Spóźniony list - Kowolik Michalina - ebook + książka

Spóźniony list ebook

Kowolik Michalina

4,6

Opis

Daria i Artur poznali się siedem lat temu i zakochali w sobie niemal od pierwszego wejrzenia, byli dla siebie wszystkim – tyle dowiaduje się nastoletnia Ola od swojego taty, kiedy Daria, jej ukochana ciocia, leży w śpiączce. Kim jest Artur i dlaczego się rozstali? Nie daje to Oli spokoju, dlatego zaczyna na własną rękę szukać odpowiedzi na pytanie, co skrywa przeszłość i jaką rolę odegrała w niej Sylwia, dawna przyjaciółka jej cioci. Okaże się, że nie tylko ona stanęła na drodze miłości Darii i Artura.

Czy Daria się obudzi? Czy Artur nadal ją kocha? Spóźniony list to historia o prawdziwej miłości, determinacji i wierze w to, że nigdy nie jest za późno na naprawienie błędów z przeszłości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 300

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (51 ocen)
36
10
4
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Gutkoool

Dobrze spędzony czas

"Spóźniony list" to historia, w której walka o życie i miłość dominuje. Znajdziemy tu bardzo emocjonalnych bohaterów, z których każdy próbuje sobie w jakiś sposób poradzić z sytuacją w jakiej się znalazł. Historia dzieli się na rozdziały z przeszłości i z teraźniejszości, dzięki czemu mozemy poznać Darię i lepiej zrozumieć niektóre elementy historii. Osobiście miałam mały problem z Olą, bo w moim odczuciu jej zachowanie i język nie pasował do jej wieku. Jednak jest to postać, która jest napędem całej historii. Motyw listu, który nie dociera do odbiorcy i przez to "utrudnia życie" jest czymś co lubię, choć nieraz wydaje się dość powszechny. Jednak tu daje mocną lekcję dla czytelnika- nie oceniajmy po pozorach, nie decydujmy za kogoś. Cała historia dąży w moim odczuciu właśnie do takich wniosków - nie oceniaj, rozmawiaj, pozwól pokazać czyjś punkt widzenia. Niby oczywiste rzeczy, ale jak czesto o nich zapominamy...
00
madzia1829

Całkiem niezła

Przeczytałam od deski do deski ale... Wątek 13-latki średni i zawiodłam się bardzo na zakończeniu, ucięte jakby w połowie zdania
00
mbmamba

Nie oderwiesz się od lektury

świetna książka o cudownej historii śpiącej królewny . Bardzo fajnie wykreowani bohaterowie.
00
Ewelina2611

Nie oderwiesz się od lektury

"Bez wspomnień życie straciłoby swój urok i czar ".  Daria pokochała Artura siedem lat temu i ta miłość nigdy nie zgasła. Teraz kiedy kobieta leżąc w śpiączce nie może się obudzić jej bratanica Ola postanawia zadziałać.Czy wracanie do przeszłości jest dobrym pomysłem? Mariusz tato Oli twierdzi ,że to nic nie da. Na jaw wyjdą skrywane przez lata tajemnice. Sylwia przyjaciółka Darii zaczęła lawinę wydarzeń,która doprowadziła do wypadku i śpiączki kobiety. Czy Daria się obudzi? Czy Artur nadal ją kocha? Jaką rolę odegrał spóźniony list? "...Czasem pomimo miłości dwoje ludzi się rozchodzi,a przyczyny tego naprawdę bywają różne. Od kłótni po wtrącanie się osób trzecich,niestety". Przeszłości nie da się cofnąć,nie możemy od niej uciec. Często próbujemy zapomnieć zamiatając ją pod przysłowiowy "dywan". Problem niestety pozostaje. Dodatkowo sekrety,które są skrywane nie zawsze pomagają tylko niszczą czyjeś życie. Autorka stworzyła ciekawą historię. Wykreowani przez nią bohaterowie odegra...
00
Aleks20-23

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajna Książka. Naprawdę.
00

Popularność




Co­py­ri­ght © Mi­cha­lina Ko­wo­lik Co­py­ri­ght © 2024 by Lucky
Pro­jekt okładki: Ilona Go­styń­ska-Rym­kie­wicz
Źró­dło ob­razu: Ada­man­tium­Stock (stock.adobe.com)
Skład i ła­ma­nie: Mi­chał Bog­dań­ski
Re­dak­cja i ko­rekta: Ka­ta­rzyna Pa­stuszka
Wy­da­nie I
Ra­dom 2024
ISBN 978-83-67787-84-0
Wy­daw­nic­two Lucky ul. Że­rom­skiego 33 26-600 Ra­dom
Dys­try­bu­cja: tel. 501 506 203 48 363 83 54
e-mail: kon­takt@wy­daw­nic­two­lucky.plwww.wy­daw­nic­two­lucky.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Mo­jemu mę­żowi oraz sy­nom,bez Was by­ła­bym ni­kim

Pro­log

Paź­dzier­nik 2017

W domu pa­no­wała ci­sza. Ola na­cią­gnęła na stopy grube fro­towe skar­pety w ró­żowo-białe pa­ski i ze­szła do kuchni, która znaj­do­wała się na par­te­rze. Na­sta­wiła wodę, się­gnęła po biały ku­bek z mi­siem pandą i wrzu­ciła do niego to­rebkę czar­nej her­baty. „Da­ria pew­nie do­da­łaby jesz­cze pla­ste­rek po­ma­rań­czy, kilka goź­dzi­ków oraz sok ma­li­nowy”, po­my­ślała i po­czuła, jak po jej po­liczku spływa sa­motna łza.

Mi­nął już mie­siąc.

Mie­siąc to dużo czy mało?

Czaj­nik za­gwiz­dał i Ola wró­ciła do rze­czy­wi­sto­ści. Otarła łzę dło­nią i za­lała her­batę wrząt­kiem. Się­gnęła po drugi ku­bek, wsy­pała do niego dużą miarkę kawy i za­peł­niła go­rącą wodą po sam brzeg. Z dwoma pa­ru­ją­cymi kub­kami prze­szła do po­ma­lo­wa­nego na be­żowo sa­lonu. Lu­biła to po­miesz­cze­nie, bo sama po­ma­gała przy wy­bo­rze ko­loru i ma­lo­wa­niu dwa lata temu. I cho­ciaż więk­szość farby ja­kimś cu­dem za­wsze znaj­do­wała się na niej, a nie na ścia­nie, to nikt się nie zło­ścił. Mama i tata się śmiali. Byli wtedy tacy szczę­śliwi. Ola od­sta­wiła kubki na drew­niany sto­lik i usia­dła na brzegu nie­bie­skiej ka­napy. Lekko szturch­nęła Ma­riu­sza w ra­mię, a gdy nie za­re­ago­wał, wło­żyła w to nieco wię­cej siły. Po­ru­szył się, za­mru­czał i otwo­rzył prze­pite oczy.

„To nie­wia­ry­godne, jak w ciągu kilku ty­go­dni można sto­czyć się na samo dno”, przy­szło jej na myśl. Przed wy­pad­kiem Da­rii Ma­riusz był przy­stoj­nym trzy­dzie­sto­trzy­let­nim męż­czy­zną, za­wsze ogo­lo­nym, pach­ną­cym i – co naj­waż­niej­sze – trzeź­wym. Był po pro­stu ko­cha­nym tatą, któ­rego strasz­nie jej bra­ko­wało.

– Pro­szę. – Gdy w końcu po dłu­gich mi­nu­tach Ma­riusz pod­niósł się i usiadł na ka­na­pie, Ola po­dała mu ku­bek z kawą. – Mu­simy po­roz­ma­wiać.

– Po­roz­ma­wiać? – Ma­riusz spoj­rzał na córkę tak, jakby nie wie­rzył w to, co sły­szy.

– Tak, po­roz­ma­wiać. – Kiw­nęła głową. – O Da­rii. O wy­padku...

– Nie chcę o tym roz­ma­wiać.

– Ale mu­sisz.

– Nic nie mu­szę.

– Tato! Po­słu­chaj mnie, pro­szę. – Do­tknęła jego dłoni. – Wszy­scy my­śli­cie, że je­stem dziec­kiem, które ni­czego nie ro­zu­mie, ale to nie­prawda – po­wie­działa, ci­chutko po­chli­pu­jąc. – Da­ria nie jest tylko córką babci czy sio­strą mamy. Da­ria jest moją cio­cią, cho­ciaż ni­gdy jej tak nie na­zy­wam. Jest moją przy­ja­ciółką, osobą, na któ­rej za­wsze mogę po­le­gać. Prze­ży­wam to tak samo jak wy. Tak samo się boję...

Ma­riusz przy­cią­gnął Olę do sie­bie i mocno ją przy­tu­lił. Gdy po chwili pod­niósł wzrok i spoj­rzał na swoją trzy­na­sto­let­nią córkę, od­niósł wra­że­nie, że zmie­niła się ostat­nio, wy­do­ro­ślała. Bez­tro­ski uśmiech, któ­rym za­wsze go ob­da­ro­wy­wała, gdzieś znik­nął, znik­nęła jego ko­chana dziew­czynka, znik­nęło szczę­ście i była to wy­łącz­nie jego wina. Gdyby tam­tego fe­ral­nego wie­czoru nie po­kłó­cił się z Da­rią, ona nie wy­szłaby z domu i nic złego by się nie stało. To on był wi­nien wy­pad­kowi. To przez niego Da­ria była w śpiączce i wal­czyła o ży­cie.

Nie­na­wi­dził sie­bie za to. Uwa­żał, że młoda, dwu­dzie­sto­dzie­wię­cio­let­nia ko­bieta po­winna cie­szyć się ży­ciem, a nie le­żeć w brud­nych nie­bie­skich ścia­nach pod­pięta do apa­ra­tury.

– Ona wyj­dzie z tego, tato. Trzeba wie­rzyć – wy­szep­tała Ola.

– Musi wyjść, bo w prze­ciw­nym wy­padku ni­gdy so­bie tego nie wy­ba­czę. Ni­gdy!

– To nie jest twoja wina.

– Nic nie ro­zu­miesz. – Ma­riusz prze­tarł dło­nią twarz.

– Ro­zu­miem. – Ola ner­wowo ba­wiła się pal­cami. Wy­krę­cała je i mocno ści­skała, my­śląc, że to ją cho­ciaż tro­chę uspo­koi. – Tam­tego dnia po­kłó­ci­łeś się z Da­rią, a ona wy­bie­gła z domu i trza­snęła drzwiami.

– Sły­sza­łaś na­szą kłót­nię?

– Tylko koń­cówkę – skła­mała.

Tak na­prawdę sły­szała wszystko. Każde słowo. Ma­riusz pro­sił Da­rię, aby zo­sta­wiła prze­szłość za sobą, aby raz na za­wsze za­po­mniała. Ona na­to­miast pod­nio­sła głos i po­wie­działa, że nie ma siły dłu­żej uda­wać, że choć raz Ma­riusz ma dać jej spo­kój i po­zwo­lić żyć tak, jak ona chce. Póź­niej za­częły się krzyki: „Nisz­czysz so­bie ży­cie! Daj mi spo­kój! Za­po­mnij w końcu! Będę ro­biła to, co uwa­żam za słuszne!”. Trza­śnię­cie drzwiami. I ci­sza.

– Da­ria wy­szła z domu przeze mnie. – Męż­czy­zna za­sło­nił twarz dłońmi.

– Da­ria wy­szła z domu, po­nie­waż chciała wyjść. Ten wy­pa­dek był jej pi­sany tak samo, jak pi­sane jest nam ty­siące in­nych zda­rzeń. To prze­zna­cze­nie, tato, a prze­zna­cze­nia nie da się oszu­kać. Gdyby wtedy zo­stała w domu, to skąd wiesz, czy sa­mo­chód nie po­trą­ciłby jej na­stęp­nego dnia?

– Może masz ra­cję, ale to tak strasz­nie boli. Jest taka młoda...

– Masz z nią ro­mans?

To py­ta­nie wy­rwało się z ust Oli nie­spo­dzie­wa­nie. Za­da­wała je so­bie od kilku dni, ale nie są­dziła, że wy­po­wie je na głos. Jed­nak stało się. Te­raz, choćby bar­dzo tego chciała, już nie cof­nie swo­ich słów.

– Słu­cham?! – Ma­riusz po­czer­wie­niał na twa­rzy. – Jak mo­żesz tak my­śleć?!

– Da­ria, po­mimo tego, że z nami nie mieszka, spę­dza tu bar­dzo dużo czasu, w week­endy czę­sto zo­staje na noc. Jest młoda, piękna i od­kąd tylko się­gam pa­mię­cią sa­motna. Ni­gdy nie przy­pro­wa­dziła do domu żad­nego chło­paka, nie szy­ko­wała się na żadną randkę... A ty za­wsze jej po­ma­gasz, świet­nie się ro­zu­mie­cie i wiem, że je­steś w sta­nie sko­czyć za nią w ogień. – Głos jej się za­ła­mał. – Tato, czy ty ją ko­chasz?

– Ko­cham. – Ma­riusz kiw­nął głową.

– Wie­dzia­łam!

– Po­cze­kaj. Za­nim mnie ska­żesz, po­słu­chaj. Gdy po­zna­łem Da­rię, mia­łem osiem­na­ście lat, ona czter­na­ście. Od sa­mego po­czątku po­ko­cha­łem ją jak młod­szą sio­strę, któ­rej nie mia­łem. I tak, jest dla mnie ważna, ale ko­bietą mo­jego ży­cia jest twoja matka.

– Prze­pra­szam. – Ola po­ło­żyła głowę na jego ra­mie­niu. – Nie spoj­rza­łam na to z tej strony. Dla­czego w ta­kim ra­zie Da­ria ni­kogo nie ma?

– Kie­dyś miała.

– Kiedy? Kogo?

– Sie­dem lat temu...

Ola cze­kała na ciąg dal­szy, ale gdy po kilku se­kun­dach nic nie otrzy­mała, szturch­nęła tatę w ra­mię.

– Opo­wiedz mi, pro­szę. – Zło­żyła dło­nie jak do mo­dli­twy.

– Do­brze, ale naj­pierw mu­sisz mi coś obie­cać.

– Co­kol­wiek chcesz.

– Już ni­gdy nie zwąt­pisz w moją mi­łość do two­jej mamy.

– Obie­cuję. – Ola po­ło­żyła rękę na sercu. – Wie­rzysz mi?

– Wie­rzę. – Ma­riusz po­ca­ło­wał córkę w czoło.

– Więc opo­wia­daj. – Roz­pro­mie­niła się.

– Nie tak szybko. Naj­pierw mu­simy po­je­chać do miesz­ka­nia Da­rii po białą szka­tułkę, która leży na re­gale w jej sa­lo­nie.

– Po co ci szka­tułka? – Ola zmarsz­czyła brwi.

– Wszystko zro­zu­miesz w swoim cza­sie.

– Do­brze. – Wstała. – Mam po­je­chać sama?

Ma­riusz spoj­rzał na ze­ga­rek i po­krę­cił prze­cząco głową.

– Je­steś za młoda, żeby o tak póź­nej po­rze jeź­dzić sa­mot­nie au­to­bu­sem. Po­je­dziemy ra­zem.

– Z ca­łym sza­cun­kiem, tato, ale ty chyba nie wy­trzeź­wia­łeś na tyle, aby pro­wa­dzić.

– Ra­cja. – Ma­riusz po­now­nie prze­tarł dło­nią twarz. – Za­dzwoń po tak­sówkę.

– Do­brze. – Ola się­gnęła po te­le­fon ko­mór­kowy. – A ty się po­śpiesz.

O szka­tułce do­wie­dział się ja­kieś cztery lata temu. Da­ria miesz­kała wtedy jesz­cze ra­zem z nimi i pod jej nie­obec­ność w domu jego ko­chana żona Ada po­sta­no­wiła po­sprzą­tać po­kój sio­stry. Gdy ście­rała ku­rze, nie­chcący pchnęła szka­tułkę, a ta spa­dła na pod­łogę i otwo­rzyła się, uka­zu­jąc swoją za­war­tość. Ada od razu za­wo­łała Ma­riu­sza, po­ka­zała mu, co znaj­duje się w środku, i za­py­tała, co z tym zro­bią, ale on, za­jęty kło­po­tami w pracy, re­mon­tem po­koju córki, nie miał czasu przej­mo­wać się czymś, co miało miej­sce dawno temu i co, jak mu się wtedy zda­wało, sta­no­wiło za­mknięty roz­dział. Te­raz wie­dział, że się my­lił.

– Tak­sówka czeka! – krzyk­nęła Ola i na­cią­gnęła na sie­bie czarną kurtkę.

– Już idę. – Męż­czy­zna zbiegł z pię­tra na par­ter po drew­nia­nych scho­dach. – Czapkę ubierz – upo­mniał córkę. – Na dwo­rze jest tylko pięć stopni.

Ola sap­nęła, ale nie pro­te­sto­wała. Wy­cią­gnęła z ko­mody sto­ją­cej w przed­po­koju ró­żową czapkę i nie­chęt­nie na­cią­gnęła na głowę.

Da­ria miesz­kała w cen­trum Tar­now­skich Gór. Wy­naj­mo­wała dwu­po­ko­jowe miesz­ka­nie, które to­nęło w bieli i drew­nie. Ola nie­raz spę­dzała po­po­łu­dnia ra­zem z Da­rią w jej czte­rech ścia­nach, nie­raz zo­sta­wała na noc, ale dzi­siaj, wcho­dząc tam, czuła się jak in­truz. Na żół­tej ka­na­pie le­żał nie­zło­żony koc, na sto­liku w po­ło­wie prze­czy­tana książka, w zle­wie stało kilka nie­umy­tych kub­ków. Da­ria miała tu wró­cić i skoń­czyć czy­tać, miała po­zmy­wać i zro­bić jesz­cze wiele in­nych rze­czy. Wszystko cze­kało na jej po­wrót.

Ola otarła łzy spły­wa­jące po po­licz­kach i za­częła się roz­glą­dać po sa­lo­nie. Sto­lik, ka­napa, te­le­wi­zor, aneks ku­chenny i duży re­gał zaj­mu­jący jedną ze ścian. Na re­gale mnó­stwo ksią­żek oraz drew­niana pro­sto­kątna szka­tułka.

– To ona. – Ma­riusz się­gnął po przed­miot i po­dał go córce. – Za­nim ją otwo­rzymy, chcę wró­cić do domu.

– Ja też. – Kiw­nęła głową. – Tu­taj wszystko przy­po­mina mi Da­rię.

Gdy we­szli do domu, ode­tchnęli z ulgą. Ola ścią­gnęła kurtkę, od­wie­siła ją na wie­szak i scho­wała czapkę, za którą była wdzięczna ta­cie. Zimny paź­dzier­ni­kowy wiatr prze­ni­kał wszystko i wszyst­kich na dwo­rze.

Ma­riusz zro­bił miej­sce na stole, prze­su­nął na bok pu­ste bu­telki po pi­wie i po­ło­żył tam szka­tułkę.

– Otwórz ją – po­pro­sił córkę, gdy usia­dła przy nim.

Ola po­woli pod­nio­sła wieczko i za­częła wy­cią­gać znaj­du­jące się we wnę­trzu szka­tułki przed­mioty. Stary, za­schnięty la­kier do pa­znokci w ko­lo­rze krwi­stej czer­wieni, dwa ka­wałki ma­te­riału – je­den czer­wony w czarne gwiazdy, drugi zie­lony – kilka po­marsz­czo­nych kasz­ta­nów, bi­lety do kina, płyta CD oraz biała ko­perta le­żąca na sa­mym dnie.

Ma­riusz się­gnął po płytę, wstał, wło­żył ją do od­twa­rza­cza i na­ci­snął przy­cisk play. W sa­lo­nie roz­legł się głos Kory:

Ko­cham cię, ko­cha­nie moje

Ko­cham cię, a ko­cha­nie moje

To po­lana w le­śnym gąsz­czu scho­wana

Ko­cham cię, ko­cha­nie moje

Ko­cham cię, a ko­cha­nie moje

To sad wio­senny, roz­grzany i senny

Ko­cham cię, a ko­cha­nie moje

To roz­sta­nia i po­wroty

I na­gle dzwony dzwo­nią i ciało mi pło­nie

Ko­cham cię tak, tak, tak...[1]

– To ich pio­senka – po­in­for­mo­wał córkę.

– Czyli te rze­czy – Ola wska­zała na stół – są jej pa­miątką, są wszyst­kim, co jej zo­stało. To smutne.

– Wspo­mnie­nia nie są smutne, szcze­gól­nie te, dzięki któ­rym się uśmie­chamy. Bez wspo­mnień ży­cie stra­ci­łoby swój urok i czar. Za­pa­mię­taj to.

– Po­sta­ram się. – Uśmiech­nęła się. – Da­ria na­prawdę go ko­chała?

– Tak.

– A on ją?

– Też.

– Więc dla­czego się roz­stali?

– Po­nie­waż cza­sem... – Ma­riusz prze­tarł dłońmi spo­coną i zmar­twioną twarz – cza­sem po­mimo mi­ło­ści dwoje lu­dzi się roz­cho­dzi, a przy­czyny tego na­prawdę by­wają różne. Od kłótni po wtrą­ca­nie się osób trze­cich, nie­stety.

Ola, prze­wra­ca­jąc w dło­niach stary, za­schnięty la­kier, nie spusz­czała wzroku z taty.

– Da­ria jest sama, po­nie­waż na­dal go ko­cha, prawda?

– Prawda. – Ma­riusz kiw­nął głową.

– Jaki on był?

– Po ko­lei, cór­ciu. – Usiadł przy niej. – Opo­wiem ci hi­sto­rię mi­ło­ści dwojga lu­dzi. Niby nic nie­zwy­kłego, a jed­nak ta hi­sto­ria spra­wia, że je­śli wąt­pisz w mi­łość, to po jej wy­słu­cha­niu na nowo w nią uwie­rzysz.

– Ale jej za­koń­cze­nie jest smutne.

– Tego nie wiem na pewno. Kie­dyś my­śla­łem, że znam jej za­koń­cze­nie, ale te­raz są­dzę, że jesz­cze go nie ma. Za­ry­zy­ku­jemy i prze­ko­namy się wspól­nie, ja­kie jest?

– Tak. – Ola kiw­nęła głową.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1]Ko­cham cię, ko­cha­nie moje, Olga Jac­kow­ska, Ma­rek Jac­kow­ski, [on­line] Ma­anam - Ko­cham Cię ko­cha­nie moje - tekst i tłu­ma­cze­nie pio­senki na Tek­stowo.pl (21.03.2024).