Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Paweł Rzewuski znów jest w dobrej formie, przedstawiając czytelnikom spojrzenie na lata 1918-1939 nieco inne od tego najczęściej spotykanego. Postaci przedstawione przez autora są krwiste i wyraziste. Inspirują. Poznajmy więc nieznane dwudziestolecie!
W książce przedstawiono sylwetki następujących postaci:
Bruno Jasieński – futurysta-stalinista
Stefan Wiechecki (Wiech) – Homer warszawskich ulic
Wacław Kuchar – sportowiec uniwersalny
Janusz Kusociński – fenomen światowych bieżni
Mojżesz Presburger – niszczyciel kwantyfikatorów
Stanisław Leśniewski – logik radykalny
Józef Maria Bocheński – mnich, logik, żołnierz
Leopold Lis-Kula – heros II Rzeczpospolitej
Gwido Langer – szara eminencja polskiego wywiadu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 67
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Zaledwie kilka miesięcy temu przedstawiałem Państwu pierwszy tom z serii „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”, a już mogę z dumą zaprosić do lektury kolejnej części tej serii. Paweł Rzewuski znów jest w dobrej formie, przedstawiając czytelnikom spojrzenie na lata 1918-1939 nieco inne od tego najczęściej spotykanego. Przy okazji listopadowego Święta Niepodległości mieliśmy okazję przekonać się jak silne emocje wywołują polityczne tradycje zrodzone w początkach II Rzeczpospolitej. Tradycje piłsudczykowska i narodowa, a w mniejszym stopniu również ludowa i socjalistyczna, nadal rozpalają polityczne namiętności. Dla wielu Polaków ciągle stanowią one punkt odniesienia.
W refleksji nad II Rzeczpospolitą warto szerzej uwzględnić nie tylko dzieje polityczne. Niniejsza książka spełnia ten postulat. Z jednej strony skupia się ona bowiem na sylwetkach ludzi niezwykłych i nieszablonowych, z drugiej jednak, są to ludzie niemieszczący się w ramach historii rozumianej w sposób tradycyjny. Nie ma tu miejsca na sylwetki czarno-białe, czy jednoznacznie umiejscowione politycznie. Prezentując „wielkich zapomnianych” dwudziestolecia, przypominamy jednocześnie o zapomnianych aspektach historii tego okresu. Starając się abstrahować od współczesnych sporów, a zachęcać do myślenia i samodzielnego poznawania szerokiej, ogromnie różnorodnej spuścizny lat dwudziestych i trzydziestych.
Lata dwudzieste i trzydzieste stanowiły okres niezwykłego rozkwitu polskiej, literatury, sportu, nauki, a także wojskowości. Dlatego też prezentujemy postaci nieszablonowych literatów: Bruno Jasieńskiego, niezwykłego polskiego futurysty i bolszewika oraz Stefana Wiecheckiego, legendarnego znawcy i twórcy warszawskiego folkloru. Jednymi z najwybitniejszych sportowców polskich dwudziestolecia byli z kolei Wacław Kuchar i Janusz Kusociński. Ten pierwszy to prawdziwy fenomen – piłkarz, hokeista, lekkoatleta, który w każdej z uprawianych przez siebie dyscyplin odnosił poważne sukcesy. Drugi był herosem bieżni, mistrzem olimpijskim w biegu na 10 kilometrów, symbolem odbudowującego się kraju. Naukę reprezentują logicy o niezwykłych osobowościach i osiągnięciach: Mojżesz Presburger, Stanisław Leśniewski i Józef Maria Bocheński. Zbiór zamykają sylwetki wojskowych: Leopolda Lisa-Kuli – najmłodszego pułkownika Wojska Polskiego i bohatera wojennego, o którym w szkołach uczyły się wszystkie dzieci oraz Gwido Langera – bohatera wojennego, o którym wiedział mało kto…
Postaci przedstawione przez Pawła Rzewuskiego są krwiste i wyraziste. Inspirują. Poznajmy więc nieznane dwudziestolecie - gorąco zachęcam do lektury!
Michał Przeperski
Jacek Kaczmarski śpiewał o nim: „(...) niemieckie imię, nazwisko polskiej szlachty. Żyd, komunista, bywał w Rzymie, paryskie miał kontakty. W Moskwie sądzony za szpiegostwo, skazany i zesłany. Zaginął gdzieś po drodze. Odtąd los jego jest nieznany”.
Wiktor Zysman, znany powszechnie jako Bruno Jasieński, jest postacią ogromnie kontrowersyjną i wielowymiarową. Ten jeden z największych poetów polskiego futuryzmu przyszedł na świat 17 lipca 1901 roku. Jego ojciec Jakub był cenionym lekarzem i społecznikiem, nazywanym przez lokalne chłopstwo Judymem z Klimontowa. To chwalebne miano zyskał sobie rzeczywistym podobieństwem do bohatera „Ludzi bezdomnych”. Podobnie jak u Żeromskiego starał się on bowiem wzbogacać podsandomierską wioskę Klimontów o zdobycze najnowszej technologii XIX wieku, w tym m.in. telegraf.
Życie Jakuba Zysmana było doskonałym przykładem procesów asymilacyjnych, zachodzących na ziemiach polskich w drugiej połowie XIX wieku. Ten żydowski lekarz przyjął luteranizm i ożenił się z polską szlachcianką, Eufemią Marią z Modzelewskich, z którą doczekał się trojga dzieci: Wiktora, Jerzego i Ireny. W roku 1908 jego syn Wiktor stał się Wiktorem Jasieńskim. Powody tego kroku pozostają niewyjaśnione, choć można domniemywać, że w tym wypadku ponownie ważną rolę odegrała chęć asymilacji. Przyszły największy futurysta II RP uczył się od najmłodszych lat w Warszawie, gdzie uczęszczał do gimnazjum im. Mikołaja Reja. Redagował tam gazetki pod nieco prowokacyjnymi tytułami „Drugak” oraz „Sztubak”. Był młodzieńcem niezwykle utalentowanym. Zachowały się z owego czasu m.in. jego wypowiedzi na temat konieczności poprawy „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Kilka lat później, w 1919 roku, Jasieński wystawił tę sztukę w zmodyfikowanej wersji w rodzinnym Klimontowie.
Futurysta rewolucjonista
Podczas I wojny światowej Jakub Zyskman został wcielony do armii rosyjskiej, a jego rodzina wyjechała do Moskwy. Tam właśnie Bruno rozpoczął naukę w ośmioklasowej szkole polskiej. Dwa zdarzenia z tego okresu znacząco wpłynęły na jego życie. Po pierwsze poznał twórczość takich poetów, jak Majakowski, Siewierianin, Wertyński, Meyerhold czy Chlebnikow. Wpływ na późniejsze losy Jasieńskiego miał bardzo głośny manifest rosyjskich futurystów „Policzek smakowi powszechnemu”. Wyraźne piętno na psychice młodego Jasieńskiego odcisnęła również rewolucja bolszewicka, której był świadkiem. Dawał temu wyraz m.in. w poemacie „Słowo o Jakubie Szeli”.
W 1918 r., po kilku latach spędzonych w Moskwie, wrócił do Polski, aby rozpocząć studia na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego naukowe plany miała niebawem zakłócić nadchodząca wojna polsko-bolszewicka. Tymczasem jeszcze w 1919 r. cała rodzina Jasieńskiego spotkała się w Klimontowie, zażywając rodzinnego szczęścia. Sielankową atmosferę przerwała śmierć ukochanej starszej siostry Brunona, Ireny, zwanej Renią. Zmarła w roku 1921, najprawdopodobniej na zapalenie wyrostka robaczkowego. Dwudziestoletni poeta zachował się tak, jak można się było spodziewać: napisał wiersz. W ten sposób powstał przejmujący „Pogżeb Reńi”:
[…]
Ubierali ją po cichu, zatrzymali zegar.
Dwóch wkładało pantofelki, jeden znosił kwiatki.
Tulipanów nie mógł znaleźć, po ogrodach biegał.
Białe kwiatki, kwiatki w ratki Panabogamatki.
Kto znów chce się ze mną widzieć?
Teraz już jest noc.
Powiedzcie im, że mnie nie ma.
Niech idą na lewo.
[fragment]
Monokl i cygaro
W czasie wojnie polsko-bolszewickiej Jasieński, inaczej niż choćby Władysław Broniewski, nie zdobył sławy na polu bitwy. Rogata dusza twórcy, bardziej niż atmosfery walki pragnęła sztuki. Z tego też powodu Jasieński zdecydował się w warunkach wojskowych zorganizować wieczorek poetycki. To właśnie za sprawą tego wydarzenia stał się bohaterem obyczajowego skandalu. Wspomniany wieczorek zakończył się nader szybko, po tym, jak nieopierzony wojak przeczytał kilka wierszy własnego autorstwa, a następnie obraził wyższego stopniem żołnierza oraz innych dostojników zebranych na sali. Wśród obrazoburczych utworów prezentowanych na spotkaniu znalazło się miedzy innymi „Miasto”:
[…]
Ktoś chory.
Po doktora posyłali.
Przez okno widać czasem wysmukłą szatynkę.
Ciemny, głuchy cały parter...
Na trzecim piętrze światełko.
Starszy pan zwabił do siebie siedmioletnią dziewczynkę.
I gwałci ją na fotelu.
Dziecko ma oczy szeroko rozwarte...
[fragment]
W konsekwencji lekkomyślnego postępowania Jasieńskiego skazano na dwa miesiące ścisłego aresztu. Wokół tego okresu w życiu pisarza narosło wiele wątpliwości i legend. Jedna z nich głosi, że w areszcie odwiedzał Jasieńskiego kolega z wojska, którym był nie kto inny jak późniejszy prymas polski, Kardynał Stefan Wyszyński. Czy zawiązała się między nimi przyjaźń? Niestety, w tej sprawie skazani jesteśmy jedynie na domysły.
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej młody poeta ponownie pojawił się w Krakowie – tym razem jednak występował już jako Bruno Jasieński. Zdecydował się podjąć przerwaną działalność literacką. Początki poważnej kariery w kraju nie były jednak obiecujące. Warszawscy Skamandryci, nadający ton życiu poetyckiemu w odrodzonej Rzeczpospolitej, nie przyjęli do publikacji ani jednego z jego wierszy. Mieli oni bardzo duży dystans do polskiego futuryzmu. Po latach, w „Kronice tygodniowej” z lipca 1929 r., Antoni Słonimski pisał: Dyrektor jednego z teatrów miejskich powiedział, że nie jest przeciwko „futurystom” i że bardzo ceni niektórych, jak np. Lechonia (…) O, zgrozo!
W takiej sytuacji Jasieński zmuszony był wydać wszystkie swoje tomiki własnym sumptem, w tym debiutancki „But w butonierce”. Futuryści polscy eksperymentowali z językiem, lubowali się też w świadomej prowokacji. Przykładem dobrze ilustrującym obie tendencje są słynne jednodniówki futurystyczne: „JEDNODŃUWKA FUTURYSTUW mańifesty futuryzmu polskiego wydańe nadzwyczajne na całą Żeczpospolitą Polską” oraz „Nuż w bżuchu”. Były one dowodem na to, że futuryzm jest czymś znacznie szerszym niż projekt artystyczny i rości sobie prawa do przekształcania całej rzeczywistości. Świadczyły o tym w szczególności dwa teksty programowe, zapisane w sposób daleki od standardowego: „Mańifest w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća” oraz ,„Mańifest w sprawie ortografji fonetycznej”. Postulowały dokonanie gwałtownych i natychmiastowych przemian w rzeczywistości polityczno-społecznej oraz przestrzeni publicznej. Miały charakter groteskowy i obrazoburczy. Grupa futurystów zyskała sobie wówczas miano „apostołów zboczeń”, a sam Jasieński bywał wielokrotnie obrażany, a nawet fizycznie atakowany.