Ja Ciebie też - Michalina Kowolik - ebook + książka

Ja Ciebie też ebook

Kowolik Michalina

4,8

Opis

Oliwia to młoda kobieta, którą spotkało wiele nieszczęść. Ukochany ją zdradził i porzucił przed ołtarzem, a mama, siostra oraz ona sama uważają, że na to zasłużyła – zabijając swojego tatę.

Przy wsparciu kuzynki postanawia zacząć wszystko od nowa w nadmorskiej miejscowości, gdzie poznaje Michała. Kiełkuje między nimi uczucie, ale czy na tyle mocne, by mimo danej sobie obietnicy związała się z kimś i zdradziła, co skrywa jej trudna przeszłość? Nie tylko ten problem trzeba rozwiązać. Kim jest ojciec Uli, skoro skłócone matki przyjaciółek zgodnie na ten temat milczą? Czy prawda wyjdzie na jaw? I czy okaże się siłą, która niszczy czy wyzwala?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 232

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (37 ocen)
29
7
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kobierskawies

Nie oderwiesz się od lektury

super, gorąco polecam
00
zksiazkaprzykawie

Nie oderwiesz się od lektury

𝕂𝕥𝕠 𝕔𝕫𝕪𝕥𝕒ł 𝕥𝕖𝕟 𝕛𝕦ż 𝕨𝕚𝕖, ż𝕖 𝕓𝕪ł𝕒 𝕥𝕠 ś𝕨𝕚𝕖𝕥𝕟𝕒 𝕡𝕠𝕨𝕚𝕖ść, 𝕒 ℂ𝕚 𝕔𝕠 𝕛𝕖𝕤𝕫𝕔𝕫𝕖 𝕟𝕚𝕖 𝕫𝕕ąż𝕪𝕝𝕚 𝕫 𝕔𝕒ł𝕖𝕘𝕠 𝕤𝕖𝕣𝕕𝕦𝕔𝕙𝕒 𝕫𝕒𝕔𝕙ę𝕔𝕒𝕞 𝕕𝕠 𝕤𝕚ę𝕘𝕟𝕚ę𝕔𝕚𝕒 𝕨ł𝕒ś𝕟𝕚𝕖 𝕡𝕠 𝕥ą 𝕜𝕤𝕚ąż𝕜ę 𝕡𝕥. "𝕁𝕒 𝕔𝕚𝕖𝕓𝕚𝕖 𝕥𝕖ż" 💜 jest to wspaniała powieść, pełna emocji, tajemnic i przedewszystkim nadzieji. Poznacie niesamowitą dziewczynę o imieniu Oliwia, którą spotkało wiele nieszczęść. A do tych nieszczęść przyczyniło się bardzo wiele, z jednej strony Ukochany, który nie dość że ją zdradził to porzucił przed samym ołtarzem, z drugiej strony mama i siostra, które uważają, że sama sobie na to zasłużyła zabijając swojego tatę przez co sama zaczęła w to wierzyć... Ale przy jej boku nieustannie czuwa kuzynka Ula, która wspiera Olwie jak może i to ona próbuje tchnąć w nią dobrą nadzieję i to dzięki niej Oliwia postanawia zacząć wszystko od nowa! Dziewczyny wyjeżdżają do nadmorskiej miejscowości jaką jest Kołobrzeg, gdzie przypadkowo poznany Michał...
00
MagdalenaSzary

Dobrze spędzony czas

"Prawda cię uleczy,ale najpierw będzie to piekielnie bolało." (J.F.) ⬇️ "Ja Ciebie też" Autor: Michalina Kowolik @mikowolik Wydawnictwo: @videograf.sa #współpraca Historia przedstawiona w powieści,jest bardzo realistyczna.Poznajemy bohaterkę w trudnym dla niej czasie.Ukochany zdradził ją i porzucił przed ołtarzem,a dodatkowo skrzydła są podcinane przez matkę i siostrę,które twierdzą,że to karma za śmierć taty. Czy sobie z tym poradzi? Z pomocą jak zawsze przychodzi kuzynka,z którą łączy ją wyjatkowa więź.To właśnie ta przyjaźń ma moc,która niepozwala upaść,załamać się i wspiera na każdym kroku. Dziewczyny wspólnie wyjeżdżają nad morze,chcąc zacząć wszystko od nowa. "Ja Ciebie tez" pokazuje jak ważna jest rodzina i szczera rozmowa.Jak toksyczna relacja rodzinna,wieczne krzyki i pretensje niszczą życie wielu osobom,a zawiść i zazdrość mogą doprowadzić do tragedii. Powieść uświadamia,że każdy popełnia błędy.Są większe i mniejsze,ale każdy zasluguje na drugą szansę.Pokazuje,jak o...
00
alex14226

Dobrze spędzony czas

*współpraca reklamowa* Lubicie rodzinne aferki? Ja szczerze je uwielbiam. W tej książce afera goni aferę, a do tego mamy tajemnicę rodzinną, co tylko dodaje tej historii dreszczyku emocji. Życie Oliwii od dawna nie jest takim o jakim marzyła. Śmierć ojca w wypadku samochodowym odcisnęła na niej swoje piętno, tak samo jak apodyktyczność i zrzędliwość matki. Dodatkowo dziewczyna zostaje porzucona przed ołtarzem, osądzona przez najbliższe osoby i lokalną społeczność. Kobieta ulega namowom kuzynki i postanawia wyjechać nad morze, aby zacząć od nowa. Tam poznaje nowe fakty dotyczące przeszłości, która owiana jest tajemnicą i której poznanie może być drastyczne w skutkach, ale także poznaje mężczyznę, który miał być tylko przygodą, a staje się kimś więcej. Czytało mi się ją wyśmienicie, pełno tutaj rodzinnych afer i kłótni, które niekiedy przybierają niespodziewane obroty. Mamy tutaj bardzo napięte relacje rodzinne, wzbogacone tajemnicą konfliktu dwóch sióstr. Muszę przyznać szczerze, że ...
00
PatrycjaS2108

Nie oderwiesz się od lektury

Jeśli bardzo przeżywacie książki to koniecznie zaopatrzcie się w chusteczki! 🥰 Ta książka to petarda, która trzyma w napięciu oraz niepewności do samego końca! Są tematy poruszone na samym początku książki, które nie dadzą Wam spokoju aż do samego końca, gdzie dopiero wszystko staje się jasne. Czytając ,,Ja ciebie też” nie znajdziecie ani jednej strony nudy.🥰 Czytając opis książki spodziewałam się, że będzie ciekawie oraz w moim klimacie. Nie sądziłam jednak, że aż tak wciągnę się w historię Oliwii oraz Uli. Z tymi dziewczynami nie ma nudy, ojj zdecydowanie NIE. Co możecie znaleźć w tej książce? 🤔 Zdecydowanie najwięcej tajemnic, droczenia się, wsparcia, poczucia straty oraz winy, sporo miłości tej damsko-męskiej jak i przyjacielskiej. Jednak nie zabraknie też nienawiści, kłótni, nieczystych układów oraz śmierci. 💔 ,,Ja ciebie też” to książka, która daje lekcję życia - walka o własne szczęście i dobro powinna być na pierwszym miejscu u każdego z nas. Nie warto dawać sobą pomia...
00

Popularność




Redakcja

Natalia Bartnik

Projekt okładki, redakcja techniczna i przygotowanie wersji elektronicznej

Maksym Leki

Fotografia na okładce

© ibom / shutterstock.com

Korekta

Urszula Bańcerek

Marketing

Magda Zimna

[email protected]

Wydanie I, Siemianowice Śląskie 2024

Wydawca: Wydawnictwa Videograf SA

41-100 Siemianowice Śląskie, ul. Olimpijska 12

tel. +48 600 472 609, +48 664 330 229

[email protected]

www.videograf.pl

© Wydawnictwa Videograf SA, Siemianowice Śląskie 2023

tekst © Michalina Kowolik

ISBN 978-83-8293-207-2

Podaj rękę, szybko podaj

Nie dam rady w kilku słowach, wiesz

Szkoda czasu, noc niemłoda

Musisz wiedzieć, że ja Ciebie też.

Dawid Podsiadło, Daria Zawiałow, Vito Bambino – I ciebie też, bardzo

Jak zawsze Jemu.

Za to, że we mnie wierzy,

Wspiera mnie i każdego dnia sprawia, że na moich ustach maluje się uśmiech.

Kocham Cię.

1

BIAŁA SUKNIA I OGNISKO

Do pokoju wpada słońce i świeci wprost na rozłożoną kanapę, na której właśnie leżę. Nie mam najmniejszej ochoty wstawać, ale gdy zaczynam się pocić, poddaję się. Wstaję i mocnym ruchem przesuwam zasłonę, urywając przy tym dwie środkowe żabki.

A niech to szara gęś!

Siadam z powrotem i kryję twarz w dłoniach.

Kiedy to wszystko się tak popsuło?

W momencie, gdy Filip wystawił mnie na pośmiewisko przed moją i jego rodziną czy już wcześniej?

Tak czy siak, to wszystko moja wina. Coś jest ze mną nie tak. Pani Krysiakowa ma rację. To, co wydarzyło się tydzień temu, jest karą za to, co zrobiłam.

Nie zasługuję na szczęście, miłość i spokojne rodzinne życie.

Nikt, kto zabił, na to nie zasługuje!

Sama prawda.

– Oli, mogę wejść?

– Już weszłaś – zauważam.

Ula siada na krześle przy biurku, które znajduje się po lewej stronie od kanapy, i zaczyna układać porozrzucane kosmetyki.

– Ale masz tu bajzel.

– Wszystko mi jedno. – Wzruszam ramionami.

– A to? – Wskazuje suknię ślubną wiszącą na drzwiach szafy. – Nie chcesz jej pociąć, wysmarować błotem albo spalić?

– Ula, a my mamy po piętnaście lat, żeby tak robić? Poza tym… – Macham ręką. – Gdyby tylko to coś pomogło.

– Pomoże. Właśnie, że pomoże. Zaufaj mi.

Wstaje i ściąga moją wymarzoną kreację.

– Wstawaj. – Patrzy na mnie zielonymi oczami podkreślonymi czarnym eyelinerem.

– Ale że chcesz to zrobić teraz?

– Nie, za rok, wiesz? – Puka się w czoło. – Podnoś te swoje krągłe pośladki i idziemy.

– Ale Ula… – Próbuję protestować, chociaż wiem, że jestem na straconej pozycji.

Moja przyjaciółka i kuzynka zarazem uwielbia stawiać na swoim. Jak już coś postanowi, to nie ma takiej góry, której by nie pokonała.

Wstaję i niechętnie wychodzę z pokoju.

Schodzimy po drewnianych schodach na parter, a tam już w progu kuchni stoi moja mama. Ma na sobie luźne spodnie w czerwone maki oraz równie luźną czarną koszulkę z krótkim rękawem, przez co wygląda, jakby miała dziesięć kilogramów więcej niż w rzeczywistości. Jej oczy są zapadnięte, a włosy proszą się o dobrego fryzjera, bo już dawno temu straciły swój blask.

– A gdzie wy się wybieracie? – pyta, wycierając dłonie w niebieską ścierkę. – I po co wam suknia? Co wy chcecie zrobić? Nie próbujcie mi z nią wychodzić z domu! – Zabrania kategorycznie. – Jeszcze was sąsiedzi zobaczą i będą mieli kolejny powód do plotek.

Cała mama. Nieważne jest złamane serce córki. Ważne jest to, co powiedzą czy pomyślą sąsiedzi.

– Niech ciocia da spokój. – Ula zbliża się do wyjścia. – Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a nie dziewiętnasty.

– Nie waż się otworzyć tych drzwi!

– A co mi ciocia zrobi, jak je otworzę?

– Ula! – Mama jest czerwona jak burak i wygląda, jakby miała zaraz wybuchnąć. – Nie pozwalaj sobie za dużo!

– Niech ciocia zaparzy sobie melisy i zajmie się swoimi sprawami, a nam da spokój.

Otwiera drzwi i wychodzi z małego domu. Mama zaciska dłonie w pięści i zgrzyta zębami. Mijam ją szybko.

Staję boso na zielonej trawie i spoglądam w błękitne niebo. Jest koniec czerwca. Lato w pełni, a ja ostatni tydzień przesiedziałam w szarym pokoju, płacząc i śpiąc na zmianę.

Po prostu pięknie.

Wybrałam sobie cudowny miesiąc na ślub, z literą „r”, bo przecież zapewnia to nowożeńcom udany i trwały związek. Nie spieszyłam się ze ślubem, bo gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. I co mi z tego wyszło? Wielkie gówno!

Spotykałam się z Filipem przez ostatnie dwa lata studiów, później były oświadczyny i trzy lata przygotowań do idealnej uroczystości. Pięć lat to chyba wystarczający czas, aby poznać dobrze drugą osobę, być jej pewnym i wiedzieć, że to właśnie ta, na którą zawsze można liczyć i z którą chce się spędzić resztę życia.

Byłam w błędzie.

– Oli, rusz się, bo zaraz twoja zbzikowana matka zacznie nas gonić z siekierą.

Patrzę na swoje bose stopy.

A co mi tam. Wzruszam ramionami i idę za przyjaciółką.

Mieszkamy na tej samej ulicy. Nie ma tu asfaltu ani chodników, jest tylko żwir, trawa i wielkie dziury. To znaczy już nie mieszkamy, bo każda wyfrunęła z gniazda w inną stronę, ale ja chyba będę zmuszona tutaj wrócić. Bardzo mnie to przygnębia.

Mijamy trzy domy i wchodzimy na podwórko Uli. Jest zaniedbane, krzaki róż proszą się o przycięcie, grządki kwiatowe o wyplewienie, a trawa o skoszenie. Niestety odkąd dwa lata temu jej mama Danka wyjechała na Pomorze, babcia Flora nie daje rady dbać o dom tak, jak się powinno. Ma już swoje lata i artretyzm.

Ula rzuca suknię z odkrytymi plecami, koronką i tiulem na trawę.

– Idę po jakieś wino. – Znika w parterowym domu.

Siadam po turecku i patrzę na delikatny materiał. Robi mi się smutno – znowu. Miałam ją na sobie zaledwie przez jakieś cztery godziny…

– Tylko mi tu nie płacz!

Przyjaciółka staje obok i podaje mi kieliszek.

– Po czerwonym zawsze boli mnie głowa.

Przewraca oczami.

– To wylej na nią.

– Przecież zostanie plama i… – Nie kończę, bo nagle dociera do mnie idiotyzm tych słów. – Już mi nie będzie potrzebna. – Wylewam czerwony płyn na śnieżnobiałą suknię.

– Brawo! – Ula robi to samo. – Co dalej?

– Poskaczmy po niej!

Skaczemy jak kangury albo rozwydrzone dzieciaki. Nieważne. Może i wyglądamy dziwnie, ale dzięki temu czuję się lepiej.

Ta suknia zasługuje na wszystko, co najgorsze. Miała mi przynieść szczęście, miłość, nowy początek, a przyniosła ból, łzy, złamane serce i porządne kopnięcie w tyłek.

– Dziewczyny, a co wy robicie?

Na schodach staje babcia. Ma krótkie siwe włosy, na szyi zawieszone okrągłe okulary na czarnym sznurku oraz błękitny fartuch, z którym się nie rozstaje.

– Odczyniamy urok! – krzyczy Ula. – Pozbywamy się pecha!

– Dobra, rozumiem, ale źle to robicie. – Babcia podchodzi i marszczy swój i tak zmarszczony nos. – Musicie zrobić ognisko.

– Spalimy cię, przeklęta suknio! – śmieję się.

– Musisz spalić wszystko. Nie tylko suknię.

– Jak to wszystko?

O ile ciocia Danka ją przypomina, to moja mama wydaje się adoptowana albo chociaż podmieniona w szpitalu.

– Musisz spalić przeszłość, swój ból i miłość.

– Jak mam spalić miłość? Babciu, to jest niedorzeczne.

– Jego zdjęcie – podchwytuje Ula. – Jakaś ważna pamiątka, list, koszulka…

– Dokładnie tak. Spal wszystko to, co chcesz zostawić za sobą.

– Dobra. – Kiwam głową. – Chyba coś mam.

– To idź, a ja przygotuję ognisko.

Całą drogę biegnę. Później także biegiem pokonuję schody i wpadam jak torpeda do swojego pokoju. Większość rzeczy przewiozłam już do mieszkania Filipa, które miało stać się naszym.

Nienawidzę cię, Filipie!

Z szafy wyciągam jego bluzę, w której uwielbiałam chodzić w jesienne chłodne dni, z szuflady biurka album pełen wspólnych zdjęć. Z myślą, że to wystarczy, wychodzę z pokoju.

Na dole natrafiam na mamę, ale udaję głuchą i zamykam drzwi, nic sobie nie robiąc z jej krzyków.

Nie wiem, jak dam radę żyć z nią znowu pod jednym dachem. Na samą myśl o tym po moim ciele przechodzi dreszcz.

Ale tym będę przejmować się później, bo teraz mam misję do wykonania.

Muszę pozbyć się pecha, muszę spalić przeszłość, odciąć się od niej grubą kreską.

Gdy wracam na podwórko Uli, widzę, jak z miejsca wyznaczonego na ognisko bucha już ogień. Siadam na drewnianej ławce postawionej niedaleko paleniska.

– Masz. – Dostaję pełen kieliszek. – Białe.

– Dzięki. – Upijam łyk zimnego wina i pokazuję, co przyniosłam.

– To od czego zaczynamy?

– Nie wiem. – Wzruszam ramionami. – Może od tej bluzy?

– Może być. Wrzucaj.

Zgniatam bluzę w kulkę i ciskam nią prosto w ogień. A później patrzę, jak się pali.

Czy jest mi żal? Naprawdę chciałabym powiedzieć, że nie, ale niestety należę do osób, które przywiązują się do rzeczy, szczególnie do tych małych i dla większości ludzi nic nieznaczących.

– Teraz suknia. Jezu, jaka ona jest wielka – mówi Ula, siłując się z tiulem. – Trzeba to najpierw pociąć, bo nie zmieści się w ognisku.

Rzuca suknię na mnie i biegnie do domu po nożyczki.

Moja piękna.

Moja wymarzona, idealna…

Tylko się nie rozczulaj, Oliwio! To tylko głupi kawałek materiału!

Po moich policzkach ciekną łzy. Nie chcę płakać, ale nie potrafię się powstrzymać.

– Oli, tylko nie płacz. – Przyjaciółka siada przy mnie. – Jeszcze kogoś znajdziesz i założysz dwa razy piękniejszą suknię niż ta i będzie ten dzień naprawdę szczęśliwy i idealny.

– Nie chcę. Nie chcę faceta, miłości ani ślubu!

– Kiedyś…

– Tylko mi nie mów, że kiedyś zmienię zdanie, bo tak się nie stanie! – mówię twardo. – Dawaj te nożyczki!

Tnę z tak wielką złością, że aż sama siebie zadziwiam. Rękawy płoną, góra zostaje oddzielona od tiulu i także ląduje w ogniu. Na koniec zostaje obszerny dół, tnę go na paski, a Ula wrzuca je do ognia. I takim oto sposobem mój ślub idzie z dymem.

Żegnaj, „długo i szczęśliwie”. Witaj, „smutno i samotnie”.

– Teraz powinnam przygarnąć jakiegoś kota. – Głaszczę album, który leży na moich kolanach. – Tylko że ja nie przepadam za kotami. Może wezmę psa ze schroniska?

Ula szybkim ruchem zabiera album i rzuca go do ogniska.

– Ej! – krzyczę.

– Nie ma żadnego „ej”. Czasem trzeba za sobą spalić mosty i ruszyć dalej, a dobrze wiemy, że tak nie potrafisz, więc musiałam ci pomóc.

Moje zdjęcia, moje wspomnienia…

Znowu chce mi się płakać.

– A teraz mów, co dalej.

To pytanie mnie zaskakuje. Nikt nie zadał mi podobnego od tamtego okropnego dnia, czyli od tygodnia.

Co dalej?

Zostałam porzucona przed ołtarzem, bez dachu nad głową (nie licząc domu mamy, do którego nie chcę wracać) oraz bez pracy, bo przecież nie mogę wrócić do Monkey&Spółka. Nie mogę wrócić i udawać, że nic się nie stało, patrzeć dzień w dzień na faceta, który złamał mi serce i zniszczył życie, który zdeptał mnie jak ślimaka.

W skrócie zostałam na bruku. Bez niczego.

– Chyba nie mam wyboru…

– Kochana, wybór zawsze jest. – Ula dolewa wina do pustych kieliszków. – Nigdy nie myśl inaczej, bo w przeciwnym wypadku zostaniesz w czarnej dupie, a stamtąd nie ma już wyjścia.

– Ale ja naprawdę nie mam wyjścia. Od trzech lat mieszkam u Filipa, więc zostałam na lodzie. W dodatku pracuję z nim w jednej firmie, to znaczy pracowałam, bo nie zamierzam tam wracać. W skrócie jestem bezdomna i bezrobotna. Życie jest piękne – prycham. – Nic, tylko strzelić sobie w łeb.

– Nie bądź taka pesymistyczna. Ślub co prawda się nie odbył, ale może to i dobrze, bo masz szansę spotkać kogoś lepszego, zaznać niesamowitego seksu… może nawet z jakimś nieznajomym z wielkim…

– Ula!

– Co „Ula”? Trzeba patrzeć na pozytywy i przeć naprzód.

Naprawdę nie wiem, skąd w niej tyle pozytywnej energii. Sama wychowała się bez ojca i choć wiele razy próbowała się dowiedzieć, kto nim jest, nigdy jej się to nie udało. Ciocia Danka powtarzała w kółko jedno i to samo zdanie. Poznała przystojnego bruneta na dyskotece, przespała się z nim, a na następny dzień już go nie było. I tyle, jeśli chodzi o romantyczną historię.

W dodatku Ula też nie miała szczęścia w miłości, nie raz została zdradzona lub porzucona bez słowa, a mimo to nadal wierzyła w szczęśliwe zakończenie i znalezienie tego jedynego. Nie wiem, jak ona to robi. Naprawdę.

– Nie wrócę do pracy.

– Wiem.

– I będę musiała zamieszkać tutaj.

Kiedyś kochałam ten nasz mały świat. Kochałam mamę, pola i łąki wokół, zapach skoszonej trawy oraz brudne ręce od pielenia rabat kwiatowych.

Kiedyś chciałam tu zamieszkać, z Filipem, urodzić dzieci i stworzyć rodzinę.

Kiedyś…

Kiedyś, ale nie teraz. Teraz wszystko się zmieniło. Mama nigdy mi tego wprost nie powie, ale prawdą jest, że mnie nienawidzi. I ma do tego pełne prawo. W końcu zabiłam jej męża, bratnią duszę, odebrałam cząstkę jej serca.

– Nie możesz tu zostać. – Ula nerwowo kręci głową. – Nie zgadzam się na to!

– Nie mam wyjścia.

– Masz! Masz wyjście! Musisz pojechać ze mną.

– Z tobą?

– Tak, ze mną. Mam duże mieszkanie, więc bez problemu zmieścimy się w nim razem.

– Ale…

– Nie ma żadnego „ale”. Jak tu zostaniesz, po kilku miesiącach będę zmuszona odwiedzać cię w psychiatryku. Matka cię wykończy, a na to nie mogę pozwolić.

– Może nie będzie aż tak źle. – Staram się znaleźć chociaż jeden pozytyw, ale to chyba niemożliwe. – Dobra… masz rację. Nie mogę tu zostać, ale też nie mogę zwalić ci się na głowę. Masz swoje życie, swoje plany, swoje… Nie jesteśmy już studentkami.

– Mówisz jak stara baba – śmieje się Ula i otwiera kolejne wino. – Nadal jesteśmy młode i nadal świat stoi przed nami otworem.

– Ula, zbliżamy się do trzydziestki!

– Do trzydziestki nam jeszcze daleko. Mamy dopiero dwadzieścia osiem lat, kochana!

Ognisko przygasa. Widzę czarny popiół i lekko zwęglony album ze zdjęciami. Odwracam od niego wzrok, spoglądam w gwiaździste niebo.

– Jedź ze mną – prosi podpita już Ula. – Mama otworzyła restaurację w centrum Kołobrzegu i z całą pewnością będzie potrzebować pomocy. Wiem, że nie jest to idealna praca, ale…

– Nie. – Dotykam ciepłej dłoni przyjaciółki. – To najlepsza propozycja, jaką mogłam dostać. Ale…

– Żadnego „ale”! – Śmieje się. – Prześpij się i przemyśl to na spokojnie. Dobrze?

– Dobrze.