Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
On: Zakochałem się w Spencer Faith niemal od pierwszego wejrzenia. Była piękna, nieustraszona i nikomu nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Kiedy dowiedziałem się, że jest to ta sama kobieta, z którą Alex próbuje mnie zeswatać, już dawno przepadłem z kretesem. Zwłaszcza po tym, jak ośmieliłem się ją pocałować.
Ona: Seth Clifford frustruje mnie. Jego uśmiech ze słodkim dołeczkiem w policzku, niesforne loczki i łagodny wzrok przepełniają mnie dziwnymi emocjami. Emocjami, które myślałam, że umarły wraz z moim mężem. A jednak, kiedy stajemy twarzą w twarz, tracę grunt pod nogami. Ja – ta, którą zwą Modliszką z kadr.
Dział marketingu ma gorszy okres, dlatego kierowniczka HR musi się im przyjrzeć.
Mur Spencer kruszeje z każdym spotkaniem uroczego grafika, ale czy bohaterowie podejmą ryzyko, by się spotykać? Kobieta dopiero co stanęła na nogi po stracie męża i nie ma rzeczy, której by nie zrobiła dla swojego syna Noah. Czy Seth wiedział, w co się pakuje?
Każdy z nas zasługuje na szczęście. Przekonali się o tym także Spencer i Seth. P. D. Hutton zabiera nas do świata pełnego emocji. To książka, przy której nie będziecie się nudzić i która tak szybko nie da się odłożyć. To piękna, wzruszająca historia o sile uczucia mogącego pokonać wiele przeciwności. Polecam całym sercem. - Justyna Dziura, autorka
P. D. Hutton zaczarowała mnie swoim dojrzałym debiutem „Stay with me. Dla ciebie wszystko”. W kolejnej części tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że ma talent do pisania pięknych i prawdziwych historii. Jak potoczą się losy Modliszki z kadr i uroczego grafika? Czy Seth skruszy lód na zranionym sercu Spencer? Powieść wypełniona subtelnością, zmysłowością i paletą przeróżnych emocji. Jestem pewna, że poruszy niejedno serce! - Patty Goodman, autorka „Ognistej sukienki”
Niespodziewane uczucie. Sukcesywnie dokładane przeszkody. To nie mogło się udać! Niezwykle romantyczna, przepełniona emocjami, słodko-gorzka powieść, która udowadnia, że czas to najlepszy sprzymierzeniec. Historia Spencer i Setha poruszy Wasze serca. Mnie oczarowała. Dajcie się jej porwać. Nie będziecie żałować. Polecam serdecznie. - Agnieszka @zlotowlosa.i.ksiazki.
„Ważna i niezwykła” – tak bym mogła rzec. Historia o potężnej sile miłości oraz ludzkich zdolnościach do trzymania się nadziei za wszelką cenę. Nasza Patrycja dała mi tu wszystko, co kocham w dobrych książkach. Liczę, że poznacie dalsze losy bohaterów „Stay with me”. - Wasza madziara.malfoy, Magdalena Spirydowicz
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 478
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by P. D. Hutton, 2021Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2022 All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Aneta Krajewska
Projekt okładki: Patrycja Kiewlak
Zdjęcia na okładce: © by Roman Samborskyi/Shutterstock
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-8290-104-7
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Każdy z nas zasługuje na szczęście. Przekonali się o tym także Spencer i Seth. P. D. Hutton zabiera nas do świata pełnego emocji. To książka, przy której nie będziecie się nudzić i która tak szybko nie da się odłożyć. To piękna, wzruszająca historia o sile uczucia mogącego pokonać wiele przeciwności. Polecam całym sercem. – Justyna Dziura, autorka
Niespodziewane uczucie. Sukcesywnie dokładane przeszkody. To nie mogło się udać! Niezwykle romantyczna, przepełniona emocjami, słodko-gorzka powieść, która udowadnia, że czas to najlepszy sprzymierzeniec. Historia Spencer i Setha poruszy Wasze serca. Mnie oczarowała. Dajcie się jej porwać. Nie będziecie żałować. Polecam serdecznie. – Agnieszka @zlotowlosa.i.ksiazki.
„Ważna i niezwykła” – tak bym mogła rzec. Historia o potężnej sile miłości oraz ludzkich zdolnościach do trzymania się nadziei za wszelką cenę. Nasza Patrycja dała mi tu wszystko, co kocham w dobrych książkach. Liczę, że poznacie dalsze losy bohaterów „Stay with me”. – Wasza madziara.malfoy, Magdalena Spirydowicz
Spis treści
1. Nowe życie
2. Bądź mężczyzną, Seth!
3. Kiedy wraca twoja eks
4. A może by jednak spróbować?
5. Możesz być moją przyjaciółką?
6. Usprawnijmy marketing
7. To wcale nie będzie takie proste
8. Dwoje samotnych ludzi
9. Tylko nie to…
10. Przyznaję, jest uroczy
11. Kruszejący mur
12. Proszę, zauważ mnie, Spencer Faith
13. Zazdrość jest suką
14. Poznajmy się
15. Nie potrafię się temu oprzeć
16. Czy na pewno wszystko jest w porządku?
17. Jak to z nami jest?
18. Kłamczucha
19. Coś jest nie tak
20. Czemu to zrobiłam?
21. Praca 1, związek 0
22. To jednak koniec?
23. Potrzebuję przestrzeni
24. Nowe zasady
25. Po cholerę proponowałem te randki?
26. Jeszcze nie wszystko stracone
27. Moja kolej, by zawalczyć
28. Chcę więcej, Spencer Faith
29. Zostań ze mną
30. Chcę wszystkiego
31. Darujmy sobie deser
32. Oby to było na poważnie
33. Kocham cię
34. Co teraz?
Epilog
Od autora
Paulinie, za każdy czwartkowy spacer
1. Nowe życie
San Francisco, 2013
Spencer
Ból był przeogromny. Płacz wcale nie przynosił ulgi. Pragnęłam, aby ziemia mnie pochłonęła, abym przepadła raz na zawsze. Nie chciałam swojego życia bez Troya. Jak niby miałabym sobie poradzić bez niego? Był częścią mnie. Był kawałkiem mojej duszy i mojego serca. Bez niego nic nie było takie, jak powinno byłobyć.
Nie chciałam rozmawiać z nikim z jednostki. Przedstawiliby mi w kilku słowach, co się stało. Poklepaliby mnie po ramieniu, powiedzieli, że jest im przykro z powodu mojej straty, i zapewniliby, że mój mąż zginął jakbohater.
Nie musiałam tam iść, aby to usłyszeć. Wiedziałam to. Był bohaterem z prawdziwego zdarzenia. Niestety nie był jednak nieśmiertelny i mi goodebrali.
Chciałam go zobaczyć jeszcze raz i powiedzieć, jak bardzo go kocham. Powiedzieć mu, że był miłością mojego życia, i że bez niego nic już nie ma sensu. Chciałam jeszcze raz pocałować jego usta, poczuć jego zarost na policzku, choć szczerze nie znosiłam, jak nie golił się i drażnił moją skórę. Chciałam, aby jeszcze raz się ze mną pokłócił o jakąś bzdurę. Aby powiedział: „Spencer Faith, gdybyś nie była miłością mojego życia, kazałbym cię zlikwidować za ten cięty język i ośliupór”.
Czemu ja nigdy nie mówiłam takich słów? Czemu otwarcie nigdy nie powtarzałam, jak wiele dla mnie znaczył. Że oddałbym dosłownie wszystko, aby jeszcze raz zobaczyć jego twarz. Byłam przyzwyczajona do jego nieobecności. To prawda. Zawsze jednak wiedziałam, że jest tam gdzieś w świecie i wróci domnie.
Poza tym miał ze sobą Maxa. Troy cenił go bardziej niż kogokolwiek. Był jego prawdziwym i oddanym przyjacielem. Choć prawdę mówiąc, przez ostatnie dni niewiele rozmawialiśmy. Widziałam, że starał się utrzymać emocje na wodzy, tak jak został wyszkolony, ale bałam się, że całkowicie się posypie. A ja nie byłabym mu w stanie pomóc, bo sama ledwofunkcjonowałam.
– Wstań, Spencer! – Usłyszałam dobrze znany migłos.
Podniosłam wzrok, a do oczu automatycznie napłynęły miłzy.
– Słyszysz? Maszwstać!
– Nie, nie chcę. Nie potrafię… – Pokręciłam głową, a moim ciałem wstrząsnąłszloch.
– Jesteś najsilniejszą i najbardziej upartą kobietą, jaką znam. Dlatego musisz siępodnieść.
– Nie dam sobie radysama.
– Spencer Faith, nie zrobisz mi tego. Nie poddasz się. Nie jesteś przecież żadnym mięczakiem. Musiszwstać!
Popatrzył na mnie z zaciętością i wyciągnąłdłoń.
– I co potem!? Co mam zrobić sama? Jak, do cholery, mam sobie poradzić wpojedynkę?!
Nienawidziłam tego, że mnie zostawił. Byłam na niego wściekła, że dopuścił do tego. I to akurat teraz, kiedy mieliśmy syna. Kiedy nasze życie mogło być piękne jak w tych cholernie naiwnych i głupich filmach. Czemu więc coś takiego akurat nam sięprzytrafiło?
– Nie jesteś przecież sama. Masz przyjaciół i rodzinę, która będzie przy tobie, cokolwiek się stanie. Masz też Noah. Musisz go wychować na takiego twardziela, jakim jest jego mama. Obiecaj mito.
– Sama? – zapytałampłaczliwie.
Jak on, do cholery, sobie towyobrażał?
– Spencer Faith, znam cię. – Jego ton złagodniał i mężczyzna popatrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. – Jesteś częścią mnie i wiem, że sobieporadzisz.
– Noah jest taki podobny do ciebie – powiedziałam i pociągnęłamnosem.
– Jest cudowny. Dziękuję ci zaniego.
– Troy, ja… Tak bardzo ciękocham.
– Wiem. – Uśmiechnął się. – Musisz wstać. Wiem, że to będzie cholernie bolało, ale musisz iść na mójpogrzeb.
Każdy nerw w moim ciele protestował. Chciałam zostać w łóżku i wszystkoprzeczekać.
Byłam wdową, w dodatku cholernie żałosną i samolubną, która nawet nie chciała we właściwy sposób pożegnać swojegomęża.
Byłam naprawdę okropnym człowiekiem i wcale nie zasługiwałam na żadnewspółczucie.
Po raz kolejny spojrzałam na niego i poddałamsię.
– Okej. – Pociągnęłam nosem. – Będziesz nad namiczuwał?
– Zawsze.
– Dam sobie radę – powiedziałam bardziej do siebie niż doniego.
– Jeszcze jedno, Spencer. Masz żyć i być szczęśliwa. Nie możesz pozwolić, by żal zjadł cię odśrodka.
– To będzie cholernie trudne, bo czuję, jak każdy nerw w moim ciele stawia opór. To niesprawiedliwe, że padło na ciebie i nawet nie zobaczysz naszego syna. To takie kurewsko niesprawiedliwe! Nie wiem, czy kiedykolwiek się z tympogodzę.
– Wiem, że to nie fair. Mnie też jest przykro, ale dasz sobie radę. Wierzę wciebie.
Przez chwilę żadne z nas się nieodzywało.
– To pożegnanie, prawda? – zapytałamcicho.
– Tak. – Zbliżył się do mnie i założył mi kosmyk włosów za ucho. – To zawsze byłaś ty, Spencer. Odkąd tylko cię ujrzałem w przedszkolu, wiedziałem, że będziesz dla mniewszystkim.
Nie mogłam się powstrzymać i wodospad łez ponownie popłynął mi zoczu.
– Boże, jak ja cię kocham. Nawet uwielbiam się z tobą kłócić. Jesteś taka pełna pasji i zawsze dążysz do celu. Jesteś wyjątkowa. – Uśmiechnął się do mnie w typowy dla siebie sposób, a moje serce boleśnie zacisnęło się w piersi. – Zawsze będę przy was, zawsze będę nad wamiczuwał.
Cześć, San Francisco! Witamy w porannym programie. Właśnie wybiła ósma, porawstawać!
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam naradiobudzik.
Więc to dziś. Dziś miałam na zawsze pożegnać miłość mojego życia i rozpocząć swoje życie nanowo.
Przewróciłam się na plecy i spojrzałam wsufit.
Kurwa!
*
Londyn, wrzesień 2016
– Spence, dobrze że już jesteś. Dzwonili z Media Corp. Sekretarka prezesa prosiła, abyś przyszła do nich po południu. Podobno coś tam się wydarzyło i wszystkie rozmowy zostałyprzeniesione.
– Okej – powiedziałam w roztargnieniu i zaniosłam zakupy dokuchni.
– Nie stresuj się, to pewnie tylkoformalność.
– Nie do końca. Może reszta tutejszego zarządu będzie miała lepszego kandydata? Muszę zrobić naprawdę dobrewrażenie.
– Raz-dwa ich rozpracujesz. Jesteś mistrzynią rozmówkwalifikacyjnych.
– Dzięki, Nick. – Posłałam mu spojrzenie pełne wdzięczności. – Jak Noah? Niemarudził?
– Już skumał się z innymi dzieciakami. Chyba zapomniał o tamtym incydencie. Ba! On nawet wyrwał już jakąślaskę!
– Josie? – zapytałam, na co pokiwałgłową.
– Choć myślę, że na tapecie pojawiła się jeszcze niejaka Rose. Jest nowa w grupie i zdaje się, że wpadła mu w oko. Młody będzie łamaczem serc, nie mam co do tego żadnychwątpliwości.
Od jakiegoś czasu mój syn non stop mówił o swoich nowych przyjaciołach. Cieszyłam się, że wreszcie znalazł kogoś, z kim mógł się zakolegować. Dzieciaki bywały okrutne. Cała ta przeprowadzka naprawdę wiele nas kosztowała, ale miałam nadzieję, że taka zmiana wyjdzie nam na dobre. San Francisco mnie dusiło. Potrzebowałam swobody i przestrzeni. I dosłownie wszystko przypominało mi tamTroya.
– Nie zamartwiaj się – powiedział wesołym tonem. – To dzielny chłopiec, zupełnie jak jego ojciec i mama. – Wstał z kanapy i odstawił kubek do zlewu. – Damy sobie radę, Spencer. – Położył dłonie na moich ramionach i spojrzał mi woczy.
– Dziękuję, że jesteś tu z nami. Noah znacznie lepiej zniósł przeprowadzkę, dziękitobie.
– Wcale mnie nie potrzebujecie. Sami wspaniale dajecie sobie radę. Jesteś najlepszą matką podsłońcem.
Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy usłyszałam te słowa. Objęłam go wdzięczna, że był tutaj zemną.
– Niedługo mam rozmowę o pracę, więc idę sięprzebrać.
– Przyjdziesz nakolację?
Odsunął się i spojrzał na mnie z łobuzerskimuśmiechem.
– Mamrandkę.
– Jak to możliwe, że mieszkamy tu zaledwie tydzień, a ty przez ten czas miałeś znacznie więcej randek niż ja przez całe swojeżycie?
– Cóż… ja jestem oszałamiająco atrakcyjny, mam rewelacyjne poczucie humoru i jestem piekielnie dobry w teklocki.
Wywróciłamoczami.
– Kiedyś któraś tak cię omota, że odbierze ci zdrowyrozsądek.
– Rozsądek zgubiłem już dawno temu. – Zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. – Przyjdę z rana, by odprowadzić Noah do przedszkola, wtedy na spokojnie przygotujesz się do rozmowy kwalifikacyjnej. Możesz mi zostawić trochę kawy, bo chyba będę jej potrzebować zrana.
– Okej. – Popatrzyłam, jak wychodzi, i mimo wszystko uśmiechnęłamsię.
Dobrze czułam się w Londynie. Był to dla nas świeży start. Mogłam cały swój bagaż zostawiać w San Francisco i tutaj zacząć od nowa. Kupiłam mieszkanie niedaleko centrum, dzięki czemu wszędzie miałam blisko. Zakładałam, że dostanę posadę w Media Corp, choć tak naprawdę oficjalnie żadne stanowisko nie zostało mi zaproponowane. Mój poprzedni szef powiedział, że tutaj miałabym o wiele lepsze możliwości, by się rozwijać, a także że tutejsze osoby działają na innych zasadach i troszeczkę brakuje im precyzji. W teorii brzmiało to jak praca moich marzeń, więc od razu sięzgodziłam.
Byłam maniaczką porządku. Lubiłam sprzątać, układać i naprawiać. Dlatego Londyn nagle stał się dla mnie wielką okazją, aby osiągnąć coś więcej. Potrzebowałam takiego celu. Bycie matką wiele dla mnie znaczyło, chciałam jednak sprawdzić się również jako pracownik. Noah był jeszcze mały i łatwiej mu było zmienić grupę w przedszkolu. Nie przywiązał się za bardzo do dzieci w swojej poprzedniej szkole, więc był to idealny moment, aby sięprzeprowadzić.
Zajrzałam do jego pokoju i zobaczyłam, że coś rysuje. Mimo wszystko uśmiechnęłam się na ten widok. Był dla mnie niczym kotwica, pozwalał mi stabilnie kroczyć i walczyć z wszelkimi przeciwnościami. Kochałam go ponad wszystko i nie było rzeczy, której bym nie zrobiła dla tego małego blondwłosego chłopca o niebieskich oczach. Takich samych jak u jegoojca.
– Nick dał mi colę – powiedział, szczerzącsię.
– Umawialiśmy się, kawalerze. – Popatrzyłam na niego z udawaną surowąminą.
– To byłanagloda.
– Jasne, u was zawsze jest to nagroda. – Podeszłam do niego i zmierzwiłam mu włosy. – Zaraz zrobię obiad, a potem możemy iść do parku. Co ty nato?
– Ekstra!
„Ekstra” było jego nowym ulubionym słowem. Ostatnio potrafił je wszędzie wcisnąć, dlatego mimowolnie sięuśmiechnęłam.
– Zrobiliście ćwiczenia od logopedy? – zapytałam, na co pokiwał głową. – Okej, to w sumie była to zasłużonanagroda.
– Nick powiedział, że jak następnym razem pójdziemy na zakupy, kupi mi figurkę Flasha1w innym kostiumie. Podobno jest kilkawersji.
Nie miałam pojęcia, czy to prawda, bo akurat postaci komiksowe nie były moją mocną stroną. Choć starałam się zapamiętywać niektóre rzeczy, gdy mój syn o nich opowiadał. Niestety z marnym skutkiem. Znajomy Alex podsyłał czasem komiksy dla Noah, za co byłam mu wdzięczna, bo nic tak nie wywoływało w moim synu zachwytu, jak właśnie nowa dostawa powieścigraficznych.
Ja się podobno na tym nie znałam, bo byłam dziewczyną i cały czas wszystko złe kupowałam, ale te od grafika zawsze były strzałem wdziesiątkę.
Cóż, była w tym jakaś logika. I właściwie nie zamierzałam się jejsprzeciwiać.
– Chyba wujek Nick za bardzo cięrozpieszcza.
– Nie, zasłużyłem.
– Czyżby? – zapytałam, kryjącuśmiech.
Rozpromienił się, a ja pocałowałam go w czoło i wyszłam dokuchni.
*
Ubrałam się w granatowy kostium oraz białą koszulę w delikatne, błękitne prążki. Do tego włożyłam niezawodne szpilki i związałam włosy nisko nad karkiem. Nick żartował, że wyglądałam jak poborca podatkowy, co uznałam za komplement. Chciałam się prezentować profesjonalnie, bo tak podchodziłam do tejpracy.
Budynek Media Corp robił wrażenie. Wzięłam głęboki oddech i weszłam, otworzywszy szklane drzwi. Wewnątrz było jasno, a po lewej stronie znajdowało się stanowisko dla ochrony. Podeszłam i się przedstawiłam. Ochroniarz przepuścił mnie przez bramki, a ja ruszyłam do wind. Mocniej zacisnęłam uchwyt na teczce. Dawno się już tak nie stresowałam. Zerknęłam na siebie w lustrze i zobaczyłam swoją pozbawioną wyrazutwarz.
Świetnie. Przynajmniej nie widać po mnie, jak bardzo zżerają mnie nerwy. Powoli wypuściłam powietrze i wyprostowałamramiona.
Jestem w stanie to zrobić. To praca moichmarzeń.
Troy, obiecuję, że dam z siebiewszystko!
Wysiadłam na właściwym piętrze i od razu poszłam w głąb korytarza. Po chwili zza rogu wyłoniła się kobieta, która przedstawiła się jako sekretarka prezesa i zaprowadziła mnie do biura zarządu. Nie miałam czasu na pozbieranie się, gdyż od razu weszłam do pokoju, gdzie wszyscy się na mniepatrzyli.
Nie mogłam dać się zastraszyć. Wśród nich nie było ani jednej kobiety. Każdy był dobrze po czterdziestce i cóż, wyglądali na piekielnie znużonych. W końcu moje spojrzenie padło na mężczyznę przyoknie.
Henry.
Spotkałam go kilka dni temu w przedszkolu, gdy zapisywałam Noah na zajęcia z logopedą. Mój syn miał problemy z wymową, dlatego poprosiłam jedną z nauczycielek, by z nim ćwiczyła. Niestety to był jeden z tych dni, kiedy Noah był bardzo marudny. Podejrzewałam, że któreś z dzieci powiedziało coś, co sprawiło mu przykrość. Wówczas miałam już zwrócić uwagę jego wychowawczyni, żeby jakoś zareagowała, bo przez niektóre dzieciaki mój syn płakał. Wówczas jednak zobaczyłam, jak córka Henry’ego pociesza Noah i coś dziwnego wytworzyło się w mojejpiersi.
Mężczyzna uważnie mi się przyglądał, aż w końcu podszedł i podał mi dłoń. Pewnie ją uścisnęłam i wtedy rozpoczęli zadawanie pytań. Wiedziałam, że rozmowa kwalifikacyjna z całym zarządem miała na celu onieśmielenie mnie, lecz dobrze znałam takie zagrania. Musieli mieć pewność, że nie ugnę się pod presją. Starałam się, jak mogłam, i koniec końców byłam z siebiezadowolona.
Nie wiedziałam, ilu mają kandydatów, lecz jedno było pewne, potrzebowali kogoś takiego jak ja. Dlatego najlepszym zagraniem było sprzedanie siebie. Byłam naprawdę dobra w tym, co robiłam. Moje CV robiło wrażenie, w mojej głowie było mnóstwo nowych pomysłów i miałam porównanie, gdyż w San Francisco pracowałam na identycznym stanowisku, a tam dano mi dużą swobodę. Wiedziałam, jak zarządzać personelem. Znałam się na ludziach i umiałam w odpowiedni sposób dysponować budżetem. Musieli tokupić.
– Dziękujemy za poświęcony czas – powiedział jeden z członkówzarządu.
– Oprowadzę panią. – Prezes wstał i zapiąłmarynarkę.
Reszta osób w pokoju popatrzyła na niego jak nawariata.
– Chyba już mamy odpowiednią osobę. – Zaśmiałsię.
– Mamy jeszcze dwóchkandydatów.
– Jak chcecie, to słuchajcie ich wywodu, mnie pani Faith kupiła. Jestem pewien, że będzie dobrym wyborem. Poza tym przecież na takim samym stanowisku pracowała w San Francisco, a tamtejszy prezes był z niej bardziej niżzadowolony.
– Nie możemy odwołać pozostałychrozmów.
– Nie mówię, żeby odwoływać. Z grzeczności możecie tu zostać i posłuchać, ja nie zamierzam marnowaćczasu.
Otworzył drzwi i puścił mnieprzodem.
– Jestem Henry, spotkaliśmy się niedawno wprzedszkolu.
– Pamiętam. – Pokiwałam głową. – SpencerFaith.
– To będzie przyjemność z tobąwspółpracować.
– O ile ktoś nie okaże sięlepszy.
– Tak mało wiary w tych słowach – powiedział, śmiejąc się. – Byłaś naprawdę dobra, Spencer. Mogę ci mówić po imieniu, prawda?
Był nieco starszy ode mnie, co właściwie było dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałam się kogoś tak młodego na tym stanowisku. Musiała ciążyć na nim ogromna odpowiedzialność i zapewne stała za tym jakaś większa historia, bo przecież prezesem nie zostaje się ot tak. Podczas rozmowy zadawał szczegółowe pytania, co znaczyło, że wiedział, kogo szukał na to stanowisko. Nie był głupi. Na pierwszy rzut oka mógł się wydawać wyluzowany, ale widziałam w jego oczach, jak bardzo zależy mu na firmie. W dodatku miał rodzinę, co oznaczało, że żył tak samo jak ja – w biegu i starając się na siłę wszystko wpasować wharmonogram.
– Wolałabym raczej ponazwisku.
– W San Francisco do wszystkich mówiłaś na pan lubpani?
– Wwiększości.
– Może my uchodzimy za bardziej konserwatywnych ludzi, ale staramy się, aby w naszej firmie wszyscy się dobrze czuli, i mówimy sobie po imieniu. Tak jestłatwiej.
– Zachowanie odpowiedniej hierarchii wzbudza jednak respekt. Nie zawsze będę dobrą znajomą. Kadry to nie tylko zatrudnianie pracowników i prowadzenie ichdokumentacji.
– Może umówmy się tak: na razie będziemy mówili do siebie tak, jak chcesz, a jak się już zaaklimatyzujesz, wtedy sama podejmieszdecyzję.
– Brzmiuczciwie.
Henry oprowadził mnie po budynku i przedstawił każdemu kierownikowi. Było to z jego strony naprawdę pyszałkowate, ale wzięłam to za dobrą kartę. Podobało mi się w Media Corp i jakaś część mnie miała bardzo dobre przeczucia odnośnie do tejfirmy.
Po skończeniu wycieczki prezes pożegnał się ze mną, a ja ruszyłam w kierunku wind. Cały stres się ulotnił. Wyciągnęłam telefon, aby napisać wiadomość do Nicka, i wtedy zobaczyłam go przed sobą. Przytrzymał dla mnie drzwi od windy i uśmiechnął się. Coś w nim sprawiło, że zechciałam odwzajemnić ten grymas. Nie zrobiłam tego jednak. Wsiadłam do środka, mówiąc zwyczajne „Dziękuję”.
– Jedzie pani nadół?
– Tak, parterpoproszę.
Stanęłam prosto, wpatrując się przed siebie. W pomieszczeniu nagle zrobiło się przeraźliwie cicho. Zerknęłam na mojego towarzysza i zobaczyłam, że trzyma coś w dłoniach. Jakby zeszyt oprawiony wskórę.
Był rysownikiem? Nie wyglądał na takiego. Miał okulary w czarnych oprawkach i burzę brązowych włosów. A może był informatykiem? Nie miał na sobie marynarki, a rękawy jego koszuli były podwinięte. Krawat również był poluzowany. Nie pasował na księgowego, ani na pracownika administracji. Chyba nie spotkałam go w żadnym pokoju, w którym byłam. Nie przegapiłabym tychloczków.
Ponownie na niego zerknęłam, tym razem mniej dyskretnie, i nasze spojrzenia się spotkały. Coś w nim było elektryzującego. Nie miałam pojęciaco.
– Będzie pani naszym nowym szefem w kadrach? – zapytał, przełamującciszę.
Wieści najwyraźniej szybko się turoznoszą.
– Nie wiem, byłam dziś dopiero na rozmowie. – Zagryzłam wnętrzepoliczka.
– Prezes nigdy nikogo nie oprowadzał od razu po rozmowie kwalifikacyjnej, a to oznacza, że już ma pani tę pracę. – Posłał mi coś na kształt uśmiechu, a w jego policzku zrobił się malutkidołeczek.
Uroczy.
– Mam taką nadzieję. A pan w jakim dzialepracuje?
– Marketing. Jestemgrafikiem.
Nadal coś mi w nim nie pasowało. Nie wiedziałam czemu. Na grafika też do końca nie wyglądał. Miał dłonie malarza. Albo pisarza. Jeśli w ogóle mógł istnieć jakikolwiek typ dłoni dla określonegozawodu.
– Wymagający dział. – Pokiwałam głową, wpatrując się w niego, aby zbadać jegoreakcję.
– Najgłośniejszy.
Nasze oczy ponownie się spotkały, tym razem nadłużej.
Zamarłam, nagle tracącgrunt.
Miał niebieskie tęczówki z ciemniejszymi obwódkami, co było raczejniespotykane.
Przyjrzałam mu się bliżej i przez myśl przeszło mi, że nie powinien ukrywać takich oczu za okularami. Niemniej one nadawały mu wyrazistości i charakteru. Ludzie z takimi oprawkami nie mogli wyglądać dobrze. Mimo to pasowałymu.
Zdałam sobie sprawę, że za długo mu się przyglądam jak nanieznajomą.
– To szkicownik? – zapytałam, zerkając nazeszyt.
Musiałam rozgryźć, co w nim było nie namiejscu.
– Tak, to tylko… – zawahał się i potarł kark wzażenowaniu.
Był kiepski? Wstydził się? Czy może po prostu nigdy nie dzielił siętwórczością?
– Mogę?
– Jasne. – Podał mi szkicownik, a winda sięzatrzymała.
Wysiadłam z niej i otworzyłam zeszyt. Byłam piekielnie ciekawa jegoumiejętności.
Na moment odebrało mi dech. Był bardzo uzdolniony. Jednak był jednorożcem. Cieszyłam się, że pracowali tu ludzie z prawdziwym talentem. Przewracałam kartki, aż w końcu zobaczyłam przepiękny portret. Miałam ochotę zapytać, kto to jest, ale w końcu poddałam się. Jeśli nie dostanę tej pracy, pewnie już nigdy go nie zobaczę. Z kolei jeśli zostanę kierownikiem HR, będzie poniekąd moim pracownikiem. Przecież nie byłam tego typu osobą, która spoufala się zpersonelem.
– Świetne. – Pokiwałam głową i oddałam mu jegowłasność.
– W naszym dziale nie ma nikogo, kto nas nadzoruje, dlatego z nikim nie została pani zapoznana, nie oznacza to jednak, że radzimy sobie gorzej niż reszta. Powinna pani zajrzeć i poznać naszzespół.
Był stanowczo za miły. Wielka szkoda, że ja byłamjędzą.
– Sama zdecyduję o tym, kiedy poznać swój personel. Poza tym prezes w skrócie mi opowiedział, jak funkcjonuje każdydział.
– Oczywiście. – Zamrugał zszokowany. – Oczywiście, nie śmiałbym narzucać pani niczego. To pani praca i z pewnością jest pani świetna w tym, co robi. Przepraszam, nie chciałem sugerować, że nie ma panikwalifikacji.
Było to trochę zabawne na niego patrzeć, kiedy się denerwował. Wiedziałam, że nie miał nic złego na myśli, nie chciałam jednak, by pomyślał, że nawet jeśli pochwaliłam jego szkice, będzie miał jakąś taryfęulgową.
– Wystarczy.
Zamilkł, poprawiając okulary. Chciałam chwycić go za rękę i powiedzieć, że nerwowość to nieatrakcyjna cecha oraz żeby nigdy nie pokazywał jej przy innych, bo ludzie tacy jak ja wyczuwają słabości. Zamiast tego popatrzyłam na niego wmilczeniu.
– Przepraszam – powiedziałnerwowo.
Czy zawsze był taki niezręczny, czy tylko kiedy się denerwował? Był niespokojny, bo prawdopodobnie rozmawiał ze swoją przełożoną i coś chlapnął, czy może dlatego że rozmawiał zkobietą?
Nurtowało mnie to. Wiedziałam, że potrafię napędzić stracha. Ludzie czuli się niekomfortowo, gdy się nie uśmiechałam oraz nagle milkłam. W kadrach była to niezawodna taktyka, lecz niestety byłam zbyt wybuchowa, aby często jąstosować.
– Tak w ogóle jestem Spencer Faith. Prawdopodobnie wasz kierownik do spraw personalnych i nowy rekruter. Możesz mi mówić „pani Faith”. – Wyciągnęłam rękę, aby skrócić jegomęki.
– Seth Clifford. – Uścisnął mojądłoń.
Był to delikatny uścisk. Ciepły. Poczułam go aż w żołądku. Zmarszczyłam brwi i po raz kolejny mu sięprzyjrzałam.
Uśmiechnął się, patrząc na nasze dłonie. Był to stanowczo za długi uścisk, dlatego odsunęłam się, jakby mnie oparzył. Nie do końca rozumiałam, co się między nami wytworzyło. Nie chciałam jednak się w to zgłębiać. Potrząsnęłam głową, wracając na ziemię, i spojrzałam na jegotwarz.
– Miło było pana poznać, panie Clifford. Udanegodnia.
– Chyba dziś właśnie takibędzie.
– Proszę nie dać się nabrać, wcale nie bywam takamiła.
– A teraz była pani miła? – zapytał, ale nieodpowiedziałam.
Odwróciłam się i uśmiechnęłam, by nie mógł tegozobaczyć.
Był uroczy. Miał dobre maniery i był nieco nieśmiały. To, jak się speszył, sprawiło, że miałam ochotę powiedzieć, iż powinien nabrać więcej pewności siebie. W korporacji niekiedy nie było miejsca na sentymenty czy współczucie. Wydawał się bystry i przede wszystkim niesamowicie utalentowany, co zwiększyło moją ciekawość. Chciałam lepiej poznać jego dział. Byłam zaintrygowana, czy cały marketing był tak uzdolniony, czy może Seth był jego najlepszymogniwem.
Naprawdę cieszyłam się na możliwość pracy w Media Corp. Miałam przeczucie, że zarówno dla mnie, jak i Noah będzie to punkt zwrotny w naszymżyciu.
1Postać komiksowa wydawnictwa DC Comics. Flash łamał prawa fizyki swoją ponadludzką szybkością. Uroczy, nieco niezręczny i bohaterski. Na przestrzeni lat pojawiał się pod różnymi nazwiskami, w tej książce jednak będzie jako BarryAllen.
2. Bądź mężczyzną, Seth!
Luty 2017
Seth
Przyjęcie walentynkowe było męczarnią. W ostatnim czasie wszyscy byliśmy u kresu wytrzymałości. Nowy rok wcale nie rozpoczął się dla nas pasmem sukcesów. Zawaliliśmy trzy terminy, prezes o dziwo zaczął odwiedzać nasze piętro i z niesmakiem kręcił głową. Presja rosła, a my mieliśmy koszmarny spadek formy. Całe szczęście, że wszystkie kampanie walentynkowe zostały skończone na czas. Od miesiąca tonęliśmy w serduszkach, różu i Kupidynach. Naprawdę zasłużyliśmy na ten bankiet. Oczywiście od poniedziałku czekało nas mnóstwo roboty, teraz jednak zamierzaliśmy się dobrzebawić.
Tego wieczoru sączyłem whiskey z colą na lodzie i czułem, jak stres powoli ze mnie schodzi. Każdy dział trzymał się razem, lecz była zbyt wczesna godzina, aby się wymieszać. Byłem pewien, że kiedy minie północ, część personelu znowu się wstawi i ludzie wreszcie swobodnie wyjdą naparkiet.
– Prezes wygląda na zadowolonego – zwrócił się do mnie Jax, zyskując mojąuwagę.
– Koniec końcówzdążyliśmy.
– Podobno to nasza kierowniczka kadr załagodziła sytuację. Osobiście nie chce mi się w to wierzyć, bo przecież ona nie bywa miła. Z drugiej strony Claire raczej nie jestkłamczuchą.
– Czasem każdy ma lepsze dni, nawet nasza pani kierownik działu personalnego – powiedziałem małoprzekonująco.
Spencer faktycznie bywała postrachem. Potrafiła być niemiła oraz chłodna. I nigdy się nieuśmiechała.
– Liczy się to, że robi dobrą robotę i nas wspiera – dodałem.
– Jak dziś przyjdzie, to zapytam ją, czy maczała w tympalce.
– Nie wydaje mi się, by to był dobry pomysł. Poza tym jeśli doprowadzi cię do płaczu, nie pozbierasz się po takim upokorzeniu. – Spojrzałem na niegowymownie.
– Wątpię. – Machnął ręką i sięgnął po kolejnego drinka. – Może jak pozna mnie z tej lepszej strony, to zrozumie, jak fantastycznyjestem.
– Jeśli będziesz pił w takim tempie, to jedyne, co w niej wywołasz, to irytacja. – Zaśmiałem się i pomachałem do Amber, która dopiero weszła. – Tak naprawdę to pewnie w ogóle nie przyjdzie. Przecież przyjęcia z personelem to za niskieprogi.
– Seth, świetnie wyglądasz w muszce! – Amber objęła mniedelikatnie.
– Ciebie też dobrze widzieć. Pasujemy dziś do siebie. – Wskazałem na jej niebieskąsukienkę.
– Wybacz, ale dziś już mam towarzystwo. – Zaśmiała się melodyjnie. – Następnym razem będę cię miała naoku.
– Uważaj z winem. – Pogroziłem jej palcem wżartach.
Amber jak mało kto uwielbiała nasze firmowe przyjęcia. A jeszcze bardziej otwarty bar i różowewino.
– Jesteś przesłodki. – Zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek, przez co oczywiście się zarumieniłem. – Cholernie słodki. – Odeszła, śmiejącsię.
– Amber jest całkiem seksowna – powiedział Jax, mierząc jąwzrokiem.
– I strzela do tej samej braki, co ty. – Popatrzyłem na niego wymownie. Jak mógł nie zauważyć, że Amber woli kobiety? – Wystarczy nadziś.
– Idę do łazienki. – Poklepał mnie po plecach, a jazamarłem.
Na salę weszła Spencer Faith. Wyglądała niesamowicie w małej czarnej. Po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć ją w czymś innym niż garnitur i koszula. Chyba wszyscy by się ze mną zgodzili, że dziś wyglądała absolutnie powalająco. Góra jej sukienki odsłaniała spory dekolt oraz ramiona, ukazując delikatne obojczyki. Jej nogi wydawały się nie mieć końca. Wiedziałem, że zawsze nosi szpilki, ale w połączeniu z tą sukienką robiło to piorunujące wrażenie. Dopiero teraz zrozumiałem, o czym mówił Max, kiedy zachwalał nogi Alex. Chyba w życiu nie spotkałem nikogo, przez kogo powietrze uciekło mi z płuc. A taki efekt właśnie wywoływała we mnieSpencer.
Kobieta podeszła do zarządu i przywitała się, ściskając dłonie. Nie czuła się zbyt dobrze, a ciekawskie spojrzenia wcale jej tego nie ułatwiały. Widziałem, jak jej ramiona były spięte, a uśmiech wymuszony. Tak naprawdę miała taką minę, jakby miała ochotę wywrócić oczami albo jakby cała ta impreza piekielnie ją nużyła. Czyli w wolnym tłumaczeniu: była sobą. Kelner podszedł do niej i zaproponował wino, ale pokręciła głową i coś do niego powiedziała. Po chwili wrócił ze szklaneczką whiskey, na co niemal się uśmiechnęła. Niemal. Bo przecież Spencer Faith się nie uśmiechała. Z powagą rozmawiała z wszystkimi ważnymi ludźmi, a także naszymi klientami, ale myślami jakby była dalekostąd.
Przez jakiś czas ją obserwowałem, ale później zniknęła mi z oczu. Zapewne zabawiała naszych gości. Byłem pewien, że tym razem przyszła, bo prezes ją do tegozmusił.
Podszedłem do moich kolegów i włączyłem się do rozmowy. Na parkiecie powoli pojawiali się pierwsi śmiałkowie. Jax poprosił do tańca swoją przyszłą szwagierkę, na co wszyscy zareagowali śmiechem. Był koszmarnym tancerzem, a biedna Aria robiła dobrą minę do złejgry.
Po kilku kolejnych przemówieniach i oficjalnych podziękowaniach nastąpiło wreszcie przegrupowanie. Claire, sekretarka Spencer, poprosiła mnie do tańca. Była lekko zakręcona. Chyba każdy w Media Corp wiedział, że była najlepsza w tym, co robiła. HR i zarządzanie personelem to wcale nie taki łatwy dział, ona jednak dawała sobie radę. Była bystra i świetnie radziła sobie ze Spencer. Naprawdę sprawnie wszystkimzarządzały.
– Wreszcie nie jest tak drętwo – powiedziała ześmiechem.
– Na firmowych przyjęciach dopiero grubo po północy przestaje byćdrętwo.
Obróciłem ją, przez co jej srebrna sukienka zawirowała wokół jejkolan.
– Mam kiepską głowę dopicia.
– Nie musisz zawsze dotrzymywać wszystkim kroku, Claire.
– Zobacz naSpencer.
Mimowolnie przeniosłem wzrok na jejprzełożoną.
– Kiedyś chciałabym być taka jak ona. Wygląda jak milion dolców, pije whiskey cały wieczór i jest jak królowa lodu. Nawet się do nikogo nie uśmiecha, a każdy i tak do niej podchodzi i zagaduje. Chyba nie ma tutaj ani jednej osoby, która by jej nieszanowała.
– Masz rację – potaknąłem.
– Myślisz, że uda mi się kiedyś osiągnąć to, coona?
– Oczywiście. – Posłałem jej uśmiech i ucałowałem dłoń, dziękując zataniec.
Podszedłem do baru i zamówiłem kolejnego drinka. Kilka kroków dalej stała Spencer. Wreszcie mogłem przyjrzeć się jej z bliska. Miała pięknie upięte włosy w koronę, a w uszach kolczyki. Mogłem dzięki temu podziwiać jej twarz i smukłą szyję. Miała surowe rysy, a brak uśmiechu tylko je wyostrzał. Widziałem, że wcale nie miała ochoty tutaj być. Stała sztywno, rozmawiając z innymi kierownikami działów. Kelner co jakiś czas wymieniał jej szklaneczkę, dzięki czemu jakoś znosiła całetowarzystwo.
Podobała mi się, choć była onieśmielająca. Jak na szefową kadr wcale nie była uprzejma i uśmiechnięta. Wszyscy raczej postrzegali ją jako jędzę. I nie było w tym żadnej przesady. Krzyczała na pracowników, była wymagającym rekruterem i zawsze stawiała na swoim. Postrzegałem ją jako niezwykle rzetelną, przebojową i nieustraszoną kobietę. Tylko ona z całego biura potrafiła przekonać prezesa, że kampania, którą wymyślił klient, nie wypali. Chyba nic nie było w stanie zachwiać jej pewności siebie. Dlatego cały wieczór czaiłem się, by zaproponować jej taniec. Spencer nie integrowała się z personelem i z tego, co zauważyłem, zatańczyła tylko kilka piosenek z prezesem i dwoma członkamizarządu.
Kiedy po raz pierwszy znaleźliśmy się razem w windzie, od razu wpadła mi w oko. Z początku liczyłem na to, że będzie chciała się jakoś zintegrować z całą firmą, ale nie mogłem się bardziej mylić. W pracy Spencer Faith była niezwykle chłodna i zdystansowana. Rzadko kiedy pojawiała się w jakimś dziale osobiście. Zazwyczaj kontaktowała się za pomocą maili. Zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że jej nieobecność wcale nie oznaczała, iż coś jest nie tak, wręcz przeciwnie. Właściwie nikt nie chciał być świadkiem kolejnej pogadanki ani braku cierpliwości ze strony kierowniczki HR. Jej nagłe pojawienie się w danym zespole oznaczało jedno: kłopoty.
Dlatego od czasu do czasu lubiłem odwiedzać jej sekretarkę Claire, aby móc chociaż popatrzeć na Spencer. Może mijała mnie bez słowa, albo z lakonicznym skinieniem głowy, nie potrafiłem jednak się przed tym powstrzymać. Marzyłem o niej niczym naiwny szczeniak, ale nie byłem w stanie się przemóc, aby zaproponować jej randkę. Taka fantazja na razie mi odpowiadała, nie chciałem zbyt szybko przebijać mojej bańki. Wtedy musiałbym zejść na ziemię i być może zacząć jej unikać w pracy. A prawda była taka, że cholernie podobała mi się Spencer Faith i niesamowicie imponowała mi na każdym polu. Wiedziałem, że nie akceptuje związków w firmie, dlatego też nie było mi spieszno, by dostać od niejkosza.
Nagle zobaczyłem, jak Jax idzie w jej stronę. Był nawalony, delikatnie mówiąc. Zwiastowało to największą katastrofę we wszechświecie, dlatego w okamgnieniu znalazłem się przy niej i zaprosiłem ją na parkiet. Kątem oka zobaczyłem, że mój kolega skrzywił się na ten widok i wrócił do reszty naszych znajomych. Spencer zaś zmierzyła mnie wzrokiem, nie odzywając się. To była jej taktyka, aby wprowadzić ludzi w zakłopotanie. Prawie jej się to udało. Na końcu języka miałem przeprosiny, ale koniec końców uśmiechnęła się do mnie i podała midłoń.
Spencer Faith się uśmiechnęła. Do mnie. Chyba alkohol przemawiał na mojąkorzyść.
– Spencer. – Lucas Paxton złapał ją za ramię, przez co jej twarz wykrzywił grymas. Odwróciła się, mrożąc go wzrokiem. – Teraz moja kolej nataniec.
Chciałem gowalnąć.
Nie byłe typem, który ot tak bił ludzi. Właściwie nigdy nawet nie wdałem się w bójkę. Tacy mężczyźni jak Lucas wywoływali we mnie jednak irytację. To była moja chwila! Spencer zgodziła się ze mną zatańczyć i nie zamierzałem z tego zrezygnować. Przesunąłem się bardziej do przodu, ale moja towarzyszka mocniej ścisnęła moją dłoń, powstrzymującmnie.
– Nie sądzę, Luke.
Specjalnie użyła zdrobnienia jego imienia, wiedząc, że tego nie lubi. W dodatku zmierzyła go wzrokiem, nie kryjąc rozbawienia. Jakby sam pomysł ich wspólnego tańca był czymś irracjonalnym. Lucas skrzywił się i zacisnął dłonie wpięści.
Nie ma co, Spencer potrafiła zajść człowiekowi zaskórę.
Leciała akurat piosenka Bryana Adamsa, „Haven”. Przyciągnąłem kobietę do siebie, mówiąc, że to jeden z moich ulubionych kawałków. Spencer tylko kiwnęła głową i wpasowała się w moje ramiona. Miałem wrażenie, że na jej barkach jest jakiś ciężar. Przez cały czas w ogóle się nie odzywała. Kiedy piosenka się kończyła, chciałem podziękować za taniec, ale ona nieoczekiwanie oparła brodę na moimramieniu.
Była prawie mojego wzrostu, kiedy nosiła szpilki. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej do siebie i mimowolnie się uśmiechnąłem. Była ciepła i pachniała jaśminem. Czułem, jak serce wariuje mi z nadmiaru szczęścia, ale mimo wszystko nie chciałem wykonać żadnego gwałtownego ruchu w obawie, że moja bańka pęknie, a Spencer rozmyje się niczym sennemarzenie.
– Dziękuję, Seth – powiedziałacicho.
Nigdy nie mówiła do pracowników po imieniu, dlatego wziąłem to za dobrąkartę.
– Cała przyjemność po mojej stronie, Spencer.
– Myślisz, że już mogę się stądzmyć?
– Myślę, że odwaliłaś co twoje i możesz bezpiecznie wracać dosiebie.
– Nie chciałam tuprzychodzić.
– Jak większość z nas. – Uśmiechnąłem się i zauważyłem, że kąciki jej ust równieżdrgnęły.
– Ty chyba całkiem nieźle siębawiłeś.
Otworzyłem delikatnie usta zaskoczony jejuwagą.
– Chodzi mi o to, że wasz dział jest ze sobą dośćzżyty.
Czyli ona również na mniezerkała.
Hm, ciekawe.
– Tylko końcówka imprezy byłainteresująca.
– Odprowadzisz mnie do wyjścia? Nie chcę się żegnać ze wszystkimi pokolei.
– Pewnie.
Ujęła moje ramię i wyszliśmy w kierunku szatni. Spencer zadzwoniła po taksówkę, a ja odebrałem jej płaszcz, który pomogłem jejwłożyć.
– Pięknie dziś wyglądasz – powiedziałem, patrząc na nią. – Absolutniezniewalająco.
– Ty też. – Uśmiechnęła się lekko. – Pasują ci błękitna koszula oraz nieco ciemniejszamuszka.
Otworzyłem drzwi prowadzące na zewnątrz i puściłem jąprzodem.
– Moja przyjaciółka wybierała. Miało to jakiś związek z kolorem moich oczu, czy coś. – Zaśmiałemsię.
Zaczynałem się denerwować, a to nie był dobryznak.
– Dziś też nie masz swoich okularów – zauważyła.
– Rzadko zakładam szkła. W okularach chyba lepiej mi siępracuje.
– Choć zasłaniają twoje oczy, to ciemne oprawki pasują do ciebie. Nadającharakteru.
– Dziękuję. – Spuściłem głowę, śmiejąc sięnerwowo.
– Dziękuję za taniec i za to, że zaczekałeś na mojątaksówkę.
– Dobranoc. – Przysunąłem się, by pocałować ją wpoliczek.
– Dobranoc – powiedziała miękko i delikatnie mnieobjęła.
Nie odsunęła się odrazu.
Popatrzyłem na jej twarz i po raz kolejny zachwyciłem się tym, jaka była piękna. Dziś miała mocniej pomalowane oczy, ale jej usta były kuszącobłyszczące.
Zazwyczaj na jej wargach gościła czerwień, która nadawała jej charakteru. Tym razem jednak, gdy jej nie było, Spencer była jakby bardziejprzystępna.
To był impuls i nagle pocałowałem Spencer Faith. Tak, tę Spencer Faith, którą zwą Modliszką zkadr.
Ona nie uciekła i co najważniejsze, nie spoliczkowała mnie. Zamiast tego stanęła na palcach, zarzucając mi ramiona na szyję. To ona pogłębiła pocałunek, a ja nie byłem w stanie jej odmówić. Od tak dawna o niej myślałem. Niemal pół roku czaiłem się na korytarzach Media Corp, by chociaż na mnie spojrzała, a teraz była w moich ramionach. Czułem jej przyspieszony puls, gdy kciukami gładziłem ją od żuchwy po szyję, i było to niesamowiteuczucie.
Nie znałem jej dobrze, ale miałem wrażenie, że nikt w Media Corp jej nie znał. Była naszym zwierzchnikiem i odkąd tylko została zatrudniona, zawsze była zajęta usprawnianiem kolejnych działów. Nie należała do miłych kierowników, ale była świetna w tym, co robiła. Nikt nie miał co do tego wątpliwości. Liczyłem, że wkrótce będzie coś zmieniała w marketingu, abym mógł ją częściej widywać, ona chyba miała jednak całkowicie innepriorytety.
Po chwili się odsunęła, patrząc na swojestopy.
– Coś się stało? – zapytałemzmartwiony.
Miałem wrażenie, że zaraz serce miwyskoczy.
– Nie – powiedziała i potarła twarz, cofając się dwa kroki. Jakby chciała jeszcze bardziej zwiększyć dystans międzynami.
– Spencer, spójrz na mnie – poprosiłem. – Zrobiłem cośźle?
– Toskomplikowane.
Westchnęła i przeklęła podnosem.
– Posłuchaj… – zacząłem, ale rozdzwoniła się mojakomórka.
Wyciągnąłem telefon i zobaczyłem, że dzwoni Alex. Zmarszczyłem brwi, gdyż było już po północy. Nie dzwoniłaby o tej porze, jeśli nie byłoby to cośpoważnego.
– Przepraszam cię, ale muszę odebrać. Moja przyjaciółka jest w ciąży, a jest już późno. Martwię się, że coś mogło sięstać.
– Nie ma sprawy, ja jużpójdę.
– Zostań – poprosiłem, chwytając ją za rękę, i odebrałem telefon. – Alex, coś sięstało?
– Dlaczego miałoby się coś stać? – zapytała zdziwiona. – Tęsknię za tobą. Wszyscy mnie opuścilidzisiaj.
– Gdzie jest Max w takimrazie?
– W Londynie. Sophie znowu potrzebuje pomocy. Nick i Jo świętują razem późne walentynki, a Spencer jest na impreziefirmowej.
Moje sercezamarło.
– Spencer jest na imprezie firmowej? – zapytałem głucho i zagapiłem się na kobietę stojącą przedemną.
– Seth, dobrze sięczujesz?
– Zadzwonię do ciebie później. Albo jutro rano. Wyśpij się i odpoczywaj. Nie mogę w tej chwilirozmawiać.
– Nie mów, że spotkałeś się ze swoja byłą – oskarżyła.
– Nie, to całkowicie coinnego.
– Przyrzekasz?
– Przyrzekam.
– Alex Reed jest twoją przyjaciółką – powiedziała, patrząc na mnie zszokowana. – To od ciebie mój syn dostajekomiksy.
To była prawda. Odkąd spotkałem Noah, co jakiś czas podrzucałem Alex powieści graficzne, aby przekazałamałemu.
– Słuchaj… niewiedziałem.
– W porządku, ale nie wracajmy do tego. Nigdy.
– Spencer, pogadajmy.
– Nie trzeba, to nie powinno było się wydarzyć. Dziękuję za dzisiejszy wieczór. Dobranoc.
– Dobranoc – mruknąłem i patrzyłem, jak odchodzi w kierunku taksówki, która podjechała pod wejściehotelu.
Miałem nadzieję, że po tamtym pocałunku nasze relacje się zmienią. Nie mogłem jednak się bardziej mylić. To znaczy zmieniły się, ale na gorsze. Jeśli wcześniej Spencer traktowała mnie jak powietrze, tak po tamtej nocy zaczęła mnie unikać. Czasami nawet miałem wrażenie, że gdy mnie widzi, specjalnie wywraca oczami, jakby chciała powiedzieć: „O nie, to znowuon”.
3. Kiedy wraca twoja eks
Luty 2017
Seth
– Cześć, braciszku! – Moja siostra przywitała się ze mnąentuzjastycznie.
– Maise? – zapytałem zdziwiony. – Coś sięstało?
– Czemu miałoby się coś stać? – zdumiałasię.
– Hm… pomyślmy… dzwonisz do mnie, w dodatku jakaś taka rozradowana. Definitywnie coś sięstało.
– Zabawne, braciszku – zakpiła. – Stęskniłam się za tobą. Może wybierzemy się na jakiś lunch nadniach?
– Jasne, daj znać, jak będziesz miaławolne.
– W porządku – potaknęła. – Co u ciebiesłychać?
– Walentynki za nami, więc zaczynamy nową kampanię, ale na razie jeszcze wszystko w lesie. Właściwie to wkrótce zamierzałem wybrać się do rodziców na weekend. Piszeszsię?
– Nie, nie mogę teraz. Muszę się przygotować do zaliczeń. Zrzuciliśmy się w kilka osób i wynajęliśmy sobie studio, abypotrenować.
– Cieszę się, że sobieradzisz.
– Josephinewróciła.
A więc o tochodziło.
– Wiem, rozmawialiśmy – powiedziałemzdawkowo.
– I nawet się o tym nie zająknąłeś. – Wyczułem w jej głosiezaskoczenie.
– To nie twojasprawa.
– Owszem, moja. Josie to moja przyjaciółka, a ty jesteś moimbratem.
– Ale to, co nas łączyło, nie ma nic wspólnego ztobą.
– Wrócicie dosiebie?
– Nie.
– Seth, posłuchaj…
Wiedziałem, że Josephine to jej najlepsza przyjaciółka i przez pewien czas były ze sobą naprawdę blisko. Łączyła ich wyjątkowa więź, tyle że moja siostra nie rozumiała tego, że bycie czyimś przyjacielem zdecydowanie różniło się od bycia czyimśpartnerem.
Josie była fantastyczną przyjaciółką. Maise zawsze mogła na nią liczyć i była dla niej wsparciem. Tyle że kiedy się dorasta, wszystko potrafi przytłoczyć. Wkroczenie w dorosłość nieźle potrafi namieszać w głowie. I niestety w pewnym momencie trzeba wziąć odpowiedzialność za to, co się zrobiło. Nie zawsze wszystko będzie uchodziło na sucho. Dlatego nie zamierzałem ponownie wikłać się w związek z Josie. Miałem nadzieję, że właśnie ten etap mamy już za sobą. Chciałem wierzyć w to, że jeśli spotkamy się ponownie, nie będzie między nami żalu. Ja się pozbierałem i nie chciałem wracać do przeszłości. Zwyczajnie odpuściłem i chyba coś takiego wyszło mi nazdrowie.
– Daj spokój, Maise. Nie chcę tego słuchać. Zdaję sobie sprawę z tego, że to twoja przyjaciółka, ale nie wiesz, w jakich okolicznościach się rozstaliśmy. To nie ja ją zostawiłem. To ona zniknęła z powierzchni ziemi i nie dawała znaku życia przez rok. A rok to całkiem sporo w moimodczuciu.
– Myślałam, że skoro rozmawialiście, to nie jest między wami takźle.
– Nie wiem, czy można to nazwać rozmową. Głównie to ona mówiła i przepraszała. Powiedziałem, że potrzebuję czasu, by oswoić się z jejpowrotem.
– Seth, wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Jesteś moim zrzędliwym, starszymbratem.
Westchnąłem.
– Okej, spotkam z nią, ale nie licz na nicwięcej.
– Wiedziałam, że dobry z ciebie facet. Josie i ty pasujecie do siebie. Może pomożesz jej w szukaniumieszkania?
– Maise…
– Muszę kończyć. Ucałuj ode mnie rodziców i ten mały wrzód na tyłku, który zwą naszą młodszą siostrzyczką. Kochamcię!
Szlag.
*
Kwiecień 2017
Wróciłem do domu około dwudziestej drugiej. Z mózgu dosłownie została mi papka. Nie mogliśmy się dogadać odnośnie do kampanii. Ostatnimi czasy było między nami coraz gorzej. Jakby każdy miał zespół napięcia przedmiesiączkowego. Jak już zaczynały się krzyki, to nie miały końca. Wreszcie się poddaliśmy. W kiepskich humorach rozeszliśmy się, nawet nie żegnając zesobą.
Wydawałoby się, że pracując z tyloma osobami, marketing naprawdę będzie kwitł. Czegoś jednak od jakiegoś czasu nam brakowało. Dlatego z rana przyszedł e-mail z kadr, że mamy wszyscy się spotkać zprezesem.
Spencer Faith miała osobiście pojawić się na naszym piętrze. Mieliśmyprzechlapane.
Wstałem skoro świt i zrobiłem piętnaście kilometrów na rowerze, aby przewietrzyć trochę umysł. Nie lubiłem siłowni i ogólnie wysiłku fizycznego, ale czasem był to jedyny sposób, aby zeszło ze mnienapięcie.
Zerknąłem na zegarek. Właśnie wybiła siódma, co znaczyło, że powinienem się pospieszyć i wrócić, aby jeszcze wziąć prysznic. Odstawiłem rower do piwnicy i poszedłem w kierunku swojego mieszkania. Odpisałem na wiadomości mojej młodszej siostry, która oczywiście nadal mierzyła się z jakimiś nastoletnimidramatami.
Meg była z nas wszystkich najbardziej emocjonalna. Łatwo było zagrać jej na nerwach. Jednak chyba na tym polegała młodość. Wszystko wydawało się kwestią życia bądźśmierci.
– Cześć, Andrew. – Usłyszałem znajomy głos, a moja głowa wystrzeliła wgórę.
W moim życiu tylko trzy osoby mnie tak nazywały. Moja matka, młodsza siostra iona.
– Josephine. – Drgnąłem jak rażonypiorunem.
Wyglądała nieco inaczej niż podczas naszego ostatniego spotkania. Nadal miała długie włosy, z tym że znikły jej fioletowe pasma. Teraz były gładko zaczesane w schludną kitkę, dzięki czemu jej twarz była odsłonięta. Nadal miała świeżą cerę, ale nic dziwnego, w końcu nadal była bardzo młoda. Miała na sobie krótką spódniczkę, zsuwający się z ramienia sweter, który podkreślał jej szczupłą sylwetkę, izakolanówki.
– Nie chciałam cię nachodzić, ale pomyślałam, że pogadamy, zanim na dobre każde z nas rozpocznie dzień. Maise dała mi twój nowy adres, nie bądź na niązły.
– W porządku. – Westchnąłem i wpuściłem ją do środka. – Wybacz, ale nie mam za wiele czasu. O ósmej trzydzieści mam spotkanie z prezesem, więc muszę się ogarnąć. Jesteśmy w trakcie czegoś dużego, dlatego nie mogę tegoominąć.
– Powinnam była cię uprzedzić – powiedziałazmieszana.
– Prędzej czy później i tak byśmy na siebie wpadli. Nadal przyjaźnicie się zMaise.
– Nie chciałam jej w to mieszać. Naprawdę nie prosiłam, aby do ciebiezadzwoniła.
– Nieważne. – Machnąłem ręką. – O czym konkretnie chciałaśporozmawiać?
– Nadal jesteś na mnie zły, prawda? – Popatrzyła mi prosto woczy.
Pamięć bywa zawodna. Myślałem, że doskonale pamiętam, jak wyglądało jej spojrzenie. Byłem przekonany, że potrafię narysować każdą plamkę w jej tęczówkach, a jednak nie mogłem się bardziejmylić.
– Niekoniecznie zły. – Wzruszyłem ramionami. – Cieszę się, że zaczynasz od nowa i jesteś szczęśliwa. Nie rozumiem tylko, co ja mam z tym wszystkim wspólnego. Przecież nie chciałaś życia zemną.
– Wcale nie jestem szczęśliwa, Andrew. – Przechyliła głowę i skrzywiła się. – Rozstanie z tobą to był naprawdę wielki błąd. Tęsknię zatobą.
– Dziwne, bo przypomniałaś sobie o mnie po roku – wytknąłem.
– Schrzaniłam to. Przyznaję, że zawaliłam sprawę. Ale przestraszyłam się tej całej odpowiedzialności i dorosłego życia. Za wiele ode mnie wymagałeś i zawiodłamcię.
– Za wiele od ciebie wymagałem? – zapytałem zdziwiony. – Chciałem, abyś zamieszkała ze mną. I tak całe tygodnie spędziliśmy we dwójkę, więc nie rozumiem, co mogło cię przerazić. Częściej nocowałaś u mnie niż w swoim pokoju w akademiku. Proszę, wytłumacz mi więc, co złego zrobiłem? Cholera, nawet dla ciebie wynająłem większe mieszkanie, abyśmy się nie gnieździli wkawalerce.
– Dla mnie to było za szybko. Dopiero przeniosłam się do Londynu. Chciałam mieć więcej przestrzeni. Poza tym moi rodzice w życiu nie zaakceptowaliby tego, że mieszkam ztobą.
– Cóż mam nadzieję, że zasmakowałaś swojej przestrzeni przez ostatnie miesiące. A teraz, wybacz, muszę zbierać się dopracy.
Zamilkła, spuszczając głowę. Nie bardzo rozumiałem jej ponowne pojawienie się w moim życiu. Wymieniliśmy kilka wiadomości ostatnio, ale z pewnością nie byłem gotowy na spotkanie twarzą w twarz. Jednak to była cała Josephine. Działała z zaskoczenia, nikomu się z tego nietłumacząc.
– Mamy jakieś szanse, Andy? – zapytała, podchodząc domnie.
Za każdym razem, jak wypowiadała to imię, czułem, jakby wbijała mi pod skórę szpileczkę. To miała być nasza rzecz. Nie lubiłem pieszczotliwych zwrotów. A imię Seth i tak już było krótkie i nie można było go zdrobnić, więc powiedziałem, żeby mówiła do mnie Andrew lub Andy, gdyż to było moje drugieimię.
– Nie wydaje mi się, Josie.
– Naprawdę brakowało mi ciebie. – Chwyciła moją dłoń i złączyła naszepalce.
Zapatrzyłem się na ten widok. To było takie znajome. I prawdę mówiąc, tak łatwo byłoby wrócić do tego, co mieliśmy przedtem. Wiedziałem jednak, że to byłoby dla mniezłe.
– Nie tylko ty ruszyłaśnaprzód.
Nasze dłonie nadal były splecione, ale coś nagle przestało pasować. Zmarszczyłem brwi, jakbym dopiero teraz zdał sobie sprawę, że to nie tę kobietę chcę trzymać za rękę. I w jakiś sposób poczułem ulgę, że w końcu moje serce odpuściło, pozwalając mi ruszyć doprzodu.
– Poznałeś kogoś – powiedziała takim tonem, że od razu spojrzałem na jej twarz, na której odmalowało sięniedowierzanie.
– Tak… to znaczy nie do końca. – Wypuściłem jej dłoń zuścisku.
Przecież Spencer Faith nawet na mnie nie patrzyła, więc moje szanse oscylowały między względną obojętnością a kompletną ignorancją z jejstrony.
– Nie jestem pewien, czy jest sens wracać do przeszłości. Co się stało, to się nie odstanie. Widocznie tak miałobyć.
– Jak mogę ci to wszystkowynagrodzić?
– Nic mi nie jest. – Uśmiechnąłem się do niej nieco nerwowo. – Nie musisz mi niczego wynagradzać. Ludzie się rozstają, nie ma w tym nicnadzwyczajnego.
– Mogę zaprosić cię na kawę, tak na początek? Proszę.
Widywałem różne oblicza Josie, ale bardzo rzadko nutka w jej głosie wyrażała błaganie. Dlatego naprawdę trudno było mi jąodtrącić.
– Pozostawmy przeszłość zasobą.
– Czuję, że muszę ci to wynagrodzić. Byłeś dla mnie taki dobry, tyle ci zawdzięczam, Andy. Pozwól mi choć w taki sposób odpłacić ci się za wszystko, co dla mniezrobiłeś.
– Będziemy w kontakcie – powiedziałemwymijająco.
– W porządku – przytaknęła. – Trzymaj się. – Zrobiła krok do przodu i mnieprzytuliła.
Otoczyła mnie woń perfum, których używała od zawsze. Lacoste. To ja podarowałem jej pierwszą buteleczkę. Od tamtej pory był to jej ulubiony zapach. Pasował do niej. Był mocny i od razu uderzał dogłowy.
– Dbaj o siebie. – Położyłem dłonie na jej plecach i oddałemuścisk.
– Widziałam ogłoszenie na klatce schodowej. Dotyczyło mieszkania gdzieśtutaj?
– Mieszkanie obok. Kawalerka. Sebastian wyjeżdża do Stanów, dlatego potrzebuje kogoś, kto zamieszka odzaraz.
– Okej, do zobaczenia. – Uśmiechnęła się i ruszyła w kierunkuwyjścia.
Przez pewien czas było nam dobrze razem. Nie mogłem powiedzieć, że nam się nie układało. Koniec końców niestety nie wyszło, ale przez moment byliśmy naprawdę szczęśliwi. Żyliśmy w małej bańce, w której zło tego świata nie mogło nasdosięgnąć.
Pamiętałem ten dzień, kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy. Całe lato spędziłem u rodziców, aby pomóc im na farmie. Nasza rodzina była dość tradycyjna, dlatego też niedziela była dniem odpoczynku. Poza stałymi obowiązkami nie tykaliśmy się pracy. To był czas tylko dla nas. Poszedłem po południu do naszej miejscowej kawiarni, aby trochę porysować. W domu zawsze było straszne zamieszanie, dlatego potrzebowałem chwilispokoju.
Josephine podeszła do mnie, pytając, czy miejsce jest zajęte. Nie usłyszałem tego, gdyż miałem słuchawki w uszach, a moją uwagę pochłonęły postaci rysowanego przeze mnie komiksu. Byłem strasznie w tyle z historią, której byłem autorem, a wtenczas naprawdę poczułem przypływ weny. Josie niczym niezrażona usiadła przy moim stoliku i zajęła się czytaniemksiążki.
Minęła godzina, zanim zorientowałem się, że dosiadła się do mnie obca dziewczyna. Z miejsca odnaleźliśmy wspólny język. Była pełna życia, tryskała entuzjazmem i pozytywną energią. Opowiedziała mi o sobie, o tym, że właśnie się przeprowadziła i nie zna nikogo w okolicy. Zaprosiłem ją do nas na podwieczorek, licząc na to, że zaprzyjaźni się z mojąsiostrą.
I tak to się zaczęło. Kilka randek, kiedy miałem przerwę na uczelni, tak aby nikt się nie dowiedział. Choć było to całkowicie niewinne na początku, wiedziałem, że jej rodzice z pewnością nie pochwaliliby sześć lat starszego chłopaka. Sekret podsycał tylko siłę uczucia, którym siebie darzyliśmy. Było w tym coś seksownego i niezwykle emocjonującego. Ukradkowe spojrzenia, kiedy byliśmy pośród naszych rodzin, schadzki na tyłach domu albo w ciemnym kinie, gdzie nikt nie mógł nas rozpoznać. Potem zrobiło się jeszcze goręcej. Josephine przyjechała na studia do Londynu. Nasze rodziny nadal nie zdawały sobie sprawy, że się spotykamy. Poza Maise. Tylko ona wiedziała, że niemal ze sobą mieszkamy. Rodzice Josie nie zaakceptowaliby tego na tamtym etapie. Owszem, chcieli, aby znalazła sobie męża, ale dopiero po studiach. I choć bardzo się lubiliśmy, to różnica wieku między mną a ich córką była dla nich za duża, nawet jeśli była jużdorosła.
Byli konserwatywni. Co niedziela chodzili do kościoła, zawsze razem zasiadali do posiłków i mieli wielkie plany odnośnie do swojej córki. Byli z niej dumni i wychwalali ją na każdym kroku, a przynajmniej tak było, zanim wybrała się na studia. Jej ojciec pragnął, by została prawnikiem albo lekarzem. Niestety Josephine, choć miała świetne oceny i z pewnością dostałaby się na jakąś prestiżową uczelnię, wybrała aktorstwo. Uwielbiała film. Od zawsze marzyła o tym, by zostać gwiazdą. I być może właśnie dzięki temu tak dobrze nam się rozmawiało. Obydwoje byliśmy wrażliwi na wszelkiego rodzajusztukę.
Nasza bańka musiała wkrótce pęknąć. Miałem wrażenie, że stało się to z dnia na dzień. Jakbyśmy nagle obudzili się ze snu i dostrzegli, jak wygląda prawdziwe życie. Choć Josie zawsze była nad wiek dojrzała, to nie potrafiliśmy się dogadać w wielu kwestiach. Ja miałem już za sobą lata studiów i pracowałem na swoje CV. Odrobiłem staż, zdobyłem doświadczenie, aż w końcu dostałem pracę w MediaCorp.
Dla mnie było to nie lada wyzwanie. Po raz pierwszy trafiłem do korporacji, gdzie nikogo nie znałem. Byłem zdany na siebie, a jak się okazało, nie miałem wsparcia nawet swojej dziewczyny, która była bardzo zaabsorbowana… cóż, po prostu sobą. Czasami tygodniami potrafiła nie przychodzić, by mnie w ten sposób ukarać. Potem, kiedy złość jej przechodziła, wszystko wracało do normy. Z czasem jednak przerwy robiły się coraz dłuższe, aż w końcu jak wyszła z mojego mieszkania, trzaskając drzwiami, tak zobaczyłem ją dopiero dzisiejszegoranka.
Nadal z głową pełną Josie poszedłem do pracy. Nie do końca wiedziałem, czego ponownie ode mnie chciała. Zawsze była zagadkowa i robiła wszystko na przekór innym. Była indywidualistką. Nie bała się sprzeciwić rodzicom i wybrać swoją ścieżkę w życiu. Nie napawała ją strachem również przeprowadzka do stolicy. Ani zrobienie sobie roku przerwy. Wierzyła w siebie i nigdy nie kwestionowała podjętych decyzji. Jakby zawsze wiedziała, że koniec końców wszystko sięułoży.
Dlatego zdziwiłem się, słysząc jej przeprosiny. Josephine, którą znałem, nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Nie podważała ani nie analizowała swoich czynów czy swojego postępowania. Nigdy nikomu się nie tłumaczyła. Akceptowałem to wszystko, ale do czasu. W pewnym momencie naprawdę chciałem więcej, ale najwyraźniej przytłoczyłem ją tym. Choć milion razy roztrząsałem naszą ostatnią kłótnię, w życiu nie powiedziałbym, że ją to przerosło. Josie była nieustraszona, niczego i nikogo się nieobawiała.
– Seth, wracaj na ziemię, za chwilę spotkanie. – Caleb poklepał mnie poramieniu.
Nagle zdałem sobie sprawę, że gapię się na nasz ekspres w pokoju socjalnym, a moja kawa już dawno zostałazrobiona.
– Dzięki, stary. – Uśmiechnąłem się zwysiłkiem.
Posłodziłem kawę oraz dolałem odrobinę mleka. W pomieszczeniu zrobiło się nieco tłoczno, więc sięulotniłem.
Na korytarzu zobaczyłem ją. Spencer Faith. Szła w towarzystwie prezesa. W jednej ręce miała kilka teczek, a w drugiej kawę ze Starbucksa. Uważnie słuchała, co nasz pracodawca ma do powiedzenia, i kiwała głową. Jak zawsze wyglądała w pełniprofesjonalnie.
Dziś miała na sobie granatowy komplet składający się ze spodni do kostek oraz marynarki. Jej włosy były spięte wysoko w kucyk, który kołysał się z każdym krokiem. Miałem nadzieję, że będzie uczestniczyła w dzisiejszym spotkaniu i będę mógł bezkarnie na niąpatrzeć.
Spencer była onieśmielająca. Jeszcze w życiu nie spotkałem kogoś takiego jak ona. Nie rozdawała uśmiechów oraz pochwał na prawo i lewo. Zazwyczaj była spięta i trzymała wysoko brodę, gdy przemierzała korytarze naszej firmy. A kiedy wzywała kogoś na dywanik do kadr, nigdy nie była to miłapogadanka.
Poza tym była rekruterem. Słyszałem, że przez jakiś czas była headhunterem i być może na tym stanowisku nauczyła się fachu, bo odkąd była w naszym zespole, kilka rzeczy naprawdę działało lepiej. Usprawniła całe kadry, dzięki czemu nie było problemów z nadgodzinami oraz urlopami. Wszystko można było załatwić zdalnie z domu bez składania oficjalnego pisma osobiście. Finanse również zyskały na nowym kierowniku. To samo z IT. Znała się na ludziach i potrafiła poprawić wydajność każdego działu. I chyba była jedyną osobą w całej firmie, która nie wahała się nawrzeszczeć na zarząd czy prezesa. A to znaczyło, że Henry doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest fenomenalna w tym, corobi.
– Jak myślisz, coś przeskrobaliśmy ostatnio? – zapytała Amber, siadając obok mnie w pokojukonferencyjnym.
– Nie mam pojęcia, czemu nas tu zebrali – powiedziałem, po czym upiłem łykkawy.
– W dodatku są tutaj razem. To nie może wróżyć nic dobrego – włączył się Masen. – Zapewne cośschrzaniliśmy.
– Dzień dobry – odezwał się prezes, a w sali nagle zrobiło się cicho. – Dziękuję, że wszyscy przyszliście. Mamy dla waswieści.
– Po państwa minie sądzę, że nie są to dobre wieści – odezwał się Caleb, nerwowo wiercąc się nakrześle.
– Pani Faith przyjrzała się waszej pracy i pewne rzeczy naszaniepokoiły.
– Jakże mogłoby być inaczej – mruknął Aaron i od razy zamaskował tochrząknięciem.
– Od dłuższego czasu macie gorszą skuteczność – odezwała sięSpencer.
Dziś miała na ustach czerwoną szminkę. Uwielbiałem, gdy ją nosiła. Miała piękne usta i kolor świetnie jej pasował. W połączeniu z jej niebieskimi oczami była to mieszanka wybuchowa. Zwłaszcza dla mnie. Kiedy patrzyłem na nią w takim wydaniu, od razu widziałem ją jako postać komiksu. W mojej wyobraźni zawsze pojawiała się jako wojowniczka. Trudna, pełna sprzeczności, ale o wielkim sercu i skłonnością do poświęceń. Nie żebym dobrze znał SpencerFaith.
Moja intuicja jednak podpowiadała mi, że właśnie taka była. Choć wszystko zdawało się temuprzeczyć.
Czasami rysowałem ją w swoim szkicowniku i niekiedy pojawiała się jako Wonder Woman2. Przypominała nieustraszoną Amazonkę. Z pewnością miała zdolności przywódcze i była niesamowicie piękna. Pewnie gdyby kiedykolwiek mój szkicownik wpadł w jej ręce, spaliłbym się ze wstydu, nie potrafiłem jednak przestać o niej marzyć. Nie byłem w stanie do końca o niej zapomnieć. Zwłaszcza po naszym walentynkowym pocałunku. Poza tym notes znajdował się w moim mieszkaniu, a chyba tylko w moich snach mogłaby się tampojawić.
– Ostatnie kampanie zakończyły się sukcesem. – Amber zmarszczyłabrwi.
Wzrok Spencer przeniósł się w naszym kierunku. Na moment zamarłem, gdy nasze oczy sięspotkały.
– Dobrze ujęte. Zakończyły się sukcesem. Po drodze zawaliliście dwa terminy. Deadline to nie żadna ruchoma data w jednej kampanii. Teraz szykuje się Reebok, a wy pewnie nawet się do tego nie zabraliście. Nie macie lidera. Działacie sami sobie. Brak komunikacji w waszymzespole.
Te słowa były prawdziwe, dlatego nerwowo zaczęliśmy wymieniaćspojrzenia.
Z pewnością mieliśmyprzechlapane.
– Czas na zmiany. – Prezes spojrzał na Spencer i uśmiechnął się. Naprawdę się uśmiechnął, co znaczyło, że mamy przerąbane. – Pani Faith usprawni waszą pracę w najbliższymczasie.
– Czyli co takiego zrobi? Zacznie naszwalniać?
– Nie chcę posuwać się do takich ostateczności. Chcę zobaczyć, jacy jesteście, jak pracujecie, a może uda mi się odkryć, w czym tkwi problem. Nie będę jednak obiecywała, że za wszelką cenę unikniecie redukcji. Być może ktoś zakłóca waszą pracę i jej prawidłowy rytm, a wtedy poszukam kogoś, kto wypełnilukę.
– Czyli możemy zacząć wysyłać swojeCV.
– Przede wszystkim musicie lepiej ze sobą współpracować. Nie będę waszym wrogiem, nie będę was krytykowała i pouczała. Chcę was lepiej poznać i pomóc wam osiągać lepsze wyniki. To nasz główny cel. To jednak zajmie nam chwilę, dlatego bądźciecierpliwi.
– Dziękujemy zaspotkanie.
– Tylko tyle? – zapytał Caleb. – A gdzie jakiś plan działania? Czego mamy sięspodziewać?
– Wszystkie informacje otrzymacie w mailu. A teraz radzę zacząć pracować nad nową kampanią – odpowiedziała chłodno Spencer i wyszła w towarzystwieprezesa.
Wszyscy odprowadzili ich wzrokiem, ale nikt nie ruszył się zmiejsca.
– Zadziera nos, jakby przynajmniej połowa tej firmy należała doniej.
– Założę się, że się pieprzą – chlapnął Aaron z cwaniackim uśmiechem. – Swoją drogą jestem ciekaw, czy czasem wyjmuje ten kij z tyłka. Seth? – Odwrócił się w moim kierunku. – Masz nam coś do powiedzenia na tentemat?
– Myślę, że faktycznie powinniśmy się porządnie wziąć do roboty, zanim wszyscywylecimy.
– Nie opowiesz nam o swojej randce z naszą kierowniczką kadr? Wszyscy widzieli was, jak wymykacie się z przyjęcia walentynkowego. Nie myśl, że zapomnieliśmy o waszym romantycznym tańcu i tajemniczymzniknięciu.
– Wzrusza mnie twoja troska o moje życie miłosne, ale to naprawdę nie twoja sprawa, co robię w wolnym czasie. Ja się nie wtrącam w to, że zdradzasz żonę z jakąś małolatą, która nawet nie potrafi prawidłowo przeliterować słowa „Gibraltar”.
Razem z Amber oraz Jaxem wróciłem do naszego pokoju, aby zacząć przygotowania do nowej kampanii. Trochę obawiałem się tego, że Spencer miała kręcić się tutaj i nas obserwować, ale z drugiej strony była to doskonała okazja, by ją lepiejpoznać.
Była zagadkowa i fascynowała mnie. Wiedziałem, że poświęcałem jej stanowczo za dużo uwagi, nawet jeśli nie pozwalała mi się zbliżyć. Dlatego trzymałem się nadystans.
W myślach miałem swoją tajną listę, na której zapisywałem rzeczy, które dotyczyły jej sposobu bycia. Jeszcze nikt nie skradł mojej uwagi w taki sposób jak Spencer Faith, mimo że była całkowicie poza moimzasięgiem.
Była kompleksowa. Nie dało jej się określić jednym słowem. Z opowieści Alex wynikało, że całkowicie różniła się od kierowniczki kadr, którą była w pracy. Nawet na przyjęciu walentynkowym była inna, jakby bardziej przystępna. W naszej firmie krążyły przeróżne plotki na jej temat, ale nie miałem okazji przekonać się, czy faktycznie była taka oschła, jak zdawałoby się na pierwszy rzutoka.
Czy naprawdę była równie zimna jak jej niebieskie oczy? Czemu nigdy się nie uśmiechała? Czemu nigdy nie chwaliła nasosobiście?
Zazwyczaj po skończeniu jakiejś wielkiej kampanii, która przyniosła nam wielki zysk, wydawane było przyjęcie. Poza balem walentynkowym nigdy nie widziałem jej wśród nas. Prezes zawsze wspominał, że zarówno on, jak i pani kierownik działu personalnego są bardzo zadowoleni z naszej pracy. Podobno nawet to jej pomysł, aby organizować takie imprezy, jako dowód wdzięczności oraz sposób na zintegrowanie zespołu. Niestety niekoniecznie było nam dane osobiście zaznać sympatii naszej kierowniczkiHR.
*
Tydzień później
Początki kampanii były trudne. Reebok okazał się wymagającym klientem. Przez ostatnie dni odrzucili wszystkie pomysły. Wszystkie, co do jednego. Czułem się wyprany z wszelkich emocji. Nie mogliśmy w ogóle dojść do porozumienia jako zespół. Chyba jeszcze tak źle nigdy między nami nie było. Prawdę mówiąc, nie miałem pojęcia, czemu tak się działo. Pracowaliśmy w takim składzie od dłuższego czasu, a mimo to nagle coś między nami przestało grać. Jakby wszyscy naraz mieli spadek formy i nie potrafili wymyślić niczegopożytecznego.
Nie miałem siły nawet dzwonić do Jo i Alex. Codziennie czekały mnie nadgodziny, bo zawalaliśmy kolejny termin. Spencer na razie nie pojawiła się u nas, ale było to tylko kwestią czasu. Jeśli naprawdę w ciągu kilku dni żaden pomysł nie spodoba się klientowi, nasza kierowniczka zwolni nas wszystkich. Albo rzuci na pożarcie prezesowi i będzie patrzyła, jak cały zarząd bierze nas wobroty.
Oczywiście w ciągu ostatnich paru dni trochę czaiłem się w kadrach, by zwyczajnie na nią popatrzeć i przy okazji pogadać z jej sekretarką, ale wydawała się zajęta. Mimo to do rzeczy, które o niej wiedziałem, dodałem to, że na poprawę humoru lubi wypić słodką mokkę. Przez ulotne kilka sekund chciałem jej powiedzieć, żeby zerknęła do mojej ulubionej kawiarni za rogiem, bo mieli tam świetną kawę, a także wyborne słodkości, których jakość również była świetna. Spencer lubiła zdrową żywność, więc z pewnością doceniłaby ich ciasteczka owsiane. Mimo to stchórzyłem. Jakzawsze.
– Ty też czujesz się jak gówno? – Caleb posłał mi współczujące spojrzenie, które od razuodwzajemniłem.
– Mamy przerąbane. – Westchnąłem i