WIERZĘ W BOGA - ABP STANISŁAW BUDZIK - ebook

WIERZĘ W BOGA ebook

ABP STANISŁAW BUDZIK

0,0

Opis

Książka Arcybiskupa Stanisława Budzika w jasny i przystępny sposób wyjaśnia prawdy zamieszczone w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Dla każdego człowieka, który chce swoją wiarę pogłębiać Katechizm jest bezcennym źródłem najważniejszych wypowiedzi Kościoła. Publikacja ta zachęca do medytacyjnej lektury, pomagającej pogłębiać wiarę. Przecież każdy z nas jest ogniwem w niekończącym się łańcuchu wierzących. Ksiądz Arcybiskup odwołuje się m.in. do nauczania św. Jana Pawła II, a cała publikacja przeplatana jest cytatami z poezji m.in. ks. Twardowskiego, Zbigniewa Herberta czy Adama Zagajewskiego. Na uwagę zasługuje ciekawa szata graficzna – nie sposób nie zatrzymać choć na chwilę wzroku na pięknych freskach pochodzących z Kaplicy Trójcy Świętej z Muzeum Lubelskiego w Lublinie.

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 173

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Boże, Stworzycielu nieba i ziemi,

Tobie, Ojcze życia, Początku bez początku,

Tobie, najwyższe Dobro i wieczna Światłości,

z Synem i Duchem Świętym

cześć i chwała, uwielbienie i dziękczynienie

po wszystkie wieki wieków.

Św. Jan Paweł II

WPRowadzenie. Wiara jest światłem

Wierzyćto przemieniać wodę codzienności,

monotonii i szarzyznyw wino radościi święta.

„Wiara nie mieszka w mroku; jest ona światłem dla naszych ciemności”. Te słowa znajdujemy w pierwszej encyklice Ojca Świętego Franciszka Lumen fidei – Światło wiary (LF 4). Niezwykły to dokument, napisany „na cztery ręce”, przez dwóch papieży. Przygotowany został w zasadniczych rysach przez Benedykta XVI, który w Roku Wiary pragnął zachęcić wszystkich do radosnego świadectwa i przypomnieć, że kto wierzy, nigdy nie jest sam.

Papież Franciszek uzupełnił tekst swoimi przemyśleniami i opublikował, aby podkreślić, że w dzisiejszych czasach „pilne staje się odzyskanie światła, które jest właściwą cechą wiary, bo kiedy gaśnie jej płomień, wszystkie inne światła tracą w końcu swój blask. (...) Wiara dąży do tego, by się rozpowszechniać, zapraszać innych do swej radości. Człowiek otrzymujący wiarę odkrywa, że poszerzają się przestrzenie jego «ja» i nawiązują się nowe relacje, które wzbogacają życie” (LF 4, 39).

Te słowa wydają się stosownym wprowadzeniem do rozważań, które są pamiątką, a zarazem swoistym owocobraniem Roku Wiary rozpoczętego przez Benedykta XVI, a zakończonego przez papieża Franciszka1. Rok Wiary miał zintensyfikować refleksję na temat pierwszej cnoty teologalnej, aby wszyscy wierzący w Chrystusa stawali się bardziej świadomymi chrześcijanami i ożywili swoje przywiązanie do Ewangelii w okresie głębokich przemian, jakie przeżywa ludzkość. Ów Rok stał się okazją do wyznawania wiary w ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana nie tylko w katedrach i kościołach całego świata, ale także w domach i rodzinach, gdzie dokonuje się niezwykle istotny proces przekazywania wiary kolejnym pokoleniom. Ten czas intensywnych wielorakich refleksji nad wiarą miał każdemu wierzącemu pomóc w odkrywaniu treści własnej wiary, wyznawanej, przemodlonej i przeżywanej w codzienności.

Rok Wiary, który trwał w Kościele od 11 października 2012 r., zakończył się formalnie 24 listopada 2013 r. Ale czy w ogóle można powiedzieć – patrząc z punktu widzenia wspólnoty Kościoła oraz każdego poszczególnego wiernego – że Rok Wiary rzeczywiście minął, że jego treści są już nieaktualne? Przecież w rzeczywistości każdy rok w Kościele i w życiu ucznia Chrystusa to rok wiary, a tym samym rok łaski Pana (por. KKK 1168).

Niniejsza publikacja jest pokłosiem Roku Wiary, ale ma też ambicje stać się jego swoistą kontynuacją i aktualizacją w tu i teraz życia oraz misji Kościoła. Jak wiadomo, okazją do proklamacji Roku Wiary była pięćdziesiąta rocznica otwarcia Soboru Watykańskiego II oraz dwudziesta rocznica opublikowania KatechizmuKościoła Katolickiego. Benedykt XVI w pamiętnej homilii inaugurującej Rok Wiary powiedział:

„Jeśli dzisiaj Kościół proponuje nowy Rok Wiary i nową ewangelizację, nie robi tego, aby uczcić jakąś rocznicę, ale ponieważ jest to konieczne nawet bardziej niż przed pięćdziesięciu laty! W ostatnich dziesięcioleciach rozszerzyło się duchowe «pustynnienie». W świecie bez Boga rozprzestrzeniła się pustka. Ale właśnie wychodząc od doświadczenia tej pustyni, tej pustki, możemy odkryć na nowo radość wiary, jej życiowe znaczenie dla nas.

Na pustyni odkrywa się wartość tego, co jest niezbędne do życia; w ten sposób we współczesnym świecie istnieją niezliczone znaki pragnienia Boga, ostatecznego sensu życia, często wyrażane w formie ukrytej czy negatywnej. Na pustyni trzeba nade wszystko ludzi wiary, którzy swym własnym życiem wskazują drogę ku Ziemi Obiecanej i w ten sposób uobecniają nadzieję. Żywa wiara otwiera serce na łaskę Boga, która uwalnia od pesymizmu. Dziś bardziej niż kiedykolwiek ewangelizowanie oznacza bycie świadkiem nowego życia przemienionego przez Boga – i w ten sposób wskazywanie drogi. (...)

W ten więc sposób możemy przedstawić sobie ten Rok Wiary: Pielgrzymka na pustyniach współczesnego świata, w której trzeba nieść tylko to, co istotne: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy, ani dwóch sukien – jak mówi Pan Apostołom, posyłając ich na misję (por. Łk 9,3) – lecz Ewangelia i wiara Kościoła, której jaśniejącym wyrazem są dokumenty Soboru Watykańskiego II i opublikowany przed dwudziestu laty Katechizm Kościoła Katolickiego”.

Zasłuchani w to papieskie wezwanie wyruszamy więc w drogę na różne pustynie współczesności, zabierając tylko to, co istotne: Ewangelię, wiarę Kościoła, której pochodnią oświetlającą nasz wędrowny szlak są dokumenty Vaticanum II, i najważniejszy soborowy owoc: Katechizm Kościoła Katolickiego.

W Liście apostolskim Porta fidei Benedykt XVI podkreślił, że Katechizm, z którym św. Jan Paweł II wiązał wielką nadzieję odnowy całego życia Kościoła, samą swą strukturą ukazuje bogactwo i rozwój wiary, stanowiąc „trwały zapis wielu sposobów, w jakie Kościół medytował nad wiarą i rozwijał nauczanie, aby dać wiernym pewność w ich życiu wiary” (PF 11). Z tej perspektywy można powiedzieć, że Katechizm staje się dla nas symbolem rodzinnego domu Kościoła.

Opisując ów dom, możemy posłużyć się metaforyką Kręgu biblijnego Romana Brandstaettera:„W tym domu jest bezpiecznie. Nic złego nie może się w nim przydarzyć. Wszystko stoi na swoim miejscu, a porządek, który tu panuje, nie jest dziełem przypadku, ale mądrej i wyraźnej celowości, uświęconej przez czas”2. Dom Katechizmu jest schludny, ale nie pusty. Dostrzec możemy tutaj całe bogactwo nauczania, jakie Kościół przyjął, strzegł i ofiarował rodzinie ludzkiej w ciągu dwóch tysiącleci swej historii; od Pisma Świętego do Ojców Kościoła, od mistrzów teologii po świętych, którzy szli przez wieki. Co najważniejsze, spotkać tu można Gospodarza – żywego Boga (por. PF 11).

Człowiek wierzący to człowiek otwarty na nadzieję nowego świata. Jest prawdziwym uczniem Chrystusa, który szczęśliwymi ogłaszał płaczących, a ubogich czynił dziedzicami królestwa Bożego (por. Mt 5,3n). Jest naśladowcą Maryi, wyśpiewującej z wiarą wszechmoc Boga, który strąca władców z tronu, a bogatych z niczym odprawia (por. Łk 1,46nn).

Wierzyć jak Maryja i jak Apostołowie, to znaczy przekraczać granice ludzkiej niemocy. To codziennie – na słowo Jezusa – zarzucać sieć na głębię, mimo iż dotąd trudziliśmy się na darmo (por. Łk 5,4-5). To czynić wszystko, cokolwiek powie nam Chrystus. To przemieniać wodę codzienności, monotonii i szarzyzny w wino radości i święta (por. Łk 2,1nn). To wreszcie przemijać z wewnętrzną pogodą, jaką daje przekonanie, iż „czas, zamieszkany przez Tego, który zmartwychwstał i jest Panem historii, nie jest grobem naszych złudzeń, ale kolebką wciąż odnawiającej się przyszłości; jest ofiarowaną nam sposobnością, byśmy mogli przemieniać ulotne chwile obecnego życia w zasiew wieczności” (DD 84).

Wiara jest źródłem nadprzyrodzonego pokoju w każdej sytuacji życiowej. Pozwala mówić o życiu także w obliczu śmierci, nawet przy otwartym grobie. Wobec cierpienia pozwala głosić radość Odkupienia, w obliczu niewoli mówić o wyzwoleniu, w świecie nienawiści i przemocy głosić miłość. Zygmunt Kubiak w Brewiarzu Europejczyka zapisał wymowne słowa: „Nasza przeszłość nauczyła nas, jak żyć w łonie apokalipsy, a z Nowego Testamentu wiemy, że właśnie w apokalipsie światło Transcendencji jest najmocniejsze, najmocniej rzeczywiste”3. Tak przeżywana wiara jest głoś-nym protestem przeciw brutalności świata, w którym żyjemy. Co więcej, wyzwala w nas moc, która potrafi ten świat zmieniać. Wiara wreszcie jest poręką szczęśliwej wieczności (por. Hbr 11,1).

Warto jeszcze podkreślić, że medytacyjna lektura Katechizmu to sięg-nięcie do jednego z najważniejszych dokumentów pontyfikatu św. Jana Pawła II, którego dziedzictwo wyznacza Kościołowi kierunek na drogach trzeciego tysiąclecia. Niechaj więc przez orędownictwo Papieża Polaka w każdym Czytelniku przyobleka się w ciało zamieszczona w Katechizmie sentencja św. Grzegorza Wielkiego: Divina eloquia cum legente crescunt ­– „Słowa Boże wzrastają wraz z tym, kto je czyta” (KKK 94; por. VD 30).

rozdział I. Katechizm Kościoła Katolickiego

Dla każdego człowieka,który chce swoją wiarę pogłębiać,

Katechizm jest bezcennymźródłem najważniejszych wypowiedzi nauczającego Kościoła.

Bierzemy do ręki Katechizm Kościoła Katolickiego. Chcemy pogłębić wiarę tak, aby kształtowała nasze życie. Pięknie wydana księga, duży format, kilkaset stron. Niebieska okładka z białym tytułem i nazwą wydawnictwa Pallottinum, tak bardzo zasłużonego w Polsce, choćby w popularyzacji Biblii Tysiąclecia. Na okładce Katechizmu znajduje się charakterystyczny rysunek. Nie jest to przypadkowa ilustracja. Została bowiem umieszczona zarówno w oryginale, jak i we wszystkich tłumaczeniach Katechizmu. Stała się więc tym samym jakby emblematem rozpoznawczym Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Wydaje się, że obraz ten, pochodzący z końca III w. z rzymskich katakumb Domitylli, umieszczono na okładce Katechizmu z trzech istotnych powodów. Po pierwsze ze względu na jego starożytność. Liczy bowiem 1700 lat, a więc jest symbolem trwałości Kościoła, stałości i żywotności naszej wiary.

Po drugie bukoliczny wizerunek pogańskiego pochodzenia, wypełniony nową chrześcijańską treścią, uwypukla uniwersalistyczny i kulturotwórczy wymiar religii Chrystusowej. Chrześcijanie, jako grupa od początku świadoma swej odrębności, tworzyli swoją specyficzną kulturę. Jest jednak rzeczą charakterystyczną, że chrześcijaństwo, krzewiąc Ewangelię, nie unicestwiło żadnej kultury, ale przez proces inkulturacji wzbogacało tradycje etniczne czy narodowe, a zachowując wobec nich konsekwentną wolność, samo również się ubogacało (por. KDK 58). Mircea Eliade, światowej sławy religioznawca i filozof religii, podkreśla, że dzięki religii Chrystusowej lokalne kultury przedeuropejskie zostały poszerzone o wymiar uniwersalistyczny, ocalone i wyprowadzone na szerokie drogi dalszego potencjalnego rozwoju: „Chrystianizując starodawne europejskie dziedzictwo religijne, chrześcijaństwo nie tylko oczyściło, ale także przeniosło do nowej ery duchowych dziejów wszystko to, co godne było «ocalenia» ze starożytnych zwyczajów, wierzeń i nadziei człowieka przedchrześcijańskiego”4.

Otwierający Katechizm niewielki emblemat o pogańskiej genezie, a tak brzemienny bogactwem chrześcijańskich znaczeń (o czym za chwilę), może być dla nas wskazówką, iż nauka katolickiej wiary to jedyna w swoim rodzaju synteza najlepszych pierwiastków myśli ludzkiej, które dzięki Bożemu Objawieniu znalazły swą pełnię i rozkwit. Benedykt XVI, interpretując pod kątem idei mesjańskich tajemniczą Eklogę IV Wergiliusza z cyklu jego Bukolików, zauważa, iż również w starożytnej kulturze pulsowały elementy pierwotnych archetypów ludzkiej nadziei otwarte ku Dobrej Nowinie5. Właśnie przez taką wymowną uniwersalistyczno-chrześcijańską bramę wstępujemy w księgę Katechizmu Kościoła.

Już sygnalizowana bogata chrześcijańska symbolika obrazu bramy, będąca niejako esencją treści i znaczenia Katechizmu, to zapewne trzeci powód umieszczenia emblematu na okładce naszej Księgi. Wizerunek przedstawia Chrystusa Dobrego Pasterza w pozycji siedzącej. W Jego ręku zakrzywiona laska, znak władzy pasterskiej i autorytetu. Symbolem wiernych jest owca spoczywająca u stóp Mistrza i zapatrzona w Niego z oddaniem. Flet w prawej ręce Dobrego Pasterza oznacza symfonię prawdy głoszonej przez Kościół. Nauka Kościoła składa się z wielu elementów, współgrają one jednak ze sobą, tworząc jedną melodię świętego depozytu wiary. I wreszcie „drzewo życia” oznaczające Krzyż. W jego cieniu odpoczywają ci, którzy znaleźli w Chrystusie pełnię Prawdy. „Odpocząć” to znaczy „znaleźć pokój”, a więc odkupienie i zbawienie w raju, otwartym na nowo zbawczym kluczem Krzyża.

Przyzywając Ducha Świętego, wejdźmy więc w głąb katechizmowych wersetów.

Księga wiary, która woła

Aby dobrze poznać daną rzecz, najlepiej przyjrzeć się jej początkom. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, co to w ogóle jest katechizm. Termin ten wywodzi się z języka greckiego. Słowo katechein znaczy tyle, co rozbrzmiewać, wywołać echo; w sensie głębszym oznacza także przepowiadanie, pouczanie, nauczanie. W takim znaczeniu spotykamy je na kartach Pisma Świętego Nowego Testamentu. Najprościej mówiąc, Katechizm jest Księgą, w której zawiera się nauczanie Kościoła. Dlatego powinien on znaleźć się w księgozbiorze każdego chrześcijanina. Stanowi bowiem przewodnik nie tylko dla tych, którzy nauczają wiary. Dla każdego człowieka, który chce swoją wiarę pogłębiać, Katechizm jest bezcennym źródłem najważniejszych wypowiedzi nauczającego Kościoła. Zbiera to, co w nauce Kościoła było i jest istotne, przypomina najtrafniejsze wypowiedzi wybitnych teologów i świętych.

Katechizmom, opracowywanym w przeszłości oraz współczesności, przyświecały zasadniczo trzy cele.

Pierwszy to syntetyczna informacja o chrześcijaństwie. Tego typu informacja przeznaczona była dla ludzi, którzy zamierzali wstąpić w szeregi Kościoła lub po prostu interesowali się jego nauką.

Drugim celem jest pogłębienie wiary tych, którzy już są we wspólnocie Kościoła. W tej kategorii mieszczą się katechizmy dla dzieci, dla młodzieży, a także dla dorosłych.

I wreszcie trzeci cel: to pełne ujęcie wiary Kościoła. Katechizm, o którym mówimy, skierowany jest do całego Kościoła i ma za zadanie ukazać, co jest przedmiotem jego wiary. Tym samym wyznacza granice prawowierności. A więc odpowiada na pytanie, w co mamy wierzyć, aby mieć pewność, że jesteśmy w zgodzie z nauką Kościoła.

Nowa synteza soborowej nauki

Kiedy św. Jan Paweł II proklamował Katechizm, pojawiały się głosy stawiające pod znakiem zapytania sensowność tego typu publikacji dla całego Kościoła. Niektórzy twierdzili, że to już anachroniczna forma przekazu wiary albo że to zamierzenie zbyt ambitne, a w praktyce niewykonalne. Podkreślano przy tym, iż poszczególne narody różnią się, i to nieraz bardzo, sposobem przeżywania wiary. Dość rzec – argumentowano, iż obok krajów misyjnych są w Kościele kraje o tysiącletnich tradycjach wiary; państwa o przeważającej większości katolików, jak i takie, w których katolicy stanowią znikomą mniejszość, żyją w kontakcie z przedstawicielami innych wyznań, agnostykami czy zlaicyzowanymi wyznawcami materializmu praktycznego.

Do zarzutów tych św. Jan Paweł II nawiązał w książce Przekroczyć próg nadziei. Wśród wielu ważnych wypowiedzi znajdziemy tam również uzasadnienie potrzeby opublikowania Katechizmu dla całego Kościoła:

„Katechizm był nieodzowny, ażeby całe bogactwo nauki Kościoła po Soborze Watykańskim II otrzymało nową syntezę i nowe niejako ukierunkowanie. Nie dałoby się tego osiągnąć bez Katechizmu Kościoła powszechnego (...). Katechizm stał się na rynkach księgarskich całego świata bestselerem. Widać, jak wielkie jest zapotrzebowanie na taką – jakby się mogło zdawać – niepopularną lekturę. Zainteresowanie Katechizmem nie ustaje. Stoimy wobec jakiejś nowej rzeczywistości. Świat zmęczony ideologiami otwiera się w stronę prawdy”6.

Papież z Polski tłumaczy, że konieczna była nowa synteza wiary Kościoła po Soborze Watykańskim II. Sobór ten – jak wiemy – dokonał zasadniczej odnowy życia i myślenia Kościoła. Lata posoborowe były jednak również czasem pewnego kryzysu w Kościele. Wśród nowych prądów teologicznych pojawiły się także niebezpieczne zawirowania. Wielu wierzących zaczęło tracić orientację i grunt pod nogami. Stąd głośne wołanie z wielu stron o dokument, który pokazałby, jak wygląda wiara Kościoła przy końcu drugiego tysiąclecia.

Niektórzy przypominają, że poprzednik obecnego Katechizmu – Katechizm Rzymski ukazał się w ciągu trzech lat po zakończeniu Soboru Trydenckiego (1566 r.). Natomiast Jan Paweł II podpisał Katechizm 11 października 1992 r., czyli w trzydziestą rocznicę rozpoczęcia II Soboru Watykańskiego. Wydaje się jednak, że zaraz po Soborze, w pełnych entuzjazmu latach sześćdziesiątych XX w., nie wszystkie zagadnienia ujawniły się w pełnej ostrości. Trzeba było sporej perspektywy czasowej, aby można było celniej zdiagnozować i ocenić problemy. Potrzebny był pewien dystans, by podsumować wpływ Soboru Watykańskiego na rozwój teologii i życia Kościoła. Katechizm stanowi więc uwieńczenie posoborowej odnowy w dziedzinie kościelnego nauczania.

Publikacja Katechizmu była wielkim wydarzeniem w dziejach posoborowego Kościoła. Wielu komentatorów pontyfikatu św. Jana Pawła II uważa wydanie Katechizmu za największe osiągnięcie Papieża. Sam Jan Paweł II w przemówieniu podczas oficjalnej prezentacji Katechizmu podkreślił, że jest to „jedno z największych wydarzeń w najnowszej historii Kościoła”. Zważywszy na fakt, iż poprzedni katechizm tego rodzaju został wydany ponad czterysta lat wcześniej, nie jest przesadą stwierdzenie, że publikacja Katechizmu była wydarzeniem na miarę stuleci.

Zauważyć wypada, że po Soborze Watykańskim II ukazało się bardzo wiele katechizmów. Były to jednak katechizmy narodowe, ogniskujące się wokół specyfiki danego kraju czy obszaru kulturowego, a więc siłą rzeczy zawężone. I tak w roku 1966 opublikowany został Katechizm holenderski, w roku 1981 – włoski, w roku 1985 – niemiecki, w roku 1986 – hiszpański, rok później – belgijski, a w roku 1991 – francuski.

Czym więc różni się Katechizm Kościoła Katolickiego od wszystkich innych tego typu opracowań okresu posoborowego?

Kompendium wzorcowej katechezy

Przede wszystkim należy podkreślić, że Katechizm Jana Pawła II przeznaczony jest dla całego Kościoła. Jako wyraz oficjalnego nauczania stanowi znak jedności dla wiernych na całej kuli ziemskiej. Katechizm jest skierowany w pierwszym rzędzie do biskupów, jako nauczycieli wiary, dalej do kapłanów i katechetów, a następnie do wszystkich wiernych. Święty Jan Paweł II, przy okazji uroczystej promocji Katechizmu, powiedział, że do jego lektury zaproszeni są także niekatolicy, a nawet ci, którzy, uważając się za niewierzących, szczerym sercem szukają prawdy.

W roku 2002 uczestnicy odbywającego się w Rzymie Międzynarodowego Kongresu Katechetycznego sformułowali życzenie, rozpowszechnione w całym Kościele, aby przygotować kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, które byłoby esencją jego nauczania. Jan Paweł II w lutym 2003 r. podjął decyzję o przygotowaniu takiego opracowania, powierzając jego redakcję komisji kardynałów pod przewodnictwem kard. Josepha Ratzingera. Projekt został skonsultowany ze wszystkimi kardynałami i przewodniczącymi Konferencji Episkopatów na całym świecie. Prace trwały dwa lata. Kardynał Joseph Ratzinger podpisał wstęp do Kompendium w roku 2005, miesiąc przed swoim wyborem na Stolicę Piotrową. Trzy miesiące później, 28 czerwca, w wigilię uroczystości Świętych Apostołów Piotra i Pawła, opublikował Kompendium jako kolejny Następca św. Piotra.

W motu proprio, zatwierdzającym i otwierającym tekst, Benedykt XVI przypomniał, że Kompendium prezentowane Kościołowi jest wierną i pewną syntezą Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Obejmuje w sposób zwięzły wszystkie istotne i podstawowe elementy wiary Kościoła tak, aby mogło stanowić (...) pewien rodzaj vademecum, które pozwoli osobom wierzącym i niewierzącym objąć jednym rzutem oka całą panoramę wiary katolickiej. (...)

Powierzam zatem z nadzieją to Kompendium całemu Kościołowi, a w sposób szczególny każdemu chrześcijaninowi, aby dzięki niemu mógł odnaleźć w tym trzecim tysiącleciu ożywczy zapał w odnowionym obowiązku ewangelizacji i wychowania do wiary, który winien charakteryzować wszystkie wspólnoty kościelne i każdego wierzącego w Chrystusa, bez względu na wiek i przynależność narodową.

Kompendium, z uwagi na swoją zwięzłość, jasność i integralność, adresowane jest także do tych, którzy żyjąc w świecie nieuporządkowanym i pod wpływem różnorodnych przekazów, pragną poznać Drogę Życia, Prawdę, powierzoną przez Boga Kościołowi przez Jego Syna.

Czytając to wiarygodne narzędzie, jakim jest Kompendium, niech każdy, zwłaszcza dzięki wstawiennictwu Najświętszej Maryi, Matki Chrystusa i Kościoła, rozpozna i przyjmie niewyczerpane piękno, jedyność i aktualność najwspanialszego Daru, który Bóg ofiarował ludzkości: Swego jedynego Syna, który jest «Drogą, Prawdą i Życiem» (J 14,6)”7.

rozdział II. Depozyt wiary

Katechizmzawiera rzeczy nowe i stare,ponieważ wiara pozostaje zawsze ta sama, a zarazemjest źródłem wciąż nowych świateł.

Po otwarciu Katechizmu Kościoła Katolickiego oczom czytelnika ukaże się zamieszczony na początku ważny dokument sygnowany przez Jana Pawła II. Jest nim Konstytucja apostolska Fidei depositum, ogłoszona z okazji publikacji Katechizmu. Łaciński tytuł oznacza po polsku „Depozyt wiary”.

Słowo „depozyt” kojarzy się nam z kosztownym przedmiotem przekazanym jakiejś instytucji czy osobie do przechowania. W języku teologicznym to określenie jest często używane i ma bogaty sens. Można je rozumieć podwójnie. Wyrażenie „depozyt” uświadamia po pierwsze, że wiara jest autentycznym skarbem, który należy cenić; jest ową ewangeliczną perłą, dla której warto poświęcić świecidełka uchodzące w obiegowej opinii za wartości. Skarb musi być również dobrze strzeżony, inaczej padnie łupem złodziei, zaginie albo zniszczy go ręka wandala.

Określenie „depozyt wiary” przypomina nam również, że to, w co wierzymy w Kościele, nie zostało wymyślone przez ludzi. Istnieją tradycje czy zwyczaje, które wprowadził Kościół, i Kościół może je zmieniać. Na przykład język liturgiczny. Przez wieki odprawiano Mszę św. po łacinie, dzisiaj używa się języków narodowych. Natomiast to, co jest przedmiotem wiary, w swym rdzeniu jest niezmienne. Kościół nie może treścią wiary dysponować w dowolny sposób. Jest związany słowem Bożym, nauką i przykładem Chrystusa, żywą Tradycją przekazaną przez Apostołów.

Chrystus – jak pisze św. Jan Paweł II w konstytucji otwierającej Katechizm – „zlecił swemu Kościołowi zadanie strzeżenia depozytu wiary, które wypełnia on w każdej epoce”. Kościół jednak nie chce i nie może zamykać skarbu wiary na klucz, w jakimś bezpiecznym sejfie. Jako wspólnota wiary słuchająca słowa Bożego i głosząca je, nie żyje on samym sobą ani dla samego siebie (por. VD 51). Strzegąc skarbu wiary, musi go nieustannie przekazywać wszystkim ludziom wszystkich czasów. A czasy się zmieniają. Przychodzą nowe pokolenia. Wiara w Chrystusa dociera do ludów bytujących w rozmaitych kulturach, różniących się mentalnością i sposobami myślenia. Kościół musi więc głosić niezmienną wiarę w zmieniających się okolicznościach.

I dlatego zmienia język, modyfikuje sposób mówienia o tych samych prawdach wiary. Chodzi o to, aby prawda nauki chrześcijańskiej stała się dla wierzących bardziej przystępna. Chodzi również o to – jak czytamy we wspomnianym dokumencie – aby „blask prawdy ewangelicznej skłonił wszystkich ludzi do poszukiwania i przyjęcia miłości Chrystusa”. I to jest właśnie zadanie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Wielką zachętą do pochylenia się nad tym prawdziwym skarbem Kościoła są słowa z Fidei depositum: „Katechizm zawiera zatem rzeczy nowe i stare (por. Mt 13,52), ponieważ wiara pozostaje zawsze ta sama, a zarazem jest źródłem wciąż nowych świateł”.

W cytowanej konstytucji św. Jan Paweł II przypomina historię powstania Katechizmu, przy czym szczególny nacisk kładzie na wspomnienie fenomenu Vaticanum II. Katechizm bowiem jest owocem wielkiej wiosny Kościoła, jaką był Sobór. Po Soborze dokonano gruntownej odnowy liturgii. Wprowadzono nowy kodeks prawa kanonicznego. Brakowało jeszcze dokumentu, który zebrałby odnowioną katechezę Kościoła posoborowego. Niewątpliwie Katechizm jest tego rodzaju dokumentem.

Księga cytatów

Katechizm to monumentalne dzieło. Oprócz kart zapełnionych wykładnią nauki katolickiej mamy blisko setkę stron obszernych indeksów. Pozwalają one bardzo szybko znaleźć informacje na każdy interesujący temat. W indeksie są takie hasła, jak: bezrobocie, cierpienie, dialog, eutanazja, gospodarka, kapitalizm, pielgrzymka, polityka, solidarność, terroryzm, ubóstwo, wolność i wiele, wiele innych.

Ktoś nazwał Katechizm „Księgą cytatów”. Rzeczywiście, znajdujemy w nim ogromną ich liczbę. Przede wszystkim z Pisma Świętego – ponad trzy tysiące. Drugim najczęściej cytowanym źródłem są wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, zwłaszcza Soboru Watykańskiego II. Dokumenty tego Soboru przytaczane są około tysiąca razy. Jest także bardzo wiele odniesień do myśli Ojców i Doktorów Kościoła, najwięcej do dzieł św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu. Bardzo często Katechizm odsyła czytelnika do innych źródeł wiedzy teologicznej, wskazując na możliwość pogłębienia danego zagadnienia.

Struktura, czyli cztery strony wiary

Katechizm dzieli się na cztery zasadnicze części. Swoim układem nawiązuje do Katechizmu Rzymskiego, wydanego po Soborze Trydenckim.

Pierwsza część to komentarz do Wyznania wiary. Część ta oparta jest na Składzie Apostolskim, który odmawiamy w codziennej modlitwie. Jest to segment najobszerniejszy, obejmuje 39 proc. całego tekstu Katechizmu. Część druga omawia życie liturgiczne Kościoła w oparciu o siedem sakramentów. Stanowi ona 23 proc. katechizmowych treści. W części trzeciej ukazane jest życie chrześcijanina na kanwie dziesięciu przykazań. Ta część zajmuje 27 proc. Katechizmu. Część ostatnia, zakresowo najmniejsza, obejmująca 11 proc. tekstu, jest zbudowana wokół poszczególnych wezwań Modlitwy Pańskiej.

W takiej strukturze Katechizmu kryje się pewna myśl. Motywem wiodącym całego dokumentu jest problematyka wiary. I tak: pierwsza część ukazuje wyznanie wiary jako odpowiedź człowieka na Objawienie Boże w Chrystusie. Druga część, omawiająca sakramenty wiary, przedstawia, jak Boże zbawienie realizuje się w Kościele poprzez święte znaki łaski Bożej. Trzecia część prezentuje życie wiary jako drogę do osiągnięcia ostatecznego celu człowieka, czyli pełnego szczęścia w Bogu. Część czwarta zaś opisuje rolę modlitwy w życiu wiary.

Sam Katechizm, przedstawiając się jako „organiczny wykład całej wiary katolickiej”, radzi, by „czytać go jako całość” (KKK 18). Aby się jednak nie zagubić w ogromnej ilości materiału, jaką proponuje ta monumentalna Księga, trzeba sobie stale uświadamiać, co stanowi istotę nauki Chrystusa i nauczania Kościoła. A czytamy o tym w numerze 25., będącym cytatem z Katechizmu Rzymskiego. Tekst sprzed ponad czterystu lat brzmi nadzwyczaj aktualnie:

„Jedyny cel nauczania [należy widzieć] w miłości, która nigdy się nie skończy. Przedstawiając to, co ma być przedmiotem wiary, nadziei i działania, przede wszystkim trzeba zawsze ukazywać miłość naszego Pana, by wszyscy zrozumieli, że każdy prawdziwie chrześcijański akt cnoty nie ma innego źródła niż miłość ani innego celu niż miłość” (KKK 25).

rozdział III. Człowiek szuka Boga

W sercu człowieka

jest złożone pragnienie tak nieskończone, że nic, co skończone, nie potrafi go zaspokoić.

Wśród wielu odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek, istnieje i taka, która mówi, że człowiek to istota szukająca. Pewną aluzję do definicji człowieka jako bytu poszukującego (łac. homo quaerens) można by znaleźć również w Ewangelii (por. Mt 13,44-46). Warto w tym kontekście przywołać słowa pisarza Andrzeja Kijowskiego:

„Człowiek jest jedynym na świecie istnieniem, któremu nie wystarcza czasu, aby nauczyć się żyć. Mrówka, która wylęgnie się z jajka, wie już wszystko, co ma czynić, i nigdy się nie omyli, ptak wylatujący z gniazda jest dojrzałym ptakiem, a starzec umiera, płacząc, że nie zrozumiał swego powołania. Aby je zrozumieć, człowiek musi szukać...”8.

Można wierzyć w prawdziwość tych słów, bo Kijowski w tym wymownym szkicu człowieczej kondycji (czy może raczej opisowej definicji bytu ludzkiego) portretował też w jakiejś mierze samego siebie. On również szukał, trawiony metafizycznym niepokojem. W jednym z wywiadów wyznał: „Moją duchową ojczyzną jest Kościół, jestem wychodźcą, dezerterem, poszukiwałem dróg powrotu do Kościoła ze wszystkimi konsekwencjami. I nie udawał mi się powrót. Ciągle chodzę wokół Kościoła, sprawa jest ciągle konkretna, dotyczy stosunku do dogmatów itp. Straciłem wiarę niewątpliwie. Przeżywam tę utratę; wiary nie mogę odnaleźć i nawet nie wiem, czy to jest możliwe”9.

A więc człowiek szuka przez całe życie i nigdy nie jest w pełni zadowolony z tego, co znalazł. Ta sytuacja egzystencjalna, niezależnie od jednostkowych impresji, jakimi się manifestuje, w swej głębi stanowi zawsze refleks psalmicznej tęsknoty, rezonans wołania Psalmisty złaknionego Boga: „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam i Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Ps 63,2)10.

Owo pełne dramaturgii ludzkie szukanie jest dowodem na to, że w sercu człowieka jest złożone pragnienie tak nieskończone, że nic, co skończone, nie potrafi go zaspokoić. Innymi słowy, człowiek szuka Boga i – jak mówi św. Augustyn – nie znajdzie spokoju, dopóki nie osiągnie celu swych poszukiwań. Na marginesie można dodać, że ta prawda wypełniła się również w życiu Andrzeja Kijowskiego. Ostatecznie odnalazł Boga, czemu dał bodaj najbardziej przejmujący wyraz w swych Dopiskach do „Wyznań”. A może trafniej będzie powiedzieć za ks. Januszem Pasierbem, iż to „Droga go odnalazła”11.

Naturalna religijność a ateizm

Nawet pobieżny rzut oka na historię ludzkości dowodzi, że człowiek jest istotą religijną. Także i w dzisiejszym świecie daje się zauważyć zainteresowanie sprawami wiary. Miał sporo racji cytowany przez Jana Pawła II André Malraux, mówiąc, że „wiek XXI albo będzie wiekiem religii, albo go w ogóle nie będzie”12.

Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że wielu ludzi zapomina o swoim nadprzyrodzonym powołaniu. Inni z kolei w ogóle nie dostrzegają ani nie chcą dostrzec wymiaru nadnaturalnego, zanurzeni tylko w tym, co doczesne, zmysłowe i materialne, co można zdobyć, zgromadzić i strawić. Taką postawę scharakteryzował Kazimierz Wierzyński w wierszu pod wymownym tytułem Rozmowa z księdzem:

Księże, zgódźmy się,

Niebo nie jest w modzie,

Ludzie uciekają z tamtych sfer,

Płyną jak szczury z okrętu

Po gołej wodzie

Na samo dno

Zamętu

Po żer.

Święty Jan Paweł II, diagnozując kondycję duchowo-religijną współczesnej Europy, stwierdził na pewno nie bez smutku, iż „europejska kultura sprawia wrażenie «milczącej apostazji» człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (EiE 9).Nie brak więc takich, którzy wprost odrzucają możliwość wiary w Boga i deklarują się jako niewierzący. Ów ateizm bywa arogancki i agresywny, czego przejawem są deklaracje niewiary zamieszczane na bilbordach ustawianych na ulicach naszych miast. Gdyby wczytać się w treść tych ateistycznych kampanii (np. „Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę”), trzeba by stwierdzić, iż ateizm, przynajmniej w takim uliczno-zaczepnym wydaniu, sam z siebie nie ma nic konstruktywnego do zaoferowania – tego rodzaju niewiara definiuje się i reklamuje tylko poprzez negację wiary.

Skąd jednak bierze się niewiara, skoro człowiek z natury jest istotą religijną? Katechizm wymienia kilka przyczyn. Jedną z nich może być bunt człowieka przeciwko obecności zła w świecie. Inne czynniki to: ignorancja religijna zawiniona lub niezawiniona, materializm praktyczny, gorszący przykład ludzi wierzących, prądy umysłowe i społeczne wrogie religii i chrześcijaństwu (por. KKK 2123nn).

Kryzys wiary dotyka wielu ludzi młodych w wieku dorastania. Jedną z zasadniczych przyczyn tego zjawiska jest niewłaściwy obraz Boga uformowany w dzieciństwie. Nie bez powodu Katechizm, ucząc modlitwy „Ojcze nasz”, nawołuje do oczyszczenia serca z przyziemnych i nieadekwatnych wyobrażeń rzutujących na postrzeganie Boskości:

„Zanim uczynimy naszym to pierwsze wezwanie Modlitwy Pańskiej, dobrze będzie najpierw pokornie oczyścić nasze serca z niektórych fałszywych wyobrażeń «tego świata» (...). Oczyszczenie serca dotyczy powstałych w naszej historii osobistej i kulturowej wyobrażeń ojca lub matki, które wpływają na naszą relację do Boga. Bóg, nasz Ojciec, przekracza kategorie świata stworzonego. Odnosić nasze idee w tej dziedzinie do Niego lub przeciw Niemu, byłoby tworzeniem bożków po to, by je czcić lub burzyć” (KKK 2779).

Człowiek w miarę rozwoju umysłowego musi również pogłębiać rozumienie swej wiary. W przeciwnym razie dojdzie do kryzysu. Przypomina się tu powiedzenie Lwa Tołstoja: „Jeżeli nie możesz wierzyć w Boga, w którego dotychczas wierzyłeś, to znaczy że z twoją wiarą było coś nie w porządku i musisz się starać lepiej poznać, co nazywasz Bogiem. Kiedy poganin przestaje wierzyć w swego drewnianego bożka, to nie znaczy, że nie ma Boga, to znaczy, że prawdziwy Bóg nie jest z drewna”13.

Świat i człowiek dowodzą Boga

Ludzie od wieków stawiali sobie pytanie, czy można udowodnić istnienie Boga. Filozofia i teologia znają cały szereg takich dowodów, choćby pięć dróg św. Tomasza z Akwinu. Przypomnijmy może te sławne dowody Akwinaty:

Pierwszy z ruchu (łac. ex motu) – każdy ruch ma swoją przyczynę, inną od będącego w ruchu bytu, więc trzeba przyjąć, że istnieje jeden, pierwszy nieruchomy Poruszyciel, czyli Bóg. Drugi dowód wychodzi z niesamoistności świata, domagającej się przyczyny sprawczej (łac. ex ratione causae efficientis) – wszystko ma swoją przyczynę, a ponieważ nic nie może być swoją przyczyną, u początku łańcucha przyczyn musi istnieć samoistna przyczyna świata, czyli Bóg. Trzeci to dowód z konieczności i przypadku (łac. ex possibili et necessario) – wszystkie jednostkowe byty po pewnym czasie przestają istnieć, są przypadkowe i zniszczalne, a jako takie muszą znajdować oparcie w niezależnym i niezniszczalnym bycie koniecznym, czyli Bogu. Czwarty ze stopnia doskonałości (łac. ex gradibus perfectionis) – w rzeczach istnieją różne stopnie doskonałości, musi istnieć swoiste maksimum dobroci i doskonałości, najdoskonalsza istota, punkt odniesienia wszystkiego, czyli Bóg. Piąty dowód wychodzi z celowości świata (łac. ex gubernatione rerum) – wszystko, co istnieje, jest celowe, dąży do jakiegoś celu, musi więc istnieć istota najwyższa, kierująca światem w sposób celowy (wszechświatowy Dawca Porządku), czyli Bóg.

Jednak Katechizm Kościoła Katolickiego mówi raczej o drogach prowadzących do poznania Boga. W argumentach za istnieniem Boga nie chodzi o dowody, jakimi posługują się nauki przyrodnicze. W sprawach religijnych nie ma dowodów, które człowiek musiałby przyjąć. Gdybyśmy dysponowali niezbitymi dowodami, nie byłoby już miejsca dla wiary. A przecież ten, kto uwierzy, będzie zbawiony (por. Mk 16,16)!

Wiara jednak szuka zrozumienia. Dlatego potrzebuje spójnych i przekonujących argumentów, które pozwolą osiągnąć prawdziwą pewność (KKK 31n). Takich argumentów wypracowano bardzo wiele. Systematyzując, można je podzielić na dwie grupy. Innymi słowy – wedle Katechizmu są dwie główne drogi, na których człowiek może dojść do poznania Boga.

Pierwsza droga to świat. Na istnienie Boga wskazuje rzeczywistość stworzonego świata, bogactwo przejawów życia, wspaniałość procesów zachodzących w przyrodzie, ciągłe zmiany, które musiał przecież ktoś zapoczątkować. Jedynie w Bogu świat ma swą zasadę i początek. Bez Niego nie miałby racji, a zatem i sensu.

Przywołajmy tutaj dwa biblijne, poniekąd klasyczne teksty uwrażliwiające na możliwość poznania Stwórcy poprzez dzieło stworzenia:

„Głupi z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga; z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, rwącą wodę lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem. Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa – winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw – winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Sprawcę”(Mdr 13,1-5).

Święty Paweł zaś, piętnując zatwardziałość serc i gnuśność umysłów ludzi nierozpoznających Boga, pisze: „To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się [oni] wymówić od winy”(Rz 1,19-20).

Piękno świata skłania wielu ludzi do wdzięczności wobec Tego, który jest źródłem wszelkiego piękna. Katechizm przytacza słowa św. Augustyna: „Zapytaj piękno ziemi, morza, powietrza, które rozprzestrzenia się i rozprasza; zapytaj piękno nieba... zapytaj wszystko, co istnieje. Wszystko odpowie ci: Spójrz i zauważ, piękni jesteśmy. Ich piękno jest ich wyznaniem (confessio). Kto uczynił całe to piękno poddane zmianom, jeśli nie Piękny (Pulcher), niepodlegający żadnej zmianie?” (KKK 32).

Druga droga prowadząca do poznania Boga to osoba ludzka. Rzeczywistość człowieka wskazuje na istnienie Boga. Człowiek jest istotą skończoną, zależną od otaczającego go świata, wciąż przezeń zagrożoną. Podlega prawu cierpienia, przemijania i śmierci. Ale w głębi ludzkiej duszy odzywa się coś bezwarunkowego i absolutnego. W sercu człowieka tkwi pragnienie wieczności, rodzi się bunt przeciw przemijaniu. Człowiek żyje w nieustannym napięciu pomiędzy własną niedoskonałością i skończonością a tęsknotą za tym, co nieskończone i doskonałe. Jeżeli nasze istnienie nie ma być niedorzeczne i absurdalne, to nasze pytania i poszukiwania muszą być echem wołania Bożego odzywającego się w człowieczym sercu.

Człowiek może więc poznać, że Bóg istnieje, za pomocą własnego rozumu. Trzeba jednak powiedzieć, że naturalna wiedza o Bogu nie jest zbyt bogata. Dlatego człowiek potrzebuje Objawienia. Oczekuje, aby Bóg mu opowiedział, kim jest dla niego, jakie ma wobec niego zamiary (por. KKK 33-35). Benedykt XVI, analizując ewangeliczne opowiadanie o Trzech Mędrcach, którzy przybyli ze Wschodu, aby oddać pokłon Jezusowi, wyciąga interesujące wnioski z faktu nagłego zniknięcia prowadzącej ich gwiazdy. Papież widzi w tym znak ograniczoności kosmicznego objawienia, które może być niewystarczające, a nawet zwodnicze (stąd na przykład odmienne interpretacje „księgi przyrody” w różnych religiach). Mędrcy znajdują szlak do Betlejem dopiero wtedy, gdy – zdezorientowani – zostają oświeceni przez Pismo. Aby więc znaleźć właściwą i pewną drogę do prawdziwego Boga, potrzebne są wskazówki Pisma Świętego, słowa żywego Boga, czyli Objawienie14.

rozdział IV. Bóg szuka człowieka

Człowiekowi nie wystarczy naturalna wiedza o Bogu.

Sam Bóg musi wyjść mu naprzeciw,musi się mu objawić.

Każdy człowiek, który szuka Boga, może Go poznać o własnych siłach, za pomocą światła naturalnego rozumu. Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio podkreślił, że „wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” (Wstęp). Jedynym więc warunkiem dojścia do poznania Boga na drodze rozumowej jest wierność prawdzie. Kto szuka prawdy z intelektualną uczciwością, nie może nie natrafić na ślad Boga. Argumentem przemawiającym za takim przekonaniem jest fakt, że nie ma narodu, ludu czy plemienia, które nie miałyby jakiejś formy religijności i wiary.

Ciekawe spostrzeżenie na ten temat znaleźć można w książce Jana Pawła II Przekroczyć próg nadziei. Autor mówi, iż „zamiast dziwić się, że Opatrzność dopuszcza tak wielką różnorodność religii, można raczej dziwić się temu, że znajdujemy w nich tyle wspólnych elementów”15.

A więc zasadnicze zręby wyobrażeń o Bogu wspólne są wszystkim systemom religijnym. Jest to argument za możliwością poznania Boga przez każdego człowieka. Natomiast różnorodność religii jest dowodem na to, że człowiekowi nie wystarczy naturalna wiedza o Bogu. Sam Bóg musi wyjść mu naprzeciw, musi się mu objawić. Stąd potrzeba Objawienia.

Zbawcze słowa i wydarzenia

Co to jest Objawienie? W języku potocznym objawienie jest nieoczekiwanym doświadczeniem jakiejś ważnej, a nieznanej, czy mało znanej wcześniej, rzeczywistości. Obserwacja życia codziennego mówi nam, że to, co w człowieku najważniejsze i istotne, jest często ukryte dla zewnętrznego obserwatora. Musi się dopiero ujawnić, objawić – przez słowo, a jeszcze lepiej, dokładniej i pewniej – przez czyny.