Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wiersze przeciw opodatkowaniu poezji Zbigniewa Macheja składają się na liryczny i groteskowy obraz literatury, w którym nawet najmniejsza myśl i metafora błyszczą własnym (a nie odbitym) światłem. Nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 32
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Zbigniew Machej
Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji
Biuro Literackie • Wrocław 2015
Zbigniew Machej: Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji
Zdjęcie na okładce: Alma Haltof
Korekta: Marta Zapędowska
Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn
Copyright © by Zbigniew Machej
Copyright © by Alma Haltof, 2007
Copyright © by Biuro Literackie, 2015
Biuro Literackie
Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław
tel. 71 346 01 42, [email protected]
www.biuroliterackie.pl
isbn 978-83-65358-25-7
Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.
Spis treści
Pukanie
Elegia wigilijna z 2004 roku
Urbi et orbi
Noc przedsylwestrowa w Pradze AD 2003
Kolęda pracowników służby drogowej w czasie srogiej zawiei śnieżnej
Żeby dobrze
Trzy komunikaty meteorologiczne
Mars Express
15 fraszek z dziejów kultury zachodniej
Śmierć Elvisa Presleya
Oda do Świętego Apollinaire’a
Młody Hrabal
O co chodzi w czeskim filmie z lat sześćdziesiątych
Wyprawa
Piosenka dla odwołanego rabina
Dwa ogłoszenia drobne
Trzy apele do zakochanych
[Na jabłoni koło chlewa]
Jak pies kurzył skręta
Mamut bałamut
Stare dżinsy
Dobre rady do wyhaftowania na makatkach
Bruno w Mikulowie
Ach, trawy
Rozkosze wiedeńskiego ringu
Uroki Wiednia
Łyżeczka
Kylie
Piosenka nowej głowy z Paryża
Nowy, wspaniały blond
Tom Cruise pisze, a następnie drze na strzępy list do Nicole Kidman
Kolory na jesień
Sushi
Portola
[niedaleko padnie granat od jabłoni]
Wiersz podyktowany mi we śnie przez Czesława Miłosza nazajutrz po jego śmierci
Przyłosz na skautce
Wierszyk z zapałkami dla Andrzeja
Trylogia
Fraszka dla dorosłych czytelników bajek i dorosłych bajkopisarzy, zwłaszcza zaś dla Adama Wiedemanna, autora Bajek zwierzęcych
W bajkach naszych
Henryk Bereza pisze list do Adama Wiedemanna i za parę lat publikuje fragment tego listu w „Twórczości”
Duch poezji
Piosenka lobbującego w sprawie zwolnienia poezji z podatków
Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji
Dwa przykazania dla przyszłego harcerstwa
Pukanie
I
Była noc. Chyba zimowa. Siedziałem w kuchni
przy stole i czytałem gazetę. Wtem
usłyszałem pukanie w szybę, tuż obok mnie,
na wyciągnięcie ręki, ale po drugiej stronie
okna. I naturalnie nie było widać, czy to jakaś ręka
tak puka, czy co. A cóż to za pukanie o szybę
po nocy, i w dodatku w okno na trzecim
piętrze? – przestraszyłem się trochę i niewiele
myśląc odsunąłem firankę i w odpowiedzi
zapukałem w szybę ze swojej strony.
I zaraz potem tak walnęło, że się obudziłem.
II
Obudziłem się na kanapie w pokoju
telewizyjnym. Zasnąłem w ubraniu, pod kloszem
zapalonej lampy nocnej, w ręce trzymałem książkę.
Na budziku dochodziła druga. Noc była ciepła, chyba
czerwcowa, w mieszkaniu cicho, żona spała w sypialni
obok, dzieci w swoim pokoju, jak to w nocy. Ja jednak
nie spałem. Wstałem, poszedłem do ubikacji, potem
do łazienki, cicho i na krótko, żeby nikogo nie obudzić.
I potem położyłem się do łóżka. Jednak nie mogłem
zasnąć, było mi niewygodnie, nieswojo, niepewnie
i w głowie jakieś myśli snuły mi się nieswojo
i niepewnie. Noc była ciepła, powietrze suche,
zachciało mi się pić. Wygramoliłem się z łóżka
i wolno, jak najciszej, poszedłem do kuchni,
przez pokój telewizyjny, jasny od ulicznych świateł,
i przez ciemny przedpokój. W kuchni zapaliłem
światło, napiłem się wody z plastikowej butelki
i usiadłem przy stole obok okna. Na stole
leżała gazeta, teraz już wczorajsza, a może
przedwczorajsza. Była noc. Była sobie.
Chyba już nie dzisiejsza. Może
jutrzejsza.
Elegia wigilijna z 2004 roku
Ach, gdzie są te wigilie, co dawniej bywały,
Gdzie Boże Narodzenie zasypane białym,
Baśniowym śniegiem, ruskim mrozem skute?
Już tylko w telewizji… Czego to jest skutek,
Że deszcz leje w Wigilię? I z czyjej to winy
Jakoś inaczej teraz mielą Boże Młyny?
Przyroda pokrzywdzona może mści się na nas,
Ale nie jest tak zimno, gdy się wstaje z rana.
Barbary są po wodzie i Święta po wodzie,
Dawne prawidła zerwał jakiś cwany złodziej.
I