Chcę miłości - Julia James - ebook

Chcę miłości ebook

Julia James

3,9
10,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Grecki milioner Nikos Drakis i Angielka Alys Fairford spotykają się w Londynie na przyjęciu. Wzajemna fascynacja kończy się wspólną nocą. Rozstają się bez żadnych planów na przyszłość, jednak trzy miesiące później Alys odkrywa, że jest w ciąży. Gdy Nikos dowiaduje się, że zostanie ojcem, oświadcza, że się pobiorą i zawrą umowę regulującą zasady wspólnego życia. Alys nie zamierza przystać na takie warunki i ucieka. Nikos będzie się musiał postarać, by mu zaufała i zechciała dać drugą szansę…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 141

Oceny
3,9 (14 ocen)
5
5
2
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Julia James

Chcę miłości

Tłumaczenie:

Dorota Viwegier-Jóźwiak

Tytuł oryginału: Cinderella’s Baby Confession

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2021

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2021 by Julia James

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2023

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-8342-016-5

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek

PROLOG

Alys wpatrywała się usilnie w wyraźnie widoczną niebieską kreskę. Była w ciąży. W ciąży! Słowa te odbijały się echem w jej głowie. Wolną dłoń zacisnęła na krawędzi umywalki.

Jak ja sobie poradzę?

Spojrzała w lustro. Twarz miała bladą jak ściana, oczy rozszerzone szokiem. Natłok myśli tylko potęgował panikę.

Nie mogę być w ciąży! Nie udźwignę tego finansowo! Nie teraz!

Pomyślała o liście, który leżał na stole w kuchni. Był pod drzwiami poprzedniego ranka, a wiadomość, jaką w nim znalazła, nie dawała o sobie zapomnieć. Ze wzrokiem utkwionym w lustrze Alys wciągnęła powietrze w płuca.

Ostatnie cztery lata były wystarczająco ciężkie. Dobrze pamiętała tamten feralny poranek, gdy jedna z koleżanek matki zadzwoniła, mówiąc, że matkę wiozą właśnie na blok operacyjny szpitala, w którym pracowała jako pielęgniarka. Została potrącona przez samochód, sprawca wypadku zbiegł. Ten telefon na zawsze zmienił ich życie.

Operacja co prawda powiodła się, ale mama już nigdy nie wstała z łóżka. Wymagała całodobowej opieki i Alys z pełnym poświęceniem trwała przy niej. Po sześciu miesiącach odeszła we śnie.

Kochała mamę i zajmowała się nią bez słowa skargi, ale to był dla niej ciężki okres. Całkowicie zrezygnowała z życia towarzyskiego, kariery, marzeń. Czasami myślała o ucieczce, o zajęciu się sobą, ale wiedziała też, że nie opuści mamy…

Bardzo mocno przeżyła jej śmierć. Jedyna osoba na świecie, która ją kochała, odeszła na zawsze.

Nie mam nikogo. Zostałam zupełnie sama.

Odłożyła test ciążowy na bok i przyłożyła obie dłonie do całkiem płaskiego jeszcze brzucha. Nie została zupełnie sama. Miała dla kogo żyć. Emocje wezbrały w jej sercu. Ciąża nie była wyłącznie niebieską kreską na teście ani dramatem, z którym musiała się zmierzyć. Była częścią jej życia.

Moje maleństwo… Zrobię dla ciebie wszystko. Jakoś sobie poradzimy.

Wiedziała jednak, że to jakoś oznaczało konkretne działania. Przed oczami stanęły jej barwne chwile z przeszłości, które dziś kazały jej wstąpić do drogerii i kupić test ciążowy.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Alys bez większego entuzjazmu kołysała się w rytm muzyki miksowanej przez didżeja. Nie była nawet pewna, kim jest jej partner. Jakiś znajomy Suze, przyjaciółki Maisey, którą Alys znała ze studiów.

Maisey wymusiła na niej przyjazd do Londynu, by choć na jeden weekend oderwała się od smutnej rzeczywistości, na którą ostatnimi czasy składało się postępowanie spadkowe, zaległości w spłacie hipoteki i ból po stracie matki.

Idziemy na przyjęcie w luksusowym hotelu na West Endzie. Suze dostała zaproszenia przez swoich znajomych z modelingu. Przyjedź, rozerwiesz się trochę! Po tym wszystkim, co przeszłaś, należy Ci się trochę relaksu.

Ale gdy Maisey pożyczyła jej sukienkę, ułożyła włosy i umalowała ją, Alys nie była już taka pewna, czy ta impreza to rzeczywiście właściwy wybór. Może po prostu wypadła z obiegu, a może taki rodzaj imprez do niej nie przemawiał?

Czuła na sobie spojrzenia mężczyzn taksujących krótką, opinającą ciało sukienkę, rozpuszczone blond włosy, oczy powiększone mocnym makijażem i rozchylone usta pociągnięte szminką w kolorze żywej czerwieni. Jednak zamiast się tym cieszyć i po prostu bawić, Alys myślała o tym, by zejść z parkietu i uciec z miejsca, do którego zwyczajnie nie pasowała.

Kiedy utwór się skończył, poszła w stronę baru z zamiarem odnalezienia Suze albo Maisey, by im powiedzieć, że wychodzi. Jej spojrzenie skanowało pomieszczenie, wędrując od twarzy do twarzy. I nagle się zatrzymało. Alys zastygła w bezruchu, zapominając o tym, że powinna oddychać.

Nikos stał przy barze ze szklanką martini w dłoni i z niesmakiem obserwował to, co się wokół niego działo. Późnym popołudniem przyleciał z Brukseli po tym, jak przy lunchu zerwał z Irinią. Nie czuł się z tym komfortowo, ale nie miał wyjścia. Coraz częstsze pretensje Irinii, że ich związek nie idzie w takim kierunku, w jakim ona by sobie tego życzyła, wyczerpały jego cierpliwość. Poinformował ją, że małżeństwo nie wchodzi w grę i życzył udanej kariery w jednym z międzynarodowych banków, gdzie pracowała.

Tak ostatnio układały się wszystkie jego związki. Ponad dekadę temu był zaręczony i wtedy to jemu desperacko zależało na ślubie. Zakochany i naiwny dwudziestodwulatek uwierzył kobiecie, która twierdziła, że kocha go za to, kim jest…

Nikos lekko skrzywił zmysłowe usta. Na szczęście ojciec uchronił go wtedy od popełnienia najgorszego błędu w życiu. Do dziś pamiętał jego słowa.

„Musiałem zagrozić ci wydziedziczeniem, żebyś zrozumiał, że Miriam Kapoulou chciała za ciebie wyjść tylko dla pieniędzy. Jej ojciec jest na skraju bankructwa! Żadna pazerna lafirynda nie położy ręki na majątku Drakisów. Nie pozwolę, byś padł ofiarą oszustwa tak jak ja”.

Nikos próbował o tym nie myśleć. Był owocem związku ojca z kobietą, która widziała w nim wyłącznie pieniądze. Dorastał, wiedząc, jakie uczucia budzi w swoim ojcu, który zawsze spoglądał na niego z urazą.

Pewnie wolałby, żebym się nigdy nie urodził.

Nikos nie zamierzał zatruwać sobie tym myśli. Spędził całe dzieciństwo, próbując zasłużyć na przychylność ojca, a kiedy wkroczył w dorosłość, starał się mu udowodnić na każdym kroku, że jest prawdziwym Drakisem i potrafi robić to, co mężczyznom w jego rodzinie zawsze wychodziło najlepiej. Wielkie pieniądze.

Był w tym świetny i zdarzało się, że ojciec go za to chwalił. Doskonale poruszał się w świecie negocjacji, inwestycji i transakcji opiewających na bajońskie sumy. Dzięki jego staraniom Drakisowie pomnażali majątek w jeszcze szybszym tempie, a życie Nikosa upływało na podróżach, spotkaniach i lunchach biznesowych. W zasadzie nie miał czasu na zwykły odpoczynek, o dłuższym urlopie nie wspominając. A jeśli już miał wolną chwilę, nie brał udziału w imprezach takich jak dzisiejsza. Nigdy.

Nie znalazł się tutaj w celu rozrywkowym. Miał się spotkać ze znajomym z londyńskiego City, który dowiedziawszy się o tym, że przyleciał do Londynu, zaprosił go na organizowane przez siebie przyjęcie. Coś związanego z modą, jak zapamiętał Nikos. Kobiety kręcące się wokół baru rzeczywiście wyglądały, jakby dopiero co zeszły z wybiegu albo planu zdjęciowego. Ekstrawaganckie ubrania, biżuteria, ciężkie makijaże. Zdawał sobie sprawę, że wielu z gości, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, było tu dziś na łowach. Nikos z niejaką pogardą przyglądał się temu osobliwemu spektaklowi. Nie zamierzał brać w nim udziału. Byłoby to zupełnie nie w jego stylu.

Jeszcze raz ze zniecierpliwieniem ogarnął spojrzeniem salę, próbując namierzyć znajomego, z którym chciał wstępnie porozmawiać o przyszłych interesach.

I zupełnie nagle cała pogarda dla otaczającego go tłumu wyparowała.

Alys wpatrywała się jak zahipnotyzowana w mężczyznę siedzącego przy barze. Wyglądał, jakby chciał się odciąć od rozbawionego tłumu. Wysoki, świetnie zbudowany, ciemnowłosy, około trzydziestki. Oliwkowa skóra sugerowała klimaty śródziemnomorskie. Obserwując zdecydowane, męskie rysy, pomyślała, że nigdy w życiu nie widziała nikogo równie przystojnego.

Mężczyzna patrzył prosto na nią.

Poczuła, jak jej usta lekko się rozchylają, puls przyspiesza, a oczy nie mogą oderwać się od nieznajomego. Powietrze wokół niej wydawało się naelektryzowane.

– Hej, wracaj tańczyć!

Ktoś chwycił ją za nadgarstek. Alys odwróciła się, próbując wyswobodzić rękę trzymaną przez chłopaka, z którym przed chwilą tańczyła.

– Nie, dzięki, ale…

Nie zdążyła dokończyć, gdy do rozmowy wtrącił się trzeci głos. Niski, z wyraźnie obcym akcentem, ale zdecydowany.

– Powiedziała „nie”. Chcesz, żeby ci to powtórzyć?

Głowa Alys odwróciła się gwałtownie. Mężczyzna z baru stał teraz tuż obok, piorunując wzrokiem chłopaka.

– Spoko, nie wiedziałem, że z kimś przyszła. – Intruz zaczął się wycofywać.

– Ale teraz już wiesz – stwierdził lodowatym tonem mężczyzna, po czym ujął Alys pod ramię i pokierował ją do baru. Zaabsorbowana zdarzeniem, nie protestowała. Mężczyzna podał jej rękę, by łatwiej było jej usiąść na wysokim stołku, sam zajął miejsce obok.

– Wyglądasz, jakbyś potrzebowała drinka – powiedział po chwili. Nieznoszący sprzeciwu ton zniknął.

Miała okazję przyjrzeć mu się z bliska. Był jeszcze przystojniejszy, niż myślała. Mimo usilnych prób, nie była w stanie uspokoić rozszalałego pulsu i dudniącego w piersi serca.

Od razu zwróciła uwagę na jego oczy. Ciemne jak czarna kawa, ocienione gęstymi rzęsami i patrzące z lekkim rozbawieniem i… zainteresowaniem. Musiała zrobić na nim wrażenie.

– Czego się napijesz? – spytał mężczyzna ponownie. Egzotyczny akcent tylko dodawał mu uroku.

– Nie wiem, może Sea Breeze? – odpowiedziała, usiłując ukryć drżenie głosu.

Miała wyjść. Znaleźć Maisey, pożegnać się i wrócić do domu. Tymczasem…

Tymczasem siedziała na wysokim stołku barowym, a mężczyzna, tak inny od wszystkich, których znała, przysunął w jej stronę świeżo zmiksowany koktajl i uniósł swój kieliszek martini.

– Yammas – mruknął.

Zacisnęła palce wokół chłodnej szklanki. Pomalowane na szkarłatny kolor paznokcie pasowały do jasnoczerwonej barwy koktajlu.

– Yammas? – powtórzyła, patrząc na mężczyznę pytająco.

Uśmiechnął się lekko.

– To po grecku „na zdrowie” – powiedział i zanurzył usta w alkoholu.

Zerkał na nią od czasu do czasu, jakby zbierał informacje. Katalogował poszczególne cechy jej wyglądu. Zdawała sobie dobrze sprawę z tego, co musiał widzieć. Burzę blond włosów opadających na ramiona. Mocno umalowane oczy i wytuszowane rzęsy. Usta pociągnięte szminką i błyszczykiem. Sukienkę pożyczoną od Maisey, która była nieco przyciasna i opinała jej piersi, wypychając je w górę. Dekolt, jakich Alys nie nosiła nawet w czasach studenckich. Założyła nogę na nogę, żeby sukienka wydawała się choć trochę mniej ciasna, ale jedynym efektem, jaki osiągnęła, było przyciągnięcie uwagi mężczyzny do odsłoniętych ud.

– Po grecku? – spytała i spojrzenie mężczyzny wróciło wyżej. Oparł się jedną ręką o bar. Wypił kolejny łyk martini, po czym odstawił drinka i wyciągnął ku Alys rękę.

– Nikos. Nikos Drakis – przedstawił się w sposób, jakby oczekiwał reakcji.

– Alys. Alys Fairford – powiedziała, imitując go. Uścisnęła wyciągniętą rękę i zarumieniła się znowu, gdy ich spojrzenia się spotkały.

– Miło cię poznać, Alys. Wieczór zapowiadał się nieciekawie, ale teraz… – dodał głosem, który sprawiał, że mogłaby w jednej chwili zapomnieć o ostatnich czterech latach, żałobie, odcięciu się od świata i młodości, która jej prawie uciekła …

Miała ochotę na wszystko to, czego tak długo sobie odmawiała. Chciała rzucić się w wir życia i ramiona tego mężczyzny, który patrzył na nią, jakby była ucieleśnieniem wszystkich jego marzeń.

Dziś nie miała zamiaru niczego sobie odmawiać…

Nieustępliwy głos w głowie Nikosa próbował dać mu do zrozumienia, że robi źle. Co go, do diabła, podkusiło? Zerwał się z miejsca, żeby uwolnić ją od natrętnego typa, a potem spojrzał na blond włosy, krótką sukienkę odsłaniającą zgrabne nogi i… zapomniał o tym, że miał wyjść.

Dziewczyna miała w sobie coś, co przykuło jego uwagę, choć nie był to odważny strój. Może oczy? Szaroniebieskie z rozszerzonymi wyraźnie źrenicami, patrzące na niego z zafascynowaniem.

Nie miał w zwyczaju podrywać kobiet na imprezach, ale dla niej był gotów zrobić wyjątek. Razem z tą myślą powróciło w nim wspomnienie sagi rodzinnej i kobiety, która kiedyś zawróciła w głowie jego ojcu. Wzdrygnął się niemalże, próbując otrząsnąć się z przykrych wspomnień. Nie miał zamiaru popełnić podobnego błędu jak ojciec, a fakt, że ciągle wracał do tego myślami, uznał za skuteczną przestrogę.

Uspokoił się trochę i ponownie sięgnął po martini. Skoro ta oszałamiająco piękna kobieta znalazła się w jego polu widzenia, czemu nie skorzystać z okazji i nie spędzić przyjemnego wieczoru, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – także nocy.

Miał tylko wątpliwości, czy ta kobieta rzeczywiście byłaby tak chętna, jak sugerował jej wygląd. Czerwieniła się co rusz, co było widoczne nawet pod grubą warstwą makijażu. Nie pasowało mu to do obrazka imprezowiczki. Z drugiej strony nie udawała też niedostępnej.

Nikos odstawił kieliszek na blat. Pora na następny krok. Uśmiechnął się zachęcająco i lekko przymrużył powieki.

– Zjedzmy razem kolację, Alys.

Restauracja hotelowa była zacisznym miejscem w porównaniu do baru i tarasu, gdzie odbywało się przyjęcie. Alys poczuła ulgę, że nie musi słuchać dudniącego z głośników techno ani przebywać w hałaśliwym tłumie.

Czy ja naprawdę tutaj jestem?

Poczucie niedowierzania towarzyszyło jej, odkąd spojrzała na mężczyznę, który siedział teraz naprzeciwko niej. Nie ustępowało, lecz z każdą chwilą stawało się coraz bardziej realne. Jej drugie ja, tak długo uśpione, dosiadło właśnie rumaka, który galopował teraz w niewiadomym kierunku, upojony odzyskaną swobodą.

Nie broniła się przed tym.

Czy to się naprawdę dzieje?

Wyśmienity posiłek z całą pewnością był rzeczywistością, podobnie jak spojrzenia Nikosa, które wzbudzały w niej drżenie i rodzaj dawno zapomnianej tęsknoty za flirtem, uwodzeniem, seksem…

Nie mogła wyjść z podziwu, jak w takiej sytuacji udaje jej się w ogóle prowadzić rozmowę.

Uniosła widelec smakowitego canard au cassis i zadała Nikosowi pytanie o podróże. Powiedział jej o częstych wyjazdach służbowych związanych chyba ze światem finansów. W każdym razie było to coś, o czym Alys nie miała bladego pojęcia. Nie pytała jednak o pracę, a o miejsca, jakie zwiedził. Miejsca, do których ona sama zapewne nigdy się nie wybierze, a nawet jeśli, to w ramach niskobudżetowych wakacji.

– Bruksela, Frankfurt i Genewa. Mekki biznesu. Podobnie Nowy Jork, Szanghaj czy Sydney. To nie są ciekawe miejsca, jeśli odwiedzasz je tyle razy, że tracisz w końcu rachubę, a z wyjazdu zapamiętujesz tylko lotnisko, hotel i podobne do siebie biurowce. Nie mam zbyt wiele czasu wolnego.

Alys przerwała jedzenie. Wyczuła w jego wypowiedzi zgorzknienie.

– Więc po co tak się przepracowujesz?

Skąpy uśmiech pojawił się na zamyślonej twarzy.

– Wbrew popularnej opinii pieniądze nie rosną na drzewach.

Alys ściągnęła brwi.

– Ale jeśli już masz wystarczająco dużo pieniędzy, by zaspokoić swoje potrzeby, to po co ci więcej?

Nikos wziął do ręki kieliszek z winem i przez chwilę przyglądał się jej z dziwnym wyrazem twarzy.

– Ile to jest wystarczająco dużo dla ciebie, Alys?

– Tyle, żebym mogła zapłacić rachunki, i jeszcze trochę na zapas. Tak mi się zdaje. – Wzruszyła ramionami. – Zawsze musiałam żyć bardzo skromnie – powiedziała, czując się winna, że siedzi tutaj, jedząc posiłek, na który nigdy nie mogłaby sobie sama pozwolić. – Przygryzła wargę, czując się naprawdę dziwnie. – Przepraszam, nie powinnam. Kolacja jest naprawdę pyszna i… – Jej głos ucichł nagle.

– Zaprosiłem cię. Nie musisz się niczym martwić – powiedział, czytając jej w myślach.

Kiwnęła głową. Może nie powinna przyjmować jego zaproszenia? Sięgnęła po kieliszek, ale jej spojrzenie powędrowało ku butelce drogiego wina i znów się zawahała.

– Alys, jesteś moim gościem. Nie krępuj się!

Spojrzała mu w oczy, które jaśniały serdecznością. Rozluźniła się trochę i wypiła łyk wina. Wolała jednak zmienić temat rozmowy na mniej osobisty.

– Nie byłam nigdy w Grecji. Czy naprawdę jest tak piękna, jak mówią? Wszystkie te wyspy, musi być tam cudownie!

– Nie jeżdżę zbyt wiele po kraju. Mieszkam i pracuję w Atenach. Mamy też rodzinną willę na jednej z wysp, ale nawet nie pamiętam, kiedy tam byłem ostatnio.

– Szkoda – powiedziała z uśmiechem. – Powinieneś ją odwiedzać częściej. Po ciężkiej pracy trzeba odpoczywać.

– Gdybym miał odpowiednie towarzystwo, to kto wie…

Alys zarumieniła się i wróciła do jedzenia. Oczami wyobraźni zobaczyła siebie i Nikosa opalających się na plaży. Odetchnęła z ulgą, gdy zmienił temat.

– Mieszkasz w Londynie, Alys?

Pokręciła głową. Przyjechałam na weekend odwiedzić znajomą ze studiów. Pochodzę z małego miasteczka pod Birmingham. Wokół jest bardzo ładnie i mam całkiem blisko do Stratford-upon-Avon.

Rozmowa wpłynęła na bezpieczne wody i przez chwilę rozmawiali nawet o Szekspirze. Alys przypomniała sobie spektakle, które oglądała w czasach studenckich, Nikos opowiedział jej o teatrze antycznym. Miał dużą wiedzę i potrafił się nią dzielić. Był też dobrym słuchaczem, stąd Alys szybko zapomniała o tym, jaka była spięta na początku.

Zdziwiła się nawet, że jest w stanie swobodnie rozmawiać z kimś, kto tak mocno na nią działał. Zupełnie jakby znali się nie od godziny, lecz o wiele dłużej.

– Przez cały czas byłem przekonany, że masz coś wspólnego z tą imprezą. Nie jesteś modelką?

– Nie, nie. – Pokręciła głową. – Na modelkę jestem za niska i nie dość chuda.

Nikos obrzucił ją badawczym spojrzeniem.

– Według mnie jesteś idealna, Alys – powiedział niższym tonem, który wprawiał ciało Alys w wibracje. Serce stopniało jej całkiem, gdy popatrzył na nią oczami w kolorze nocnego nieba.

Przechylił kieliszek w jej stronę.

– Za twoje zdrowie, Alys, i nasz dzisiejszy wieczór. – Mogłaby zatonąć w jego spojrzeniu i to właśnie zrobiła. – Szkoda, że jutro wylatuję do Genewy.

Spojrzał na nią znowu i Alys miała wrażenie, że próbuje jej coś przekazać. Zrozumiała po paru sekundach i sięgnęła po kieliszek wina. Nikos wrócił do rozmowy i zaczął porównywać Genewę do Zurychu, co z kolei wywołało jej kolejne pytania.

Jednak w tle oboje prowadzili inną rozmowę. Alys wiedziała o tym, czuła to i nie protestowała. Pytanie o dalszy ciąg wieczoru wisiało w powietrzu i kiedy Nikos w końcu je zadał, nie szukała argumentów, by odmówić.

– Co powiesz na to, żebyśmy wypili kawę w moim pokoju?

Alys usłyszała bicie serca tak mocne, że zaczęła się zastanawiać, czy i Nikos go nie słyszy.

Jeśli teraz odmówię, uśmiechnie się i odprowadzi mnie do taksówki. Podziękuje za kolację i… to już koniec.

Nie chciała, by ten wieczór skończył się tak szybko. Nigdy nie spotkała mężczyzny tak przystojnego i tak fascynującego jak on.

– Czemu nie? – odpowiedziała. Dreszcz ekscytacji przeszył jej ciało.

ROZDZIAŁ DRUGI

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Spis treści:

OKŁADKA

STRONA TYTUŁOWA

PROLOG

ROZDZIAŁ PIERWSZY

ROZDZIAŁ DRUGI

ROZDZIAŁ TRZECI

ROZDZIAŁ CZWARTY

ROZDZIAŁ PIĄTY

ROZDZIAŁ SZÓSTY

ROZDZIAŁ SIÓDMY

ROZDZIAŁ ÓSMY

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

ROZDZIAŁ JEDENASTY

ROZDZIAŁ DWUNASTY

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

EPILOG