Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Rozpocznij własną rozmowę z Bogiem!
Nie zdziw się, ale właśnie mówi do ciebie Bóg. Co więcej, robi to cały czas! Neale Donald Walsch, autor bestsellerowych Rozmów z Bogiem, zaprasza cię do świadomej obecności w życiu i doświadczania własnych rozmów z Bogiem. Dowodzi, że Bóg przemawia do ciebie na sto sposobów w każdej chwili, używając emocji, słów, obrazów, idei, metafor i wydarzeń, które mogą odmienić twoje życie.
Poznaj słynną anegdotę, w której Neale dzieli się z czytelnikami ironicznym przesłaniem od Boga, składającym się z czterech słów: Zupełnie źle mnie zrozumieliście.
Dowiedz się, w jak nieoczekiwany, niezapomniany, tajemniczy i cudowny sposób Bóg może ci się nagle objawić, by przekazać ważne przesłanie, które będzie oddziaływać na ciebie do końca twoich dni. Daj się porwać niezwykłym historiom, w których Neale i inni duchowi podróżnicy opowiadają o okolicznościach swych doświadczeń Boga. A są wśród nich:
• matka, która w doznanej wizji znalazła odpowiedź na trapiące ją pytania;
• kobieta, która otrzymała zapewnienie, że zostanie uzdrowiona;
• nauczycielka, której nieoczekiwana wiadomość pomogła nawiązać kontakt z uczniami;
• naukowiec, którego życie po doświadczeniu obecności Boga całkowicie się odmieniło;
• samotna matka, która zrozumiała, że Bóg odpowiedział na jej modlitwy.
Zapoznaj się z inspirującymi komentarzami, którymi Neale opatrzył każdą z tych wspaniałych opowieści! Nawiąż własną rozmowę z Bogiem, korzystając z wyjątkowego poradnika, prowadzącego przez sześć etapów tego procesu. Przekonaj się też, jak pogłębić dialog, gdy już się dostroisz do Bożej Mowy!
Książka Bóg mówi pomoże ci zrozumieć, że naprawdę rozmawiasz z Bogiem przez cały czas!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 179
CZĘŚĆ PIERWSZA
Rozumienie mowy Boga
Tam, gdzie Jestestwo, tam i Bóg.
Mistrz Eckhart
Nie zdziw się, ale właśnie rozmawia z tobą Bóg.
Bo dlaczego, twoim zdaniem, ta książka trafiła do ciebie akurat teraz? Przypadek? Zbieg okoliczności? Ślepy traf?
Serio? Naprawdę myślisz, że na obecnym etapie swojego życia, kiedy rzeczywiście potrzebujesz odpowiedzi, natknąłeś się na te słowa wskutek zwykłego zbiegu okoliczności?
Wiem, wiem, to brzmi nieprawdopodobnie; to wręcz niemożliwe, aby Bóg – o ile w ogóle istnieje – postanowił porozmawiać z tobą osobiście, właśnie teraz. Dlaczego miałby to robić?
Rozważmy to pytanie w szerszym kontekście. Załóżmy, że Bóg rozmawia z tobą całkiem chętnie, i nie tylko z tobą, ale z nami wszystkimi. Nie tylko z papieżem, ze świętymi i mędrcami, czy – od czasu do czasu, tu i ówdzie – z jakimś nauczycielem duchowym albo zwykłym pisarzem. Przypuśćmy, że Bóg zwraca się bezpośrednio do każdego, kto pragnie takiej rozmowy. A nawet, co brzmi jeszcze bardziej intrygująco, Bóg porozumiewa się z nami wszystkimi przez cały czas, nawet jeśli o to nie zabiegamy.
Cóż, zdradzę ci coś: oba stwierdzenia są prawdziwe.
Aha, i jeszcze jedno: Bóg istnieje. To też prawda.
Siła Wyższa, o ile zakładasz, że w ogóle taka istnieje, niekoniecznie musi odpowiadać twoim wyobrażeniom na jej temat. Możesz określać ją w dowolny sposób: On, Ona, Życie, Źródło, Czysta Energia, Pierwotna Esencja, Wszechświat itp. Ale Bóg to rzeczywistość, bez dwóch zdań. A dwukierunkowa komunikacja z tym jak najbardziej rzeczywistym Bogiem może odmienić twoje życie.
„Zaraz, zaraz”, możesz powiedzieć, domagając się odpowiedzi na wcześniejsze pytanie. „To dla mnie naprawdę ważne. Dlaczego ten « Bóg», który według ciebie istnieje, miałby nagle do mnie przemówić, skoro w ogóle o to nie zabiegałem?”
Odpowiedź brzmi: owszem, zabiegałeś. Może nie wiesz, nie pamiętasz albo nie zdawałeś sobie z tego sprawy, ale zależało ci na tym, żeby Bóg się do ciebie odezwał.
Nie spotyka cię nic, dosłownie nic, czego byś do siebie w jakiś sposób nie przyciągnął. Wydarzenia mile widziane, wydarzenia niepożądane, wydarzenia oczekiwane, wydarzenia zaskakujące… Wszystko, co przynosi ci życie, wszelkie doświadczenia, warunki, okoliczności, sytuacje, zajścia i zdarzenia, wszystko to do siebie przyciągasz. Pytanie tylko, czy robisz to świadomie czy nieświadomie, czynnie czy biernie, umyślnie czy nieumyślnie, celowo czy przypadkowo.
Jeśli chodzi o słowa, które właśnie czytasz, mogłeś o przekaz od Boga starać się nieświadomie lub biernie, ale zapewniam cię, że to twoja energia namagnesowała tę książkę i ją do ciebie przyciągnęła – niezależnie od tego, czy w to wierzysz, czy nie.
„W porządku”, możesz powiedzieć. „Załóżmy, że to możliwe. Ale pierwsze zdanie tej książki mówi, że właśnie rozmawia ze mną Bóg. Może ta książka mnie zainteresowała, ale nazywanie jej bezpośrednim przekazem od Boga to coś zupełnie innego. Czy uznałeś, że twoja pierwsza książka to rozmowa z Bogiem tylko dlatego, że ty sam tak to postrzegałeś?”
Nie.
Słuszne pytanie, ale odpowiedź brzmi: nie. Za tym, że moje doświadczenie było bezpośrednią komunikacją z Boskością, przemawiały inne, o wiele bardziej przekonujące, konkretne, wiarygodne i nieodparte przesłanki. Kiedy skończysz czytać tę książkę, być może sam uznasz, że w jej przypadku jest podobnie.
Powtarzam, nie twierdzę, że każde słowo, każde zdanie, każdy akapit na tych stronach pochodzi bezpośrednio od najwyższej potęgi we wszechświecie. Chodzi mi o to, że pojawienie się tej książki w twoim życiu dokładnie w tej chwili, a także główne przesłanie, jakie ze sobą niesie, to właśnie przekaz od Boga. Dotarła ona do ciebie wskutek tego, co moja wspaniała przyjaciółka, dr Elisabeth Kübler-Ross, psychiatra i pisarka, dla której kiedyś pracowałem jako osobisty asystent, zwykła nazywać „Boską interwencją”.
To z kolei prowadzi do pytania, w jaki sposób Bóg się z nami kontaktuje. Z mojego rozumienia i doświadczenia wynika, że komunikuje się on nie tylko za pomocą słów, ale także – a czasem wyłącznie – przez działania, wydarzenia, wizje, obrazy, zapachy, dźwięki, pomysły, uczucia, doświadczenia i przez całe mnóstwo innych zjawisk w świecie fizycznym.
Czy zdarzyło ci się kiedyś wpaść na genialny pomysł i przypisać go nagłemu olśnieniu, a potem spojrzeć w nocne niebo i dokładnie w tej samej chwili zobaczyć spadającą gwiazdę?
Myślisz, że to się wydarzyło tak po prostu?
Czy zdarzyło ci się kiedyś, że prowadząc auto, zgodnie z przepisami zatrzymałeś się przed znakiem „stop” i już chciałeś ruszyć dalej, gdy nagle „coś”, bez wyraźnego powodu, kazało ci zdjąć nogę z gazu i wcisnąć hamulec, po czym okazało się, że na skrzyżowanie z szaloną prędkością, ni stąd ni zowąd, wjechał samochód?
Myślisz, że uniknąłeś groźnego wypadku, bo po prostu miałeś szczęście?
Czy zdarzyło ci się kiedyś, że podczas odwiedzin u przyjaciół zostałeś poczęstowany apetycznie wyglądającym sufletem, i już miałeś go spróbować, lecz przyszło ci do głowy, aby zapytać: „Nie ma w tym przypadkiem żadnych skorupiaków?”, po to tylko, by usłyszeć w odpowiedzi: „Owszem, są”.
Jak myślisz? Czy to czysty traf sprawił, że nie zawieziono cię na sygnale do szpitala z wstrząsem anafilaktycznym, ponieważ suflet zawierał składnik, na który jesteś silnie uczulony?
Wszystkich wyżej opisanych sytuacji doświadczyłem na własnej skórze i jestem przekonany, że nie ja jeden mogę przytoczyć podobne historie o tego typu potyczkach z „losem”.
Czy nadal uważasz, że ta książka pojawiła się w twojej świadomości, czyli po prostu wpadła ci w ręce, ot tak, bez żadnego powodu?
Śmiem sądzić, że przywołałeś ją do siebie, że w głębi duszy marzyłeś o tym, żeby porozmawiać o rzeczach Boskich z Boskością, i że to nie zwykły łut szczęścia, zbieg okoliczności czy przypadek sprawił, że książka z przeznaczonym dla ciebie Bożym przesłaniem na każdej stronie „po prostu się pojawiła” w twoim życiu.
Ciekawe, że większość z nas wierzy w istnienie Siły Wyższej, a ci, którzy w Nią wierzą, na ogół przyjmują, że Bóg może przemówić bezpośrednio do człowieka.
Dowiedziałem się, że w ostatnich latach antropolodzy społeczni w różnych krajach na całym świecie przeprowadzili ankietę, stawiając w niej tylko jedno pytanie: „Czy wierzysz w Siłę Wyższą?”. Jej wyniki pokazują, że niemal w każdej kulturze osiem na dziesięć osób odpowiedziało „Tak”.
Można zatem wysunąć wniosek, że niemal każdy z wierzących uważa, iż Bóg, w taki czy inny sposób, przemówił do ludzkości. Wydaje się, że co do tego nie ma wątpliwości.
Powiedziano nam, że Bóg przemówił do Henocha, a potem do innych za jego pośrednictwem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powiedziano nam, że Bóg przemówił do Mojżesza, a potem do innych za jego pośrednictwem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powiedziano nam, że Bóg przemówił do Zaratustry, a potem do innych za jego pośrednictwem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powiedziano nam, że Bóg przemówił do Jezusa, a potem do innych za jego pośrednictwem, i wielu ludzi uznaje to za prawdę. Powiedziano nam, że Bóg przemówił do Mahometa, a potem do innych za jego pośrednictwem, i wielu uznaje to za prawdę.
Lecz wcale nie jest tak, że każdy, kto twierdzi, że słyszał głos Boga, żył w jakichś zamierzchłych czasach. Dla przykładu, Mirza Husayn-Ali urodził się 12 listopada 1817 roku w Teheranie w Persji (obecnie Iran), a zmarł zaledwie osiem lat przed początkiem XX wieku. Mężczyzna ten przyjął imię Bahá’u’lláh i głosił, że dostąpił Boskiego objawienia. Z jego doświadczenia narodziła się nowa wiara, bahaizm, obecnie wyznawana przez miliony ludzi na całym świecie.
Lista osób, które są przekonane, że usłyszały głos Boga, wciąż się powiększa. Kilkanaście przykładów zamieściłem w drugiej części niniejszej książki. Oczywiście nie każdy, kto obwieszcza, że usłyszał Boże przesłanie, jest od razu założycielem nowej religii. Ale w prawie każdym przypadku doświadczenie to daje początek duchowemu przeobrażeniu. Osoba, która rozmawia z Bogiem, zmienia się na zawsze, zwłaszcza wtedy, gdy Boskie przesłanie staje się jej życiowym drogowskazem.
Takie słynne, ogólnie znane przypadki, jak te opisane powyżej, to jednak nie wszystko. Większość wierzących zgadza się co do tego, że każda istota ludzka może zwracać się do Boga – poprzez modlitwę, błaganie o pomoc czy adorację. Nie wszyscy jednak zgadzają się z tym, że Bóg człowiekowi odpowiada. Są tacy, którzy taki pomysł nazywają herezją, inni dopatrują się w nim oznak szaleństwa.
Tymczasem nie jest on ani jednym, ani drugim. To rzeczywistość.
Bóg przemawia do nas wszystkich, przez cały czas. Jego przekazom nadajemy po prostu inne nazwy; mówimy o kobiecej intuicji, cudownym wglądzie, objawieniu, a nawet przebłysku geniuszu. Doznajemy „olśnienia”, odczuwamy „nagły impuls”.
Mówi się, że takie nieoczekiwane myśli pojawiają się „znikąd”. Nie potrafimy ich wytłumaczyć, ale nie przyjdzie nam do głowy, żeby nazwać je przesłaniem od Boga. Coś takiego nie przeszłoby nam nawet przez gardło. Boimy się, że zostaniemy wyśmiani, zepchnięci na margines. Dlatego unikamy takich wypowiedzi, nawet jeśli uważamy, że w pewnym sensie dokładnie coś takiego nam się przydarzyło, że to Bóg szepnął nam coś na ucho.
Już słyszę twoją ripostę: „Czekaj, czekaj…Wcześniej powiedziałeś, że Bóg komunikuje się z każdym, kto o to zabiega. Teraz z kolei twierdzisz, że Bóg rozmawia ze wszystkimi, cały czas. To w końcu co jest prawdą?”
Jedno i drugie.
Chodzi o to, że wszyscy nieustannie dążymy do rozmowy z Bogiem, nawet ci z nas, którzy nie wierzą w żadną Siłę Wyższą.
Wszystko polega na obiegu energii.
Życie to energia. Zarówno my, ludzie, jak i cała reszta - rośliny, zwierzęta, kamienie, góry, planety, słońca, gwiazdy, chmury, wiatr, owady, dosłownie wszystko – jesteśmy rzutnikami energii. Energia to nasze tworzywo, bez przerwy ją wchłaniamy i emitujemy.
Pragnienie poznania największych tajemnic życia to emisja naszej myślowej, emocjonalnej i duchowej energii najwyższego rzędu. Tak samo jak nasze wewnętrzne błagania, gdy próbujemy znaleźć rozwiązanie głęboko osobistych czy palących problemów.
Ze swego wnętrza wysyłamy wołanie skierowane do czegoś na zewnątrz nas. Bez względu na to, czy nazwiemy to „Bogiem” czy nie, coś to nasze wołanie odbiera i natychmiast na nie odpowiada.
Nawet gdy nie stoimy w obliczu poważnych wyzwań, gdy nie zmagamy się z prawdziwymi nieszczęściami, ale po prostu mierzymy się z drobnymi frustracjami i codziennymi bolączkami, wzdychamy i z całego serca łakniemy porady skądś, chociażby z głębi naszej duszy, gdzie – jak mamy nadzieję – kryje się odwieczna mądrość, gdzie zachowało się wspomnienie, pozostawione przez kogoś, kto borykał się z podobnym dylematem.
W ten sposób próbujemy nawiązać rozmowę z Bogiem – jeśli wierzymy w Jego istnienie – lub połączyć się z jakimkolwiek źródłem mądrości i jasnego oglądu we wszechświecie. Zwracamy się do skarbnicy wiedzy, czymkolwiek jest, aby zaczerpnąć więcej informacji na temat naszego obecnego położenia, tarapatów, w jakich się znaleźliśmy, łamigłówki, której rozwikłanie wydaje się poza zasięgiem naszych możliwości.
Wierzę, że to właśnie w odpowiedzi na takie wołanie trafiła do ciebie książka, którą teraz czytasz.
Uważam też, że rozmawiamy z Bogiem przez cały czas, ponieważ nieustannie tęsknimy za spokojem, pokojem, radością, jasnością widzenia i miłością, i emanujemy tą tęsknotą niemal w każdej chwili życia. To naturalne nadzieje i marzenia, upodobania i pragnienia naszego gatunku.
Wibracje emitowanej przez nas energii rozchodzą się w kosmosie, są jak rozleganie się dzwonka u drzwi Boga. Możemy się zastrzegać, że nie zabiegamy wprost o rozmowę z Bogiem, wystarczy jednak, że liczymy na to, iż zarówno dzień dzisiejszy, jak i nadchodzący tydzień, miesiąc, rok, całe nasze życie będą udane. A kiedy Bóg otwiera drzwi i pyta: „W czym mogę pomóc?”, nasze serca i umysły wyrażają te pragnienia jasno i wyraźnie, nieważne, czy używamy przy tym słów, czy też nie.
Widzę, że już zacząłem odpowiadać na pytanie, od którego zaczyna się kolejny rozdział.
W życiu każdego z nas zdarzają się chwile, kiedy po prostu padamy na kolana – często w przenośni, ale czasem dosłownie – gdy zmagamy się z nieustannymi wyzwaniami codziennej egzystencji w fizycznym świecie.
To właśnie w takich chwilach rozmowa z Bogiem okazuje się nadzwyczaj przydatna. Taki dialog pomaga nam lepiej zrozumieć, wzmacnia nas i odbudowuje naszą siłę woli. Informacje, które uzyskujemy, podnoszą nas na duchu, co nie tylko pozwala nam iść dalej, ale też pobudza, zachęca, inspiruje do dalszego działania.
Czasami sprawić to może jedynie wiadomość od Boga. Dlatego warto pamiętać o tym, co powiedziałem wcześniej: Bóg porozumiewa się z nami nie tylko za pomocą słów, ale również poprzez różne zjawiska zachodzące w fizycznym świecie. Wspominałem już o doskonale zgranej w czasie spadającej gwieździe i o zaskakującym impulsie, żeby „wcisnąć hamulec”, który może pojawić się nie tylko podczas prowadzenia samochodu – czasem trzeba także „pohamować” myśli. Wiadomość od Boga może kryć się w konkretnej książce, której tytuł jeszcze kilka miesięcy czy kilka lat wcześniej w ogóle nie zwróciłby twojej uwagi.
Bądź otwarty na wiadomości od Boga, nawet jeśli w niego nie wierzysz albo wierzysz w Jego istnienie, ale nie w to, że kiedykolwiek mógłby się do ciebie odezwać.
Kiedy zmienia się nasza energia, również nasze jutro przybiera inny kształt. Pamiętasz, jak mówiłem o tym, że energia tworzy całą otaczającą nas rzeczywistość?
No dobrze, może nie użyłem dokładnie takich słów, choć powinienem był. Powiedziałem, że wszystko, co istnieje, to energia w jakiejś postaci, a ponieważ to prawda, mówię teraz, że określona energia tworzy wszystko, co się dzieje.
Różne energie oddziałują na siebie nawzajem. Można to udowodnić, wlewając wrzątek do lodowatej wody albo zwracając się do życiowego partnera czułym, zalotnym tonem. A zatem energia wywołuje zmianę w stanie energii innych rzeczy czy osób.
Zmiana to inne określenie tworzenia. Kiedy coś się zmienia, przestaje być tym, czym było wcześniej. Zostało więc stworzone na nowo.
Idźmy dalej. To, co nazywamy „myślą”, jest także postacią energii. Można ją zmierzyć. Często można ją nawet odczuć. Możesz nie tylko odczuwać własne myśli na swój temat, ale nawet poczuć, co myślą o tobie inni, nawet jeśli nie wyrażają tego na głos. Podobnie inni często czują, co myślisz sam o sobie, nawet jeśli o tym nie mówisz.
Wiemy więc, że myśli są twórcze. Posiadają moc sprawczą. Mogą przynosić efekty.
Zatem jeśli nosisz w sobie myśl, że Bóg istnieje oraz może się zwracać – i rzeczywiście się zwraca – bezpośrednio do ludzi, w tym również do ciebie, to zapewne prędzej czy później przekonasz się, że idąc przez życie prowadzisz ciągłą rozmowę z Bogiem, w dzień i w nocy, szczególnie w kluczowych momentach swojej wędrówki. I owszem, często możesz też usłyszeć, jak Bóg do ciebie przemawia.
Sęk w tym, że naszej kulturze raczej obce jest przekonanie, że coś takiego jest możliwe. Zatem kiedy doświadczamy rozmowy z Bogiem, trudno jest nam to przyjąć do wiadomości. Wielu zbywa to, co słyszy, jako wytwór własnej wyobraźni, pobożne życzenie, czy nawet urojenie.
Ale jeśli odrzucimy panujący w społeczeństwie sceptycyzm, powszechne powątpiewanie, z jakim spotyka się pomysł, że Bóg z nami rozmawia – bezpośrednio i osobiście, z każdym z nas indywidualnie, na milion sposobów, w tysiącach chwil, w ciągu setek żyć – będziemy mogli poszerzyć swoje horyzonty, przyjąć inną perspektywę, odświeżyć poglądy na życie, a wszystko to dzięki temu, że usłyszymy, co Bóg ma nam do powiedzenia.
Osoby, które odbierają przekazy od Boga i zgodnie z nimi działają, zmieniają nie tylko swoje perspektywy, ale również swoje prospektywy. Innymi słowy, istotnie pomnażają swoje szanse na to, że w ich życiu zagoszczą prawdziwa radość i wewnętrzny spokój, że cieszyć się będą szczęściem, że wiele osiągną sami, ale też wniosą cenny wkład w życie innych.
Trudno o lepszy powód do tego, żeby rozmawiać z Bogiem.
Jeśli chodzi o rozmowę z Bogiem i wsłuchiwanie się w Jego przekaz, niesłychanie ważne jest to, abyśmy w pełni i głęboko pojęli prawdziwą naturę Boga. Musimy mieć absolutną jasność co do tego, jak rozpoznawać słuszne, wiarygodne, ważne i autentyczne przesłania, kierowane do nas przez Boskość. Będą one spełniać następujące warunki:
Przesłania Boga zawsze służą twojemu najlepiej pojmowanemu interesowi.
Przesłania Boga niosą pozytywną, nasyconą miłością energię.
Bóg nigdy,
przenigdy
nie wysłałby nikomu wiadomości, w której nakazywałby zranić lub skrzywdzić innego człowieka.
Niestety, zdarzało się, że ktoś sobie coś uroił, a potem krzywdził czy wręcz zabijał innych, twierdząc, że robi to na polecenie Boga. Patrząc na to z szerszej perspektywy, na Ziemi prowadzono więcej wojen w imię Boga i pod sztandarem religii niż z jakiegokolwiek innego powodu.
Jak to możliwe, że ludzie posuwają się do takich czynów? Często się nad tym zastanawiamy. Ale przecież nawet w Biblii mówi się o tym, że Bóg wzywał ludzi do zabijania innych. Jeśli przeczytasz tę starożytną księgę z kalkulatorem w ręku i podliczysz wszystkie wspomniane w niej ofiary, okaże się, że z rozmaitych powodów Bóg nakazał zgładzenie milionów ludzi.
Czy taka jest prawda? Nie.
Nie można zaprzeczyć, że takie nakazy zapisane są w Biblii, ale nieprawdą jest, że rzeczywiście pochodzą one od Boga. Uważam, że autorzy ustępów opisujących rzekomo Boskie polecenia, niestety, po prostu cierpieli na urojenia.
Po czym można rozpoznać prawdziwą wiadomość pochodzącą od Boga? Przede wszystkim trzeba rozważyć, czy spełnia trzy wymienione wyżej warunki, ale prawdziwym sprawdzianem jest osobiste doświadczanie. Jestem pewien, że gdy już nawiążesz kontakt z Bogiem, będziesz umiał odróżnić prawdę od fałszu. A kiedy cała ludzkość pojmie – w pełni, całkowicie i dokładnie – prawdziwą naturę Boskości, to zrozumie, dlaczego jakakolwiek sugestia, jakoby Bóg nakazał komuś zakończyć życie innego człowieka, nie może być prawdą.
Pamiętam dzień, w którym siedziałem w studiu telewizyjnym. Oświetlały mnie wielkie reflektory, kamery nagrywały, a mikrofony wychwytywały każde słowo. „Dobrze, a więc twierdzi pan, że rozmawiał z Bogiem, to w takim razie, proszę nam powiedzieć… jak brzmi przesłanie Boga dla świata?”
Słowa te wypowiedział słynny prezenter, gospodarz jednego z najpopularniejszych amerykańskich porannych programów telewizyjnych. Zapytał mnie o odpowiedź na najważniejsze pytanie wszech czasów.
„Może pan je trochę skrócić? Do jednego czy dwóch zdań?”, dodał. „Mamy około trzydziestu sekund”.
Zacząłem się gorączkowo zastanawiać. Jak można w półminutowej wypowiedzi zawrzeć istotę Boskiego przesłania, wyrazić to, czego świat powinien się dowiedzieć przede wszystkim?
I nagle mnie „olśniło”, usłyszałem w głowie podpowiedź Boga. Zamrugałem i złożyłem oświadczenie, które zaskoczyło nawet mnie samego. „Tak naprawdę mogę je wyrazić w czterech słowach”.
Gospodarz uniósł z niedowierzaniem brwi, ale natychmiast ukrył zdziwienie, i już z pokerową twarzą odezwał się do kamery: „W porządku, panie i panowie, z ust człowieka, który twierdzi, że obcuje z Boskością, wiadomość od Boga dla świata… w czterech słowach”.
Wiedziałem, że w domach na całym świecie oglądają mnie miliony. To była moja szansa, aby przekazać najważniejszą wiadomość od Boga ogromnej rzeszy ludzi, dużo większej, niż mógłbym sobie wymarzyć. Patrząc prosto w obiektyw, powtórzyłem słowa, które właśnie na mnie spłynęły, bym oznajmił je światu…
„Zupełnie źle mnie zrozumieliście”.
Później napisałem książkę zatytułowaną Przesłanie Boga dla świata. Te cztery słowa stanowią podtytuł. Być może zaciekawi cię jej treść.
Jeśli uważamy, że Bóg jest mściwy, i wierzymy, że życzy sobie, aby z jakkolwiek uzasadnianych powodów zabijano ludzi – jeśli uznajemy, że Bóg osądza, potępia i karze nas za to, że nie wypełniamy jego poleceń – w tworzonym przez nas świecie sami będziemy mściwi, sami pozwolimy na to, aby z jakichś usprawiedliwianych przez nas powodów ginęli ludzie. Będziemy osądzać, potępiać i karać innych za to, że nie wypełniają naszych poleceń.
Oczywiście, dokładnie taki świat mamy teraz.
Słuchając wiadomości, często zadajemy sobie pytanie: „Jak można zrobić coś tak strasznego drugiemu człowiekowi?”. Całkowicie umyka nam jednak to, że sposób, w jaki my, ludzie, traktujemy bliźnich, opiera się na naszym zbiorowym przekonaniu o postępowaniu Boga wobec nas, przekonaniu opartym na różnych księgach sprzed tysięcy lat, głoszących jakoby to, co Bóg objawił ludziom przez rozmawiających z Nim „proroków”.
Czy nie byłoby mądre, abyśmy odbyli własne rozmowy z Bogiem i sprawdzili, czy coś z tych starożytnych przekazów nie zaginęło w tłumaczeniu albo już na samym początku nie zostało opacznie zrozumiane?
Czy bawiłeś się kiedyś w „głuchy telefon”, grę towarzyską, w której ktoś szepcze coś do ucha osobie siedzącej obok, ta szepcze to do ucha następnej, i tak po kolei, aż wiadomość obiegnie cały pokój? Co się zwykle na końcu okazuje? To, co słyszy ostatnia osoba, stanowi mocno zniekształconą wersję oryginalnej wypowiedzi.
Teraz pomnóż ten efekt przez miliony uszu i tysiące lat, a uświadomisz sobie, dlaczego warto osobiście porozmawiać z Bogiem.
Kiedy ostatnio zwróciłem się do Boga, a było to dwadzieścia sześć miesięcy przed napisaniem tej książki, otrzymałem wiadomość, którą nazwałem „rozwiązaniem kwestii Boga”. Jak się dowiedziałem, wystarczyłoby żeby ludzkość przyjęła nową definicję Boga, a można by wyeliminować ogromną liczbę problemów obecnego świata.
Boga, jak usłyszałem, najdokładniej opisują dwa słowa: czysta miłość.
Kiedy dzielę się tym przesłaniem z uczestnikami warsztatów, za każdym razem jakaś kierowana życzliwością osoba podnosi rękę i mówi: „Och, Neale, Neale… naprawdę słuchaliśmy cię przez dwadzieścia minut tylko po to, żeby usłyszeć wielkie nowe objawienie: Bóg jest miłością? Przecież tę mądrość głosi każda religia. Religie mogą różnić się dogmatami i doktrynami, ale żadna z nich nie zaprzecza temu, że Bóg to miłość!”.
Wtedy ja powoli unoszę rękę i wyjaśniam: „Nie powiedziałem «Bóg to miłość». Powiedziałem «Bóg to czysta miłość»”.
„No dobrze,” odpowiada z sali ta przyjazna dusza. „Ale na czym polega różnica?”
„Różnica – tłumaczę cierpliwie – polega na tym, że czysta miłość niczego w zamian nie potrzebuje, nie oczekuje, nie wymaga i nie żąda”.
Jeśli więc przyjmiemy czystą miłość jako nowe określenie Boga, i tę ideę będziemy propagować, opowiadać o niej szerszemu gronu (przykłady w dalszej części książki), zrozumiemy, jak bardzo odbiega ona od ortodoksyjnych nauk na temat Siły Wyższej. Tak olbrzymia rozbieżność rodzi kolejne pytanie: „Czy ludzkość odważy się w to uwierzyć?”. To przecież wywołałoby na całym świecie wielką teologiczną rewolucję.
Głoszenie, że Bóg niczego nie potrzebuje i niczego nie żąda, a więc nigdy nie osądza, nie potępia ani nie karze, większość religii świata uznałaby za bluźnierstwo, ponieważ uczą one czegoś dokładnie przeciwnego.
Ale zastanówmy się. Nowa definicja całkowicie zmieniłaby nasze zasadnicze rozumienie Boga. Postawiłaby przed światem nowy wzorzec, nową etykę, nowe moralne fundamenty podtrzymujące zarówno nasze zbiorowe, jak i indywidualne wybory i decyzje. Nie moglibyśmy już racjonalizować ani uzasadniać niegodnego traktowania innych, powołując się na to, że to samo Bóg robi z nami.
Jakże często, ku mej rozpaczy, okazuje się, jak trudno jest nam darzyć czystą miłością choćby osobę, z którą dzielimy łóżko. Ilu z nas może przysiąc, że mówiąc swemu partnerowi „Kocham cię”, ma na myśli „nie potrzebuję, nie oczekuję i nie wymagam niczego w zamian”? Z pewnością nie możemy też wyobrazić sobie Boga, który byłby tak właśnie nastawiony wobec nas.
Widzimy więc, że powinniśmy rozmawiać z Bogiem z co najmniej trzech powodów:
Aby poszerzyć horyzonty i wzbogacić perspektywę.
Aby mieć niezmąconą jasność co do
prawdziwej natury
Boskości.
Aby wprowadzać
czystą miłość
do relacji z naszymi życiowymi partnerami.
Ale czekaj, przychodzi mi na myśl jeszcze jeden powód, być może najważniejszy, najbardziej osobisty dla każdego z nas:
Aby przestać zadręczać się samotnością.
Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto chociaż raz w życiu nie poczuł się opuszczony i samotny, nawet będąc wśród ludzi. Czasem nawet szczególnie wśród ludzi. Wszyscy pragniemy mieć powiernika, kogoś, z kim moglibyśmy rozmawiać o najistotniejszych rzeczach. Naszych największych lękach. Najgłębszych pragnieniach. Najokropniejszych błędach. Najbardziej gorzkich żalach. Najbardziej egoistycznych marzeniach. Najwspanialszych nadziejach.
Marzy nam się, aby ktoś wysłuchał naszych najbardziej bolesnych wyznań, odpowiedział na najbardziej zagmatwane życiowe pytania i pomógł zagoić się najdotkliwszym ranom. Potrzebny nam ktoś, kto zaofiaruje nam w tej długiej i samotnej podróży przez życie towarzystwo dodające otuchy, niosące pociechę, wzbogacające duszę. Zdarza się, że podczas bezsennych nocy, zmęczeni gonitwą myśli, odkrywamy tę czwartą, najważniejszą odpowiedź na pytanie: „Dlaczego warto rozmawiać z Bogiem?”. I, co ciekawe, gdy tylko podejmujemy z nim dialog – nieważne, czy nazywamy to „rozmową z Bogiem”, czy nie – samotność przestaje nas dręczyć.
I tak dochodzimy do kolejnego pytania.
Nie ma takiej możliwości, żeby Bóg cię nie słuchał. Dlaczego? Mogę to świetnie wytłumaczyć.
Bóg słucha cię nieustannie, ponieważ ty i Bóg nigdy nie jesteście od siebie oddzieleni.
Pozwól mi wyrazić to pięcioma słowami: Ty i Bóg stanowicie jedność. Wszystkie rzeczy są jednym.
Istnieje tylko jedno, a wszystkie rzeczy stanowią część Jedni, która Jest. Między tobą a Bogiem nie ma podziału.
Twierdzenie, że ty i Bóg stanowicie jedność, kłóci się z doktrynami głównych religii świata. Większość tradycyjnych wyznań uznałaby je za skrajną herezję.
Religie te głoszą, że Bóg nas stworzył, ale nie jest taki sam jak my. I z tym się zgadzam. Twierdzenie, że Bóg i ty stanowicie jedność, nie jest równoznaczne z tym, że Bóg i ty jesteście tacy sami.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki