Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Gdy czujemy się dobrze, nasz mózg uwalnia serotoninę, oksytocynę, dopaminę i endorfiny. Jeżeli w którymś momencie brakuje nam pożywienia, bezpieczeństwa czy wsparcia społecznego, mózg przerywa wydzielanie tych substancji i przechodzi w tryb krótkich zrywów, od przetrwania do przetrwania. Czy możemy coś zrobić, by nasz mózg zaczął funkcjonować w inny sposób? Czy możemy go „wytrenować”? Doktor Loretta Graziano Breuning, autorka bestsellerowych książek i założycielka The Inner Mammal Institute, przekonuje, że jest to możliwe, pod warunkiem że zrozumiemy, jak działają nasze ssacze mózgi. Podaje również strategie, które pozwolą im przestawić się na nowe tory. Śmiech, łzy, godzenie się z tym, czego nie możemy zmienić, poczucie wpływu, ćwiczenia fizyczne – to tylko niektóre czynniki prowadzące nas ku szczęściu. Mózg nie może wydzielać substancji radości non stop. I dobrze, bo co by to było, gdybyśmy przez cały czas pozostawali w stanie euforii. Istnieją jednak proste triki, które zmienią narząd odziedziczony po zwierzęcych przodkach w sojusznika naszego szczęścia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 246
Wprowadzenie
Kiedy czujesz się dobrze, twój mózg wydziela dopaminę, serotoninę, oksytocynę albo endorfiny. Pragniesz, aby przyjemnych doznań było jak najwięcej, ponieważ twój mózg jest zaprojektowany, by ich łaknąć. Doświadczasz ich jednak tylko od czasu do czasu, i to również jest w pełni naturalne. Nasz mózg wydziela substancje chemiczne wywołujące uczucie szczęścia dopiero wtedy, gdy wpadnie na to, w jaki sposób zaspokoić którąś życiową potrzebę, na przykład potrzebę pożywienia, bezpieczeństwa czy też wsparcia społecznego. Kiedy się tak dzieje, otrzymujemy krótki zastrzyk szczęścia, po czym mózg wraca do pozycji neutralnej, przygotowując się do następnej „życiowej okazji”. Właśnie dlatego odczuwamy wahania nastroju. Tak działa system operacyjny natury!
Wiele osób przejawia nawyki, które nie służą przetrwaniu. Jak to możliwe, skoro mózg nagradza zachowania sprzyjające naszemu istnieniu? Kiedy przestają zalewać nas związki chemiczne powodujące szczęście, czujemy, jakby coś było nie tak. Szukamy sprawdzonego sposobu, by znowu poczuć się dobrze, i by nastąpiło to możliwie szybko. Jeśli coś już wcześniej zdało egzamin, to doprowadziło do stworzenia szlaku nerwowego w naszym mózgu. Wszyscy mamy takie „szczęśliwe nawyki”: może to być podjadanie, mogą być ćwiczenia fizyczne, wydawanie pieniędzy bądź oszczędzanie, imprezowanie albo spędzanie czasu w samotności, prowadzenie sporów albo jednanie się. Lecz żaden z tych nawyków nie zapewni nam na stałe szczęścia z tego prostego powodu, że jest to sprzeczne z działaniem naszego mózgu. Każda porcja związków chemicznych wywołujących uczucie szczęścia jest szybko metabolizowana, a jeżeli chcemy zdobyć tych substancji więcej, musimy się bardziej wysilić. Może to doprowadzić do przesadnego stosowania „szczęśliwych” nawyków, przynoszącego poczucie nieszczęścia.
Czyż nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli uruchamiać dostawy tych związków na nowe sposoby? Czyż nie byłoby miło, gdybyśmy czuli się dobrze, robiąc jednocześnie rzeczy, które rzeczywiście nam służą? To możliwe, o ile tylko zrozumiesz swój ssaczy mózg. Wówczas będziesz wiedział, co uruchamia wydzielanie związków chemicznych odpowiedzialnych za poczucie szczęścia w warunkach naturalnych, i jak twój mózg może zastąpić stare nawyki nowymi. Możesz wytworzyć nowy nawyk przynoszący szczęście i podpiąć go do swojej sieci neuronów. Niniejsza książka pomoże ci to osiągnąć w ciągu czterdziestu pięciu dni.
Do budowy nowej ścieżki neuronowej nie potrzebujesz mnóstwa czasu ani pieniędzy, potrzebujesz natomiast odwagi i skupienia, ponieważ nowe zachowanie trzeba będzie powtarzać przez czterdzieści pięć dni bez względu na to, czy będzie ci się to podobać, czy nie.
Dlaczego nowe nawyki budzą nasz sprzeciw? Dawne przyzwyczajenia przypominają porządnie wyasfaltowane autostrady wytyczone w mózgu. Nowe zachowania trudno się uruchamia, bo są jedynie wąskimi duktami wiodącymi przez dżunglę neuronów. Podążanie nieznanymi ścieżkami wydaje się niebezpieczne i wyczerpujące, kusi nas więc, aby trzymać się dobrze znanych tras. Jeśli jednak wykażesz się odwagą i zaangażowaniem, to zdołasz zbudować nową autostradę, a gdy nadejdzie czterdziesty szósty dzień, będzie ci się ona podobać tak bardzo, że stworzysz kolejną.
Ostrzeżenie: Ta książka mówi o twoim mózgu, nie o mózgach innych osób. Jeżeli masz w zwyczaju winić otoczenie za wahania poziomu swoich neuroprzekaźników, ten tekst nie będzie dla ciebie wsparciem. Ale nie wynika z niego też, że to ty ponosisz winę – zamiast czepiać się swojej ssaczej neurochemii, możesz żyć z nią w zgodzie. Książka Jak w 45 dni zmienić nawyki mózgu i odzyskać dobry nastrój pokaże ci, jak to zrobić.
Poznasz związki chemiczne w mózgu – neuroprzekaźniki – które decydują o naszym poczuciu szczęścia lub jego braku. Dowiesz się, jak działają one u zwierząt i dlaczego mają konkretne zadanie do wykonania. Następnie zobaczysz, jak mózg wytwarza nawyki i dlaczego tak trudno jest zerwać z tymi przyzwyczajeniami, które nam nie służą. Czterdziestopięciodniowy plan zamieszczony w tej książce pomoże ci zaś wybrać określony sposób zachowania i odnaleźć w sobie odwagę oraz skupienie konieczne, aby bezbłędnie wdrożyć ten nowy sposób zachowania. Niniejsze wydanie zawiera mnóstwo elementów interaktywnych, które pomogą ci na każdym kroku. Rezultat – szczęśliwszy, zdrowszy ty – na pewno ci się spodoba!
1 | Twój wewnętrzny ssak
Odziedziczyłeś swój mózg po ludziach, którym udało się przetrwać. Może się to wydawać oczywistością, ale jeśli zastanowisz się nad ogromem wyzwań, przed którymi ludzie stawali w przeszłości, to fakt, że wszyscy twoi bezpośredni przodkowie zdołali przekazać dalej geny, zakrawa na cud. Odziedziczyłeś mózg, którego głównym celem jest zapewnienie przetrwania. Możliwe, że jesteś daleki od świadomości, jakobyś skupiał się na przetrwaniu, ale kiedy martwisz się spóźnieniem na zebranie czy też tym, że nieodpowiednio się odżywiasz, to dzieje się tak właśnie dlatego, że twojemu mózgowi zależy na przedłużeniu istnienia. Kiedy zaproszenie na przyjęcie albo nieudana fryzura spędzają ci sen z powiek, to znak, że twój mózg dostrzega ryzyko wykluczenia społecznego, które w przypadku twoich przodków mogło stać się źródłem poważnych kłopotów. Kiedy nie grożą ci już bezpośrednie niebezpieczeństwa takie jak głód, chłód albo drapieżniki, mózg usiłuje wykryć inne potencjalne zagrożenia. W końcu zapewnienie przetrwania to nie kaszka z mlekiem!
W głębi duszy zdajesz sobie sprawę, że nieudana fryzura nie zagraża w żaden sposób twojemu przetrwaniu, ale mózgi odnajdujące się w sytuacjach towarzyskich zdołały wytworzyć więcej własnych kopii. Selekcja naturalna doprowadziła do powstania mózgu, który nagradza nas dobrym samopoczuciem, kiedy znajdujemy sposobność do przekazania naszych genów, ostrzega nas zaś złymi przeczuciami, kiedy taką okazję tracimy. Przy czym nie musi pojawić się świadoma intencja rozprzestrzenienia własnych genów, by niewielkie niepowodzenie towarzyskie uruchomiło nasz system alarmowy.
Takie reakcje biorą się z wykazywanej przez nasz mózg potrzeby przetrwania, nie są jednak wbudowane na stałe. Nie rodzimy się od razu ze skłonnością do poszukiwania określonych rodzajów pożywienia czy też do unikania konkretnych drapieżników, jak to się dzieje w przypadku wielu zwierząt. My wykształcamy te skłonności pod wpływem życiowych doświadczeń. Zaczynamy tworzyć te obwody czy też połączenia od momentu przyjścia na świat. Wszystko, co sprawiło, że poczułeś się dobrze, wytyczyło ścieżki dla związków chemicznych odpowiedzialnych za szczęście, utrwalając przekaz: „To jest dla mnie dobre”. Wszystko, od czego czułeś się źle, tworzyło ścieżki dla komunikatu: „To mi szkodzi”. Kluczowe połączenia powstały, zanim skończyłeś siedem lat. Może się wydawać, że siedem lat to niewiele, zważywszy, że siedmiolatki słabo orientują się w kwestii długofalowych potrzeb życiowych. Jest to jednak szmat czasu, biorąc pod uwagę, że w tym okresie pozostaje się w naturze praktycznie bezbronnym. Oto przyczyna, dla której kluczowe połączenia neurochemiczne w naszym mózgu niekoniecznie odpowiadają naszym życiowym potrzebom.
Mówiąc wprost, nasz mózg cechują pewne dziwactwa:
Zapewnienie przetrwania naszym genom i troska o nasz organizm są dla niego sprawą tej samej wagi.
Tworzy połączenia na podstawie naszych wczesnych doświadczeń, co stanowi niedoskonały wyznacznik naszych potrzeb życiowych w dorosłości.
Dlatego właśnie tak trudno jest nam się niekiedy połapać w neurochemicznych huśtawkach nastrojów, jakim podlegamy.
Uczucie, które nazywamy szczęściem, powstaje pod wpływem czterech szczególnych rodzajów związków chemicznych w mózgu: dopaminy, endorfin, oksytocyny oraz serotoniny. Kurek z tymi „chemicznymi substancjami szczęścia” jest odkręcany, gdy nasz mózg wykryje coś, co sprzyja naszemu przetrwaniu. Następnie ich dopływ się kończy, aby ponownie się pojawić, kiedy natrafimy na swej drodze na coś dobrego.
Każdy ze związków chemicznych uruchamia innego rodzaju poczucie przyjemności:
Dopamina
daje radość po znalezieniu czegoś, co zaspokaja nasze potrzeby – to jest to uczucie, gdy wołamy „Eureka! Mam to!”.
Endorfiny
maskują ból, przynosząc błogość – często nazywaną euforią.
Oksytocyna
zapewnia poczucie bezpieczeństwa w otoczeniu innych – określane obecnie tworzeniem więzi.
Serotonina
daje przeświadczenie, że inni darzą nas szacunkiem – dumę.
Możliwe, że powiesz: „Ależ ja nie określam szczęścia w taki sposób”. To dlatego, że neuroprzekaźniki działają bez słów. Łatwo jednak dostrzec, jak intensywnie wpływają na otaczających nas ludzi. Badania dają nam zaś wiedzę na temat sposobu ich funkcjonowania u zwierząt. Jeżeli chodzi o ciebie samego, to wewnętrzny głos, który ujmujesz w słowa, może ci się wydawać twoim całym procesem myślowym do momentu, gdy poznasz chemię swego wewnętrznego ssaka.
CZTERY NEUROPRZEKAŹNIKI SZCZĘŚCIA
Dopamina: radość z osiągnięcia tego, na czym ci zależało
Endorfiny: błogość maskująca ból
Oksytocyna: otucha, jaką niosą więzi społeczne
Serotonina: pewność, że jesteś ważny dla innych
Uwalnianiem związków chemicznych dających poczucie szczęścia zawiadują niewielkie, wspólne dla wszystkich ssaków struktury mózgu, takie jak: hipokamp, ciało migdałowate, przysadka, podwzgórze i obszary znane łącznie jako układ limbiczny. Układ limbiczny człowieka jest otoczony rozległą korą. Twój układ limbiczny cały czas współpracuje z korą, aby utrzymać ciebie oraz twoje DNA przy życiu. Każdy z elementów tej pary odgrywa szczególną rolę:
Twoja
kora mózgowa
szuka w teraźniejszości schematów, które pasowałyby do wychwyconych w przeszłości wzorców.
Twój
układ limbiczny
uwalnia neuroprzekaźniki, które informują organizm: „To ci służy, sięgaj po to” albo „To ci szkodzi, trzymaj się od tego z daleka”. Organizm nie zawsze stosuje się jednak do tych zaleceń, ponieważ kora ucieka się czasem do sterowania ręcznego. Ignoruje taki komunikat, wysyłając jednocześnie inny przekaz i właśnie na niego reaguje twój układ limbiczny. Tak więc kora jest w stanie chwilowo powstrzymać twój układ limbiczny, ale nie zmienia to faktu, że rdzeniem tego, kim jesteś, pozostaje twój ssaczy mózg. Kora kieruje twoją uwagą i przesiewa informacje, ale to układ limbiczny inicjuje działanie.
Twój wewnętrzny ssak nagradza cię dobrym samopoczuciem, kiedy robisz coś, co przyczynia się do twojego przetrwania. Każdy z neuroprzekaźników szczęścia motywuje do innego rodzaju zachowania ułatwiającego przetrwanie:
Dopamina
motywuje cię, byś zdobywał to, czego ci potrzeba, nawet jeżeli wymaga to mnóstwa wysiłku.
Endorfiny
motywują cię, byś ignorował ból, dzięki czemu możesz uciec przed zagrożeniem, gdy doznałeś obrażeń.
Oksytocyna
motywuje cię, by ufać innym i traktować ich towarzystwo jako źródło bezpieczeństwa.
Serotonina
motywuje cię do zdobywania szacunku, co zwiększa twoje szanse na rozród i chroni twoje potomstwo.
Możliwe, że wewnętrzny głos podsunie ci inaczej sformułowane motywacje, ale to twój wewnętrzny ssak przesądza o tym, co sprawia ci przyjemność.
POBUDKI, KTÓRE ZAPEWNIAJĄ PRZEŻYCIE
Dopamina: pragnienie osiągania korzyści
Endorfiny: ignorowanie bólu fizycznego
Oksytocyna: zawieranie przymierzy
Serotonina: zdobywanie szacunku innych
Ssaczy mózg motywuje ciało, by dążyło do tego, co powoduje uwalnianie związków chemicznych szczęścia, i unikało wszystkiego, co sprawia, że zaczynają się wydzielać substancje powodujące nieprzyjemne doznania. Możesz powstrzymać się przed działaniem na podstawie impulsu neurochemicznego, ale wówczas twój mózg wyśle kolejny impuls, starając się znaleźć inny sposób zaspokojenia twoich życiowych potrzeb. Nie jesteś niewolnikiem własnych zwierzęcych odruchów, ale też nie działasz na podstawie obiektywnych danych, choćbyś wierzył, że tak właśnie jest. Zawsze szukasz sposobu, by się poczuć dobrze, podejmujesz decyzję, czy zadziałać zgodnie z tym impulsem, a następnie rozglądasz się za kolejnym sposobem, by zapewnić sobie pozytywne doznanie.
Ponieważ zwierzęta są posłuszne swoim impulsom neurochemicznym, nie oczekując ich zwerbalizowanego uzasadnienia, mogą nam pomóc zrozumieć, jak działają nasze własne neuroprzekaźniki. Nie chodzi tu o to, aby gloryfikować zwierzęta czy też pierwotne odruchy, ale by dowiedzieć się, co uaktywnia związki chemiczne dające nam poczucie szczęścia.
Na przykład głodna lwica jest szczęśliwa, gdy zobaczy zwierzynę, którą jest w stanie dopaść. Nie jest to szczęście o charakterze duchowym, lecz fizyczny stan podniecenia, który uwalnia energię potrzebną do pościgu. Polowania lwic rzadko kończą się sukcesem, toteż starannie dobierają one cele łowieckie. Chodzi o to, aby nie wytracić niepotrzebnie energii, gdyż mogłoby się to zakończyć śmiercią głodową. Dostrzegłszy gazelę potencjalnie dającą się upolować, lwica odczuwa ekscytację. Jej poziom dopaminy gwałtownie się zwiększa, przydając zwierzęciu sił przed atakiem.
Spragniony słoń jest szczęśliwy, gdy napotka wodę. Przyjemne uczucie zaspokajania pragnienia uruchamia wydzielanie dopaminy, która tworzy stałe połączenia między neuronami w jego mózgu. Dzięki temu w przyszłości łatwiej mu będzie znowu znaleźć wodopój. Nie musi „starać” się zapamiętać, gdzie jest woda. Dopamina sama tworzy mu ścieżkę neuronalną. Gdy znów napotka jakieś źródło wody, ładunek elektryczny pomknie tą ścieżką, aby uwolnić związki chemiczne szczęścia. Uczucie przyjemności podpowie mu: „Oto masz to, czego ci trzeba”. Kiedy będzie wyczerpany i odwodniony, perspektywa nieodległej nagrody uruchomi poczucie przyjemności, które zdopinguje go do działania. Neuroprzekaźniki szczęścia sprzyjają w ten sposób przetrwaniu i nie wymaga to dodatkowego wysiłku ani specjalnej intencji.
Lecz neuroprzekaźniki szczęścia nie płyną nieprzerwanie. Lwica poczuje zalew przyjemnych związków chemicznych tylko wówczas, kiedy namierzy kolejną ofiarę, słoń zaś uwolni je tylko wtedy, gdy wpadnie na sposób zaspokojenia swojej potrzeby. W przyrodzie nie ma szczęścia za darmo. Doznania przyjemności ewoluowały, ponieważ dzięki nim podejmujemy działania, które sprzyjają naszemu przetrwaniu.
Zwierzęta podejmują życiowe decyzje przy bardzo małym udziale kory mózgowej. Do stwierdzenia, co jest dla nich dobre, wystarcza im układ limbiczny. Kiedy wywołuje on uczucie przyjemności, motywuje je, by się o coś starać, a kiedy wytwarza doznanie przykrości, każe im czegoś unikać. Ten prosty mechanizm utrzymywał naszych zwierzęcych przodków przy życiu przez miliony lat i wciąż działa w nas samych.
Poniższe zestawienie ukazuje ogromne zmiany, jakie zaszły w rozmiarach poszczególnych części naszego mózgu przy jednoczesnym zachowaniu jego schematu konstrukcyjnego. Natura ma w zwyczaju raczej przebudowywać, korzystając z tego, co już istnieje, niż zaczynać od zera. Mózg ssaków wykształcił się na podstawie mózgu gadziego, a ludzki na podstawie mózgu ssaczego. My, ludzie, dysponujemy sporym zapasem dodatkowych neuronów, gotowych do tworzenia połączeń pod wpływem nowych doświadczeń. Gady mają tyci zapas neuronów, toteż rzadko kiedy adaptują się do nowych warunków. Ale zarazem mózg gadzi wykazuje się biegłością w wypatrywaniu zagrożeń i sposobności tkwiących w otoczeniu. Jeśli czasem masz wrażenie, jakbyś był obdarzony dwoma umysłami albo jakby twój umysł doznawał rozdwojenia, tabelka na kolejnej stronie pomoże ci zrozumieć, skąd się ono bierze.
PROPORCJE POSZCZEGÓLNYCH CZĘŚCI MÓZGU
kora mózgowa
dodatkowe neurony, które przechowują informacje wynikające z doświadczeń życiowych, rozrastając się i wzajemnie łącząc
układ limbiczny
struktury zarządzające neuroprzekaźnikami, takie jak ciało migdałowate, hipokamp czy podwzgórze
mózg gadzi
móżdżek oraz pień mózgu (rdzeń przedłużony, śródmózgowie i most), które zawiadują podstawowymi funkcjami życiowymi organizmu
człowiek
szympans
gazela
mysz
jaszczurka
Rozległa kora odróżnia cię od pozostałych zwierząt. Możesz cały czas budować nowe ścieżki neuronalne, dostrajając w ten sposób swoje starania do własnych potrzeb. Ale nie samą korą człowiek żyje. Potrzebny jest również układ limbiczny, który podpowie ci, co jest dla ciebie dobre. Twoja kora odbiera świat jako chaotyczny zbiór detali i dopiero układ limbiczny stwarza poczucie, że coś z tego ci służy, a coś innego szkodzi. Być może odniosłeś wrażenie, że układ limbiczny jest be, a kora mózgowa cacy, ale bardziej użyteczne będzie zrozumienie, na jakiej zasadzie potrzebują one siebie nawzajem. Układ limbiczny potrzebuje kory, by odczucia przyjemności czy bólu miały jakiś sens. Lecz twoja kora mózgowa nie jest w stanie wytwarzać neuroprzekaźników szczęścia. Jeśli chcesz poczuć szczęście, to musisz je otrzymać od swojego układu limbicznego.
Układ limbiczny nie potrafi przetwarzać języka. Kiedy mówisz do siebie, proces ten przebiega w obrębie kory mózgowej. Układ limbiczny nigdy nie poinformuje cię więc słowami, dlaczego uruchamia neuroprzekaźnik wywołujący uczucie szczęścia albo też jego przeciwieństwo. Ponieważ zaś twoja decyzja (na przykład „Będę na nią wściekły” albo „Nie zrobię tego, za bardzo się boję”) nie zostaje wyartykułowana, możesz pomyśleć sobie: „Ja się tak wcale nie czuję” – ale w rzeczywistości tak się właśnie czujesz.
Twoje odczucia są wyjątkowe. Twoje neuroprzekaźniki szczęścia płyną unikalnymi szlakami neuronalnymi, stworzonymi na podstawie indywidualnych doświadczeń. To dlatego różnie reagujemy na taką samą sytuację, mimo że wszyscy opieramy się na tym samym oprzyrządowaniu mającym zapewnić nam przetrwanie.
Neurony połączyły się dzięki szczęśliwym momentom w przeszłości i teraz tylko czekają na podobną sytuację, aby znów rozgorzały neuroprzekaźniki szczęścia. Minione przykre chwile stworzyły zaś połączenia neuronów, które podpowiadają, czego powinieneś unikać.
Za każdym razem, gdy czegoś doświadczasz, twoje zmysły sondują otaczający świat i wywołują w mózgu falę aktywności elektrycznej. Fala ta przepływa przez twój mózg jak potoki wody płynące podczas ulewy – odnajdując najmniej oporne ścieżki. Szlaki, które już zawczasu utworzyłeś, ułatwiają jej przepływ, co kształtuje twoją reakcję na konkretne sytuacje.
Neuroprzekaźniki wzmacniają te szlaki, analogicznie jak asfalt utwardza bitą drogę. Utrwalają je również powtórzenia. Niektóre ze szlaków neuronalnych przeistaczają się w superautostrady, bo raz za razem uruchamiasz je swoimi neuroprzekaźnikami. Na przykład dziewczynka, która czuje ogromny szacunek ze strony rodziców po tym, jak rozwiązała ich problem z komputerem, wytwarza sobie w mózgu ścieżkę, która odpowiada za oczekiwanie dużej porcji przyjemnych odczuć podczas pomagania ludziom w sprawach związanych z komputerami. Powtarza więc tego rodzaju zachowanie, a ścieżka się utrwala. Tworzymy tak miliardy szlaków, przez które przepływają impulsy elektryczne, a to pozwala nam odnajdować sens w zalewie bodźców docierających do naszych zmysłów.
Ścieżki, które do tej pory wytyczyłeś sobie w życiu, składają się na twój neuronalny system doradczy. Gdybyś obecnie miał ten system budować od zera, zapewne nieco inaczej byś go zaprojektował, ale właśnie on kieruje twoimi reakcjami na sytuacje, z którymi spotykasz się dzień w dzień. Twój wewnętrzny ssak nie ma powodu, by wątpić w swoje reakcje, gdyż wykształcił je na podstawie twoich rzeczywistych doświadczeń życiowych. Nie zauważasz swojego neuronalnego systemu doradczego, ponieważ opracowałeś go bez świadomego zamiaru. Dlatego właśnie tak trudno jest stworzyć nowe ścieżki; ponieważ sam nie wiesz, w jaki sposób wytyczyłeś te, które już istnieją.
Twoje ścieżki neuronalne sprawiają, że pewne rzeczy łatwo ci polubić, a inne trudno. Może się okazać, że lubisz to, co nie jest dla ciebie szczególnie korzystne, obawiasz się zaś tego, co w rzeczywistości by ci służyło. Dlaczego mózg, który ewoluował, mając na względzie przetrwanie, miałby tworzyć takie dziwaczne połączenia?
Ponieważ jesteśmy tak zaprojektowani, żeby przechowywać doświadczenia, nie zaś je usuwać. W większości przypadków doświadczenie niesie ważne lekcje. Skłania, by dążyć do tego, co w przeszłości okazało się korzystne, i unikać tego, co spowodowało ból. Lecz ścieżki wcześniejszych doświadczeń mogą też okazać się zwodnicze. Mogą prowadzić cię tak, byś unikał nieistniejących już zagrożeń i aż nadto dążył do czegoś, co uważasz za dobre. Na przykład może się zdarzyć, że będziesz unikał rachunków, bo dawno temu jakiś dzieciak śmiał się z ciebie na lekcjach matematyki, albo że zbytnio pofolgujesz sobie z pizzą, bo dawno temu przy wspólnej pizzy któryś z rodziców okazał ci czułość.
Twoja człowiecza kora mózgowa może modyfikować stare obwody za pomocą nowych impulsów; jesteś w stanie zmierzyć się z matmą albo powstrzymać się przed zjedzeniem pizzy. Tyle że twoje stare połączenia działają bardzo wydajnie. Chętnie na nich polegasz, ponieważ świat zalewa cię informacjami, a superautostrady pomagają sprawnie się wśród nich poruszać.
Lecz takie superautostrady nie zawsze zabiorą cię tam, dokąd zmierzasz. Czasami, akurat kiedy liczyłeś na to, że korzystanie z nich zapewni ci dobre samopoczucie, wiodą cię one ku związkom chemicznym wywołującym przykre uczucia. Wypalając w dżungli neuronów nowe szlaki, możesz sobie zapewnić więcej neuroprzekaźników szczęścia. Zadanie to może się okazać trudniejsze, niż się spodziewałeś, ale z pewnością w jego realizacji pomoże ci wiedza, czym dysponujesz.
W młodości nowe połączenia wytycza się z łatwością. W dorosłym życiu ich budowa staje się równie trudna co torowanie drogi przez gęstwinę lasu deszczowego. Każdy krok wymaga ogromnego wysiłku, a nowy szlak, który z takim trudem udało ci się wykarczować, w mig zarośnie, jeśli nie będziesz zeń często korzystał. W dodatku cała ta harówka może się wydawać stratą czasu w sytuacji, gdy ma się już alternatywę w postaci sieci superautostrad.
Twoim neuronom z trudem przychodzi przesyłanie impulsów elektrycznych szlakiem, którego nigdy wcześniej nie pobudzałeś. Przy każdym kolejnym uruchomieniu taki szlak odpala się jednak nieco łatwiej. Z każdym powtórzeniem się wzmacnia, tak jak droga gruntowa, która twardnieje przez lata użytkowania. Jak zatem możesz tworzyć nowe szlaki? Odpowiedź jest prosta: oferuj swojemu mózgowi nowe doświadczenia. Wielokrotne wystawianie mózgu na tego rodzaju sytuacje pozwoli zbudować połączenia, na których ci zależy. Nikt ich za ciebie nie wytyczy, tak jak i ty nie możesz zbudować szlaków za kogoś innego. Ta książka pomoże ci wybrać takie doświadczenia, które będą stymulować wytwarzanie neuroprzekaźników szczęścia, a następnie będzie cię wspierać w powtarzaniu nowych zachowań do czasu, aż impulsy będą śmigać po świeżych szlakach. Możesz czuć się przyjemnie, robiąc to, co jest dla ciebie dobre.
Możliwe, że chciałbyś na zawsze uwolnić się od przykrych uczuć, warto jednak wiedzieć, że odpowiedzialne za nie neuroprzekaźniki mają równie kluczowe znaczenie dla twojego przetrwania jak te, które wywołują uczucie szczęścia. Tak jak „przyjemne związki chemiczne” są naszemu mózgowi potrzebne, by wychwytywać nadarzające się okazje, tak „przykre związki chemiczne” mają zwrócić uwagę na zagrożenia i przeszkody. Nasza konstrukcja, która ma zapewnić nam przetrwanie, zakłada zabieganie o neuroprzekaźniki szczęścia i unikanie tych, które przynoszą przykrości. W naszym projekcie nie uwzględniono natomiast skrótów, które eliminują proces poszukiwania i unikania. Przyjrzyjmy się tym skrótom i temu, jak mogą nas one wpędzić w błędne koło.
Dążenie do przyjemności jest w przyrodzie motorem przetrwania. Zwierzęta poszukują pożywienia, aby uwolnić się od nieprzyjemnego uczucia głodu. Poszukują ciepła, by uniknąć przykrego uczucia zimna. Neuroprzekaźniki przyjemności zaczynają napływać, jeszcze zanim ssak coś zje czy się ogrzeje, ponieważ ssaczy mózg uruchamia ich dopływ, jak tylko dostrzeże okazję do zaspokojenia potrzeby. Mózg człowieka robi tak samo, tyle że dochodzi do tego premia ze strony kory mózgowej, która tworzy długie łańcuchy skojarzeń. By uniknąć głodu, sadzimy rośliny jadalne, by nie zmarznąć, gromadzimy opał. Przewidujemy nieprzyjemne uczucia, aby móc im zapobiegać. Lecz bez względu na to, jak skutecznie zadbamy o zaspokojenie naszych potrzeb, neuroprzekaźniki wywołujące przykre odczucia nie znikną, gdyż dopóki żyjemy, dopóty naszemu przetrwaniu coś zagraża.
Ssak, który poszukuje pożywienia, wystawia się na niebezpieczeństwo pożarcia przez drapieżnika. Poszukiwanie partnera bądź partnerki wystawia go na ryzyko konfliktu społecznego, całkowite unikanie tego ryzyka powoduje zaś, że ryzykuje unicestwieniem swoich genów. Ssaczy mózg niezmordowanie wypatruje potencjalnych zagrożeń. Kiedy nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo fizyczne, mózg wypatruje niebezpieczeństw społecznych. Ssaki są w stanie przetrwać, ponieważ nieprzyjemne odczucie powstałe wskutek wydzielania kortyzolu ostrzega je na czas, pozwalając uniknąć potencjalnych niebezpieczeństw.
Kortyzol przekazuje informację zarówno o odczuwanym, jak i o spodziewanym bólu. Motywuje nas do zdecydowanych działań mających powstrzymać to nieprzyjemne doznanie. Kiedy posilająca się gazela wywęszy lwa, kortyzol motywuje ją, by zerwała się do biegu, mimo że wolałaby sobie jeszcze pojeść. Gazele przetrwały aż do dziś, ponieważ zapach lwa wywołuje u nich bardziej nieprzyjemne uczucie aniżeli głód. Nasi przodkowie przetrwali, ponieważ kortyzol zwracał ich uwagę na jedno zagrożenie za drugim.
Kiedy podskakuje ci poziom kortyzolu, starasz się określić przyczyny tego wzrostu. Może chodzić o niskie stężenie cukru we krwi, woń zwiastującą zagrożenie albo też o izolację społeczną. Doświadczenie życiowe jest źródłem miriadów połączeń, które uaktywniają się wraz z wydzieleniem kortyzolu. Niekiedy rozwiązanie problemu jest oczywiste i sprowadza się choćby do cofnięcia dłoni znad gorącej kuchenki. Często jednak nie jesteśmy pewni, co dokładnie uruchomiło alarm. Nie wiesz, jak go wyłączyć, a jednak przeczuwasz, że jeśli natychmiast „czegoś” nie zrobisz, to stanie się coś koszmarnego. Powiedzmy, że siedzisz za biurkiem u siebie w pracy i nachodzi cię przykre przeczucie związane z twoim przełożonym. Chcesz temu jakoś zaradzić, bo kortyzol nie daje ci spokoju do chwili, aż podejmiesz jakieś działanie, by powstrzymać to, co powoduje ten hormon. Nie jesteś jednak pewien, co tę reakcję sprowokowało ani jak ją możesz uśmierzyć. Doświadczenie życiowe podpowiada ci natomiast, że dobrze czujesz się po pączkach. Pączki uruchamiają wydzielanie neuroprzekaźników szczęścia, ponieważ tłuszcz i cukier to substancje, o które w przyrodzie niełatwo. Uczucie przyjemności odwraca twoją uwagę od doświadczania przykrości, przez co możesz odnieść wrażenie, że na czas jedzenia pączka zagrożenie znika. Zdajesz sobie sprawę, że pączek nie rozwiązał twoich problemów, ale neuroprzekaźniki szczęścia to cząsteczki, którymi brukujesz swoje szlaki neuronalne. Następnym razem, kiedy najdzie cię przykra myśl związana z twoim szefem, impuls elektryczny przeskoczy do myśli o zjedzeniu pączka. Jedząc kolejną słodką przekąskę, wzmacniasz ten obwód. Nadal wiesz, że pączek nie rozwiąże problemu, a wręcz może pogorszyć twoje położenie. Ale poddając się odruchowi, chwilowo zyskujesz poczucie bezpieczeństwa. Kiedy uderza cię świadomość, że musisz „coś” zrobić, w twoim mózgu powstaje myśl, że tym czymś jest zjedzenie pączka.
Byłoby miło, gdyby dało się powstrzymać wydzielanie kortyzolu za pomocą konkretnych rozwiązań stosowanych regularnie w odniesieniu do poszczególnych problemów. Nie jest to jednak możliwe, ponieważ kortyzol wydziela się również pod wpływem rozczarowania. Kiedy lwica straci z pola widzenia ściganą gazelę, uruchamia się u niej mechanizm wydzielania kortyzolu. Kiedy małpa nie może rozłupać orzecha, nad którym się trudzi, także włącza się u niej wytwarzanie kortyzolu. Kortyzol pomaga nam wprowadzać korekty kursu w drodze do zaspokojenia naszych potrzeb. Kortyzol alarmuje nas, kiedy plan A okazuje się nieskuteczny.
Niestety, nawet kiedy plan A się sprawdza, neuroprzekaźniki szczęścia oddziałują krótko. Aby poczuć więcej, musimy też więcej zrobić. W ten oto sposób mózg stale mobilizuje organizm do robienia wszystkiego, co tylko możliwe, dla podtrzymania przy życiu swego DNA. Związki chemiczne, które wywołały szczęście, zostają wchłonięte i ponownie wzmagasz czujność, wypatrując zagrożeń dla przetrwania. Kiedy nie rozpraszają cię neuroprzekaźniki szczęścia, czujesz wewnętrzny imperatyw, który mówi: „Zrób coś”. W miarę jak wypatrujesz sposobów, by się z tym uczuciem uporać – i to szybko – możesz dać się skusić łatwym aktywatorom poczucia przyjemności.
„Wszystko, co lubię, jest nielegalne, niemoralne, albo powoduje tycie”. W tym starym powiedzonku tkwi ziarno prawdy, ponieważ wszystko, co szybko i łatwo uruchamia neuroprzekaźniki szczęścia, ma pewne efekty uboczne. W toku ewolucji przyjemność zaczęło sprawiać nam jedzenie, bo to motywuje organizm do szukania pożywienia za wszelką cenę. W toku ewolucji przyjemność zaczął sprawiać nam seks, bo dzięki temu organizm za wszelką cenę poszukuje partnerów. W świecie niedostatku skutki uboczne jedzenia i seksu były czymś pożądanym. Nasza ewolucja nie przewidziała możliwości ciągłych natychmiastowych gratyfikacji w wyniku jedzenia i seksu. Poszukiwanie nieustającej gratyfikacji może nas wpędzić w błędne koło.
Poczucie szczęścia przychodzi wraz z wyzwoleniem związków chemicznych, które za to poczucie odpowiadają.
O charakterze twoich wyzwalaczy szczęścia decyduje to, jakie szlaki neuronalne sobie w przeszłości stworzyłeś.
Jednocześnie za każdym razem wydzielają się też neuroprzekaźniki przykrości.
Neuroprzekaźniki szczęścia odciągają cię od tych powodujących przykre odczucia.
Uczucie przyjemności zachęca cię, by raz za razem uruchamiać to połączenie.
Pojawiają się skutki uboczne, które wyzwalają więcej neuroprzekaźników odpowiadających za przykre doznania.
Reakcją będzie więcej połączeń dających uczucie szczęścia. Oto, w jaki sposób powstają.
Błędne koła występują powszechnie:
Mogą dotyczyć czynników zewnętrznych, takich jak alkohol, jedzenie, pieniądze, seks czy narkotyki.
Mogą też po prostu wynikać z wewnętrznych nawyków myślowych, takich jak wpadanie w gniew, szukanie akceptacji, stosowanie uników, poszukiwanie wrażeń i nadciąganie z pomocą.
Każde z takich zachowań może sprawić, że poczujesz się przyjemnie po nieprzyjemnym doznaniu. Zyskujesz wtedy miłe poczucie pokonania zagrożenia, więc zachowujesz się w taki sposób po raz kolejny i kolejny. Z czasem rozwijasz neuronalną superautostradę, a dane zachowanie uruchamia się praktycznie bez wysiłku. Lecz skutki uboczne się nawarstwiają, uruchamiając związki chemiczne powodujące przykrość. Teraz masz więc tym silniejszą motywację, by uruchomić neuroprzekaźniki szczęścia w sposób, w który, jak się spodziewasz, będzie skuteczny. Ale to tak, jakbyś prowadził auto z jedną nogą wciskającą gaz, a drugą depczącą po hamulcu – to samo zachowanie wywołuje zarazem poczucie szczęścia, jak i przykrość.
Błędne koło możesz zatrzymać w jednej chwili. Po prostu przetrzymaj pokusę, by „coś zrobić”, i naucz się żyć z kortyzolem. Nie jest to łatwe, kortyzol bowiem krzykiem dopomina się o twoją uwagę. Wszak nie po to się pojawił w toku ewolucji, byś ty go sobie stoicko akceptował. Możesz jednak wykształcić umiejętność niereagowania na wszczynany przez kortyzol alarm, nawet jeśli ten błaga cię, byś zrobił coś dla jego uciszenia. Czekając, dajesz swojemu mózgowi szansę na uaktywnienie jakiejś alternatywy. W tym momencie sukces zaczyna rodzić sukces.
Opanowanie sytuacji przychodzi łatwiej, jeżeli dysponujesz już gotowym połączeniem alternatywnym. Korzystając z nowego obwodu, możesz z początku czuć się niepewnie. Brakuje mu śmigających impulsów elektrycznych, dzięki którym miałeś poczucie, że wiesz, co robisz. Rezygnując z dawnego połączenia, możesz mieć wrażenie, że stwarzasz zagrożenie dla własnego przetrwania, choć w rzeczywistości robisz coś dokładnie odwrotnego.
Ból związany z opieraniem się nawykowi słabnie, gdy wytworzysz nowy nawyk. Możesz tego dokonać w czterdzieści pięć dni, jeżeli nową myśl czy zachowanie będziesz sumiennie powtarzać dzień w dzień. Jeżeli któryś dzień przegapisz, zacznij od początku. Nowy wybór nie wyda ci się przyjemny od pierwszego dnia, a możliwe, że nie będzie taki i w dniu czterdziestym. Nawet w dniu czterdziestym piątym nie będzie w stanie nieustannie uruchamiać neuroprzekaźników szczęścia. Przyciągnie jednak dość impulsów elektrycznych, by wyzwolić cię z błędnego koła.
Niełatwo być ssakiem o dużej korze mózgowej. Mamy dość neuronów, by wyobrażać sobie rzeczy, które nie istnieją, zamiast po prostu skupiać się na tym, co jest. Dzięki temu potrafimy wyobrazić sobie rozwiązania sytuacji, nim będzie za późno. Poprawiamy jakość swojego życia, ale jednocześnie pobudzamy przykre uczucia. Aby poczuć się lepiej, tworzymy sobie w głowie sobie „lepszy świat”, w którym szczęście osiąga się bez wysiłku, a przykre uczucia zostały wyeliminowane. Lecz biorąc pod uwagę ludzki mózg, trudno oczekiwać spełnienia takiej wizji. Twój mózg wydziela neuroprzekaźniki szczęścia jedynie wówczas, kiedy podejmujesz kroki zmierzające do zaspokajania potrzeb. Jeżeli skupisz się na krótkotrwałej przyjemności płynącej z wyimaginowanego świata, lekceważąc realia tego, w którym żyjesz, możesz wpaść w błędne koło.
SKUP SIĘ NA WŁASNYCH ŚCIEŻKACH
Nietrudno dostrzec, gdy w błędne koło wpada ktoś inny. Dlatego właśnie odczuwamy pokusę, by zajmować się cudzym szczęściem. Nie możesz jednak zajrzeć do czyjegoś mózgu i wytworzyć w nim nowych połączeń, ani też inni nie mogą tego zrobić za ciebie. Jeżeli skupiasz się na mózgach innych ludzi, licz się z tym, że możesz ich nie uszczęśliwić, podobnie jak niekoniecznie uszczęśliwisz samego siebie. Każdy musi sam zarządzać własnym układem limbicznym.
Przyczyną powstawania błędnego koła nie jest współczesne społeczeństwo. Nasi przodkowie borykali się z własnymi odmianami tego problemu. Na przykład składali ofiary z ludzi, by zmniejszyć poczucie zagrożenia, a gdy ponownie było im źle, składali kolejne ofiary. Nam udało się wypracować lepsze metody poprawiania sobie samopoczucia, lecz skutki uboczne wciąż nas prześladują, staramy się więc coś z tym jeszcze zrobić.
Słyszeliście pewnie, że miłość to klucz do szczęścia, warto jednak wiedzieć, jak neuroprzekaźniki szczęścia to uczucie tworzą. Miłość daje potężny zastrzyk przyjemnych związków chemicznych, odgrywa bowiem ogromną rolę w przetrwaniu naszych genów. Kiedy się zakochasz, nie myślisz o swoich genach, ale geny te odziedziczyłeś po ludziach, którzy robili wszystko, co w ich mocy, by skutecznie się rozmnożyć. Mózgi motywujące do zachowań reprodukcyjnych w rezultacie tworzą więcej kopii samych siebie. Seks to jedynie niewielki wycinek całej tej sprawy. Wszystko, od rywalizacji o zdrowych partnerów po wychowanie zdrowego potomstwa, ma znaczenie dla tego, co biologowie określają mianem „sukcesu reprodukcyjnego”. A wszystkie te zachowania znajdują motywację w miłości.
Niewykluczone, że trudno ci będzie dostrzec związek własnych uczuć miłosnych ze zjawiskiem doboru naturalnego. Lecz w świecie zwierząt wyraźnie widać, jak związki chemiczne aktywne w mózgu kształtują zachowania godowe. Ssaczy mózg przywiązuje bardzo duże znaczenie do sukcesu reprodukcyjnego. Gdy tylko ssak zaspokoi swoje bezpośrednie potrzeby życiowe, skupia się na kwestii przetrwania genów. Przy wyborze partnerów zwierzęta okazują się zaskakująco wybredne. Dla przykładu każdy gatunek w ten czy inny sposób broni się przed chowem wsobnym. Neuroprzekaźniki same motywują organizm do podejmowania lepszych wyborów, nie potrzeba do tego świadomej troski o geny. Mózgi, które tworzyły amatorów chowu wsobnego, wyginęły, zaś te, które promowały odmienne decyzje godowe, przetrwały.
Każdy z neuroprzekaźników szczęścia w odmienny sposób nagradza miłość. Znane wszystkim miłosne radości i zgryzoty zadziwiająco pasują do impulsów wysyłanych przez dopaminę, oksytocynę, serotoninę, endorfiny oraz kortyzol. (Hormony płciowe, takie jak testosteron i estrogen, choć odgrywają kluczową rolę w uczuciach, które kojarzymy z miłością, wykraczają poza zakres tematyczny tej książki, ponieważ nie wyzwalają uczucia szczęścia. Wywołują natomiast określone reakcje fizyczne).
Wydzielanie dopaminy zależy od obecnego w miłości aspektu zdobywania. Dopamina wydziela się na przykład u dziecka, które słyszy kroki matki. To sygnał dla mózgu, że zaraz jakaś potrzeba zostanie zaspokojona. Stwierdzono, że samice szympansa przejawiają sympatię wobec samców, którzy po polowaniu dzielą się zdobytym mięsem. W lasach deszczowych trudno o białko, a samice w okresie ciąży i karmienia mają nań duże zapotrzebowanie, toteż mięso świetnie stymuluje wydzielanie dopaminy. Ludzie osiągają stan dopaminowego haju, gdy spotykają „tę wyjątkową osobę”. Bez względu na to, jak nazwiesz to, czego szukasz, pod wpływem dopaminy odczujesz ekscytację, gdy się do tego zbliżysz.
Wydzielanie oksytocyny stymulują dotyk i zaufanie. W przypadku zwierząt dotyk i zaufanie idą w parze. Małpy pozwalają się dotykać jedynie zaufanym towarzyszom, wiedzą bowiem z doświadczenia, że błyskawicznie może dojść do wybuchu przemocy. U ludzi oksytocyna wydziela się pod wpływem rozmaitych bodźców, od trzymania się za ręce po poczucie, że dostajemy wsparcie. A także podczas orgazmu. Seks uwalnia naraz mnóstwo oksytocyny, wywołując bardzo krótkotrwały, a potężny wzrost zaufania. Trzymanie się za ręce stymuluje wydzielanie niewielkiej dawki oksytocyny, lecz kiedy doświadczenie to powtarza się wielokrotnie, jak w przypadku pary staruszków, tworzy się połączenie, które łatwo uruchamia poczucie zaufania społecznego. Poród wyzwala ogromną ilość oksytocyny u ssaków, i to zarówno u matki, jak i u dziecka. Jej wydzielanie może też nastąpić podczas opiekowania się cudzymi dziećmi. Więzy przyjaźni stymulują wydzielanie oksytocyny, a także zwiększają szanse na sukces reprodukcyjny. Małpy o bardziej rozbudowanej sieci więzi społecznych dochowują się większej liczby potomków, którym udaje się przetrwać, a dorastające osobniki ewidentnie pożądają rówieśników z większą liczbą więzów towarzyskich. Oksytocyna łączy się z miłością na tak wiele sposobów, że często określana jest hormonem więzi czy też przytulania.
Do wydzielania serotoniny stymuluje statusowy aspekt miłości – duma ze związania się z osobą o pewnej pozycji. Możesz niechętnie myśleć o tym, że dotyczy to być może również twojej relacji miłosnej, ale bez trudu zauważysz tę zależność u innych. Zwierzęta o wyższej pozycji w swoich grupach społecznych odnoszą większy sukces reprodukcyjny, my zaś dzięki doborowi naturalnemu otrzymaliśmy mózgi, które nagradzają nas przyjemnym uczuciem dostarczanym przez serotoninę, kiedy podnosimy nasz status. Być może trudno w to uwierzyć, lecz badania prowadzone na przedstawicielach najrozmaitszych gatunków dowodzą, że w pogoni za statusem angażujemy niesamowite pokłady energii. Dominacja społeczna prowadzi do zwiększenia szans godowych i zapewnia większą liczbę potomstwa, które przetrwa – a to jest przyjemne. Nie staramy się już przetrwać, zapewniając sobie jak największą liczbę potomstwa, kiedy jednak odbieramy oznaki czułości ze strony kogoś, kogo uznajemy za ważnego, poziom serotoniny nam podskakuje.
Endorfiny uwalniają się w reakcji na ból fizyczny, ale pewną ich dawkę otrzymujesz też wtedy, kiedy się śmiejesz albo płaczesz. Zakochani często śmieją się razem, warto zatem wiedzieć, że w takich sytuacjach wzajemnie stymulują wydzielanie endorfin. Niestety, z miłością wiąże się i płacz. Mylenie miłości z bólem nie jest dobrą strategią przetrwania, lecz ścieżki endorfinowe mogą tłumaczyć, dlaczego niektóre osoby pozostają w związkach, które sprawiają im ból.
Również i kortyzol ma istotne znaczenie dla sukcesu reprodukcyjnego. Sprawia, że jest ci źle, kiedy tracisz kogoś, kogo kochasz, a to sprzyja przetrwaniu, pomaga ci bowiem zrobić wtedy krok naprzód. Jeżeli w dalszym ciągu pozostawałbyś przywiązany do osoby, która jest już niedostępna, twoje geny byłyby skazane na zagładę. Kortyzol pomaga mózgowi przestawić połączenia, tak aby dotychczasowy kochanek nie budził już pozytywnych oczekiwań, a negatywne skojarzenia, dzięki czemu poszukasz miłości gdzie indziej. Wolelibyśmy, by utrata miłości nie była taka przykra, ale zarazem to ciekawe, że te nieprzyjemne uczucia mają swoją ważną funkcję.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki