Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Jak wychować (nie)szczęśliwe dziecko? Terapeutnik dla (nie)świadomych rodziców” to książka napisana w formie podręcznika; nie ma w niej jednak gotowych rozwiązań czy instrukcji. Ta książka jest drogowskazem, inspiracją – rodzice znajdą w niej wskazówki, dzięki którym będą mogli inaczej spojrzeć na swoją relację z dzieckiem. „Terapeutnik” ma pomóc rodzicom dostrzec zależność między ich zachowaniem a zachowaniem dziecka. Ma także pomóc zrozumieć emocje dziecka, by nauczyć się odpowiednio na nie reagować.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 57
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Opieka redakcyjna
Kinga Kosiba
Redaktor prowadzący
Agnieszka Gortat
Korekta
Ewa AmbrochAgata Czaplarska
Opracowanie graficzne i skład
Marzena Jeziak
Projekt okładki
Aleksandra Sobieraj
Ilustracje w książce i na okładce
Marta Zdańkowska
© Copyright by Alicja Zdańkowska 2020© Copyright by Borgis 2020
Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydanie I
Warszawa 2020
ISBN: 978-83-62993-79-6
Wydawca
Borgis Sp. z o.o.ul. Ekologiczna 8 lok. 10302-798 Warszawatel. +48 (22) 648 12 [email protected]/borgis.wydawnictwowww.instagram.com/wydawnictwoborgis
Druk: Sowa Sp. z o.o.
Zamiast wstępu
Rozdział 1 – O wspomnieniach własnego dzieciństwa
Rozdział 2 – O dawaniu
Rozdział 3 – O wymaganiu
Rozdział 4 – O nagrodach i karach
Rozdział 5 – O konsekwencjach bycia niekonsekwentnym
Rozdział 6 – O poświęceniu
Rozdział 7 – O micie cudownego dzieciństwa
Rozdział 8 – O inteligencji i ocenach w szkole
Rozdział 9 – O rozwijaniu talentów
Rozdział 10 – O porównywaniu
Parę słów na zakończenie
ZAMIAST WSTĘPU
Dziecko ani nie rodzi się jako czysta karta (bo przynosi ze sobą na świat pewne predyspozycje), ani nie jest z góry zdeterminowane (bo jego osobowość nabiera kształtu w relacjach z innymi ludźmi). Dziecko ma pewien potencjał, a jego głównym napędem i ograniczeniem jest to, w co wierzą jego rodzice. W tej książce zapraszam Was, Rodzice, do wspólnej podróży po Waszych przekonaniach, które kształtują Wasze dziecko tak, jak dłuto artysty tworzy rzeźbę.
Jestem mamą dwójki dorosłych już dzieci i psychologiem od ponad dwudziestu pięciu lat związanym z edukacją. Niemal codziennie mam do czynienia z problemami wychowawczymi. Nie wierzę, że jakiekolwiek dziecko rodzi się złe, i nie wierzę, że jakikolwiek starający się rodzic krzywdzi swoje dziecko świadomie.
Obserwuję, że rodzice najczęściej chcą dla swoich dzieci jak najlepiej, tylko nie zawsze to, co im wydaje się dobre, jest rzeczywiście dobre dla dziecka – i tę właśnie informację dziecko przekazuje swoim zachowaniem.
Napisałam tę książkę, żeby rodzice zobaczyli zależność między zachowaniem swoich dzieci a ich własnymi nieuświadomionymi przekonaniami dotyczącymi wychowania; żeby zamiast pogrążać się w poczuciu winy, że nie są dobrymi rodzicami, sprawdzili, jakimi założeniami kierują się w wychowaniu, i zweryfikowali je tak, aby otrzymać efekt, z którego będą zadowoleni, a nawet nim usatysfakcjonowani.
Książka powstała jako poradnik, ale taka nazwa sugerowała, że jestem wszystkowiedzącym doradcą wskazującym właściwe rozwiązania. Nie czułam się dobrze w tej roli, bardziej widziałam siebie jako przewodnika po świecie emocjonalnych mechanizmów rządzących ludzkimi umysłami. Zmieniłam więc nazwę z poradnika na przewodnik. Szybko jednak pojawiła się myśl, że przewodnik jedynie pokazuje i opowiada, a do zmiany potrzeba czegoś więcej…
Moim zamiarem jest sprawić, żeby rodzic czytający tę książkę spojrzał na zachowanie swojego dziecka jak na efekt własnego działania, powtarzających się automatycznych reakcji wynikających z nieuświadomionych przekonań na temat siebie, innych ludzi i świata generalnie. Kiedy rodzic uświadomi sobie te założenia, może je zmienić – a tym samym może realnie zmienić zachowanie dziecka, które sprawia problem. Aby uzdrowić swoje dziecko, z pomocą tej książki rodzic staje się swoim własnym terapeutą – dlatego nazwałam ten przewodnik terapeutnikiem.
Najkrócej rzecz ujmując – bo dzieci są naszym lustrzanym odbiciem. One nie zachowują się tak, jak chcą, tylko według skojarzeń zaprogramowanych w ich umyśle przez zachowania opiekunów. Każde dziecko rozwija w sobie najsilniej te cechy i zachowania, które są mu potrzebne do przeżycia w swoim środowisku rodzinnym; te, które jego umysł uzna za właściwe do zdobycia miłości i akceptacji rodziców.
Dziecko rozwija w sobie wszystko to, co pomaga w spełnieniu oczekiwań rodziców; a kiedy zwątpi, że potrafi zasłużyć na miłość, łamaniem norm społecznych i krzywdzeniem innych będzie próbowało uzyskać uwagę i troskę rodziców jako namiastkę miłości.
Zachowanie dziecka jest REAKCJĄ na spotykające je doświadczenia, a większość tych doświadczeń tworzą rodzice – po prostu sobą: swoim zachowaniem, sposobem traktowania dziecka, reakcjami na jego postępowanie. Konkretne zachowania rodziców wyzwalają konkretne zachowania dziecka, więc zmiana zachowania dziecka bez zmiany zachowania rodziców jest logicznie bardzo mało prawdopodobna. A ponieważ rodzice również nie zachowują się tak, jak chcą, tylko zgodnie z własnymi przekonaniami, które nakazują im reagować tak, a nie inaczej, więc jedynie uświadomienie sobie tych założeń pozwala na kontrolę swojego zachowania – czyli zmianę, która automatycznie powoduje zmianę zachowania dziecka.
Nie można rozmową przeprogramować umysłu dziecka, bo mózg uczy się na doświadczeniu, nie na słowach. Bardzo często dzieci wiedzą, jak należy się zachować, ale emocje tworzone przez zapisane wcześniej skojarzenia każą im reagować zupełnie inaczej.
Weźmy jakiś neutralny przykład – wyobraźmy sobie, że małe dziecko nie ma kontaktu z psami (nie ma doświadczenia) i zostanie boleśnie ugryzione przez przypadkowego psa. Jego umysł zapisze skojarzenie psa oraz strachu i bólu jako generalną zasadę („psy gryzą i są niebezpieczne”) – odtąd będzie się panicznie bało WSZYSTKICH psów. Będzie to trwało tak długo, jak długo nie uda się przekonać jego umysłu, że nie wszystkie psy są groźne. Dziecko będzie reagować zgodnie ze swoimi emocjami, czyli bać się i unikać psów, bez względu na to, jak bardzo będziemy je przekonywać, że inne psy są przyjazne. Ale jeżeli mądry rodzic pomoże dziecku przełamać lęk i podejdzie z nim do psa w kagańcu, przekona do pogłaskania łagodnego psa znajomych i zaaranżuje zabawę ze szczeniakiem, to zgodnie z nowym doświadczeniem umysł dziecka stopniowo zmieni skojarzenie („nie wszystkie psy gryzą”) i przestanie reagować lękiem na widok psa – zostanie celowo i skutecznie przeprogramowany.
Rozmowa nie ma mocy dokonania zmiany w czyimś umyśle. Czyjeś słowa mogą jedynie drugą osobę zainspirować – sprawić, że zechce świadomie przeciwstawić się lękowi, zareagować wbrew swojemu dotychczasowemu doświadczeniu i w ten sposób uzyskać nowe, odmienne doświadczenie i nowe, zweryfikowane przekonanie, które nie będzie wytwarzać negatywnych emocji. Jednak świadomość człowieka dorosłego jest nieporównywalnie większa niż świadomość dziecka, dlatego im dziecko jest młodsze, tym bardziej jest to zadanie dla rodziców – i po to powstała ta książka.
Dzieci jak lustro odbijają przekonania swoich rodziców i opiekunów. Nie wszystko nam się w tym odbiciu podoba i nie zawsze widzimy wyraźnie, co jest odbiciem czego. To, czego chce mama, łączy się z tym, co jest ważne dla taty, i z tym, kim jest dziecko – jakiej jest płci, jakie ma miejsce wśród rodzeństwa, ile innych osób ma na nie stały wpływ, jakie ma biologiczne predyspozycje, jakie są okoliczności, w których się rozwija. Trzeba trochę wprawy, żeby rozróżnić, co jest źródłem czego, żeby w wielopłaszczyznowym obrazie zobaczyć liniowe zależności, bezpośrednie odbicia. Trzeba zewnętrznej perspektywy, bo od środka nie widać za wiele. To jest właśnie zadaniem tej książki, która jest jak atlas anatomii człowieka – mówi o „szkielecie” wspólnym dla nas wszystkich: o mechanizmach rządzących ludzkim zachowaniem.
Uprzedzam, że jeśli ktoś szuka gotowych recept, scenariuszy czy technik do zastosowania, tutaj tego nie znajdzie. Dlaczego? Bo nie ma dwóch takich samych sytuacji ani dwojga takich samych dzieci. Nie ma uniwersalnego zestawu narzędzi do naprawy „zepsutego” dziecka. Czasem krzyczące dziecko trzeba zignorować, a czasem przytulić, bo krzyk może być zarówno zimną manipulacją i manifestacją poczucia kontroli, jak i gorącym wybuchem uczucia bezsilności i potrzeby zostania zrozumianym. Właściwa reakcja zależy od zrozumienia kontekstu – od zrozumienia tego, co się dzieje, od zrozumienia uczuć i intencji dziecka. Ta książka ma pomóc rodzicom zrozumieć, co się dzieje z ich dzieckiem, i elastycznie wybrać właściwą reakcję. Mówiąc „reakcję”, mam na myśli działanie, nie słowa, jak wyjaśniłam wyżej.
To nasze doświadczenia tworzą nasze przekonania, a przekonania wpływają na sposób, w jaki reagujemy, jak się zachowujemy wobec innych ludzi. Sposób, w jaki reagujemy na zachowanie naszych dzieci, tworzy ich przekonania, które kształtują ich reakcje i będą wpływać na wychowanie ich dzieci. W ten sposób dziedziczymy z pokolenia na pokolenie pewne założenia, także te krzywdzące, tworzące niepożądane zachowania. Te przekonania stają się naszym wewnętrznym autopilotem, który poza naszą świadomością wyznacza kierunek i efekt wychowania naszych dzieci. Wydaje nam się, że robimy inaczej to, co nasi rodzice robili źle, a efekt jest ten sam – bo zmieniamy działanie, ale nie przekonania. Albo że postępujemy tak samo, jak nasi rodzice, gdy robili coś dobrze, a efekt jest odwrotny – bo powtarzamy działania, ale wychodzimy z innych założeń… Dlatego proponuję remanent własnych przekonań i świadomy wybór tego, co chcemy osiągnąć w wychowaniu.
Alicja Zdańkowska
ROZDZIAŁ 1 –O WSPOMNIENIACH WŁASNEGO DZIECIŃSTWA
– jest w pewnych obszarach zablokowane, w innych rozhamowane;
– pozornie zgadza się z rodzicami, ale czuje się nieszczęśliwe;
– często występuje z pozycji ofiary;
– ma problemy z wyrażaniem siebie, swoich uczuć i potrzeb;
– nie jest autentyczne, spontaniczne, sprawia wrażenie, jakby odgrywało jakąś rolę.
– koncentracja na jednej formie miłości (tej, której brakowało w jego dzieciństwie) kosztem innych sposobów okazywania uczuć;
– zawyżone wymagania wobec dziecka w jednym obszarze (szczególnie ważnym dla rodzica) i zaniżone w innych;
– wewnętrzny przymus powtarzania zachowań, które powodują konflikty lub złe samopoczucie dziecka.
Często we wspomnieniach dorosłych z własnego dzieciństwa dominuje jakiś brak – materialny (np. pieniędzy, zabawek, ubrań) lub emocjonalny (uwagi, pochwał, bliskości fizycznej, poświęcanego czasu, stanowczości, prawdomówności itp.). Tak naprawdę jest to zawsze brak emocjonalny, związany z poczuciem własnej wartości – niedostatek materialny (podobnie jak wady fizyczne, kalectwo) nie ma znaczenia sam w sobie, staje się istotny wtedy, kiedy wpływa na nasz obraz siebie, na to, że postrzegamy siebie jako gorszych, porównując się do innych.
Pamiętając to, czego nam kiedyś brakowało, tworzymy założenie, że obdarzenie własnego dziecka tym, za czym sami tęskniliśmy, uszczęśliwi je bezwarunkowo i całkowicie. Dajemy wtedy dziecku coś w nadmiarze – czasem są to prezenty, czasem bezkrytyczne wychwalanie, czasem pozwalanie na zbyt wiele. Niekiedy postępujemy odwrotnie – jeśli nie zaznaliśmy granic, stosujemy wojskowy rygor; jeśli wierzymy, że skrzywdził nas brak wymagań naszych rodziców wobec nas, wymagamy podwójnie od swoich dzieci. Wierzymy, że to, czego nam brakowało, to klucz do szczęścia dla naszego dziecka. Dajemy głównie to i dajemy w nadmiarze, paradoksalnie tworząc… niedostatek (który nasze dziecko będzie próbowało zrekompensować swojemu dziecku!). Bo dając za dużo pieniędzy, nie uczymy zaradności; nadmiernie chwaląc, nie uodparniamy na krytykę; za bardzo krytykując, nie pozwalamy na rozwój własnej tożsamości… Innymi słowy, wcale nie uszczęśliwiamy swojego dziecka, a jedynie zastępujemy jeden brak innym. Gdyby popatrzeć głębiej, okazałoby się, że tak naprawdę jest to ten sam brak w różnych postaciach – brak zrozumienia. Brak zrozumienia, czego potrzebuje dziecko – to konkretne dziecko, w tej konkretnej sytuacji. Czasem potrzebuje wsparcia, czasem konstruktywnej krytyki; czasem przytulenia, a czasem postawienia twardych wymagań; czasem poświęcenia mu więcej czasu, czasem zostawienia mu więcej swobody; czasem zmotywowania, czasem nauczenia odpoczywania i odpuszczania. Dziecko potrzebuje pomocy dorosłego w zrozumieniu swoich autentycznych potrzeb, a więc czegoś odwrotnego do schematów, sztywnych zasad czy jakiejkolwiek matrycy w umyśle rodziców.
Dawanie tworzy potencjał, wymaganie – wiarę w siebie potrzebną do jego urzeczywistnienia.
Przede wszystkim trzeba postawić na elastyczność, nie na sztywny, automatyczny sposób reagowania