0,00 zł
Magazyn Hipogryf to darmowy e-zin o grach, filmach, oraz książkach. Tworzony przez ekipę Hipogryf.pl w wolnych chwilach i po godzinach, w przerwie między zajęciami czy po ciężkim dniu pracy. Jara nas to strasznie i miło nam, że poświęciłeś czas na przeczytanie tego, co razem tutaj stworzyliśmy. Mimo że czasy świetności, takich projektów dawno minęły, to chcemy też pokazać, że same e-ziny nie umarły i w dobie smartfonów, gdzie każdy ma Internet dosłownie w kieszeni, są jeszcze ludzie, do których trafia idea magazynu offline.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 38
Rok wydania: 2021
Witajcie
.
Death Note czy anime po tylu latach nadal trzyma poziom?
Kimetsu no Yaiba Drugi sezon anime
Death Note
Diablo – początek wielkiej przygody w Sanktuarium
Żniwa Śmierci Neal Shusterman
Różaniec Rafał Kosik
Kompania Cieni Przemysław Duda
Przeklęci Święci Maggie Stiefvater
Czarna Łza. Półcień Marta Kirin
Nasi Przyjaciele
Hipogryf kontakt
.
Anime zawitało do Hipogryfa! W tym numerze Ewa napisała całkiem sporo o serii Death Note, a Patryk przybliżył nam drugi sezon Kimetsu no Yaiba, więc mamy trochę klasyki i trochę nowego.Książkowych recenzji też nie zabrakło, mamy zarówno fantasy, jak i science-fiction, a dla fanów gier mam pierwszy tekst z całej miniserii o Diablo.
Miłego czytania!
Arek „Birdman” Orzeł
Ewa “Nina Black” Chachlica
Jak graficznie wypada anime z 2006 w porównaniu z dzisiejszymi standardami?
Już od pierwszych chwil rzuca się w oczy dość ciężki klimat anime. Stonowana, ponura kolorystyka od razu sygnalizuje, że to nie będzie ani komedia, ani cukierkowe romansidło z uroczymi postaciami, tylko coś totalnie przeciwnego. Jednak jak produkcja z 2006 roku wypada na tle produkcji powstałych w ciągu ostatniego roku? Niestety średnio, choć nie można zapominać, że wtedy była ceniona za dokładność i dbałość o szczegóły. Mimo to grafika wcale nie przeszkadza, można do niej bardzo szybko przywyknąć i ją docenić.
Nadal zachwycająca oprawa dźwiękowa
Ścieżka dźwiękowa idealnie współgra z oprawą graficzną i fabułą. Jest ciężko, ponuro i mrocznie. O openingach i endingach się nie wypowiem. To są rzeczy, które zawsze omijam podczas oglądania anime i przed obejrzeniem każdego odcinka błogosławię sygnalistów w komentarzach, którzy dają znać, czy po endingu jest jeszcze jakaś scena. Przesłuchałam je raz i podobnie jak przy większości tytułów nie przypadły mi do gustu.
A co z fabułą?
Znudzony Shinigami wyrzuca notatnik, dzięki któremu człowiek, który go posiądzie, sam może zabawić się w boga życia i śmierci i naprawić świat. Znajduje go wyjątkowo inteligentny uczeń i choć początkowo nie wierzy w zasady zapisane na stronach swojego znaleziska, to szybko nadarza się okazja, by przekonać się o tym, jaka jest prawda. A potem widzimy jak świat zaczyna się tlić i płonąć.
Przy ocenie fabuły ludzie często dzielą się na dwa obozy. Jedni czepiają się braku realizmu, bo niby czemu agent FBI miałby się zainteresować małolatem, który nie dość, że gada do niewidzialnego bytu, to jeszcze może się głośno śmiać niczym obłąkany i nikt tego nie zauważa. Zupełnie jakby sam notatnik mógł istnieć naprawdę… Drugi obóz to ludzie, którzy mają więcej luzu i po prostu akceptują fabułę taką jaką jest i dobrze się bawią. Niektórzy zauważają, że przy kolejnych seansach zachwyt nad fabułą nieco mija i że mieli lepsze wspomnienia z pierwszego oglądania.
Postacie, czyli: dobrze żarło i zdechło
Obserwowanie jak dobrze zapowiadający się człowiek ze szlachetnym celem się pogrąża i w ramach osiągnięcia swoich celów jest gotów zniszczyć nawet tych, których powinien kochać, wywoływało we mnie poczucie wewnętrznego dyskomfortu. I właśnie o to chodziło.
W pierwszej części wszystkie postacie są dopracowane pod względem psychologii i nawet gdy widz nie zgadza się z wyborami bohaterów, to jest w stanie ich zrozumieć. Nawet postać Naomi Misory, która pojawia się w anime jedynie na chwilę, potrafi wyryć swój ślad w pamięci.
W przypadku drugiej części, gdzie pałeczkę detektywa przejmują Mello i Near wszystko zaczyna się sypać. Mello stał się bardziej szurnięty od samego Kiry, a Near czasem miał przebłyski dające nadzieję na to, że może nie jest z nim tak źle i jednak pójdzie w ślady swojego poprzednika.
Podsumowanie
Jeśli ktoś jest fanem kreski cechującej najnowsze tytuły i jest jednocześnie uczulony na kreskę typową dla lat 90. w anime, to nie ma czego się obawiać – nie jest tak źle i nie tylko można szybko przywyknąć, ale i ją docenić. Fabuła ciągle nie traci na oryginalności i skłania do przemyśleń. Oprawa dźwiękowa to nadal kawał świetnej roboty.
Czy warto obejrzeć ten tytuł? Jeśli ktoś nie miał z nim do czynienia to jak najbardziej. W przypadku osób, które chcą sobie jedynie odświeżyć wspomnienia może być już różnie. Może się okazać, że wspomnienia są nieco lepsze od rzeczywistości. Jednak na pewno nie przeżyjecie takiego rozczarowania jak w przypadku obejrzenia netfliksowej abominacji ;)