Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czytelnicy ostatnich tomów autora Słojów zadrzewnych przywykli do tego, że jego wiersze rozbiegają się w różnych kierunkach, wypuszczają pędy, splątują korzeniami z innymi utworami. Joanna Roszak, autorka wyboru, proponuje zupełnie nowe spojrzenie: nie na kłącza twórczości Karpowicza, lecz na koronę wierszowego drzewa. Przypomina najbardziej znane wiersze poety, ale też wybiera te, które prawdziwie oddychają lasem, a otwarte nim, otwierają czytających na nieznane doświadczenia. Owe drzewne utwory pozwalają zobaczyć w tej poezji (niesłusznie zapomnianej i uważanej za trudną) wartość, której dotąd nie dostrzegano – udzielanie lekcji medytacji i spokoju.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 16
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
zmyślony człowiek
Nie przyglądaj się mej twarzy –
twarz to zmyślona
Ciułałem martwy rys po rysie
rozpinała nad sobą sarkofag
Pół życia straciłem lecz dokonałem arcyrzeczy:
nawet krzywe zwierciadło
takiej twarzy nie może pogiąć
Nie przysłuchuj się mojej mowie –
jest także zmyślona
Dokonałem niezwykłego czynu:
ominąłem język ojczysty
W wieży Babel
wymieniłem rzecz czarnoleską
na syntezę mowy
Było to trudniejsze od lotu bez skrzydeł
Straciłem na to drugie pół życia
Nie przyglądaj się mym rękom
nie przyglądaj się mym stopom
nie przyglądaj się memu cieniowi –
zmyśliłem siebie
jestem zmyślony człowiek –
owoc nie istniejącego drzewa
lekcja ciszy
Gdy motyl
zbyt gwałtownie
czasem złożył skrzydła –
wołano: proszę o spokój!
Zaledwie piórko
spłoszonego ptaka
trąciło o promień –
wołano: proszę o ciszę!
Tak nauczono
bezszelestnie chodzić
słonia po bębnie
człowieka po ziemi
Wstawały drzewa
bez szumu nad polem
tak jak powstają
włosy z przerażenia
etiuda poranna
Najcieplejsze ciała są o poranku –
lilie podgrzane
i przeczucia słońca
nie dorównają ciepłu
łodyg nóg i rąk
owiniętych odchodzącym snem
Żadna pieszczota na świecie
nie sprosta różowemu czołu
śpiącego chłopca
i śpiącej dziewczyny
Nie nie wyczerpano jeszcze do końca
największej radości –
budzenia się o świcie
Jak nie przeżyto do końca
największego bólu −
umierania przed świtem
księga eklesiastesa
jest czas otwarcia powiek i zamknięcia łóżka
czas nakładania koszuli i zdejmowania snu
czas śpiącego mydła i na pół rozbudzonej skóry
czas szczotki do włosów i iskier we włosach
czas nogawek czas sznurowadeł czas guzików
oczka w pończosze ślepoty pantofla
czas widelca i noża dziesięciu deka kiełbasy i gotowanego jajka
czas tramwaju czas konduktorki czas policjanta
czas dzień dobry i czas do widzenia
czas marchewki groszku i koperku
zupy pomidorowej i gołąbków z kapusty
czas zawijania knedli i rozwijania niedozwolonych szybkości myśli
czas biletu do kina albo donikąd
może do rzeki może do obłoku
jest wreszcie czas zamknięcia powiek i otwarcia łóżka
czas przeszły teraźniejszy i przyszły