Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Daria i Artur poznali się siedem lat temu i zakochali w sobie niemal od pierwszego wejrzenia, byli dla siebie wszystkim – tyle dowiaduje się nastoletnia Ola od swojego taty, kiedy Daria, jej ukochana ciocia, leży w śpiączce. Kim jest Artur i dlaczego się rozstali? Nie daje to Oli spokoju, dlatego zaczyna na własną rękę szukać odpowiedzi na pytanie, co skrywa przeszłość i jaką rolę odegrała w niej Sylwia, dawna przyjaciółka jej cioci. Okaże się, że nie tylko ona stanęła na drodze miłości Darii i Artura.
Czy Daria się obudzi? Czy Artur nadal ją kocha? Spóźniony list to historia o prawdziwej miłości, determinacji i wierze w to, że nigdy nie jest za późno na naprawienie błędów z przeszłości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 300
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Mojemu mężowi oraz synom,bez Was byłabym nikim
Prolog
Październik 2017
W domu panowała cisza. Ola naciągnęła na stopy grube frotowe skarpety w różowo-białe paski i zeszła do kuchni, która znajdowała się na parterze. Nastawiła wodę, sięgnęła po biały kubek z misiem pandą i wrzuciła do niego torebkę czarnej herbaty. „Daria pewnie dodałaby jeszcze plasterek pomarańczy, kilka goździków oraz sok malinowy”, pomyślała i poczuła, jak po jej policzku spływa samotna łza.
Minął już miesiąc.
Miesiąc to dużo czy mało?
Czajnik zagwizdał i Ola wróciła do rzeczywistości. Otarła łzę dłonią i zalała herbatę wrzątkiem. Sięgnęła po drugi kubek, wsypała do niego dużą miarkę kawy i zapełniła gorącą wodą po sam brzeg. Z dwoma parującymi kubkami przeszła do pomalowanego na beżowo salonu. Lubiła to pomieszczenie, bo sama pomagała przy wyborze koloru i malowaniu dwa lata temu. I chociaż większość farby jakimś cudem zawsze znajdowała się na niej, a nie na ścianie, to nikt się nie złościł. Mama i tata się śmiali. Byli wtedy tacy szczęśliwi. Ola odstawiła kubki na drewniany stolik i usiadła na brzegu niebieskiej kanapy. Lekko szturchnęła Mariusza w ramię, a gdy nie zareagował, włożyła w to nieco więcej siły. Poruszył się, zamruczał i otworzył przepite oczy.
„To niewiarygodne, jak w ciągu kilku tygodni można stoczyć się na samo dno”, przyszło jej na myśl. Przed wypadkiem Darii Mariusz był przystojnym trzydziestotrzyletnim mężczyzną, zawsze ogolonym, pachnącym i – co najważniejsze – trzeźwym. Był po prostu kochanym tatą, którego strasznie jej brakowało.
– Proszę. – Gdy w końcu po długich minutach Mariusz podniósł się i usiadł na kanapie, Ola podała mu kubek z kawą. – Musimy porozmawiać.
– Porozmawiać? – Mariusz spojrzał na córkę tak, jakby nie wierzył w to, co słyszy.
– Tak, porozmawiać. – Kiwnęła głową. – O Darii. O wypadku...
– Nie chcę o tym rozmawiać.
– Ale musisz.
– Nic nie muszę.
– Tato! Posłuchaj mnie, proszę. – Dotknęła jego dłoni. – Wszyscy myślicie, że jestem dzieckiem, które niczego nie rozumie, ale to nieprawda – powiedziała, cichutko pochlipując. – Daria nie jest tylko córką babci czy siostrą mamy. Daria jest moją ciocią, chociaż nigdy jej tak nie nazywam. Jest moją przyjaciółką, osobą, na której zawsze mogę polegać. Przeżywam to tak samo jak wy. Tak samo się boję...
Mariusz przyciągnął Olę do siebie i mocno ją przytulił. Gdy po chwili podniósł wzrok i spojrzał na swoją trzynastoletnią córkę, odniósł wrażenie, że zmieniła się ostatnio, wydoroślała. Beztroski uśmiech, którym zawsze go obdarowywała, gdzieś zniknął, zniknęła jego kochana dziewczynka, zniknęło szczęście i była to wyłącznie jego wina. Gdyby tamtego feralnego wieczoru nie pokłócił się z Darią, ona nie wyszłaby z domu i nic złego by się nie stało. To on był winien wypadkowi. To przez niego Daria była w śpiączce i walczyła o życie.
Nienawidził siebie za to. Uważał, że młoda, dwudziestodziewięcioletnia kobieta powinna cieszyć się życiem, a nie leżeć w brudnych niebieskich ścianach podpięta do aparatury.
– Ona wyjdzie z tego, tato. Trzeba wierzyć – wyszeptała Ola.
– Musi wyjść, bo w przeciwnym wypadku nigdy sobie tego nie wybaczę. Nigdy!
– To nie jest twoja wina.
– Nic nie rozumiesz. – Mariusz przetarł dłonią twarz.
– Rozumiem. – Ola nerwowo bawiła się palcami. Wykręcała je i mocno ściskała, myśląc, że to ją chociaż trochę uspokoi. – Tamtego dnia pokłóciłeś się z Darią, a ona wybiegła z domu i trzasnęła drzwiami.
– Słyszałaś naszą kłótnię?
– Tylko końcówkę – skłamała.
Tak naprawdę słyszała wszystko. Każde słowo. Mariusz prosił Darię, aby zostawiła przeszłość za sobą, aby raz na zawsze zapomniała. Ona natomiast podniosła głos i powiedziała, że nie ma siły dłużej udawać, że choć raz Mariusz ma dać jej spokój i pozwolić żyć tak, jak ona chce. Później zaczęły się krzyki: „Niszczysz sobie życie! Daj mi spokój! Zapomnij w końcu! Będę robiła to, co uważam za słuszne!”. Trzaśnięcie drzwiami. I cisza.
– Daria wyszła z domu przeze mnie. – Mężczyzna zasłonił twarz dłońmi.
– Daria wyszła z domu, ponieważ chciała wyjść. Ten wypadek był jej pisany tak samo, jak pisane jest nam tysiące innych zdarzeń. To przeznaczenie, tato, a przeznaczenia nie da się oszukać. Gdyby wtedy została w domu, to skąd wiesz, czy samochód nie potrąciłby jej następnego dnia?
– Może masz rację, ale to tak strasznie boli. Jest taka młoda...
– Masz z nią romans?
To pytanie wyrwało się z ust Oli niespodziewanie. Zadawała je sobie od kilku dni, ale nie sądziła, że wypowie je na głos. Jednak stało się. Teraz, choćby bardzo tego chciała, już nie cofnie swoich słów.
– Słucham?! – Mariusz poczerwieniał na twarzy. – Jak możesz tak myśleć?!
– Daria, pomimo tego, że z nami nie mieszka, spędza tu bardzo dużo czasu, w weekendy często zostaje na noc. Jest młoda, piękna i odkąd tylko sięgam pamięcią samotna. Nigdy nie przyprowadziła do domu żadnego chłopaka, nie szykowała się na żadną randkę... A ty zawsze jej pomagasz, świetnie się rozumiecie i wiem, że jesteś w stanie skoczyć za nią w ogień. – Głos jej się załamał. – Tato, czy ty ją kochasz?
– Kocham. – Mariusz kiwnął głową.
– Wiedziałam!
– Poczekaj. Zanim mnie skażesz, posłuchaj. Gdy poznałem Darię, miałem osiemnaście lat, ona czternaście. Od samego początku pokochałem ją jak młodszą siostrę, której nie miałem. I tak, jest dla mnie ważna, ale kobietą mojego życia jest twoja matka.
– Przepraszam. – Ola położyła głowę na jego ramieniu. – Nie spojrzałam na to z tej strony. Dlaczego w takim razie Daria nikogo nie ma?
– Kiedyś miała.
– Kiedy? Kogo?
– Siedem lat temu...
Ola czekała na ciąg dalszy, ale gdy po kilku sekundach nic nie otrzymała, szturchnęła tatę w ramię.
– Opowiedz mi, proszę. – Złożyła dłonie jak do modlitwy.
– Dobrze, ale najpierw musisz mi coś obiecać.
– Cokolwiek chcesz.
– Już nigdy nie zwątpisz w moją miłość do twojej mamy.
– Obiecuję. – Ola położyła rękę na sercu. – Wierzysz mi?
– Wierzę. – Mariusz pocałował córkę w czoło.
– Więc opowiadaj. – Rozpromieniła się.
– Nie tak szybko. Najpierw musimy pojechać do mieszkania Darii po białą szkatułkę, która leży na regale w jej salonie.
– Po co ci szkatułka? – Ola zmarszczyła brwi.
– Wszystko zrozumiesz w swoim czasie.
– Dobrze. – Wstała. – Mam pojechać sama?
Mariusz spojrzał na zegarek i pokręcił przecząco głową.
– Jesteś za młoda, żeby o tak późnej porze jeździć samotnie autobusem. Pojedziemy razem.
– Z całym szacunkiem, tato, ale ty chyba nie wytrzeźwiałeś na tyle, aby prowadzić.
– Racja. – Mariusz ponownie przetarł dłonią twarz. – Zadzwoń po taksówkę.
– Dobrze. – Ola sięgnęła po telefon komórkowy. – A ty się pośpiesz.
O szkatułce dowiedział się jakieś cztery lata temu. Daria mieszkała wtedy jeszcze razem z nimi i pod jej nieobecność w domu jego kochana żona Ada postanowiła posprzątać pokój siostry. Gdy ścierała kurze, niechcący pchnęła szkatułkę, a ta spadła na podłogę i otworzyła się, ukazując swoją zawartość. Ada od razu zawołała Mariusza, pokazała mu, co znajduje się w środku, i zapytała, co z tym zrobią, ale on, zajęty kłopotami w pracy, remontem pokoju córki, nie miał czasu przejmować się czymś, co miało miejsce dawno temu i co, jak mu się wtedy zdawało, stanowiło zamknięty rozdział. Teraz wiedział, że się mylił.
– Taksówka czeka! – krzyknęła Ola i naciągnęła na siebie czarną kurtkę.
– Już idę. – Mężczyzna zbiegł z piętra na parter po drewnianych schodach. – Czapkę ubierz – upomniał córkę. – Na dworze jest tylko pięć stopni.
Ola sapnęła, ale nie protestowała. Wyciągnęła z komody stojącej w przedpokoju różową czapkę i niechętnie naciągnęła na głowę.
Daria mieszkała w centrum Tarnowskich Gór. Wynajmowała dwupokojowe mieszkanie, które tonęło w bieli i drewnie. Ola nieraz spędzała popołudnia razem z Darią w jej czterech ścianach, nieraz zostawała na noc, ale dzisiaj, wchodząc tam, czuła się jak intruz. Na żółtej kanapie leżał niezłożony koc, na stoliku w połowie przeczytana książka, w zlewie stało kilka nieumytych kubków. Daria miała tu wrócić i skończyć czytać, miała pozmywać i zrobić jeszcze wiele innych rzeczy. Wszystko czekało na jej powrót.
Ola otarła łzy spływające po policzkach i zaczęła się rozglądać po salonie. Stolik, kanapa, telewizor, aneks kuchenny i duży regał zajmujący jedną ze ścian. Na regale mnóstwo książek oraz drewniana prostokątna szkatułka.
– To ona. – Mariusz sięgnął po przedmiot i podał go córce. – Zanim ją otworzymy, chcę wrócić do domu.
– Ja też. – Kiwnęła głową. – Tutaj wszystko przypomina mi Darię.
Gdy weszli do domu, odetchnęli z ulgą. Ola ściągnęła kurtkę, odwiesiła ją na wieszak i schowała czapkę, za którą była wdzięczna tacie. Zimny październikowy wiatr przenikał wszystko i wszystkich na dworze.
Mariusz zrobił miejsce na stole, przesunął na bok puste butelki po piwie i położył tam szkatułkę.
– Otwórz ją – poprosił córkę, gdy usiadła przy nim.
Ola powoli podniosła wieczko i zaczęła wyciągać znajdujące się we wnętrzu szkatułki przedmioty. Stary, zaschnięty lakier do paznokci w kolorze krwistej czerwieni, dwa kawałki materiału – jeden czerwony w czarne gwiazdy, drugi zielony – kilka pomarszczonych kasztanów, bilety do kina, płyta CD oraz biała koperta leżąca na samym dnie.
Mariusz sięgnął po płytę, wstał, włożył ją do odtwarzacza i nacisnął przycisk play. W salonie rozległ się głos Kory:
Kocham cię, kochanie moje
Kocham cię, a kochanie moje
To polana w leśnym gąszczu schowana
Kocham cię, kochanie moje
Kocham cię, a kochanie moje
To sad wiosenny, rozgrzany i senny
Kocham cię, a kochanie moje
To rozstania i powroty
I nagle dzwony dzwonią i ciało mi płonie
Kocham cię tak, tak, tak...[1]
– To ich piosenka – poinformował córkę.
– Czyli te rzeczy – Ola wskazała na stół – są jej pamiątką, są wszystkim, co jej zostało. To smutne.
– Wspomnienia nie są smutne, szczególnie te, dzięki którym się uśmiechamy. Bez wspomnień życie straciłoby swój urok i czar. Zapamiętaj to.
– Postaram się. – Uśmiechnęła się. – Daria naprawdę go kochała?
– Tak.
– A on ją?
– Też.
– Więc dlaczego się rozstali?
– Ponieważ czasem... – Mariusz przetarł dłońmi spoconą i zmartwioną twarz – czasem pomimo miłości dwoje ludzi się rozchodzi, a przyczyny tego naprawdę bywają różne. Od kłótni po wtrącanie się osób trzecich, niestety.
Ola, przewracając w dłoniach stary, zaschnięty lakier, nie spuszczała wzroku z taty.
– Daria jest sama, ponieważ nadal go kocha, prawda?
– Prawda. – Mariusz kiwnął głową.
– Jaki on był?
– Po kolei, córciu. – Usiadł przy niej. – Opowiem ci historię miłości dwojga ludzi. Niby nic niezwykłego, a jednak ta historia sprawia, że jeśli wątpisz w miłość, to po jej wysłuchaniu na nowo w nią uwierzysz.
– Ale jej zakończenie jest smutne.
– Tego nie wiem na pewno. Kiedyś myślałem, że znam jej zakończenie, ale teraz sądzę, że jeszcze go nie ma. Zaryzykujemy i przekonamy się wspólnie, jakie jest?
– Tak. – Ola kiwnęła głową.
Przypisy