Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
o. Prokop kapucyn – Żywot Matki Bożej
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Święty Piotr Damian powiada, że „najwyższą uciechą błogosławionych w Niebie po wpatrywaniu się w Boga jest wpatrywanie się w Królową Niebieską, Przenajświętszą Maryję Pannę, Matkę Zbawiciela, Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. Co i drugi wielki doktor Kościoła, święty Bonawentura, powtarza, mówiąc: „po Bogu najwyższą dla nas chwałą, najwyższą radością jest Maryja”. Stąd też jak najniezbędniejszą dla każdego chrześcijanina rzeczą jest znać dokładnie życie Pana Jezusa, to jest życie Boga na ziemi, kiedy dla zbawienia ludzi raczył stać się człowiekiem, tak po tej znajomości najbardziej pożądane być powinno dla każdej duszy wiernej obeznanie się ze szczegółami życia ziemskiego tej, która w Niebie po Bogu najwyższe zajmuje miejsce.
APPROBATUR
Vilnae die 25 Mai 1878 anno
ks. Stanisław Chodyński – kan. kat. włocł. i cenzor ksiąg religijnych
W tekście korzystano z wydania z 1879 roku. Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono. Sigla biblijne pochodzą z Pisma Świętego w przekładzie W.O. Jakuba Wujka SJ.
KSIĄŻKA:
Książka klejona
Oprawa miękka – miła w dotyku dzięki okładzinie soft – touch
Wydanie I
Format 11,5 x 18 cm
Liczba stron – 716
ISBN 978-83-67415-97-2
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 727
Rok wydania: 2023
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Żywot
Matki Bożej
Ojciec Prokop kapucyn
Żywot
Matki Bożej
Maryja, z której się narodził Jezus
/Mt 1, 16/
„NA JEJ GŁOWIE”
WYDAWNICTWO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
2023
Redakcja: zespół „naJejgłowie”
APPROBATUR
Vilnae die 25 Mai 1878 anno
ks. Stanisław Chodyński – kan. kat. włocł. i cenzor ksiąg religijnych
W tekście korzystano z wydania z 1879 roku. Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono. Sigla biblijne pochodzą z Pisma Świętego w przekładzie W.O. Jakuba Wujka SJ.
WYDANIE I
ISBN 978-83-8366-002-8
Wydawnictwo Życia Wewnętrznego
Kielnarowa 224 C, 36-020 Tyczyn
tel. +48 501 202 186
e-mail: [email protected]
www.naJejglowie.pl
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Święty Piotr Damian powiada, że „najwyższą uciechą błogosławionych w Niebie po wpatrywaniu się w Boga jest wpatrywanie się w Królową Niebieską, Przenajświętszą Maryję Pannę, Matkę Zbawiciela, Pana naszego, Jezusa Chrystusa”1. Co i drugi wielki doktor Kościoła, święty Bonawentura, powtarza, mówiąc: „po Bogu najwyższą dla nas chwałą, najwyższą radością jest Maryja”2. Stąd też jak najniezbędniejszą dla każdego chrześcijanina rzeczą jest znać dokładnie życie Pana Jezusa, to jest życie Boga na ziemi, kiedy dla zbawienia ludzi raczył stać się człowiekiem, tak po tej znajomości najbardziej pożądane być powinno dla każdej duszy wiernej obeznanie się ze szczegółami życia ziemskiego tej, która w Niebie po Bogu najwyższe zajmuje miejsce.
Wszakże można powiedzieć, że w tym zachodzi niejaka trudność. Gdy bowiem szczegóły życia Pana Jezusa obszernie spisane są w księgach czterech ewangelistów, o Przenajświętszej Matce tegoż najdroższego Zbawcy naszego krótkie tylko znajdujemy tam wzmianki. Skądże więc zaczerpnąć można dostateczne treści do tego, żeby skreślić mniej więcej obszerną historię Jej pobytu na ziemi, skreślić ją mniej więcej w ten sposób, żeby to Jej żywotem nazwać można było?
Owóż uczynić to można, opierając się na następujących źródłach.
Najprzód na tym, co nam Ewangelie święte o Matce Bożej podały, a co jest najwyższym, najmniejszej wątpliwości niedopuszczającym świadectwem.
Po wtóre na równejże powagi wielu ustępach z ksiąg Starego Testamentu, które Kościół w rozmaitym znaczeniu i odnoszeniu do Przenajświętszej Panny stosuje.
Po trzecie na licznych podaniach o Matce Bożej, od pierwszych czasów chrześcijańskich wiernie przez wielkiej świątobliwości pisarzy kościelnych przechowanych.
Po czwarte na objawieniach odnoszących się do czasów pobytu Maryi na ziemi, miewanych przez różnych świętych, a objawieniach w szczególnej powadze w Kościele będących.
Po piątena pobożnych przypuszczeniach, na mocy których miarkując i wnosząc ze szczegółów z powyższych źródeł zaczerpniętych, mówi się, że to lub owo w ten sposób lub podobny się działo. Co do tego bowiem pozwoliliśmy sobie w niniejszym „Żywocie Matki Bożej” naśladować świętego Bonawenturę – jego „Żywot Pana Jezusa”, w którego wstępie tak się on między innymi wyraża:
„Nie sądź –pisze on do osoby, dla której głównie to swoje dzieło przeznaczał – aby wszystko, co Pan Jezus mówił i czynił, spisane było. Ja zaś dla lepszego wrażenia w umyśle Twoim szczegółów życia Jego niektóre z takowych w taki sposób opowiadać Ci będę, jakby one zaszły w istocie, chociaż tylko przypuszczać można, że tak się rzecz miała. Rozmyślając bowiem nad tym, co nam Pismo Święte podaje, albo je wykładając, wolno nam czynić różne domysły i przypuszczenia, byle w nich nie było nic nieprawdopodobnego, nic przeciwnego wierze, nic niezgodnego z nauką Kościoła i zasadami moralności chrześcijańskiej. Gdy tedy opowiadać Ci będę, że Pan Jezus to lub owo uczynił, że w ten lub inny sposób przemawiał, albo gdy jakie okoliczności tyczące się Jego życia przywiodę – jeśli to oparte nie będzie na powadze Pisma Świętego, nie bierz tego za co innego, jak za treść do pobożnego rozmyślania – i nie sądź, aby to już koniecznie tak, a nie inaczej zaszło. To jest przyjmij to w tym znaczeniu, jakbym ci mówił: »Wyobraź sobie, że Pan Jezus to lub owo czynił, że w ten sposób przemówił«, i to samo w innych podobnych przypadkach”3.
Podobnież i w niniejszym „Żywocie Matki Bożej”: to, co w nim zaczerpnięte jest z Pisma Świętego, jest prawdziwości niewątpliwej. Co oparte na podaniu starodawnym przez ojców świętych przechowanym chociaż tak wysokiej powagi za sobą nie ma, jest jednak tak wiarogodne jak wszelkie podania sumiennie przekazane, na których się opierają żywoty innych wielkich sług Bożych, którym Kościół cześć publiczną oddaje. Następnie to, co przytoczone tu jest z objawień niektórych dusz wybranych, ma za sobą powagę wysokiej świętości osób, które takowe objawienia miały. A nareszcie to, co na żadnym z powyższych źródeł nie jest oparte, nie ma innego znaczenia jak takie tylko, o którym wspomina wyżej przytoczony święty Bonawentura, czyli że jest to zdarzenie przypuszczalne, które albo w ten sposób, albo w inny zajść mogło.
Lecz dla uspokojenia pobożnego czytelnika, który mógłby się obawiać, czyśmy w niniejszym żywocie nie za wiele pod względem tego rodzaju przypuszczalnych tylko zdarzeń pozwolili sobie, możemy mu powiedzieć, że nieczęsto odważyliśmy się na to. Gdzie bowiem ani z Pisma Świętego, ani z pobożnych podań wiernie przechowanych nie mieliśmy dokładnych szczegółów z niektórych lat pobytu Matki Bożej na ziemi – wtedy staraliśmy się, ile możności, dopełniać tego nie tyle własnymi domysłami, ile wyjętymi z najpoważniejszych pisarzy kościelnych, a mianowicie: świętego Jana Damasceńskiego, świętego Hieronima, świętego Sofroniusza, świętego Melitona, świętego Odylona, świętego Amadeusza, świętego Bernarda, świętego Bonawentury, świętego Alfonsa i kilku im podobnych.
Do tego zaś głównie posłużyło nam pomnikowe dzieło, w tych czasach w dwunastu wielkich »in quarto« [w arkuszu złożonym na cztery] tomach po łacinie wydane, pod tytułem: „Złoty zbiór uwielbień Przenajświętszej Maryi Panny, Boga Rodzicielki bez zmazy poczętej, zawierający wszystko, co o Niej najświetniejszego znajduje się w Piśmie Świętym, w dziełach ojców świętych, w orzeczeniach soborów, w postanowieniach papieży i pismach najsławniejszych doktorów, historycznym porządkiem i według następstw czasu ułożone”4.
Nie biorąc więc książki niniejszej za co innego, jak za to, czym jest ona – według tego, cośmy wyżej powiedzieli – to jest: nie tyle najdokładniejszą historią Przenajświętszej Matki Boga, jak raczej obszernym rozpamiętywaniem Jej życia, czytanie takowe nie będzie bez korzyści dla każdej duszy pobożnej, a nawet miłe być może dla tych, które łaską serdeczniejszego ku naszej najdroższej Matce Niebieskiej nabożeństwa są ożywione. Czas bowiem poświęcony na to upłynie im jakby spędzony z Maryją, gdyż zwykle czytając obszerniejszy opis życia czyjego, doznaje się wrażenia, jakby się z osobą stanowiącą główne tło opowiadania obcowało dłużej. Gdy zaś wiadomo, jak dalece dla każdego zgubne z tego powodu właśnie jest czytanie dzieł, w których bohaterowie lub bohaterki przedstawiają w sobie wzory wcale niebudujące, tak przeciwnie, zapatrywanie się na taki wzór najwyższy cnót wszelkiego rodzaju, jakim jaśniała podczas pobytu swojego między ludźmi Przenajświętsza Bohaterka niniejszego żywotu, bez wątpienia najzbawienniejszy, najbardziej pożądany wpływ wywrzeć musi. I – co więcej nawet – aby to nastąpiło, w piszącym niekonieczne są świetniejsze zdolności pisarskie. Gdzie bowiem sama rzecz opisywana posiada w sobie najwyższe piękno i dobro, tam najprostsze pióro wyrazić je potrafi, a podobno im prostsze, tym właściwiej to uczynić może.
Niech cię przeto, pobożny czytelniku, od dziełka tego nie zraża nieudolność autora. Przedmiot tu jest sam z siebie tak wzniosły, tak piękny, tak przecudny, tak święty, że byle pisząc o nim, nie wykroczyć w niczym przeciw zasadom nauki katolickiej (czego tu za łaską Bożą strzeżono się najpilniej), jakkolwiekby się zresztą z zadania nieświetnie wywiązano, zawsze z czytania tego odniesie się niemałe na duszy pożytki. Tych zaś tym pewniej i tym obficiej się dostąpi, jeśli w książce niniejszej będzie się szukało nie czego innego, jak dokładniejszego poznania Przenajświętszej Osoby Matki Boga i Zbawcy naszego, a to w tym celu, aby Ją tym serdeczniej umiłować, tym bardziej uwielbiać i w końcu z tym większą ufnością we wszelkich potrzebach uciekać się do Jej przemożnego przed Bogiem pośrednictwa i Jej nieprzebranej nad ludźmi litości.
O Maryjo, Pani najmiłościwsza i najdroższa Matko nasza Niebieska, spraw, by chociaż jedna tylko dusza z przeczytania tego żywotu Twego dostąpiła wyżej wymienionych korzyści, a mnie niegodnemu, żem się ośmielił go pisać, wybacz to, o wybacz „według wielkiego miłosierdzia Twego”5.
Pisałem w wigilię Zwiastowania roku Pańskiego 1878 w klasztorze zakroczymskim
Część pierwsza
Wszystko, co jest, było wprzód w Bogu, to jest w myśli Boga, i nic nie ma i być nie może, co by inny początek brało. Mając więc rozpamiętywać życie Przenajświętszej Maryi Panny, Matki Zbawcy świata, Pana naszego, Jezusa Chrystusa, zacznijmy od tej chwili, kiedy Ona przed wiekami w myśli Bożej powstała, według tych słów Pisma Świętego, które Kościół do Niej stosuje: od początku i przed wieki jestem stworzona6jeszcze nie było przepaści, a Jam już poczęta była7. Jam wyszła z ust Najwyższego – Pierworodna przed wszystkim stworzeniem8.
Uroczysta była to chwila! Bóg Ojciec, Syn Boży i Bóg Duch Święty – Trójca Przenajświętsza – zasiadali na odwiecznym swoim tronie, który otaczała nieprzebrana liczba Duchów niebieskich, rozpływających się w uczuciach miłości, uwielbienia i dziękczynienia za powołanie ich z nicości do życia i za przypuszczenie do współuczestniczenia w chwale i wiecznej szczęśliwości samego Stwórcy. Wtem stanęły przed tronem Najwyższego Jego Dobroć, Wszechmocność, Miłość i Mądrość, które wyobraźmy sobie jakby poważne osoby zawezwane przez Boga na walną naradę.
Gdy wszystkie zajęły właściwe sobie przy tronie Trójcy Przenajświętszej miejsca, najpierwsza spomiędzy nich Dobroć w te słowa przemówiła: „Panie i Boże święty, który od wieków istniejesz i na wieki istnieć będziesz i który stworzyłeś już te oto niezliczone szeregi Duchów błogosławionych, obdarzając je szczęściem wielbienia Cię i zażywania wspólnej z Tobą chwały – racz jeszcze powołać do bytu inne istoty złożone z ciała i duszy, aby i one cieszyły się darem życia, przebywając na pięknym świecie, który byś dla nich stworzył”. Na co cała Trójca Przenajświętsza odpowiedziała: „Zgadzamy się na żądanie naszej Dobroci: Uczynimy człowieka (…) i obsadzimy go w raju rozkoszy”9. A na te słowa po wszystkich chórach anielskich zabrzmiał śpiew: Święty, święty, święty Pan Bóg zastępów i pełna będzie ziemia dobroci Jego10.
Wtedy rzekła Wszechmocność: „Panie i Boże święty, kiedy Dobroć wymogła na Tobie, że masz stworzyć człowieka i dla niego świat widzialny, tedy ja, Wszechmocność Twoja, jestem za tym, abyś go stworzył nierównie doskonalszym od innych tworów, które dla niego umieścisz na ziemi, i nad nimi wszystkimi dał mu władzę i panowanie”. Na co znowu odrzekła Trójca Przenajświętsza: Niech się tak stanie (…) Uczynimy człowieka na obraz i podobieństwo Nasze (…) a niech przełożonym (…) będzie nad wszystką ziemią11. A chóry anielskie powtórnie zaśpiewały: Święty, święty, święty Pan Bóg zastępów, a wszechmocności Jego nie ma granic.
Gdy zaś ucichły, Miłość głos zabrała: „Panie i Boże święty, ponieważ siostry moje, Dobroć i Wszechmocność, sprawiły to, żeś postanowił stworzyć człowieka na obraz i podobieństwo swoje i umieścić go w raju ziemskim, tedy ja, która jestem Twoim alter ego, bo Bóg miłością jest12, domagam się jeszcze więcej: oto skłaniam Cię, abyś uczynił człowieka zdolnym do tego, żeby on po pewnym czasie przebytym na ziemi mógł dostać się tu do Nieba i zażywać wspólnego z Tobą szczęścia, jak go zażywają Aniołowie”. Co słysząc, te Duchy błogosławione, padając twarzami do ziemi, zawołały błagalnie: „O Panie, uczyń to, uczyń, a zapełnią się pomiędzy nami miejsca opróżnione przez nieszczęsnych braci naszych, za bunt przeciw Tobie podniesiony słusznie do piekieł wtrąconych”. Lecz tym razem Trójca Przenajświętsza nic nie odpowiadała, tylko spojrzała na Mądrość, a ta, gdy Miłość coś jej szepnęła na ucho, rzekła: „Panie i Boże święty! Wielkiej to rzeczy domaga się od Ciebie siostra moja, Miłość, ale ja nic przeciwko temu nie mam, gdyż oto jest sposób, w jaki jej pragnieniu zadość uczynić możesz: obdarz człowieka wolną wolą, aby on wiernie poddany i posłuszny Tobie, przez to wysługiwał sobie na ziemi prawo dostawania się do Nieba”. „Uczynię tak – powiedziała Trójca Przenajświętsza: Tchnę w człowieka ducha żywota i stanie się duszą żyjącą13wiecznie; uczynię go mało co mniejszym od Aniołów, chwałą i czcią ukoronuję go”14; a gdy Aniołowie, śpiewając: Święty, święty, święty Pan Bóg zastępów, wychwalali mądrość Bożą, dodał Pan Bóg, zwracając się do nich: „I żeby ludziom łatwiej było wysługiwać sobie na ziemi prawo dostawania się tu pomiędzy was do Nieba, każdej duszy dodany będzie jeden z was za nieodstępnego towarzysza, aby ją strzegł na wszystkich drogach jej”15.
I zrobiło się wielkie wesele w Niebie, i już zawezwane na radę osoby miały się rozchodzić, kiedy oto nadeszła Wszechwiedza Boża. Zatrzymała wszystkich, a wydała z siebie takie światło, że olśnieni Aniołowie zakryli sobie oczy skrzydłami, osoby zaś przy tronie Boga zasiadające ujrzały nawet to, co dziać się będzie w najodleglejszych przyszłych czasach. I cóż obaczyły? Oto że człowiek, ulegając podnietom złego ducha, wypowie posłuszeństwo Bogu i za dobrodziejstwa niewypowiedziane, jakie od Niego otrzymał, odpłaci się niewdzięcznością.
Na widok ten osłupieli wszyscy, a wtedy wolnym i poważnym idąc krokiem, przystąpiła do tronu Bożego Sprawiedliwość i zawołała: „Panie i Boże święty, taka niewdzięczność człowieka wymaga kary i jakkolwiek wiem, że siostry moje, Dobroć i Miłość, zasmucę, jest jednak świętym obowiązkiem moim domagać się koniecznie, aby człowiek ukarany został. Wymaganiu zaś mojemu odmówić nie możesz, bo w Twoich naradach z innymi towarzyszkami moimi mam głos przeważający”. Na taką mowę struchleli Aniołowie, Miłości łzy w oczach się zakręciły, na obliczu Dobroci rozlał się ciężki smutek. Mądrość chciała coś powiedzieć, ale zamilkła, a Sprawiedliwość dalej tak swoje ciągnęła: „Gdy więc człowiek tak nikczemnie nadużyje najwyższego daru wolnej woli, którym go, o Panie i Boże święty, tworząc na swój obraz i podobieństwo, masz obdarzyć, niech za to wygnany zostanie z raju ziemskiego, ogołocony ze stanu łaski i niewinności, pozbawiony prawa do Nieba, oddany w niewolę szatana, którego podnietom samochcąc uległ, i skazany na śmierć. A jaki się sam stanie z własnej winy, niech już takie będzie potomstwo, które po winie popełnionej zrodzi”.
I rozszedł się jakby wielki smutek po Niebie całym, bo Panu Bogu niejako żalsię zrobiło, że postanowił uczynić człowieka na ziemi. Wzruszony więc serdeczną boleścią wewnętrzną, rzekł: gdy człowiek zgrzeszy, wygładzę go obliczności ziemi16, wyrzucę go z raju rozkoszy17, śmiercią umrze18, a jako proch jest, w proch się obróci19.
Aliści zaledwie wydał Bóg ten wyrok, a chóry anielskie zaśpiewały ze drżeniem: Sprawiedliwyś jest, Panie, i sąd Twój jest prawy20, oto pędem wielkim jakby z szumem wiatru cichego21 przybyła nowa osoba do grona zebranych na radę. Do niej podskoczyły uradowane Dobroć i Miłość i wziąwszy za rękę, postawiły ją tuż przy tronie Trójcy Przenajświętszej, pomiędzy Bogiem Ojcem a Sprawiedliwością, a Bóg Duch Święty rzekł z wielką łaskawością: „Otóż nasze Miłosierdzie; w sam czas przybywasz. Masz głos, przemawiaj”.
Umilkli Aniołowie, zapanowała cisza, bo wszyscy, wlepiwszy wzrok w nowo przybyłą doradczynię Bożą, natężali słuchu na słowa, jakie z ust jej wyjdą, gdy tymczasem Sprawiedliwość przysunęła się jak najbliżej, aby na wszystko mieć baczną uwagę. Wtedy głosem tak dźwięcznym jakby Cytrzystów grających na cytrach swoich,a rzewnym jakby głos wielu wód22z łez wylanych wołaniem potężnym23,Miłosierdzie tak mówić zaczęło: „Panie i Boże święty! Spełniłeś życzenia swoich Dobroci i Miłości, poparte swoją Wszechmocnością. Następnie uległeś wymaganiom swojej Sprawiedliwości, równe prawa jak inne siostry nasze mającej. Teraz ja z moimi prawami występuję i wołam: Izali na wieki odrzucisz nieszczęsnego człowieka? Czyż nie przydasz, abyś jeszcze był łaskaw?… Czyli na zawsze odetniesz mnie, Miłosierdzie Twoje od rodzaju aż do rodzaju? Czyliż zapomnisz zmiłować się albo w gniewie swoim zatrzymasz litość Twoją?”24.
I wszczęła się spokojna, ale żywa sprzeczka, bo Sprawiedliwość przy swoim obstawała, a Miłosierdzie ustąpić nie chciało i w końcu rzekło do swojej przeciwniczki: „Siostro czcigodna, bez wątpienia masz słuszność i masz wszelkie prawo, a więc i obowiązek obstawać przy swoim. Ale uważaj dobrze: cóż się stanie ze mną, jeśli wyrok przez Ciebie wywołany, spełniony w całej swej surowości zostanie? W takim przypadku z grzesznym człowiekiem chyba i ja, ja – Miłosierdzie Boże – zginę!”. „Tak być nie może – powiedziała wtedy Mądrość. – Trzeba tylko wynaleźć sposób, żeby Sprawiedliwości stało się zadość, a wtedy to, o co woła Miłosierdzie, będzie mógł Pan Bóg uczynić, to jest przywrócić do swej łaski grzesznego człowieka”. „Zgoda – rzekła Sprawiedliwość – ale któż nie tylko z ludzi, ale z tych oto najwyższych Duchów niebieskich mógłby, chociażby się zaofiarował, godnie zadośćuczynić za zniewagę przez człowieka, nędzne stworzenie, wyrządzoną Bogu naszemu, Istocie najwyższej?” A na te słowa wszystkie doradczynie Boże spuściły pokornie głowę, a Prawda stojąca przy samym tronie rzekła: „Tak jest rzeczywiście, że aby Bogu, Istocie najwyższej, godnie zadośćuczynić za zniewagę wyrządzoną Mu przez stworzenie, potrzeba by na to Istoty Mu równej, potrzeba by drugiego Boga, który by się tego podjął; a przecież dwóch Bogów nie ma”. I chóry anielskie zaśpiewały: Bo któż Bogiem prócz Pana albo który Bóg oprócz Boga naszego?25.
I znowu zdawało się, że już los człowieka rozstrzygnięty i że wyrok Boga skazujący go na wieczną zgubę pozostanie w swej mocy. Lecz Miłosierdzie, przebiegłszy całe grono doradczyń Bożych, z każdą coś bardzo żywo omówiło, a wtedy Miłość, zbliżywszy się do tronu Bożego, uklękła i złożywszy ręce jak do modlitwy, rzekła: „Panie i Boże święty, wysłuchaj mnie i za zbawienie człowieka wydaj Boga – Syna swego”. „I niech On – dodała Mądrość – za sprawą Boga Ducha Świętego wcielając się w łonie niewiasty, stanie się człowiekiem”. „A jako Bóg i człowiek zarazem – powiedziała Sprawiedliwość – niech życiem swoim i śmiercią zadośćuczyni temu, czego się ja domagać muszę”. „Tym zaś sposobem – odezwała się Dobroć – wszystkie nas, o Panie i Boże święty, zaspokoisz, a mnie szczególnie rozradujesz”. „Bo i ja – powiedziała w końcu Wszechmocność – najchętniej przyczynię się do tego”. „Nic więc już nie staje na przeszkodzie mojemu żądaniu – zawołało Miłosierdzie. – Niech przeto, Panie i Boże najdobrotliwszy, ja wezmę górę nad wszystkimi siostrami moimi, aby kiedyś powiedziano, jak ozwał się z tronu Bóg Duch Święty, że litoście Boże nad wszystkie uczynki Jego26 i że tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał (…) aby wszelki, który weń wierzy, miał żywot wieczny”27. Wtedy rzekł Bóg Ojciec: „Synu mój, jak przyjdzie czas ku temu, staniesz się człowiekiem i za ludzi życie i śmierć swoją zaofiarujesz”. A Syn Boży na to: W summie ksiąg napisano o mnie, abym czynił wolę Twoją, tedy mówię: Oto idę28. I rozległo się po Niebie całym jeszcze głośniejsze alleluja, a Aniołowie, upadłszy na oblicza swoje, kłaniali się. Żyjącemu na wieki wieków śpiewając: Godzien jest Baranek, który ma być zabity, wziąć moc i boskość, i mądrość, i siłę, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo29.
I znowu osoby wezwane na naradę miały się rozchodzić, kiedy oto z wielką powagą, wychylając się spoza tronu Bożego, stanęła pomiędzy nimi Godność; a gdy wszyscy głęboki pokłon jej oddali, ona tak mówić zaczęła: „Panie i Boże święty! Siostra moja, Mądrość, wpadła na pomysł, aby Syn Twój, druga osoba Trójcy Przenajświętszej, dla zbawienia ludzi stał się człowiekiem, wcielając się w łonie niewiasty. Lecz gdy całe potomstwo Adama, skażone grzechem pierworodnym, rodzić się będzie w poddaństwie złego ducha, ja – Godność Twoja – zezwolić nie mogę, aby Syn Boży miał się stać synem istoty tak obrzydliwej w oczach Twoich, o Panie najświętszy, jaką będzie każda niewiasta z rodu Adamowego”. „Siostro najczcigodniejsza, bądź o to spokojna – z żywością powiedziała Mądrość – zaradzimy temu”. I gdy to wymówiła, z łona Trójcy Przenajświętszej trysnęła Myśl, a Wszechwiedza wydała znowu wielką światłość. Wtedy po jednym z jej najpiękniejszych promieni Pan Bóg wysłał swoje Przewidzenie i oto w dali, w dali zaczęło się okazywać coś jakby obłok przedziwnej jasności i białości30, to jakby tęcza z kolorów najpiękniejszych31, a gdy się zbliżyło, przybrało postać Niewiasty, a tak cudownie prześlicznej, tak czystej, tak niewinnej, tak świętej, że przy Niej piękność, czystość, niewinność i świętość wszystkich Aniołów jakby zniknęła.
Na widok ten zdumiało się Niebo całe, a gdy Godność z wyraźnym zadowoleniem mile się uśmiechnęła, Mądrość zaś, zachwycając się własnym dziełem, z tryumfem spoglądała na wszystkich, Bóg Duch Święty zawołał: Spiesz się, przyjaciółko moja, gołąbko moja, śliczna moja, a przyjdź32.
Zbliżała się tedy coraz bardziej owa przecudna Postać. Kiedy zaś już była niedaleko, Miłość przystąpiła do tronu i z niego Syna Bożego sprowadziła, który z wielkim pośpiechem idąc na spotkanie pojawiającej się, podał Jej rękę, a Ona wsparta na Jego ramieniu, nadeszła, unosząc się wysoko ponad wszystkie chóry anielskie, śpiewające w zdumieniu pełnym uwielbienia: Któraż to jest występującą z puszczy? (…) wsparta na Miłym swoim; która idzie jako zorza powstająca, piękna jako księżyc, wybrana jako słońce, potężna jako wojenne siły uszykowane?33. „Jest to – zawołała z łona Trójcy Przenajświętszej Myśl boska – jest to Oblubienica moja34, Wybrana moja35; wszystka piękna; na której nie będzie zmazy36 grzechu pierworodnego. Jest to na mocy przewidzianych zasług Syna Bożego niepokalaną począć się mająca Maryja, z której za sprawą Boga Ducha Świętego, gdy przyjdzie czas na to, tenże Syn Boży stanie się człowiekiem”.
I otóż jak Przenajświętsza Maryja Panna zrodziła się w myśli Bożej, taki jest Jej w Bogu początek – albo raczej takim go sobie wyobrażać możemy.
Skoro świat widzialny zaczął istnieć, chociaż Przenajświętsza Dziewica nie zaraz się na nim pojawiła, zaraz jednak różne figury, to jest różne postacie, zaczęły Ją przedstawiać, a ciągłe proroctwa zapowiadać.
Czytamy więc w pierwszej księdze Pisma Świętego, że czwartego dnia podczas tworzenia świata: Uczynił Bóg dwa światła wielkie: światło większe, aby rządziło dniem, i światło mniejsze, aby rządziło nocą37; to jest stworzył słońce i księżyc. Według zaś wykładu ojców świętych było to figurą, czyli zapowiedzią tego, co miał Pan Bóg uczynić w powtórnym jakby odtworzeniu człowieka przez odkupienie – i co w istocie uczynił, obdarzając nas Jezusem i Maryją. Pan Jezus, będący tą światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka na ten świat przychodzącego38, jest Słońcem sprawiedliwości39, z którego Kościół czerpie swoje światło; a Maryja, piękna jako księżyc40, który odbijając na sobie promienie słoneczne, przyświeca ziemi wśród nocy bezustannym pośredniczeniem swoim pomiędzy Bogiem a ludźmi, sprowadza na dusze nasze, nocami grzechów okryte, promienie łaski Bożej.
Następnie cały Stary Testament pełen jest podobnych figur, podobnych przenośni, przez które Duch Święty, że tak powiem, nakreślał Maryję na długie wieki przed Jej przyjściem na świat. Widzimy też, że ojcowie święci i teologowie, tak dawniejsi jako i teraźniejsi, do Maryi odnoszą wszystkie najpiękniejsze obrazy, wszystkie najwznioślejsze postacie Starego Testamentu, w nich upatrując Jej zapowiedź. W takim znaczeniu nazywają Ją Rajem rozkoszy41, w którym nowy Adam, to jest Syn Boży, stając się człowiekiem, obrał sobie mieszkanie; Drzewem Żywota42 zasadzonym pośród Raju, które jedno tylko stało się godne wydać owoc zbawienia; Źródłem43 przeczystym, wytryskującym z ziemi dla użyźnienia całej jej powierzchni; nową Arką Noego44, ale bez porównania większą od owej dawnej, gdyż przez nią cały świat wyrwany został z potopu grzechowego; Tęczą45 zapowiadającą nam pokój i pojednanie nasze z Bogiem; Drabiną Jakubową46, po której wchodzi się do Nieba; Morzem Czerwonym47, w którym zatopiony został faraon piekielny, wróg duszy naszej; Przybytkiem, Domem i Świątynią Bożą48, w których w całej swej chwale przebywał Pan Bóg, zszedłszy na ziemię; Skrzynią nowego przymierza49, w której zawarte były tablice nowych przykazań Bożych, prawdziwą Manną, która z Nieba spadła; Ołtarzem ofiarnym50, na którym Syn Boży złożył się w ofierze Ojcu Przedwiecznemu za grzechy świata; Ubłagalnią51, przez którą strapieni pociechy dostępują; Stołem od chleba pokładnego52, na którym spoczywał chleb żywota wiecznego; Świecznikiem Złotym53, przyozdobionym siedmioma darami Ducha Świętego jakby siedmioma ramionami, z których wytryskuje przecudne światło; Pucharem świętym54,pełnym wina rodzącego dziewice55, Runem Gedeona56, zroszonym rosą łaski niebieskiej, gdy bez niej usychała cała ziemia, a które znowu suche było, kiedy cały świat nawilżony został wyziewami grzechu pierworodnego; Wieżą Dawidową tysiącami tarcz zawieszoną57, Tronem Salomona58, wspanialszym nad wszystkie trony na świecie, Łożem Króla pokoju, strzeżonym przez sześćdziesięciu mężnych59, Wozem ognistym60, na który wszedł prawdziwy Eliasz; Obłokiem tajemniczym61, zapowiadającym żyzność niezwykłą na ziemi całej; Bramą zawsze zawartą62, przez którą przejść tylko Wszechmocny miał prawo; Piecem rozpalonym63, w którym przebywał bez szkody Bóg-człowiek; Sadzawką owczą64, uleczającą wszystkich w niej się zanurzających.
Jest prócz tego wiele innych jeszcze przenośnych obrazów w Piśmie Świętem, które Kościół Boży stosuje do Maryi, z czego widzimy, że przez wszystkie wieki poprzedzające wcielenie Syna Bożego przebłogosławiona Dziewica, wybrana na matkę Jego, ciągle była jakby zarysowywana w różnych obrazach biblijnych.
Wreszcie Ją to wyobrażały wszystkie święte niewiasty, o których Stary Testament ze czcią wspomina. Ją wyobrażała mądra Rebeka, pobożna Maria, siostra Mojżesza, mężna Jael, która własną ręką zadała śmierć Sysarze, wodzowi nieprzyjaznego Izraelitom ludu chananejskiego; prorokini Debora, która szła do boju na czele ludu Bożego; cnotliwa Anna, matka Samuelowa; roztropna Abigail, która potrafiła zasłonić dom swój od skutków gniewu króla Dawida; piękna Abiszag w małżeństwie czystość dochowująca; odważna Judyta, która ucięciem głowy Holofernesa wyzwoliła lud swój od zguby; świątobliwa królowa Ester, która pośrednictwem swoim uzyskała u Aswerusa odwołanie wyroku wytępienia jej narodu – i wiele innych niewiast, których Pismo Święte głosi chwałę i uwielbia cnoty, a którymi wszystkimi razem i w nierównie wyższym stopniu jaśniała Maryja.
Co do proroctw o Niej, tych także przez wszystkie wieki poprzedzające Jej pojawienie się na świecie ciągnie się szereg nieprzerwany, a pierwsze z nich z ust samego Boga wyszło. Zaraz po upadku w raju ziemskim Adama i Ewy, pierwszych naszych rodziców, Pan Bóg, przemawiając do złego ducha, który ich do grzechu przywiódł i w niewolę swoją wraz z całym ich potomstwem podbił, zapowiedział przyjście Przenajświętszej Maryi Panny, która go pokona: Rzekł Pan Bóg do węża, którego postać przybrał wtedy szatan: Położę nieprzyjaźń między tobą a Niewiastą (…) Ona zetrze głowę twoją65. Niezwłocznie więc po zapadnięciu na cały ród ludzki ciężkiej a słusznej kary Bożej Pan Bóg własnymi ustami zapowiada przyjście na świat w swoim czasie Maryi, przez którą przyjść miało od tejże kary wyzwolenie.
Następnie zapowiada Ją Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi i Dawidowi, przywódcom ludu wybranego, przyrzekając, że z ich pokolenia przyjdzie na świat Odkupiciel, a więc że jedna z ich córek będzie szczęsną Dziewicą wybraną na matkę Jego. O Niej mówi prorok Izajasz, przedstawiając jako latorośl, na której zakwitnie kwiat najpiękniejszy z rodzaju ludzkiego, to jest Zbawiciel: I wynijdzie różdżka z korzenia Jessego, a kwiat z korzenia jego wyrośnie66. A w innym miejscu jeszcze wyraźniej o Niej prorokuje: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, i nazwą imię Jego Emanuel67, co znaczy: „Bóg z nami”. Później prorok Jeremiasz oznajmia największy cud, jaki się pojawi na ziemi, gdy Syn Boży, wybierając sobie dziewicę za matkę, za sprawą Ducha Świętego stanie się człowiekiem w Jej przeczystym łonie. Pan stworzy nowość na ziemi: niewiasta posiądzie w sobie mężczyznę68, to jest pocznie takie dziecię, które już w łonie matki obdarzone zostanie całą doskonałością dorosłego człowieka.
Prócz tego w jakże wielu miejscach Ksiąg Bożych Duch Święty, którego Maryja miała stać się Oblubienicą, zanim Ją jeszcze Bóg Ojciec stworzył, przemawia do Niej w najczulszych wyrazach, wzywa Jej, tęskni niby za Nią i wyraża się o Niej w słowach pełnych miłości i szczególnego upodobania, które do Panny Przenajświętszej stosuje Kościół święty. Otoś Ty piękna, mówi do Niej, przyjaciółko moja, otoś Ty piękna69. To znowu chcąc wyrazić, że Ona jedna spomiędzy wszystkich córek Adama wolna będzie od skazy grzechu pierworodnego, porównuje Ją do przeczystej lilii, wyrosłej pomiędzy brzydkimi roślinami: Jak lilia między cierniem, tak Przyjaciółka moja między córkami70. I na koniec zaprasza Ją tkliwie i w pochwałach Jej rozwodzi się: Wstań, woła do Niej, spiesz, przyjaciółko moja, gołąbko moja, śliczna moja, a przyjdź71. O, jakżeś piękna, przyjaciółko moja, o, jakżeś piękna72. Cała jesteś piękna i nie masz w tobie zmazy73. Śliczna jesteś, przyjaciółko moja, powabna i ozdobna jako Jeruzalem74. A pojawisz się jako zorza powstająca, piękna jako księżyc, wybrana jako słońce, potężna jako wojsko uszykowane porządnie75. Jakożeś piękna i jak nadobna, o najmilsza moja76. Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko moja, gołąbko moja, niepokalana moja77.
I podobnych przemówień Ducha Świętego do Maryi wiele jest w Piśmie Świętym, lecz na tym już zakończmy ten jakbyżywot Jej przedziemski. W nim przypatrywaliśmy się Przenajświętszej Pannie, poczętej przed wiekami w myśli Bożej; następnie odmalowanej w różnych postaciach Starego Testamentu, które były tylko Jej lekkim zarysem, a także wskazanej wyraźnie w proroctwach Jej się tyczących i nareszcie najpiękniej jaśniejącej we wzywaniu Jej i jakby tęsknocie za Nią samego Boga Ducha Świętego, zanim jeszcze do życia powołana została. Teraz zacznijmy już rozpamiętywać Jej przyjście na świat i Jej żywot ziemski.
Upływały już cztery tysiące lat od stworzenia pierwszych rodziców naszych, Adama i Ewy, a na ziemi bardzo się źle działo. Coraz więcej dusz szło na wieczne potępienie, a ci nawet, którzy żyjąc świątobliwie, nie zasługiwali na wieczną karę, po śmierci nie dostawali się do Nieba, nie zażywali szczęścia oglądania Boga. W miejscu zwanym Otchłanią, chociaż żadnym nie ulegali mękom, niezmiernie atoli cierpieli, tęskniąc za Bogiem, do którego dostać się nie mogli. Słowem, na tym świecie rozwielmożnił się grzech i wszelkiego rodzaju szerzyła się nieprawość; a na tamtym – większa część dusz ludzkich jęczała w mękach piekielnych, gdy ta niewielka liczba, która nie zasługiwała na to, wcale nie cieszyła się Niebem.
Owóż wszystko to było skutkiem grzechu pierworodnego, za który człowiek, pozbawiony stanu łaski i niewinności, w jakim wyszedł z rąk Stwórcy, poddając się złym skłonnościom skażonej natury swojej, często i ciężko obrażając Boga, coraz nowe ściągał na siebie najwyższej sprawiedliwości kary, a w każdym razie już do Nieba żadnego prawa nie miał.
Aż na koniec nadszedł czas miłosierdziem Bożym określony, w którym miał już zstąpić na tę biedną ziemię Syn Boży, druga osoba Trójcy Przenajświętszej, aby stając się człowiekiem, pojednać ludzi z Bogiem i Niebo dla nich na nowo otworzyć. Jak zaś nadejście dnia każdego poprzedza jutrzenka, z której jakby łona wyradza się słońce i światłem swoim obdarza świat cały, tak przyjście na ziemię Syna Bożego, z którym rozpocząć się miał dla nas dzień łaski i zbawienia, poprzedzić musiało przyjście na świat Przenajświętszej Maryi Panny – ubłogosławionej i ze wszystkich niewiast wybranej i przeznaczonej na matkę Zbawcy naszego.
Gdy tedy narodzić się już miała ta przebłogosławiona Dziecina, zesłał Bóg na świat dwoje ludzi, świętego Joachima i świętą Annę, aby się stali Jej szczęsnymi rodzicami78. Oboje należeli do narodu izraelskiego, czyli żydowskiego, który odkąd ludzie na narody dzielić się zaczęli, szczególne łaski i przywileje od Boga ciągle odbierał; w którym najsilniej utrzymywała się wiara w jednego a prawdziwego Boga, z którego miał powstać Zbawiciel świata i który dlatego był narodem wybranym. Mieszkali oni w Nazarecie79, niewielkim mieście położonym w Palestynie, później Ziemią Świętą nazwanej, która była siedzibą narodu wybranego. Piękna ta – chociaż niewielka – kraina w Azji Mniejszej rozciąga się nad Morzem Śródziemnym. Była podówczas bardzo ludna i bogata, a stanowiła część posiadłości największego i najpotężniejszego w świecie ówczesnym państwa rzymskiego. Lecz dawniej naród izraelski miał własnych królów i święci Joachim i Anna oboje pochodzili z rodu panującego. Ponieważ prawo izraelskie wymagało, aby małżonkowie byli z jednego szczepu rodzinnego, czyli pokolenia, na które dzielił się cały naród, więc i święty Joachim, i święta Anna byli z pokolenia Judy, a potomkami króla Dawida, jednego z najświętszych królów żydowskich, wielkiego proroka i tego, który ze szczególnego natchnienia Ducha Świętego ułożył Psalmy. Posiadali przy tym wielkie dostatki80 – nie w pieniądzach, gdyż w owych wiekach tylko kupczącym było to właściwe, lecz w wielkiej ilości trzód wyborowych, co podobnież stanowiło jeszcze dawniej wielką zamożność świętych patriarchów: Abrahama, Jakuba i Izaaka i stawiało ich w stanie podobnym do dzisiejszych większych posiadaczy ziemskich.
Wszakże nie to wcale, nie świetność rodu i znaczne bogactwa usposobiły ich i godnymi uczyniły niewymownego szczęścia stania się rodzicami Matki Boga Wcielonego. Najwyższej godności Syna Bożego, Boga prawdziwego, wcale by nie uwłaczało, gdyby ta, z której miał się stać człowiekiem, nie z królewskiego pochodziła rodu i rodziców miała ubogich. Albowiem w porównaniu z Bogiem niczym są najwyższe i najświetniejsze stany, rozróżniające ludzi i wynoszące jednych nad drugich. Czy pospolita jaka służka, czy najpierwsza w świecie królewna jednakowo by niegodne były tego, żeby w ich łonie miał Bóg Najwyższy stać się człowiekiem. Co do bogactw zaś, co do dostatków doczesnych, toć wiemy, jak je za nic mieć kazał tenże Pan nasz, gdy głosił swoją boską naukę; jak groził bogaczom, a błogosławionymi nazywał ubogich i jak sam ubóstwo, jakby [można] powiedzieć, w osobie swojej ubóstwił, rodząc się w ubóstwie, żyjąc w ubóstwie i wśród największego ubóstwa umierając. To więc, że rodzice Tej, którą na matkę sobie przeznaczał, pochodzili z królewskiego rodu, stało się dlatego, aby z rodowodów, z genealogii panującego domu, która wierniej się przechowuje od rodowodu innych rodzin i powszechniej jest znana, łatwiej było, gdy przyjdzie na świat Zbawiciel, przekonać się każdemu, że On jest tym właśnie Mesjaszem, którego od wieków zapowiadali prorocy jako przyjść mającego z pokolenia Judy, a z rodu Dawidowego.
Że zaś Joachim i Anna prócz tego byli bardzo bogaci, że Pan Jezus, który wie dobrze, jak dostatki psują ludzi i który właśnie dlatego odwracał od nich serca ludzkie, dopuścił jednak, żeby ci, z których się narodzić miała Jego Przenajświętsza Matka, byli zamożni, to uczynił z dwóch, zdaje się, powodów.Jeden, aby oni przez to właśnie, że wyższe zajmowali stanowisko w społeczeństwie, głośniejszymi będąc pomiędzy współczesnymi ze swojej wysokiej cnoty, tym łatwiej też ze sławą wielkiej świątobliwości przeszli i do pamięci potomnych. Drugizaś powód by ten, aby Przenajświętsza Panna, będąc córką zamożnych rodziców, tym większą miała zasługę z dobrowolnego ubóstwa, w jakim całe życie pozostawała, ślubem nawet obowiązując się do tego, jak to na swoim miejscu zobaczymy.
Jakkolwiek świętemu Joachimowi i świętej Annie nie dlatego, jak to już powiedzieliśmy, dostało się w udziale szczęście stania się rodzicami Maryi, że z rodu królewskiego pochodzili i opływali w dostatki, lecz że obok tego – a nawet powiedzieć by można, że pomimo tego – jaśnieli tak wysoką cnotą i świątobliwością, iż podówczas na ziemi całej nie było świątobliwszej nad nich, a więc i milszej Bogu pary małżeńskiej. To nawet sama Przenajświętsza Panna stwierdziła, mówiąc razu pewnego w objawieniu do świętej Brygidy: „Syn mój, Pan nasz, Jezus Chrystus, ojca i matkę moją taką cnotą obdarzył, że podówczas na ziemi całej nie było świątobliwszej pary małżeńskiej”81.
Matka Boża i święty Józef, piastun i mniemany ojciec Pana Jezusa, byli bez wątpienia ze wszystkich świętych najświętszymi. Dlaczego? Bo ze wszystkich ludzi najściślej byli połączeni z przenajświętszą osobą Boga-człowieka, Zbawcy naszego. Owoż po Nich znowu najbliższymi człowieczeństwa Syna Bożego byli święty Joachim i święta Anna jako rodzice Matki Zbawicielowej, a więc według człowieczeństwa Pana Jezusa – Jego dziadek i babka. Ze wszech miar przeto wypadało, aby byli oni za swoich czasów dwiema najmilszymi Bogu duszami – i takimi w istocie się okazywali. Jak odznaczali się najwierniejszym spełnianiem praw Starego Zakonu, które podówczas do narodu wybranego należących obowiązywały, tak szczególnie powszechnie wysoko poważani byli z powodu hojnych jałmużn, jakie na wszystkie strony czynili. Znaczny dochód majątku swojego na potrójny użytek przeznaczyli: jedną część oddawali na potrzeby świątyni i sług kościelnych przy niej będących, drugą wspierali ubogich, trzecią obracali na własne utrzymanie82. Błogosławił im też Pan Bóg we wszystkim i prawdziwie błogie, bo w zgodzie z Bogiem i ludźmi, owszem, wielce miłe Bogu i ludziom prowadzili życie.
Wszakże spodobało się Bogu Najwyższemu te najmilsze Mu dusze niemałym dotknąć, wypróbować i uświęcić strapieniem. W narodzie wybranym, który miał od Boga zapewnienie, że z łona jego powstanie Mesjasz, czyli Zbawiciel świata, małżonkowie niemający dzieci byli w wielkiej pogardzie. Już bowiem przez to wyraźnie się okazywało, że ani z nich, ani z ich pokolenia, którego mieć nie mogli, nie narodzi się Odkupiciel. Stąd niepłodność ściągała na stadło małżeńskie rodzaj sromoty i hańby, a nawet poczytywana była za znak braku błogosławieństwa Bożego. Tym więc to dotkliwsze się stawało, jeśli rodzice bezdzietni byli pobożniejsi, gdyż tacy właśnie lepiej od innych oceniali niewymowne szczęście posiadania w rodzie swoim Mesjasza.
Otóż takim brakiem błogosławieństwa Bożego, za co to wówczas poczytywano, dotknięte było małżeńskie stadło tych dwojga dusz świętych. Boleli oni nad tym bardzo, lecz właśnie dlatego, że były to dusze święte, poddawali się dopuszczeniu Bożemu z największą pokorą, chociaż im dalej zapuszczali się w lata, tym mniej mogli mieć nadziei, aby ich Pan Bóg w tym ciężkim smutku pocieszyć raczył. Przyszło też i do tego, że według zwykłych praw natury w żaden sposób nie mogli spodziewać się potomstwa. Blisko lat już pięćdziesiąt żyli z sobą bezdzietnie i oboje po przeszło lat sześćdziesiąt mieli. A jednak Bóg dobry miał w tym swoje szczególne widoki. Chciał, aby ta, która cudem nad cudami miała porodzić w dziewictwie, sama jakby nie bez cudu przyszła na ten świat, rodząc się z podeszłych i już prawie zgrzybiałych rodziców. I prócz tego, ponieważ w zwykłym biegu rzeczy wszelkich łask i dobrodziejstw swoich nie zlewa na nas Pan Bóg inaczej jak wskutek modlitw naszych, więc chciał, aby ta wielka łaska, jakiej mieli dostąpić święty Joachim i święta Anna, stając się rodzicami Przenajświętszej Panny, nie spłynęła na nich inaczej jak po gorących i wytrwałych ich o to modlitwach. I do tego w następujący sposób pobudzić ich raczył.
W narodzie izraelskim był zwyczaj, że gdy w dnie uroczyste schodzili się wierni wyznawcy Starego Zakonu do świątyni, sami składali na ołtarzu, przy którym stał kapłan, ofiarę kościelną, na jaką kto się zdobywał. A że święty Joachim był jednym z najstarszych wiekiem, jak i jednym z najznakomitszych i najbardziej poważanych Izraelitów, a przy tym zawsze najhojniejsze czynił datki, więc zwykle on pierwszy składał swoją ofiarę.
Zdarzyło się razu pewnego, że gdy świątynia pełna była przybyłych na nabożeństwo, a Joachim pierwszy przystąpił z ofiarą do ołtarza, kapłan przy nim stojący, nazwiskiem Isachar, powodowany jakąś ku niemu niechęcią, odtrącił go od ołtarza. I nie dość na tym – na głos obelżywymi znieważył go słowami: „Odejdź stąd, starcze – zawołał – nie godzi się bowiem, abyś pierwsze zajmował w świątyni miejsce; ty, na którego stadle małżeńskim cięży sromota niepłodności; z tego powodu tyś tu ostatni”83.
Święty starzec struchlał od wstydu, a postępek tego kapłana wszystkich oburzył, bo Joachim był w wielkim i powszechnym poważaniu. Lecz on odszedł spokojnie, szanując miejsce święte i urząd dostojnika kościelnego, a jako święty pokornie i spokojnie poddał się tak dotkliwemu dla niego dopuszczeniu Bożemu. Nie wyszedł nawet ze świątyni, jakby to kto inny uczynił, doznawszy tak wielkiej zniewagi. Usunął się w głąb tłumu i jak zwykle gorąco się modlił.
U Żydów, jak teraz, tak i wówczas, w świątyni mężczyźni w jednym zbierali się miejscu, a kobiety osobno. Święta Anna przeto nie była świadkiem tego, co jej męża spotkało. Skoro tedy nabożeństwo się skończyło, święty Joachim śpiesznie wyszedł, żeby nie od kogo innego tylko od niego samego dowiedziała się żona o wielkiej obeldze, jaką im obojgu publicznie zadano. Chciał on przygotować ją do tego i uchronić od tym większego upokorzenia, jeśli się o mającym miejsce zdarzeniu z obcych, a może i nieprzychylnych ust dowie. Ale jakkolwiek bardzo prędko spotkał się z małżonką, znalazł ją już zawiadomioną o wszystkim. Są bowiem ludzie, którzy szczególne upodobanie mają przykrych wiadomości co prędzej udzielać tym, dla których są one najboleśniejsze, i właśnie jedna to z tego rodzaju osób już świętej Annie opowiedziała, co z mężem jej zaszło w świątyni.
Jak i ją boleśnie to dotknęło, łatwo sobie wyobrazić, bo dla serc szlachetnych i prawdziwie przywiązanych zwykle dotkliwsza jest zniewaga odebrana przez osobę im drogą, aniżeli gdyby jej sami doznali. Przy tym niepłodność małżeńska, w pospolitym mniemaniu, bardziej żonie jak mężowi przypisywana bywa, więc i z tego powodu święta Anna ledwieże nie więcej od świętego Joachima znieważona została. Bardzo więc zasmuceni, ciężko strapieni wrócili przezacni staruszkowie do domu, gdzie jak zawsze, a zwłaszcza w dzień większej uroczystości religijnej, zastali mnóstwo ubogich, czekających na jałmużnę, którą im zwykli sami rozdawać. Pomimo atoli nadzwyczaj bolesnego wrażenia, pod jakim zostawali, nie odprawili ich z niczym ani się nie wyręczyli przez sługi w udzielaniu im wsparcia, tylko nie ustalając nawet tego między sobą, oboje tym razem jeszcze hojniejszą niż zwykle obdarzyli każdego jałmużną.
Jednak wszyscy ubodzy poznali po ich obliczu, że coś bardzo smutnego spotkać ich musiało, a jedna z kobiet, mająca przy sobie kilkoro dzieci, gdy święta Anna zbliżyła się do niej z datkiem, spostrzegłszy łzy w jej oczach, zawołała z serdecznym współczuciem: „Państwo drodzy, nie smućcie się, takich jak wy ludzi Bóg najwyższy bez rychłej pociechy nie zostawi”. Święta Anna nic na to nie odpowiedziała, lecz widząc przy niej dzieci, tym żywiej uczuła, że sama ich nie ma – i jeszcze sowiciej niż innych tę matkę, szczęśliwszą pod tym względem od niej, wsparła.
Znalazłszy się nareszcie sam na sam, błogosławieni małżonkowie rzewnie się rozpłakali i ani jednemu, ani drugiemu nie przychodziło na myśl żadne słowo, którym by się nawzajem pocieszyć mogli. Niegdyś, gdy mniej w latach byli posunięci, często gorące zanosili do Boga prośby, aby z nich sromotę niepłodności małżeńskiej zdjąć raczył, lecz teraz, w tak już podeszłym wieku będąc, czyż mogli domagać się tego? Jednak gdy przez czas pewien zatopieni byli w boleści wielkiej, nagle oboje uczuli się ożywieni jakby jakąś otuchą, z której sobie sprawy zdać nie umieli, i silnie pobudzeni zostali przez Ducha Świętego, aby – nie zważając na małżeństwa swojego niepłodność tyloletnią ani na wiek bardzo podeszły – jęli się świętego oręża modlitwy i nią do Boga najwyższego całym sercem wołali, prosząc Go o potomstwo. Poszli tedy za tym natchnieniem, nie rozbierając go rozumem ludzkim, bo Pan Bóg dusze święte, gdy działa, zaraz też i łaską swoją lepiej niż przyrodzonym rozumem oświeca i do posłuszeństwa ku swoim natchnieniom nakłania. Że zaś tym razem silniej niż kiedykolwiek czuli się pobudzeni do błagania Boga, aby zdjąć z nich raczył sromotę, nad którą boleli, więc oto jak sobie postąpili.
Święty Joachim udał się na jedną z samotnych gór, znajdujących się w jego posiadłościach, na których pasały się jego liczne trzody, i tam na całe dni czterdzieści zamknął się w jaskini, nie przypuszczając do siebie nikogo, poszcząc jak najściślej, a ciągle trwając na gorącej modlitwie. Święta Anna zaś, podobnież usuwając się od wszelkich kontaktów z ludźmi, urządziła sobie w ogrodzie samotnię i w niej przez ten czas, w którym mąż jej oddawał się modlitwie na górze, ona, podobnież jak on poszcząc, a dzień i noc zalewając się łzami, błagała Boga, wszelkiej pociechy dawcę, aby i ich w strapieniu, w jakim zostawali, pocieszyć raczył84.
I któż potrafi powtórzyć to, co te dwie błogosławione dusze przez te dni czterdzieści wypowiedziały przed Bogiem, bezustannie rozpływając się przed Nim w błagalnych a rzewnych wołaniach. Święty German, arcybiskup carogrodzki85, przypuszcza, że w tych słowach modlili się do Boga: „O Panie! Panie! Który w strapieniu będące dusze litościwie wysłuchujesz, dlaczegoś nas tak odróżnił od przodków naszych? Dlaczego uczyniłeś nas urągowiskiem rodu naszego i przedmiotem pośmiewiska w pokoleniu naszym? Dlaczegoś dotknął nas brakiem błogosławieństwa swojego, które prorok zapowiada małżeństwom bezdzietnym? Dlaczego stało się, że dary nasze odrzucone zostały za to, żeśmy niepłodni? Dlaczego przyszło do tego, że nami sąsiedzi pogardzają i słudzy się z nas naśmiewają? Wejrzyj na nas, Panie! Zmiłuj się nad nami, o Boże święty! Nie pozostawiaj nas pośledniejszymi od zwierząt ziemskich i ptaków powietrznych, i ryb morskich, które przecież cieszą się potomstwem. O Panie, niechże nie wydajemy się gorsi od zwierząt, my, którzyśmy na obraz i podobieństwo Twoje stworzeni. Panie! Panie, zmiłuj się, obdarz nas potomstwem”.
I do takich gorących modlitw dodali i ślub, którym zobowiązywali się dziecię, jeśli nim raczy ich Pan Bóg obdarzyć, zaofiarować Mu na wyłączną służbę w świątyni.
Owóż gdy już upłynęło czterdzieści dni, odkąd święci małżonkowie trwali w ten sposób na modlitwie, razu pewnego wśród wielkiej światłości, pisze święty Hieronim86, stanął przed świętym Joachimem Anioł Pański, który widząc, że go to zatrwożyło, uspokajając starca, rzekł do niego: „Nie trwóż się, Joachimie, i niech cię nie przeraża ukazanie się moje. Jestem bowiem Aniołem Bożym, przysłanym do ciebie od Pana, aby ci oznajmić, że prośby twoje wysłuchane zostały i jałmużny twoje przystąpiły do oblicza Najwyższego. Wejrzał Bóg na poniżenie twoje i uznał za niesłuszny zarzut, jaki ci z powodu bezdzietności twojej uczyniono. Grzechu bowiem, a nie wady przyrodzonej, niezależnej od woli człowieka, mścicielem jest Pan, dlatego jeśli małżeństwo twoje dotąd niepłodne uczynił, to na to, by gdy je cudownie zapłodni, widoczne było, że co się z ciebie narodzi, będzie to nie zmysłowości, lecz szczególnej łaski Bożej owocem. Wszak i pierwsza pokolenia, do którego należysz, matka Sara, do osiemdziesiątego roku życia bezdzietna była, a jednak w tak podeszłym wieku wydała na świat Izaaka, w którym dostąpiły błogosławieństwa wszystkie ludy. Masz przeto wiedzieć, że po im dłuższej niepłodności rodziców pociesza ich Pan Bóg dziecięciem, tym cudowniejsze jest jego przyjście na świat. Gdy tedy Anna, małżonka twoja, porodzi ci córkę, nazwij imię Jej Maryja, Ona bowiem, jak do tego ślubem zobowiązaliście się, od dzieciństwa poświęcona będzie Bogu, a Duchem Świętym napełniona zostanie jeszcze w żywocie matki. Gdy zaś do lat dziewicy przyjdzie, jak cudownie zrodziła się z niepłodnej, tak samo cudem bez porównania większym wyda na świat Syna Boga najwyższego, który nazwany będzie Jezus. A oto znak, jaki ci daję niezawodności tego, co ci zapowiadam: gdy przyjdziesz do Bramy jerozolimskiej zwanej Złotą, spotkasz tam Annę, małżonkę twoją, która wyczekując na ciebie, rozraduje się z twego powrotu”.
I to rzekłszy, Anioł znikł z oczu świętego Joachima i uleciał do ogrodu, gdzie święta Anna przebywała w samotni87. Miało się już wtedy ku wieczorowi i ptaszki zlatywały do swoich gniazdek, przynosząc pożywienie dla piskląt. Święta Anna wyszła z pustelni i gdy modliła się pod drzewem, ujrzała na nim makolągwę karmiącą swoje dziatki88. Patrząc na to, głęboko westchnęła i zawołała z płaczem: „O Panie! Kiedyż i mnie uczynisz tej matce ptasząt podobną i obdarzysz dziecięciem, które bym dla Ciebie wykarmiła?”. A gdy to wyrzekła, ujrzała przed sobą otoczonego wielkim blaskiem Anioła, co ją bardzo przeraziło, chociaż oczom wierzyć nie chciała. A wtedy Anioł rzekł do niej: „Nie lękaj się, Anno – powiada – i nie sądź, aby złudzeniem było, co widzisz. Ja bowiem jestem tym Aniołem, który modlitwy wasze i jałmużny przedstawiałem obliczu Boga, a teraz przysłany zostałem, aby wam zwiastować narodzenie córeczki, która otrzymawszy imię Maryi, nad wszystkie niewiasty będzie błogosławiona i od pierwszej chwili Jej poczęcia w łonie twoim łaski Pańskiej pełna. Trzy pierwsze lata swego dzieciństwa spędzi w rodzicielskim domu, po czym na służbę Bożą zaofiarowana w świątyni pozostawać będzie aż do lat dojrzałej dziewicy. Wyjdź przeto z Twojej pustelni, udaj się do Jerozolimy, a tam przy Bramie zwanej Złotą spotkasz małżonka, o którego już niespokojna jesteś: co gdy tak jak mówię stanie się, miej w tym znak, że ziści się i to wszystko, com ci zapowiedział”89.
Święty Joachim i święta Anna silniejszej dowiedli w sobie wiary aniżeli Zachariasz, ojciec świętego Jana Chrzciciela, który gdy mu Anioł zapowiedział, że święta Elżbieta, małżonka jego, po długiej niepłodności porodzi syna, nie od razu zaufał słowom jego. Oni, usłyszawszy orędzie Boskie przez Anioła do nich przyniesione, nie wątpili ani na chwilę, że ich modlitwy wysłuchane zostały, i jak im to Anioł zalecił, zeszli się niezwłocznie przy Bramie jerozolimskiej zwanej Złotą, która była jakby figurą, jakby obrazem Maryi z nich narodzić się mającej. Ona bowiem stała się Bramą Niebieską, przez którą zstąpił z Nieba na ziemię Syn Boży. Z jaką pociechą, z jakim uniesieniem wdzięczności względem Boga zdali sobie nawzajem sprawę ze skutków swoich modlitw, to łatwo pojąć. Wróciwszy zaś do domu, zaraz padli na kolana i wspólne, a najgorętsze złożyli Bogu dzięki, że ich wysłuchać raczył.
Każde od Boga otrzymane dobrodziejstwo, chociażby najmniejsze, uważane jako pochodzące jedynie od dobroci Boga najwyższego, pobudzać nas powinno do najgorętszych, na jakie tylko zdobyć się możemy, dziękczynień. Jednak odnosząc to do nas samych, im większe odbieramy od Stwórcy naszego łaski, im ważniejsze dla nas dary, tym żywszą ku Niemu wdzięcznością przejęci być powinniśmy. Bo i do tego zastosować można te słowa Pana Jezusa: Komu wiele dano, od tego wiele żądać będą90. A jednak jakże wielu za dobrodziejstwa, którymi ich Bóg obsypuje, albo wcale Mu nie dziękuje, albo ozięble, a niektórzy i za największe łaski do należnej wdzięczności się nie poczuwają. Za to też Pan sprawiedliwy względem takich ogranicza swoją hojność, a w końcu, gdy trwają w niewdzięczności, zatrzymuje wszystkie swoje dary albo i już udzielone cofa.
Lecz ze świętymi duszami przeciwnie się dzieje. One za najzwyczajniejsze łaski Boże rozpływają się w aktach dziękczynnych, a im rzadsze i bardziej pożądane dla nich otrzymują dary, tym żywszą przejęci zostają wdzięcznością względem najwyższego Dawcy wszelkiego dobra. Za to też Pan Bóg coraz nowszych im udziela. Z tego miarkujmy, jaką wdzięcznością przejęte być musiały serca tych dusz tak świętych, jakimi byli święci Joachim i Anna, a wdzięcznością za łaskę, jakiej nikt z ludzi ani przed nimi, ani po nich nie dostąpił, o jakiej ani roić nie śmieli, a o jakiej dowiedzieli się z ust Anioła przysłanego do nich od Boga. Szczęście, jakie im zapowiedziane zostało i o jakim nie wątpili, nie było tylko szczęściem, jakie spotyka rodziców, gdy po długim wyglądaniu doczekają się potomstwa – jakie na przykład spotkało Sarę i Abrahama, o których wspominał Anioł, przemawiając do świętego Joachima, albo Zachariasza i Elżbietę, gdy wydali na świat chociaż nawet największego ze sług Bożych, bo świętego Jana Chrzciciela. Oni stać się mieli rodzicami najszczęśliwszymi, jacy kiedy byli i będą na świecie, jakich tylko prawdziwie najszczęśliwszymi wyobrazić sobie można, nad których szczęśliwszych, dostojniejszych, świetniejszych, wyższych być już nie może. Słowem, stać się mieli rodzicami Przenajświętszej Panny, ze wszystkich istot, jakie wyszły z rąk Stwórcy, istoty najdoskonalszej; rodzicami Matki Boga, a więc tymi, którzy za wnuka mieć będą Syna Bożego, jak im to sam Pan Bóg przez Anioła oznajmił. Nic przeto dziwnego, że gdy zastanowili się nad niewymowną łaską, którą ich obdarzył Stwórca, taką ku Niemu przejęci zostali miłością, że odchodząc od zmysłów od siły uczucia miłości ku Bogu – wpadli w zachwycenie91.
Owóż zachwyceniejest to stan nadprzyrodzony, nadnaturalny, w którym dusza tak zostaje podniesiona do Boga i tak z Nim zjednoczona i w Nim zatopiona, zanurzona, że na wszelkie wrażenia zmysłowe staje się nieczuła, chociaż zmysły swoje właściwe czynności odbywają. Wielu świętych do podobnego stanu bywało i bywa podniesionych szczególną łaską Bożą i wtedy żadnym oni wrażeniom zewnętrznym, cielesnym nie podlegają, gdy tymczasem dusza ich gorętsze niż zazwyczaj czyni akty miłości i wielbienia Boga, nie wiedząc i zgoła nie czując, co się z jej ciałem i w jej ciele odbywa.
Otóż w takim to stanie zachwycenia znajdując się, święty Joachim i święta Anna stali się rodzicami Przenajświętszej Panny, którą poczęła święta Anna, wprawdzie według zwykłych praw natury, ale bez doznania przez jej rodziców poczucia tego, co się w ich ciałach wtedy odbyło. W Objawieniach świętej Brygidy tak się o tym sama Matka Boża wyraża: „Gdy rodzicom moim oznajmione zostało przez Anioła, że porodzą Dziewicę, z której przyjdzie na cały świat zbawienie, pomimo tego woleliby umrzeć, aniżeli ulec chuci cielesnej zupełnie w nich wygasłej. Wszelako, a mówię ci to jak rzecz niewątpliwą, z uczucia miłości Boga i na słowo Anioła, zwiastującego im moje narodzenie, spełnili powinność małżeńską, wszakże nie z jakiejkolwiek pożądliwości, lecz przeciw woli własnej i jedynie z miłości Bożej. I wtedy z ich nasienia ciało moje ukształtowane zostało”92.
Poczęcie przeto Panny Przenajświętszej, jakkolwiek cudowne z tego powodu, że nastąpiło z niepłodnych rodziców i w bardzo podeszłym ich wieku i że stając się Jej rodzicami, stali się nimi jedynie z uniesienia najżywszej miłości Boga – nie dlatego jednak nazywa się niepokalanym. Niepokalaność bowiem poczęcia Maryi nie odnosi się do macierzyństwa świętej Anny, ale do duszy Przenajświętszej Panny. Przez niepokalane poczęcie Matki Bożej wyznajemy, że dusza Jej od pierwszej chwili Jej poczęcia w łonie błogosławionej Anny, to jest od pierwszej chwili Jej stworzenia, była niepokalana, była ochroniona od zmazy grzechu pierworodnego, z którą każde inne dziecię bez żadnego wyjątku na świat przychodzi. I o tym właśnie niżej mówić będziemy.
Święta Anna poczęła Przenajświętsze Dziecię swoje ósmego grudnia – według rachuby dni teraźniejszego kalendarza – i w tym też dniu Kościół Boży uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi Panny obchodzi.
Jak tylko Bóg najwyższy stworzył duszę Przenajświętszej Panny, to jest od pierwszej chwili, jak Ona żyć zaczęła jeszcze w łonie matki swojej, już niezwłocznie obdarzył Ją trzema wielkimiprzywilejami.
Każda dusza przychodząca na świat przynosi na sobie zmazę grzechu pierworodnego, wskutek czego jest wroga Bogu, obrzydliwa w oczach Jego i zostaje w niewoli złego ducha. Później zaś, chociaż przez sakrament Chrztu Świętego oczyszczona zostaje z takowej skazy, doznaje jednak smutnych następstw grzechu pierworodnego, z którym poczęta została. Czuje w sobie skłonność do złego, a umysł jej łatwo zaciemnia się w rzeczach tyczących się Boga i obowiązków człowieka względem Niego.
Otóż naprzód duszę Przenajświętszej Panny Pan Bóg wyjął spod tego powszechnego prawa i przeznaczając Ją sobie za matkę, uczynił od pierwszej chwili Jej istnienia niewinną, nieskalaną, czystą, świętą, a więc miłą w oczach Jego; do której szatan ani na chwilę nie miał przystępu. I to był pierwszy przywilej Przenajświętszej Panny, który stanowi Jej Niepokalane Poczęcie.
W każdym człowieku nie prędzej jak po kilku latach od przyjścia jego na świat zaczyna się rozwijać pojęcie i dopiero z czasem przychodzi on do pełnego rozumu. Maryja i w tym ogólnym prawie stanowiła wyjątek. Pan Bóg obdarzył Ją pełnym rozumem od pierwszej chwili Jej istnienia w łonie świętej Anny, a wzbogacił tak bystrym pojęciem i tak wzniosłymi, i to od razu, zdolnościami, jak żadnego innego człowieka prócz człowieczeństwa Pana Jezusa – zdolnościami przewyższającymi zdolności i bystrość pojęcia wszystkich Aniołów nawet razem wziętych. I to był drugi – i tylko Matce Bożej, a później Panu Jezusowi – udzielony przywilej.
Człowiek do tego, aby żyć świątobliwie, potrzebuje szczególnej, nadprzyrodzonej, boskiej pomocy, Bożego wsparcia. Są to oświecenia na umyśle przez Ducha Świętego, który także i serce nasze pobudza ku dobremu i przywodzi nas, dopomaga nam do spełnienia różnych aktów cnoty. Pomoce takowe nazywamy łaską, która jest darem Bożym udzielonym duszy i uświęcającym ją. Każda dusza ma sobie udzielonej łaski tyle, ile dla niej jest niezbędne do tego, aby się uświęciła, byle z tą łaską wolną wolą swoją wiernie współdziałała. Ale dla różnych swoich widoków, a chociaż często zakrytych dla nas, lecz zawsze przemądrych i najmiłościwszych – jednym duszom Pan Bóg udziela takowych pomocy, to jest łaski, w mniejszej, drugim w większej mierze. Stąd jak różne są stopnie świątobliwości między ludźmi na ziemi, jak są niektórzy święci wyższą doskonałością od innych jaśniejący, tak też i różne są miejsca, jakie oni zajmują w Niebie: jedni wyższe, drudzy niższe, według tego, co powiedział Pan Jezus: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele93. Otóż trzecim przywilejem Przenajświętszej Panny, a znowu należącym się Jej koniecznie jako wybranej na matkę Boga i podobnież jak wyżej wymieniono udzielonym od pierwszej chwili Jej poczęcia w żywocie świętej Anny, był ten, że Stwórca obdarzył Ją łaską tak obfitą, tak niezmierną, że żadna istota stworzona prócz człowieczeństwa Pana Jezusa nie miała jej więcej. Owszem, obdarzył Jej duszę już wtedy łaską większą jak wszystkie łaski, jakie kiedy odebrali i odbiorą razem najwięksi święci.
Tak tedy dusza Maryi od pierwszej chwili Jej stworzenia była duszą najdoskonalszą, jaką kiedy Bóg stworzył prócz duszy Jej boskiego Syna; była istotą po Bogu najświętszą. Przeto Przenajświętsza Panna, zamknięta w łonie matki, nie była tam istotką jakby na wpół umarłą, jaką jest każde dziecię, zanim na świat przyjdzie i zanim się w nim władze umysłowe rozwijać zaczną. Lecz będąc malutką co do ciała, była wielką świętą, ze wszystkich świętych najświętszą: świętszą, doskonalszą i milszą Bogu od najpierwszego z Serafinów, od wszystkich Duchów niebieskich razem wziętych.
Następnie z powyższych powodów dziewięciomiesięczny pobyt Maryi w łonie Jej matki nie minął dla duszy Jej na niczym, jak to ma miejsce z innymi dziećmi, zanim na ten świat przyjdą. Przenajświętsza Panna, powiada święty Alfons94, przebywała w łonie świętej Anny jak na przykład jaka święta dusza zamknięta w jaskini lub kapliczce małej, w której z nikim nie obcując, oddawała się tylko najwyższej kontemplacji, zatapiając się w Bogu, modląc się do Niego i bezustannie z Nim obcując. Jakie było Jej przez czas ten życie, jakie akty miłości, dziękczynienia, uwielbienia Boga i tym podobne, które czyniła przez całą tę porę, tego nikt z nas nie odgadnie, nikt pojąć nie potrafi, a tym bardziej opisać. Jej tylko i Bogu to wiadomo i może nam kiedyś na większą naszą uciechę i chwałę Matki Boga naszego odkryte zostanie, jeśli za łaską Pańską do Nieba się dostaniemy. Lecz wątpić nie powinniśmy, że już wtedy życie Jej było tak święte, tak doskonałe, tak pełne coraz większych zasług i tak miłe Bogu, jak być mogło i musiało życie duszy niepokalanie, to jest bez skazy grzechu poczętej, najbystrzejszym rozumem obdarzonej i największymi darami, jakie były w skarbcu łask Bożych, ubogaconej, a z tymiż darami ciągle jak najwierniej współdziałającej.
Znajdowały się już i wtedy na ziemi dusze miłe Bogu, wiernie wykonujące prawa Starego Zakonu i z całego serca miłujące Stwórcę. Wielka ich liczba, a wysokiej świątobliwości, jak patriarchowie, prorocy i inni błogosławieni Starego Testamentu, zatrzymani w Otchłaniach, wyczekując przyjścia Zbawiciela, który miał im Niebo otworzyć, z całego serca chwałę oddawali Bogu. Na koniec i w Niebie jak już od dawna, tak i wtedy nieprzebrana liczba Duchów błogosławionych wielbiła Najwyższego. A jednak oko Boże nad nikim nie spoczywało milej, na nikogo wtedy nie zwracało się z większym zadowoleniem i miłością, jak na malutką Maryję, która jeszcze w łonie matki przebywając, już tam co chwila większe przed Bogiem kładła zasługi, większe dla świata całego wyjednywała łaski aniżeli wszyscy najwięksi męczennicy, pokutnicy, wyznawcy i dziewice święte, jacy kiedy przed Nią byli i do końca świata będą.
Czytamy w Objawieniach świętej Brygidy, że razu pewnego Anioł tak do niej przemówił: „Nasza Królowa Przenajświętsza, Maryja Panna, niezwłocznie po Jej stworzeniu, to jest skoro żyć zaczęła w łonie matki, postanowiła poświęcić Bogu wolę swoją i całą miłość swoją na całe życie, i nikt pojąć nie może, jak dalece serce Jej gotowe się stało na wszystko, co by Stwórcy miłe być mogło”95.
Zwykle tak bywa, że gdy spotyka nas jakieś niepowodzenie, wtedy z osób będących z nami w bliższych relacjach mała znajdzie się liczba tych, których by to nie odstręczyło i które by nam dały dowody stałej przyjaźni i życzliwości. Jeżeli zaś ten, co doznał jakiegoś niepowodzenia, był celem zawiści złych ludzi, w takim przypadku wielu się znajdzie i takich nawet, którzy natrząsać się będą z jego nieszczęścia i najzłośliwiej w różny sposób pastwić się nad nim.
Doświadczyli tego święty Joachim i święta Anna, kiedy ich spotkała owa ciężka i publiczna obelga w świątyni jerozolimskiej, o której wyżej wspomnieliśmy. Zaraz po tak dotkliwym dla nich zdarzeniu błogosławieni ci małżonkowie, jak to widzieliśmy, odsunęli się od świata i przez pewien czas żyli w najściślejszym odosobnieniu. Lecz gdy po zapowiedzeniu im przez Anioła, przysłanego od Boga, że staną się rodzicami, wrócili do domu i do zwykłego trybu życia, przekonali się, że słowa wyrzeczone przez kapłana Isachara do świętego Joachima, wyrzucające mu hańbę niepłodności jego stadła, wywarły niekorzystne dla nich na wszystkich wrażenie. Spostrzegli, że najbliżsi ich znajomi stronili od nich jakby od osób oczywistym brakiem błogosławieństwa Bożego dotkniętych. Niektórzy nawet przy lada sposobności pozwalali sobie powtarzać złośliwie albo przypominać słowa wielkiego kapłana do świętego Joachima wyrzeczone.
Co więcej, gdy kilka miesięcy po powrocie Joachima z puszczy spostrzeżono, że małżonka jego jest brzemienna, najdziwaczniejsze, a złośliwością natchnione przypuszczenia czyniono. Między innymi na przykład rozpuszczono pogłoskę, że święta Anna udaje stan brzemienny; gdyż w wieku już tak podeszłym matką być nie może. I tym podobne, a bardzo dotkliwe dla nich wieści szerzyli złośliwi ludzie.
Zatęsknili więc święci małżonkowie za samotnością, podczas której niedawno tak wielkiej pociechy doczekali się od Boga, i chociaż stale mieszkali w Nazarecie, często jednak, a niekiedy na dni kilka, udawali się na tę górę, na której zamknął się święty Joachim w pustelni, kiedy wypraszał sobie u Boga potomstwo96. Tam chętnie przebywali wśród swoich pasterzy i licznych trzód, jakie posiadali. Święty Jan Damasceński – żyjący w czwartym wieku – któremu zawdzięczamy przechowanie wielu szczegółów tyczących się Przenajświętszej Panny i Jej błogosławionych rodziców, utrzymuje nawet, że przyszła Ona na świat podczas pobytu świętej Anny z jej mężem na onej górze blisko Nazaretu będącej. Wszakże powszechniejsze jest podanie, że się narodziła w samym Nazarecie.
Przenajświętsza Panna, jako obdarzona pełnością rozumu i wzbogacona najwyższymi łaskami od pierwszej chwili swego życia, będąc jeszcze w łonie matki, miewała cudowne widzenia i objawienia i często wpadała w zachwycenie97. Za Anioła Stróża miała sobie przydanego Archanioła Gabriela. Lecz prócz tego mnóstwo Aniołów ciągle Ją otaczało dla tym pilniejszej około Niej straży i dla oddawania bezustannej czci przyszłej Matce Boga, a ich najwyższej Królowej.
Otóż gdy już upłynęło dziewięć miesięcy od Jej poczęcia i święta Anna miała wzbogacić ziemię tym najwyższym skarbem, Przenajświętsze to Dziecię, zatapiając się jak zwykle w modlitwie, wpadło w zachwycenie; i kiedy było w tym stanie, Aniołowie z najgłębszą czcią wynieśli Je z łona matki, która wydała Je na świat bez żadnych zgoła cierpień, zwykle matkom rodzącym towarzyszących98.
O, z jakąż miłością, z jakim uwielbieniem, z jaką czcią święta Anna wzięła zaraz sama na ręce błogosławione Dziecię, które porodziła. Zawiadomiona przez Anioła, jakiej córki stanie się matką, wiedziała dobrze, kim będzie ta, którą na świat wydała. Wiedziała więc, że chociaż jest to jej dziecię, a stąd od niego należy się jej cześć i poszanowanie jako matce, wiedziała i to także, że najszczęśliwszym wyjątkiem spod ogólnego prawa od niej również dla tego Przenajświętszego Dziecięcia należy się cześć i poszanowanie najgłębsze jako dla przyszłej Matki Zbawiciela świata, dla przyszłej Rodzicielki Boga.
Cóż to więc za piękne, a jak szczególne było w sercu tej szczęsnej matki zespolenie dwóch uczuć względem córeczki, którą powiła: bo i zwykłego uczucia macierzyńskiego w sercu tak zacnym, jakim było jej serce, i uczucia najgłębszego uwielbienia należnego istocie po Bogu najwyższej – w duszy tak świętej, jaką była święta Anna!
Wszelako oświecona co do tego przez Ducha Świętego, z tym drugim uczuciem, to jest uwielbieniem należnym jej Dziecięciu, ani przed Nią, ani przed drugimi nie wyjawiała się wcale. Tajemnicę tę chciał Pan Bóg mieć wtedy zachowaną i ukrytą tylko w sercach rodziców Przenajświętszej Panny, bo nawet Ona sama nie prędzej miała się dowiedzieć, że jest przeznaczona na Matkę Syna Bożego, aż gdy Jej to w swoim czasie oznajmi Anioł przy zwiastowaniu. A stąd i święta Anna, i święty Joachim, w duszy przejęci najgłębszą czcią ku nowo narodzonej swojej córeczce, na zewnątrz, w oczach ludzkich, zachowywali się z Nią tak, jak zwykle zachowują się rodzice z dziecięciem. Nieraz jednak, gdy Ono usnęło i nikt na nich nie patrzył, a tłumy Aniołów, zlatując z Nieba, otaczały kolebkę przyszłej Królowej Nieba i ziemi, święty Joachim i święta Anna, chociaż nie widzieli tych Duchów niebieskich, razem jednak z nimi uklęknąwszy, z głębokim uwielbieniem cześć oddawali swojej Przenajświętszej Dziecinie.
Święta Anna, porodziwszy bez żadnych boleści, na siłach też wcale nie upadła99. Od pierwszej więc chwili przyjścia na świat Przenajświętszej Panny sama około niej wszelkie potrzebne przy małej dziecinie obsługi spełniała. Sama Ją zaraz w bielutkie jak śnieg pieluszki owinęła, złożyła w ślicznej, chociaż bardzo skromnej kolebce, i jak cudownie niejako przez wzgląd na wiek swój podeszły stała się matką, tak podobnież nie bez cudu pierś jej wypełniała się zawsze potrzebnym dla błogosławionej córeczki pokarmem. Ona zaś od pierwszego dnia, jak ssać poczęła, aż do ostatniego, w którym odstawiona została, brała pokarm z piersi matczynych w bardzo niewielkiej ilości, zawsze tylko dwa razy dziennie, a były dnie, w których wcale go przyjmować nie chciała100. Robiła to w duchu umartwienia, bo pełna już wtedy rozumu, pościła w ten sposób, jak to potem całe życie zachowywała. Święta Anna zaś, nie wątpiąc, że czyni to Ona z natchnienia Bożego, stosowała się jak we wszystkim, tak i w tym do Jej woli.
Prawo Starego Zakonu nakazywało, aby każda matka w czterdzieści dni po urodzeniu syna, a w osiemdziesiąt po wydaniu na świat córki, stawiła się do świątyni z dziecięciem, aby odbyćobrzęd oczyszczenia i złożenia ofiary za wykup nowo narodzonego. Przepis ten był w tym celu postanowiony, aby wyznawcy religii izraelskiej, wówczas prawdziwej, przypominali sobie przez to, że każde dziecię, przychodząc na świat ze skazą grzechu pierworodnego, skaża niejako i matkę, która je zrodziła, i dlatego był dla niej przepisany pewien obrzęd religijny zwany oczyszczeniem. Złożenie zaś wykupu za dziecię wymagane było w tym celu, aby przez to przypominać ludziom, że każdy z nich jest własnością Boga najwyższego; każdy, gdyby Bóg tego wymagał, powinien Mu oddać się na służbę wyłączną i dopiero po złożeniu za niego ofiary, mogli już rodzice rozporządzać nim według woli.
Z obydwóch tych powodów można powiedzieć, że do świętej Anny nie stosowało się to prawo. Oczyszczenia nie potrzebowała ona, bo chociaż stała się matką według zwykłych praw natury, to jednak porodziła Niepokalanie Poczętą, to jest wolną od skazy grzechu pierworodnego, więc i sama z tej strony czysta była. Wykupywać zaś Dziecięcia od obowiązku poświęcenia go, gdy wyrośnie na wyłączną służbę Bogu, podobnież nie potrzebowała, bo i ślubem zobowiązała się wraz ze świętym małżonkiem, że dziecię, jakie im da Pan Bóg, zaofiarują Mu zupełnie, i powiadomiona przez Anioła, kim będzie jej córeczka, pojmowała to dobrze, że będzie Ona poświęcona Bogu w sposób najwznioślejszy, w jaki istota stworzona poświęcona Stwórcy być może – i służyć Mu będzie w godności najwyższej, jaka jest po Bogu, bo w godności macierzyństwa Bożego.
Jednak ponieważ to wszystko było zatajone przed drugimi, więc pokornie prawu obowiązującemu wszystkie matki się poddała. Po upływie dni osiemdziesięciu święty Joachim i święta Anna, wziąwszy na ręce ten skarb swój, cenę wszystkich skarbów ziemskich przechodzący – ba! i niebieskich prócz samego Boga – poszli do Jerozolimy. Stawili się w świątyni, gdzie święta Anna odbyła obrzęd oczyszczenia i złożywszy przepisaną ofiarę, z malutką Maryją do domu wróciła.
Wtedy to bowiem nadano Jej to imię przez Anioła rodzicom podyktowane, a przez samego Boga z Nieba przysłane. „Najchwalebniejsze imię Maryi – pisze święty Alfons Liguori – które nadane zostało Matce Bożej, nie na ziemi wynalezione zostało ani nie ułożone rozumem ludzkim, ani według ich woli obrane, jak to ma miejsce ze wszystkimi innymi imionami, które ludzie sobie nadają, lecz pochodzi ono z Nieba i samo to miłosierdzie Boże nadało je Przenajświętszej Pannie. Tak utrzymują święty Hieronim, święty Epifaniusz, święty Antonin i wielu innych”101. Święty Piotr Damian dodaje102, że imię to według źródłosłowu wschodnich dawnych języków pomiędzy innymi znaczeniami wyraża i to, że Bóg jest mojego pokolenia. Według jednak najpowszechniej przyjętego pomiędzy uczonymi pisarzami kościelnymi zdania, opierającego się na poszukiwaniach świętego Krzysztofa Biskupa i świętego Anzelma, doktora Kościoła, bardzo biegłych w językach hebrajskim i chaldejskim, „Maryja” znaczy: ‘pani’, ‘panująca’, ‘władczyni’, ‘królowa’, co najwłaściwiej odnosi się do Matki Bożej jako w istocie pani, władczyni i królowej nad Niebem i ziemią panującej.