Hipogryf 2/2022 - HM - darmowy ebook

Hipogryf 2/2022 ebook

HM

0,0

Opis

Prezentujemy kolejny numer magazynu Hipogryf, szósty ogólnie, drugi pod naszymi skrzydłami i pierwszy z oficjalnym numerem ISSN. W środku znajdziecie artykuły o grach, filmach i książkach  z szeroko pojętej fantastyki. W tym specjalnym, wręcz walentynkowym wydaniu dodatkowo 6 rozdziałów najnowszej książki D.B. Foryś "Tymczasem gdzieś daleko stąd".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 150

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




SPIS TREŚCI

Kolejny miesiąc to i kolejny numer Hipogryfa

Witajcie!

.

.

GRY VIDEO - Historia serii Might and Magic Might and Magic IV: Clouds of Xeen

.

FILMY I SERIALE - Bright Lepszy niż się spodziewałem!

.

KOMIKSY - Batman. Budowniczowie Gotham - Jeden z lepszych albumów o Gotham, jakie czytałem!

KOMIKSY - Deadpool kontra staruszek Logan - Najlepszy duet Marvela znowu w akcji!

.

KSIĄŻKI - Jak chłop u diabła pieniądze pożyczał. Polska demonologia ludowa w przekazach ustnych - Na miłosną głupawkę ludowe mądrości!

.

KSIĄŻKI - Ruchomy Zamek Hauru - Czy w świecie pełnym magii można popaść w rutynę??

KSIĄŻKI - Niewidzialne życie Addie LaRue - „Starego misia na sztuczny miód się nie nabierze”

.

KSIĄŻKI - Zimowy monarcha 12 tomów, 5822 stron i jedna, wielka, epicka przygoda.

KSIĄŻKI - Królowa głodu - Po każdej wojnie nastaje pokój, choćby nie wiadomo jak kruchy

KSIĄŻKI - Baśniobór. Klucze do więzienia demonów - Nie jestem demonem (chyba), a i tak jestem uwięziony!

KSIĄŻKI - Baśniobór. Przewodnik Opiekuna - Paru rzeczy tu brakuje...

KSIĄŻKI - Smocza Straż - Nowa seria, nowi bohaterowie, jakość ta sama

KSIĄŻKI - Trylogia nocnego anioła - Jakbym miał określić całą trylogię jednym słowem, to jak ulał pasowałaby akcja!

KSIĄŻKI - Felix, Net i Nika Oraz Teoretycznie Możliwa Katastrof

.

KSIĄŻKI - Laleczki - Marcin Halski zabiera się za Voodoo?

KSIĄŻKI - Tymczasem gdzieś daleko stąd… - Wojująca księżniczka, książę piękniś i tony absurdu

KSIĄŻKI - Opowiadania najlepsze Czyli Philip K. Dick i jego niezwykła twórczość

WALENTYNKOWY DODATEK

.

Tymczasem gdzieś daleko stąd…

.

PROLOG

ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ 2

ROZDZIAŁ 3

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 5

ROZDZIAŁ 6

WYPIS Z ENCYKLOPEDII PIĘCIU KRÓLESTW

.

.

REDAKCJA

W tym numerze napisali:

Patroni medialni:

.

.

.

Hipogryf 1/2022Numer 6 | Luty 2022Redaktor naczelny/skład: Arkadiusz Orzeł

Zastępca redaktora naczelnego/korekta: Urszula Owsiana-Kiniorska

W numerze napisali:

Arkadiusz Orzeł

Urszula Owsiana-Kiniorska

Alicja Piwowarczyk

Antoni Obrębski

Luk Traczyk

Dawid Janeczek

Okładka: „Walentynki”. Urszula Owsiana-Kiniorska

Wydawca:

Marcin Halski Wydawnictwo Hm...

Ul. Sobieskiego 225/9

42-580 Wojkowice

www.hipogryf.pl

www.wydawnictwohm.pl

Przygotowanie wersji ebook:

Agnieszka Makowska www.facebook.com/ADMakowska

ISSN: 2720-4634

Kolejny miesiąc to i kolejny numer Hipogryfa

Podobnie jak w poprzednim numerze, tak i tutaj królują książki! Swoją cegiełkę dołożyli praktycznie wszyscy w redakcji, więc wydaje mi się, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. No a jak książki to nie wasza bajka, to zapraszam do świata gier wideo i kolejnej historii o serii Might and Magic, oraz na filmowy seans z Brightem. Jeśli jednak od magii bardziej wolicie superbohaterów, to w dziale komiksu pojawiły się recenzje „Batman. Budowniczowie Gotham” i „Deadpool kontra staruszek Logan”!

Z okazji walentynek, w numerze pojawił się również „Walentynkowy dodatek” dla naszych czytelników! Jest to 6 pierwszych rozdziałów z najnowszej książki D.B. Foryś „Tymczasem gdzieś daleko stąd…”

Arek „Birdman” Orzeł

Witajcie!

Love, sweet love. W lutym miłości nie brakuje... U nas także. Ale nie samym romantyzmem człowiek żyje! Miłość do siebie, do przyjaciół - to są ważne, a często niedoceniane uczucia. Hipogryf nie lubi ograniczeń, dlatego w tym numerze będzie wszystkiego po trochu. Może i misz-masz, ale tak właśnie lubimy! A w miesiącu miłości, robimy tylko to, co kochamy

Ulka „Nanaia” Kiniorska

Historia serii Might and Magic
Might and Magic IV: Clouds of Xeen
Arek „Birdman” Orzeł

Witajcie w kolejnej części historii Might and Magic! Jest to już czwarty tytuł, jaki tutaj omawiamy i zaczyna się robić naprawdę ciekawie, bo „Clouds of Xeen” to nie tylko świetna gra sama w sobie, ale i jeden z dwóch elementów potrzebnych do stworzenia „World of Xeen”, o którym też sobie tutaj opowiemy.

Znowu ruszamy ratować świat!

Akcja gry skupia się na wydarzeniach dziejących się zaraz po „Might and Magic III: Isles of Terra”, gdzie Sheltem po raz kolejny (czy kogoś w ogóle to jeszcze dziwi?) dał nogę i poprzednia grupa bohaterów musi ruszyć jego śladem...

Serio… ten gościu powinien być definicją „zabili go i uciekł”; wpisujesz w Google, co to znaczy i od razu powinna być twarz Sheltema pokazana.

Na domiar złego, źle się dzieje również w odległym świecie Xeen. Pojawia się tajemniczy złoczyńca nazywający siebie Lordem Xeen! Zły Lord pojmuje i więzi Crodo, nadzorcę, który miał pilnować porządku w tym świecie i samemu postanawia wymusić na wszystkich posłuszeństwo. Nie ma, zmiłuj! Musi powstać kolejna drużyna bohaterów i ruszyć na ratunek całego Xeen!

Ewolucja bez rewolucji

Rozgrywka w „Clouds of Xeen” jest bardzo zbliżona do „Isles of Terra”, nawet wykorzystuje te same grafiki czy elementy interfejsu. Tutaj nie było jakiegoś wielkiego skoku technologicznego i silnik czwórki opiera się mocno o ten z poprzedniej części.

Z nowości można wymienić: osobny ekwipunek na przedmioty z zadań oraz dwa poziomy trudności. Jako że na rynku zaczęły pojawiać się coraz to większe dyski twarde i rozmiar gry przestawał być problemem, New World Computing mogło też pozwolić sobie na zamieszczenie większej ilości cutscenek.

„Might and Magic IV” jest też pierwszą grą, jaka ukazała się nie na dyskietkach a nowym nośniku, jakim były wtedy płyty CD. Wykorzystanie tej technologii pozwoliło na dodanie bezpośrednio na płycie plików dźwiękowych z dialogiem danej postaci. Gdy w grze gracze spotykali jakiegoś bohatera który miał im coś do przekazania, jego ścieżka dźwiękowa zaczytywana była z płyty i postać przemawiała wprost do gracza. Co robiło dość spore wrażenie przy grach RPG z 1992 roku.

World of Xeen

Jedną z najfajniejszych rzeczy, jaka została zaimplementowania w „Clouds of Xeen” to możliwość utworzenia dużo większej gry, nazwanej: „Wolrd of Xeen”.

Jeśli mieliśmy zainstalowane „Might and Magic IV: Clouds of Xeen” oraz jej kontynuację „Might and Magic V: Darkside of Xeen” to te dwie gry łączyły się w jedną większą, nazwaną „World of Xeen”. Po takim połączeniu gracze mogą podróżować między lokacjami z obu gier, odblokowują się specjalne zadania i wątki fabularne niedostępne w poszczególnych częściach osobno, czy nawet dostajemy dostęp do trzeciego zakończenia fabularnego. Tym samym, nie tylko dostajemy możliwość zwiedzenia obu gier jedną drużyną, ale też mamy większą grę, niż ogrywając te dwa tytuły z osobna.

„World of Xeen” jest obecnie najszybszą opcją, żeby ograć zarówno „Might and Magic IV: Clouds of Xeen” jak i „Might and Magic V: Darkside of Xeen”. Połączone wydanie, można łatwo zakupić w cyfrowej dystrybucji, chociażby na platformie GOG.COM, gdzie wchodzi w skład „Might and Magic® 6-pack Limited Edition”, czyli jak sama nazwa wskazuje, zbiorczego wydania zawierającego gry od jedynki aż po szóstkę. Sam zaopatrzyłem się tam w praktycznie wszystko, co związane jest z serią „Might and Magic” i biorąc pod uwagę fakt, że „6-pack Limited Edition” często trafia się na promocjach poniżej 10 zł, jest to całkiem fajna opcja, żeby uzupełnić swoja grową kolekcję o parę naprawdę dobrych klasyków.

Mimo że „Clouds of Xeen” i „Darkside of Xeen” to bardzo zbliżone gry i poznając jedną, praktycznie wiecie, jak wygląda druga, to jednak nie będziemy tutaj łączyć tych gier, ponieważ w przyszłym numerze chciałbym opowiedzieć wam nieco więcej o tym świecie, jako że będzie to też nasz finał przygód z Sheltemem.

Tym samym, w marcu zostaniemy jeszcze w świecie Xeen, opowiemy sobie o dwóch stronach tego samego świata i myślę, że zahaczymy też o „Sword of Xeen”. Potem rozpoczniemy całkowicie nową przygodę wraz z nadejściem „Might and Magic VI: Mandate of Heaven”, czyli tytułem, powstałym już po przejęciu New World Computing przez 3DO. Tak, o tym wydarzeniu też sobie opowiemy!

Źródła:

https://tcrf.net/Might_and_Magic_IV

https://mightandmagic.fandom.com/wiki/Might_and_Magic_IV:_Clouds_of_Xeen

https://mightandmagic.fandom.com/wiki/Might_and_Magic_V:_Darkside_of_Xeen

https://mightandmagic.fandom.com/wiki/World_of_Xeen

https://www.youtube.com/watch?v=zSosgD1KwxY

https://en.wikipedia.org/wiki/Might_and_Magic_IV:_Clouds_of_Xeen

https://en.wikipedia.org/wiki/Might_and_Magic_V:_Darkside_of_Xeen

http://www.honestgamers.com/675/pc/might-magic-iv-clouds-of-xeen/review.html

https://www.youtube.com/watch?v=3H9JAxeiKxo

https://www.mobygames.com/game/might-and-magic-clouds-of-xeen

https://www.mobygames.com/game/might-and-magic-darkside-of-xeen

https://www.mobygames.com/game/might-and-magic-world-of-xeen

Bright - Lepszy niż się spodziewałem!
Arek „Birdman” Orzeł

Kiedy zabierałem się za oglądanie Bright’a, byłem przekonany, że ten film niczym mnie nie zaskoczy! Spodziewałem się takiego wannabe, dlatego z długopisem i notatnikiem w ręce, gotów byłem notować wszystkie kiepskie pomysły i zagrywki, które wytknę w tej recenzji. Tylko że, jak już wyświetliły się napisy końcowe, to dziwiłem się, czemu nie obejrzałem tego filmu wcześniej!

Ork też człowiek

Trafiamy do współczesnego Los Angeles, tylko że w nieco alternatywnej wersji świata, gdzie poza ludźmi, żyją tu też orkowie i elfy. Śledzić będziemy historię dwójki policjantów, człowieka – Daryla Warda (Will Smith) oraz jego partnera, pierwszego w historii orka w szeregach policji, Nicka Jakoby (Joel Edgerton), którzy, jak to na film akcji przystało, wpakują się w naprawdę spore bagno!

Z początku zalatywało mi to Shadowrunem, papierowym (oraz growym) RPG-iem, dziejącym się w niedalekiej przyszłości, gdzie technologia i magia istnieją obok siebie, a wszystko utrzymane jest w klimatach slumsów, gangów. Ale...

Myliłem się! I to bardzo!

Historia tutaj przedstawiona jest czymś zupełnie innym! Gdy Władca Ciemności próbował przejąć władzę nad światem, ludzie i elfy zawiązały przeciwko niemu sojusz, jednak orkowie opowiedzieli się po stronie Władcy, co niestety nie było dobrym pomysłem, bo Pan Ciemności został ostatecznie pokonany. Mija 2000 lat i trafiamy do Los Angeles, gdzie obok siebie żyją wszystkie trzy rasy… No prawie obok siebie, bo orkowie przez to, po czyjej stronie konfliktu stanęli, traktowani są teraz jako rasa gorsza, żyjąca w gettach, slumsach, a przemoc wobec nich, głównie ze strony policji, jest codziennością.

Z drugiej strony mamy elfy, żyjące w bogatych ekskluzywnych dzielnicach i cieszące się dużo większymi prawami i przywilejami. Są też ludzie, rasa gdzieś tak pomiędzy, bo znajdziemy ich zarówno pośród elit, jak i wśród gangów. Świat tutaj przedstawiony ma naprawdę ciekawy klimat, który przemawia do nas, a to z dialogów poszczególnych postaci, a to z graffiti na murach czy zachowań niektórych bohaterów (jak np. scena gdzie ork-szofer wożący jakiegoś bogatego elfa, ze wzniosłością wskazuje palcem na swojego rogi, dając do zrozumienia oficerowi Jakoby że jest od niego lepszy), jak zacząłem składać te elementy w całość, to spojrzałem na te swoje notatki i uznałem, że jednak podoba mi się ten świat!

Świat światem, ale co z historią?

Tu już bym powiedział, że jest to kwestia gustu. To przeciętny film typu buddy-cop. Dwóch gliniarzy, nie lubią się, potem się lubią, potem jeden na drugiego się wkurza, a za chwilę jeden za drugim by w ogień skoczył. Widzieliśmy to już miliony razy, podobne motywy były w Godzinach Szczytu, w Bad Boys, 21 Jump Street, a nawet Zabójczej Broni i Gliniarzu z Beverly Hills.

Jak ktoś lubi takie kino, to i Bright mu się spodoba. Gorzej, jeśli nie trawimy filmów o policjantach… I chyba właśnie tak było z zagranicznymi recenzentamiz, bo na Rotten Tomatoes film uzyskał druzgoczące 27% spośród 113 recenzji. Jednak dla kontrastu, widzowie ocenili go aż na 83% na bazie ponad 10 tysięcy ocen! Czyli krytycy mówią, że kicz, a ludzie jak na złość to oglądają?

Jak ja to widzę?

Bright to dobry przeciętniak, tak po prostu. Jest kilka wad, jak chociażby to, że mamy trójkę elfów, która zabija każdego, kto im wejdzie w drogę, czy to banda gangsterów, czy cały oddział sił specjalnych, dosłownie tną ich i nawet nie dostają zadyszki. No ale jak trafią na dwójkę głównych bohaterów, przeciętnych gliniarzy, którzy robią patrole wokół osiedla, a na siłownię to może raz w tygodniu pójdą, to już nagle siły są wyrównane? Walczą jak równy z równym? No gdzie tu logika?

Mimo wszystko dobrze się to ogląda. Siadasz i masz fajnie motywy, świetnie dobranych aktorów, cała estetyka i muzyka tutaj ze sobą grają i co najważniejsze: film się nie nudzi! Od samego początku, do ostatnich scen, ciągle dzieje się coś nowego, ciągle jest akcja i nawet jak ktoś pisał do mnie na Messengerze i telefon mi co chwila pikał, to miałem takie „dobra, potem, ja tu teraz film oglądam”, więc chcąc nie chcąc się w niego wciągnąłem.

Tytuł ma fajny pomysł oraz jest prosty i przyjemny do oglądania. Nie znajdziecie tutaj wspaniałych zwrotów akcji, niesamowitych ujęć kamery czy jakiegoś epickiego rozmachu rodem z najdroższych superprodukcji. Jest dobry film od Netflixa (a to już chyba zaczyna być rzadkością) i jak podobają wam się kadry, które tutaj powrzucałem, to warto po ten tytuł sięgnąć.

Ps. Jirak lives!

Batman. Budowniczowie Gotham - Jeden z lepszych albumów o Gotham, jakie czytałem!
Arek „Birdman” Orzeł

Batman. Budowniczowie Gotham to idealna pozycja dla wszystkich fanów Batmana, Gotham City i jego sekretów! Jeśli graliście w serię Arkham i z przyjemnością wyszukiwaliście te wszystkie ciekawostki o początkach Asylum czy Gotham, to myślę, że znalazłem dla was idealny komiks! Bo ten album nie dość, że opowiada ciekawą historię, to jeszcze napakowany jest ciekawostkami o powstawaniu miasta Gotham.

Budowniczowie Gotham składają się z kilku mniejszych zeszytów:

• „Batman: Gates of Gotham” numery od 1 do 5,

• „Detective Comics Annual” numer 12,

• „Batman Annual” numer 28.

Cofniemy tutaj się aż do 1881 roku, gdzie zobaczymy pierwsze projekty miasta. Poznamy „ojców założycieli” Gohtam, w tym samego Alana Wayne, zaś same wątki zgrabnie będą przeplatać się między przeszłością a współczesnością. Bo we współczesnym Gotham pojawiło się nowe zagrożenie i niejaki „Architekt” wysadza trzy najważniejsze mosty w mieście! Jednak to dopiero wstęp do jego działań.

Gdy okazuje się, że zamachowiec bierze na cel budynki związane z historią miasta, Batman, jak przystało na detektywa, musi rozwiązać tę nową zagadkę.

Stylistyka o której warto wspomnieć

Bardzo podobała mi się sam styl tych komiksów. Szczególnie w „Gates of Gotham” gdzie mamy dwie różne kreski, jedną dla retrospekcji i drugą dla czasów obecnych. Potęgowało to klimat komiksu i dodawało głębi do tej historii.

Fabuła trochę jak historie Dana Browna

Kojarzycie Dana Browna? Tego, co napisał „Kod Leonarda da Vinci”, „Anioły i Demony” czy „Inferno”? No to nawet jak nie czytaliście tych książek, a oglądaliście filmowe ekranizacje, mogliście zauważyć, że wszystko kręci się wokół ataków, historii, tajemniczego sprawcy, do którego trzeba dotrzeć, łącząc różne fakty i rozwiązując zagadki. Bardzo podobnie jest w tym albumie. Batman i jego wesoła bat-rodzinka musi poznać historię Gotham, by dotrzeć do tajemniczego „Architekta” odpowiedzialnego za zamachy w mieście.

Muszę przyznać, że akurat ta historie mnie zaciekawiła, a w połączeniu z dobrymi ilustracjami i świetnym pomysłem (z tymi dwoma różnymi stylami), „Gates of Gotham” jest jednym z przyjemniejszych komiksów, jakie ostatnio czytałem. Annuale, które również znalazły się w tym albumie, nie są tak dobre, jak ta główna historia i mimo że są fajnym uzupełnieniem wydania, to jednak nie uważam je za żaden kluczowy element i nawet bez nich, „Budowniczowie Gotham” to bardzo ciekawa pozycja.

Również gratka dla kolekcjonerów

Serio! Twarda oprawa, przyjemny papier, świetne ilustracje w środku i ta klimatyczna okładka. Jest to obecnie jeden z najładniejszych komiksów na mojej półce i jak ktoś, podobnie jak ja, lubi nie tylko czytać, ale i kolekcjonować komiksy, to właśnie „Budowniczowie Gotham” są tytułem, na który powinien zwrócić uwagę. Ja, jak najbardziej polecam.

Deadpool kontra staruszek Logan - Najlepszy duet Marvela znowu w akcji!
Arek „Birdman” Orzeł

Pięcioczęściowa miniseria „Deadpool vs. Old Man Logan” została u nas wydana w jednym albumie! Deadpool kontra Staruszek Logan (dobre tłumaczenie, serio mówię, widziałem gorsze!) ma 112 stron zmagań Deadpoola i Wolverina, gdzie akcja dzieje się praktycznie non stop, siadasz, otwierasz komiks i za chwile już wszystko przeczytane!

Krótko ale treściwie

Jeden z najlepszych duetów (moim zdaniem oczywiście) w uniwersum Marvela, Wade Wilson i James „Logan” Howlett stają przed dość trudnym zadaniem; mają ochraniać młodą mutantkę imieniem Maddie, aby nie zrobiono z niej królika doświadczalnego w jakimś laboratorium szalonego naukowca. Zadanie jest o tyle trudne, że Maddie tej ochrony za bardzo nie chce. Więc ucieka nie tylko przed żołnierzami oddziałów specjalnych, ale też przed naszym duetem bohaterów.

Akcja nie zwalnia nawet na chwilę, a Wade i Logan walczą praktycznie przez cały komiks!

Krew leje się tutaj hektolitrami

Zarówno Deadpool, jak i Wolverine znani są z tego, że niezbyt łagodnie obchodzą się ze swoimi przeciwnikami. Do tego doliczmy fakt, że Deadpool biega z mieczami, a Wolvie ma te swoje wysuwane pazury iiii… tak, dobrze się domyślacie, w tym komiksie jest naprawdę sporo poucinanych kończyn.

Jeśli ktoś jest wrażliwy na takie rzeczy, to na szczęście kreska nie jest jakaś hiperrealistyczna, jest dużo gorsza od wydawanych równolegle Avengersów, ale przyznać muszę, że taki styl jak tutaj zaprezentowano, bardzo mi odpowiada.

Chciałoby się więcej…

Ciężko mi tutaj napisać dłuższą recenzję, bo po pierwsze: jak już wspomniałem komiks ma tylko 112 stron. Po drugie: jest to taki jednostrzałowiec, gdzie bohaterów mogę wymienić na palcach jednej ręki, a jeśli chodzi o jakieś wątki poboczne, to ich tam po prostu nie ma. Idziemy od punktu A do punktu B i po drodze kroimy złych typów, koniec. Więc też więcej o fabule nie chcę pisać, bo będą to już spoilery. Zakończmy tym, że jest to lekki komiks akcji, przepakowany walką i odcinaniem kończyn, a sprzeczki między Deadpolem i Wolverinem są po prostu 10/10.

Jak chłop u diabła pieniądze pożyczał. Polska demonologia ludowa w przekazach ustnych - Na miłosną głupawkę ludowe mądrości!
Ulka „Nanaia” Kiniorska

Gdy chrześcijaństwo wpadło na nasze słowiańskie tereny, narobiło niezłego bajzlu. Nowa religijność zderzyła się ze starą wiarą, po czym obie zaczęły wpływać na siebie nawzajem. Tadeusz Wróblewski w swojej pracy O pochodzeniu wierzeń demonologicznych pięknie określił to mianem chrystianizacji folkloru i folkloryzacji chrześcijaństwa. Z tego wielowiekowego procesu narodziła się nasza rodzima demonologia ludowa.

Anna Michalec i Stanisława Niebrzegowska-Bartmińska są autorkami skarbnicy polskiej wiedzy na ten temat, zatytułowanej Jak chłop u diabła pieniądze pożyczał. Polska demonologia ludowa w przekazach ustnych. Jest to zbiór przypowiastek, które mieszkańcy wsi i miasteczek przekazywali sobie z ust do ust od dziada pradziada. Każde pokolenie, w każdym zakątku Polski miało coś do powiedzenia, tu o demonach i złocie, tam o diable i urokach... Wiadomo więc, że znajdzie się i coś o sprawach sercowych!

Co o miłości mówią polskie przypowieści ludowe?

Przede wszystkim – nie ma wybrzydzania!

Wiecie co dzieje się z dziewczętami, które są zbyt wybredne w doborze kandydata na męża? Umierają. Nie wierzycie? To czytajcie.