Zakazane miejsca. Zakazane miejsca: Warsztat - opowiadanie erotyczne - Vanessa Salt - ebook

Zakazane miejsca. Zakazane miejsca: Warsztat - opowiadanie erotyczne ebook

Vanessa Salt

5,0
3,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Są nadzy. W kanale, z Mercedesem nad głową. Sebastian całuje Stellę po szyi, podczas gdy ona wymienia przednie przewody hamulcowe. Pracuje jak w transie. Wspomnienie penisa tryskającego w jej ustach miesza się z fantazją o tym, że niedługo będzie go miała w sobie. W swojej cipce. Nigdy nie była tak podniecona".

Pewnego letniego wieczoru, gdy Stella, która pracuje jako mechanik, kończy pracę, pod warsztat podjeżdża dobrze ubrany, niebieskooki Sebastian w Mercedesie–Benzie W109. Nalega, by dziewczyna naprawiła zepsute hamulce w samochodzie. Stella odmawia, ale młody mężczyzna nie daje za wygraną. Jednocześnie Stella nie potrafi oprzeć się jego niebieskim oczom i czuje, jak on sam pożera ją wzrokiem. W końcu zgadza się mu pomóc, ale pod jednym warunkiem. Bardzo twardym warunkiem...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 26

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


Vanessa Salt

Zakazane miejsca: Warsztat - opowiadanie erotyczne

Lust

Zakazane miejsca: Warsztat - opowiadanie erotyczneTranslacja Nadia Habo tytuł oryginałuFörbjudna platser: Mekanikern Copyright © 2019, 2020 Vanessa Salt i LUST Egmont Zdjęcie na okładce: Shutterstock Wszystkie prawa zastrzeżone ISBN: 9788726260908

1. Wydanie w formie e-booka, 2020

Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST Egmont oraz autora.

Stella wyciera pobrudzone smarem ręce w zmiętą szmatkę. Przeciąga dłonią po spoconym czole i zauważa, że nie nałożyła mazi zbyt dokładnie. Wzrusza ramionami, stojąc w kanale serwisowym pod Volvo Amazonem. Dwudrzwiowe P120E z 1961 roku. Zna się na tym.

– Stella, pora zacząć weekend! – Gösta prawie na nią krzyczy. Widzi tylko jego buty robocze i kawałek znoszonego kombinezonu, który kiedyś był zielony. – Już siódma, piątek – zbliża się przesilenie, na zewnątrz świergoczą ptaki.

– Tu, w Boländerna nie ma żadnych ptaków… – Stella podnosi starego Amazona o pół metra. Kładzie łokcie na krawędzi kanału, mruży oczy i patrzy na Göstę, swojego szefa. Pod światło padające z mocnych świetlówek widzi tylko jego długą sylwetkę. Nikt nie wie, kiedy tak naprawdę powinien był przejść na emeryturę.

– Zabawne – odpowiada przeciągle Gösta. Pochyla się i ją obserwuje. – To była przenośnia, jakbyś nie załapała. Z tobą przecież nigdy nie wiadomo. A tak w ogóle, to ciężko cię odróżnić od tego kanału.

– Cha, cha – a w twoim przypadku ciężko stwierdzić, czy jesteś nagi, czy dalej masz na sobie jakieś ubrania. Stella skrobie śrubokrętem po stali otaczającej kanał i uśmiecha się do Gösty.

– Co powiedziałaś? Tu, w Uppsali mówimy standardowym szwedzkim – Gösta wybucha śmiechem i gładzi dłonią swoją łysinę. – I ostrożnie z tymi przyrządami – dodaje.

Zawsze mówi „przyrządy”, zamiast „narzędzia”. Jakby zajmowali się tu pacjentami. A nie zabytkowymi samochodami, które wymagają szczególnej opieki. W sumie, może Gösta ma trochę racji. Ale Stella nie ma siły tego komentować.

– Przecież nie jestem ze Szwecji. Przerabialiśmy to milion razy… – odchyla czapkę z daszkiem i drapie się po włosach.

Gösta znów zanosi się śmiechem. – No tak, natura ciągnie wilka do lasu, co nie?

– Fatalnie! – szydzi Stella. – Nigdy nie nauczysz się dialektu ze Skanii. Chyba, że miałeś na myśli coś innego? Przechyla głowę i wytrzeszcza oczy.

– Do cholery, Stella, skończ już to przedstawienie. Jeśli o mnie chodzi, mogłabyś być biała jak kreda. I tak trzeba by było cię szukać w tym kanale z reflektorem. Obydwoje chichoczą. – No dobra, pogasisz wszędzie? Kenta i Robban poszli już do domu. Pewnie będą pociągać z kielicha do poniedziałku – Gösta lekko wzdycha. – Mimo wszystko dobrze, że cię mamy.

– Mimo wszystko?

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.