Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kiedy Shai zostaje pojmana podczas próby zastąpienia Księżycowego Berła niemal idealnym falsyfikatem, musi targować się o życie. Cesarz Ashravan co prawda nie zginął podczas ataku skrytobójcy, ale utracił świadomość – a fakt ten nie wyszedł na jaw jedynie dlatego, że w tym samym zamachu zginęła jego żona. Jeśli jednak po trwającej sto dni żałobie cesarz nie pokaże się publicznie, rządzące Stronnictwo Dziedzictwa utraci władzę, a cesarstwo pogrąży się w chaosie.
Shai dostaje do wykonania niemożliwe zadanie: w ciągu niecałych stu dni stworzyć – za pomocą Fałszerstwa – nową duszę dla cesarza. Niestety, Fałszowanie dusz jest uważane za bluźnierstwo przez tych, którzy ją pojmali. Shai zostaje zamknięta w niedużej, brudnej komnacie, strzeżona przez człowieka, który czuje do niej nienawiść, szpiegowana przez polityków i uwięziona za drzwiami opieczętowanymi jej własną krwią. Jedynym sojusznikiem Shai jest Gaotona, najbardziej lojalny doradca cesarza, który próbuje zrozumieć jej prawdziwy talent.
Shai brakuje czasu. Tworząc Fałszerstwo i próbując zrozumieć prawdziwe motywy tych, którzy ją uwięzili, musi jednocześnie opracować doskonały plan ucieczki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 141
Tytuł oryginału: The Emperor’s Soul
Copyright © 2012 by Dragonsteel Entertainment, LLC Copyright for the Polish translation © 2016 by Wydawnictwo MAG
Redakcja: Urszula Okrzeja Korekta: Magdalena Górnicka Ilustracja na okładce: Dominik Broniek Opracowanie graficzne okładki: Dark Crayon Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń
ISBN 978-83-7480-725-8
Wydanie II
Wydawca: Wydawnictwo MAG ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa tel. 22 813 47 43, fax 22 813 47 60 e-mail [email protected]
Wyłączny dystrybutor: Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.
Lucie Tuan iSherry Wang,
Gaotona przeciągnął palcami po grubym płótnie i uważnie przyjrzał się jednemu z najwspanialszych dzieł sztuki, jakie widział w życiu. Niestety, było falsyfikatem.
Zza jego pleców dobiegały szepty.
– Ta kobieta jest niebezpieczna. To, co robi, jest odrażające.
Gaotona pochylił płótno w stronę czerwonopomarańczowego światła padającego z kominka i zmrużył oczy. Na starość wzrok mu się pogorszył. Cóż za precyzja, pomyślał, wpatrując się w ślady pociągnięcia pędzlem i macając warstwy gęstej olejnej farby. Dokładnie takie jak w oryginale.
Sam by nigdy nie zauważył pomyłek. Kwiat odrobinę przesunięty na bok. Księżyc nieco zbyt nisko na niebie. Ich znalezienie wymagało od ekspertów wielu dni starannych badań.
– To jedna z najlepszych Fałszerzy w całym cesarstwie. – Głosy należały do innych arbitrów, najważniejszych urzędników cesarstwa. – Jej reputacja jest znana bardzo szeroko. Musimy ją skazać na śmierć, by dać przykład innym.
– Nie. – Frava, przywódczyni arbitrów, miała ostry, nosowy głos. – Ta kobieta jest cennym narzędziem. Może nas ocalić. Musimy ją wykorzystać.
Dlaczego? – pomyślał znów Gaotona. Dlaczego ktoś zdolny do takiego artyzmu, takiej wspaniałości, zwrócił się ku fałszerstwu? Dlaczego nie tworzy oryginalnych obrazów? Dlaczego nie została prawdziwą artystką?
Muszę zrozumieć.
– Tak – kontynuowała Frava – kobieta jest złodziejką i uprawia ohydną sztukę. Ale ja nad nią zapanuję, a z pomocą jej talentów możemy uprzątnąć ten bałagan, w którym wylądowaliśmy.
Pozostali mamrotali, wyrażając sprzeciw i troskę. Kobieta, o której mówili, Wan ShaiLu, była kimś więcej niż tylko zwyczajną oszustką. O wiele więcej. Umiała zmieniać naturę rzeczywistości. I tu pojawiała się kolejna wątpliwość. Dlaczego w ogóle nauczyła się malować? Przecież jej umiejętności malarskie były całkiem przyziemne w porównaniu z bardziej mistycznymi talentami?
Tak wiele pytań. Gaotona podniósł wzrok ze swojego miejsca przy kominku. Inni stali skupieni wokół biurka Fravy, a ich długie, barwne szaty migotały w blasku ognia.
– Zgadzam się z Fravą – powiedział Gaotona.
Pozostali popatrzyli na niego. Ich miny sugerowały, że nie przejmują się jego zdaniem, ale postawa świadczyła o czymś zupełnie innym. Ich szacunek pozostawał głęboko ukryty, ale nie zniknął.
– Poślijcie po Fałszerza – powiedział Gaotona, podnosząc się. – Chcę wysłuchać, co ma do powiedzenia. Podejrzewam, że będzie nad nią trudniej zapanować, niż utrzymuje Frava, ale nie mamy wyboru. Albo wykorzystamy zdolności tej kobiety, albo zrezygnujemy z panowania nad cesarstwem.
Szepty ucichły. Ile lat minęło od czasu, kiedy Frava i Gaotona po raz ostatni zgodzili się w jakiejkolwiek kwestii, nie wspominając już o czymś tak kontrowersyjnym jak wykorzystanie Fałszerza?
Jedno po drugim, pozostała trójka arbitrów pokiwała głowami.
– Niech tak się stanie – powiedziała cicho Frava.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Na kursach pisarskich często słyszałem „Pisz o tym, na czym się znasz”. Pisarze często słyszą to powiedzenie, jednak mnie zawsze konfundowało. Pisać o tym, na czym się znam? Jak mam to zrobić? Piszę fantasy. Nie mogę wiedzieć, jak to jest używać magii – a skoro już o tym mowa, nie mogę wiedzieć, jak to jest być kobietą, ale chcę w swoich książkach uwzględniać różne punkty widzenia.
W miarę dojrzewania do pisarstwa zacząłem rozumieć, co znaczy ta fraza. Choć w tym gatunku piszemy o rzeczach fantastycznych, opowieści sprawdzają się najlepiej, jeśli mają fundament w naszym świecie. W moim przypadku magia wychodzi najlepiej, jeśli opiera się na naukowych podstawach. Tworzenie świata wychodzi najlepiej, jeśli czerpie ze źródeł w naszym świecie. Postacie wychodzą najlepiej, jeśli opierają się na ludzkich uczuciach i doświadczeniach.
Dlatego też bycie pisarzem opiera się w równej mierze na obserwacji, jak na wyobraźni.
Staram się, by nowe doświadczenia mnie inspirowały. Mam przy tym sporo szczęścia, bo mogę dużo podróżować. Kiedy odwiedzam nowy kraj, staram się, by jego kultura, mieszkańcy i moje doświadczenia z tego miejsca ukształtowały opowieść.
Niedawno odwiedziłem Tajwan i udało mi się zwiedzić tamtejsze National Palace Museum w towarzystwie redaktorki Sherry Wang i tłumaczki Lucie Tuan, które pełniły rolę moich przewodniczek. W ciągu kilku godzin nie da się objąć umysłem tysięcy lat chińskiej historii, ale bardzo się staraliśmy. Całe szczęście miałem już pewne pojęcie o historii i kulturze Azji. (Dwa lata mieszkałem w Korei jako mormoński misjonarz, a później uczyłem się koreańskiego na studiach).
Ta wizyta sprawiła, że w mojej głowie pojawiły się zaczątki opowieści. Największą uwagę zwróciłem na pieczęcie, po koreańsku zwane tojang, a po mandaryńsku yinjian. Te misternie rzeźbione kamienne pieczęcie są wykorzystywane zamiast podpisów w wielu różnych kulturach Azji.
Podczas wizyty w muzeum zauważyłem wiele z tych znajomych czerwonych pieczęci. Niektóre były, rzecz jasna, pieczęciami twórców – ale widziałem też inne. Jeden z arkuszy kaligrafii pokrywały niemal w całości. Lucie i Sherry wyjaśniły mi, że starożytni chińscy uczeni i arystokraci, jeśli podobało im się jakieś dzieło sztuki, często pieczętowali je również swoją pieczęcią. Jeden z cesarzy szczególnie to sobie upodobał, brał piękne rzeźby albo kawałki jadeitu – często mające kilka setek lat – i kazał na nich wyryć swoją pieczęć, a czasami również fragmenty poezji.
Cóż za fascynująca umysłowość. Wyobraźcie sobie, że jesteście królem, dochodzicie do wniosku, że bardzo się wam podoba Dawid Michała Anioła, więc każecie wyryć na jego piersi swój podpis. To coś w tym rodzaju.
Idea była tak uderzająca, że w myślach zacząłem się bawić magią pieczęci. Pieczęci duszy, zdolne stworzyć na nowo naturę przedmiotu. Nie chciałem za bardzo zbliżyć się do Dusznikowania z świata Burzowego Światła, więc wykorzystałem inspirację z muzeum – z historii – by wymyślić magię, która pozwalała napisać na nowo przeszłość przedmiotu.
Historia wyrosła z tego punktu. Ponieważ magia dobrze pasowała do systemu, który wymyśliłem dla Sel, świata Elantris, tam właśnie umieściłem jej akcję. (Do tego oparłem kilka z tamtejszych kultur na kulturach naszej Azji, więc pasowała idealnie.)
Nie zawsze można pisać o tym, na czym się zna – a w każdym razie nie do końca. Można jednak pisać o tym, co się widzi.
Brandon Sanderson
Książka taka jak ta wychodzi z jednym nazwiskiem na okładce, jednak dzieło sztuki nie powstaje w próżni. To, co tworzę, istnieje jedynie dzięki innym, na których mogę polegać.
Wspominałem wcześniej, że ta książka powstała dzięki wycieczce na Tajwan. Bardzo dziękuję Lucie Tuan i Sherry Wang, którym ta powieść jest dedykowana, za oprowadzenie mnie po mieście. Chciałbym również podziękować Evannie Hsu i wszystkim pozostałym z Fantasy Foundation za uczynienie tej wycieczki tak głębokim doświadczeniem. Dziękuję swojemu tajwańskiemu agentowi Grayowi Tanowi, który ułatwił mi podróż, jak również amerykańskiemu agentowi Joshui Bilmesowi i wszystkim z JABberwocky.
Doskonale współpracowało mi się z Jacobem Weismanem i Jill Roberts z Tachyona, dziękuję im za możliwość publikacji tej książki. Marty Halpern, tobie dziękuję za redakcję i korektę. Wspaniała ilustracja na okładce jest dziełem Alexandra Nanitschkova, nie mógłbym marzyć o lepszej. Isaac Stewart wykorzystał tę ilustrację przy projekcie okładki ebooka, stworzył też wspaniałe pieczęcie. Dzięki!
Mary Robinette Kowal odpowiada za obecną strukturę mikropowieści – pomogła mi zrozumieć, że pierwotny prolog nie był najlepszy dla spójności książki. Moshe Feder jak zwykle wyszedł daleko poza swoje obowiązki (u innego wydawcy) z doskonałą redakcją, bez której ta książka byłaby o wiele uboższa. Dostałem również ważne uwagi od Briana Hilla, Isaaca Stewarta i Karen Ahlstrom.
Jak zawsze z miłością dziękuję rodzinie, szczególnie żonie Emily. Ponadto na szczególne podziękowania zasługuje Peter Ahlstrom, który wiele godzin przepracował nad tym projektem. (Posunął się tak daleko, że nawet skłonił mnie do napisania tych podziękowań, o czym zapomniałem dobry tuzin razy).
Jestem Wam wszystkim ogromnie wdzięczny.
Brandon