86 400 możliwości - Mazzucchelli Luca - ebook + książka

86 400 możliwości ebook

Mazzucchelli Luca

0,0
31,92 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Każdego dnia z wybiciem północy na rachunku bankowym naszego życia wpływa 86 400 sekund. Gdyby było to 86 400 złotych, wydalibyśmy je bardzo ostrożnie, aby nie zmarnować ani grosza. Ale ponieważ czas jest za darmo, wykorzystujemy go, nie zdając sobie z tego sprawy, do zajęć, które oddalają nas od szczęścia. Prowadzenie wartościowego życia oznacza przede wszystkim inwestowanie tych 86 400 sekund każdego dnia w zgodzie z naszymi wartościami lub powodami, dla których warto żyć.

Odkryj swoje wartości przewodnie – będziesz zdziwiony, jakie to przyniesie efekty!

Skup się na tym, co naprawdę ważne.

Popraw swoje relacje z innymi (w pracy, w związku, z dziećmi i przyjaciółmi).

Dowiedz się, jak lepiej radzić sobie ze stresem!

Obudź uśpioną energię która pozwoli ci osiągnąć cele.

Uwolnij swój pełny potencjał!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

Wstęp

86 400 euro.

To suma, która od dzi­siaj każ­dego dnia, gdy wybije pół­noc, zosta­nie zaksię­go­wana na twoim kon­cie i nie musisz robić nic, aby na nią zasłu­żyć.

Tylko dla­tego, że trzy­masz tę książkę w rękach, szczę­ście jest po two­jej stro­nie: wygra­łeś na lote­rii wszystko, czego trzeba, aby wywró­cić swoje życie do góry nogami.

Jak wydasz te pie­nią­dze?

Miesz­ka­nie? Samo­chód? Podróż? Ubra­nia, buty, torebki? Inne war­to­ściowe przed­mioty? A może myślisz o zro­bie­niu cze­goś dobrego, o pomocy ludziom z pro­ble­mami finan­so­wymi lub wspar­ciu orga­ni­za­cji non pro­fit zaj­mu­ją­cej się dziećmi, opieką nad zwie­rzę­tami, bada­niami nauko­wymi?

Jest tylko jedna zasada: każ­dej nocy o pół­nocy, tuż przed nowym prze­le­wem, nie­wy­dane pie­nią­dze zni­kają. Nie można ich gro­ma­dzić ani odkła­dać: konto zostaje wyczysz­czone.

Jestem jed­nak pewien, że naprawdę doło­żysz wszel­kich sta­rań, aby ani jeden grosz nie pozo­stał nie­wy­ko­rzy­stany, a tym samym zmar­no­wany, ponie­waż dobrze wiesz, ile wysiłku kosz­tuje zara­bia­nie, rozu­miesz war­tość pie­nię­dzy. W każ­dym razie, nie­za­leż­nie od tego, czy wyda­łeś wszyst­kie 86 400 euro, część z nich, czy abso­lut­nie nic, nie musisz się smu­cić, ponie­waż punk­tu­al­nie o pół­nocy znaj­dziesz je z powro­tem na swoim kon­cie i będziesz mógł roz­po­cząć zabawę od nowa.

Nie naj­go­rzej jak na począ­tek książki, prawda?

Teraz nie­stety muszę prze­ka­zać ci jedną dobrą i jedną złą wia­do­mość.

Zacznę od tej złej: kła­ma­łem. Nie dosta­niesz 86 400 euro każ­dego dnia. I prze­pra­szam, że uży­łem sztuczki, aby przy­kuć twoją uwagę od pierw­szych lini­jek tej książki. Zro­bi­łem to w końcu ze szla­chet­nych pobu­dek. Chcę ci uświa­do­mić, że wygra­łeś coś znacz­nie cen­niej­szego: lote­rię życia. A teraz dobra wia­do­mość: każ­dej nocy o pół­nocy doła­do­wuje się konto two­jego życia. Od godziny 00:00 masz od nowa 86 400 sekund (czyli 24 godziny), aby zacząć od nowa, żyć, wzra­stać, uczyć się, dosko­na­lić, czy­nić dobro, czuć się dobrze, prze­pra­szać, nie popeł­niać tych samych błę­dów co poprzed­niego dnia, dawać sobie nową szansę…

Masz 86 400 sekund w cało­ści dla sie­bie. I – co naj­lep­sze – tylko ty możesz zde­cy­do­wać, jak ich użyć. Musisz jed­nak uwa­żać, ponie­waż dokład­nie tak, jak było z 86 400 euro z naszej zabawy, wraz z koń­cem dnia sekundy, które nie zostały wyko­rzy­stane, zni­kają, aby odno­wić się o pół­nocy.

To wła­śnie dzieje się każ­dego dnia w twoim życiu. W odróż­nie­niu od pie­nią­dza, czasu nie da się prze­cho­wy­wać: nie ist­nieje coś takiego jak ksią­żeczka oszczęd­no­ściowa czasu. Nie możesz zacho­wać sekund, aby zużyć je następ­nego dnia. Czas bie­gnie w jedną stronę, a to, co zostało wydane, zmar­no­wane, zużyte lub nie­wła­ści­wie zain­we­sto­wane, nie zosta­nie zwró­cone ani nawet czę­ściowo zre­fun­do­wane.

CZASU, W ODRÓŻ­NIE­NIU OD PIE­NIĄ­DZA, NIE MOŻESZ ZARO­BIĆ, MOŻESZ GO TYLKO SPO­ŻYT­KO­WAĆ

Nikt nie może zgro­ma­dzić czasu, nawet naj­więksi mędrcy czy boga­cze nie mają takiej umie­jęt­no­ści. Co możemy zro­bić, to zro­zu­mieć war­tość czasu i trak­to­wać go z taką samą uważ­no­ścią, jaką obda­rzamy pie­niądz, dostrze­ga­jąc, jak bar­dzo jest ważny dla naszego życia.

Bar­dzo nie­wiele osób doce­nia jed­nak czas nale­ży­cie. Z pew­no­ścią takich ludzi jest nie­skoń­cze­nie mniej niż tych, któ­rzy przy­wią­zują wagę do pie­nię­dzy.

Pomyślmy: jak wydasz 86 400 sekund, które każ­dego dnia są ci ofia­ro­wane? Czy przy­pi­su­jesz im war­tość, którą naprawdę mają? Uży­wasz ich z taką samą uwagą, jaką poświę­casz pie­nią­dzowi? Czy sta­rasz się wyko­rzy­stać je jak naj­le­piej, tak jak byś zro­bił, gdyby było to 86 400 euro?

Nie jestem tego taki pewny – a wiesz czemu? Po pierw­sze dla­tego, że 86 400 sekund, które każ­dego dnia odkła­dają się na naszym kon­cie życio­wym, jest dar­mo­wych. Nie musimy ich zaro­bić i dla­tego nie zwra­camy na nie uwagi. I to jest sedno pro­blemu dla więk­szo­ści z nas, ponie­waż nasze życie składa się z 24 godzin, po któ­rych nastę­pują kolejne 24 godziny, czyli 86 400 sekund, za któ­rymi podąża kolejne 86 400 sekund – które czę­sto dosłow­nie wyrzu­camy lub spę­dzamy je zupeł­nie ina­czej, niż naprawdę byśmy chcieli2.

Dru­gim powo­dem, dla któ­rego nie przy­wią­zu­jemy wła­ści­wej wagi do 86 400 sekund każ­dego dnia, jest fakt, że to ich brak nadaje cza­sowi war­tość. Czy zgo­dził­byś się na natych­mia­stowy prze­lew 300 milio­nów euro na twoje konto pod warun­kiem, że już ni­gdy się nie obu­dzisz? Nie, ponie­waż poten­cjał każ­dego nowego poranka jest bez­cenny. Pomyśl o oso­bie śmier­tel­nie cho­rej, któ­rej zostało zale­d­wie kilka milio­nów sekund życia. Ta osoba, wbrew sobie, będzie zmu­szona doce­nić war­tość każ­dej sekundy i praw­do­po­dob­nie zacznie dążyć do spę­dze­nia tego czasu moż­li­wie naj­le­piej, aby nadać sens ostat­nim chwi­lom swego życia. Taka osoba będzie doce­niać czas zde­cy­do­wa­nie bar­dziej niż pie­nią­dze. Zro­zu­mie, że każda sekunda może zostać wyko­rzy­stana do two­rze­nia cze­goś war­to­ścio­wego dla sie­bie lub ludzi dookoła. Każda chwila jest decy­du­jąca i powinna zostać spo­żyt­ko­wana z sen­sem. Ta świa­do­mość jest bar­dzo war­to­ściowa i wielka szkoda, że ludzie zyskują ją dopiero w obli­czu tra­gicz­nych i dra­ma­tycz­nych wyda­rzeń.

Oto dla­czego zde­cy­do­wa­łem się użyć w tytule 86 400. W tej licz­bie znaj­dziesz klucz do osią­gnię­cia życia, które warto prze­żyć.

W kolej­nych roz­dzia­łach pogłę­bimy ten kon­cept: życie jest war­to­ściowe w takim stop­niu, w jakim 86 400 sekund każ­dego dnia spę­dzamy w spo­sób zgodny z naszymi war­to­ściami.

Aby to zro­bić, musimy naj­pierw zro­zu­mieć, czym są war­to­ści, następ­nie odkryć, które z nich są dla nas praw­dzi­wie war­to­ściowe, a na końcu zapro­jek­to­wać życie, w któ­rym 86 400 sekund skła­da­ją­cych się na cały dzień będzie zawie­rać cele, ludzi, dzia­ła­nia i doświad­cze­nia zdolne pod­trzy­my­wać nasze war­to­ści, zamiast pozo­sta­wiać je w tyle.

W końcu to wła­śnie robią męż­czyźni i kobiety, któ­rych uwa­żamy za przy­kład. Boha­te­ro­wie i boha­terki, któ­rzy są źró­dłem inspi­ra­cji i któ­rym przy­pi­su­jemy wyjąt­kową siłę i cha­ry­zmę, są tacy, ponie­waż oparli swoje życie na kon­kret­nych war­to­ściach i pozo­stali im wierni.

Na kolej­nych stro­nach odkry­jesz, że nie jesteś inny od tych postaci. Masz ogromny poten­cjał, który odna­wia się każ­dej nocy o pół­nocy: 86 400 sekund, w któ­rych możesz żyć z entu­zja­zmem i pozy­tyw­nym ładun­kiem emo­cjo­nal­nym.

Jak? Roz­pa­la­jąc twoją inte­li­gen­cję war­to­ści oraz dając wybrzmieć twym naj­więk­szym zaso­bom: war­to­ściom, które nosisz w sobie.

Luca Maz­zuc­chelli

Ostrzeżenie dla marynarzy

Ostrze­że­nie dla mary­na­rzy

Codzien­nie rano patrzy­łem w lustro i zada­wa­łem sobie pyta­nie: „Gdyby dzi­siaj był ostatni dzień mojego życia, czy chciał­bym zro­bić to, co zamie­rzam zro­bić?”. I ile­kroć odpo­wiedź brzmiała „nie” przez zbyt wiele dni z rzędu, wie­dzia­łem, że muszę coś zmie­nić.

Steve Jobs

Wiem, o czym pomy­śla­łeś: cyta­tów ze Steve’a Jobsa, gdy mowa o tego typu tema­tach, się nad­używa. Jed­nak pyta­nie, które on zada­wał, jest na tyle ważne, że nie mogę się powstrzy­mać, by się nim nie posłu­żyć: gdyby to było twoje ostat­nie 86 400 sekund, to czy chciał­byś z nimi zro­bić to, co zamie­rzasz zro­bić?

To pyta­nie może cię zanie­po­koić, ale pomoże ci uświa­do­mić sobie twoje war­to­ści i to, jak two­jemu życiu do nich bli­sko bądź daleko. Tylko w ten spo­sób możesz zacząć dzia­łać, aby sko­ry­go­wać to, co robisz teraz.

Ile razy odpo­wie­dzia­łeś „nie” na pyta­nie Steve’a Jobsa, prze­łkną­łeś gorzką pigułkę prawdy i uda­łeś, że nic się nie stało? Jak długo według cie­bie można się mio­tać mię­dzy życiem, któ­rego pra­gniesz, a tym, któ­rym żyjesz?

Aby każda sekunda z 86 400, z któ­rych składa się dzień, zyskała zna­cze­nie, powi­nie­neś zain­we­sto­wać ją w to, co ma dla cie­bie zna­cze­nie, czyli w swoje war­to­ści.

Pod­czas gdy dla wielu osób idea życia, w któ­rym robi się wyłącz­nie war­to­ściowe rze­czy, jest uto­pijna, wszy­scy możemy, a nawet musimy każ­dego dnia pra­co­wać, aby dotrzeć moż­li­wie naj­bli­żej do sce­na­riu­sza, w któ­rym czas jest spę­dzany jak naj­le­piej.

Pierw­szym kro­kiem w tę stronę jest zna­le­zie­nie swo­ich war­to­ści, to zna­czy moty­wa­cji, która w twoim przy­padku sprawi, że życie coś zna­czy.

Aby to zro­bić, będziesz musiał być gotów na podróż w głąb sie­bie, która cza­sem może ci się wydać dużym wyzwa­niem i sprawi, że będziesz chciał wró­cić. Stare bud­dyj­skie powie­dze­nie mówi: „Podróż z Kama­kury do Kioto trwa dwa­na­ście dni. Jeśli poko­nasz jede­na­ście dni drogi i zatrzy­masz się, gdy pozo­stał tylko jeden dzień, jak będziesz mógł podzi­wiać księ­życ nad sto­licą?”. Jeśli czu­jesz się onie­śmie­lony przed podróżą z tą książką, pamię­taj o tym powie­dze­niu i obiet­nicy szczę­ścia, którą zawiera.

WAR­TO­ŚCI NIE ZNAJ­DUJE SIĘ W UMY­ŚLE, ALE W SERCU

Aby zro­zu­mieć powody, dla któ­rych uwa­żasz, że warto żyć, nie­zbędne będzie dotar­cie do twego serca, miej­sca, w któ­rym znaj­dują się war­to­ści, to ich natu­ralny dom. Prze­cho­dząc przez serce, możemy w końcu pocią­gnąć za ukryte głę­boko emo­cjo­nalne struny, aby „usły­szeć” war­to­ści, któ­rych szu­kamy. W związku z tym może się zda­rzyć, że popro­szę cię o reflek­sję na temat śmierci (prze­cież to ona spra­wia, że życie jest tak cenne), i chciał­bym, abyś doko­nał jej z uwagą i otwar­tym umy­słem.

Aby popro­wa­dzić cię w odkry­wa­niu swo­ich war­to­ści, popro­szę cię rów­nież o wyko­ny­wa­nie ćwi­czeń, które znaj­dziesz w każ­dym roz­dziale i które są istotną, być może nawet naj­waż­niej­szą, czę­ścią two­jej podróży. Poświęć się tym chwi­lom aktyw­nej reflek­sji z mak­sy­malną moż­liwą powagą i kon­cen­tra­cją: mówimy o two­jej przy­szło­ści, twoim szczę­ściu, więc nie możesz pozo­sta­wać bier­nym czy­tel­ni­kiem tej książki.

GDY CZY­TASZ – ZAPA­MIĘ­TU­JESZ, GDY POWTA­RZASZ – UCZYSZ SIĘ, GDY ĆWI­CZYSZ – ZMIE­NIASZ SIĘ

Jeśli ogra­ni­czysz się do prze­czy­ta­nia prze­pisu bez wyko­na­nia go, nie zjesz dania, które tak bar­dzo lubisz. Dokład­nie tak jest z zada­niami z tej książki: tekst to książka kuchar­ska, a ćwi­cze­nia to kroki, które trzeba wyko­nać po kolei, aby ukoń­czyć prze­pis na zna­czące życie. Konieczne jest nie tylko wyko­ny­wa­nie zadań, ale rów­nież zapi­sy­wa­nie ich. Ide­al­nie byłoby, gdy­byś miał przy sobie notat­nik lub zeszyt, by uży­wać go jako „dzien­nika”. Możesz też po pro­stu mieć przy sobie kartkę i dłu­go­pis.

Co prze­ra­ża­ją­cego może być w zada­niach z książki? Nie­które odpo­wie­dzi mogą cię zasko­czyć. Bo widzisz, kiedy zaczy­namy uświa­da­miać sobie, jakie są nasze war­to­ści prze­wod­nie, fun­da­men­talne, sta­jemy w obli­czu wła­snej nie­za­leż­no­ści. Ta świa­do­mość jest piękna, dążymy do niej, ale może też prze­ra­zić. Dla­tego kiedy zoba­czysz życie takim, jakie jest, i zro­zu­miesz, dla­czego jest warte prze­ży­cia, będziesz musiał zacząć podej­mo­wać pewne decy­zje.

Mimo że cię nie znam i prak­tycz­nie nic o tobie nie wiem (czy jesteś męż­czy­zną, czy kobietą, w jakim jesteś wieku, jakie masz wykształ­ce­nie, gdzie pra­cu­jesz), mogę cię zapew­nić, że każda decy­zja, każdy wybór, któ­rego doko­nasz, trzy­ma­jąc się swo­ich war­to­ści, będzie wła­ściwy i sprawi, że każ­dego ranka po prze­bu­dze­niu będziesz się czuł speł­niony, pogodny i pełen entu­zja­zmu. A to dla­tego, że tylko w spój­no­ści z two­imi war­to­ściami bie­gnie naj­wła­ściw­sza dla cie­bie ścieżka życiowa.

TO WŁA­ŚNIE W SPÓJ­NO­ŚCI ZE SWO­IMI WAR­TO­ŚCIAMI ODNAJ­DU­JESZ DROGĘ DO SEN­SOW­NEGO ŻYCIA

Tuż przed roz­po­czę­ciem mam dla cie­bie ostat­nią poradę: nie pozwól, aby racjo­nalna część two­jego umy­słu boj­ko­to­wała każdą odpo­wiedź na zada­nie, pod­po­wia­da­jąc ci: „Tak, dobrze, ale to nie jest dla mnie odpo­wiedni moment” lub „Tak, rozu­miem, że to moja war­tość, ale nie mam pew­no­ści, czy mogę żyć z nią w zgo­dzie”. Krótko mówiąc, może się zda­rzyć, że racjo­nalna część cie­bie (my jed­nak musimy pra­co­wać z ser­cem i tylko z ser­cem) będzie pró­bo­wała cię zwo­dzić na zdra­dliwą ścieżkę, pod­su­wa­jąc takie myśli. Jeśli tak wła­śnie się zda­rzy, to zachę­cam cię, abyś odło­żył te myśli na bok, uwa­ża­jąc je za lek­kie podmu­chy wia­tru, które pró­bują zmie­nić kurs two­jej żaglówki. Nie są ważne, możesz kie­ro­wać swo­imi żaglami i pozo­sta­wać na wła­ści­wym szlaku. Nie przej­muj się takimi myślami, pozwól im pły­nąć i trzy­maj się swo­jej ścieżki. Krok za kro­kiem. Jeden mały pro­cent dzi­siaj, jeden mały pro­cent jutro, poju­trze i w przy­szłym tygo­dniu.

Nad­szedł czas, aby odrzu­cić cumy i roz­po­cząć naj­pięk­niej­szą podróż, jaka ci się zda­rzy: tę ku odkry­ciu swo­ich war­to­ści, praw­dzi­wego sie­bie, zna­cze­nia, które chcesz nadać swo­jemu życiu.

Część I. Stworzyć życie pełne wartości

Część I

Stwo­rzyć życie pełne war­to­ści

1. Życie pełne wartości

1

Życie pełne war­to­ści

W TYM ROZ­DZIALE…

Stwo­rzysz swoją „linię życia”, narzę­dzie, które ukaże ci jasny obraz two­jej dotych­cza­so­wej podróży i obu­dzi w tobie potrzebę wzię­cia przy­szło­ści w swoje ręce.Odkry­jesz naj­cen­niej­szą lek­cję, jakiej nauczyli się na wła­snej skó­rze ludzie, któ­rzy prze­szli prze­szczep narzą­dów.Dowiesz się, dla­czego w eko­no­mii szczę­ścia lawenda jest „lep­sza” od tuli­pana.Zro­zu­miesz, dla­czego pogoń za szczę­ściem wcale do niego nie pro­wa­dzi.

Linia życia

W dniu, w któ­rym skoń­czy­łem 43 lata, poczu­łem potrzebę, by usiąść przy biurku z kartką i dłu­go­pi­sem i pod­su­mo­wać moje życie oraz zasta­no­wić się nad kolej­nymi kro­kami, które muszę pod­jąć.

Nary­so­wa­łem poziomą linię, ozna­cza­jąc lewy koniec cyfrą 0, a następ­nie wyzna­czy­łem moją hipo­te­tyczną „datę przy­dat­no­ści” po pra­wej stro­nie.

Innymi słowy, zapy­ta­łem samego sie­bie: „Drogi Luca, real­nie rzecz bio­rąc, jak myślisz – do jakiego wieku będziesz mógł korzy­stać z 86 400 sekund, które każ­dego dnia zostają zde­po­no­wane na twoim życio­wym kon­cie?”.

Wzią­łem pod uwagę, że mój dzia­dek prze­kro­czył wiek 100 lat, a ja pro­wa­dzę zde­cy­do­wa­nie zdrowy tryb życia, zaś każ­dego dnia poja­wiają się w świe­cie medy­cyny nowe zdo­by­cze – i w końcu napi­sa­łem liczbę 94 w punk­cie końca mojej linii życia.

0________________________________94

Póź­niej spró­bo­wa­łem umie­ścić swój aktu­alny wiek w odpo­wied­nim miej­scu mię­dzy liczbą 0 a 94.

Przy­znaję, że próba zwi­zu­ali­zo­wa­nia sobie życia w mgnie­niu oka, czarno na bia­łym, ude­rzyła mnie.

0_____________43_________________94

Póź­niej prze­sze­dłem do ana­li­zo­wa­nia mojej linii. Naj­pierw zde­cy­do­wa­łem się pomy­śleć o tym, co już prze­ży­łem. Zazna­czy­łem kilka klu­czo­wych dat dla mojego życia pry­wat­nego i punkty zwrotne mojej kariery: od sepa­ra­cji moich rodzi­ców po dzień, w któ­rym skoń­czy­łem stu­dia, od dnia pozna­nia mojej żony po daty naro­dzin moich dzieci, od pierw­szego fil­miku na YouTu­bie po zało­że­nie mojej pierw­szej firmy z dwoma part­ne­rami i tak dalej. Oczy­wi­ście to, co ci pro­po­nuję, jest tylko przy­kła­dem, który nie obej­muje wszyst­kich istot­nych momen­tów mojego życia ani tego, co wyda­rzyło się w ostat­nich latach.

Zorien­to­wa­łem się, że do pew­nego wieku pro­wa­dzi­łem dość „fry­wolne” życie, by nagle i nie­spo­dzie­wa­nie zmie­nić jego bieg. Prze­ży­łem pewne roz­cza­ro­wa­nia, roz­dra­pa­łem kilka ran, które do tej pory mi towa­rzy­szą, i cie­szy­łem się z marzeń, które stały się rze­czy­wi­sto­ścią.

Z pew­nym pod­eks­cy­to­wa­niem zasta­na­wia­łem się, w któ­rym momen­cie zna­la­złem się w tym kon­kret­nym punk­cie: moim punk­cie zwrot­nym.

Sku­pi­łem się więc na pra­wej czę­ści mojej linii życia, która była wciąż nie­na­ru­szona i gotowa, aby ją zapi­sać. Nie wiem, jak i czy w ogóle dotrę do moich hipo­te­tycz­nych 94 lat, ale roz­sąd­nie jest myśleć, że zostało mi co naj­mniej 20 lat peł­nych pasji, ener­gii, zain­te­re­so­wań i chęci, aby zmie­niać świat. Mia­łem ochotę dopi­sać tytuły czte­rech waż­nych pro­jek­tów, które chciał­bym zre­ali­zo­wać do czasu, gdy skoń­czę 50 lat.

Nie wiem, jak czę­sto jesteś w sta­nie się zatrzy­mać i zasta­no­wić nad punk­tem w życiu, w któ­rym się znaj­du­jesz, ale myślę, że to cenna pomoc w roz­wi­ja­niu głęb­szych myśli, sta­wa­niu się bar­dziej świa­do­mym i odczu­wa­niu zdro­wej potrzeby, aby zro­bić na tej pla­ne­cie coś waż­nego.

Czas, który poświę­camy, kon­cen­tru­jąc się na naszym życiu, na ana­li­zo­wa­niu, w jaki spo­sób zain­we­sto­wa­li­śmy do tej pory te 86 400 sekund, i na tym, jak ina­czej możemy to zro­bić jutro, służy czer­pa­niu z naszych doświad­czeń i wyko­rzy­sta­niu ich jak naj­le­piej w nad­cho­dzą­cych latach.

Życie ucieka, prze­śli­zguje się przez palce. I być może jest to nie do unik­nię­cia, ale próba prze­ję­cia kon­troli nad tym, w któ­rym kie­runku zmie­rza, jest naszą powin­no­ścią.

I to wła­śnie powód, dla któ­rego chciał­bym, abyś teraz to ty wyko­nał poniż­sze ćwi­cze­nie.

Ćwiczenie 1. Linia życia

Otwórz swój notat­nik lub weź kartkę i nary­suj na niej poziomą linię. Począ­tek tej linii odpo­wiada twoim naro­dzi­nom, two­jemu wie­kowi 0, koniec linii to twoja hipo­te­tyczna data śmierci. Jak myślisz, ile lat możesz jesz­cze żyć, bio­rąc pod uwagę twój styl życia (czy pra­wi­dłowo się odży­wiasz, upra­wiasz sport, pijesz dużo alko­holu, palisz…?) oraz fakt, że obec­nie śred­nia dłu­gość życia Polaka wynosi około 73 lat dla męż­czy­zny i 81 lat dla kobiety? Pomyśl o tym i zaznacz na linii.

Po nary­so­wa­niu linii zaznacz miej­sce, w któ­rym znaj­du­jesz się w tym momen­cie. Przyj­rzyj mu się z uwagą: jakie myśli przy­cho­dzą ci do głowy? Nie zatrzy­muj się przy tych powierz­chow­nych, spró­buj pójść głę­biej i prze­ana­li­zuj ze spo­ko­jem okresy, które nadały cha­rak­ter two­jemu dotych­cza­so­wemu życiu. W jaki spo­sób do tej pory spę­dzi­łeś swój czas? Czy były momenty, w któ­rych wyda­wało ci się, że go mar­nu­jesz? Czy jest coś, co do tej pory odsu­wa­łeś na drugi plan, a co w tej chwili, w obli­czu nowych reflek­sji, wydaje ci się fun­da­men­talne dla two­jej przy­szło­ści?

Jeśli wolisz, możesz sko­rzy­stać z nastę­pu­ją­cych pytań:

Prze­szłość. Jak spę­dzi­łeś czas mię­dzy naro­dzi­nami a twoim obec­nym wie­kiem? W jakie aktyw­no­ści się anga­żo­wa­łeś? Czy czu­jesz się usa­tys­fak­cjo­no­wany? Czy zro­bił­byś coś wię­cej lub coś innego?

Teraź­niej­szość. W jaki spo­sób spę­dzasz 86 400 sekund, które masz do dys­po­zy­cji? Czy spę­dzasz je dobrze, czyli w zgo­dzie z tym, co dla cie­bie ważne? Czy źle, mar­nu­jąc swój czas? Jaki kie­ru­nek obrało twoje życie? Co chciał­byś zmie­nić lub polep­szyć? Co chciał­byś utrzy­mać i na­dal pie­lę­gno­wać?

Przy­szłość. Jakie są twoje prze­wi­dy­wa­nia na nad­cho­dzące lata? Jakie zmiany wzglę­dem prze­szło­ści chciał­byś wpro­wa­dzić?

Krótko mówiąc, teraz, gdy masz do dys­po­zy­cji twoją linię życia, możesz uświa­do­mić sobie znik­nię­cie tych 86 400 sekund, któ­rych nie możesz już odzy­skać, i ist­nie­nie tych, które na­dal możesz w pełni wyko­rzy­stać. Suge­ruję, byś powie­sił kartkę ze swoją linią życia na lodówce lub na lustrze w łazience, w każ­dym razie w miej­scu, w któ­rym będziesz ją widział codzien­nie: pomoże ci pamię­tać o „war­to­ści życia”3.

Nie ma czasu, ale nigdy nie jest zbyt późno

Czę­sto pro­po­nuję ćwi­cze­nie z linią życia ludziom, dla któ­rych pro­wa­dzę szko­le­nia. Kiedy z kolei mam zaję­cia na uni­wer­sy­te­cie, a więc z 20-lat­kami, pro­szę ich o reflek­sję przede wszyst­kim nad fak­tem, że czas ucieka. Myślimy, że mamy go dużo, zwłasz­cza w wieku 20 lat, ale to nie powód, aby go mar­no­wać lub brać za pew­nik.

Gdy mijały moje 40. uro­dziny, z trójką małych dzieci, zapy­ta­łem samego sie­bie, ile jesz­cze waka­cji mogę z nimi spę­dzić, zanim umrę. Bio­rąc pod uwagę, że mój pier­wo­rodny ma pra­wie 10 lat i od czasu do czasu prosi o nie­za­bie­ra­nie go na week­en­dowe rodzinne wycieczki, bo chce uczest­ni­czyć w spo­tka­niach ze swo­imi przy­ja­ciółmi z klubu sza­cho­wego, oczy­wi­ste jest, że za kilka lat wię­cej waka­cyj­nego czasu będzie spę­dzał z kole­gami niż z rodzi­cami. W rezul­ta­cie będę mógł cie­szyć się waka­cjami z nim jesz­cze tylko kilka lub kil­ka­na­ście razy.

W tym momen­cie załóżmy, że posta­ram się pomno­żyć ilość wspól­nych chwil. Mógł­bym zwięk­szyć liczbę wyjaz­dów waka­cyj­nych w roku z jed­nego do dwóch lub zapro­po­no­wać „fascy­nu­jące” wycieczki, które mogą cho­ciaż usi­ło­wać kon­ku­ro­wać z waka­cjami na toskań­skiej plaży z przy­ja­ciółmi… W ten spo­sób może mógł­bym potroić liczbę wspól­nych wyjaz­dów z nim spę­dzo­nych.

Kon­klu­zja z tego pierw­szego powierz­chow­nego roz­wa­ża­nia, któ­rego nie da się uogól­nić, ale które może dać wstępne wnio­ski, jest taka, że nie mam na to czasu.

NIE MA CZASU

Nie jest prawdą, że mamy cały czas, aby cie­szyć się życiem, być z oso­bami, które kochamy, odda­wać się temu, co nas roz­pala. Nie możemy zwle­kać i nie ma sensu gra­nie na zwłokę: musimy zor­ga­ni­zo­wać się tak, aby doce­nić to, co już mamy. Świa­do­mość, że czeka mnie tylko około 30 podróży z moimi dziećmi, musi popy­chać mnie do prze­ży­wa­nia każ­dej z nich jak nie­za­po­mnia­nego i zna­czą­cego wyda­rze­nia, zarówno dla mnie, jak i dla nich.

A ty? Ile peł­nych przy­gód wycie­czek możesz jesz­cze odbyć ze swo­imi dziećmi? Ile świąt Bożego Naro­dze­nia możesz spę­dzić z naj­bliż­szymi? Na ile jesz­cze kon­cer­tów możesz pójść z przy­ja­ciółmi? Przez ile jesz­cze nocy wraz ze swoją drugą połówką będziesz mógł podzi­wiać spa­da­jące gwiazdy? Ile jesz­cze razy będziesz mógł pójść łowić ryby z wnu­kiem? W tym pro­ce­sie, zmie­rza­ją­cym do zwięk­sze­nia świa­do­mo­ści, linia życia jest waż­nym sprzy­mie­rzeń­cem. Musimy do niej oczy­wi­ście dodać odpo­wied­nią metodę i plan (ele­menty, które poznamy w dal­szej czę­ści książki).

Drugą reflek­sją czę­sto poja­wia­jącą się w aulach, w któ­rych pro­wa­dzę zaję­cia, typową dla publicz­no­ści zło­żo­nej z mana­ge­rów świata biz­nesu, któ­rym nie­raz bli­sko do eme­ry­tury, jest to, że ni­gdy nie jest zbyt późno. Ta myśl, pozor­nie sprzeczna z poprzed­nią, tak naprawdę jest jej uzu­peł­nie­niem. Z jed­nej strony myślę, że warto pamię­tać, że czas jest ogra­ni­czo­nym i cen­nym zaso­bem, z dru­giej jed­nak nie można zapo­mi­nać, że ni­gdy nie jest za późno, aby żyć życiem, któ­rym byśmy chcieli, nawet jeśli jest to dla nas ostatni dzwo­nek.

NI­GDY NIE JEST ZBYT PÓŹNO

Ni­gdy nie jest za późno, aby zro­zu­mieć, co się naprawdę dla cie­bie liczy, i zacząć żyć zgod­nie z tą zasadą. Ni­gdy nie jest za późno, aby prze­pra­szać, pro­sić o wyba­cze­nie, mówić „kocham cię” lub po pro­stu „dzię­kuję”. Ni­gdy nie jest za późno, aby podą­żyć za swo­imi marze­niami, wybrać się w podróż, którą zawsze odkła­da­łeś, nauczyć się cze­goś nowego lub zmie­nić bieg swo­jego życia. I wła­śnie tego nauczy­łem się, roz­ma­wia­jąc z oso­bami, które prze­szły prze­szczep narzą­dów4. Wszy­scy, dosłow­nie wszy­scy, potwier­dzili, że po opusz­cze­niu bloku ope­ra­cyj­nego zaczęli żyć dru­gim życiem. Zupeł­nie tak, jakby się odro­dzili. W tym „nowym” życiu byli bar­dziej świa­domi jego war­to­ści, tak jakby w kolej­nej egzy­sten­cji zro­zu­mieli w pełni zna­cze­nie każ­dej z tych 86 400 sekund, które są nam dane w nocy o pół­nocy.

Nie sądzę jed­nak, że trzeba przejść prze­szczep narządu, oca­leć z kata­strofy lot­ni­czej lub od tsu­nami (zda­rzeń zagra­ża­ją­cych życiu), aby uzy­skać taką świa­do­mość, wręcz prze­ciw­nie. Twoje dru­gie życie zacznie się, gdy zro­zu­miesz, że masz do dys­po­zy­cji tylko jedno.

TWOJE DRU­GIE ŻYCIE ZACZNIE SIĘ, GDY ZRO­ZU­MIESZ, ŻE MASZ DO DYS­PO­ZY­CJI TYLKO JEDNO

To wła­śnie wtedy, gdy zdasz sobie sprawę, że masz tylko jedno życie, zde­cy­du­jesz się prze­stać mar­no­wać czas i nauczysz się żyć bar­dziej zna­cząco, pięk­niej i peł­niej. War­to­ści – dowiemy się o tym wię­cej na kolej­nych stro­nach – są moim zda­niem naj­po­tęż­niej­szym i naj­mniej doce­nia­nym narzę­dziem, które pozwala nam w pełni cie­szyć się naszą egzy­sten­cją.

Prawdziwa cena telefonu komórkowego

Mówiąc o war­to­ści czasu, pomyśl chwilę o tele­fo­nie komór­ko­wym. Kiedy idziesz do sklepu z zamia­rem kupie­nia go, jesteś gotów wydać śred­nio 700–800 euro. Mówisz więc sobie: „Och, mam fajny nowy tele­fon, któ­rym mogę szyb­ciej sur­fo­wać po inter­ne­cie, prze­glą­dać w nim Face­bo­oka, Insta­grama, Twit­tera, Tik­Toka i YouTube’a…”. A potem powta­rzasz sobie, że bio­rąc wszystko pod uwagę, doko­na­łeś dobrej inwe­sty­cji.

Tak naprawdę się mylisz (tak jak wszy­scy się mylimy), ponie­waż ten tele­fon kosz­tuje dużo, dużo wię­cej: 700 euro to tylko począt­kowa cena. Praw­dziwą cenę, tę osta­teczną, wyzna­cza czas poświę­cony na korzy­sta­nie z mediów spo­łecz­no­ścio­wych i wszyst­kiego innego.

Jeśli pomy­śleć o 86 400 sekun­dach codzien­nego życia – praw­do­po­dob­nie spę­dzasz w tele­fo­nie około 10 800 sekund (3 godzin) lub nawet 14 400 sekund (4 godzin). Jeśli byłyby to 3 godziny dzien­nie, ozna­cza­łoby to 21 godzin tygo­dniowo, 90 godzin mie­sięcz­nie, 1080 godzin rocz­nie (45 dni).

O ile solid­niej­sze byłyby twoje rela­cje, gdy­byś w ciągu ostat­niego roku poświę­cił te 1080 godzin swoim bli­skim, pozna­wa­niu nowych ludzi, pogłę­bia­niu rela­cji wokół sie­bie? Ile byś dziś zyskał, gdy­byś w ciągu ostat­nich 12 mie­sięcy poświę­cił te 1080 godzin na roz­wi­ja­nie swo­ich umie­jęt­no­ści zawo­do­wych? O ile był­byś sil­niej­szy i spo­koj­niej­szy, gdy­byś zain­we­sto­wał te 1080 godzin w lep­sze pozna­nie sie­bie, podró­żo­wa­nie, słu­cha­nie, czy­ta­nie…?

Zatem praw­dziwy koszt tele­fonu jest znacz­nie wyż­szy niż ten przed­sta­wiony w skle­pie.

Zawsze, gdy zamie­rzam coś kupić, sta­ram się pamię­tać, że w moim port­felu są dwie karty kre­dy­towe. Jedna jest zwią­zana z kon­tem ban­ko­wym, a druga z kon­tem mojego życia. Obie są prze­cią­gane przez ter­mi­nal w momen­cie zakupu, czy nam się to podoba, czy nie. Tele­fon naj­now­szej gene­ra­cji zabiera mi kil­ka­set euro z konta ban­ko­wego za jed­nym zama­chem. Ten sam tele­fon pochła­nia jed­nak śred­nio 14 000 sekund z konta mojego życia każ­dego dnia. Jak wyko­rzy­stu­jesz swój czas? Inwe­stu­jesz go czy mar­nu­jesz?

POSZUKIWANIE SZCZĘŚCIA VS POSZUKIWANIE ZNACZENIA

Błąd, który wielu popeł­nia, gdy myśli o tym, jak wyko­rzy­stać pozo­stały im czas, polega na pró­bie włą­cze­nia do swo­jego życia wszyst­kiego – rze­czy, sytu­acji, ludzi – co uwa­żają za poten­cjal­nie dające szczę­ście.

Aby wytłu­ma­czyć, jak to podej­ście może zapro­wa­dzić nas na manowce, wpro­wa­dzę poję­cia hedo­nii i euda­imo­nii. W skró­cie, jeśli roz­ma­wiamy o szczę­ściu, powin­ni­śmy roz­róż­niać dwie kate­go­rie: dobro­stan hedo­niczny i dobro­stan eudaj­mo­niczny5.

Dobro­stan hedo­niczny może być przed­sta­wiony jako zakup bukietu tuli­pa­nów w skle­pie. Tuli­pany są piękne i kolo­rowe, ale nie utrzy­mują się długo w wazo­nie, a ich zakup ozna­cza, że nie upra­wia­li­śmy ich samo­dziel­nie. W tym przy­padku bukiet kwia­tów wzmac­nia nasze dobre samo­po­czu­cie, nasze szczę­ście, ale robi to poprzez natych­mia­stową gra­ty­fi­ka­cję, zaspo­ka­ja­jąc pra­gnie­nie posia­da­nia pięk­nego i kolo­rowego kwiatu, który jed­nak nie ofe­ruje trwa­łych korzy­ści.

Aby zilu­stro­wać dobro­stan eudaj­mo­niczny, możemy roz­wa­żyć przy­kład uprawy pola lawendy. Lawenda wymaga opieki i uwagi, cza­sem trudu, ale w zamian ofe­ruje trwałe korzy­ści, takie jak relak­su­jący aro­mat, piękno kwia­tów, moż­li­wość korzy­sta­nia z jej wła­ści­wo­ści zdro­wot­nych, gdy jest świeża, a także susze­nia jej i prze­cho­wy­wa­nia. Cechą cha­rak­te­ry­styczną dobro­stanu eudaj­mo­nicz­nego jest zna­cząca inwe­sty­cja oso­bi­sta, czyli to, co się dzieje, gdy decy­du­jemy się upra­wiać wła­sne pole kwia­tów i czer­pać z niego dłu­go­trwałe korzy­ści.

Wynika stąd, że dobro­stan hedo­niczny zwią­zany jest z doświad­cze­niem natych­mia­sto­wej przy­jem­no­ści i szczę­ścia, takiego jak zabawa, relaks i zaspo­ka­ja­nie wła­snych potrzeb. Na przy­kład zje­dze­nie pizzy lub obej­rze­nie dobrego filmu może przy­nieść przy­jem­ność hedo­niczną.

Dobro­stan eudaj­mo­niczny opiera się na wyra­że­niu naszego poten­cjału jako istot ludz­kich oraz osią­gnię­ciu poczu­cia celu i zna­cze­nia w życiu. Ten rodzaj dobro­stanu czę­sto zwią­zany jest z reali­za­cją dzia­łań wyma­ga­ją­cych wysiłku, takich jak nauka, roz­wój oso­bi­sty, osią­ga­nie istot­nych celów czy pomoc innym. Odczu­cie speł­nie­nia po ukoń­cze­niu trud­nego pro­jektu czy satys­fak­cji po udzie­le­niu pomocy komuś w potrze­bie to typowe przy­kłady dobro­stanu eudaj­mo­nicz­nego. Eudaj­mo­nia obej­muje więc nie tylko indy­wi­du­alne zado­wo­le­nie, ale także inte­gra­cję z oto­cze­niem, czyli innymi ludźmi i świa­tem w ogóle.

Wra­ca­jąc do naszej linii życia i meta­fory kwia­to­wej: sedno sprawy nie tkwi w tym, że musimy zre­zy­gno­wać z upięk­sza­nia naszych 86 400 sekund kolo­rami tuli­pa­nów i zacząć upra­wiać inten­syw­nie wyłącz­nie pola lawendy. Cho­dzi raczej o naukę zrów­no­wa­żo­nego i funk­cjo­nal­nego balan­so­wa­nia mię­dzy tymi dwoma ele­men­tami. Moim zda­niem kom­po­nent hedo­niczny nie powi­nien prze­kra­czać 25% ope­ra­cji, jakie prze­pro­wa­dzamy na kon­cie naszego życia, pod­czas gdy pozo­stały udział w naszym dobro­sta­nie i szczę­ściu powi­nien przy­pa­dać czę­ści eudaj­mo­nicz­nej.

Nie musisz prze­sta­wać kupo­wać kwia­tów, aby upięk­szyć swój dzień, po pro­stu rób to ze świa­do­mo­ścią, że tuli­pan utrzyma się około 10 dni, pod­czas gdy roślinka lawendy może dożyć nawet 20 lat. W prak­tyce będziesz musiał zrów­no­wa­żyć spo­ra­dyczny zakup świe­żych kwia­tów z tro­skliwą opieką, którą rezer­wuje się dla wła­snego ogrodu.

Para­dok­sem, który napo­ty­kamy w poszu­ki­wa­niu szczę­ścia, jest to, że przy­cho­dzi ono jako natu­ralna kon­se­kwen­cja życia prze­ży­wa­nego pod szyl­dem życia peł­nego zna­cze­nia.

POSZU­KI­WA­NIE ZNA­CZE­NIA W TYM, CO ROBISZ, A NIE SZCZĘ­ŚCIA, SPRA­WIA, ŻE TWOJE ŻYCIE STAJE SIĘ LEP­SZE

Co się sta­nie, jeśli poświę­cimy się poszu­ki­wa­niom tylko natych­mia­sto­wego i prze­mi­ja­ją­cego dobro­stanu (czyli hedo­ni­stycz­nego)?

To pyta­nie zostało już posta­wione w róż­nych bada­niach6. W jed­nym z nich przez pewien czas bada­cze obser­wo­wali grupę osób, moni­to­ru­jąc ich codzienne dzia­ła­nia. Część bada­nych wyka­zy­wała zacho­wa­nia skie­ro­wane głów­nie na poszu­ki­wa­nie natych­mia­sto­wego szczę­ścia poprzez odda­wa­nie się przy­jem­no­ściom (nasze tuli­pany): wycho­dze­nie wie­czo­rem dla zabawy, gra­nie w gry kom­pu­te­rowe, robie­nie zaku­pów. Krótko mówiąc, łapa­nie tych małych, efe­me­rycz­nych i łatwo dostęp­nych uciech. Osoby z dru­giej grupy miały podobne podej­ście, ale w mniej­szym stop­niu odda­wały się przy­jem­no­ściom. Przede wszyst­kim wyka­zy­wały ten­den­cję do dzia­ła­nia na rzecz spo­łecz­no­ści, w któ­rej żyły: anga­żo­wały się w wolon­ta­riat, uczęsz­czały do ośrod­ków pomocy spo­łecz­nej, na różne spo­soby poma­gały innym. Były bar­dziej skon­cen­tro­wane na dzia­ła­niach o głę­bo­kim zna­cze­niu (nasze pola lawendy). Po zakoń­cze­niu bada­nia zauwa­żono, że człon­ko­wie pierw­szej grupy, czyli ci, któ­rzy dążyli do szczę­ścia tylko poprzez przy­jem­ność, nie mając innych celów, zgła­szali wyż­szy poziom nie­za­do­wo­le­nia i gor­szy nastrój. Osoby z dru­giej grupy nato­miast dekla­ro­wały wyż­szy poziom dobro­stanu: były bar­dziej zado­wo­lone z sie­bie i ze swo­jego życia, a także bar­dziej opty­mi­stycz­nie nasta­wione do przy­szło­ści. W skró­cie: ci, któ­rzy poszu­ki­wali natych­mia­sto­wego i nama­cal­nego szczę­ścia dla sie­bie, ryzy­ko­wali bycie smut­niej­szymi niż ci, któ­rzy poświę­cali się zapew­nia­niu szczę­ścia innym i odkry­wali szczę­ście wła­śnie poprzez to dzia­ła­nie.

SZCZĘ­ŚCIE NIE POLEGA NA GRO­MA­DZE­NIU, A NA ROZ­DA­WA­NIU

Jakiś czas temu natkną­łem się na cytat z lau­re­atki Nagrody Nobla Rity Levi Mon­tal­cini: „Abso­lut­nym złem naszych cza­sów jest nie wie­rzyć w war­to­ści. Nie ma zna­cze­nia, czy są one reli­gijne, czy świec­kie. Mło­dzi ludzie powinni wie­rzyć w coś pozy­tyw­nego, a życie zasłu­guje na to, by je prze­ży­wać, tylko wtedy, gdy wie­rzymy w war­to­ści, ponie­waż te pozo­stają nawet po naszej śmierci”.

Uwa­żam, że to zda­nie, oprócz tego, że jest prze­piękne, natych­miast jasno tłu­ma­czy myśl popartą bada­niem, o któ­rym wła­śnie mówi­łem: kiedy prze­sta­jemy się zasta­na­wiać, czy jeste­śmy szczę­śliwi z powodu tego, co robimy, i zaczy­namy zasta­na­wiać się, czy to, co robimy, ma zna­cze­nie, wtedy znaj­du­jemy drogę do praw­dzi­wego i trwa­łego szczę­ścia.

WARTOŚCI, DZIAŁANIA I ZNACZENIE

Jeśli zro­zu­miemy, jak ważne jest sku­pie­nie się na zna­cze­niu tego, co robimy, zamiast na polo­wa­niu na szczę­ście, to zadamy sobie pyta­nie, skąd bie­rze się to zna­cze­nie.

Mnó­stwo osób uważa, że zna­cze­nia życia należy aktyw­nie poszu­ki­wać. Choć takie podej­ście ma nie­wąt­pli­wie wiele sensu, uwa­żam, że rów­nie istotne jest zasta­no­wie­nie się nad tym, z czego wynika zna­cze­nie, co jest jego pod­stawą i co je poprze­dza: mam tu na myśli codzienne dzia­ła­nia, które podej­mu­jemy. Co napę­dza te dzia­ła­nia? Wra­camy zatem do tematu tej książki, gdyż dzia­ła­nia są wyni­kiem naszych war­to­ści. Chcąc opi­sać sche­ma­tycz­nie ten pro­ces (póź­niej zgłę­bimy tę deli­katną, ale fun­da­men­talną dyna­mikę), możemy stwier­dzić, że to war­to­ści inspi­rują dzia­ła­nia, które pro­wa­dzą do zna­cze­nia.

Jed­nakże by to zna­cze­nie było obfite i spójne, nie­zbędne jest, aby war­to­ści i dzia­ła­nia były spójne. W miarę jak dzia­ła­nia, które będziesz podej­mo­wać codzien­nie w ciągu 86 400 sekund, będą się sta­wały zgodne z two­imi fun­da­men­tal­nymi war­to­ściami, poczu­jesz, że twoje życie staje się życiem o więk­szym zna­cze­niu. Wystar­czy, że zaczniesz wyko­ny­wać czyn­no­ści, które nie mają dla cie­bie zna­cze­nia, czyli takie, które nie odzwier­cie­dlają two­ich war­to­ści, aby to zaob­ser­wo­wać. Gdy taka sytu­acja się zda­rza, twoje życie traci na zna­cze­niu, ponie­waż nie widzisz sensu ani przy­jem­no­ści w tym, co robisz. Z kolei jeśli twoje dzia­ła­nia są spójne z two­imi war­to­ściami, sens wyłoni się sam. Jedną z moich klu­czo­wych war­to­ści jest pomoc i gdy piszę książkę, która może pomóc moim czy­tel­ni­kom – dokład­nie tak, jak robię to teraz – odczu­wam ogromny przy­pływ sensu na konto mojego życia.

Roz­ważmy kilka innych przy­kła­dów: jeśli cenię zdro­wie i potra­fię poświę­cić czas na dba­nie o swój orga­nizm, doświad­czę poczu­cia, że moje dzia­ła­nie ma zna­cze­nie. Jeśli cenię pokój i biorę udział w mani­fe­sta­cji prze­ciwko woj­nie, doświad­czę poczu­cia, że moje dzia­ła­nie ma zna­cze­nie. Jeśli cenię miłość i odwie­dzam bli­ską osobę, doświad­czę poczu­cia, że moje dzia­ła­nie ma zna­cze­nie. Jeśli cenię roz­wój i potra­fię sprze­dać moją kon­cep­cję roz­wi­ja­nia umie­jęt­no­ści mięk­kich w nowej fir­mie, doświad­czę poczu­cia, że moje dzia­ła­nie ma zna­cze­nie. Ogól­nie rzecz bio­rąc, wszystko, co robisz i co jest w dużym stop­niu zgodne z twoją fun­da­men­talną war­to­ścią, przy­nie­sie zna­cze­nie two­jemu życiu. Z tego punktu widze­nia war­to­ści sta­no­wią tor, na któ­rym mate­ria­li­zuje się zna­cze­nie.

WAR­TO­ŚCI OCHRA­NIAJĄ ZNA­CZE­NIE

To zna­czy, że war­to­ści to narzę­dzia, które pozwa­lają ci zbo­czyć z drogi w stronę zna­czą­cego życia.

Jako psy­cho­log, tera­peuta i coach zro­zu­mia­łem, że bada­nie poszu­ki­wań zna­cze­nia życia jest bar­dziej zło­żone niż praca nad iden­ty­fi­ka­cją war­to­ści. Zna­cze­nie to abs­trak­cyjne poję­cie, pod­czas gdy war­to­ści są bar­dziej kon­kretne, nama­calne i iden­ty­fi­ko­walne. W moim prze­ko­na­niu pyta­nie, które powin­ni­śmy sobie zada­wać, nie brzmi „jaki jest sens mojego życia?”, ale „jak mogę kształ­to­wać moje życie, aby to zna­cze­nie wyła­niało się samo?”. Jeśli będziemy mieć jasne war­to­ści i zobo­wią­żemy się do podej­mo­wa­nia dzia­łań zgod­nych z nimi, zna­cze­nie będzie tego natu­ralną kon­se­kwen­cją.

Zanim jed­nak pogłę­bimy tę kwe­stię, musimy poroz­ma­wiać o czte­rech fun­da­men­tal­nych dźwi­gniach, które trzeba poznać w pro­ce­sach zmiany. Praca nad war­to­ściami nie jest bowiem celem samym w sobie, lecz ści­śle wiąże się z co naj­mniej trzema innymi ele­men­tami o klu­czo­wym zna­cze­niu.

2. Cztery dźwignie zmian

2

Cztery dźwi­gnie zmian

W TYM ROZ­DZIALE…

Dowiesz się, dla­czego czę­sto sta­wiasz sobie zmiany za cel, ale z róż­nych powo­dów nie udaje ci się go osią­gnąć.Nauczysz się wyko­rzy­sty­wać cztery dźwi­gnie zmiany, aby osią­gnąć trwałe, zrów­no­wa­żone wyniki zgodne z tym, co naprawdę ma dla cie­bie zna­cze­nie.Zro­zu­miesz, jak uży­wać czte­rech dźwi­gni zmiany, aby uła­twić zmiany także u osób, które kochasz, i moty­wo­wać je do dąże­nia do wiel­kich rezul­ta­tów.Odkry­jesz, jaka jest główna przy­czyna two­ich naj­więk­szych nie­po­wo­dzeń i jak ją poko­nać.Nauczysz się, dla­czego świat nie­wi­dzialny zawsze zwy­cięża nad świa­tem widzial­nym i jak obró­cić tę zasadę na swoją korzyść.Zro­zu­miesz, dla­czego musisz prze­stać ści­gać życie wystar­cza­jące i zacząć akcep­to­wać życie pełne obfi­to­ści.Zdasz sobie sprawę, że wewnątrz cie­bie, i wewnątrz każ­dej innej osoby, tkwi nasiono z poten­cja­łem do pie­lę­gno­wa­nia i roz­wi­ja­nia każ­dego dnia, aby osią­gnąć wiel­kie cele.

DROGA DO REZULTATÓW

Co spra­wiło, że dzi­siaj rano wsta­łeś z łóżka? Czego będziesz szu­kał w dzi­siej­szym dniu? Co skła­nia two­jego sąsiada do pój­ścia do pracy? Dla­czego czy­tasz tę książkę? Dla­czego zor­ga­ni­zo­wa­łeś kola­cję z przy­ja­ciółmi w sobotni wie­czór?

W dużej mie­rze to, co popy­cha nas do dzia­ła­nia, to poszu­ki­wa­nie okre­ślo­nych rezul­ta­tów.

Wszy­scy robimy to, co robimy, z nadzieją, że znaj­dziemy to, czego pra­gniemy: chcemy popra­wić nasze zdro­wie, osią­gnąć lep­szą kon­dy­cję fizyczną, zara­biać wię­cej, mieć satys­fak­cjo­nu­jący zwią­zek, lep­sze wyniki w pracy i przy­jemny wie­czór.

Wsta­jemy rano i poru­szamy się po świe­cie zmo­ty­wo­wani rezul­ta­tami, które już osią­gnę­li­śmy, i w poszu­ki­wa­niu nowych rezul­ta­tów, które możemy jesz­cze osią­gnąć, tak zwa­nych celów.

Nasze cele natu­ral­nie zmie­niają się w róż­nych fazach życia, a w zależ­no­ści od tych, które sobie sta­wiamy, pod­cho­dzimy do teraź­niej­szo­ści na różne spo­soby. Gdy stoi przed tobą ambitny cel, zdolny wzbu­dzić w tobie pasję, żyjesz teraź­niej­szo­ścią, pełen ener­gii i cał­ko­wi­cie skon­cen­tro­wany. Jeśli nato­miast twoja przy­szłość jest skom­pli­ko­wana i przy­gnę­bia­jąca, wsta­jesz z łóżka z zupeł­nie innym nasta­wie­niem psy­chicz­nym.

PRO­BLEMY ZNAJ­DUJĄ SIĘ W PRZE­SZŁO­ŚCI, ROZ­WIĄ­ZA­NIA W PRZY­SZŁO­ŚCI

Nie da się zaprze­czyć, że pro­blemy tkwią w prze­szło­ści, ale to, jak pod­cho­dzisz do jutra, czyli jakie cele sta­wiasz sobie na nad­cho­dzące dni, sta­nowi istotną część two­jego obec­nego stanu umy­sło­wego i emo­cjo­nal­nego.

PRZY­SZŁOŚĆ WPŁYWA NA TWOJĄ TERAŹ­NIEJ­SZOŚĆ BAR­DZIEJ NIŻ PRZE­SZŁOŚĆ

Ta dyna­mika jest oczy­wi­sta, gdy obser­wu­jesz dziecko: jeśli rano musi wstać, bo czeka je kla­sówka z gra­ma­tyki, budzi się przy­ga­szone i pozba­wione moty­wa­cji. Jeśli nato­miast jest 24 grud­nia i ma roz­pa­ko­wać pre­zenty pod cho­inką, jest tak pod­eks­cy­to­wane, że wstaje przed dźwię­kiem budzika.

Zde­fi­nio­wane eks­cy­tu­jące cele zwią­zane z tym, czego pra­gniemy, są z pew­no­ścią pierw­szym bodź­cem do sku­tecz­nej zmiany. Jeśli nato­miast żeglu­jesz po omacku i bez celu, życie będzie kon­tro­lo­wać kie­ru­nek two­jej przy­szło­ści, spra­wia­jąc, że poczu­jesz się pozba­wiony ener­gii, zdez­o­rien­to­wany i bez­radny wobec zmian.

Jed­nakże pożą­dane rezul­taty są tylko małą czę­ścią bar­dziej zło­żo­nego pro­cesu, ponie­waż ści­śle zależą od dzia­łań, które zde­cy­du­jemy się pod­jąć.

W zależ­no­ści od podej­mo­wa­nych dzia­łań osią­gasz różne rezul­taty. Załóżmy, że chcesz popra­wić swoją kon­dy­cję fizyczną. Aby osią­gnąć ten cel, ist­nieją pewne rze­czy, które będziesz musiał zro­bić, oraz takie, któ­rych lepiej uni­kać: będziesz musiał zdrowo się odży­wiać i jed­no­cze­śnie prze­strze­gać diety; będziesz musiał regu­lar­nie tre­no­wać i ogra­ni­czyć czas spę­dzony na leże­niu na kana­pie; być może sko­rzy­stasz z pomocy spe­cja­li­sty i tak dalej.

Jak można zauwa­żyć na powyż­szym sche­ma­cie, dzia­ła­nia to nie­zbędny krok, klu­czowy ele­ment do osią­gnię­cia rezul­ta­tów.

Cza­sem cel, do któ­rego dążymy, jest na tyle istotny, że skła­nia nas do stu­dio­wa­nia jego natury i wdro­że­nia stra­te­gii, aby go osią­gnąć: im lep­sze stra­te­gie, tym lep­sze osią­gnięte rezul­taty.

JEŚLI ROBISZ TO, CO ZAWSZE ROBI­ŁEŚ, OTRZY­MASZ TO, CO ZAWSZE OTRZY­MY­WA­ŁEŚ

Naj­gor­szą decy­zją, jaką możesz pod­jąć, jest trwa­nie przy tych samych dzia­ła­niach, licząc na uzy­ska­nie innych rezul­ta­tów.

Wyniki i dzia­ła­nia two­rzą to, co nazy­wam świa­tem widzial­nym. Są to bowiem dwa ele­menty, na któ­rych 99% z nas się sku­pia, gdy chce coś zmie­nić dla sie­bie lub pomóc innym w zmia­nie.

Dla lep­szego zro­zu­mie­nia: naj­pierw posta­na­wiam popra­wić kon­dy­cję, co sta­nowi ocze­ki­wany rezul­tat, następ­nie poszu­kuję naj­lep­szej stra­te­gii lub dzia­ła­nia, aby osią­gnąć ten cel, czyli zapi­suję się na siłow­nię.

Jed­nakże nic w życiu nie jest aż tak pro­ste. Potwier­dza to fakt, że świat jest pełen ludzi, któ­rzy mają nie­uży­wane kar­nety na siłow­nię.

Albo załóżmy, że chcę pomóc mojemu dziecku osią­gnąć lep­sze wyniki w nauce. Wtedy spę­dzę z nim sobot­nie popo­łu­dnie, poma­ga­jąc mu w powtó­rze­niu mate­riału, i być może zapi­szę je na kurs sku­tecz­nych metod ucze­nia się. W ten spo­sób, aby zachę­cić je do osią­gnię­cia celu, podej­muję dzia­ła­nia, udzie­lam wspar­cia i opra­co­wuję stra­te­gie przy­datne do zdo­by­cia dobrej oceny.

Jed­nakże jeśli pew­nego popo­łu­dnia nie zaan­ga­żuję się, aby pomóc dziecku w nauce, trudno będzie mu odczuć impuls do dzia­ła­nia i praw­do­po­dob­nie zde­cy­duje się spę­dzić czas, gra­jąc w piłkę nożną na podwórku.

Dla­czego tak się dzieje? Dla­czego nawet jeśli dostar­czę komuś kon­kretne cele i udane stra­te­gie, nie ozna­cza to, że osią­gnie on ocze­ki­wane rezul­taty?

Aby to zro­zu­mieć, trzeba wró­cić do korzeni pro­ce­sów zmiany, nie zatrzy­mu­jąc się na tym, co się dzieje w świe­cie widzial­nym. Nie możemy sku­piać się tylko na tym, co mamy zro­bić, raczej musimy iść dalej: trzeba zro­zu­mieć i poznać świat nie­wi­dzialny, który pod­trzy­muje i ugrun­to­wuje nasze dzia­ła­nia, a tym samym rezul­taty, jakie osią­gamy.

Zatem kolejne pyta­nie, które trzeba sobie zadać, brzmi: skąd biorą się dzia­ła­nia? Dzia­ła­nia są owo­cem drzewa idei, ele­mentu, który nie ma niczego kon­kret­nego i nama­cal­nego, ale cią­gle wpływa na to, co robisz i jak to robisz7.

Tak naprawdę to na pod­sta­wie idei, w które wie­rzysz, decy­du­jesz, jakie dzia­ła­nia podej­mu­jesz. To wła­śnie te dzia­ła­nia w osta­tecz­nym roz­ra­chunku pozwolą ci osią­gnąć kon­kretne rezul­taty.

Jeśli uwa­żam, że w kłótni naj­waż­niej­sze jest prze­ko­na­nie dru­giej osoby do mojego punktu widze­nia, zostanę skło­niony do dzia­łań zgod­nych z tymi ide­ami: pod­niosę głos, nie­ustan­nie będę pod­kre­ślał moją opi­nię, skon­cen­truję się wyłącz­nie na przed­sta­wie­niu mojego sta­no­wi­ska. Oczy­wi­ście wyni­kiem tego zacho­wa­nia będzie pod­trzy­my­wa­nie kon­fliktu, usta­wie­nie roz­mówcy w zamknię­tej pozy­cji i zwięk­sze­nie roz­dź­więku mię­dzy nami.

Z kolei jeśli idea, w którą wie­rzę, jest inna, to zmie­niają się wszyst­kie etapy roz­mowy.

Jeśli pod­cho­dzę do kon­fliktu z ideą, że naj­waż­niej­sze jest zro­zu­mie­nie punktu widze­nia dru­giej osoby, będzie mi instynk­tow­nie zale­żało na zada­wa­niu pytań roz­mówcy, dawa­niu mu wię­cej czasu na zor­ga­ni­zo­wa­nie odpo­wie­dzi, uży­wa­niu tonu głosu wska­zu­ją­cego na zacie­ka­wie­nie i ugodę. Nie­uchron­nie rezul­taty będą prze­ciwne do poprzed­nich: roz­mówca poczuje się lepiej zro­zu­miany, ja będę miał dostęp do więk­szej liczby infor­ma­cji i w rezul­ta­cie będę w sta­nie zapro­po­no­wać roz­mówcy coś, co zado­woli rów­nież jego wyma­ga­nia.

Tak samo musimy zawsze pamię­tać, że jeśli chcemy zmie­nić rezul­taty, które otrzy­mu­jemy, mamy co naj­mniej trzy dźwi­gnie do wyko­rzy­sta­nia.

Wra­ca­jąc do przy­kładu doty­czą­cego kon­dy­cji fizycz­nej, mogę zaofe­ro­wać sobie małą zachętę, jeśli uda mi się osią­gnąć mój cel (wpły­wa­jąc na wymiar rezul­ta­tów), mogę szu­kać naj­lep­szych stra­te­gii do wzmoc­nie­nia swo­jej kon­dy­cji (dzia­ła­jąc na wymiar dzia­łań), ale muszę rów­nież ana­li­zo­wać moje prze­ko­na­nia na temat aktyw­no­ści fizycz­nej. Fak­tycz­nie jeśli uwa­żam, że upra­wia­nie sportu jest męczące i kło­po­tliwe, wkrótce moje prze­ko­na­nia zaczną domi­no­wać nad jaką­kol­wiek zachętą czy stra­te­gią.

To dla­tego nie­wi­dzialne zawsze wygrywa z tym, co widzialne.

NIE­WI­DZIALNE ZAWSZE WYGRYWA Z TYM, CO WIDZIALNE

Możemy moty­wo­wać się poprzez zmiany w celach i dzia­ła­niach, inwe­sto­wać nasz czas w lep­sze zde­fi­nio­wa­nie osią­ga­nych rezul­ta­tów, poszu­ki­wać naj­bar­dziej spraw­dzo­nych stra­te­gii w osią­gnię­ciu kon­kret­nego celu… ale jeśli nie potra­fimy zmie­nić prze­ko­nań, które nam towa­rzy­szą, osta­tecz­nie one zawsze zwy­ciężą i skie­rują nas ku zacho­wa­niom zgod­nym z nimi.

Dla­tego doko­na­nie trwa­łej zmiany ozna­cza przede wszyst­kim zasta­no­wie­nie się nad prze­ko­na­niami, które wyzna­jemy. Zmiana prze­ko­nań ozna­cza zmianę kie­runku mojego życia. I nie jest to przy­pa­dek, że zaczą­łem regu­lar­niej tre­no­wać w momen­cie, gdy przy­ją­łem prze­ko­na­nie, że upra­wia­nie sportu nie pochła­nia mojej ener­gii, a wręcz ją odna­wia.

Ten sam mecha­nizm działa rów­nież w pro­ce­sach, w któ­rych musimy pomóc innym zmie­nić rezul­taty lub zacho­wa­nia.

Zamiast naci­skać na syna, aby spę­dzał ze mną popo­łu­dnie na nauce (albo jako doda­tek do tej stra­te­gii), może warto spró­bo­wać wydo­być z niego, jakie on ma pomy­sły na naukę – by móc je zana­li­zo­wać i w nie­któ­rych przy­pad­kach zastą­pić bar­dziej funk­cjo­nal­nymi. Jeśli syn uważa, że nauka histo­rii nie ma sensu, kon­sola zawsze zwy­cięży nad pod­ręcz­ni­kami. Jeśli jed­nak uda ci się „sprze­dać”8 mu pomysł, że zna­jo­mość prze­szło­ści umoż­li­wia dokład­niej­sze czy­ta­nie przy­szło­ści, wtedy będzie bar­dziej zain­te­re­so­wany Spar­ta­nami i nie będzie robił wszyst­kiego, aby uni­kać nauki o nich.

ABY ZMIE­NIĆ ŻYCIE, ZMIEŃ IDEE

Pomyśl, ile pro­ble­mów tego rodzaju poja­wia się codzien­nie w miej­scach pracy i jak zazwy­czaj powierz­chow­nie są one trak­to­wane. Załóżmy, że masz współ­pra­cow­nika, który zawsze się spóź­nia, każ­dego dnia wcho­dzi do biura pół godziny po cza­sie. Jeśli chcesz zmie­nić tę sytu­ację, jego podej­ście, możesz po pro­stu prze­ka­zać mu bez zbęd­nych słów, że musi być punk­tu­alny, wpły­wa­jąc tym samym na rezul­tat. Z tego, co wiem, ta metoda może zadzia­łać, ale z mojego doświad­cze­nia jako psy­cho­loga i coacha mogę powie­dzieć, że nie na długo. Bar­dziej praw­do­po­dobne jest, że współ­pra­cow­nik będzie punk­tu­alny przez kilka dni, a potem wróci do swo­jego zwy­czaju spóź­niania się, ty zaś nie osią­gniesz zamie­rzo­nego celu.

Możesz także zde­cy­do­wać się pra­co­wać bez­po­śred­nio na jego dzia­ła­niach i powie­dzieć mu: „Będę dzwo­nić do cie­bie każ­dego wie­czoru, aby upew­nić się, że idziesz spać o dzie­sią­tej, żebyś następ­nego dnia przy­szedł na czas”. W ten spo­sób wpły­wasz na poziom dzia­łań, by osią­gnąć lep­sze rezul­taty. Bar­dzo praw­do­po­dobne jest, że gdy prze­sta­niesz dzwo­nić do swo­jego współ­pra­cow­nika, aby się upew­nić, że idzie spać wcze­śnie, zacznie znów się spóź­niać. Zrobi to, ponie­waż ma pod­sta­wowe prze­ko­na­nie, że punk­tu­al­ność nie jest naprawdę ważna. Więc gdy tylko pre­sja znik­nie, wróci do swo­jego pod­sta­wowego prze­ko­na­nia: punk­tu­al­ność nie jest naprawdę ważna.

Aby zmie­nić czy­jeś zacho­wa­nie, musisz zwró­cić więk­szą uwagę na jego idee.

ABY ZMIE­NIĆ ZACHO­WA­NIE INNYCH, MUSISZ ZWRÓ­CIĆ WIĘK­SZĄ UWAGĘ NA ICH IDEE

Tak naprawdę, jeśli uda ci się zmie­nić czy­jeś idee (bez mani­pu­lo­wa­nia, pro­po­nu­jąc alter­na­tywy bar­dziej funk­cjo­nalne dla jego życia), podej­mie on inne dzia­ła­nia i osią­gnie inne rezul­taty.

Jed­nak ele­ment idei to tylko pierw­szy sto­pień, który pro­wa­dzi nas w głąb świata nie­wi­dzial­nego, jest coś jesz­cze, co go pod­trzy­muje.

Zasta­nów się: skąd biorą się idee, które hodu­jesz? Gdzie się rodzą? Na czym opie­rają się twoje myśli?

Z pew­no­ścią wpływa na cie­bie to, co czy­tasz, twoi zna­jomi, pro­gramy tele­wi­zyjne, które oglą­dasz, i czas, który poświę­casz na pozna­nie sie­bie. Przede wszyst­kim jed­nak idee wywo­dzą się z two­ich war­to­ści, czyli, jak już powie­dzie­li­śmy, z powo­dów, dla któ­rych według cie­bie życie „ma sens”.

Na pod­sta­wie war­to­ści, które pie­lę­gnu­jesz i akcep­tu­jesz, natu­ral­nie będziesz for­mu­ło­wać pewne pomy­sły. Na przy­kład jeśli cenisz zdro­wie, łatwo ci przyj­dzie pomy­śleć: „Co mogę dzi­siaj zro­bić, aby utrzy­mać dobrą formę?”. Lub też: „Jak mogę moni­to­ro­wać para­me­try mojego ciała?”. War­tość zdro­wia wyge­ne­ruje zdrowe pomy­sły, które prze­kształcą się w zdrowe zacho­wa­nia, przy­datne do osią­gnię­cia korzyst­nych rezul­ta­tów dla two­jego ciała.

Ponadto im bar­dziej jesteś zwią­zany i skon­cen­tro­wany na swo­ich war­to­ściach, tym łatwiej ci będzie spon­ta­nicz­nie roz­wi­jać pomy­sły z nimi zgodne, a co za tym idzie, podej­mo­wać dzia­ła­nia i osią­gać rezul­taty zgodne z tymi war­to­ściami.

Jeśli tak posta­wimy sprawę, staje się jasne, że war­to­ści leżą u pod­staw pro­cesu pro­wa­dzą­cego do rezul­ta­tów. Roz­grywka two­jego życia toczy się w rze­czy­wi­sto­ści na tym pozio­mie – pozio­mie two­ich war­to­ści. I dla­tego ważne jest, byś potra­fił je roz­po­zna­wać, a następ­nie zro­zu­mieć, jak je wyko­rzy­stać w swoim życiu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Przyp. tłu­maczki: gra słów geni­tori di valori – war­to­ścio­wym rodzi­com/rodzi­com war­to­ści. [wróć]

2. Jak pisze Marc Levy w swo­jej powie­ści A jeśli to prawda…, z któ­rej zaczerp­ną­łem inspi­ra­cję do zabawy z 86 400 euro, „każ­dego dnia rozu­miał, jak nie­wielu ludzi umie liczyć i doce­niać czas” (M. Levy, A jeśli to prawda…, Muza, War­szawa 2002). [wróć]

3. Na końcu książki znaj­dziesz Kartę Iden­ty­fi­ka­cyjną War­to­ści, w któ­rej popro­szę cię o zapi­sa­nie nie­któ­rych naj­waż­niej­szych odpo­wie­dzi z zapro­po­no­wa­nych ćwi­czeń. Celem Karty Iden­ty­fi­ka­cyj­nej War­to­ści jest dostar­cze­nie ci współ­rzęd­nych, dzięki któ­rym będziesz mógł się poru­szać w życiu, bazu­jąc na swo­ich war­to­ściach. [wróć]

4. Nawią­za­nie do pod­ca­stu Audi­ble Ori­gi­nal „Memento Vivere” Luki Maz­zuc­chel­lego i Jes­siki Mariany Masucci. To seria 8 odcin­ków audio, w któ­rych bada­jąc tabu śmierci w naszym spo­łe­czeń­stwie, sta­rają się nauczać, jak doce­niać życie. {: .Pod­sta­wowy-aka­pit} [wróć]

5. A.S. Water­man, Two con­cep­tions of hap­pi­ness: Con­tra­sts of per­so­nal expres­si­ve­ness (euda­imo­nia) and hedo­nic enjoy­ment, „Jour­nal of Per­so­na­lity and Social Psy­cho­logy” 64 (4), 678, 1993. [wróć]

6. Widzimy to na przy­kład w: M.F. Ste­ger, T.B. Kash­dan, S. Oishi, Being good by doing good: Daily euda­imo­nic acti­vity and well-being, „Jour­nal of Rese­arch in Per­so­na­lity”, 42, 22–42, 2008, r. 6. [wróć]

7. Świat nie­wi­dzialny, w prze­ci­wień­stwie do tego, co widoczne, składa się z nie­ma­te­rial­nej sub­stan­cji o pew­nych „magicz­nych” wła­ści­wo­ściach, o któ­rych za chwilę poroz­ma­wiamy. Na razie ważne jest zro­zu­mie­nie, że nie wszystko, co przy­czy­nia się do osią­gnię­cia naszych celów, jest widoczne i kon­kret­nie nama­calne. Jed­nak fakt, że cze­goś nie widzimy, nie doty­kamy, nie sma­ku­jemy ani nie czu­jemy zapa­chu tego, nie ozna­cza, że to coś nie ist­nieje. Zauwa­żysz, że wiele rze­czy obec­nych w świe­cie widzial­nym kie­dyś nale­żało do sfery świata nie­wi­dzial­nego. Bar­dziej szcze­gó­łowo – były to po pro­stu pomy­sły: to wła­śnie stąd biorą się dzia­ła­nia, które następ­nie przy­no­szą nama­calne rezul­taty. [wróć]

8. Poję­cie sprze­daży w odnie­sie­niu do świata idei, war­to­ści i zacho­wań będzie roz­wi­jane wie­lo­krot­nie w książce, zwłasz­cza w załącz­niku – sek­cji poświę­co­nej sprze­daży za pomocą trzech rodza­jów inte­li­gen­cji. [wróć]