Ekstremalny Poradnik Przetrwania - Naval - ebook + książka

Ekstremalny Poradnik Przetrwania ebook

Naval

4,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Nasza cywilizacja wie wszystko na temat okrucieństwa, jakie kryje się pod słowem „wojna”, a jednak żyjemy w złudnej bańce bezpieczeństwa, traktując ją jako wydarzenie z ciemnych kart historii, a nie realne zagrożenie.

Jednak czas pokoju jest chwilą pomiędzy wojnami. To książka dla każdego, kto jest świadomy historii oraz naszego geopolitycznego położenia i chce na własną rękę przygotować się do wojny. Naval daje gotowe wskazówki:

Jak rozpoznać, czy zagrożenie jest blisko?

Jak zaplanować i bezpiecznie przeprowadzić ewakuację?

Co zabrać ze sobą, a co zostawić?

Jak zabezpieczyć miejsce zamieszkania?

Co powinno się znaleźć w Twoim plecaku ewakuacyjnym?

Jakie umiejętności warto rozwijać, by zwiększyć szanse na przetrwanie?

Jak nie dać się zabić?

Jeśli los nie będzie łaskawy – jak przetrwać na łasce wroga?

Zadbaj o swoje bezpieczeństwo. Obserwuj sytuację na świecie. Dbaj o siebie i swoich bliskich. Bądź gotowy na każdy scenariusz.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 153

Oceny
4,2 (57 ocen)
25
18
12
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
asdoid

Całkiem niezła

w którymś momencie skręciła w dziwna stronę co z survivalem ma nie za dużo wspólnego
10
Galopente

Nie oderwiesz się od lektury

Kolejna świetna książka Navala! Ten facet trzeźwo ocenia rzeczywistość i mówi to, czego boją się inni powiedzieć. Paweł jesteś niesamowity! Oby tak dalej!
00
dawidszwed0

Nie oderwiesz się od lektury

Krótka, ale treściwa książka. postanowiłem poczytać książki Navala po serii wywiadów jakie udzielił na YouTube i wypowiedziach w podcastach. Ciężko czyta się zwłaszcza ostatni rozdział, a pomyśleć, że mnóstwo ludzi przeżywa takie coś obecnie przez tych nieludzkich rosyjskich żołnierzy. Polecam, bądźmy gotowi
00
sawkar

Nie oderwiesz się od lektury

każdy powinien przeczytać
00
michalmherman

Z braku laku…

Mało samego poradnika przetrwania. Długie dygresje o tym, że nasze miasta są gorzej przystosowane do obrony ludności cywilnej niż Szwedzkie w niczym nie pomagają. Rady o tym jak zbudować dom żeby miał porządny schron nie do zastosowania przed większość ludzi.
00

Popularność




Wstęp

Wstęp

Pisząc tę książkę, mia­łem taką reflek­sję: jeśli ktoś nie chce być zmu­szony do korzy­sta­nia z tego porad­nika, musi mądrze gło­so­wać, bo to poli­tycy, a nie żoł­nie­rze wywo­łują wojny, cho­ciaż to ci dru­dzy wal­czą. W walce sta­ty­stycz­nie ginie dużo mniej żoł­nie­rzy niż cywili – to oni, choć nie wal­czą, naj­bar­dziej cier­pią i naj­czę­ściej giną. Jeśli więc nie chcemy cier­pieć na woj­nie, nie gło­sujmy na tych, któ­rzy mogą dopro­wa­dzić do wojen­nego cier­pie­nia. Eks­tre­malny porad­nik prze­trwa­nia to prze­stroga dla wybor­ców.

1. Wojna i antywojna

1. Wojna i anty­wojna

Daj nam, Boże, sto lat wojny i ani jed­nego dnia bitwy, teraz jed­nak nie ma innego wyj­ścia…

Te słowa powie­dział hisz­pań­ski wódz mar­kiz Fer­rante Fran­ce­sco d’Ava­los di Pescara. Miało to miej­sce na kilka godzin przed roz­po­czę­ciem bitwy pod Pawią, 24 lutego 1525 roku. Czy­tam je jako żoł­nierz, pasjo­nat histo­rii, broni, mili­ta­riów oraz woj­sko­wego szko­le­nia, który postrzega służbę w woj­sku jako pasję i spo­sób na życie. My – ja i ludzie do mnie podobni – lubimy zapach pro­chu, zmę­cze­nie zaję­ciami tak­tycz­nymi, poli­go­nami, gdzie koła, gąsie­nice i woj­skowe buty grzę­zną w bło­cie, a widok mun­duru jest naj­bar­dziej ele­gancki. Czy jed­nak lubimy i tęsk­nimy za krwa­wymi bitwami?

Pod­czas dzia­łań zbroj­nych, mając szczę­ście, można zostać zra­nio­nym, tylko czy kalec­two jest szczę­ściem, a nadany order uśmie­rzy ból? Chyba nie o to cho­dzi, by być inwa­lidą wojen­nym lub mar­twym boha­te­rem. Nie, nie uchy­lam się przed byciem w boju i bra­niem udziału w walce. Zresztą na woj­nie spę­dzi­łem pra­wie cztery lata i chcę tylko prze­ka­zać, że nie jest ona niczym faj­nym, choć mun­dur i całe to woj­skowe szko­le­nie – już tak. Wiem, że to zawiłe, pokrę­cone, a nawet sprzeczne, ale taka wła­śnie jest wojna, w któ­rej rzą­dzi chaos.

Nie raz w histo­rii dało się sły­szeć, że w imię pokoju musi toczyć się wojna albo że musi toczyć się wojna, by nie było wojny. To wydaje się sza­lone, ale w 2022 roku w ten wła­śnie spo­sób wypo­wia­dają się rosyj­scy poli­tycy. Czy­ta­jąc moje roz­wa­ża­nia, nie patrz­cie na mnie jak na schi­zo­fre­nika, który lubi mun­dur, zapach pro­chu i jed­no­cze­śnie jest prze­ciw­ni­kiem wojny (bo w rze­czy­wi­sto­ści nim jestem). Uwa­żam, że żoł­nie­rze, przede wszyst­kim ci, któ­rzy zasma­ko­wali wojny, po jej zakoń­cze­niu są naj­za­go­rzal­szymi jej prze­ciw­ni­kami, zaś poli­tycy i fabry­kanci – w moim prze­ko­na­niu – od wie­ków wywo­łują wojny i na nich ubi­jają swe inte­resy i zara­biają. Mój woj­skowy pacy­fizm mogę zde­fi­nio­wać jako umiar­ko­wane podej­ście do wojny: to tak jak z neu­tral­no­ścią, bycie neu­tral­nym nie ozna­cza, że jest się bez­bron­nym, naj­lep­szym przy­kła­dem jest tu Szwaj­ca­ria. W takich kon­flik­tach naj­bar­dziej cier­pią cywile, któ­rzy z cza­sem też stają się żoł­nie­rzami i wal­czą, choć nie mają umie­jęt­no­ści i spora ich część szybko ginie. Dla­tego, pro­szę, uwa­żajmy, na kogo gło­su­jemy pod­czas wybo­rów. Odda­jąc głos na „idiotę”, możemy przy­czy­nić się do wywo­ła­nia wojny, bitew i zagłady naszego życia, na które tak czę­sto w cza­sie pokoju narze­kamy.

Tre­ning tak­tyczny ope­ra­to­rów GROM-u w Iraku, 2007 rok

Wra­ca­jąc do słów mar­kiza di Pescary, myślę, że czuł to samo co ja i moi kole­dzy żoł­nie­rze. Żoł­nie­rze w trak­cie pokoju stają się nie­po­trzebni i zbyt dro­dzy w utrzy­ma­niu: redu­kuje się armię, prze­staje dbać o żoł­nie­rza, a on staje się kimś na pokaz pod­czas musz­try parad­nej. To, że mogę pisać te słowa, zawdzię­czam nie tylko panu gene­ra­łowi Sła­wo­mi­rowi Pete­lic­kiemu, twórcy Jed­nostki Woj­sko­wej GROM, ale i wyda­rze­niom z 11 wrze­śnia 2001 roku. W tym dniu runęły nowo­jor­skie wieże World Trade Cen­ter, a świat musiał zmie­rzyć się z wojną inną niż dotych­cza­sowe. W przed­dzień tych wyda­rzeń pol­scy poli­tycy i gene­ra­łowie pla­no­wali roz­wią­za­nie mojej jed­nostki. Byli­śmy za dro­dzy, zbyt bez­czelni pod­czas szko­leń, nie­re­gu­la­mi­nowi. Kto by usza­no­wał to, że szkoli się żoł­nie­rza za kwotę, za którą można kupić czołg?! Ale przed inwa­zją na Irak i Afga­ni­stan Ame­ry­ka­nie, czyli naj­no­wo­cze­śniej­sza i naj­po­tęż­niej­sza armia świata, nie chcieli naszych czoł­gów, samo­lo­tów i armat – popro­sili o wysoko wykwa­li­fi­ko­wa­nych spe­cja­li­stów z Jed­nostki Woj­sko­wej GROM, którą poma­gali stwo­rzyć dzie­sięć lat wcze­śniej.

Więc to nie żart, że piszę o odpo­wie­dzial­nym gło­so­wa­niu, bo poli­tycy szybko zapo­mi­nają o tym, że w cza­sie pokoju woj­sko trzeba cią­gle szko­lić, dopo­sa­żać, opła­cać, gdyż bańka bez­pie­czeń­stwa, w któ­rej żyjemy, może nie­spo­dzie­wa­nie pęk­nąć. Oby ni­gdy nie pękła, ale pła­cić trzeba.

Feno­me­nem jest dla mnie podej­ście do spraw bez­pie­czeń­stwa i służby woj­sko­wej Szwaj­ca­rów. Wojna domowa z 1847 roku była ostat­nim kon­flik­tem, w któ­rym wzięła udział szwaj­car­ska armia, ale do dnia dzi­siej­szego więk­szość żoł­nie­rzy trzyma woj­skową broń we wła­snych domach, a jako naro­dowy obo­wią­zek trak­tuje się służbę woj­skową i szko­le­nie. U nas, w Pol­sce, bar­dzo szybko zapo­mnie­li­śmy o II woj­nie świa­to­wej i trwa­ją­cej do 1991 roku sowiec­kiej „oku­pa­cji”.

Nie, nie mam goto­wego roz­wią­za­nia i rad doty­czą­cych pol­skiego woj­ska, ale wiem jedno – histo­ria nie tylko lubi się powta­rzać, ale się powta­rza. Musimy więc być gotowi do obrony naszych gra­nic zawsze i to jak naj­bar­dziej samo­dziel­nie. Timo­thy John Mar­shall, bry­tyj­ski dzien­ni­karz spe­cja­li­zu­jący się w spra­wach zagra­nicznych i dyplo­ma­cji mię­dzy­na­ro­do­wej, w swej książce Potęga geo­gra­fii, czyli jak będzie wyglą­dał w przy­szło­ści nasz świat przy­ta­cza żart, któ­rego wcze­śniej nie zna­łem: „Na wscho­dzie Rosja znów przy­biera postawę agre­sywną. Na zacho­dzie Unia Euro­pej­ska prze­cho­dzi trudny okres. Mię­dzy nimi leży Pol­ska, w któ­rej pamięć o prze­szło­ści jest wciąż żywa. Bar­dzo podoba mi się stary pol­ski dow­cip, który mówi, że kolor nie­bie­ski na pol­skiej fla­dze sym­bo­li­zuje sojusz­ni­ków, na któ­rych pol­ska mogła liczyć w trud­nych cza­sach (Uwaga dla nie-Pola­ków – na pol­skiej fla­dze nie ma koloru nie­bie­skiego)”.

Czy naprawdę wie­rzymy w to, że tym razem ktoś ocho­czo będzie wal­czył o Gdańsk i War­szawę? Nawet jeśli ktoś przyj­dzie z pomocą, to na pewno nie natych­miast, będziemy więc musieli wytrzy­mać pierw­szy napór, tak jak zro­bili to Ukra­ińcy wio­sną 2022 roku. Świat uwie­rzył, że Ukra­ina nie prze­gra wojny z Rosją, dopiero po 72 godzi­nach rosyj­skiej inwa­zji. Ukra­ińcy poka­zali, że nie pod­da­dzą się bez walki, nie opu­ścili swo­jego kraju w popło­chu, jak np. Afgań­czycy pół roku wcze­śniej, po wyco­fa­niu się wojsk koali­cji. Nie oddali też bez walki maga­zy­nów broni, tak jak pod­czas wojny w Ose­tii Połu­dnio­wej. Tam Rosja­nie prze­jęli, a następ­nie wywieźli odkryte na przed­mie­ściach Gori składy broni, o czym z rado­ścią infor­mo­wał dowódca wojsk rosyj­skich w Gru­zji, mówiąc o maso­wym roz­bra­ja­niu gru­ziń­skich arse­na­łów woj­sko­wych.

Myślę, że dziś nie zosta­niemy pozo­sta­wieni sami sobie, ale musimy mieć siłę, by wytrzy­mać pierw­sze ude­rze­nie. Nasi żoł­nie­rze od samego początku muszą zostać wsparci rezer­wi­stami i ochot­ni­kami po to, by się im spraw­niej dzia­łało. W tym samym cza­sie, wręcz jed­no­cze­śnie, musimy zadbać o bez­pie­czeń­stwo naszych naj­bliż­szych. Uwierz­cie mi, że dużo łatwiej się wal­czy, wie­dząc, że nasze dzieci, rodzice, żony i dziew­czyny są bez­pieczni. Dro­gie panie, nie obra­żaj­cie się, wiem, że wiele z was na równi z męż­czy­znami sta­nie do walki, ale więk­szość kobiet będzie musiała być ewa­ku­owana i opie­ko­wać się dziećmi i oso­bami star­szymi. Podob­nie myślę o męż­czy­znach. Oso­bi­ście chcę mieć obok sie­bie tylko tych, co naprawdę chcą się bić. Ci na siłę zmo­bi­li­zo­wani i nie­ma­jący zacię­cia do czyn­nej walki mogą się lepiej spraw­dzić na tyłach niż w oko­pach. I nikogo tu nie chcę obra­zić, nie każdy musi mieć serce do walki z bro­nią w ręku. Trans­port, logi­styka, infor­ma­tyka, haker­stwo, łącz­ność itd. to też ważne dzie­dziny – popa­trzmy na sie­bie, na swoje umie­jęt­no­ści i sami wybierzmy obszar, w któ­rym możemy się odna­leźć pod­czas kon­fliktu zbroj­nego, będąc tak samo uży­teczni jak ci, co wal­czą z kara­bi­nem w ręku. Może wła­śnie dzięki temu ktoś inny, mając broń i amu­ni­cję, będzie wie­dział, gdzie jej użyć, a kiedy się schro­nić przed ostrza­łem wroga.

Wybrane dzia­ła­nia zbrojne toczone na zie­miach pol­skich po trze­cim roz­bio­rze

Czy zasta­na­wia­łeś się kie­dyś nad tym, kiedy wybuch­nie kolejny kon­flikt zbrojny w naszym bez­po­śred­nim sąsiedz­twie albo – co gor­sza – u nas? Pro­wa­dząc zaję­cia ze stu­den­tami na Uczelni Tech­niczno-Han­dlo­wej im. Heleny Chod­kow­skiej w War­sza­wie, zazwy­czaj na pierw­szych zaję­ciach zadaję wła­śnie takie pyta­nie: „Kiedy będzie kolejna wojna?”. Odpo­wie­dzią wybie­gają – no, wtedy wybie­gali – mocno w przy­szłość. Że za pięć, dzie­sięć, dwa­dzie­ścia lat, a nawet nie za naszego życia. Po tym pyta­niu przed­sta­wiam poniż­sze zesta­wie­nie dat z kolej­nym pyta­niem: „Czy jeste­śmy mądrzejsi od naszych przod­ków i czego oni nie wie­dzieli o okru­cień­stwach wojny, dążąc do kolej­nej?”.

W 2022 roku mamy, licząc od upadku komu­ni­zmu i wol­nych wybo­rów, trzy dekady „bez­woj­nia”. Za naszą wschod­nią gra­nicą, w Ukra­inie, trwa wojna dokład­nie tak samo bez­względna jak ta, którą pamię­tają nasze bab­cie i dziad­ko­wie z cza­sów ich mło­do­ści. Naloty i bom­bar­do­wa­nia miast i wio­sek, ataki na lud­ność cywilną, gwałty, gra­bieże, egze­ku­cje i masowy exo­dus lud­no­ści cywil­nej.

Wojna w Ukra­inie trwa w chwili, gdy piszę ten porad­nik, ale co stoi Rosja­nom na prze­szko­dzie, by po zaata­ko­wa­niu Ukra­iny roz­nie­cić pożar wojny w całej Euro­pie? Po tym, co robią za naszą wschod­nią gra­nicą, czy ktoś dziś może powie­dzieć, że to nie­moż­liwe, że w to nie wie­rzy? Tak, ja też nie chcę w to wie­rzyć, ale musimy być gotowi tu, nad Wisłą, Sanem, Wartą i Odrą już dziś, bo lepiej być dużo wcze­śniej przy­go­to­wa­nym bez potrzeby, niż choćby odro­binę spóź­nio­nym.

Nie chcę, by mój porad­nik był na dziś czy na jutro, niech będzie on aktu­alny na co dzień, na za pięć, dzie­sięć i pięt­na­ście lat, bo pew­nie rosyj­ska wojna w Ukra­inie nas omi­nie, zaczniemy się o niej uczyć jak o kolej­nej woj­nie z datami, ale… Korzy­stajmy z niego w każ­dym cza­sie, nie zapo­mi­na­jąc, że pokój nie jest nam dany na zawsze, a nasze geo­po­li­tyczne poło­że­nie na dużej czę­ści rów­niny środ­ko­wo­eu­ro­pej­skiej się nie zmieni. Ktoś gdzieś zawsze na jakiś czas sta­nie się orką. Wojna sta­nowi inte­gralną część histo­rii ludz­ko­ści, a w prze­ko­na­niu grec­kiego filo­zofa Hera­klita z Efezu „wojna jest ojcem i kró­lem wszech­rze­czy”, czy tego chcemy, czy nie.

No więc kiedy kolejna wojna? Myślę, że już nie muszę odpo­wia­dać na to pyta­nie, bo kie­dyś będzie, ale zada­jąc je stu­den­tom, drą­ży­łem ten temat, bazu­jąc na histo­rycz­nych przy­kła­dach i nie­wie­rze kolej­nych poko­leń w jej nadej­ście. Dla przy­kładu przed­sta­wi­łem sytu­ację z dwóch euro­pej­skich miast.

Don­bas Arena w Don­basie – sta­dion wybu­do­wany na potrzeby Mistrzostw Europy w Piłce Noż­nej 2012

Kto w 1984 roku, pod­czas zimo­wych igrzysk olim­pij­skich w Sara­je­wie, spo­dzie­wałby się, a tym bar­dziej szy­ko­wał na wojnę, która wybu­chła osiem lat póź­niej, w 1992 roku? W jej trak­cie Sara­jewo, sto­lica Bośni i Her­ce­go­winy, było oble­gane przez bośniac­kich Ser­bów. Oblę­że­nie trwało sie­dem mie­sięcy, w tym cza­sie w mie­ście zgi­nęło ponad 10 500 osób, a prak­tycz­nie wszyst­kie budynki zostały znisz­czone lub uszko­dzone. Osiem lat wcze­śniej, uwierz­cie mi, nikt nie myślał o snaj­pe­rach, gło­dzie i oblę­że­niu.

Mistrzo­stwa Europy w Piłce Noż­nej 2012 roz­po­częły się kon­cer­tem Beyoncé na sta­dio­nie Don­bas Arena w Don­basie, we wschod­niej Ukra­inie. Sta­dion ten był jed­nym z naj­no­wo­cze­śniej­szych obiek­tów pił­kar­skich w Euro­pie, ale już w maju 2014 roku został wyłą­czony z eks­plo­ata­cji na sku­tek znisz­czeń powsta­łych pod­czas dzia­łań wojen­nych pomię­dzy pro­ro­syj­skimi sepa­ra­ty­stami ze wschodu Ukra­iny oraz wspie­ra­jącą ich Fede­ra­cją Rosyj­ską a siłami wier­nymi legal­nym wła­dzom Ukra­iny. Patrząc na mecz otwar­cia, czy pomy­śle­li­by­śmy, że już za dwa lata będzie to stra­te­giczny obiekt wojenny, a nie spor­towy?

W 2014 roku, jesz­cze w trak­cie dzia­łań wojen­nych w Don­ba­sie, stwo­rzy­łem pro­gram szko­le­niowy pod robo­czą nazwą „Jak prze­trwać dzia­ła­nia wojenne, będąc cywi­lem”. Prze­pro­wa­dzi­łem trzy takie szko­le­nia, ale chęt­nego na wyda­nie tako­wego porad­nika nie było. Ponoć to, co przed­sta­wia­łem, było zbyt bru­talne, no i hasło, „że jest to sia­nie defe­ty­zmu”, też dało się usły­szeć. Od wybu­chu kon­fliktu w Don­ba­sie minęło osiem lat, media już o codzien­nych wal­kach nie infor­mo­wały, kon­flikt tlił się jak nie­do­ga­szony pożar, przy­wy­kli­śmy… Ale mamy jego eks­plo­zję i to na skalę dzia­łań zbroj­nych zna­nych nam z cza­sów II wojny świa­to­wej prze­ra­sta­jącą to, co się działo w byłej Jugo­sła­wii. Dla­tego oświad­czam, że nie przyj­muję żad­nej kry­tyki doty­czą­cej tego porad­nika, niech z mojej wie­dzy korzy­stają tylko ci, któ­rzy chcą. Żad­nych mal­kon­ten­tów i zakli­na­nia rze­czy­wi­sto­ści już nie słu­cham. Ślepe życie w bańce bez­pie­czeń­stwa ma to do sie­bie, że budzimy się z ręką w noc­niku i jeste­śmy zdzi­wieni, że gdy ją wycią­gamy, to spływa po niej gówno – obudźmy się więc dziś, byśmy za pięć, dzie­sięć i dwa­dzie­ścia lat byli przy­go­to­wani na to, co ponoć już ni­gdy miało nie nastą­pić – na wojnę.

Dzi­siej­szy kon­flikt zbrojny to nie zama­sko­wani w cho­inki żoł­nie­rze, sie­dzący w podob­nie zama­sko­wa­nych oko­pach po dwóch stro­nach frontu, czy też pan­cerne ude­rze­nie armii na woj­ska prze­ciw­nika, choć wio­sną 2022 roku Rosja­nie wła­śnie tak chcieli zagar­nąć Ukra­inę. Taka stra­te­gia dopro­wa­dziła do tego, że pra­wie wszy­scy poto­pili się we wła­snej krwi zmie­sza­nej z czar­no­zie­mem, ale Rosja­nie, nie zwa­ża­jąc na wła­sne porażki, parli ślepo do przodu, pono­sząc kolejne ogromne ludz­kie i sprzę­towe straty. Patrząc na kon­flikt w byłej Jugo­sła­wii, na wojnę w Iraku, a przede wszyst­kim to, co się teraz dzieje w Syrii i Ukra­inie, można z dużym praw­do­po­do­bień­stwem wska­zać, że 80% dzia­łań zbroj­nych toczyć się będzie w mia­stach. Prze­waga tech­no­lo­giczna jed­nej ze stron, wszel­kiego typu nowinki opto­elek­tro­niczne, czyli ter­mo­wi­zory, które obra­zowo ana­li­zują tem­pe­ra­tu­rowe pro­mie­nio­wa­nie pod­czer­wieni, i nok­to­wi­zory umoż­li­wia­jące widze­nie w pół­mroku, bo potrze­bują tylko nie­wiel­kiego natę­że­nia świa­tła do dzia­ła­nia, spra­wiają, że sła­biej dopo­sa­żony prze­ciw­nik, chcąc prze­żyć, musi ucie­kać przed „wzro­kiem” wypo­sa­żo­nego w ten sprzęt czło­wieka, ale też drona.

Dzi­siej­szy prze­mysł zbro­je­niowy prze­ściga się w wyna­laz­kach, zresztą tak jest od wie­ków. Kij zastą­piła dzida, dzidę – łuk i kusza, zaś te prze­grały w star­ciu z lufą pisto­letu i kara­binu. Chciał­bym tu napi­sać, że tylko czło­wiek się nie zmie­nia, ale i my zaczy­namy być wypie­rani przez broń do walki zdal­nej. Sie­dzący w fotelu przed moni­to­rem kom­pu­tera ope­ra­tor bez­pi­lo­to­wego statku powietrz­nego jest jesz­cze żoł­nie­rzem takim z krwi i kości, któ­remu potrzebny jest mun­dur i kara­bin, czy raczej wygodny fotel, kom­pu­ter z odpo­wied­nim opro­gra­mo­wa­niem i dron? Wiem, bar­dzo uprasz­czam, ale w tym porad­niku chcę przed­sta­wić nowo­cze­sne patrze­nie na wojnę i zabez­pie­cze­nie się przed nią, choć to dru­gie, jak prze­czy­ta­cie, to stare spraw­dzone metody, tyle że usys­te­ma­ty­zo­wane i zaopa­trzone w nowinki.

A więc wojna

II wojna świa­towa poka­zała, że nie tylko bitwy, ale i wojny wygrywa ten, kto ma prze­wagę w prze­strzeni powietrz­nej. Mówię tu o woj­nie total­nej. Tak, wiem, Ame­ry­ka­nie mieli prze­wagę w Wiet­na­mie, woj­ska radziec­kie, a potem NATO – w Afga­ni­sta­nie, a jed­nak tamte wojny zostały prze­grane. Ale wal­czono tam pra­wie z całym spo­łe­czeń­stwem, więc wygraną byłoby usu­nię­cie wszyst­kich auto­chto­nów z zaję­tego terenu, czyli zagłada całego narodu. Tak wygry­wał Sta­lin, prze­sie­dla­jąc nas, Pola­ków, ze wschod­nich woje­wództw, Tata­rów z Krymu i tak dalej. Ale czy wygrał? Czy o to cho­dzi, by uni­ce­stwić cały naród? Chciał­bym wie­rzyć, że nie, ale Rosja­nie niczego innego w 2022 roku nie robią – Putin powiela wzo­rzec Sta­lina z zeszłego wieku.

Wojna w Iraku, 2004 rok

Dla­czego prze­waga w prze­strzeni powietrz­nej prze­kłada się na tak dużą prze­wagę na ziemi?

Pozwala na prze­pro­wa­dze­nie ope­ra­cji na lądzie i morzu bez inge­ren­cji z powie­trza ze strony prze­ciw­nika.

Umoż­li­wia zwiad powietrzny nad tere­nem zaj­mo­wa­nym przez prze­ciw­nika.

Dokład­nie i na bie­żąco wska­zuje poło­że­nie lub prze­miesz­cza­nie się celu.

Zapew­nia szyb­kie i pre­cy­zyjne zwal­cza­nie celów naziem­nych i nawod­nych.

Zapew­nia szybki prze­rzut wojsk wła­snych.

Umoż­li­wia pre­cy­zyjne likwi­do­wa­nie siły żywej, uzbro­je­nia, maga­zy­nów, mostów i tym podob­nych.

Źle oddzia­łuje psy­cho­lo­gicz­nie na żoł­nie­rzy, stwa­rza­jąc poczu­cie per­ma­nent­nego zagro­że­nia.

Oczy­wi­ście powyż­sze pod­punkty można by uszcze­gó­ło­wić, ja tylko zazna­czam, jak ważna jest prze­waga w powie­trzu. Jesz­cze do nie­dawna samo­loty i śmi­głowce mogły się czuć w miarę bez­kar­nie, chyba że napo­tkały siły powietrzne dru­giej strony lub skon­cen­tro­waną obronę prze­ciw­lot­ni­czą. Obrona prze­ciw­lot­ni­cza była mało mobilna, a niebo – roz­le­głe. Zmie­niło się to z chwilą wyna­le­zie­nia rada­rów i rakiet zwa­nych zie­mia–powie­trze, a potem tych inte­li­gent­nych wystrzel–zapo­mnij. Rakie­towe poci­ski zie­mia–powie­trze wystrze­li­wane z ziemi prze­zna­czone są w szcze­gól­no­ści do nisz­cze­nia samo­lo­tów i śmi­głow­ców, ale już te naj­now­sze sys­temy rakie­towe potra­fią namie­rzyć i zestrze­lić inną rakietę, a nawet bez­za­ło­gowy sta­tek powietrzny. Obec­nie w prze­no­śne prze­ciw­lot­ni­cze sys­temy rakie­towe zostali wypo­sa­żeni „sze­re­gowi” żoł­nie­rze – to uzbro­je­nie nie jest już bro­nią eli­tarną i prze­zna­czoną dla żoł­nie­rzy jed­no­stek spe­cjal­nych.

Sku­tecz­ność rakiet potwier­dzili mudża­he­dini wypo­sa­żeni w ame­ry­kań­skie ręcz­nie odpa­lane rakiety FIM-92 Stin­ger (prze­no­śny, ręcz­nie odpa­lany, napro­wa­dzany na pod­czer­wień pocisk kie­ro­wany zie­mia–powie­trze pro­du­ko­wany w USA). Mudża­he­dini dzięki sku­tecz­no­ści tych rakiet wymu­sili na Rosja­nach w Afga­ni­sta­nie przej­ście z ope­ra­cji dzien­nych na nocne, o wiele trud­niej­sze, i zaprze­sta­nie pro­wa­dze­nia wiel­kich ope­ra­cji powietrz­no­de­san­to­wych. Ale wra­cajmy na zie­mię.

Wal­cząc na fron­cie, możemy wie­rzyć we wła­sne umie­jęt­no­ści, ufać nowo­cze­snej tech­no­lo­gii zamon­to­wa­nej na uzbro­je­niu i liczyć na walecz­ność, bra­ter­stwo broni, ale to wszystko traci zna­cze­nie przy spo­tka­niu ze spa­da­jącą z nieba rakietą, wystrze­loną z ziemi, samo­lotu czy drona. Nie jest ważne, czy byli­śmy pre­ze­sami firm, człon­kami zarządu czy dyrek­to­rami, w takiej chwili nie liczą się umie­jęt­no­ści, które posia­damy. W obli­czu wojny, w któ­rej wystrze­li­wane są rakiety, wszy­scy mają równe szanse, dla­tego tak ważna jest prze­waga w powie­trzu, by wyeli­mi­no­wać zagro­że­nie, z któ­rym tu, na ziemi nie możemy sobie pora­dzić. Per­ma­nentne zagro­że­nie z powie­trza spra­wia, że nawet gdy jeste­śmy odda­leni od wojsk prze­ciw­nika, nasze bloki, domy i cała potrzebna nam do funk­cjo­no­wa­nia infra­struk­tura są tak samo nara­żone na znisz­cze­nie jak obiekty w bez­po­śred­nim pobliżu walk. Dzi­siej­szy kon­flikt zbrojny nie roze­gra się na wiel­kiej rów­ni­nie, którą wyzna­cza linia frontu, tylko punk­towo, w mia­stach – jak widać na przy­kła­dzie Ukra­iny – będą­cych celem, który chce znisz­czyć wróg. Rosja­nie już nawet tego nie ukry­wają, infra­struk­tura kry­tyczna czy obiekty woj­skowe są na równi ostrze­li­wane z domami miesz­kal­nymi, teatrami, a nawet cer­kwiom się obrywa i płoną, choć obie strony są tego samego wyzna­nia. Dla­tego kolejny roz­dział porad­nika poświęcę na opi­sane bez­piecz­nej ewa­ku­acji.

2. Ewakuacja

2. Ewa­ku­acja

Zagad­nie­nie poświę­cone ewa­ku­acji przed­sta­wię w for­mie planu skła­da­ją­cego się z kilku pod­punk­tów. Po pierw­sze, musimy okre­ślić, dokąd chcemy się ewa­ku­ować, po dru­gie – kiedy, a następ­nie – czym i jak. Plan to słowo klucz! W mojej woj­sko­wej karie­rze pla­no­wa­nie i przy­go­to­wa­nie ope­ra­cji woj­sko­wej, sie­bie i sprzętu było czę­ścią każ­dego dzia­ła­nia i uwierz­cie mi, wie­lo­krot­nie pla­no­wa­nie trwało o wiele dłu­żej niż prze­bieg samego dzia­ła­nia.

Plan, plan i jesz­cze raz plan – nie pomi­jajmy żad­nego z pod­punk­tów, które tu wska­zuję. One wszyst­kie są na równi ważne do prze­trwa­nia. Przy­po­mnijmy sobie, jak pla­nu­jemy wycieczkę, wyprawę czy waka­cje w hotelu all inc­lu­sive w cza­sie pokoju. Spo­sób na urlop jest taki – jedni płacą i wyma­gają, dru­dzy sami pla­nują trasy, miej­sca, śro­dek trans­portu, a trzeci czer­pią po tro­chu z obu tych roz­wią­zań. Ci pierwsi są pozba­wieni wpływu na więk­szość spraw, ci dru­dzy sami kie­rują swym urlo­po­wym losem. Tak też jest pod­czas ewa­ku­acji. Można sie­dzieć w domu i cze­kać na auto­bus pod­sta­wiony przez Czer­wony Krzyż lub rząd, licząc na to, że insty­tu­cja się nami zaopie­kuje, bo pła­cimy podatki, i ochroni nas, jadą­cych kory­ta­rzem huma­ni­tar­nym. Są prze­cież trak­taty, umowy i pakty… A można wziąć sprawy we wła­sne ręce i wtedy o otwie­ra­nych i zamy­ka­nych kory­ta­rzach huma­ni­tar­nych usły­szymy, będąc już z dala od tego całego baj­zlu… Decy­zja należy do nas, ale teraz jest odpo­wiedni czas, by ją pod­jąć i zapew­nić sobie przy­szłość w nie­pew­nych cza­sach. Dokład­nie tak samo jak z pla­no­wa­niem przy­szło­rocz­nych waka­cji, teraz jest taniej i wię­cej ofert na rynku. Jesz­cze spro­stuję, nie mówię tu, że rząd i insty­tu­cje nam nie pomogą, ale pod­czas wojny, zwłasz­cza jej począt­ko­wej fazy, rząd i sztaby kry­zy­sowe będą wal­czyć o prze­trwa­nie pań­stwa. Dopiero w kolej­nych dniach i tygo­dniach zajmą się „cywi­lami”, któ­rych będą tysiące, a nawet setki tysięcy.

Przej­ście gra­niczne pomię­dzy Ukra­iną a Pol­ską, marzec 2022 roku

Opu­ścić mia­sto? Ale jak to…? Prze­cież wojny nie będzie! Na wszelki wypa­dek jed­nak posta­nówmy, gdzie, czym i jak się prze­mie­ścić, i tylko moni­to­rujmy sytu­ację, by ewen­tu­al­nie zde­cy­do­wać, kiedy zacząć.

Pamię­tajmy o tym, że zgod­nie ze sta­ty­sty­kami nasze szanse na prze­ży­cie w mie­ście są naj­mniej­sze! Mia­sto jest dużym sku­pi­skiem ludzi, któ­rzy muszą codzien­nie jeść, wyma­gają opieki zdro­wot­nej, ener­gii, wody i lekarstw. To tu będą się toczyć krwawe bitwy, nasta­nie czas zma­so­wa­nych bom­bar­do­wań, tu będą zamieszki i ukryją się snaj­pe­rzy sie­jący śmierć i panikę. Mia­sta zazwy­czaj mają stra­te­giczną loka­cję komu­ni­ka­cyjną z wie­loma obiek­tami infra­struk­tury kry­tycz­nej. W mie­ście będziemy maluczcy i szybko sta­niemy się sta­ty­styką w wie­czor­nej infor­ma­cji mówią­cej o pomył­ko­wym – lub nie – bom­bar­do­wa­niu obiek­tów cywil­nych.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki