Bóg Mówi: Ludzkie Doświadczenia Kontaktu z Siłą Wyższą - Neale Donald Walsch - ebook

Bóg Mówi: Ludzkie Doświadczenia Kontaktu z Siłą Wyższą ebook

Neale Donald Walsch

5,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Rozpocznij własną rozmowę z Bogiem!

Nie zdziw się, ale właśnie mówi do ciebie Bóg. Co więcej, robi to cały czas! Neale Donald Walsch, autor bestsellerowych Rozmów z Bogiem, zaprasza cię do świadomej obecności w życiu i doświadczania własnych rozmów z Bogiem. Dowodzi, że Bóg przemawia do ciebie na sto sposobów w każdej chwili, używając emocji, słów, obrazów, idei, metafor i wydarzeń, które mogą odmienić twoje życie.

Poznaj słynną anegdotę, w której Neale dzieli się z czytelnikami ironicznym przesłaniem od Boga, składającym się z czterech słów: Zupełnie źle mnie zrozumieliście.

Dowiedz się, w jak nieoczekiwany, niezapomniany, tajemniczy i cudowny sposób Bóg może ci się nagle objawić, by przekazać ważne przesłanie, które będzie oddziaływać na ciebie do końca twoich dni. Daj się porwać niezwykłym historiom, w których Neale i inni duchowi podróżnicy opowiadają o okolicznościach swych doświadczeń Boga. A są wśród nich:

• matka, która w doznanej wizji znalazła odpowiedź na trapiące ją pytania;

• kobieta, która otrzymała zapewnienie, że zostanie uzdrowiona;

• nauczycielka, której nieoczekiwana wiadomość pomogła nawiązać kontakt z uczniami;

• naukowiec, którego życie po doświadczeniu obecności Boga całkowicie się odmieniło;

• samotna matka, która zrozumiała, że Bóg odpowiedział na jej modlitwy.

Zapoznaj się z inspirującymi komentarzami, którymi Neale opatrzył każdą z tych wspaniałych opowieści! Nawiąż własną rozmowę z Bogiem, korzystając z wyjątkowego poradnika, prowadzącego przez sześć etapów tego procesu. Przekonaj się też, jak pogłębić dialog, gdy już się dostroisz do Bożej Mowy!

Książka Bóg mówi pomoże ci zrozumieć, że naprawdę rozmawiasz z Bogiem przez cały czas!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 179

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Część pierwsza. Rozumienie mowy Boga

CZĘŚĆ PIERW­SZA

Rozu­mie­nie mowy Boga

Tam, gdzie Jeste­stwo, tam i Bóg.

Mistrz Eckhart

Niespodziewana wizyta

Nie zdziw się, ale wła­śnie roz­ma­wia z tobą Bóg.

Bo dla­czego, twoim zda­niem, ta książka tra­fiła do cie­bie aku­rat teraz? Przy­pa­dek? Zbieg oko­licz­no­ści? Ślepy traf?

Serio? Naprawdę myślisz, że na obec­nym eta­pie swo­jego życia, kiedy rze­czy­wi­ście potrze­bu­jesz odpo­wie­dzi, natkną­łeś się na te słowa wsku­tek zwy­kłego zbiegu oko­licz­no­ści?

Wiem, wiem, to brzmi nie­praw­do­po­dob­nie; to wręcz nie­moż­liwe, aby Bóg – o ile w ogóle ist­nieje – posta­no­wił poroz­ma­wiać z tobą oso­bi­ście, wła­śnie teraz. Dla­czego miałby to robić?

Roz­ważmy to pyta­nie w szer­szym kon­tek­ście. Załóżmy, że Bóg roz­ma­wia z tobą cał­kiem chęt­nie, i nie tylko z tobą, ale z nami wszyst­kimi. Nie tylko z papie­żem, ze świę­tymi i mędr­cami, czy – od czasu do czasu, tu i ówdzie – z jakimś nauczy­cie­lem ducho­wym albo zwy­kłym pisa­rzem. Przy­pu­śćmy, że Bóg zwraca się bez­po­śred­nio do każ­dego, kto pra­gnie takiej roz­mowy. A nawet, co brzmi jesz­cze bar­dziej intry­gu­jąco, Bóg poro­zu­miewa się z nami wszyst­kimi przez cały czas, nawet jeśli o to nie zabie­gamy.

Cóż, zdra­dzę ci coś: oba stwier­dze­nia są praw­dziwe.

Aha, i jesz­cze jedno: Bóg ist­nieje. To też prawda.

Siła Wyż­sza, o ile zakła­dasz, że w ogóle taka ist­nieje, nie­ko­niecz­nie musi odpo­wia­dać twoim wyobra­że­niom na jej temat. Możesz okre­ślać ją w dowolny spo­sób: On, Ona, Życie, Źró­dło, Czy­sta Ener­gia, Pier­wotna Esen­cja, Wszech­świat itp. Ale Bóg to rze­czy­wi­stość, bez dwóch zdań. A dwu­kie­run­kowa komu­ni­ka­cja z tym jak naj­bar­dziej rze­czy­wi­stym Bogiem może odmie­nić twoje życie.

„Zaraz, zaraz”, możesz powie­dzieć, doma­ga­jąc się odpo­wie­dzi na wcze­śniej­sze pyta­nie. „To dla mnie naprawdę ważne. Dla­czego ten « Bóg», który według cie­bie ist­nieje, miałby nagle do mnie prze­mó­wić, skoro w ogóle o to nie zabie­ga­łem?”

Odpo­wiedź brzmi: ow­szem, zabie­ga­łeś. Może nie wiesz, nie pamię­tasz albo nie zda­wa­łeś sobie z tego sprawy, ale zale­żało ci na tym, żeby Bóg się do cie­bie ode­zwał.

Nie spo­tyka cię nic, dosłow­nie nic, czego byś do sie­bie w jakiś spo­sób nie przy­cią­gnął. Wyda­rze­nia mile widziane, wyda­rze­nia nie­po­żą­dane, wyda­rze­nia ocze­ki­wane, wyda­rze­nia zaska­ku­jące… Wszystko, co przy­nosi ci życie, wszel­kie doświad­cze­nia, warunki, oko­licz­no­ści, sytu­acje, zaj­ścia i zda­rze­nia, wszystko to do sie­bie przy­cią­gasz. Pyta­nie tylko, czy robisz to świa­do­mie czy nieświa­do­mie, czyn­nie czy bier­nie, umyśl­nie czy nieumyśl­nie, celowo czy przy­pad­kowo.

Jeśli cho­dzi o słowa, które wła­śnie czy­tasz, mogłeś o prze­kaz od Boga sta­rać się nie­świa­do­mie lub bier­nie, ale zapew­niam cię, że to twoja ener­gia nama­gne­so­wała tę książkę i ją do cie­bie przy­cią­gnęła – nie­za­leż­nie od tego, czy w to wie­rzysz, czy nie.

„W porządku”, możesz powie­dzieć. „Załóżmy, że to moż­liwe. Ale pierw­sze zda­nie tej książki mówi, że wła­śnie roz­ma­wia ze mną Bóg. Może ta książka mnie zain­te­re­so­wała, ale nazy­wa­nie jej bez­po­śred­nim prze­ka­zem od Boga to coś zupeł­nie innego. Czy uzna­łeś, że twoja pierw­sza książka to roz­mowa z Bogiem tylko dla­tego, że ty sam tak to postrze­ga­łeś?”

Nie.

Słuszne pyta­nie, ale odpo­wiedź brzmi: nie. Za tym, że moje doświad­cze­nie było bez­po­śred­nią komu­ni­ka­cją z Bosko­ścią, prze­ma­wiały inne, o wiele bar­dziej prze­ko­nu­jące, kon­kretne, wia­ry­godne i nie­od­parte prze­słanki. Kiedy skoń­czysz czy­tać tę książkę, być może sam uznasz, że w jej przy­padku jest podob­nie.

Powta­rzam, nie twier­dzę, że każde słowo, każde zda­nie, każdy aka­pit na tych stro­nach pocho­dzi bez­po­śred­nio od naj­wyż­szej potęgi we wszech­świe­cie. Cho­dzi mi o to, że poja­wie­nie się tej książki w twoim życiu dokład­nie w tej chwili, a także główne prze­sła­nie, jakie ze sobą nie­sie, to wła­śnie prze­kaz od Boga. Dotarła ona do cie­bie wsku­tek tego, co moja wspa­niała przy­ja­ciółka, dr Eli­sa­beth Kübler-Ross, psy­chia­tra i pisarka, dla któ­rej kie­dyś pra­co­wa­łem jako oso­bi­sty asy­stent, zwy­kła nazy­wać „Boską inter­wen­cją”.

To z kolei pro­wa­dzi do pyta­nia, w jaki spo­sób Bóg się z nami kon­tak­tuje. Z mojego rozu­mie­nia i doświad­cze­nia wynika, że komu­ni­kuje się on nie tylko za pomocą słów, ale także – a cza­sem wyłącz­nie – przez dzia­ła­nia, wyda­rze­nia, wizje, obrazy, zapa­chy, dźwięki, pomy­sły, uczu­cia, doświad­cze­nia i przez całe mnó­stwo innych zja­wisk w świe­cie fizycz­nym.

Czy zda­rzyło ci się kie­dyś wpaść na genialny pomysł i przy­pi­sać go nagłemu olśnie­niu, a potem spoj­rzeć w nocne niebo i dokład­nie w tej samej chwili zoba­czyć spa­da­jącą gwiazdę?

Myślisz, że to się wyda­rzyło tak po pro­stu?

Czy zda­rzyło ci się kie­dyś, że pro­wa­dząc auto, zgod­nie z prze­pi­sami zatrzy­ma­łeś się przed zna­kiem „stop” i już chcia­łeś ruszyć dalej, gdy nagle „coś”, bez wyraź­nego powodu, kazało ci zdjąć nogę z gazu i wci­snąć hamu­lec, po czym oka­zało się, że na skrzy­żo­wa­nie z sza­loną pręd­ko­ścią, ni stąd ni zowąd, wje­chał samo­chód?

Myślisz, że unik­ną­łeś groź­nego wypadku, bo po pro­stu mia­łeś szczę­ście?

Czy zda­rzyło ci się kie­dyś, że pod­czas odwie­dzin u przy­ja­ciół zosta­łeś poczę­sto­wany ape­tycz­nie wyglą­da­ją­cym sufle­tem, i już mia­łeś go spró­bo­wać, lecz przy­szło ci do głowy, aby zapy­tać: „Nie ma w tym przy­pad­kiem żad­nych sko­ru­pia­ków?”, po to tylko, by usły­szeć w odpo­wie­dzi: „Ow­szem, są”.

Jak myślisz? Czy to czy­sty traf spra­wił, że nie zawie­ziono cię na sygnale do szpi­tala z wstrzą­sem ana­fi­lak­tycz­nym, ponie­waż suflet zawie­rał skład­nik, na który jesteś sil­nie uczu­lony?

Wszyst­kich wyżej opi­sa­nych sytu­acji doświad­czy­łem na wła­snej skó­rze i jestem prze­ko­nany, że nie ja jeden mogę przy­to­czyć podobne histo­rie o tego typu potycz­kach z „losem”.

Czy na­dal uwa­żasz, że ta książka poja­wiła się w two­jej świa­do­mo­ści, czyli po pro­stu wpa­dła ci w ręce, ot tak, bez żad­nego powodu?

Śmiem sądzić, że przy­wo­ła­łeś ją do sie­bie, że w głębi duszy marzy­łeś o tym, żeby poroz­ma­wiać o rze­czach Boskich z Bosko­ścią, i że to nie zwy­kły łut szczę­ścia, zbieg oko­licz­no­ści czy przy­pa­dek spra­wił, że książka z prze­zna­czo­nym dla cie­bie Bożym prze­sła­niem na każ­dej stro­nie „po pro­stu się poja­wiła” w twoim życiu.

Czy każdy może rozmawiać z Bogiem?

Ciekawe, że więk­szość z nas wie­rzy w ist­nie­nie Siły Wyż­szej, a ci, któ­rzy w Nią wie­rzą, na ogół przyj­mują, że Bóg może prze­mó­wić bez­po­śred­nio do czło­wieka.

Dowie­dzia­łem się, że w ostat­nich latach antro­po­lo­dzy spo­łeczni w róż­nych kra­jach na całym świe­cie prze­pro­wa­dzili ankietę, sta­wia­jąc w niej tylko jedno pyta­nie: „Czy wie­rzysz w Siłę Wyż­szą?”. Jej wyniki poka­zują, że nie­mal w każ­dej kul­tu­rze osiem na dzie­sięć osób odpo­wie­działo „Tak”.

Można zatem wysu­nąć wnio­sek, że nie­mal każdy z wie­rzą­cych uważa, iż Bóg, w taki czy inny spo­sób, prze­mó­wił do ludz­ko­ści. Wydaje się, że co do tego nie ma wąt­pli­wo­ści.

Powie­dziano nam, że Bóg prze­mó­wił do Heno­cha, a potem do innych za jego pośred­nic­twem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powie­dziano nam, że Bóg prze­mó­wił do Moj­że­sza, a potem do innych za jego pośred­nic­twem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powie­dziano nam, że Bóg prze­mó­wił do Zara­tu­stry, a potem do innych za jego pośred­nic­twem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powie­dziano nam, że Bóg prze­mó­wił do Jezusa, a potem do innych za jego pośred­nic­twem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powie­dziano nam, że Bóg prze­mó­wił do Maho­meta, a potem do innych za jego pośred­nic­twem, i wielu uznaje to za prawdę.

Lecz wcale nie jest tak, że każdy, kto twier­dzi, że sły­szał głos Boga, żył w jakichś zamierz­chłych cza­sach. Dla przy­kładu, Mirza Husayn-Ali uro­dził się 12 listo­pada 1817 roku w Tehe­ra­nie w Per­sji (obec­nie Iran), a zmarł zale­d­wie osiem lat przed począt­kiem XX wieku. Męż­czy­zna ten przy­jął imię Bahá’u’lláh i gło­sił, że dostą­pił Boskiego obja­wie­nia. Z jego doświad­cze­nia naro­dziła się nowa wiara, baha­izm, obec­nie wyzna­wana przez miliony ludzi na całym świe­cie.

Lista osób, które są prze­ko­nane, że usły­szały głos Boga, wciąż się powięk­sza. Kil­ka­na­ście przy­kła­dów zamie­ści­łem w dru­giej czę­ści niniej­szej książki. Oczy­wi­ście nie każdy, kto obwiesz­cza, że usły­szał Boże prze­sła­nie, jest od razu zało­ży­cie­lem nowej reli­gii. Ale w pra­wie każ­dym przy­padku doświad­cze­nie to daje począ­tek ducho­wemu prze­obra­że­niu. Osoba, która roz­ma­wia z Bogiem, zmie­nia się na zawsze, zwłasz­cza wtedy, gdy Boskie prze­sła­nie staje się jej życio­wym dro­go­wska­zem.

HEREZJA, SZALEŃSTWO CZY RZECZYWISTOŚĆ?

Takie słynne, ogól­nie znane przy­padki, jak te opi­sane powy­żej, to jed­nak nie wszystko. Więk­szość wie­rzą­cych zga­dza się co do tego, że każda istota ludzka może zwra­cać się do Boga – poprzez modli­twę, bła­ga­nie o pomoc czy ado­ra­cję. Nie wszy­scy jed­nak zga­dzają się z tym, że Bóg czło­wie­kowi odpo­wiada. Są tacy, któ­rzy taki pomysł nazy­wają here­zją, inni dopa­trują się w nim oznak sza­leń­stwa.

Tym­cza­sem nie jest on ani jed­nym, ani dru­gim. To rze­czy­wi­stość.

Bóg prze­ma­wia do nas wszyst­kich, przez cały czas. Jego prze­ka­zom nada­jemy po pro­stu inne nazwy; mówimy o kobie­cej intu­icji, cudow­nym wglą­dzie, obja­wie­niu, a nawet prze­bły­sku geniu­szu. Dozna­jemy „olśnie­nia”, odczu­wamy „nagły impuls”.

Mówi się, że takie nie­ocze­ki­wane myśli poja­wiają się „zni­kąd”. Nie potra­fimy ich wytłu­ma­czyć, ale nie przyj­dzie nam do głowy, żeby nazwać je prze­sła­niem od Boga. Coś takiego nie prze­szłoby nam nawet przez gar­dło. Boimy się, że zosta­niemy wyśmiani, zepchnięci na mar­gi­nes. Dla­tego uni­kamy takich wypo­wie­dzi, nawet jeśli uwa­żamy, że w pew­nym sen­sie dokład­nie coś takiego nam się przy­da­rzyło, że to Bóg szep­nął nam coś na ucho.

Już sły­szę twoją ripo­stę: „Cze­kaj, cze­kaj…Wcze­śniej powie­dzia­łeś, że Bóg komu­ni­kuje się z każ­dym, kto o to zabiega. Teraz z kolei twier­dzisz, że Bóg roz­ma­wia ze wszyst­kimi, cały czas. To w końcu co jest prawdą?”

Jedno i dru­gie.

Cho­dzi o to, że wszy­scy nie­ustan­nie dążymy do roz­mowy z Bogiem, nawet ci z nas, któ­rzy nie wie­rzą w żadną Siłę Wyż­szą.

Wszystko polega na obiegu ener­gii.

Życie to ener­gia. Zarówno my, ludzie, jak i cała reszta - rośliny, zwie­rzęta, kamie­nie, góry, pla­nety, słońca, gwiazdy, chmury, wiatr, owady, dosłow­nie wszystko – jeste­śmy rzut­ni­kami ener­gii. Ener­gia to nasze two­rzywo, bez prze­rwy ją wchła­niamy i emi­tu­jemy.

Pra­gnie­nie pozna­nia naj­więk­szych tajem­nic życia to emi­sja naszej myślo­wej, emo­cjo­nal­nej i ducho­wej ener­gii naj­wyż­szego rzędu. Tak samo jak nasze wewnętrzne bła­ga­nia, gdy pró­bu­jemy zna­leźć roz­wią­za­nie głę­boko oso­bi­stych czy palą­cych pro­ble­mów.

Ze swego wnę­trza wysy­łamy woła­nie skie­ro­wane do cze­goś na zewnątrz nas. Bez względu na to, czy nazwiemy to „Bogiem” czy nie, coś to nasze woła­nie odbiera i natych­miast na nie odpo­wiada.

Nawet gdy nie sto­imy w obli­czu poważ­nych wyzwań, gdy nie zma­gamy się z praw­dzi­wymi nie­szczę­ściami, ale po pro­stu mie­rzymy się z drob­nymi fru­stra­cjami i codzien­nymi bolącz­kami, wzdy­chamy i z całego serca łak­niemy porady skądś, cho­ciażby z głębi naszej duszy, gdzie – jak mamy nadzieję – kryje się odwieczna mądrość, gdzie zacho­wało się wspo­mnie­nie, pozo­sta­wione przez kogoś, kto bory­kał się z podob­nym dyle­ma­tem.

W ten spo­sób pró­bu­jemy nawią­zać roz­mowę z Bogiem – jeśli wie­rzymy w Jego ist­nie­nie – lub połą­czyć się z jakim­kol­wiek źró­dłem mądro­ści i jasnego oglądu we wszech­świe­cie. Zwra­camy się do skarb­nicy wie­dzy, czym­kol­wiek jest, aby zaczerp­nąć wię­cej infor­ma­cji na temat naszego obec­nego poło­że­nia, tara­pa­tów, w jakich się zna­leź­li­śmy, łami­główki, któ­rej roz­wi­kła­nie wydaje się poza zasię­giem naszych moż­li­wo­ści.

Wie­rzę, że to wła­śnie w odpo­wie­dzi na takie woła­nie tra­fiła do cie­bie książka, którą teraz czy­tasz.

Uwa­żam też, że roz­ma­wiamy z Bogiem przez cały czas, ponie­waż nie­ustan­nie tęsk­nimy za spo­ko­jem, poko­jem, rado­ścią, jasno­ścią widze­nia i miło­ścią, i ema­nu­jemy tą tęsk­notą nie­mal w każ­dej chwili życia. To natu­ralne nadzieje i marze­nia, upodo­ba­nia i pra­gnie­nia naszego gatunku.

Wibra­cje emi­to­wa­nej przez nas ener­gii roz­cho­dzą się w kosmo­sie, są jak roz­le­ga­nie się dzwonka u drzwi Boga. Możemy się zastrze­gać, że nie zabie­gamy wprost o roz­mowę z Bogiem, wystar­czy jed­nak, że liczymy na to, iż zarówno dzień dzi­siej­szy, jak i nad­cho­dzący tydzień, mie­siąc, rok, całe nasze życie będą udane. A kiedy Bóg otwiera drzwi i pyta: „W czym mogę pomóc?”, nasze serca i umy­sły wyra­żają te pra­gnie­nia jasno i wyraź­nie, nie­ważne, czy uży­wamy przy tym słów, czy też nie.

Widzę, że już zaczą­łem odpo­wia­dać na pyta­nie, od któ­rego zaczyna się kolejny roz­dział.

Dlaczego warto rozmawiać z Bogiem?

W życiu każ­dego z nas zda­rzają się chwile, kiedy po pro­stu padamy na kolana – czę­sto w prze­no­śni, ale cza­sem dosłow­nie – gdy zma­gamy się z nie­ustan­nymi wyzwa­niami codzien­nej egzy­sten­cji w fizycz­nym świe­cie.

To wła­śnie w takich chwi­lach roz­mowa z Bogiem oka­zuje się nad­zwy­czaj przy­datna. Taki dia­log pomaga nam lepiej zro­zu­mieć, wzmac­nia nas i odbu­do­wuje naszą siłę woli. Infor­ma­cje, które uzy­sku­jemy, pod­no­szą nas na duchu, co nie tylko pozwala nam iść dalej, ale też pobu­dza, zachęca, inspi­ruje do dal­szego dzia­ła­nia.

Cza­sami spra­wić to może jedy­nie wia­do­mość od Boga. Dla­tego warto pamię­tać o tym, co powie­dzia­łem wcze­śniej: Bóg poro­zu­miewa się z nami nie tylko za pomocą słów, ale rów­nież poprzez różne zja­wi­ska zacho­dzące w fizycz­nym świe­cie. Wspo­mi­na­łem już o dosko­nale zgra­nej w cza­sie spa­da­ją­cej gwieź­dzie i o zaska­ku­ją­cym impul­sie, żeby „wci­snąć hamu­lec”, który może poja­wić się nie tylko pod­czas pro­wa­dze­nia samo­chodu – cza­sem trzeba także „poha­mo­wać” myśli. Wia­do­mość od Boga może kryć się w kon­kret­nej książce, któ­rej tytuł jesz­cze kilka mie­sięcy czy kilka lat wcze­śniej w ogóle nie zwró­ciłby two­jej uwagi.

Bądź otwarty na wia­do­mo­ści od Boga, nawet jeśli w niego nie wie­rzysz albo wie­rzysz w Jego ist­nie­nie, ale nie w to, że kie­dy­kol­wiek mógłby się do cie­bie ode­zwać.

POGLĄDY, PERSPEKTYWY I HORYZONTY

Kiedy zmie­nia się nasza ener­gia, rów­nież nasze jutro przy­biera inny kształt. Pamię­tasz, jak mówi­łem o tym, że ener­gia two­rzy całą ota­cza­jącą nas rze­czy­wi­stość?

No dobrze, może nie uży­łem dokład­nie takich słów, choć powi­nie­nem był. Powie­dzia­łem, że wszystko, co ist­nieje, to ener­gia w jakiejś postaci, a ponie­waż to prawda, mówię teraz, że okre­ślona ener­gia two­rzy wszystko, co się dzieje.

Różne ener­gie oddzia­łują na sie­bie nawza­jem. Można to udo­wod­nić, wle­wa­jąc wrzą­tek do lodo­wa­tej wody albo zwra­ca­jąc się do życio­wego part­nera czu­łym, zalot­nym tonem. A zatem ener­gia wywo­łuje zmianę w sta­nie ener­gii innych rze­czy czy osób.

Zmiana to inne okre­śle­nie two­rze­nia. Kiedy coś się zmie­nia, prze­staje być tym, czym było wcze­śniej. Zostało więc stwo­rzone na nowo.

Idźmy dalej. To, co nazy­wamy „myślą”, jest także posta­cią ener­gii. Można ją zmie­rzyć. Czę­sto można ją nawet odczuć. Możesz nie tylko odczu­wać wła­sne myśli na swój temat, ale nawet poczuć, co myślą o tobie inni, nawet jeśli nie wyra­żają tego na głos. Podob­nie inni czę­sto czują, co myślisz sam o sobie, nawet jeśli o tym nie mówisz.

Wiemy więc, że myśli są twór­cze. Posia­dają moc spraw­czą. Mogą przy­no­sić efekty.

Zatem jeśli nosisz w sobie myśl, że Bóg ist­nieje oraz może się zwra­cać – i rze­czy­wi­ście się zwraca – bez­po­śred­nio do ludzi, w tym rów­nież do cie­bie, to zapewne prę­dzej czy póź­niej prze­ko­nasz się, że idąc przez życie pro­wa­dzisz cią­głą roz­mowę z Bogiem, w dzień i w nocy, szcze­gól­nie w klu­czo­wych momen­tach swo­jej wędrówki. I ow­szem, czę­sto możesz też usły­szeć, jak Bóg do cie­bie prze­ma­wia.

Sęk w tym, że naszej kul­tu­rze raczej obce jest prze­ko­na­nie, że coś takiego jest moż­liwe. Zatem kiedy doświad­czamy roz­mowy z Bogiem, trudno jest nam to przy­jąć do wia­do­mo­ści. Wielu zbywa to, co sły­szy, jako wytwór wła­snej wyobraźni, pobożne życze­nie, czy nawet uro­je­nie.

Ale jeśli odrzu­cimy panu­jący w spo­łe­czeń­stwie scep­ty­cyzm, powszechne powąt­pie­wa­nie, z jakim spo­tyka się pomysł, że Bóg z nami roz­ma­wia – bez­po­śred­nio i oso­bi­ście, z każ­dym z nas indy­wi­du­al­nie, na milion spo­so­bów, w tysią­cach chwil, w ciągu setek żyć – będziemy mogli posze­rzyć swoje hory­zonty, przy­jąć inną per­spek­tywę, odświe­żyć poglądy na życie, a wszystko to dzięki temu, że usły­szymy, co Bóg ma nam do powie­dze­nia.

Osoby, które odbie­rają prze­kazy od Boga i zgod­nie z nimi dzia­łają, zmie­niają nie tylko swoje per­spek­tywy, ale rów­nież swoje pro­spek­tywy. Innymi słowy, istot­nie pomna­żają swoje szanse na to, że w ich życiu zagosz­czą praw­dziwa radość i wewnętrzny spo­kój, że cie­szyć się będą szczę­ściem, że wiele osią­gną sami, ale też wniosą cenny wkład w życie innych.

Trudno o lep­szy powód do tego, żeby roz­ma­wiać z Bogiem.

MUSIMY MIEĆ CO DO TEGO JASNOŚĆ

Jeśli cho­dzi o roz­mowę z Bogiem i wsłu­chi­wa­nie się w Jego prze­kaz, nie­sły­cha­nie ważne jest to, aby­śmy w pełni i głę­boko pojęli praw­dziwą naturę Boga. Musimy mieć abso­lutną jasność co do tego, jak roz­po­zna­wać słuszne, wia­ry­godne, ważne i auten­tyczne prze­sła­nia, kie­ro­wane do nas przez Boskość. Będą one speł­niać nastę­pu­jące warunki:

Prze­sła­nia Boga zawsze służą two­jemu naj­le­piej poj­mo­wa­nemu inte­re­sowi.

Prze­sła­nia Boga niosą pozy­tywną, nasy­coną miło­ścią ener­gię.

Bóg ni­gdy,

prze­nigdy

nie wysłałby nikomu wia­do­mo­ści, w któ­rej naka­zy­wałby zra­nić lub skrzyw­dzić innego czło­wieka.

Nie­stety, zda­rzało się, że ktoś sobie coś uroił, a potem krzyw­dził czy wręcz zabi­jał innych, twier­dząc, że robi to na pole­ce­nie Boga. Patrząc na to z szer­szej per­spek­tywy, na Ziemi pro­wa­dzono wię­cej wojen w imię Boga i pod sztan­da­rem reli­gii niż z jakie­go­kol­wiek innego powodu.

Jak to moż­liwe, że ludzie posu­wają się do takich czy­nów? Czę­sto się nad tym zasta­na­wiamy. Ale prze­cież nawet w Biblii mówi się o tym, że Bóg wzy­wał ludzi do zabi­ja­nia innych. Jeśli prze­czy­tasz tę sta­ro­żytną księgę z kal­ku­la­to­rem w ręku i pod­li­czysz wszyst­kie wspo­mniane w niej ofiary, okaże się, że z roz­ma­itych powo­dów Bóg naka­zał zgła­dze­nie milio­nów ludzi.

Czy taka jest prawda? Nie.

Nie można zaprze­czyć, że takie nakazy zapi­sane są w Biblii, ale nie­prawdą jest, że rze­czy­wi­ście pocho­dzą one od Boga. Uwa­żam, że auto­rzy ustę­pów opi­su­ją­cych rze­komo Boskie pole­ce­nia, nie­stety, po pro­stu cier­pieli na uro­je­nia.

Po czym można roz­po­znać praw­dziwą wia­do­mość pocho­dzącą od Boga? Przede wszyst­kim trzeba roz­wa­żyć, czy speł­nia trzy wymie­nione wyżej warunki, ale praw­dzi­wym spraw­dzia­nem jest oso­bi­ste doświad­cza­nie. Jestem pewien, że gdy już nawią­żesz kon­takt z Bogiem, będziesz umiał odróż­nić prawdę od fał­szu. A kiedy cała ludz­kość poj­mie – w pełni, cał­ko­wi­cie i dokład­nie – praw­dziwą naturę Bosko­ści, to zro­zu­mie, dla­czego jaka­kol­wiek suge­stia, jakoby Bóg naka­zał komuś zakoń­czyć życie innego czło­wieka, nie może być prawdą.

PRZESŁANIE BOGA DLA ŚWIATA

Pamię­tam dzień, w któ­rym sie­dzia­łem w stu­diu tele­wi­zyj­nym. Oświe­tlały mnie wiel­kie reflek­tory, kamery nagry­wały, a mikro­fony wychwy­ty­wały każde słowo. „Dobrze, a więc twier­dzi pan, że roz­ma­wiał z Bogiem, to w takim razie, pro­szę nam powie­dzieć… jak brzmi prze­sła­nie Boga dla świata?”

Słowa te wypo­wie­dział słynny pre­zen­ter, gospo­darz jed­nego z naj­po­pu­lar­niej­szych ame­ry­kań­skich poran­nych pro­gra­mów tele­wi­zyj­nych. Zapy­tał mnie o odpo­wiedź na naj­waż­niej­sze pyta­nie wszech cza­sów.

„Może pan je tro­chę skró­cić? Do jed­nego czy dwóch zdań?”, dodał. „Mamy około trzy­dzie­stu sekund”.

Zaczą­łem się gorącz­kowo zasta­na­wiać. Jak można w pół­mi­nu­to­wej wypo­wie­dzi zawrzeć istotę Boskiego prze­sła­nia, wyra­zić to, czego świat powi­nien się dowie­dzieć przede wszyst­kim?

I nagle mnie „olśniło”, usły­sza­łem w gło­wie pod­po­wiedź Boga. Zamru­ga­łem i zło­ży­łem oświad­cze­nie, które zasko­czyło nawet mnie samego. „Tak naprawdę mogę je wyra­zić w czte­rech sło­wach”.

Gospo­darz uniósł z nie­do­wie­rza­niem brwi, ale natych­miast ukrył zdzi­wie­nie, i już z poke­rową twa­rzą ode­zwał się do kamery: „W porządku, panie i pano­wie, z ust czło­wieka, który twier­dzi, że obcuje z Bosko­ścią, wia­do­mość od Boga dla świata… w czte­rech sło­wach”.

Wie­dzia­łem, że w domach na całym świe­cie oglą­dają mnie miliony. To była moja szansa, aby prze­ka­zać naj­waż­niej­szą wia­do­mość od Boga ogrom­nej rze­szy ludzi, dużo więk­szej, niż mógł­bym sobie wyma­rzyć. Patrząc pro­sto w obiek­tyw, powtó­rzy­łem słowa, które wła­śnie na mnie spły­nęły, bym oznaj­mił je światu…

„Zupeł­nie źle mnie zro­zu­mie­li­ście”.

Póź­niej napi­sa­łem książkę zaty­tu­ło­waną Prze­sła­nie Boga dla świata. Te cztery słowa sta­no­wią pod­ty­tuł. Być może zacie­kawi cię jej treść.

PRAWDZIWA NATURA BOGA

Jeśli uwa­żamy, że Bóg jest mściwy, i wie­rzymy, że życzy sobie, aby z jak­kol­wiek uza­sad­nia­nych powo­dów zabi­jano ludzi – jeśli uzna­jemy, że Bóg osą­dza, potę­pia i karze nas za to, że nie wypeł­niamy jego pole­ceń – w two­rzo­nym przez nas świe­cie sami będziemy mściwi, sami pozwo­limy na to, aby z jakichś uspra­wie­dli­wia­nych przez nas powo­dów ginęli ludzie. Będziemy osą­dzać, potę­piać i karać innych za to, że nie wypeł­niają naszych pole­ceń.

Oczy­wi­ście, dokład­nie taki świat mamy teraz.

Słu­cha­jąc wia­do­mo­ści, czę­sto zada­jemy sobie pyta­nie: „Jak można zro­bić coś tak strasz­nego dru­giemu czło­wie­kowi?”. Cał­ko­wi­cie umyka nam jed­nak to, że spo­sób, w jaki my, ludzie, trak­tu­jemy bliź­nich, opiera się na naszym zbio­ro­wym prze­ko­na­niu o postę­po­wa­niu Boga wobec nas, prze­ko­na­niu opar­tym na róż­nych księ­gach sprzed tysięcy lat, gło­szą­cych jakoby to, co Bóg obja­wił ludziom przez roz­ma­wia­ją­cych z Nim „pro­ro­ków”.

Czy nie byłoby mądre, aby­śmy odbyli wła­sne roz­mowy z Bogiem i spraw­dzili, czy coś z tych sta­ro­żyt­nych prze­ka­zów nie zagi­nęło w tłu­ma­cze­niu albo już na samym początku nie zostało opacz­nie zro­zu­miane?

Czy bawi­łeś się kie­dyś w „głu­chy tele­fon”, grę towa­rzy­ską, w któ­rej ktoś szep­cze coś do ucha oso­bie sie­dzą­cej obok, ta szep­cze to do ucha następ­nej, i tak po kolei, aż wia­do­mość obie­gnie cały pokój? Co się zwy­kle na końcu oka­zuje? To, co sły­szy ostat­nia osoba, sta­nowi mocno znie­kształ­coną wer­sję ory­gi­nal­nej wypo­wie­dzi.

Teraz pomnóż ten efekt przez miliony uszu i tysiące lat, a uświa­do­misz sobie, dla­czego warto oso­bi­ście poroz­ma­wiać z Bogiem.

Kiedy ostat­nio zwró­ci­łem się do Boga, a było to dwa­dzie­ścia sześć mie­sięcy przed napi­sa­niem tej książki, otrzy­ma­łem wia­do­mość, którą nazwa­łem „roz­wią­za­niem kwe­stii Boga”. Jak się dowie­dzia­łem, wystar­czy­łoby żeby ludz­kość przy­jęła nową defi­ni­cję Boga, a można by wyeli­mi­no­wać ogromną liczbę pro­ble­mów obec­nego świata.

Boga, jak usły­sza­łem, naj­do­kład­niej opi­sują dwa słowa: czy­sta miłość.

Kiedy dzielę się tym prze­sła­niem z uczest­ni­kami warsz­ta­tów, za każ­dym razem jakaś kie­ro­wana życz­li­wo­ścią osoba pod­nosi rękę i mówi: „Och, Neale, Neale… naprawdę słu­cha­li­śmy cię przez dwa­dzie­ścia minut tylko po to, żeby usły­szeć wiel­kie nowe obja­wie­nie: Bóg jest miło­ścią? Prze­cież tę mądrość głosi każda reli­gia. Reli­gie mogą róż­nić się dogma­tami i dok­try­nami, ale żadna z nich nie zaprze­cza temu, że Bóg to miłość!”.

Wtedy ja powoli uno­szę rękę i wyja­śniam: „Nie powie­dzia­łem «Bóg to miłość». Powie­dzia­łem «Bóg to czy­sta miłość»”.

„No dobrze,” odpo­wiada z sali ta przy­ja­zna dusza. „Ale na czym polega róż­nica?”

„Róż­nica – tłu­ma­czę cier­pli­wie – polega na tym, że czy­sta miłość niczego w zamian nie potrze­buje, nie ocze­kuje, nie wymaga i nie żąda”.

Jeśli więc przyj­miemy czy­stą miłość jako nowe okre­śle­nie Boga, i tę ideę będziemy pro­pa­go­wać, opo­wia­dać o niej szer­szemu gronu (przy­kłady w dal­szej czę­ści książki), zro­zu­miemy, jak bar­dzo odbiega ona od orto­dok­syj­nych nauk na temat Siły Wyż­szej. Tak olbrzy­mia roz­bież­ność rodzi kolejne pyta­nie: „Czy ludz­kość odważy się w to uwie­rzyć?”. To prze­cież wywo­ła­łoby na całym świe­cie wielką teo­lo­giczną rewo­lu­cję.

Gło­sze­nie, że Bóg niczego nie potrze­buje i niczego nie żąda, a więc ni­gdy nie osą­dza, nie potę­pia ani nie karze, więk­szość reli­gii świata uzna­łaby za bluź­nier­stwo, ponie­waż uczą one cze­goś dokład­nie prze­ciw­nego.

Ale zasta­nówmy się. Nowa defi­ni­cja cał­ko­wi­cie zmie­ni­łaby nasze zasad­ni­cze rozu­mie­nie Boga. Posta­wi­łaby przed świa­tem nowy wzo­rzec, nową etykę, nowe moralne fun­da­menty pod­trzy­mu­jące zarówno nasze zbio­rowe, jak i indy­wi­du­alne wybory i decy­zje. Nie mogli­by­śmy już racjo­na­li­zo­wać ani uza­sad­niać nie­god­nego trak­to­wa­nia innych, powo­łu­jąc się na to, że to samo Bóg robi z nami.

Jakże czę­sto, ku mej roz­pa­czy, oka­zuje się, jak trudno jest nam darzyć czy­stą miło­ścią choćby osobę, z którą dzie­limy łóżko. Ilu z nas może przy­siąc, że mówiąc swemu part­ne­rowi „Kocham cię”, ma na myśli „nie potrze­buję, nie ocze­kuję i nie wyma­gam niczego w zamian”? Z pew­no­ścią nie możemy też wyobra­zić sobie Boga, który byłby tak wła­śnie nasta­wiony wobec nas.

POWÓD NAJLEPSZY ZE WSZYSTKICH

Widzimy więc, że powin­ni­śmy roz­ma­wiać z Bogiem z co naj­mniej trzech powo­dów:

Aby posze­rzyć hory­zonty i wzbo­ga­cić per­spek­tywę.

Aby mieć nie­zmą­coną jasność co do

praw­dzi­wej natury

Bosko­ści.

Aby wpro­wa­dzać

czy­stą miłość

do rela­cji z naszymi życio­wymi part­ne­rami.

Ale cze­kaj, przy­cho­dzi mi na myśl jesz­cze jeden powód, być może naj­waż­niej­szy, naj­bar­dziej oso­bi­sty dla każ­dego z nas:

Aby prze­stać zadrę­czać się samot­no­ścią.

Nie spo­tka­łem jesz­cze nikogo, kto cho­ciaż raz w życiu nie poczuł się opusz­czony i samotny, nawet będąc wśród ludzi. Cza­sem nawet szcze­gól­nie wśród ludzi. Wszy­scy pra­gniemy mieć powier­nika, kogoś, z kim mogli­by­śmy roz­ma­wiać o naj­istot­niej­szych rze­czach. Naszych naj­więk­szych lękach. Naj­głęb­szych pra­gnie­niach. Naj­okrop­niej­szych błę­dach. Naj­bar­dziej gorz­kich żalach. Naj­bar­dziej ego­istycz­nych marze­niach. Naj­wspa­nial­szych nadzie­jach.

Marzy nam się, aby ktoś wysłu­chał naszych naj­bar­dziej bole­snych wyznań, odpo­wie­dział na naj­bar­dziej zagma­twane życiowe pyta­nia i pomógł zagoić się naj­do­tkliw­szym ranom. Potrzebny nam ktoś, kto zaofia­ruje nam w tej dłu­giej i samot­nej podróży przez życie towa­rzy­stwo doda­jące otu­chy, nio­sące pocie­chę, wzbo­ga­ca­jące duszę. Zda­rza się, że pod­czas bez­sen­nych nocy, zmę­czeni goni­twą myśli, odkry­wamy tę czwartą, naj­waż­niej­szą odpo­wiedź na pyta­nie: „Dla­czego warto roz­ma­wiać z Bogiem?”. I, co cie­kawe, gdy tylko podej­mu­jemy z nim dia­log – nie­ważne, czy nazy­wamy to „roz­mową z Bogiem”, czy nie – samot­ność prze­staje nas drę­czyć.

I tak docho­dzimy do kolej­nego pyta­nia.

Czy Bóg cię słucha?

Nie ma takiej moż­li­wo­ści, żeby Bóg cię nie słu­chał. Dla­czego? Mogę to świet­nie wytłu­ma­czyć.

Bóg słu­cha cię nie­ustan­nie, ponie­waż ty i Bóg ni­gdy nie jeste­ście od sie­bie oddzie­leni.

Pozwól mi wyra­zić to pię­cioma sło­wami: Ty i Bóg sta­no­wi­cie jed­ność. Wszyst­kie rze­czy są jed­nym.

Ist­nieje tylko jedno, a wszyst­kie rze­czy sta­no­wią część Jedni, która Jest. Mię­dzy tobą a Bogiem nie ma podziału.

Twier­dze­nie, że ty i Bóg sta­no­wi­cie jed­ność, kłóci się z dok­try­nami głów­nych reli­gii świata. Więk­szość tra­dy­cyj­nych wyznań uzna­łaby je za skrajną here­zję.

Reli­gie te gło­szą, że Bóg nas stwo­rzył, ale nie jest taki sam jak my. I z tym się zga­dzam. Twier­dze­nie, że Bóg i ty sta­no­wi­cie jed­ność, nie jest rów­no­znaczne z tym, że Bóg i ty jeste­ście tacy sami.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki