49,00 zł
To literatura mnie przejrzała, to przez nią czułem się przyłapany, to ona ukazywała mi stany rzeczy, których nie byłem świadomy albo byłem świadomy bezrefleksyjnie. Rzeczywistość literatury obudziła moją uwagę i mój krytycyzm wobec rzeczywistej rzeczywistości. Uświadomiła mnie co do mnie samego i co do tego, co działo się wokół mnie.
Teraz znane możliwości przedstawiania świata już mi nie wystarczają, ani jako autorowi, ani jako czytelnikowi. Każda możliwość istnieje dla mnie tylko raz. Naśladowanie tej możliwości później nie jest już możliwe. Wszelki model przedstawiania zastosowany po raz drugi, nie wnosi już nic nowego, stanowi co najwyżej jakiś wariant. Model przedstawiania rzeczywistości zastosowany po raz pierwszy może być realistyczny, za drugim razem jest już manierą, jest irrealny, nawet jeśli zechce się ponownie określać mianem realistycznego.
Normatywna koncepcja literatury ma tymczasem piękne określenie dla tych, którzy wzbraniają się przed pisaniem opowieści, którzy szukają nowych sposobów przedstawiania świata i wypróbowują je na świecie, nazywając ich „mieszkańcami wieży z kości słoniowej”, „formalistami”, „estetami”. Otóż chętnie pozwolę określać siebie mianem mieszkańca wieży z kości słoniowej, ponieważ uważam, że szukam metod, modeli dla literatury, która już jutro (albo pojutrze) określana będzie jako realistyczna, wtedy mianowicie, kiedy również te metody nie będą się już nadawały do użytku, ponieważ staną się manierą, która tylko pozornie będzie naturalna, tak jak teraz fikcja jako środek przedstawiania rzeczywistości w literaturze jest wciąż jeszcze pozornie naturalna.
Z eseju Jestem mieszkańcem wieży z kości słoniowej
***
Nie myśli się (…), że za pomocą języka można zmanipulować dosłownie każdą rzecz. Nie potrzebuję przecież wyliczać rzeczy, które zostały już zmanipulowane za pomocą języka i które jeszcze zostaną zmanipulowane. Lekceważy się, jak bardzo język podatny jest na manipulację, we wszelkich społecznych i indywidualnych celach. Lekceważy się, że świat nie składa się z samych przedmiotów, lecz także z języka przypisanego do tych przedmiotów. Kiedy języka jedynie się używa, zamiast w nim i za jego pomocą opisywać, nie wskazuje się na źródła błędów w języku, tylko samemu pada ich ofiarą.
Z eseju O spotkaniu Grupy 47 w USA
***
Literatura zaangażowana nie istnieje. To pojęcie stanowi sprzeczność samą w sobie. Istnieją zaangażowani ludzie, ale nie istnieją zaangażowani pisarze. Pojęcie „zaangażowania” ma charakter polityczny. Można je zastosować w najlepszym razie do „pisarzy” politycznych, niebędących jednak pisarzami w tym sensie, który nas tu interesuje, tylko politykami, którzy piszą to, co chcą powiedzieć.
Zaangażowanie jest zatem pojęciem nieliterackim. Jednoznaczność, celowość, powaga zaangażowania przeczą istocie sztuki: ta nie jest ani jednoznaczna, ani wieloznaczna, zawiera w sobie znaczenia niepoliczalne, nieograniczone, można by równie dobrze powiedzieć, że w ogóle nie ma znaczenia, które by wykraczało poza nią, ona jest znaczeniem. W każdym razie znaczenia utworu literackiego nie można wyjaśnić jakimiś innymi słowami: natomiast zaangażowanie daje się przekazać także innymi słowami, użycie innych słów nie zmienia jego znaczenia: zaangażowanie jest określone materialnie, literatura natomiast formalnie: jeśli zmieni się jej forma, wówczas zmieni się także jej istota.
Z eseju Literatura jest romantyczna
***
Okazuje się więc, że porównania służą przede wszystkim do tego, żeby za pomocą jednego zdania odstawić porównywany przedmiot do lamusa: każde dalsze zajmowanie się nim jest zbędne, bo przecież służy on już tylko do przeprowadzania porównań, istnieje tylko jako wyraz określonej wartości, jako wyraz określonego uczucia: ulegając przemianie, przedmiot staje się wyrazem awersji. Cała bieda i zarazem wielkość porównań tego rodzaju polega na tym, że na tej zasadzie każdy przedmiot na świecie, stając się w świadomości sformalizowanym wyrazem określonego uczucia i określonej wartości, może być porównywany z każdym innym przedmiotem, w hierarchii uczuć istnieje tylko nad- i podrzędność — nie ma tam rzeczy nieporównywalnych, nic nie pozostaje poza zasięgiem świadomości jedynie dlatego, że jest niezrozumiałe, obce czy trudne: właśnie dlatego, że coś jest niezrozumiałe, obce i trudne, jedynym wyjściem jest porównać to coś z czymś innym.
Z eseju Teatr i film: nieszczęsne porównania
***
Z wyjątkiem filmów, które obywają się bez modelowej fabuły, bez akcji rozwijającej się konsekwentnie od początku do końca, bez obrazów powiązanych tematycznie w jedną całość, wszystkie pozostałe filmy posługują się strukturami stworzonymi na ich użytek przez literaturę. Byłyby one nie do pomyślenia i nie do obejrzenia bez wstępnej pracy literatury, która przygotowała odpowiednie struktury dla tych filmów. Nie znaczy to rzecz jasna, że wszystko w tych filmach ma charakter literacki: literatura odpowiedzialna jest zawsze jedynie za strukturalny model filmu i tylko (tylko!) w odniesieniu do modelu strukturalnego można filmy fabularne porównywać z literaturą (bądź też z inscenizacjami teatralnymi).
Z eseju Problemy przybierają w kinie postać gatunku filmowego
Ebooka przeczytasz w dowolnej aplikacji obsługującej format: