Jak w 45 dni zmienić nawyki mózgu i odzyskać dobry nastrój - Loretta Graziano Breuning - ebook

Jak w 45 dni zmienić nawyki mózgu i odzyskać dobry nastrój ebook

Loretta Graziano Breuning

3,7

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Gdy czujemy się dobrze, nasz mózg uwalnia serotoninę, oksytocynę, dopaminę i endorfiny. Jeżeli w którymś momencie brakuje nam pożywienia, bezpieczeństwa czy wsparcia społecznego, mózg przerywa wydzielanie tych substancji i przechodzi w tryb krótkich zrywów, od przetrwania do przetrwania. Czy możemy coś zrobić, by nasz mózg zaczął funkcjonować w inny sposób? Czy możemy go „wytrenować”? Doktor Loretta Graziano Breuning, autorka bestsellerowych książek i założycielka The Inner Mammal Institute, przekonuje, że jest to możliwe, pod warunkiem że zrozumiemy, jak działają nasze ssacze mózgi. Podaje również strategie, które pozwolą im przestawić się na nowe tory. Śmiech, łzy, godzenie się z tym, czego nie możemy zmienić, poczucie wpływu, ćwiczenia fizyczne – to tylko niektóre czynniki prowadzące nas ku szczęściu. Mózg nie może wydzielać substancji radości non stop. I dobrze, bo co by to było, gdybyśmy przez cały czas pozostawali w stanie euforii. Istnieją jednak proste triki, które zmienią narząd odziedziczony po zwierzęcych przodkach w sojusznika naszego szczęścia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 246

Oceny
3,7 (53 oceny)
18
14
12
7
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Alciaone77

Nie oderwiesz się od lektury

Zawsze czułem, że gadzi mózg ma bardzo wiele do powiedzenia, a kora mózgowa jest w ciągłej defensywie. Autorka prezentuje skomplikowane relacje emocji z logiką dając na dodatek praktyczne porady jak pokonać niesfornego swojego dinozaura. Dziękuję P. Lorettcie za wyjaśnienie moich przeczuć..
20
agatkazne

Dobrze spędzony czas

Ciekawie opisane mechanizmy działania endorfin, oksytocyny, dopaminy i serotoniny. Oczywiście książka wskazuje także sposoby na poprawienie nastroju i zmianę nawyków na bardziej dla nas korzystne. Dobrze się czyta.
10
Kutija78

Nie oderwiesz się od lektury

Paulinagaj1978

Nie polecam

Trudno z książki coś wyczytać, dużo słów, mało treści.
00

Popularność




Wpro­wa­dze­nie

Wpro­wa­dze­nie

Kiedy czu­jesz się dobrze, twój mózg wydziela dopa­minę, sero­to­ninę, oksy­to­cynę albo endor­finy. Pra­gniesz, aby przy­jem­nych doznań było jak naj­wię­cej, ponie­waż twój mózg jest zapro­jek­to­wany, by ich łak­nąć. Doświad­czasz ich jed­nak tylko od czasu do czasu, i to rów­nież jest w pełni natu­ralne. Nasz mózg wydziela sub­stan­cje che­miczne wywo­łu­jące uczu­cie szczę­ścia dopiero wtedy, gdy wpad­nie na to, w jaki spo­sób zaspo­koić któ­rąś życiową potrzebę, na przy­kład potrzebę poży­wie­nia, bez­pie­czeń­stwa czy też wspar­cia spo­łecz­nego. Kiedy się tak dzieje, otrzy­mu­jemy krótki zastrzyk szczę­ścia, po czym mózg wraca do pozy­cji neu­tral­nej, przy­go­to­wu­jąc się do następ­nej „życio­wej oka­zji”. Wła­śnie dla­tego odczu­wamy waha­nia nastroju. Tak działa sys­tem ope­ra­cyjny natury!

Wiele osób prze­ja­wia nawyki, które nie służą prze­trwa­niu. Jak to moż­liwe, skoro mózg nagra­dza zacho­wa­nia sprzy­ja­jące naszemu ist­nie­niu? Kiedy prze­stają zale­wać nas związki che­miczne powo­du­jące szczę­ście, czu­jemy, jakby coś było nie tak. Szu­kamy spraw­dzo­nego spo­sobu, by znowu poczuć się dobrze, i by nastą­piło to moż­li­wie szybko. Jeśli coś już wcze­śniej zdało egza­min, to dopro­wa­dziło do stwo­rze­nia szlaku ner­wo­wego w naszym mózgu. Wszy­scy mamy takie „szczę­śliwe nawyki”: może to być pod­ja­da­nie, mogą być ćwi­cze­nia fizyczne, wyda­wa­nie pie­nię­dzy bądź oszczę­dza­nie, impre­zo­wa­nie albo spę­dza­nie czasu w samot­no­ści, pro­wa­dze­nie spo­rów albo jed­na­nie się. Lecz żaden z tych nawy­ków nie zapewni nam na stałe szczę­ścia z tego pro­stego powodu, że jest to sprzeczne z dzia­ła­niem naszego mózgu. Każda por­cja związ­ków che­micz­nych wywo­łu­ją­cych uczu­cie szczę­ścia jest szybko meta­bo­li­zo­wana, a jeżeli chcemy zdo­być tych sub­stan­cji wię­cej, musimy się bar­dziej wysi­lić. Może to dopro­wa­dzić do prze­sad­nego sto­so­wa­nia „szczę­śli­wych” nawy­ków, przy­no­szą­cego poczu­cie nieszczę­ścia.

Czyż nie byłoby wspa­niale, gdy­by­śmy mogli uru­cha­miać dostawy tych związ­ków na nowe spo­soby? Czyż nie byłoby miło, gdy­by­śmy czuli się dobrze, robiąc jed­no­cze­śnie rze­czy, które rze­czywiście nam służą? To moż­liwe, o ile tylko zro­zu­miesz swój ssa­czy mózg. Wów­czas będziesz wie­dział, co uru­cha­mia wydzie­la­nie związ­ków che­micz­nych odpo­wie­dzial­nych za poczu­cie szczę­ścia w warun­kach natu­ral­nych, i jak twój mózg może zastą­pić stare nawyki nowymi. Możesz wytwo­rzyć nowy nawyk przy­no­szący szczę­ście i pod­piąć go do swo­jej sieci neu­ro­nów. Niniej­sza książka pomoże ci to osią­gnąć w ciągu czter­dzie­stu pię­ciu dni.

Do budowy nowej ścieżki neu­ro­no­wej nie potrze­bu­jesz mnó­stwa czasu ani pie­nię­dzy, potrze­bu­jesz nato­miast odwagi i sku­pie­nia, ponie­waż nowe zacho­wa­nie trzeba będzie powta­rzać przez czter­dzie­ści pięć dni bez względu na to, czy będzie ci się to podo­bać, czy nie.

Dla­czego nowe nawyki budzą nasz sprze­ciw? Dawne przy­zwy­cza­je­nia przy­po­mi­nają porząd­nie wyas­fal­to­wane auto­strady wyty­czone w mózgu. Nowe zacho­wa­nia trudno się uru­cha­mia, bo są jedy­nie wąskimi duk­tami wio­dą­cymi przez dżun­glę neu­ro­nów. Podą­ża­nie nie­zna­nymi ścież­kami wydaje się nie­bez­pieczne i wyczer­pu­jące, kusi nas więc, aby trzy­mać się dobrze zna­nych tras. Jeśli jed­nak wyka­żesz się odwagą i zaan­ga­żo­wa­niem, to zdo­łasz zbu­do­wać nową auto­stradę, a gdy nadej­dzie czter­dzie­sty szó­sty dzień, będzie ci się ona podo­bać tak bar­dzo, że stwo­rzysz kolejną.

Ostrze­że­nie: Ta książka mówi o twoim mózgu, nie o mózgach innych osób. Jeżeli masz w zwy­czaju winić oto­cze­nie za waha­nia poziomu swo­ich neu­ro­prze­kaź­ni­ków, ten tekst nie będzie dla cie­bie wspar­ciem. Ale nie wynika z niego też, że to ty pono­sisz winę – zamiast cze­piać się swo­jej ssa­czej neu­ro­che­mii, możesz żyć z nią w zgo­dzie. Książka Jak w 45 dni zmie­nić nawyki mózgu i odzy­skać dobry nastrój pokaże ci, jak to zro­bić.

Poznasz związki che­miczne w mózgu – neu­ro­prze­kaź­niki – które decy­dują o naszym poczu­ciu szczę­ścia lub jego braku. Dowiesz się, jak dzia­łają one u zwie­rząt i dla­czego mają kon­kretne zada­nie do wyko­na­nia. Następ­nie zoba­czysz, jak mózg wytwa­rza nawyki i dla­czego tak trudno jest zerwać z tymi przy­zwy­cza­je­niami, które nam nie służą. Czter­dzie­sto­pię­cio­dniowy plan zamiesz­czony w tej książce pomoże ci zaś wybrać okre­ślony spo­sób zacho­wa­nia i odna­leźć w sobie odwagę oraz sku­pie­nie konieczne, aby bez­błęd­nie wdro­żyć ten nowy spo­sób zacho­wa­nia. Niniej­sze wyda­nie zawiera mnó­stwo ele­men­tów inte­rak­tyw­nych, które pomogą ci na każ­dym kroku. Rezul­tat – szczę­śliw­szy, zdrow­szy ty – na pewno ci się spodoba!

1 | Twój wewnętrzny ssak

1 | Twój wewnętrzny ssak

Nasz mózg sku­pia się na prze­trwa­niu

Odzie­dzi­czy­łeś swój mózg po ludziach, któ­rym udało się prze­trwać. Może się to wyda­wać oczy­wi­sto­ścią, ale jeśli zasta­no­wisz się nad ogro­mem wyzwań, przed któ­rymi ludzie sta­wali w prze­szło­ści, to fakt, że wszy­scy twoi bez­po­średni przod­ko­wie zdo­łali prze­ka­zać dalej geny, zakrawa na cud. Odzie­dzi­czy­łeś mózg, któ­rego głów­nym celem jest zapew­nie­nie prze­trwa­nia. Moż­liwe, że jesteś daleki od świa­do­mo­ści, jako­byś sku­piał się na prze­trwa­niu, ale kiedy mar­twisz się spóź­nie­niem na zebra­nie czy też tym, że nie­od­po­wied­nio się odży­wiasz, to dzieje się tak wła­śnie dla­tego, że two­jemu mózgowi zależy na prze­dłu­że­niu ist­nie­nia. Kiedy zapro­sze­nie na przy­ję­cie albo nie­udana fry­zura spę­dzają ci sen z powiek, to znak, że twój mózg dostrzega ryzyko wyklu­cze­nia spo­łecz­nego, które w przy­padku two­ich przod­ków mogło stać się źró­dłem poważ­nych kło­po­tów. Kiedy nie grożą ci już bez­po­średnie nie­bez­pie­czeń­stwa takie jak głód, chłód albo dra­pież­niki, mózg usi­łuje wykryć inne poten­cjalne zagro­że­nia. W końcu zapew­nie­nie prze­trwa­nia to nie kaszka z mle­kiem!

W głębi duszy zda­jesz sobie sprawę, że nie­udana fry­zura nie zagraża w żaden spo­sób two­jemu prze­trwa­niu, ale mózgi odnaj­du­jące się w sytu­acjach towa­rzy­skich zdo­łały wytwo­rzyć wię­cej wła­snych kopii. Selek­cja natu­ralna dopro­wa­dziła do powsta­nia mózgu, który nagra­dza nas dobrym samo­po­czu­ciem, kiedy znaj­du­jemy spo­sob­ność do prze­ka­za­nia naszych genów, ostrzega nas zaś złymi prze­czu­ciami, kiedy taką oka­zję tra­cimy. Przy czym nie musi poja­wić się świa­doma inten­cja roz­prze­strze­nie­nia wła­snych genów, by nie­wiel­kie nie­po­wo­dze­nie towa­rzy­skie uru­cho­miło nasz sys­tem alar­mowy.

Takie reak­cje biorą się z wyka­zy­wa­nej przez nasz mózg potrzeby prze­trwa­nia, nie są jed­nak wbu­do­wane na stałe. Nie rodzimy się od razu ze skłon­no­ścią do poszu­ki­wa­nia okre­ślo­nych rodza­jów poży­wie­nia czy też do uni­ka­nia kon­kret­nych dra­pież­ni­ków, jak to się dzieje w przy­padku wielu zwie­rząt. My wykształ­camy te skłon­no­ści pod wpły­wem życio­wych doświad­czeń. Zaczy­namy two­rzyć te obwody czy też połą­cze­nia od momentu przyj­ścia na świat. Wszystko, co spra­wiło, że poczu­łeś się dobrze, wyty­czyło ścieżki dla związ­ków che­micz­nych odpo­wie­dzial­nych za szczę­ście, utrwa­la­jąc prze­kaz: „To jest dla mnie dobre”. Wszystko, od czego czu­łeś się źle, two­rzyło ścieżki dla komu­ni­katu: „To mi szko­dzi”. Klu­czowe połą­cze­nia powstały, zanim skoń­czy­łeś sie­dem lat. Może się wyda­wać, że sie­dem lat to nie­wiele, zwa­żyw­szy, że sied­mio­latki słabo orien­tują się w kwe­stii dłu­go­fa­lo­wych potrzeb życio­wych. Jest to jed­nak szmat czasu, bio­rąc pod uwagę, że w tym okre­sie pozo­staje się w natu­rze prak­tycz­nie bez­bron­nym. Oto przy­czyna, dla któ­rej klu­czowe połą­cze­nia neu­ro­che­miczne w naszym mózgu nie­ko­niecz­nie odpo­wia­dają naszym życio­wym potrze­bom.

Mówiąc wprost, nasz mózg cechują pewne dzi­wac­twa:

Zapew­nie­nie prze­trwa­nia naszym genom i tro­ska o nasz orga­nizm są dla niego sprawą tej samej wagi.

Two­rzy połą­cze­nia na pod­sta­wie naszych wcze­snych doświad­czeń, co sta­nowi nie­do­sko­nały wyznacz­nik naszych potrzeb życio­wych w doro­sło­ści.

Dla­tego wła­śnie tak trudno jest nam się nie­kiedy poła­pać w neu­ro­che­micz­nych huś­taw­kach nastro­jów, jakim pod­le­gamy.

W jaki spo­sób związki che­miczne spra­wiają, że odczu­wamy szczę­ście?

Uczu­cie, które nazy­wamy szczę­ściem, powstaje pod wpły­wem czte­rech szcze­gól­nych rodza­jów związ­ków che­micz­nych w mózgu: dopa­miny, endor­fin, oksy­to­cyny oraz sero­to­niny. Kurek z tymi „che­micz­nymi sub­stan­cjami szczę­ścia” jest odkrę­cany, gdy nasz mózg wykryje coś, co sprzyja naszemu prze­trwa­niu. Następ­nie ich dopływ się koń­czy, aby ponow­nie się poja­wić, kiedy natra­fimy na swej dro­dze na coś dobrego.

Każdy ze związ­ków che­micz­nych uru­cha­mia innego rodzaju poczu­cie przy­jem­no­ści:

Dopa­mina

daje radość po zna­le­zie­niu cze­goś, co zaspo­kaja nasze potrzeby – to jest to uczu­cie, gdy wołamy „Eureka! Mam to!”.

Endor­finy

maskują ból, przy­no­sząc bło­gość – czę­sto nazy­waną eufo­rią.

Oksy­to­cyna

zapew­nia poczu­cie bez­pie­czeń­stwa w oto­cze­niu innych – okre­ślane obec­nie two­rze­niem więzi.

Sero­to­nina

daje prze­świad­cze­nie, że inni darzą nas sza­cun­kiem – dumę.

Moż­liwe, że powiesz: „Ależ ja nie okre­ślam szczę­ścia w taki spo­sób”. To dla­tego, że neu­ro­prze­kaź­niki dzia­łają bez słów. Łatwo jed­nak dostrzec, jak inten­syw­nie wpły­wają na ota­cza­ją­cych nas ludzi. Bada­nia dają nam zaś wie­dzę na temat spo­sobu ich funk­cjo­no­wa­nia u zwie­rząt. Jeżeli cho­dzi o cie­bie samego, to wewnętrzny głos, który ujmu­jesz w słowa, może ci się wyda­wać twoim całym pro­ce­sem myślo­wym do momentu, gdy poznasz che­mię swego wewnętrz­nego ssaka.

CZTERY NEU­RO­PRZE­KAŹ­NIKI SZCZĘ­ŚCIA

Dopa­mina: radość z osią­gnię­cia tego, na czym ci zale­żało

Endor­finy: bło­gość masku­jąca ból

Oksy­to­cyna: otu­cha, jaką niosą więzi spo­łeczne

Sero­to­nina: pew­ność, że jesteś ważny dla innych

Jak dzia­łają neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia?

Uwal­nia­niem związ­ków che­micz­nych dają­cych poczu­cie szczę­ścia zawia­dują nie­wiel­kie, wspólne dla wszyst­kich ssa­ków struk­tury mózgu, takie jak: hipo­kamp, ciało mig­da­ło­wate, przy­sadka, pod­wzgó­rze i obszary znane łącz­nie jako układ lim­biczny. Układ lim­biczny czło­wieka jest oto­czony roz­le­głą korą. Twój układ lim­biczny cały czas współ­pra­cuje z korą, aby utrzy­mać cie­bie oraz twoje DNA przy życiu. Każdy z ele­men­tów tej pary odgrywa szcze­gólną rolę:

Twoja

kora mózgowa

szuka w teraź­niej­szo­ści sche­ma­tów, które paso­wa­łyby do wychwy­co­nych w prze­szło­ści wzor­ców.

Twój

układ lim­biczny

uwal­nia neu­ro­prze­kaź­niki, które infor­mują orga­nizm: „To ci służy, się­gaj po to” albo „To ci szko­dzi, trzy­maj się od tego z daleka”. Orga­nizm nie zawsze sto­suje się jed­nak do tych zale­ceń, ponie­waż kora ucieka się cza­sem do ste­ro­wa­nia ręcz­nego. Igno­ruje taki komu­ni­kat, wysy­ła­jąc jed­no­cze­śnie inny prze­kaz i wła­śnie na niego reaguje twój układ lim­biczny. Tak więc kora jest w sta­nie chwi­lowo powstrzy­mać twój układ lim­biczny, ale nie zmie­nia to faktu, że rdze­niem tego, kim jesteś, pozo­staje twój ssa­czy mózg. Kora kie­ruje twoją uwagą i prze­siewa infor­ma­cje, ale to układ lim­biczny ini­cjuje dzia­ła­nie.

Każdy zwią­zek che­miczny ma swoją rolę

Twój wewnętrzny ssak nagra­dza cię dobrym samo­po­czu­ciem, kiedy robisz coś, co przy­czy­nia się do two­jego prze­trwa­nia. Każdy z neu­ro­prze­kaź­ni­ków szczę­ścia moty­wuje do innego rodzaju zacho­wa­nia uła­twia­ją­cego prze­trwa­nie:

Dopa­mina

moty­wuje cię, byś zdo­by­wał to, czego ci potrzeba, nawet jeżeli wymaga to mnó­stwa wysiłku.

Endor­finy

moty­wują cię, byś igno­ro­wał ból, dzięki czemu możesz uciec przed zagro­że­niem, gdy dozna­łeś obra­żeń.

Oksy­to­cyna

moty­wuje cię, by ufać innym i trak­to­wać ich towa­rzy­stwo jako źró­dło bez­pie­czeń­stwa.

Sero­to­nina

moty­wuje cię do zdo­by­wa­nia sza­cunku, co zwięk­sza twoje szanse na roz­ród i chroni twoje potom­stwo.

Moż­liwe, że wewnętrzny głos pod­su­nie ci ina­czej sfor­mu­ło­wane moty­wa­cje, ale to twój wewnętrzny ssak prze­są­dza o tym, co spra­wia ci przy­jem­ność.

POBUDKI, KTÓRE ZAPEW­NIAJĄ PRZE­ŻY­CIE

Dopa­mina: pra­gnie­nie osią­ga­nia korzy­ści

Endor­finy: igno­ro­wa­nie bólu fizycz­nego

Oksy­to­cyna: zawie­ra­nie przy­mie­rzy

Sero­to­nina: zdo­by­wa­nie sza­cunku innych

Ssa­czy mózg moty­wuje ciało, by dążyło do tego, co powo­duje uwal­nia­nie związ­ków che­micz­nych szczę­ścia, i uni­kało wszyst­kiego, co spra­wia, że zaczy­nają się wydzie­lać sub­stan­cje powo­du­jące nie­przy­jemne dozna­nia. Możesz powstrzy­mać się przed dzia­ła­niem na pod­sta­wie impulsu neu­ro­che­micz­nego, ale wów­czas twój mózg wyśle kolejny impuls, sta­ra­jąc się zna­leźć inny spo­sób zaspo­ko­je­nia two­ich życio­wych potrzeb. Nie jesteś nie­wol­ni­kiem wła­snych zwie­rzę­cych odru­chów, ale też nie dzia­łasz na pod­sta­wie obiek­tyw­nych danych, choć­byś wie­rzył, że tak wła­śnie jest. Zawsze szu­kasz spo­sobu, by się poczuć dobrze, podej­mu­jesz decy­zję, czy zadzia­łać zgod­nie z tym impul­sem, a następ­nie roz­glą­dasz się za kolej­nym spo­so­bem, by zapew­nić sobie pozy­tywne dozna­nie.

Przy­jemne dozna­nia poma­gają zwie­rzę­tom zaspo­ka­jać potrzeby

Ponie­waż zwie­rzęta są posłuszne swoim impul­som neu­ro­che­micz­nym, nie ocze­ku­jąc ich zwer­ba­li­zo­wa­nego uza­sad­nie­nia, mogą nam pomóc zro­zu­mieć, jak dzia­łają nasze wła­sne neu­ro­prze­kaź­niki. Nie cho­dzi tu o to, aby glo­ry­fi­ko­wać zwie­rzęta czy też pier­wotne odru­chy, ale by dowie­dzieć się, co uak­tyw­nia związki che­miczne dające nam poczu­cie szczę­ścia.

Na przy­kład głodna lwica jest szczę­śliwa, gdy zoba­czy zwie­rzynę, którą jest w sta­nie dopaść. Nie jest to szczę­ście o cha­rak­te­rze ducho­wym, lecz fizyczny stan pod­nie­ce­nia, który uwal­nia ener­gię potrzebną do pościgu. Polo­wa­nia lwic rzadko koń­czą się suk­ce­sem, toteż sta­ran­nie dobie­rają one cele łowiec­kie. Cho­dzi o to, aby nie wytra­cić nie­po­trzeb­nie ener­gii, gdyż mogłoby się to zakoń­czyć śmier­cią gło­dową. Dostrze­gł­szy gazelę poten­cjal­nie dającą się upo­lo­wać, lwica odczuwa eks­cy­ta­cję. Jej poziom dopa­miny gwał­tow­nie się zwięk­sza, przy­da­jąc zwie­rzę­ciu sił przed ata­kiem.

Spra­gniony słoń jest szczę­śliwy, gdy napo­tka wodę. Przy­jemne uczu­cie zaspo­ka­ja­nia pra­gnie­nia uru­cha­mia wydzie­la­nie dopa­miny, która two­rzy stałe połą­cze­nia mię­dzy neu­ro­nami w jego mózgu. Dzięki temu w przy­szło­ści łatwiej mu będzie znowu zna­leźć wodo­pój. Nie musi „sta­rać” się zapa­mię­tać, gdzie jest woda. Dopa­mina sama two­rzy mu ścieżkę neu­ro­nalną. Gdy znów napo­tka jakieś źró­dło wody, ładu­nek elek­tryczny pomknie tą ścieżką, aby uwol­nić związki che­miczne szczę­ścia. Uczu­cie przy­jem­no­ści pod­po­wie mu: „Oto masz to, czego ci trzeba”. Kiedy będzie wyczer­pany i odwod­niony, per­spek­tywa nie­od­le­głej nagrody uru­chomi poczu­cie przy­jem­no­ści, które zdo­pin­guje go do dzia­ła­nia. Neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia sprzy­jają w ten spo­sób prze­trwa­niu i nie wymaga to dodat­ko­wego wysiłku ani spe­cjal­nej inten­cji.

Lecz neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia nie płyną nie­prze­rwa­nie. Lwica poczuje zalew przy­jem­nych związ­ków che­micz­nych tylko wów­czas, kiedy namie­rzy kolejną ofiarę, słoń zaś uwolni je tylko wtedy, gdy wpad­nie na spo­sób zaspo­ko­je­nia swo­jej potrzeby. W przy­ro­dzie nie ma szczę­ścia za darmo. Dozna­nia przy­jem­no­ści ewo­lu­owały, ponie­waż dzięki nim podej­mu­jemy dzia­ła­nia, które sprzy­jają naszemu prze­trwa­niu.

Porów­na­nie układu lim­bicz­nego i kory mózgo­wej u roz­ma­itych zwie­rząt

Zwie­rzęta podej­mują życiowe decy­zje przy bar­dzo małym udziale kory mózgo­wej. Do stwier­dze­nia, co jest dla nich dobre, wystar­cza im układ lim­biczny. Kiedy wywo­łuje on uczu­cie przy­jem­no­ści, moty­wuje je, by się o coś sta­rać, a kiedy wytwa­rza dozna­nie przy­kro­ści, każe im cze­goś uni­kać. Ten pro­sty mecha­nizm utrzy­my­wał naszych zwie­rzę­cych przod­ków przy życiu przez miliony lat i wciąż działa w nas samych.

Poniż­sze zesta­wie­nie uka­zuje ogromne zmiany, jakie zaszły w roz­mia­rach poszcze­gól­nych czę­ści naszego mózgu przy jed­no­cze­snym zacho­wa­niu jego sche­matu kon­struk­cyj­nego. Natura ma w zwy­czaju raczej prze­bu­do­wy­wać, korzy­sta­jąc z tego, co już ist­nieje, niż zaczy­nać od zera. Mózg ssa­ków wykształ­cił się na pod­sta­wie mózgu gadziego, a ludzki na pod­sta­wie mózgu ssa­czego. My, ludzie, dys­po­nu­jemy spo­rym zapa­sem dodat­ko­wych neu­ro­nów, goto­wych do two­rze­nia połą­czeń pod wpły­wem nowych doświad­czeń. Gady mają tyci zapas neu­ro­nów, toteż rzadko kiedy adap­tują się do nowych warun­ków. Ale zara­zem mózg gadzi wyka­zuje się bie­gło­ścią w wypa­try­wa­niu zagro­żeń i spo­sob­no­ści tkwią­cych w oto­cze­niu. Jeśli cza­sem masz wra­że­nie, jak­byś był obda­rzony dwoma umy­słami albo jakby twój umysł dozna­wał roz­dwo­je­nia, tabelka na kolej­nej stro­nie pomoże ci zro­zu­mieć, skąd się ono bie­rze.

PRO­POR­CJE POSZCZE­GÓL­NYCH CZĘ­ŚCI MÓZGU

kora mózgowa

dodat­kowe neu­rony, które prze­cho­wują infor­ma­cje wyni­ka­jące z doświad­czeń życio­wych, roz­ra­sta­jąc się i wza­jem­nie łącząc

układ lim­biczny

struk­tury zarzą­dza­jące neu­ro­prze­kaź­ni­kami, takie jak ciało mig­da­ło­wate, hipo­kamp czy pod­wzgó­rze

mózg gadzi

móż­dżek oraz pień mózgu (rdzeń prze­dłu­żony, śród­mó­zgo­wie i most), które zawia­dują pod­sta­wo­wymi funk­cjami życio­wymi orga­ni­zmu

czło­wiek

szym­pans

gazela

mysz

jasz­czurka

Jak wygląda współ­praca ludz­kiego układu lim­bicz­nego i kory mózgo­wej

Roz­le­gła kora odróż­nia cię od pozo­sta­łych zwie­rząt. Możesz cały czas budo­wać nowe ścieżki neu­ro­nalne, dostra­ja­jąc w ten spo­sób swoje sta­ra­nia do wła­snych potrzeb. Ale nie samą korą czło­wiek żyje. Potrzebny jest rów­nież układ lim­biczny, który pod­po­wie ci, co jest dla cie­bie dobre. Twoja kora odbiera świat jako cha­otyczny zbiór detali i dopiero układ lim­biczny stwa­rza poczu­cie, że coś z tego ci służy, a coś innego szko­dzi. Być może odnio­słeś wra­że­nie, że układ lim­biczny jest be, a kora mózgowa cacy, ale bar­dziej uży­teczne będzie zro­zu­mie­nie, na jakiej zasa­dzie potrze­bują one sie­bie nawza­jem. Układ lim­biczny potrze­buje kory, by odczu­cia przy­jem­no­ści czy bólu miały jakiś sens. Lecz twoja kora mózgowa nie jest w sta­nie wytwa­rzać neu­ro­prze­kaź­ni­ków szczę­ścia. Jeśli chcesz poczuć szczę­ście, to musisz je otrzy­mać od swo­jego układu lim­bicz­nego.

Układ lim­biczny nie potrafi prze­twa­rzać języka. Kiedy mówisz do sie­bie, pro­ces ten prze­biega w obrę­bie kory mózgo­wej. Układ lim­biczny ni­gdy nie poin­for­muje cię więc sło­wami, dla­czego uru­cha­mia neu­ro­prze­kaź­nik wywo­łu­jący uczu­cie szczę­ścia albo też jego prze­ci­wień­stwo. Ponie­waż zaś twoja decy­zja (na przy­kład „Będę na nią wście­kły” albo „Nie zro­bię tego, za bar­dzo się boję”) nie zostaje wyar­ty­ku­ło­wana, możesz pomy­śleć sobie: „Ja się tak wcale nie czuję” – ale w rze­czy­wi­sto­ści tak się wła­śnie czu­jesz.

Jak Twoje prze­ży­cia two­rzą szlaki neu­ro­nalne

Twoje odczu­cia są wyjąt­kowe. Twoje neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia płyną uni­kal­nymi szla­kami neu­ro­nal­nymi, stwo­rzo­nymi na pod­sta­wie indy­wi­du­al­nych doświad­czeń. To dla­tego róż­nie reagu­jemy na taką samą sytu­ację, mimo że wszy­scy opie­ramy się na tym samym oprzy­rzą­do­wa­niu mają­cym zapew­nić nam prze­trwa­nie.

Budo­wa­nie indy­wi­du­al­nych szla­ków

Neu­rony połą­czyły się dzięki szczę­śli­wym momen­tom w prze­szło­ści i teraz tylko cze­kają na podobną sytu­ację, aby znów roz­go­rzały neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia. Minione przy­kre chwile stwo­rzyły zaś połą­cze­nia neu­ro­nów, które pod­po­wia­dają, czego powi­nie­neś uni­kać.

Za każ­dym razem, gdy cze­goś doświad­czasz, twoje zmy­sły son­dują ota­cza­jący świat i wywo­łują w mózgu falę aktyw­no­ści elek­trycz­nej. Fala ta prze­pływa przez twój mózg jak potoki wody pły­nące pod­czas ulewy – odnaj­du­jąc naj­mniej oporne ścieżki. Szlaki, które już zawczasu utwo­rzy­łeś, uła­twiają jej prze­pływ, co kształ­tuje twoją reak­cję na kon­kretne sytu­acje.

Neu­ro­prze­kaź­niki wzmac­niają te szlaki, ana­lo­gicz­nie jak asfalt utwar­dza bitą drogę. Utrwa­lają je rów­nież powtó­rze­nia. Nie­które ze szla­ków neu­ro­nal­nych prze­ista­czają się w super­au­to­strady, bo raz za razem uru­cha­miasz je swo­imi neu­ro­prze­kaź­ni­kami. Na przy­kład dziew­czynka, która czuje ogromny sza­cu­nek ze strony rodzi­ców po tym, jak roz­wią­zała ich pro­blem z kom­pu­te­rem, wytwa­rza sobie w mózgu ścieżkę, która odpo­wiada za ocze­ki­wa­nie dużej por­cji przy­jem­nych odczuć pod­czas poma­ga­nia ludziom w spra­wach zwią­za­nych z kom­pu­te­rami. Powta­rza więc tego rodzaju zacho­wa­nie, a ścieżka się utrwala. Two­rzymy tak miliardy szla­ków, przez które prze­pły­wają impulsy elek­tryczne, a to pozwala nam odnaj­do­wać sens w zale­wie bodź­ców docie­ra­ją­cych do naszych zmy­słów.

Twój neu­ro­nalny sys­tem dorad­czy

Ścieżki, które do tej pory wyty­czy­łeś sobie w życiu, skła­dają się na twój neu­ro­nalny sys­tem dorad­czy. Gdy­byś obec­nie miał ten sys­tem budo­wać od zera, zapewne nieco ina­czej byś go zapro­jek­to­wał, ale wła­śnie on kie­ruje two­imi reak­cjami na sytu­acje, z któ­rymi spo­ty­kasz się dzień w dzień. Twój wewnętrzny ssak nie ma powodu, by wąt­pić w swoje reak­cje, gdyż wykształ­cił je na pod­sta­wie two­ich rze­czy­wi­stych doświad­czeń życio­wych. Nie zauwa­żasz swo­jego neu­ro­nal­nego sys­temu dorad­czego, ponie­waż opra­co­wa­łeś go bez świa­do­mego zamiaru. Dla­tego wła­śnie tak trudno jest stwo­rzyć nowe ścieżki; ponie­waż sam nie wiesz, w jaki spo­sób wyty­czy­łeś te, które już ist­nieją.

Zna­jo­mymi ścież­kami neu­ro­nal­nymi łatwo się poru­szać… co nie zawsze nam jed­nak służy

Twoje ścieżki neu­ro­nalne spra­wiają, że pewne rze­czy łatwo ci polu­bić, a inne trudno. Może się oka­zać, że lubisz to, co nie jest dla cie­bie szcze­gól­nie korzystne, oba­wiasz się zaś tego, co w rze­czywistości by ci słu­żyło. Dla­czego mózg, który ewo­lu­ował, mając na wzglę­dzie prze­trwa­nie, miałby two­rzyć takie dzi­waczne połą­cze­nia?

Ponie­waż jeste­śmy tak zapro­jek­to­wani, żeby prze­cho­wy­wać doświad­cze­nia, nie zaś je usu­wać. W więk­szo­ści przy­pad­ków doświad­cze­nie nie­sie ważne lek­cje. Skła­nia, by dążyć do tego, co w prze­szło­ści oka­zało się korzystne, i uni­kać tego, co spo­wo­do­wało ból. Lecz ścieżki wcze­śniej­szych doświad­czeń mogą też oka­zać się zwod­ni­cze. Mogą pro­wa­dzić cię tak, byś uni­kał nie­ist­nie­ją­cych już zagro­żeń i aż nadto dążył do cze­goś, co uwa­żasz za dobre. Na przy­kład może się zda­rzyć, że będziesz uni­kał rachun­ków, bo dawno temu jakiś dzie­ciak śmiał się z cie­bie na lek­cjach mate­ma­tyki, albo że zbyt­nio pofol­gu­jesz sobie z pizzą, bo dawno temu przy wspól­nej pizzy któ­ryś z rodzi­ców oka­zał ci czu­łość.

Twoja czło­wie­cza kora mózgowa może mody­fi­ko­wać stare obwody za pomocą nowych impul­sów; jesteś w sta­nie zmie­rzyć się z matmą albo powstrzy­mać się przed zje­dze­niem pizzy. Tyle że twoje stare połą­cze­nia dzia­łają bar­dzo wydaj­nie. Chęt­nie na nich pole­gasz, ponie­waż świat zalewa cię infor­ma­cjami, a super­au­to­strady poma­gają spraw­nie się wśród nich poru­szać.

Lecz takie super­au­to­strady nie zawsze zabiorą cię tam, dokąd zmie­rzasz. Cza­sami, aku­rat kiedy liczy­łeś na to, że korzy­sta­nie z nich zapewni ci dobre samo­po­czu­cie, wiodą cię one ku związ­kom che­micz­nym wywo­łu­ją­cym przy­kre uczu­cia. Wypa­la­jąc w dżun­gli neu­ro­nów nowe szlaki, możesz sobie zapew­nić wię­cej neu­ro­prze­kaź­ni­ków szczę­ścia. Zada­nie to może się oka­zać trud­niej­sze, niż się spo­dzie­wa­łeś, ale z pew­no­ścią w jego reali­za­cji pomoże ci wie­dza, czym dys­po­nu­jesz.

Jak budo­wać nowe szlaki?

W mło­do­ści nowe połą­cze­nia wyty­cza się z łatwo­ścią. W doro­słym życiu ich budowa staje się rów­nie trudna co toro­wa­nie drogi przez gęstwinę lasu desz­czo­wego. Każdy krok wymaga ogrom­nego wysiłku, a nowy szlak, który z takim tru­dem udało ci się wykar­czo­wać, w mig zaro­śnie, jeśli nie będziesz zeń czę­sto korzy­stał. W dodatku cała ta harówka może się wyda­wać stratą czasu w sytu­acji, gdy ma się już alter­na­tywę w postaci sieci super­au­to­strad.

Twoim neu­ro­nom z tru­dem przy­cho­dzi prze­sy­ła­nie impul­sów elek­trycz­nych szla­kiem, któ­rego ni­gdy wcze­śniej nie pobu­dza­łeś. Przy każ­dym kolej­nym uru­cho­mie­niu taki szlak odpala się jed­nak nieco łatwiej. Z każ­dym powtó­rze­niem się wzmac­nia, tak jak droga grun­towa, która tward­nieje przez lata użyt­ko­wa­nia. Jak zatem możesz two­rzyć nowe szlaki? Odpo­wiedź jest pro­sta: ofe­ruj swo­jemu mózgowi nowe doświad­cze­nia. Wie­lo­krotne wysta­wia­nie mózgu na tego rodzaju sytu­acje pozwoli zbu­do­wać połą­cze­nia, na któ­rych ci zależy. Nikt ich za cie­bie nie wyty­czy, tak jak i ty nie możesz zbu­do­wać szla­ków za kogoś innego. Ta książka pomoże ci wybrać takie doświad­cze­nia, które będą sty­mu­lo­wać wytwa­rza­nie neu­ro­prze­kaź­ni­ków szczę­ścia, a następ­nie będzie cię wspie­rać w powta­rza­niu nowych zacho­wań do czasu, aż impulsy będą śmi­gać po świe­żych szla­kach. Możesz czuć się przy­jem­nie, robiąc to, co jest dla cie­bie dobre.

Błędne koło poszu­ki­wa­nia szczę­ścia

Moż­liwe, że chciał­byś na zawsze uwol­nić się od przy­krych uczuć, warto jed­nak wie­dzieć, że odpo­wie­dzialne za nie neu­ro­prze­kaź­niki mają rów­nie klu­czowe zna­cze­nie dla two­jego prze­trwa­nia jak te, które wywo­łują uczu­cie szczę­ścia. Tak jak „przy­jemne związki che­miczne” są naszemu mózgowi potrzebne, by wychwy­ty­wać nada­rza­jące się oka­zje, tak „przy­kre związki che­miczne” mają zwró­cić uwagę na zagro­że­nia i prze­szkody. Nasza kon­struk­cja, która ma zapew­nić nam prze­trwa­nie, zakłada zabie­ga­nie o neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia i uni­ka­nie tych, które przy­no­szą przy­kro­ści. W naszym pro­jek­cie nie uwzględ­niono nato­miast skró­tów, które eli­mi­nują pro­ces poszu­ki­wa­nia i uni­ka­nia. Przyj­rzyjmy się tym skró­tom i temu, jak mogą nas one wpę­dzić w błędne koło.

Mózgowa pogoń za dobrym samo­po­czu­ciem

Dąże­nie do przy­jem­no­ści jest w przy­ro­dzie moto­rem prze­trwa­nia. Zwie­rzęta poszu­kują poży­wie­nia, aby uwol­nić się od nie­przy­jem­nego uczu­cia głodu. Poszu­kują cie­pła, by unik­nąć przy­krego uczu­cia zimna. Neu­ro­prze­kaź­niki przy­jem­no­ści zaczy­nają napły­wać, jesz­cze zanim ssak coś zje czy się ogrzeje, ponie­waż ssa­czy mózg uru­cha­mia ich dopływ, jak tylko dostrzeże oka­zję do zaspo­ko­je­nia potrzeby. Mózg czło­wieka robi tak samo, tyle że docho­dzi do tego pre­mia ze strony kory mózgo­wej, która two­rzy dłu­gie łań­cu­chy sko­ja­rzeń. By unik­nąć głodu, sadzimy rośliny jadalne, by nie zmar­z­nąć, gro­ma­dzimy opał. Prze­wi­du­jemy nie­przy­jemne uczu­cia, aby móc im zapo­bie­gać. Lecz bez względu na to, jak sku­tecz­nie zadbamy o zaspo­ko­je­nie naszych potrzeb, neu­ro­prze­kaź­niki wywo­łu­jące przy­kre odczu­cia nie znikną, gdyż dopóki żyjemy, dopóty naszemu prze­trwa­niu coś zagraża.

Ssak, który poszu­kuje poży­wie­nia, wysta­wia się na nie­bez­pie­czeń­stwo pożar­cia przez dra­pież­nika. Poszu­ki­wa­nie part­nera bądź part­nerki wysta­wia go na ryzyko kon­fliktu spo­łecz­nego, cał­ko­wite uni­ka­nie tego ryzyka powo­duje zaś, że ryzy­kuje uni­ce­stwie­niem swo­ich genów. Ssa­czy mózg nie­zmor­do­wa­nie wypa­truje poten­cjal­nych zagro­żeń. Kiedy nie grozi ci żadne nie­bez­pie­czeń­stwo fizyczne, mózg wypa­truje nie­bez­pie­czeństw spo­łecz­nych. Ssaki są w sta­nie prze­trwać, ponie­waż nie­przy­jemne odczu­cie powstałe wsku­tek wydzie­la­nia kor­ty­zolu ostrzega je na czas, pozwa­la­jąc unik­nąć poten­cjal­nych nie­bez­pie­czeństw.

Kor­ty­zol prze­ka­zuje infor­ma­cję zarówno o odczu­wa­nym, jak i o spo­dzie­wa­nym bólu. Moty­wuje nas do zde­cy­do­wa­nych dzia­łań mają­cych powstrzy­mać to nie­przy­jemne dozna­nie. Kiedy posi­la­jąca się gazela wywę­szy lwa, kor­ty­zol moty­wuje ją, by zerwała się do biegu, mimo że wola­łaby sobie jesz­cze pojeść. Gazele prze­trwały aż do dziś, ponie­waż zapach lwa wywo­łuje u nich bar­dziej nie­przy­jemne uczu­cie ani­żeli głód. Nasi przod­ko­wie prze­trwali, ponie­waż kor­ty­zol zwra­cał ich uwagę na jedno zagro­że­nie za dru­gim.

Twoja reak­cja na alarmy uru­cha­miane przez kor­ty­zol

Kiedy pod­ska­kuje ci poziom kor­ty­zolu, sta­rasz się okre­ślić przy­czyny tego wzro­stu. Może cho­dzić o niskie stę­że­nie cukru we krwi, woń zwia­stu­jącą zagro­że­nie albo też o izo­la­cję spo­łeczną. Doświad­cze­nie życiowe jest źró­dłem miria­dów połą­czeń, które uak­tyw­niają się wraz z wydzie­le­niem kor­ty­zolu. Nie­kiedy roz­wią­za­nie pro­blemu jest oczy­wi­ste i spro­wa­dza się choćby do cof­nię­cia dłoni znad gorą­cej kuchenki. Czę­sto jed­nak nie jeste­śmy pewni, co dokład­nie uru­cho­miło alarm. Nie wiesz, jak go wyłą­czyć, a jed­nak prze­czu­wasz, że jeśli natych­miast „cze­goś” nie zro­bisz, to sta­nie się coś kosz­mar­nego. Powiedzmy, że sie­dzisz za biur­kiem u sie­bie w pracy i nacho­dzi cię przy­kre prze­czu­cie zwią­zane z twoim prze­ło­żo­nym. Chcesz temu jakoś zara­dzić, bo kor­ty­zol nie daje ci spo­koju do chwili, aż podej­miesz jakieś dzia­ła­nie, by powstrzy­mać to, co powo­duje ten hor­mon. Nie jesteś jed­nak pewien, co tę reak­cję spro­wo­ko­wało ani jak ją możesz uśmie­rzyć. Doświad­cze­nie życiowe pod­po­wiada ci nato­miast, że dobrze czu­jesz się po pącz­kach. Pączki uru­cha­miają wydzie­la­nie neu­ro­prze­kaź­ni­ków szczę­ścia, ponie­waż tłuszcz i cukier to sub­stan­cje, o które w przy­ro­dzie nie­ła­two. Uczu­cie przy­jem­no­ści odwraca twoją uwagę od doświad­cza­nia przy­kro­ści, przez co możesz odnieść wra­że­nie, że na czas jedze­nia pączka zagro­że­nie znika. Zda­jesz sobie sprawę, że pączek nie roz­wią­zał two­ich pro­ble­mów, ale neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia to czą­steczki, któ­rymi bru­ku­jesz swoje szlaki neu­ro­nalne. Następ­nym razem, kiedy naj­dzie cię przy­kra myśl zwią­zana z twoim sze­fem, impuls elek­tryczny prze­sko­czy do myśli o zje­dze­niu pączka. Jedząc kolejną słodką prze­ką­skę, wzmac­niasz ten obwód. Na­dal wiesz, że pączek nie roz­wiąże pro­blemu, a wręcz może pogor­szyć twoje poło­że­nie. Ale pod­da­jąc się odru­chowi, chwi­lowo zysku­jesz poczu­cie bez­pie­czeń­stwa. Kiedy ude­rza cię świa­do­mość, że musisz „coś” zro­bić, w twoim mózgu powstaje myśl, że tym czymś jest zje­dze­nie pączka.

Che­miczna huś­tawka nastro­jów

Byłoby miło, gdyby dało się powstrzy­mać wydzie­la­nie kor­ty­zolu za pomocą kon­kret­nych roz­wią­zań sto­so­wa­nych regu­lar­nie w odnie­sie­niu do poszcze­gól­nych pro­ble­mów. Nie jest to jed­nak moż­liwe, ponie­waż kor­ty­zol wydziela się rów­nież pod wpły­wem roz­cza­ro­wa­nia. Kiedy lwica straci z pola widze­nia ści­ganą gazelę, uru­cha­mia się u niej mecha­nizm wydzie­la­nia kor­ty­zolu. Kiedy małpa nie może roz­łu­pać orze­cha, nad któ­rym się tru­dzi, także włą­cza się u niej wytwa­rza­nie kor­ty­zolu. Kor­ty­zol pomaga nam wpro­wa­dzać korekty kursu w dro­dze do zaspo­ko­je­nia naszych potrzeb. Kor­ty­zol alar­muje nas, kiedy plan A oka­zuje się nie­sku­teczny.

Nie­stety, nawet kiedy plan A się spraw­dza, neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia oddzia­łują krótko. Aby poczuć wię­cej, musimy też wię­cej zro­bić. W ten oto spo­sób mózg stale mobi­li­zuje orga­nizm do robie­nia wszyst­kiego, co tylko moż­liwe, dla pod­trzy­ma­nia przy życiu swego DNA. Związki che­miczne, które wywo­łały szczę­ście, zostają wchło­nięte i ponow­nie wzma­gasz czuj­ność, wypa­tru­jąc zagro­żeń dla prze­trwa­nia. Kiedy nie roz­pra­szają cię neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia, czu­jesz wewnętrzny impe­ra­tyw, który mówi: „Zrób coś”. W miarę jak wypa­tru­jesz spo­so­bów, by się z tym uczu­ciem upo­rać – i to szybko – możesz dać się sku­sić łatwym akty­wa­to­rom poczu­cia przy­jem­no­ści.

„Wszystko, co lubię, jest nie­le­galne, nie­mo­ralne, albo powo­duje tycie”. W tym sta­rym powie­dzonku tkwi ziarno prawdy, ponie­waż wszystko, co szybko i łatwo uru­cha­mia neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia, ma pewne efekty uboczne. W toku ewo­lu­cji przy­jem­ność zaczęło spra­wiać nam jedze­nie, bo to moty­wuje orga­nizm do szu­ka­nia poży­wie­nia za wszelką cenę. W toku ewo­lu­cji przy­jem­ność zaczął spra­wiać nam seks, bo dzięki temu orga­nizm za wszelką cenę poszu­kuje part­ne­rów. W świe­cie nie­do­statku skutki uboczne jedze­nia i seksu były czymś pożą­da­nym. Nasza ewo­lu­cja nie prze­wi­działa moż­li­wo­ści cią­głych natych­mia­sto­wych gra­ty­fi­ka­cji w wyniku jedze­nia i seksu. Poszu­ki­wa­nie nie­usta­ją­cej gra­ty­fi­ka­cji może nas wpę­dzić w błędne koło.

Powszechne rodzaje błęd­nego koła

Poczu­cie szczę­ścia przy­cho­dzi wraz z wyzwo­le­niem związ­ków che­micz­nych, które za to poczu­cie odpo­wia­dają.

O cha­rak­te­rze two­ich wyzwa­la­czy szczę­ścia decy­duje to, jakie szlaki neu­ro­nalne sobie w prze­szło­ści stwo­rzy­łeś.

Jed­no­cze­śnie za każ­dym razem wydzie­lają się też neu­ro­prze­kaź­niki przy­kro­ści.

Neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia odcią­gają cię od tych powo­du­ją­cych przy­kre odczu­cia.

Uczu­cie przy­jem­no­ści zachęca cię, by raz za razem uru­cha­miać to połą­cze­nie.

Poja­wiają się skutki uboczne, które wyzwa­lają wię­cej neu­ro­prze­kaź­ni­ków odpo­wia­da­ją­cych za przy­kre dozna­nia.

Reak­cją będzie wię­cej połą­czeń dają­cych uczu­cie szczę­ścia. Oto, w jaki spo­sób powstają.

Błędne koła wystę­pują powszech­nie:

Mogą doty­czyć czyn­ni­ków zewnętrz­nych, takich jak alko­hol, jedze­nie, pie­nią­dze, seks czy nar­ko­tyki.

Mogą też po pro­stu wyni­kać z wewnętrz­nych nawy­ków myślo­wych, takich jak wpa­da­nie w gniew, szu­ka­nie akcep­ta­cji, sto­so­wa­nie uni­ków, poszu­ki­wa­nie wra­żeń i nad­cią­ga­nie z pomocą.

Każde z takich zacho­wań może spra­wić, że poczu­jesz się przy­jem­nie po nie­przy­jem­nym dozna­niu. Zysku­jesz wtedy miłe poczu­cie poko­na­nia zagro­że­nia, więc zacho­wu­jesz się w taki spo­sób po raz kolejny i kolejny. Z cza­sem roz­wi­jasz neu­ro­nalną super­au­to­stradę, a dane zacho­wa­nie uru­cha­mia się prak­tycz­nie bez wysiłku. Lecz skutki uboczne się nawar­stwiają, uru­cha­miając związki che­miczne powo­du­jące przy­krość. Teraz masz więc tym sil­niej­szą moty­wa­cję, by uru­cho­mić neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia w spo­sób, w który, jak się spo­dzie­wasz, będzie sku­teczny. Ale to tak, jak­byś pro­wa­dził auto z jedną nogą wci­ska­jącą gaz, a drugą dep­czącą po hamulcu – to samo zacho­wa­nie wywo­łuje zara­zem poczu­cie szczę­ścia, jak i przy­krość.

Jak powstrzy­my­wać błędne koło

Błędne koło możesz zatrzy­mać w jed­nej chwili. Po pro­stu prze­trzy­maj pokusę, by „coś zro­bić”, i naucz się żyć z kor­ty­zo­lem. Nie jest to łatwe, kor­ty­zol bowiem krzy­kiem dopo­mina się o twoją uwagę. Wszak nie po to się poja­wił w toku ewo­lu­cji, byś ty go sobie sto­icko akcep­to­wał. Możesz jed­nak wykształ­cić umie­jęt­ność nie­re­ago­wa­nia na wsz­czy­nany przez kor­ty­zol alarm, nawet jeśli ten błaga cię, byś zro­bił coś dla jego uci­sze­nia. Cze­ka­jąc, dajesz swo­jemu mózgowi szansę na uak­tyw­nie­nie jakiejś alter­na­tywy. W tym momen­cie suk­ces zaczyna rodzić suk­ces.

Opa­no­wa­nie sytu­acji przy­cho­dzi łatwiej, jeżeli dys­po­nu­jesz już goto­wym połą­cze­niem alter­na­tyw­nym. Korzy­sta­jąc z nowego obwodu, możesz z początku czuć się nie­pew­nie. Bra­kuje mu śmi­ga­ją­cych impul­sów elek­trycz­nych, dzięki któ­rym mia­łeś poczu­cie, że wiesz, co robisz. Rezy­gnu­jąc z daw­nego połą­cze­nia, możesz mieć wra­że­nie, że stwa­rzasz zagro­że­nie dla wła­snego prze­trwa­nia, choć w rze­czy­wi­sto­ści robisz coś dokład­nie odwrot­nego.

Ból zwią­zany z opie­ra­niem się nawy­kowi słab­nie, gdy wytwo­rzysz nowy nawyk. Możesz tego doko­nać w czter­dzie­ści pięć dni, jeżeli nową myśl czy zacho­wa­nie będziesz sumien­nie powta­rzać dzień w dzień. Jeżeli któ­ryś dzień prze­ga­pisz, zacznij od początku. Nowy wybór nie wyda ci się przy­jemny od pierw­szego dnia, a moż­liwe, że nie będzie taki i w dniu czter­dzie­stym. Nawet w dniu czter­dzie­stym pią­tym nie będzie w sta­nie nie­ustan­nie uru­cha­miać neu­ro­prze­kaź­ni­ków szczę­ścia. Przy­cią­gnie jed­nak dość impul­sów elek­trycz­nych, by wyzwo­lić cię z błęd­nego koła.

Nie proś mózgu o coś, czego nie potrafi Ci dać

Nie­ła­two być ssa­kiem o dużej korze mózgo­wej. Mamy dość neu­ro­nów, by wyobra­żać sobie rze­czy, które nie ist­nieją, zamiast po pro­stu sku­piać się na tym, co jest. Dzięki temu potra­fimy wyobra­zić sobie roz­wią­za­nia sytu­acji, nim będzie za późno. Popra­wiamy jakość swo­jego życia, ale jed­no­cze­śnie pobu­dzamy przy­kre uczu­cia. Aby poczuć się lepiej, two­rzymy sobie w gło­wie sobie „lep­szy świat”, w któ­rym szczę­ście osiąga się bez wysiłku, a przy­kre uczu­cia zostały wyeli­mi­no­wane. Lecz bio­rąc pod uwagę ludzki mózg, trudno ocze­ki­wać speł­nie­nia takiej wizji. Twój mózg wydziela neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia jedy­nie wów­czas, kiedy podej­mu­jesz kroki zmie­rza­jące do zaspo­ka­ja­nia potrzeb. Jeżeli sku­pisz się na krót­ko­trwa­łej przy­jem­no­ści pły­ną­cej z wyima­gi­no­wa­nego świata, lek­ce­wa­żąc realia tego, w któ­rym żyjesz, możesz wpaść w błędne koło.

SKUP SIĘ NA WŁA­SNYCH ŚCIEŻ­KACH

Nie­trudno dostrzec, gdy w błędne koło wpada ktoś inny. Dla­tego wła­śnie odczu­wamy pokusę, by zaj­mo­wać się cudzym szczę­ściem. Nie możesz jed­nak zaj­rzeć do czy­je­goś mózgu i wytwo­rzyć w nim nowych połą­czeń, ani też inni nie mogą tego zro­bić za cie­bie. Jeżeli sku­piasz się na mózgach innych ludzi, licz się z tym, że możesz ich nie uszczę­śli­wić, podob­nie jak nie­ko­niecz­nie uszczę­śli­wisz samego sie­bie. Każdy musi sam zarzą­dzać wła­snym ukła­dem lim­bicz­nym.

Przy­czyną powsta­wa­nia błęd­nego koła nie jest współ­cze­sne spo­łe­czeń­stwo. Nasi przod­ko­wie bory­kali się z wła­snymi odmia­nami tego pro­blemu. Na przy­kład skła­dali ofiary z ludzi, by zmniej­szyć poczu­cie zagro­że­nia, a gdy ponow­nie było im źle, skła­dali kolejne ofiary. Nam udało się wypra­co­wać lep­sze metody popra­wia­nia sobie samo­po­czu­cia, lecz skutki uboczne wciąż nas prze­śla­dują, sta­ramy się więc coś z tym jesz­cze zro­bić.

A co z miło­ścią?

Sły­sze­li­ście pew­nie, że miłość to klucz do szczę­ścia, warto jed­nak wie­dzieć, jak neu­ro­prze­kaź­niki szczę­ścia to uczu­cie two­rzą. Miłość daje potężny zastrzyk przy­jem­nych związ­ków che­micz­nych, odgrywa bowiem ogromną rolę w prze­trwa­niu naszych genów. Kiedy się zako­chasz, nie myślisz o swo­ich genach, ale geny te odzie­dzi­czy­łeś po ludziach, któ­rzy robili wszystko, co w ich mocy, by sku­tecz­nie się roz­mno­żyć. Mózgi moty­wu­jące do zacho­wań repro­duk­cyj­nych w rezul­ta­cie two­rzą wię­cej kopii samych sie­bie. Seks to jedy­nie nie­wielki wyci­nek całej tej sprawy. Wszystko, od rywa­li­za­cji o zdro­wych part­ne­rów po wycho­wa­nie zdro­wego potom­stwa, ma zna­cze­nie dla tego, co bio­lo­go­wie okre­ślają mia­nem „suk­cesu repro­duk­cyj­nego”. A wszyst­kie te zacho­wa­nia znaj­dują moty­wa­cję w miło­ści.

Nie­wy­klu­czone, że trudno ci będzie dostrzec zwią­zek wła­snych uczuć miło­snych ze zja­wi­skiem doboru natu­ral­nego. Lecz w świe­cie zwie­rząt wyraź­nie widać, jak związki che­miczne aktywne w mózgu kształ­tują zacho­wa­nia godowe. Ssa­czy mózg przy­wią­zuje bar­dzo duże zna­cze­nie do suk­cesu repro­duk­cyj­nego. Gdy tylko ssak zaspo­koi swoje bez­po­śred­nie potrzeby życiowe, sku­pia się na kwe­stii prze­trwa­nia genów. Przy wybo­rze part­ne­rów zwie­rzęta oka­zują się zaska­ku­jąco wybredne. Dla przy­kładu każdy gatu­nek w ten czy inny spo­sób broni się przed cho­wem wsob­nym. Neu­ro­prze­kaź­niki same moty­wują orga­nizm do podej­mo­wa­nia lep­szych wybo­rów, nie potrzeba do tego świa­do­mej tro­ski o geny. Mózgi, które two­rzyły ama­to­rów chowu wsob­nego, wygi­nęły, zaś te, które pro­mo­wały odmienne decy­zje godowe, prze­trwały.

Miłość to kok­tajl związ­ków che­micz­nych w mózgu

Każdy z neu­ro­prze­kaź­ni­ków szczę­ścia w odmienny spo­sób nagra­dza miłość. Znane wszyst­kim miło­sne rado­ści i zgry­zoty zadzi­wia­jąco pasują do impul­sów wysy­ła­nych przez dopa­minę, oksy­to­cynę, sero­to­ninę, endor­finy oraz kor­ty­zol. (Hor­mony płciowe, takie jak testo­ste­ron i estro­gen, choć odgry­wają klu­czową rolę w uczu­ciach, które koja­rzymy z miło­ścią, wykra­czają poza zakres tema­tyczny tej książki, ponie­waż nie wyzwa­lają uczu­cia szczę­ścia. Wywo­łują nato­miast okre­ślone reak­cje fizyczne).

Dopa­mina

Wydzie­la­nie dopa­miny zależy od obec­nego w miło­ści aspektu zdo­by­wa­nia. Dopa­mina wydziela się na przy­kład u dziecka, które sły­szy kroki matki. To sygnał dla mózgu, że zaraz jakaś potrzeba zosta­nie zaspo­ko­jona. Stwier­dzono, że samice szym­pansa prze­ja­wiają sym­pa­tię wobec sam­ców, któ­rzy po polo­wa­niu dzielą się zdo­by­tym mię­sem. W lasach desz­czo­wych trudno o białko, a samice w okre­sie ciąży i kar­mie­nia mają nań duże zapo­trze­bo­wa­nie, toteż mięso świet­nie sty­mu­luje wydzie­la­nie dopa­miny. Ludzie osią­gają stan dopa­mi­no­wego haju, gdy spo­ty­kają „tę wyjąt­kową osobę”. Bez względu na to, jak nazwiesz to, czego szu­kasz, pod wpły­wem dopa­miny odczu­jesz eks­cy­ta­cję, gdy się do tego zbli­żysz.

Oksy­to­cyna

Wydzie­la­nie oksy­to­cyny sty­mu­lują dotyk i zaufa­nie. W przy­padku zwie­rząt dotyk i zaufa­nie idą w parze. Małpy pozwa­lają się doty­kać jedy­nie zaufa­nym towa­rzy­szom, wie­dzą bowiem z doświad­cze­nia, że bły­ska­wicz­nie może dojść do wybu­chu prze­mocy. U ludzi oksy­to­cyna wydziela się pod wpły­wem roz­ma­itych bodź­ców, od trzy­ma­nia się za ręce po poczu­cie, że dosta­jemy wspar­cie. A także pod­czas orga­zmu. Seks uwal­nia naraz mnó­stwo oksy­to­cyny, wywo­łu­jąc bar­dzo krót­ko­trwały, a potężny wzrost zaufa­nia. Trzy­ma­nie się za ręce sty­mu­luje wydzie­la­nie nie­wiel­kiej dawki oksy­to­cyny, lecz kiedy doświad­cze­nie to powta­rza się wie­lo­krot­nie, jak w przy­padku pary sta­rusz­ków, two­rzy się połą­cze­nie, które łatwo uru­cha­mia poczu­cie zaufa­nia spo­łecz­nego. Poród wyzwala ogromną ilość oksy­to­cyny u ssa­ków, i to zarówno u matki, jak i u dziecka. Jej wydzie­la­nie może też nastą­pić pod­czas opie­ko­wa­nia się cudzymi dziećmi. Więzy przy­jaźni sty­mu­lują wydzie­la­nie oksy­to­cyny, a także zwięk­szają szanse na suk­ces repro­duk­cyjny. Małpy o bar­dziej roz­bu­do­wa­nej sieci więzi spo­łecz­nych docho­wują się więk­szej liczby potom­ków, któ­rym udaje się prze­trwać, a dora­sta­jące osob­niki ewi­dent­nie pożą­dają rówie­śni­ków z więk­szą liczbą wię­zów towa­rzy­skich. Oksy­to­cyna łączy się z miło­ścią na tak wiele spo­so­bów, że czę­sto okre­ślana jest hor­mo­nem więzi czy też przy­tu­la­nia.

Sero­to­nina

Do wydzie­la­nia sero­to­niny sty­mu­luje sta­tu­sowy aspekt miło­ści – duma ze zwią­za­nia się z osobą o pew­nej pozy­cji. Możesz nie­chęt­nie myśleć o tym, że doty­czy to być może rów­nież two­jej rela­cji miło­snej, ale bez trudu zauwa­żysz tę zależ­ność u innych. Zwie­rzęta o wyż­szej pozy­cji w swo­ich gru­pach spo­łecz­nych odno­szą więk­szy suk­ces repro­duk­cyjny, my zaś dzięki dobo­rowi natu­ral­nemu otrzy­ma­li­śmy mózgi, które nagra­dzają nas przy­jem­nym uczu­ciem dostar­cza­nym przez sero­to­ninę, kiedy pod­no­simy nasz sta­tus. Być może trudno w to uwie­rzyć, lecz bada­nia pro­wa­dzone na przed­sta­wi­cie­lach naj­roz­ma­it­szych gatun­ków dowo­dzą, że w pogoni za sta­tusem anga­żu­jemy nie­sa­mo­wite pokłady ener­gii. Domi­na­cja spo­łeczna pro­wa­dzi do zwięk­sze­nia szans godo­wych i zapew­nia więk­szą liczbę potom­stwa, które prze­trwa – a to jest przy­jemne. Nie sta­ramy się już prze­trwać, zapew­niając sobie jak najwięk­szą liczbę potom­stwa, kiedy jed­nak odbie­ramy oznaki czu­ło­ści ze strony kogoś, kogo uzna­jemy za waż­nego, poziom sero­to­niny nam pod­ska­kuje.

Endor­finy

Endor­finy uwal­niają się w reak­cji na ból fizyczny, ale pewną ich dawkę otrzy­mu­jesz też wtedy, kiedy się śmie­jesz albo pła­czesz. Zako­chani czę­sto śmieją się razem, warto zatem wie­dzieć, że w takich sytu­acjach wza­jem­nie sty­mu­lują wydzie­la­nie endor­fin. Nie­stety, z miło­ścią wiąże się i płacz. Myle­nie miło­ści z bólem nie jest dobrą stra­te­gią prze­trwa­nia, lecz ścieżki endor­finowe mogą tłu­ma­czyć, dla­czego nie­które osoby pozo­stają w związ­kach, które spra­wiają im ból.

Kor­ty­zol

Rów­nież i kor­ty­zol ma istotne zna­cze­nie dla suk­cesu repro­duk­cyj­nego. Spra­wia, że jest ci źle, kiedy tra­cisz kogoś, kogo kochasz, a to sprzyja prze­trwa­niu, pomaga ci bowiem zro­bić wtedy krok naprzód. Jeżeli w dal­szym ciągu pozo­sta­wał­byś przy­wią­zany do osoby, która jest już nie­do­stępna, twoje geny byłyby ska­zane na zagładę. Kor­ty­zol pomaga mózgowi prze­sta­wić połą­cze­nia, tak aby dotych­cza­sowy kocha­nek nie budził już pozy­tyw­nych ocze­ki­wań, a nega­tywne sko­ja­rze­nia, dzięki czemu poszu­kasz miło­ści gdzie indziej. Wole­li­by­śmy, by utrata miło­ści nie była taka przy­kra, ale zara­zem to cie­kawe, że te nie­przy­jemne uczu­cia mają swoją ważną funk­cję.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki