISBN 978-83-66915-49-7
©Delfina Deli i Wydawnictwo Agrafka 2022
Redakcja i korekta
Sylwia Lewandowska
Skład i Łamanie
Teresa Witkowska
Okładka
Marta Chrobak
Druk i oprawa
Print Group Sp. z o. o.
Wydawca
Wydawnictwo Agrafka
ul. Macierzankowa 15; 64-514 Przecław
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwoagrafka.pl
Dla moich rodziców - kreatorów mądrych zasad, pomocników w problemach i przyjaciół w dorosłym życiu.
Zdaję sobie sprawę, że mój tom nie jest powiewem mody.
Nowoczesna poezja odchodzi od rymów i gładkiej mowy. W pełni szanuję pisarzy nowoczesnych i światłych, jednak nie szufladkuj moich spostrzeżeń „do zbyt dawnych”. Są rzeczy klasyczne, które nie wychodzą z mody, tak jak dostojny kapelusz, bez względu czy jest z lat 90’, czy też jest nowy.
Czytaj więc ze zrozumieniem, zjednaj się z mym sercem i rozumieniem. Może wtedy pojmiesz sens słów w nich ukryty, ładnymi rymami przykryty.
Dziwakiem nie każdy się rodzi,
Ale wiele osób ku temu życie wodzi.
Nie robi to jednak świadomie,
Jeden z nich właśnie o tym opowie...
Dziwakiem stajesz się stopniowo, ale na stałe,
Zupełnie nowy pogląd na życie w głowie powstaje.
Początkowo niczym się nie wyróżnia,
Do czasu, gdy widzi, że otacza go próżnia.
Świat, w którym dorastał i żyje,
To tylko zwykłe pomyje,
Patrzy na ludzi jak na dziwo,
Gdy codziennie odnoszą się do siebie krzywo.
Coraz bardziej zaczyna mu to doskwierać
Biedny nie może się pozbierać.
Chce być inny niż cała rzesza,
Nie pasożytem jak zwykła wsza.
Tu się zaczyna jego przemiana,
Znowu odradza się w nim wiara.
Staje się wzorem pracy, kultury,
Pokazuje, że nie ma umysłu kury!
Rozwija się ciągle i ciągle,
Coraz większa przepaść pomiędzy nim a ludźmi się ciągnie.
Mimo że miły, pokorny jest dalej,
A ludzie wciąż mówią: oszalej, oszalej!
Nie mogą znieść, że coś mu się udaje,
Pomocną dłoń wielokrotnie im podaje.
Symbolem jest ich braków, niewiedzy i głupoty,
Nie ważne, że te wysiłki, to jego siódme poty.
Usunąć chcą go ze społeczeństwa,
Pozbawić poczucia bezpieczeństwa.
Odebrać szczęście i radość,
By nigdy nie był traktowany jak gość.
Chcą tylko korzystać z jego mądrości,
Bo sami nie mają żadnej wartości.
Gaszą w nim entuzjazm i zapał,
Kłopotów na głowę dają mu nawał.
A że szlachetność to jego domena,
Szuka podobnego partnera.
Postronni mówią: „Wyniosły się stał”,
A on tylko jedno marzenie miał…
Przygnębienie go dopada,
Na docinki już nie odpowiada.
Zamyka się w swojej skorupie,
Oczy ma coraz bardziej trupie.
Prostactwo i hołota —
Zniszczyli go, bo taka była ich ochota.
Stał się odludkiem, dziwakiem,
A kiedyś był pięknym barwnym ptakiem.
Wartości jednak nie dają mu o tym zapomnieć,
Poczucia krzywdy nie chce wspomnieć.
Szlachetny i dobry dalej jest dla ludzi,
Nie patrzy na to, że ich złem się pobrudzi.
Żyje dalej, ale w cichości,
Tylko on zaprasza do swego świata w gości.
Pogodzony ze swym losem,
Czasem tylko pociąga nosem...
Dziwakiem się stał nie przez ludzi, a przez siebie,
Bo za życia sam się mimowolnie grzebie.
To jest jego forma przetrwania,
Tylko jemu dobrze znana.
Nie jest już sobą ani ważniakiem,
Tylko po prostu zwykłym dziwakiem...
Patrzysz — osobistość jedna,
A na twarzy pycha upięta.
W sercu zgnilizna wszelka,
Uprzejmość u niego już dawno zwiędła.
Cnót nie zaznasz żadnych,
Jego oczy mają wzrok przebiegły, cwany.
Charakter hardy przesłania wzrok,
Obserwuje innych każdy krok!
Nie z troski, zmartwienia czy wręcz miłości,
Pragnie wyłącznie połamać Ci kariery kości.
Wymagań ma mnóstwo, lecz nie wobec siebie,
Patrzy, jak może zdołować tylko Ciebie.
Istot szlachetnych wielce nie cierpi,
A jego zemsta prowadzi do śmierci.
Chamstwo, prostactwo i obłuda,
Oto cała jego kreatura!