Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 148
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla Darii. Twoja obecność jest najlepszą motywacją
Gdy miałam 18 lat, wydawało mi się, że ludzie po pięćdziesiątce są starzy. Nie zdziwiła mnie zatem notatka prasowa z wypadku, która informowała, że: „samochód potrącił 50-letnią staruszkę”. Popularny wtedy Kabaret Starszych Panów także szerzył wczesne postrzeganie starości, chociaż w wersji uśmiechniętej. Słowa piosenki śpiewanej przez Jeremiego Przyborę i Jerzego Wasowskiego: „Starsi panowie, (…) już szron na głowie, już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj”, mówiły o wieku, w którym z młodości pozostały jedynie wspomnienia, choć obaj panowie byli wówczas jeszcze czterdziestokilkulatkami! Żyłam oto i dojrzewałam z myślą, że cudowna młodość trwa krótko i trzeba z niej szybko skorzystać, bo potem to już nic nie wypada… Pamiętam swoją 50-letnią matkę, ubierającą się „stosownie” do wieku, w klasyczne garsonki, spódnice za kolano, z zawsze starannie uczesanymi włosami w trwałej ondulacji. Piękna, elegancka kobieta, wyglądająca jednak w swojej stylizacji na więcej lat niż miała.
Minęło kilka dekad i świat zaczął zmieniać swoje konserwatywne nastawienie do wieku. Łamanie stereotypów staje się dziś faktem, kolorowo ubrane 80-latki nikogo nie dziwią, nawet skaczący ze spadochronem 100-latkowie także już nie szokują. Jak się okazuje, jedni są wiecznie młodzi, inni wiecznie starzy i to zdecydowanie kwestia charakteru, a nie kalendarza, mówił poeta. Jesteśmy wszyscy predysponowani do tego, aby dożyć 100 lat, dlaczego więc na półmetku mielibyśmy odpuszczać sobie pragnienie życia nadal w pełni i aktywnie, wyglądania modnie i młodo oraz zajmowania się sobą i realizowania marzeń? Młodość to nie sztuka, a starość to nie grzech.
A jednak żyjemy w świecie, w którym wciąż dominuje powszechny kult młodości, zaś afiszowanie się z wiekiem po pięćdziesiątce nie jest postrzegane jako powód do chwały. Aktorzy w wieku 50 plus, zamiast promować wycieczki albo preparaty na potencję, reklamują leki na wątrobę albo na bolące stawy, jakby chodziło tylko o przetrwanie bez bólu, a nie o przeżywanie radości życia. A przecież dojrzały wiek oferuje wiele dobra, chociaż dopiero zaczynamy się uczyć otwarcie o tym mówić. Czy warto się cieszyć z tego powodu, że ma się 50 lat? Powodów jest całkiem sporo. Na przykład ten, że chociaż nie widzimy liter z bliska, idiotów dostrzegamy z daleka. Nie tylko mamy mniejsze ego, ale nie zwracamy już uwagi na nieistotne rzeczy, bo po tym, jak przetrwaliśmy w życiu tyle zawirowań, wiemy, że nie warto marnować sił na detale ani toksycznych ludzi.
Robiąc podsumowania swojego życia i snując refleksje nad światem, zastanawiamy się, na co jest dla nas za późno, a co jeszcze chcielibyśmy lub możemy zrobić. Na co zabrakło nam wcześniej czasu, a co dopiero teraz ma sens. Mówi się, że nigdy nie jest za późno, ale może tak się zdarzyć, jeśli natychmiast nie zabierzemy się do działania. Bronnie Ware, wieloletnia pielęgniarka w australijskim hospicjum, przeprowadziła ciekawe rozmowy z pacjentami, które opisała w swojej książce pt. Czego najbardziej żałują umierający. Jak zauważyła autorka, jednym z pięciu najczęściej wymienianych żalów odchodzących z tego świata jest to, że nie pozwolili sobie żyć po swojemu. Większość z nas latami stara się sprostać oczekiwaniom rodziców, małżonków, dzieci, kolegów, szefa itp. i nawet nie zadaje sobie pytania, czego chcieliby dla siebie samych. To wzorce kulturowe, środowisko, w którym się wychowujemy, oraz nasze własne stereotypy nie pozwalają nam w pełni docenić danego nam czasu i upływających lat. Jedyne, co musimy zmienić, to inaczej zaprogramować naszą podświadomość i psychiczne nastawienie, a od razu poczujemy się lepiej. Dojrzałość przeżyta z pasją, z przyjaciółmi, z pogodą ducha jest piękna. Niektórzy mówią o niej: świt mądrości, bo też w czasie tym mamy nasz najlepszy potencjał umysłowy.
Okazuje się, że najbardziej boją się starości ci, którzy mają do niej daleko, bo stworzyli sobie pewne wyobrażenie, wizję, której kurczowo się trzymają. Co ciekawe, to głównie kobietom towarzyszy lęk wywołany myślami o starzeniu. Wzbudza w nich strach myśl o tym, że grozi im demencja, niesprawność ruchowa, menopauza, brak chęci do życia, zgnuśnienie i zrzędliwość. Bycie starym kojarzy się źle.
Z obserwacji ludzi spełnionych i żyjących długo wynika, że tym, co pomaga radzić sobie z upływającym czasem, jest aktywność fizyczna i umysłowa oraz dbanie o posiadanie pasji. To wyłącznie nasza decyzja i nasz wybór – możemy zrobić coś dobrego dla siebie i dzięki temu dobrze się czuć, albo narzekać, bać się starości i czuć się źle. Ci, którzy przeszli magiczny próg dojrzałych lat, odkrywają, że strach był niepotrzebny. Wiek istnieje w naszych myślach, a jeśli o nim nie myślisz… to go nie ma. Mamy czas, doświadczenie, wiemy już, co jest w życiu najważniejsze i jak możemy mądrze spożytkować nasze umiejętności.
Ważne jest więc jednak, aby nie dać się zaszufladkować i żeby nie utkwić w schemacie opiekuna wnuków czy producenta niedzielnych obiadów rodzinnych, by żyć własnym życiem.
Nasze przekonania kontrolują nasze ciała, nasze umysły, a tym samym nasze życie. Wiem to bardzo dobrze. Ja sama dokonałam w swoim życiu rewolucji, decydując się porzucić stabilną, etatową pracę w wieku 52 lat, zamiast czekać spokojnie na emeryturę. Czułam, że stoję w miejscu i się nie rozwijam, brakowało mi wyzwań. Dlatego postanowiłam coś zmienić. Wyruszyłam w samotną półroczną podróż dookoła świata. Dziś uważam, że to była doskonała decyzja. Nie tylko zrealizowałam swoje marzenie o dalekiej podróży, ale także wzmocniłam swoją odporność psychiczną, dowiedziałam się sporo nowych rzeczy o sobie i przewartościowałam wiele spraw. A co najważniejsze: dostrzegłam inny wymiar życia wieku dojrzałego. Dołączyłam do grona Power Generation – aktywnych ludzi, niepoddających się wiekowi i realizujących swoje marzenia. Po powrocie miałam wiele nowych pomysłów na siebie, które zaczęłam z wielką satysfakcją wcielać w życie.
Dzisiaj oddaję w twoje ręce książkę napisaną w oparciu o swoje przemyślenia, doświadczenia i moją filozofię 5S, która pozwala mi czerpać radość z życia. Czuję się szczęśliwa, spełniona, pełna mocy, jak dobrze naoliwiona maszyna. Dopiero teraz jestem taka, jaką pragnęłam być, i lubię siebie w tym wydaniu. Jeśli wciąż macie wątpliwości co do tego, czy fajnie jest mieć 50 lat i więcej, czy można w tym wieku nadal cieszyć się życiem, nawet bardziej niż dotąd, przeżywać wyjątkowy czas, pełen radości, realizowanych pasji, nowych miłosnych uniesień – to mam nadzieję, że moja książka pomoże wam je rozwiać. Dedykuję ją tym wszystkim, którzy jeszcze nie oswoili się z myślą, że wiek to stan umysłu, i z pewnym sceptycyzmem podchodzą do traktowania starości jako świtu mądrości. Pamiętajcie, nie śmierci powinniśmy się obawiać najbardziej, ale tego, byśmy nie umarli duchowo za życia. Żeby nie zginęły w nas radość i marzenia. Dobrze jest myśleć o naszym życiu jako o wspaniałej podróży, do której możemy się mądrze przygotować i w której etap sędziwego wieku powinien być jak zdobywanie wymarzonego szczytu, z którego roztacza się piękny widok na nasze minione lata…
Katarzyna Kozłowska
„Powoli umiera ten, kto nie podróżuje, nie czyta, nie słucha muzyki, ten kto niszczy miłość własną, ten kto znikąd nie chce przyjąć pomocy.
(…)
Powoli umiera ten, kto nie opuszcza swojego przylądka, gdy jest nieszczęśliwy w miłości lub pracy, ten, kto nie podejmuje ryzyka spełniania swoich marzeń, ten kto choć raz nie odłożył na bok racjonalności”.
Pablo Neruda, wiersz: Powoli umiera ten, kto…[1]
[1] Cyt. za: http://wiersze.doktorzy.pl/pabloneruda.htm
Czy można w wieku dojrzałym wyglądać młodo – bez pomocy chirurgii kosmetycznej? Czuć pełnię sił witalnych i pasję do życia? Być – mimo przeciwieństw – szczęśliwym człowiekiem? Oczywiście! Życie jest łatwiejsze, niż myślisz – wystarczy, że będziesz akceptował niemożliwe, obywał się bez tego, co niezbędne, znosił to, co nie do zniesienia, i przyjmował wszystko ze spokojem. Tak przynajmniej mówią stoicy i buddyjscy mnisi. Chociaż zalecenie brzmi jak zachęta do umartwiania się, jest w nim wiele prawdy, bo możemy kontrolować nasze życie, kontrolując nasze poglądy i siebie. My, ludzie, mamy niepojętą skłonność, by nie myśleć o tym, co mamy i co jest, ale o tym, czego nie mamy i czego nam brakuje.
Często pytają mnie o receptę na młody wygląd i dobrą formę, sugerując, że zawarłam raczej pakt z diabłem, skoro nie poprawiam twarzy ani innych części ciała, tryskam energią i nie brakuje mi sił. Otóż korzystając z mądrości stoicyzmu i dodając swoje sprawdzone sposoby, opracowałam przepis – filozofię 5S. Polecam skosztować! Działa bez zarzutu, niczym dobry napęd! Warunek jest tylko jeden: systematyczne stosowanie – poprawia nie tylko wygląd, ale także jakość życia. Podstawa to holistyczne podejście, zrozumienie, że ciało i umysł są ze sobą nierozerwalnie związane.
Na 5S składa się pięć prostych elementów:
Sen – nie ma takiej imprezy ani takiego towarzystwa, które zdoła mnie pozbawić snu po godzinie 23:00. Nawet podczas dalekich podróży akcesoria w postaci opaski na oczy i zauszników skutecznie odgradzają mnie od świata. Chodzę spać z kurami (z wyjątkiem nocnego wejścia na górę Kazbek) i przyjaciele już wiedzą, żeby nie dzwonić do mnie zbyt późno. Witam za to wczesny świt, gdy wszyscy domownicy śpią, i wtedy z kotem biegamy po trawie…
Sport – do pięćdziesiątki możesz, a potem musisz się ruszać, inaczej nie żyjesz. Najlepiej stworzyć z tego poranny rytuał jak prysznic czy picie kawy, potem samo wchodzi w krew. Skoro nawet mój stary kot robi zawsze po spaniu pozycję określaną w jodze jako pies z głową w dół, biorę z niego przykład i wykonuję po wstaniu kilka asanów jogi. Spaceruj, pracuj w ogródku, ale ruszaj się za wszelką cenę. Korzystaj z własnych nóg zamiast z windy i samochodu… Zmieniaj ćwiczenia, bo mięśnie i stawy nie lubią monokultury. Ja przeplatam biegi ćwiczeniami siłowymi i rozciąganiem. I żebyś nie wiem jaką miał dietę cud, bez ruchu po prostu nie dasz rady!
Seks – cudowny lek na starość. Pod jego wpływem uwalniają się endorfiny, wpływające na lepszą kondycję mózgu oraz poprawiające nasz sen. Udowodniono, że seks pobudza tworzenie się neuronów! Czy może być przyjemniejsza profilaktyka przed demencją? Seks jest jak kuracja oczyszczająca: upiększa, odmładza, ożywia, pozbawia nas szkodliwych hormonów stresu i wzmacnia odporność! Razem czy w pojedynkę, ale kochajcie się!
Stoicyzm – praktykuję, żeby się nie przejmować. Co ma się zdarzyć, zdarzy się, więc odpuszczam martwienie się na zapas. Zajmuję się tym, na co mam wpływ i co jest teraz. Tylko to się liczy. Tym, co nas niszczy i stresuje, są zbyt duże oczekiwania od życia i ludzi, które prowadzą do rozczarowań. Przyjmuj więc ze spokojem, co niesie ci los, i wykaż więcej życzliwości dla siebie i innych. Stoicyzm bowiem to pogoda ducha niezależnie od tego, co się robi, gdzie przebywa i jaka jest sytuacja życiowa.
Szajba – przecież ludzie nie przestali się bawić dlatego, że się starzeją, tylko starzeją się dlatego, że przestali się bawić! Przywołaj swoją pasję. Maluj, tańcz, śpiewaj, graj – rób to, co kochasz, a o czym zapomniałeś z powodu codziennych obowiązków. Chociaż już w szkole pisałam koleżankom wypracowania, prawdziwą frajdę z pisania znalazłam kilka lat temu, tworząc książki. Tu mam swój flow, cudowny moment, gdy odpływam do opisywanych miejsc i jestem nieobecna dla innych rzeczy. Podróżowanie dalekie to także moja szajba – niewygody, trudy, nowe miejsca, nowi ludzie, nieoczekiwane sytuacje, przygoda… To pozwala resetować umysł, nie myśleć, czuć się osobą niemającą wieku.
Z najnowszego raportu GUS wynika, że w 2019 r. przeciętne trwanie życia mężczyzn w Polsce wyniosło 74,1 roku, natomiast kobiet 81,8 roku. Na przestrzeni ostatnich stu lat zdołaliśmy dodać do każdego przeżywanego przez nas roku średnio cztery miesiące życia. Co by się stało, gdyby to był aż rok? Zostało mi tylko 44 lata do setki, chciałabym, aby to było życie najwyższej jakości!
Niby każdy z nas wie, że trzeba się wysypiać, żeby być w dobrej formie, zregenerować ciało i mózg, ale na co dzień zapominamy o tej prostej metodzie kuracji naszego organizmu. Zarywamy noce, siedząc do późna. W świecie zachodnim to już nawet prawdziwa epidemia niedoboru snu. Według Światowej Organizacji Zdrowia dwie trzecie ludności świata cierpi na bezsenność. Przeświadczenie, że człowiek potrafi świetnie funkcjonować przy ograniczonej do minimum ilości snu, to mit, podtrzymywany przez współczesną kulturę opętaną kultem efektywności. Według badaczy śpimy o godzinę do dwóch krócej niż nasi dziadkowie, a to nie wychodzi nam wcale na dobre.
To, że sen jest bardzo ważny dla prawidłowego funkcjonowania organizmu, wiadomo nie od dziś. Odpowiednia ilość snu poprawia koncentrację, regeneruje, wpływa na pamięć. Okazuje się jednak, że przyczynia się także do zwiększenia poczucia szczęścia. Naukowcy z Massachusetts Institute of Technology w Cambridge po przeprowadzanych na 204 osobach badaniach doszli do wniosku, że regularny sen jest istotnie związany z wyższym poczuciem szczęścia. Nie potrzeba zresztą badań, by stwierdzić, że wyspani mamy więcej energii do działania i lepszy humor.
Wszystkie zwierzęta śpią, a uniemożliwienie im tej czynności, ma dla nich tragiczne skutki. Szczury pozbawione snu umierają w ciągu miesiąca. Najdłuższy okres, jaki człowiekowi udało się przeżyć bez snu, to 11 dni. U osób, które mają duże deficyty snu, pojawiają się halucynacje, a nawet ataki padaczki.
Profesor Matt Walker z Uniwersytetu Berkeley w Kalifornii stwierdza: „Nie ma takiej tkanki w organizmie ani takiego procesu w mózgu, które nie korzystałyby z dobrodziejstwa snu i na których nie odbijałby się jego niedobór”. Przecież nawet w czasie choroby zaleca się sen w jak największej dawce, aby dostarczyć organizmowi sił i energii.
Osobiście nazwałabym się śpiochem. Lubię spać i szanuję ten czas jako coś nadzwyczaj cennego. Jednak podczas swoich podróży sen mam lekki i czujny niczym królik. To taki instynkt samozachowawczy, który nakazuje mi nasłuchiwać nowych dźwięków w obcym miejscu i szybko reagować. Warunki w podróży bywają różne, często mało komfortowe. Zdarzyło mi się na przykład spać w pokoju ze szczurem albo gekonem, spędzałam noce wśród dzikich plemion czy w różnych środkach transportu. Najczęściej pośród obcych, w hostelu. Ludzie chrapią, mówią przez sen, lunatykują, potykają się o meble, gdy w środku nocy chodzą po pokoju, albo dopada ich głód, więc jedzą i piją, bez oglądania się na innych… Jeszcze gorzej bywa w namiocie, gdy jest zimno i silny wiatr zrywa tropik albo odgłosy żyjącej nocą dzikiej natury stają się niczym wyjęte z dreszczowca. W takich okolicznościach zaopatrzona w opaskę na oczy i nauszniki zaszywam się w śpiworze jak w sarkofagu i próbuję odizolować się od świata. W podróży sen to luksus, którego brakuje mi najbardziej.
W domowych warunkach moja zwyczajowa norma to osiem godzin snu. Tyle godzin potrzebuję, żeby wstać rześka i wypoczęta. Jednak w ostatnim roku zauważyłam, że mój organizm próbował dość często sabotować moje wcześniejsze zwyczaje i zaczął się budzić w środku nocy, ot tak. Zapukały w ten sposób do mnie objawy menopauzy. Medytowanie o 3 nad ranem nie należy do moich przyjemności, postanowiłam więc temu zaradzić – bez stosowania farmaceutyków. Udało się. Staram się po prostu bezwzględnie przestrzegać pewnych rytuałów, które ułatwiają mi szybkie zasypianie, dają głęboki sen i pozwalają zregenerować siły. Po pierwsze wieczorem unikam oglądania telewizji i pracy do późna na komputerze. Staram się nie jeść po godzinie 18:00. Eliminuję wszystkie źródła światła w sypialni i wyłączam telefon o 22:00. Wielu ludzi siedzi do późna ze smartfonem w ręku i zupełnie niefrasobliwie przesyła filmiki, memy, zapytania, jakby godzina 23:00 była co najmniej środkiem dnia. A ja wtedy śpię! Tutaj jestem egoistką i stanowczo mówię „nie” wszystkim chcącym odebrać mi mój cenny spokój.
Często naszym problemem jest przesiadywanie do późna i odkładanie pory zaśnięcia. Może powinniśmy traktować siebie jak dzieci, którym przypomina się o pójściu spać. Znam ludzi, którzy dyscyplinują siebie samych, ustawiając budzik alarmujący, że pora spać. Inaczej straciliby rachubę czasu. A regularny nawyk kładzenia się spać jest bardzo ważny. W czerwcu 2017 roku przeprowadzono trzydziestodniowy eksperyment polegający na pomiarze wskaźnika regularności snu u grupy 60 studentów. Przyglądano się temu, jak spali, o jakich porach ich organizm uwalniał melatoninę i jakie mieli wyniki w nauce. Naukowcy ustalili, że nieregularne pory snu badanych prowadziły do znaczących zmian rytmu dobowego, a także do gorszych wyników w nauce – do efektów porównywalnych do zaburzeń rytmu dobowego wynikających z przemieszczania się samolotem o dwie lub trzy strefy czasowe w kierunku zachodnim (wiele osób cierpi wtedy na tzw. jet lag).
Bez względu na wiek powinniśmy też korzystać z drzemek w ciągu dnia. Dają wiele korzyści. Pośród mieszkańców niebieskich stref, gdzie żyje najwięcej zdrowych stulatków, drzemka traktowana jest jako normalna część dnia. Naukowcy z NASA ustalili, że dwudziestokilkuminutowa drzemka drugiego pilota zwiększa jego zdolność skupienia się aż o osiemdziesiąt dwa procent. Sjesta to więc bardzo mądre odkrycie, szczególnie w krajach, gdzie zwyczajowo ludzie są aktywni do późnego wieczoru.
Medycyna wykazała, że dobry sen jest kluczowym elementem w walce ze starzeniem się skóry. Jest tak między innymi dlatego, że gdy śpimy, wytwarza się melatonina, hormon pojawiający się w organizmie w sposób naturalny. Za wydzielanie melatoniny oraz serotoniny odpowiada szyszynka, która podlega wpływom cyklu dziennego i nocnego oraz bierze udział w regulacji cyklów snu i czuwania. Ten hormon ma wkład w wydłużanie życia, co zawdzięcza swojemu silnemu działaniu przeciwutleniającemu, a dodatkowo przynosi następujące korzyści:
regeneruje organizm,
stanowi czynnik chroniący przed rakiem,
dostarcza energii,
poprawia koncentrację,
ułatwia efektywniejsze uczenie się,
wzmacnia układ odpornościowy,
powoduje autofagię, czyli samooczyszczanie organizmu ze zbędnych produktów przemiany materii,
powoduje wzrost komórek nerwowych,
zmniejsza ryzyko wystąpienie choroby Alzheimera,
zwiększa oczekiwaną długość życia,
zapobiega osteoporozie.
Z tych wszystkich powodów melatonina jest wielkim sprzymierzeńcem zachowania młodości. Sen to nasz najlepszy i najprostszy relaks, więc nie wolno nam go lekceważyć.
Nie wykonuj przed snem czynności pobudzających. Nie oglądaj telewizji, nie korzystaj z komputera czy smartfonu. Unikaj niebieskiego światła, które emitują te sprzęty, co najmniej na trzy godziny przed pójściem spać.
Co najmniej kilka godzin przed snem nie spożywaj żadnego napoju z kofeiną.
Zjedz kolację nie krócej niż trzy godziny przed snem.
Wprowadź stałą, zdrową rutynę, naturalnie przygotowującą cię do snu i wyciszającą emocje. Na przykład: ciepła kąpiel (potem schłodź ciało), krótki spacer, czytanie, kilka ćwiczeń oddechowych albo praktyka medytacyjna.
Wygaś światło w pokoju, wyłącz telefon.
Wywietrz przed snem pokój.
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Jak przeżyć 50 lat i nadal cieszyć się życiem
Wydanie pierwsze
ISBN: 978-83-8219-565-1
© Katarzyna Kozłowska i Wydawnictwo Zaczytani 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt
jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu
wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.
Redakcja: Paweł Pomianek
Korekta: Magdalena Brzezowska-Borcz
Okładka: Paulina Radomska-Skierkowska
Ilustracje: Wioleta Melerska
Wydawnictwo Zaczytani
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek