3,99 zł
„– Czym jesteś? – Nie odrywała od niego spojrzenia. Był dziwny, nieludzki, a jednocześnie tkwiło w nim coś niesamowitego.
– Bardzo chcesz wiedzieć? – Usta ułożyły mu się w złośliwy uśmiech. Był coraz bliżej, omijał łóżko, poruszał się wolno, jakby nie chciał jej spłoszyć.
– Tak. – Zdała sobie sprawę, że to wyszeptała. Był blisko, tak blisko, że poczuła jego zapach, jej ciało zareagowało na to bez jej wiedzy; był męski, mocny, naturalny.
– Pocałuj mnie, a ci powiem. – Zatrzymał się, stał idealnie przed jej ręką, wystarczyło nacisnąć guzik, a gaz by w niego uderzył, dając jej czas na ucieczkę.
„To sen, sen, sen!" – krzyczała do siebie w myślach, a jednocześnie zdawała sobie sprawę, że sen nie może być aż tak wyraźny, tak pachnący. „Ma zimną dłoń, niczym listopadowa noc" – przyszło jej znów do głowy. Wyłuskał jej spray z dłoni i rzucił go niedbale na podłogę. Trzymała kołdrę niczym tarczę, zdając sobie sprawę, że sama pozwoliła sobie na bezbronność."
Pierwsze opowiadanie z cyklu "Czarci dom" autorstwa Catriny Curant.
Julia od dzieciństwa miewała wyraźne, mocne sny, które starała się naszkicować, ale otoczenie tego nie akceptowało, uważając za dziwne i nienaturalne. Przestała więc, nałożyła maskę i odsunęła się od wszystkich. Teraz fantazje wkradły się do jej snu i... twierdzą, że istnieją naprawdę. Jak na złość, są podejrzanie przystojne, kuszące i złośliwe, oraz z pełną zjadliwością żądają, aby się wyniosła. Gdzie kończy się sen, a zaczyna jawa?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 35
Catrina Curant
Lust
Czarci dom 1: Nocny demon – seria erotyczna
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022 Catrina Curant i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728112281
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Samochód, którym jechała, miał dokładnie tyle lat, co ona. Z jednej strony trochę ją to bawiło, z drugiej zdawała sobie sprawę, że jest w tym coś okrutnego. Za każdym razem, gdy dochodziła nowa rysa, gdy kolejna cześć się psuła albo gdy nie chciał odpalić, wyobrażała sobie, że się starzeje. Powinna była sprzedać mazdę już szmat czasu temu, ale prawda była taka, że kochała ten samochód. Jego brzmienie, to, że miał w sobie tak mało elektroniki, i to, że przeżył z nią tyle przygód. Teraz jechała na kolejną, rzucając wszystko, co znała do tej pory, z nadzieją, że może chociaż raz w życiu rzeczywistość jej pomoże zamiast rzucać kłody pod nogi na każdym kroku.
– Za pięćset metrów skręć w lewo. – Nawigacja prowadziła ją od kilku godzin, a teraz miała doprowadzić do miejsca, które – jak się okazało miesiąc wcześniej – dostała w spadku. Dom z osiemnastoma hektarami ziemi. Podatek spadkowy pogrążył całe jej oszczędności; niewiele myśląc, sprzedała też kawalerkę, a teraz z resztą gotówki oraz bagażnikiem rzeczy jechała zobaczyć, jak będzie wyglądał jej nowy dom. Na tylnym siedzeniu rozpaczliwie zamiauczał kot, miał dosyć podróży, zresztą ona także.
– No już, Bohun, zaraz dojedziemy.
Bestia z tyłu zasyczała w odpowiedzi. Kota przygarnęła rok wcześniej ze schroniska. Już wtedy, mimo że był mały, wyglądał jak kawał zabijaki. Nie miał lewego oka, syczał w klatce na każdego, kto podchodził, i podobno drapał. Jej nie podrapał. To była miłość od pierwszego wejrzenia, chociaż gdy zabrała go do domu, stwierdziła, że to będzie toksyczna miłość. W pierwszym dniu podarł jej książkę, zaatakował chłopaka i zajął fotel, który do tej pory był jej. Chłopak zerwał z nią miesiąc później, a ona podejrzewała, że Bohun miał w tym zerwaniu dosyć duży udział; nie zmieniało to faktu, że odetchnęła z ulgą, bo sama zbierała się do odejścia od pół roku. Miłość z liceum w pewnym momencie stała się przyzwyczajeniem, które przeszło w lekką niechęć, ale wspólne mieszkanie i znajomi jakoś trzymały ich razem. Bohun stał się piękną kością niezgody, a fakt, że nienawidził Jakuba żywą nienawiścią, stanowczo pomógł.
Nawigacja poinformowała, że jest u celu podróży. Zatrzymała samochód i sprawdziła w telefonie, jednak komunikat brzmiał jasno: była na miejscu. Spróbowała się połączyć z internetem, ale strony nie chciały się załadować. Wcześniej w domu sprawdzała w Google Earth, jak wygląda teren. Odpaliła silnik – z tego, co pamiętała, powinna pojechać polną drogą do stawu, a potem skręcić w prawo. Ruszyła wolno. Droga nie należała do najlepszych, a jej samochód stanowczo nie był terenowy, więc z każdą kolejną dziurą modliła się o to, aby nic się nie urwało. Od miesiąca zastanawiała się, czemu ciotka przepisała dom na nią – praktycznie się nie znały, zresztą ciotkę mało kto znał. Siostra jej mamy trzymała się na uboczu rodziny, pojawiała na ślubach, pogrzebach, zresztą to na pogrzebie rodziców widziała ją ostatnio, ale oprócz kondolencji nie zamieniły ani słowa. O jej śmierci usłyszała dopiero w dniu odczytania testamentu, na które to wydarzenie dostała oficjalne wezwanie sądowe.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.