Zaopiekuj się mną. Igiełka, uratowany kotek - Holly Webb - ebook

Zaopiekuj się mną. Igiełka, uratowany kotek ebook

Holly Webb

4,7

Opis

Agnieszka i jej przyjaciółka Lena w drodze ze szkoły znajdują wplątaną w drut kolczasty ranną kotkę. Zwierzątko wygląda na wycieńczone, więc Agnieszka zabiera je do domu, a potem ‒ szybko do weterynarza. Nadaje kotce imię Igiełka. Mama dziewczynki ma wątpliwości, czy mogą zatrzymać rude maleństwo, ponieważ powinno wrócić do swojej kociej mamy.

Ale Agnieszka chce pielęgnować Igiełkę, żeby wróciła do zdrowia. Z czasem zaczyna się martwić o pozostałe kocięta z miotu. Czy one też mają kłopoty i potrzebują pomocy?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (88 ocen)
70
14
3
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
izabelawings

Nie oderwiesz się od lektury

Olimpek2009

Nie oderwiesz się od lektury

👍👍👍
00
iCate0

Dobrze spędzony czas

Bałam się, że będzie infantylna, ale nie! Jest bardzo urocza i przemyca dużo wiedzy. Mega pozytywne zaskoczenie :)
00

Popularność




Tytuł oryginału: THE RESCUED KITTEN
Przekład: PATRYK DOBROWOLSKI
Redaktor prowadzący: ANETTA RADZISZEWSKA
Redakcja: JOANNA MALINOWSKA
Korekta: BEATA WÓJCIK
Opracowanie graficzne okładki, DTP: Studio 3 Kolory
First published in Great Britain in 2018 by STRIPES PUBLISHING LIMITED An imprint of the Little Tiger Group 1 Coda Studios, 189 Munster Road, London SW6 6AW
Text copyright © Holly Webb, 2018 Illustrations copyright © Sophy Williams, 2018 Author photograph copyright © Nigel Bird
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2020 All rights reserved
Wydanie I
ISBN 978-83-8154-643-0
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. 00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 94 tel. 22 379 85 50, fax 22 379 85 51 e-mail: [email protected]
Konwersja: eLitera s.c.

Dla Edie i Barbie. Bardzo Wam dziękujęza to, że opowiedziałyście miswoją cudowną historię.

.

– Ten tydzień ciągnął się w nieskończoność. Cieszę się, że wreszcie jest weekend – ramiona Agnieszki uginały się pod paskami ciężkiego plecaka. Dziewczynka westchnęła głęboko.

Lenka pokiwała głową ze zrozumieniem.

– Ja też. Czasami mam wrażenie, że pan Bogusławski jest wobec nas taki wymagający w piątki z czystej złośliwości. Wie, że wszyscy chcemy wracać do domu. Moim zdaniem za dużo dzisiaj pisaliśmy. O wiele za dużo – wzdrygnęła się.

Agnieszka zachichotała.

– I za dużo myśleliśmy. Masz jakieś plany na weekend? Może mnie jutro odwiedzisz?

– Świetny pomysł. Dzisiaj mam jeszcze tylko lekcję pływania, a potem jestem wolna – odpowiedziała Lenka.

Dziewczynki były sąsiadkami. Mieszkały w domach, które kiedyś pełniły funkcję budynków gospodarczych. Za każdym domem był ogródek, a pośrodku znajdował się duży dziedziniec, gdzie zwykle bawiła się gromadka dzieci.

Do końca poprzedniego roku szkolnego Agnieszkę i Lenę na lekcje odprowadzało zawsze jedno z ich rodziców. Od ich domów do wioski, w której mieściła się szkoła, można było dojść ścieżką biegnącą wzdłuż skraju pola. Obie dziewczynki chodziły już do piątej klasy, dlatego wreszcie mogły pokonywać tę trasę samodzielnie.

Przyjaciółki zbliżały się do domów. Padało, więc szły szybko ścieżką tuż przy polu porośniętym zbożem.

I choć zaczynało się już lato, pogoda była kapryśna, zupełnie niewakacyjna.

– Czy to ptak? – spytała Agnieszka, nagle się zatrzymując.

– Gdzie? – Lena także przystanęła i zaczęła się rozglądać. Dość często spotykały tu kryjące się w polu bażanty lub króliki. Jednak teraz niczego nie widziała.

– Jestem pewna, że przed chwilą słyszałam dziwny hałas. – Agnieszka powoli się odwróciła, starając się odgadnąć, skąd dobiegały dźwięki. Może to ptak, który wypadł z gniazda? Było już trochę późno na gniazdujące ptaki, ale dziewczynka wiedziała, że niektóre gatunki składają dodatkowe jaja już po wykluciu się piskląt. Więc ten tajemniczy odgłos mogło wydawać pisklę, które jeszcze nie nauczyło się latać.

– Takie popiskiwanie. Nie słyszysz? – Dziewczynka przykucnęła.

Dźwięk dobiegał z boku ścieżki.

– Aha... chyba tak... – Lena przykucnęła obok, marszcząc brwi.

– Wydawało mi się, że coś się poruszyło w żywopłocie... – Agnieszka czuła, że jej serce zaczyna bić mocniej. Kiedy za pierwszym razem usłyszała ten dźwięk, chciała tylko ustalić jego źródło, ale teraz zaczęła się martwić. Pisk był cienki i słaby, a teraz całkiem ucichł, jakby ktoś się poddał i nie miał siły, by dalej wołać o pomoc.

– Jestem przekonana, że to było tu – wyszeptała Agnieszka, nachylając się i rozgarniając kępy wysokiej trawy.

Za trawą i dzikimi kwiatami rosły rozłożyste krzewy głogu.

– Uważaj na drut – ostrzegła Lena, spoglądając ponad ramieniem przyjaciółki. – Pod tymi krzewami biegnie drut kolczasty. Nie skalecz się.

– Będę uważała. Ojej! Słyszałaś to? – odezwała się Agnieszka.

Rozległ się kolejny cichutki, przypominający westchnięcie pisk. W żywopłocie na pewno ukrywało się jakieś stworzenie. Małe i zagubione.

– Co to takiego? – spytała z przejęciem Lena.

Agnieszka ostrożnie rozchyliła kolczaste gałęzie, po czym obie przyjaciółki zajrzały w głąb żywopłotu.

– O nie... – wyszeptała Lena.

Pod gałęziami żywopłotu, z kilku fragmentów drutu kolczastego zwisał niewielki kłębek rudej sierści.

Kotka usłyszała zbliżające się kroki. Nie wiedziała, że głosy należą do dzieci. Nie znała ludzi, ponieważ nigdy ich nie widziała. Znała tylko swoją mamę, brata i siostry. Ale teraz była tu sama. Nie rozumiała, co się wokół niej dzieje. Czy to mama po nią wróciła? Jednak dźwięki nie przypominały odgłosów kociej mamy, która poruszała się szybko, cicho i sprawnie. Kotka drgnęła, nie wiedząc, czy powinna znowu spróbować się uwolnić, zanim zbliży się do niej ta dziwna istota. Jednak nie mogła się poruszyć. Była w potrzasku, a po każdej próbie oswobodzenia się traciła siły i bolało ją zranione drutem ciało.

Potrzebowała pomocy.

Ale skoro nie była to jej mama, kto się do niej zbliżał? Kocięta słyszały już kiedyś lisy i inne zwierzęta węszące wokół pustego pnia, w którym ich mama urządziła kryjówkę, ale nigdy ich nie widziały. Były jeszcze tak małe, że znały tylko swoją mamę, ciepło jej ciała, smak mleka oraz łagodny dotyk języka, kiedy je myła.

Kotka uznała, że to jednak mama po nią wróciła. Przecież nie mogła zostawić swojego dziecka na pastwę losu. Maleństwo wykonało jeszcze jedną próbę wyrwania się z pułapki i zamiauczało najgłośniej, jak potrafiło.

„Proszę, znajdź mnie i zabierz do domu. Boję się!”.

Mimo że kotka chciała zamiauczeć naprawdę głośno, wydała z siebie tylko cichy pisk. Spróbowała jeszcze raz, szarpiąc za drut kolczasty z całych sił. Drut zadrżał lekko, a maleństwo wydało z siebie pisk bólu, gdy jego sierść wplątała się w metalowe kolce.

Źródło hałasu znowu się zbliżyło. Kotka kręciła główką, starając się dojrzeć przybysza. Nie przestawała przy tym cicho wołać mamy. Jednak zamiast znajomego pyszczka ujrzała dwie ludzkie twarze z szeroko otwartymi oczami. Kotka szarpnęła się jeszcze raz, powiększając ranę na karku. Poczuła ostry, nieprzyjemny ból i opadła, poddając się. Była przerażona i kompletnie wycieńczona. Nie rozumiała, co się dzieje. Mogła tylko zamknąć oczy w nadziei, że nieznajome twarze znikną, a zamiast nich pojawi się jej mama.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki