Weles. Opowieści z podziemia - Aleksandra Seliga, Magdalena Wolff, Monika Maciewicz, Marta Krajewska, Wiktoria Korzeniewska, Paweł Majka, Łukasz Malinowski, Grzegorz Gajek, Marcin Sindera, Franciszek Piątkowski - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

37 osób interesuje się tą książką

Opis

Weles ożywa w opowieściach rodzimych autorów!

Poznaj wyjątkową antologię, w której czołowi pisarze i pisarki literatury słowiańskiej łączą siły, aby ukazać Welesa – jedno z najważniejszych bóstw słowiańskich – w całej złożoności i tajemnicy. Weles, bóg o wielu obliczach i funkcjach, władca świata zmarłych, patron magii, wiedzy i bogactwa, został przedstawiony w opowiadaniach, które zaskakują różnorodnością podejść.

Każdy z autorów tworzy unikalną historię, umiejscawiając akcję w różnych czasach i uniwersach, od zamierzchłego średniowiecza aż po współczesność. Dzięki temu antologia oferuje wielowymiarowe spojrzenie na słowiańską mitologię, wprowadzając czytelnika w klimat mrocznych lasów, starych rytuałów oraz współczesnych miast, gdzie dawne wierzenia splatają się z nowoczesnością. Mnogość stylów sprawia, że każdy tekst to jedyna w swoim rodzaju podróż, a jednocześnie wszystkie opowieści spaja obecność Welesa jako istoty balansującej na granicy życia i śmierci.

Ten fascynujący zbiór zabierze cię w podróż przez czas i przestrzeń – odkryje przed tobą bogactwo słowiańskich wierzeń oraz pokaże, jak nieograniczona jest wyobraźnia współczesnych twórców, których dzieła inspirowane są naszą rodzimą mitologią.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 372

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 10 godz. 18 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Sławomir Popek

Oceny
4,3 (17 ocen)
6
10
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Sushi85

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajne opowiadania.
10
ewakurz
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

niektóre opowiadania są naprawdę fajne inne już mniej, ale ogólnie ksiazka ok. za to okładka to sztos!
10

Popularność




Karta tytułowa

Weles, władca słowiańskich podziemi, towarzyszy tym, którzy mierzą się z losem – ludziom pragnącym zemsty, świadkom ohydnych czynów, duszom zawieszonym między światami. Nie osądza, nie współczuje. Cierpliwie czeka, aż każdy wybierze swoją ścieżkę. Przygląda się bohaterom, którzy negocjują ze śmiercią i targują się z przeznaczeniem. Niektórzy wznoszą do niego błagania, inni go przeklinają – ale Weles nie jest bogiem próśb i skarg. Jest za to tym, który zawsze czeka na końcu drogi, pilnując, by każda krew miała swój ciężar, a każdy dług został spłacony. W tej książce poznasz jego niejednoznaczne oblicze.

Jaga Moder, autorkaSądnego dnia@legendystka

Poniższa antologia, zawierająca dziesięć opowiadań napisanych w nurcie slavic fantasy, dowodzi, iż praca nad „ożywieniem/przywracaniem słowiańskości” jest faktem dokonanym. Opowiadania te poświęcone zostały Welesowi, jednemu z najważniejszych rodzimych bóstw; panu tajemnic, magii, podziemi, czyli Nawii, ale i wiedzy oraz bogactwa, opiekunowi bydła, patronowi ciemnej połowy roku, niesłusznie w chrześcijaństwie utożsamionemu z diabłem. W składających się na ten tom opowiadaniach Weles jest bogiem aktywnym, ukazanym w splendorze swego majestatu, do którego jednak trzeba zanosić modły w sposób odpowiedzialny, albowiem nie zawsze jego odpowiedź na nasze prośby jest dokładnie taka, jak byśmy chcieli, choć zawsze sprawiedliwa. Czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy uwikłani w większy plan, a każda nasza prośba do Welesa ma swoje konsekwencje…

dr hab. prof. UŁ Natalia Lemann

On tu jest. Myśleliście, że zaszył się zapomniany w podziemnej krainie? Dzięki opowieściom, które trzymacie w rękach, przekonacie się, że on o was na pewno nie zapomniał. Zawiążcie więc mocniej krajki, wciśnijcie wianki na skroń i lećcie na wędrówkę w zaświaty!

Anna Stasiak, etnografka, popularyzatorka wiedzy o słowiańszczyźnie

@Słowiański.Przewodnik

Czy przeciętny wiecheć może szafować danym słowem? Czy może uciec od przeznaczenia? Co widzi, gdy trafi do Nawii? Jak wyjdzie z grodu bez wyjścia? Czy sięgnie po pomoc Welesa? Czy nie pomyli go z kimś zupełnie innym? Trudno powiedzieć… Trzeba sprawdzić samemu.

Marcin Patela, dziennikarz literacki Słowiańskiej Agencji Prasowej (iSAP)

Weles – bóg magii i zaświatów, strażnik przysiąg, pan tajemnej wiedzy, opiekun rzemieślników i dusz zbłąkanych między światami. Potężny i enigmatyczny, budzi grozę i szacunek, kusi obietnicami, czasem sprowadza zgubę, a innym razem ratunek.

W tej niezwykłej antologii doświadczeni pisarze, którzy sercem i duszą czują słowiańską mitologię, ukazują Welesa w całej jego złożoności. Obraz boga jest tak różnorodny jak opisujące go historie. Różne nurty fantasy splatają się tutaj w zbiór unikalnych narracji, w których tajemnicze bóstwo styka się z ludzkimi dramatami, pragnieniami i lękiem przed nieznanym. Każdy autor na swój sposób eksploruje magię pradawnych wierzeń, nadając jej zarówno współczesny kontekst, jak i historyczne znaczenie.

Od mrocznych borów i pradawnych świątyń, aż po miasta, gdzie echa dawnych mitów wciąż pobrzmiewają w cieniu – te opowieści pokazują, że Weles fascynuje i rozbudza zbiorową wyobraźnię. Czy odważysz się wkroczyć na jego ścieżkę?

Kamil Gołdowski, polonista językoznawca, popularyzator wiedzy o słowiańszczyźnie, twórca strony sławosław.pl

ANDRZEJ SZYJEWSKI

ZAGADKA WOŁOSA

Chyba żaden ze słowiańskich bogów nie sprawiał takich trudności badaczom, próbującym poszerzyć wiedzę o słowiańskim panteonie, jak Wołos-Weles. Mimo tego, że imię to pojawia się w wielu źródłach, to jednak zakres jego kompetencji i rola w panteonie wciąż pozostają niejasne. Sytuację jeszcze bardziej utrudniło upowszechnienie tzw. Księgi Welesa, „prasłowiańskiego” tekstu, wzbudzającego wielkie emocje u naszych wschodnich sąsiadów, lecz niewątpliwego falsyfikatu. Jego ślady odnajdziemy w prezentowanej antologii, choćby w postaci preferencji formy ‘Weles’ i nieobecności ‘Wołosa’.

Wołosowi przyszło więc rozpętywać najgorętsze kontrowersje, poczynając od samego znaczenia jego imienia. Zależnie od interpretacji, może pochodzić od prasłowiańskiego *voltsь – „włość, władza”, *valas – „włos, sierść”, względnie *wel, *vel – „widzieć”, „czarowny, uroczny wzrok”. Najbardziej obiecujące wydaje się wywodzenie go od prasłowiańskiego *vel – „pole, łąka”/„dolina, jama” + *-esъ(jь) – „będący”, a zatem „ten z dołu/pola”, co wskazuje na boga zmarłych.

Imię boga jest jednym z niewielu, które pojawiają się w źródłach zarówno u Słowian zachodnich, jak i wschodnich. Określenie veles znamy bowiem z XV–XVI–wiecznych czeskich tekstów: kronika Tkadleček („Tkaczyk”) odwołuje się do velesa jako synonimu diabła: „Co za czart, albo co za veles lub jaki smok podjudził cię przeciw mnie!”. W innych tekstach mówi się o nim podobnie: „Jakiż veles im to podszepnie”, „O, porzućmy już te grzechy velesa!”, stosuje się też odzywki: „u velesa!”, „ký veles”, „idi k velesu za moře!”. Obecnie mówi się „do diabła”, „ki diabeł” czy „idź do diabła!”. Istnieje nawet przekaz, w którym złej żonie życzy się, by zmieniona w dziką gęś, odleciała „gdzieś do velesa za morze”. Tekst ten jest – co prawda – tłumaczeniem niemieckiej postylli, jednak czeski tłumacz używając określenia „za moře”, automatyczne skojarzył je ze stereotypowym przekleństwem odsyłającym „do velesa za morze” i posłużył się nim, rozbudowując oryginał. Tym samym dowodzi to istnienia u zachodnich Słowian postaci Velesa jako istoty sakralnej, przebywającej za morzem lub na morzu. Istota ta miała wpływ na ludzi i być może także zarządzała duszami ludzkimi.

Bóg ów w tej samej formie Weles (Велесъ) pojawia się w kilku tekstach ruskich: Chodzeniu Bogurodzicy po miejscach męki; Słowie o wyprawie Igora, Żywocie błogosławionego Abrahama z Rostowa oraz Latopisie Rostowskim. W większości źródeł wschodniosłowiańskich natomiast funkcjonuje jako Wołos (Волосъ). Sfera działania i wygląd tego boga są niezwykle trudne do rozszyfrowania ze względu na nikłość źródeł i wielofunkcyjność bóstw słowiańskich. Prawdopodobnie był słowiańską wariacją indoeuropejskiego boga typu Waruny, związanego pierwotnie z nocnym niebem i magią, adaptowanego do roli opiekuna zaświatów. Spośród innych jego lokalnych postaci badacze zwracają uwagę zwłaszcza na bałtyjskiego boga zmarłych, także utożsamianego z chrześcijańskim diabłem, Velnsa bądź Velinasa. Po litewsku dusze zmarłych nazywały się veles, a w folklorze występują zamiennie ze słowiańskim określeniem nawie. Święto zmarłych nazywa się Vélinés. Dlatego też słowiańskiego Welesa uważa się za boga sfery chtonicznej, opiekującego się zarazem zmarłymi i płodnością pól.

Wołos miał związek z wiedzą magiczną i czarami. Ruscy czarownicy – wołchwowie – są „Welesowymi czarownikami” i, zgodnie z późną (XVIII w.) Legendą o założeniu grodu Jarosławia, po złożeniu ofiary całopalnej wołchwowie wróżyli w imieniu Wołosa i śpiewali do wtóru gęśli. Zapewne bóg sprowadzał na pieśniarzy natchnienie poetyckie, analogicznie do skandynawskiego Odyna. Słowo o wyprawie Igora uznaje wieszczka Bojana za „wnuka Welesa”, traktując to jako zwyczajowy epitet.

Kroniki ruskie zawsze nazywają Wołosa skotij bog – „bóg bydła” – ale wymieniają jednym tchem razem z wielkimi bóstwami, Perunem i boginią Mokosz. Sądząc z obecnego w kilku wersjach w Powieści lat minionych tekstu przysięgi zawartej przez władcę kijowskiego z Bizantyjczykami, najważniejszymi bogami pogańskich Rusinów byli „swój bóg” Perun i Wołos, „bóg bydlęcy”. Treść przysięgi można przedstawić następująco:

Ci klęli się na swój oręż, i na Peruna, boga swojego i na Wołosa, boga bydlęcego i utwierdzili pokój.

[…] A ktokolwiek ze strony ruskiej zechce zerwać taką przyjaźń, to niech ci, co przyjęli chrzest, przyjmą zemstę od Boga Wszechmogącego, osądzenie na potępienie wieczne; ci zaś, którzy nie są ochrzczeni, niech nie mają pomocy ani od Boga, ani od Peruna, niech ich własne tarcze nie chronią i niech zginą od mieczów swoich, od strzał i innego oręża swojego, i niech będą niewolnikami w życiu przyszłym. […] Jeżeli zaś kto z ludzi ruskich, bądź chrześcijan, bądź niechrześcijan, przekroczy to, co jest napisane na tej karcie, niech zginie od swego oręża i niech będzie przeklęty od Boga i od Peruna, jako że złamał przysięgę. […] Jeśli zaś tego, cośmy powiedzieli, nie zachowamy, niech ja i ci, co są ze mną i pode mną, mamy klątwę od boga, w którego wierzymy – Peruna i Wołosa, boga bydła, i niech będziemy żółci jako złoto, i swoim orężem niech posiekani będziemy.

Tym samym przysięga jest zabezpieczona przez odwołanie do Peruna i Wołosa. Klątwa sił sakralnych rozciągała się na życie pozagrobowe: chrześcijanie oczekiwali „wiecznego potępienia”, zaś poganie „będą niewolnikami w życiu przyszłym”. Charakterystyki bogów wskazują na opozycję sfery ludzkiej („swojej”) i „bydlęcej” u Słowian. Za jedną odpowiada Perun, za drugą Wołos, tworząc w takim układzie system opozycyjnych pierwiastków boskich. Wołosa można zatem uważać za boga o zakresie władzy i mocy porównywalnej z Perunową. Szczególnie istotne jest, że na Peruna klęli się książęcy drużynnicy, zaś na Wołosa – pozostałe wojsko, czyli lud. Karą doczesną za naruszenie przysięgi było: ze strony Peruna – śmierć od własnej broni; ze strony Welesa – tajemnicze „wyzłocenie”. Oznacza to, że bogowie ci są suwerennymi opiekunami odmiennych sfer aktywności: Perun nieba, władzy ziemskiej i klasy rycerskiej, Wołos sfery chtonicznej, rolnictwa i warstwy wolnych ludzi. Kwestią w przysięgach nierozstrzygniętą pozostaje, który z tej pary bogów miał władzę nad pośmiertnymi losami dusz zmarłych, choć wszystko wskazuje na Wołosa.

Także kiedy w latopisach ruskich mowa jest o wznoszeniu i obalaniu posągów (kumirów) bogów, padają zwykle dwa imiona: Peruna i Wołosa, jak np. w Żywocie św. Włodzimierza, gdy mówi się, że: książę Włodzimierz […] kiedy przyszedł do Kijowa, kazał idole zrzucić… a idola Wołosa, którego nazywali bogiem bydlęcym, wrzucić do rzeki Poczajny. Z późnych źródeł można wnosić, że w Kijowie czczony był zarówno Perun, jak i Wołos. Kapiszcze (świątynia) Peruna znajdowało się przy zamku książęcym na Wzgórzu Kijowskim, gdzie posąg Peruna dominował nad pozostałymi bogami. Wśród nich Wołos nie był wymieniany, natomiast Żywot św. Włodzimierza sugeruje, że świątynia Wołosa mieściła się pod Wzgórzem, a więc na Podolu, nad rzeką, w niższej części grodu. Analogicznie w Rostowie:

Idol Welesa w dawnych czasach stał w środku miasta blisko jeziora, prawie koło tego miejsca, gdzie kreml, dopiero później został przemieszczony do dzielnicy czudzkiej miasta.

Peruna i Wołosa można uznać za bóstwa powiązane z przeciwstawnymi polami opieki i działania, a jednocześnie traktowane symetrycznie. Jeśli wierzyć relacji Jana Wyszatowicza z Powieści lat minionych, ci dwaj bogowie uczestniczyli także w stworzeniu człowieka i konkurowali we władzy nad nim. Perun wiązał się z cywilizacją, władzą i walką, podczas gdy Wołosa nazywano nie tylko chtonicznym bogiem rolnictwa i bydła, ale i dzikiej anekumeny. Południoworuski Żywot św. Włodzimierza opisuje „bałwana Wołosa, który był nazywany bogiem bydlęcym i leśnym”. Analogicznie Słowo św. Grzegorza mówi o kłanianiu się Słowian „bydlęcemu bogu, wędrowcowi i leśnemu bogu”. Legenda o założeniu grodu Jarosławia opisuje mieszkańców Niedźwiedziego Zakątka jako zatwardziałych pogan, wyznawców Wołosa:

Trzymali owi ludzie wiele bydła i nim się żywili. Idol, którego owi czcili, to był Wołos, zwany bogiem bydła. I ów Wołos (w nim bies przebywał, jakoż i strachy mnogie czynił) stał pośród łęgu zwanego Wołosowym, skąd zaś i bydło zwyczajowo na pastwisko wyganiano. Temu podstępnemu bożkowi i święty gaj został założony i przydany kapłan, a ten wieczny ogień podtrzymywał i ofiary mu palił.

Wołos czuwał zatem nad wygonem bydła na pastwiska i jego powrotem do obór, dlatego świątynia boga znajdowała się na pograniczu ekumeny. Autor latopisu zrównuje go z biesem, co wskazuje na drogę synkretyzacji chrześcijańskiej, analogicznej do czeskiego velesa.

Zatem zarówno źródła zachodnio-, jak i wschodniosłowiańskie kształtują bardzo podobny zespół funkcji Wołosa/Welesa. W parze: uraniczny Gromowładca–chtoniczny Adwersarz przysługuje mu rola Adwersarza, która w układzie schrystianizowanym została przydzielona Diabłu. Tym samym przypisano mu rolę współtwórcy świata i człowieka, ale też uznano za istotę odpowiedzialną za podtrzymywanie jego istnienia. W konsekwencji w pochodzących z różnych obszarów Słowiańszczyzny ludowych opisach powstania świata i człowieka notorycznie pojawia się motyw współdziałania Boga z Diabłem. Na ich podstawie można zrekonstruować kryjący się za nimi słowiański mit kosmogoniczny. Pojawiają się w nim formy pierwotnego chaosu w postaci wód, ewentualnie przemieszanych z ziemią, określanych w zaklęciach wschodniosłowiańskich jako morze-Ocean. W centrum wód znajduje się punkt, od którego zacznie się stworzenie, wyobrażany pod postacią „błękitnego” lub „gorącego” kamienia Ałatyra lub jakiejś formy Drzewa Kosmicznego. Jest to miejsce spotkania dwóch zasad twórczych, porządkowanych opozycją góra/dół, a więc Boga i Diabła, w których domyślamy się Peruna i Wołosa. Para ta postanawia wspólnie stworzyć świat w ten sposób, że Diabeł (Wołos) zanurkuje na dno morza i przyniesie stamtąd garść mułu, czyli zarodek przyszłego świata. Kosmiczne nurkowanie musi być trzykrotnie powtórzone, by się udało. W końcu stwórcza para wprowadza moc wzrostu (przez zaklęcie lub uderzenie pioruna) w zarodek ziemi, dzięki czemu powiększa się ona do obecnych rozmiarów. Następnie rozwój świata musi być wstrzymany zaklęciem odwracającym istniejący proces. Ostatnim etapem procesu stwórczego jest konflikt pomiędzy współdziałającymi siłami sakralnymi i wrogość między nimi symbolizowana poprzez opozycje wyrażające układ: góra/dół. Ten schemat: pierwotne współdziałanie – stworzenie – konflikt – rozdzielenie prawdopodobnie powtarza się w micie antropogenicznym. Proces chrystianizacji nie zatarł myślenia w kategoriach stwórczego współdziałania pierwotnych sił sakralnych, co uzewnętrzniło się w wysoce nieortodoksyjnych przekazach o wspólnym stworzeniu świata przez Boga i Diabła.

Z drugiej strony niezbędność równoważnej Bogu postaci sakralnej, czczonej jako bóstwo, sprawiła, że sięgnięto do innych postaci z chrześcijańskiego panteonu, by znaleźć pozytywnie waloryzowaną formę. Rolę Adwersarza Boga, przynajmniej na obszarze dominacji prawosławia, zaczął odgrywać św. Mikołaj, jako najbardziej czczony święty, uprawniony do zastępowania samego Boga Ojca. Mnich Atanazy z XVII w. pisze: „Mikołaja... prawosławni czczą jako Boga”; lud rosyjski uważał Mikołaja za czwartą osobę Trójcy Świętej. Folklor wschodniosłowiański przydaje mu np. klucze do Raju, władzę nad bydłem oraz patronowanie bogactwu i płodności pól. Zgodnie z tekstami zaklęć i zamawiań ruskich mieszka w bagnie w samym sercu zaświatów (Nawii), gdzie zasiada na złotym tronie u korzeni Drzewa Kosmicznego. O jego siedzibie mówi się w folklorze wschodniosłowiańskim, że mieści się „za morzem”, „za rzeką na tamtym świecie”, co bezpośrednio potwierdza czeskie przekleństwa, odsyłające „do velesa za morze”. Otwiera rajskie wrota, jeśli uzna duszę za godną, w przeciwnym razie zabija ją ognistym mieczem, pałką lub laską. Oprowadza ją też po zaświatach czy też jest przewoźnikiem dusz przez zaświatowe wody. Zatem trzy sfery aktywności Welesa związane z opieką nad bogactwem, bydłem i plonami, władzą w zaświatach i władzą nad magią i sztuką wieszczków w pełni potwierdzone są w przekazach ludowych dotyczących św. Mikołaja. Inną jego dziedziną była fermentacja alkoholowa, jest bowiem „piwnym bogiem”, patronującym ucztom i świętom jako odzwierciedleniom bogactwa.

Weles-Mikołaj opiekował się bydłem wypędzanym na wypasy, bronił go przed dzikimi zwierzętami: wilkami, psami. Szczególne związki łączą go właśnie z wilkami, na co wskazuje południowosłowiańskie określenie go jako Wilczego Pasterza czy Gospodarza Wilków. Teksty folkloru wskazują, że związany był z dziką, nieujarzmioną przyrodą, w której głównym zagrożeniem są wilki. Aby zabezpieczyć przed nimi stada bydła i dzieci, trzeba składać mu ofiary i modlitwy. Wówczas „zamykał” wilkom paszcze (w analogii do wrót zaświatów) i pilnował bezpieczeństwa bydła. Ukazywał się też myśliwym, dbając o to, by zbytnio nie przetrzebili jego poddanych. Bronił zarówno wilków przed ludźmi, jak i ludzi przed wilkami. Istotniejszy jest fakt, że prerogatywy tej postaci, takie jak: zarządzanie wilkami jako gospodarz gatunku; żywienie lub określanie zdobyczy wilków (niekiedy innych dzikich zwierząt leśnych) czy opieka nad bydłem, zabezpieczanie bydła i ludzi przed atakami wilków przejmują ci święci chrześcijańscy, którzy są patronami dni listopada oraz przełomu listopada i grudnia: najczęściej św. Jerzy, w Polsce i w Ukrainie św. Mikołaj, wśród Serbów św. Sawa, potem św. Marcin, a we wschodniej Serbii św. Archanioł (Michał), zaś prorok Daniel w Bośni i Hercegowinie itd.

Do Gospodarza Wilków zwracano się zwłaszcza przy pierwszym wygonie bydła z obór na wiosnę oraz przy przedzimowym ostatecznym zagonieniem go do obór. Poświęcone mu święta zimowe i wiosenne były dniami ostatniego i pierwszego wypasu bydła i koni. Były to tzw. „wilcze święta” lub Wilcze Dni, w czasie których poszczególne obrzędy, magia ochronna w postaci zamykania, zszywania, łączenia różnych elementów czy przestrzeganie symbolicznych tabu miały skłonić opiekuna wilków i bydła do następujących działań. Na wiosnę jego zadaniem było zamykanie (wilków, bram raju itp.), na jesieni odwrotnie – ich otwieranie, uwalnianie i zapewnianie wilkom pożywienia w okresie zimowym. Zaklęcia mówią, że zamyka im paszczęki swoim kluczem, zatyka oczy, uszy i pazury.

Symbolika i ikonografia wskazuje, że najlepszym przybliżeniem wiosennego wariantu Wilczego Pasterza był św. Jerzy jako młody zwycięzca na białym koniu, zaś zimowego – św. Mikołaj jako siwobrody starzec. Widziano go w postaci siwego starca, mężczyzny jeżdżącego na olbrzymim wilku, z pałką lub batem w ręku. Wilczy Pasterz może występować jako wilk (biały, szary, stary, kulawy), względnie wilkołak, którego kulawość wyraźnie wiązała z zaświatami. U południowych Słowian uważa się, że ostatni dzień Wilczych Dni poświęcony był Kulawemu Wilkowi. Dzień ten kończył okres wilczego gonu i uznawano go za najniebezpieczniejszy, gdyż groziło w nim największe niebezpieczeństwo ze strony wilków. Kulawego wilka uważano za najgroźniejszego ze wszystkich wilków, zapewne ze względu na to, że był zoomorficzną formą samego Gospodarza Wilków.

Zwraca uwagę zmiennokształtność tego boga, który mógł przybierać równie dobrze ludzką, jak i zwierzęcą postać. Jedno z jego zwierzęcych upostaciowień do dzisiaj utrzymało swe miejsce w obrzędowości. Jest to wół czy też byk, który w zredukowanym znaczeniowo kontekście występuje w grupach kolędowych jako czarny, kudłaty kozioł określany jako Turoń. Wyjściowo to zwierzę mógł uosabiać tur (turoń, turica) ze względu na rozpowszechnienie jego symboliki u wszystkich trzech grup Słowian. Turoń miał przede wszystkim zapewniać urodzaj i chronić plony przed nieszczęściami. Centralnym momentem obrzędu było odegranie śmierci i zmartwychwstania (niekiedy z imitowaniem kopulacji) zwierzęcia symbolizującego przemijający cykl kosmiczny.

Ważną formą zoomorficzną bóstwa zaświatów był wąż, w wersji zmitologizowanej Żmij, Smok – wężopodobny potwór latający, ucieleśnienie destrukcyjnych mocy rozkładających ład kosmiczny. W folklorze pojawia się wiele rozwijających ten wątek motywów. Żmij Ognisty jest de facto synonimem zaświatowej Ognistej Rzeki. W tej postaci nazywa się go w folklorze wschodniosłowiańskim Zmiejnym Carem Irem, a na Łużycach Čornym Jurijem. Przebywa on wraz z żoną Iricą na polach Raju, czyli Wyraju, cudownej krainy, do której na zimę odlatują ptaki, by na wiosnę „wyroić się” z powrotem. Inna jego forma występuje pod nazwą Król Węży, Car Żmijowy czy Pieniężny Żmij. Przekazy mówią o nim jako wielkim wężu z koroną na głowie, wygrzewającym się na słońcu i/lub strzegącym góry złotych skarbów. Ten, kto przekradnie się między otaczającymi go setkami węży i ukradnie mu koronę, może liczyć na obfity okup. Ten związek z bogactwem ukrytym w łonie ziemi wyraża się szczególnie w jego złotoczerwonej barwie: złoto, żółć, czerwień miedzi są to także barwy zaświatów i Wołosa/Welesa. Złoto Welesa przeciwstawiane jest zaś przynależnemu Perunowi żelazu, używanemu do wyrobu broni.

Niewiele śladów wskazuje na partnerkę Welesa. W Słowie św. Jana Chryzostoma istnieją wzmianki o polnym duchu o imieniu Wela, w innych wersjach Wołosatka, pilnującej obory z bydłem. W materiałach polskich spotykamy kaszubskiego demona Velevitkę. Dziećmi Wołosa, jeśli wierzyć przekazom ludowym, były gwiazdy konstelacji Plejad: Vlašiči, Wołosynie bądź (w Bułgarii) Stożary. Ta ostatnia nazwa oznaczała centralny pal gumna, wokół którego chodzi para połączonych jarzmem wołów młócących zboże, czyli Stożar. Wyjściowa była zapewne nazwa Wołosożara (prasł. *Volostožarъ), który poza oczywistymi skojarzeniami fallicznymi oraz związkami z Osią Kosmiczną (axis mundi) pełni funkcję broni przeciwstawianej piorunom Gromowładcy. Jedna z polskich etymologii ludowych mówi, że jest to drąg (dyszel?), którym Lucyfer chciał uderzyć Pana Boga, a który przy uderzeniu w skałę Nieba zamienił się w kosę. Oznacza to potwierdzenie w kodzie astralnym mitu o pojedynku kosmogonicznym między Perunem i Welesem.

Analiza postaci i atrybutów Welesa/Wołosa wskazuje na istnienie mitu, w którym władca zaświatów, występujący w wężopodobnej postaci Potwora Chaosu, wystąpił przeciw Gromowładcy z Nieba, porywając ważny element konstruujący ład kosmiczny i został pokonany. Mit ten pojawia się w większości indoeuropejskich mitologii, w których Gromowładca, gwarant i obrońca istniejącego porządku (kosmosu), zmaga się z reprezentującym destrukcyjne siły chaosu wężokształtnym potworem. Bóg lub boski heros zabija deszczowego smoka, uwalniając tym samym deszcz zapładniający spragnioną ziemię. Zwycięstwo ma więc wymiar kosmologiczny, chodzi o przywrócenie pierwotnego porządku. Można powiedzieć, że płodność uwiązana i strzeżona w podziemnych zaświatach jest wyzwalana działaniami Gromowładcy, którego głównym zadaniem na świecie staje się tropienie sił chtonicznych i wyzwalanie z nich pozytywnych wartości.

Indoeuropejskie mity za jedną z przyczyn konfliktu uważają kradzież atrybutów płodności: wody, kobiet lub bydła. Można przykładowo założyć, że funkcjonowały one także w słowiańskim wariancie mitu walki z Potworem Chaosu. Temu mitowi odpowiadają znane zwłaszcza u południowych Słowian rytuały, których sama nazwa wskazuje na związek z Perunem: bułgarska Peperuna, serbochorwacka Prporusza lub Dodola. Są to obrzędy sprowadzania deszczu, których centrum stanowi oblewanie wodą dziewczyny jako ofiary dla Peruna. Dziewczyna ta jest przez religioznawców uważana za wcielenie żony Peruna o różnych imionach. Zwie się ją na wschodzie Mołnia/św. Melania „Trzęsąca/Błyskawica”, na południu Dodola, a pierwotne prasłowiańskie imię *Perperuna znajduje potwierdzenie w wielu tradycjach indoeuropejskich (choćby hetycka Perunaš, indyjska Pardżanja, skandynawska Fiorgynn). Jej zadaniem jest otwieranie wrót deszczu. Być może to ona została porwana i uwięziona przez Żmija-Welesa odbierającego płodność przyrodzie, a następnie uwolniona przez niebiańskiego gromowładcę.

Teksty folkloru za przedmiot sporu między Bogiem i Diabłem uznają konstrukcję, zbudowaną przez jednego z protagonistów, zwykle Diabła. W przekazie huculskim Aridnyk buduje wóz, zwany Kolesnicą, ale buduje go wewnątrz domu i nie może wyprowadzić na zewnątrz. Bóg rozbiera wóz na kawałki i wynosi. Od tej pory to on na nim jeździ. Inny przekaz mówi o sporządzeniu siedziska-pułapki, w którą ostatecznie wpada sam budowniczy. Szatan zaprasza Boga, by zasiadł w pułapce, mówiąc:

To ma być twój tron. Na nim sobie zasiądziesz i światem będziesz rządził. Nie będziesz więcej musiał męczyć się chodzeniem. Siądziesz sobie pośrodku, a żeby czasem nie spaść, nogę lewą wsadzisz w obręcz, nogę prawą w drugą obręcz, a głowę w trzecią, co jest najwyżej.

– Tyś to wymyślił – rzekł Pan Bóg i pobłogosławił dzieło diabła. – Niechaj i tobie to dobrze służy!

I obręcze ścisnęły Szatana, zaczął się szarpać, wyrywać, miotać, żeby się tylko z pułapki wydostać. Ale im więcej się szarpał i wyrywał, tym mocniej go obręcze ściskały.

Takie połączenie wozu z tronem wskazuje wyraźnie na próbę zawładnięcia istotnym elementem kosmologicznym. Jest nim prawdopodobnie Wielki Wóz, którego dyszel uznaje się za formę axis mundi. Wspomniany Wołosożar, słup podpierający gumno, wokół którego krążą młócące woły, jest innym jego przybliżeniem. Nazwa Wielkiego Wozu wspólna jest wszystkim ludom słowiańskim, a kontekst odnosi złamanie jego dyszla do zmagań Lucyfera z Bogiem, Michałem Archaniołem lub Ilją. U Serbów Wielki Wóz to Volari: „Pług i poganiacz i trzy woły w jarzmie”, co odwołuje się do wizji Wołosa z niebiańskiego gumna krążącego wokół Wołosożaru. Przekazy folkloru podają, że pokonany przez Gromowładcę Adwersarz został „przykuty łańcuchem do ogromnego pala pośrodku piekła”. Okowy te niekiedy przybierają postać lodowej skorupy pokrywającej świat w czasie zimy.

Obecność lodu jako zimowych okowów wskazuje na to, że zagrożenie, które wystąpiło w micie pojedynku kosmogonicznego, groźba utraty płodności i bogactwa bądź suszy, może się powtórzyć i powtarza się cyklicznie. Z tego punktu widzenia pojedynek boga burzy z demonem suszy i śmierci powtarza się co roku, zwykle w pierwszej wiosennej burzy, kiedy pękają lody i ruszają rzeki. I co roku siły chaosu zostają pokonane.

Jak opisują przekazy ludowe, bezpośrednią przyczyną konfliktu staje się też problem stworzenia człowieka i władzy nad nim. Zgodnie z pochodzącym od wołchwów przekazem z Powieści lat minionych Bóg pocił się w łaźni i wyrzucił wiecheć słomy, którym ścierał pot. Ten przesączony Boską mocą zwitek znalazł Diabeł i zrobił z niego człowieka. W konsekwencji między Bogiem a Diabłem rozgrywa się spór, do kogo powinni należeć „wspólnie” wytworzeni ludzie, zakończony ustaleniem, że za życia będą należeć do Boga, po śmierci zaś przejdą we władzę Diabła (czasami odwrotnie). Źródłem konfliktu jest „zapis”, czyli umowa Boga z Adwersarzem o podziale ludzi między parę współstwórców. Umowę tę zrywa dopiero narodzenie Chrystusa.

– Ziemia niechaj będzie moja – powiada diabeł – a Niebo niech będzie twoje. I ludźmi też się podzielmy: ty weźmiesz żywych, a mnie daj martwych.

– Niech tak będzie, jak powiedziałeś – odrzekł Bóg.

– No to w porządku – powiedział diabeł. – Ale musisz mi dać jeszcze zapis, żeby rzecz była potwierdzona.

Zapis zrobiono i diabeł go zabrał.

Rozliczne warianty tej opowieści wskazują zatem, że człowiek, jak i wszelkie stworzenie, przynależy do obu porządków, które tym samym stają się odpowiedzialne odpowiednio za życie i śmierć. W przekazie ukraińskim zapis bądź cyrograf Adama Diabeł schował „w czarnym morzu pod białym kamieniem”, względnie w Jordanie pod kamieniem, a więc we wspomnianym wcześniej centrum świata wyznaczonym przez kamień Ałatyr. Prawdopodobnie takie miejsce ukrycia spowodowało konflikt o axis mundi (Kolesnicę, młyn itp.), co skutkowało odebraniem, wykradzeniem bądź unieważnieniem „zapisu”.

Jak wynika z tych rozważań, Wołos/Weles był niewątpliwie bogiem o szerokich kompetencjach, a zarazem wielu postaciach. Spośród jego rozlicznych cech za wiodącą można uznać władzę nad zaświatami i duszami zmarłych. Jego siedziba znajdowała się za wodami kosmicznymi, odgrodzona od naszego świata. Wołos decydował o wpuszczeniu do niej zmarłego, a czasami o jej otwarciu tak, by przodkowie mogli spotkać się z potomkami. Zarazem silnie obecny był w świecie codzienności, patronując wszelkim obszarom „nieludzkim”, zwłaszcza lasom i ich mieszkańcom. Ludziom niezbędny był przy kontaktowaniu się ze sferą zaświatową i jej analogami, zapewne za pośrednictwem kapłanów-wieszczków, zwanych wołchwami. Z perspektywy gospodarczej zajmował się przede wszystkim bydłem, a więc także przysparzaniem bogactwa przez bydło reprezentowanego. Jako postać chtoniczna związany był zarówno z bogactwem, które kryło się w ziemi (skarby reprezentowane przez złoto), jak i z niej wyrastało (zboże). Jego istotną cechą była zmiennokształtność, przybieranie form zwierzo- bądź człekokształtnych, w zależności od pełnionej funkcji. W relacjach z innymi siłami sakralnymi rzuca się w oczy opozycja w stosunku do Peruna i sfery uraniczno-atmosferycznej. Miała ona genezę najprawdopodobniej natury kosmicznej, co powodowało rywalizację między tymi siłami w kwestii wpływu na świat i ludzi.

Dociekliwy czytelnik z pewnością zauważy, że autorzy poszczególnych opowiadań z tego zbioru rysują swoje wizje Welesa dość swobodnie oparte na znanej faktografii. Dominuje w nich wizja „władcy Nawii”, będąca punktem wyjścia dla kilku przerażających scen. Element horroru jest zawsze nośny i niewątpliwie pojawiał się wśród słowiańskich wyznawców Welesa. Zapewne aby pozbyć się lęku przed duszami zmarłych, praktykowali kremację zwłok i czterdziestodniowe obrzędy żałobne z elementami humorystycznymi. Tym niemniej autorzy zauważają wielość sfer, w jakich porusza się ten bóg, oraz grę, jaka toczy się między boskimi siłami. Pojawia się więc Weles jako pasterz zaświatowego bydła-dusz, pośrednik w kontaktach między światami czy jako władca zaklęć. Antologia nie rozwiąże – co prawda – zagadki Wołosa-Welesa, pozostałej po naszych przodkach, ale zapewne pomoże w oswojeniu jego złożoności.

ALEKSANDRA SELIGA

ŻMIJOWA KOMNATA

Rozdział dostępny w pełnej wersji

WIKTORIA KORZENIEWSKA

BAŚŃ O NARODZINACH ŚMIERCI

Rozdział dostępny w pełnej wersji

MARTA KRAJEWSKA

WILCZE ŚWIĘTA

Rozdział dostępny w pełnej wersji

Monika Maciewicz

HNEFATAFL

Rozdział dostępny w pełnej wersji

Geniuszowi Ilony Myszkowskiej

MAGDALENA WOLFF

WIDZĄCY SNY

Rozdział dostępny w pełnej wersji

FRANCISZEK M. PIĄTKOWSKI

STRZYGA

Rozdział dostępny w pełnej wersji

MARCIN SINDERA

GŁÓD

Rozdział dostępny w pełnej wersji

GRZEGORZ GAJEK

DAR WELESA

Rozdział dostępny w pełnej wersji

ŁUKASZ MALINOWSKI

MÓJ PRZYJACIEL WELES

Rozdział dostępny w pełnej wersji

Paweł Majka

SAMI

Rozdział dostępny w pełnej wersji

Redaktorka prowadząca: Marta Budnik Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz Redakcja: Adrian Kyć / Rytm pisania Korekta: Anna Burger Wprowadzenie: prof. Andrzej Szyjewski Konsultacja merytoryczna: prof. Natalia Lemann Projekt okładki i wyklejki: Agata Łuksza Ilustracja na okładce: Hanna Dola

Copyright © 2025 by Aleksandra Seliga Copyright © 2025 by Wiktoria Korzeniewska Copyright © 2025 by Marta Krajewska Copyright © 2025 by Monika Maciewicz Copyright © 2025 by Magdalena Wolff Copyright © 2025 by Franciszek Piątkowski Copyright © 2025 by Marcin Sindera Copyright © 2025 by Grzegorz Gajek Copyright © 2025 by Łukasz Malinowski Copyright © 2025 by Paweł Majka Copyright © 2025 by Andrzej Szyjewski Copyright © 2025, Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, pamiętaj, że zbiór ten – mimo nawiązań do historii – należy do gatunku slavic fantasy i nie jest w żadnym stopniu publikacją naukową. Baw się dobrze, wędrując przez światy stworzone przez Autorki i Autorów!

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2025

ISBN 978-83-8417-014-4

Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl

   

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Angelika Kuler-Duchnik