Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kazanie na Górze nie jest najpierw kodeksem moralnym. Nie należy go też traktować wyłącznie jako mądrościowy zbiór pouczeń. Trzeba nam je medytować przede wszystkim jako autoportret Jezusa, opis Jego własnego sposobu życia. Oddaje ono bowiem najgłębsze postawy Jezusowego Serca. Stąd w prezentowanych rozważaniach autor łączy Kazanie na Górze z całym życiem Chrystusa: Jego modlitwą, głoszeniem Dobrej Nowiny, budowaniem więzi z Apostołami, a przede wszystkim z Jego męką, śmiercią i Zmartwychwstaniem. Radykalne wyzwania Kazania na Górze, odczytywane w perspektywie miłości do Jezusa, są dla nas obietnicą, że nasze życie może zmieniać się pod wpływem Ewangelii i stawać się podobne do Jego życia.
Wydanie na podstawie: Józef Augustyn SJ, Kazanie na Górze. Rozważania rekolekcyjne oparte na "Ćwiczeniach duchownych" św. Ignacego Loyoli. Synteza Wydawnictwo M, Kraków 2001
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 303
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
WPROWADZENIA DO MEDYTACJI
I. NIGDY NIKT NIE PRZEMAWIAŁ TAK JAK TEN CZŁOWIEK
Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie podniósł na Niego ręki.
Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: Czemu go nie pojmaliście? Strażnicy odpowiedzieli: „Nigdy jeszcze nikt tak nie przemawiał jak ten człowiek”. Odpowiedzieli im faryzeusze: „Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty” (J 7, 44-49).
Modlitwa przygotowawcza: „Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu”1.
Obraz do medytacji: W niniejszej medytacji odwołajmy się do obrazu Jezusa szczególnie nam bliskiego, obrazu, który ukazuje Jego piękno, prostotę i pokorę.
Prośba o owoc medytacji: Prośmy o łaskę uważnego i ofiarnego słuchania Kazania na Górze tak, by mogło ono odcisnąć się nie tylko w naszych umysłach i sercach, lecz przede wszystkim w naszym życiu codziennym. Módlmy się o zachwyt i fascynację Osobą i nauczaniem Jezusa, by dane nam było doświadczyć, że nigdy jeszcze nikt tak nie przemawiał jak ten człowiek i nikt nie żył w taki sposób jak On.
1. Słowo Jezusa odbiciem Jego życia
Rozpoczynając ośmiodniowe rekolekcje, chciejmy docenić łaskę, że możemy przez osiem dni oddawać się wyłącznie modlitwie. Jest ona dana niewielu. Mało kto bowiem może pozwolić sobie, by na ponad tydzień oddalić się od wszystkich ważnych spraw codziennego życia (rodziny, pracy) i zająć się jedynie tym, co najważniejsze: swoją relacją z Bogiem. Doceniając tę łaskę, chciejmy dobrze z niej skorzystać.
Słowo jest zrodzone z osoby. Każde słowo, które wypowiada człowiek, jest symbolem, znakiem życia. Tak jest w naszych codziennych relacjach z najbliższymi, w relacjach zawodowych, w przypadkowych spotkaniach. Tak dzieje się również w relacji do Boga. Nasze słowa opisują całe ludzkie życie: zarówno pragnienia, dążenia, tęsknoty, dobre wybory, decyzje, czyny, jak i wszystkie obawy, lęki, ucieczki czy upadki.
Za każdym słowem kryje się jakieś życie. Także puste słowa świadczą o naszym życiu. Puste słowo jest znakiem pustego życia. Jeżeli żyjemy pełnią życia, wówczas nasze słowa są pełne znaczenia. Opowiadają o głębokim i bogatym życiu. Nawet kiedy kłamiemy, często w sposób niezamierzony odsłaniamy to, co w nas najprawdziwsze. Analiza własnych kłamstw mogłaby być nieraz dobrą diagnozą naszego życia. Może bowiem wskazać na nasze obawy, lęki, nieuporządkowane uczucia i pragnienia.
Również słowa Jezusa są odbiciem Jego życia. Zawierają Jego pragnienia, zamiary, dążenia i czyny. Kazanie na Górze, które jest syntezą Dobrej Nowiny głoszonej przez Zbawiciela, będziemy rozważać więc w ścisłym powiązaniu z całym Jego życiem, szczególnie zaś z Jego Wcieleniem, śmiercią i Zmartwychwstaniem. Niezwykłe znaczenie Kazania na Górze płynie z Osoby Chrystusa. Jego słowa interpretują Jego życie, opowiadają o Nim.
W czasie tych rekolekcji prośmy, abyśmy przez rozważanie nauczania Jezusa dopuszczeni zostali do pragnień i zamiarów Jego Boskiego Serca oraz całego Jego życia. Prośmy też, by Jego życie i nauczanie stało się wielkim światłem dla poznania naszego życia. Będzie to możliwe tylko wówczas, gdy z odwagą wejdziemy zarówno w rozważanie słowa Bożego, jak i z jego pomocą w całe nasze życie: w naszą historię i teraźniejszość.
2. Kazanie na Górze drogą naśladowania Jezusa
Kazanie na Górze jest nie tylko kodeksem moralnym. Nie należy go też traktować jako mądrościowego zbioru pouczeń genialnego Nauczyciela. Chociaż w Kazaniu na Górze Jezus naprowadza nas na rozwiązania najważniejszych problemów moralnych, a Jego pouczenia w wielu punktach pokrywają się z nauczaniem wielkich myślicieli i mędrców, to jednak jest ono dla nas czymś więcej – jest drogą do Jezusa. Będziemy je rozważać, aby spotkać się z Jezusem Zmartwychwstałym obecnym w całej ludzkości, w Kościele i w życiu każdego z nas. Będziemy chcieli w słowach Kazania na Górze znaleźć samego Jezusa.
Wszystkie ewangeliczne perykopy opowiadają przede wszystkim o życiu Jezusa. Także Jego nauczanie mówi o Nim samym. On bowiem jako pierwszy żyje tym, co głosi. W Kazaniu na Górze Jezus opisał dla nas własne doświadczenie duchowe i moralne, które jako pierwszy wcielił w życie. Trzeba nam więc rozważać Kazanie jako interpretację życia Chrystusa. Oddaje ono bowiem najgłębsze postawy Jego Serca wobec Boga i wobec ludzi. Stąd też rozważając słowa Kazania, będziemy nieustannie nawiązywać do życia Jezusa: do Jego spotkań z ludźmi, do Jego modlitwy, cudów i więzi z Apostołami, a przede wszystkim do Jego męki, śmierci i Zmartwychwstania.
Prośmy, abyśmy kontemplowali Kazanie na Górze jako sposób życia Syna Bożego, który dla nas stał się człowiekiem, umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał. Jezus uczy nas żyć, pokazując nam własne życie; uczy nas miłości, opowiadając o swojej miłości do ludzi i Ojca niebieskiego; uczy cierpieć, przyjmując kielich męki z rąk swojego Ojca; uczy ubóstwa, żyjąc ubogo i dzieląc życie z ubogimi; uczy przebaczenia, modląc się na krzyżu za swoich prześladowców. W Kazaniu na Górze Jezus opowiada nam, kim jest On sam i kim my będziemy, jeżeli pójdziemy Jego śladami i będziemy usiłowali wcielać w życie Jego nauczanie.
3. Ukorzenie się przed Jezusem
Medytacja Kazania na Górze to doskonałe zwierciadło, dzięki któremu możemy poznać najgłębsze zamiary, dążenia i pragnienia naszego serca. Medytując je, będziemy mogli porównać życie Jezusa z naszym życiem, Jego służbę z naszą służbą, Jego myślenie z naszym myśleniem, Jego uczucia z naszymi uczuciami, Jego miłość z naszą miłością, Jego przebaczenie z naszym przebaczeniem.
Kontemplując w ten sposób Kazanie, nie będziemy czuli się oskarżani przez Jezusa, ale raczej zaproszeni do odkrywania wielkich horyzontów miłości Boga do człowieka, która objawiła się w tajemnicy Wcielenia. Sami zaś winniśmy czuwać, aby nasze mało świadome superego nie zdominowało naszej medytacji Kazania. Pierwszym owocem rozważań nauki Jezusa nie może być poczucie zawstydzenia, które prowadziłoby nas do poniżenia i upokorzenia.
Prośmy, abyśmy medytując radykalne wymagania Kazania na Górze, nie odczytywali ich jako oskarżenia przeciwko naszemu życiu pełnemu kruchości, słabości i grzechów. Jeżeli będziemy rozważać Kazanie w perspektywie miłości Jezusa do nas, wówczas radykalne sformułowania ewangeliczne nie będą nas oskarżać i upokarzać, ale staną się dla nas wyzwaniem, byśmy odpowiadali naszą ubogą miłością na Jego Boską miłość. Wielka mowa Kazania jest zaproszeniem uczniów do boskiej doskonałości: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 48).
Radykalne stwierdzenia ewangeliczne odczytywane w perspektywie miłości Jezusa są też dla nas wielką obietnicą, że i nasze życie może ulegać przemianie i stawać się podobne do życia Jezusa. Dostrzegając na co dzień nasze różnorodne słabości, często nie wierzymy, że możemy je w sobie zwyciężyć. Kiedy ogarnia nas lęk o siebie i naszą przyszłość, bardzo trudno nam uwierzyć, że możemy Bogu zaufać. Kiedy zaś czujemy się bardzo zranieni przez bliźniego i rodzi się w nas pragnienie odwetu, trudno nam sobie wyobrazić, że możemy przebaczyć. Medytacja Kazania na Górze budzi wiarę w nowe możliwości i siły, które zrodzą się w nas pod wpływem łaski.
Medytując Kazanie, łatwo dostrzeżemy przepaść, jaka istnieje pomiędzy naszym życiem a życiem Jezusa. Jednak przepaść ta stanie się wyzwaniem. Jezus niczym pedagog będzie nas bowiem z miłością i delikatnością korygował i poprawiał, a w razie potrzeby także upominał i ganił. Długa mowa Kazania to wyraz cierpliwej pracy Jezusa z uczniami. Dzięki Jego nauczaniu zrozumiemy, że bez łaski Bożej nie możemy nic dobrego uczynić ani w naszym życiu, ani w życiu innych.
Rozważając Kazanie na Górze, będziemy prosić, byśmy mogli ocenić naszą codzienność, szczególnie tę trudną, w świetle Ewangelii. Zaskakujące, niekiedy wręcz brutalne zderzenie z twardymi realiami życia odsłania nasze wątłe ludzkie siły i nasze ludzkie granice. Bywamy nieraz zaskakiwani własnymi reakcjami i zachowaniem. Dziwimy się sobie, bo tak naprawdę nie przeczuwamy, co tli się na dnie naszego serca. Życie codzienne, które układamy sobie po swojej myśli, najczęściej nie jest w stanie odsłonić tego, co w nas drzemie naprawdę. Niespodziewane, trudne sytuacje życiowe pomagają nam dojrzeć nasze niepokoje, codzienne zbytnie troski, ułudy, podatność na zranienie, ułomność czy moralną słabość.
Prośmy o wielką otwartość serca w czasie rekolekcji, byśmy potrafili przyjąć to, co Jezus w tych dniach zechce nam ofiarować. Prośmy też, byśmy nie ulegali zbędnemu niepokojowi i nie usiłowali zmieniać naszego życia jedynie siłą naszej woli i odruchami niecierpliwości. Możemy być pewni, że pokorna medytacja Kazania będzie dla nas potwierdzeniem naszych szczerych dążeń i pragnień poznawania, miłowania i naśladowania Jezusa. Jezus nie tylko będzie nas wzywał do wewnętrznej przemiany, lecz przede wszystkim będzie nam nieustannie ofiarowywał siebie samego. Dzięki Kazaniu doświadczymy Jego ofiarnej i hojnej miłości, która objawiła się w Jego życiu, męce i Zmartwychwstaniu, i będziemy mogli na nią odpowiedzieć naszą ludzką miłością.
4. Fascynacja Jezusem i Jego nauką
Bł. Jan Paweł II podczas pamiętnej pielgrzymki do Ziemi Świętej w Roku Jubileuszowym, przemawiając do młodzieży na Górze Błogosławieństw, powiedział: „Ileż pokoleń przed nami głęboko poruszyło Kazanie na Górze! Ilu młodych ludzi w ciągu wieków zgromadziło się wokół Jezusa, aby słuchać słów o życiu wiecznym, tak jak wyście się tutaj dziś zgromadzili! Ile młodych serc natchnęła moc Jego osobowości i zniewalająca prawda Jego orędzia! To cudowne, że tutaj jesteście”.
Możemy i o nas powiedzieć w tych dniach: „To cudownie, że tu jesteśmy”. I nas bowiem Kazanie na Górze będzie dogłębnie poruszać. Będzie także wielkim natchnieniem dla naszego życia: dla naszej modlitwy, miłości bliźniego, pracy, duchowych wysiłków. Możemy być pewni, że Kazanie na Górze rozważane cierpliwie i z hojnością, zdynamizuje nasze życie ludzkie i duchowe. Odkrywając piękno Kazania, odkryjemy także piękno Jego Autora – Jezusa. Dzięki medytacji Kazania zachwycimy się Osobą Jezusa. Nie możemy bowiem naprawdę wcielić w nasze życie Ewangelii Jezusa, kierując się jedynie niezdrowym poczuciem winy lub poczuciem obowiązku czy lęku o siebie. Jezus zaś sam pokaże nam, że także nasze życie może być piękne i dobre.
„Kazanie odsłania w sposób dyskretny uczucia, duszę i oblicze duchowe Chrystusa. Możemy więc słowa Kazania na Górze odnieść do samego Chrystusa i zobaczyć, jak On je wypełnił w swoim życiu i jaką cechę Jego duszy one odkrywają. Kazanie na Górze jest najwierniejszym portretem Chrystusa, jaki możemy otrzymać, a przez to najwłaściwszym wzorem życia, jaki może być nam zaproponowany. Wreszcie, jeśli jest prawdą, że Kazanie ukazuje nam intencje Ducha Świętego wobec nas, to możemy w nim rozpoznać cechy życia i oblicze Chrystusa, które Duch Święty pragnie w nas odbić, tak, aby uczynić nas na obraz i podobieństwo Syna Bożego” – pisze znany dwudziestowieczny teolog Servais-Théodore Pinckaers OP.
Wzywając do nawrócenia siebie i innych, możemy popełniać pewien błąd: odwoływać się przede wszystkim do poczucia zagrożenia i lęku. Niemoralne zachowania mają rzeczywiście swoje negatywne konsekwencje. Doświadczamy ich na co dzień. Jeżeli żyjemy w sposób nieuporządkowany, chaotyczny, nasze życie z czasem się rozsypuje. I choć argument zagrożenia jest prawdziwy, to jednak nie ma on wewnętrznej mocy, dzięki której moglibyśmy zmienić swoje życie. Nauczanie katechetyczne, rekolekcyjne czy homiletyczne może zbyt często odwołuje się do poczucia winy i lęku o siebie. Nie pomagamy sobie i innym, pomnażając lęki – własne i cudze. W ewangelicznej moralności nie ma lęku, ponieważ jest ona inspirowana miłością: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości (1 J 4, 18). Coś, co wypływa z lęku, nie wypływa z miłości.
Poczucie zagrożenia i strach nie mają mocy budowania. Co najwyżej mogą powodować chwilową ucieczkę z obranej złej drogi. Na dłuższą metę jednak nie są w stanie budować ludzkiego życia. Człowiek może przyjąć Osobę Jezusa i Jego Ewangelię jako najwyższą wartość tylko wówczas, kiedy się Nim naprawdę zachwyci. Na kartach Ewangelii nie odnajdujemy tanich pochwał Jezusa i Jego nauki. Sama Ewangelia jest jednym wielkim zachwytem, jedną wielką fascynacją Osobą Jezusa i Jego nauczania. Jeżeli uczniowie poszli za Jezusem, to właśnie dlatego, że doświadczyli niezwykłej mocy, piękna i wielkości zarówno Jego Osoby, jak i Jego nauczania.
W Ewangeliach mamy ślady zachwytu Jezusem i Jego nauką wyrażane przez ludzi, którzy przypadkowo mieli możność zetknąć się z Nim. Oto pewnego dnia kapłani wraz z faryzeuszami wysłali strażników, aby pojmali Jezusa (J 7, 32). Oni wrócili jednak, nie spełniwszy wydanego im rozkazu. Przełożeni pytają ich: Czemu go nie pojmaliście? Wówczas strażnicy w bardzo dziwny sposób usprawiedliwiają się: Nigdy jeszcze nikt tak nie przemawiał jak ten człowiek. Wrogo nastawieni do Jezusa faryzeusze zachwyt nad Jego nauczaniem odczytali jako zagrożenie dla siebie. Dają więc strażnikom odpowiedź, w której wiele jest pogardy nie tylko dla Jezusa, lecz także dla prostych ludzi: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty.
Spontaniczna reakcja strażników na nauczanie Jezusa to ślad niezwykłego wrażenia, jakie wywierał On swoją Osobą i nauczaniem. Jeżeli uczniowie zapamiętali tak wiele pouczeń, przypowieści i innych wypowiedzi Jezusa, to dzięki temu, że Osoba Mistrza i całe Jego nauczanie wywarło na nich ogromne wrażenie. Odciskało się ono w ich sercach i umysłach. A w momencie zesłania Ducha Świętego otrzymali szczególne światło, które otwarło ich pamięć i dzięki któremu mogli ponownie odkryć i zrozumieć to, czego nauczał. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus (J 2, 22).
Prośmy więc, byśmy odkryli „nowość” Jezusa i Jego nauki. Całe Jego życie, wraz z nauczaniem, śmiercią i Zmartwychwstaniem, nie przestaje i dziś być wielką Ewangelią – Dobrą Nowiną dla każdego człowieka i dla całej ludzkości. To w imię tego właśnie przekonania Kościół ciągle od nowa podejmuje wielki trud ewangelizacji świata. Ewangelia się nie starzeje. Święci, mistycy potrafili odkryć absolutną jej nowość. Przeżywali ją ciągle z nowym zapałem. Franciszek z Asyżu już osiem wieków wspominany jest jako święty, który odkrył nieprzemijającą wartość Ewangelii. I nadal nie przestaje być dla wielu niezwykłym wzorem świeżego spojrzenia na Jezusa i Jego Ewangelię. Prośmy i my o fascynację, o zachwyt Ewangelią, tak jakby ona dzisiaj była głoszona, jakby wszystko zaczynało się od teraz.
II. WSTĄP DO MNIE NA GÓRĘ I POZOSTAŃ TAM
Pan rzekł do Mojżesza: „Wstąp do Mnie na górę i pozostań tam, a dam ci tablice kamienne, Prawo i przykazania, które napisałem, aby ich pouczyć”. Wstał więc Mojżesz i Jozue, jego pomocnik, i wstąpił Mojżesz na górę Bożą […]. Gdy zaś Mojżesz wstąpił na górę, obłok ją zakrył. Chwała Pana spoczęła na górze Synaj, i okrywał ją obłok przez sześć dni. W siódmym dniu [Pan] przywołał Mojżesza z pośrodka obłoku. A widok chwały Pana był w oczach Izraelitów jak ogień pożerający na szczycie góry. Mojżesz wszedł w środek obłoku i wstąpił na górę. I pozostał Mojżesz na górze przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy (Wj 24, 12-13. 15-18).
Modlitwa przygotowawcza: „Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (Ćd 46).
Obraz do medytacji: Przedstawmy sobie Jezusa, który naucza w różnych miejscach: na łonie przyrody – na górze, nad jeziorem Genezaret – w synagodze, w świątyni.
Prośba o owoc medytacji: Prośmy o łaskę zaangażowania, hojności i ofiarności, byśmy słuchając uważnie Jezusa, pozwalali Mu działać w naszym życiu. Prośmy również, abyśmy pokonując zniecierpliwienie i odruchy buntu, coraz pokorniej otwierali się na nieprzewidywalne Boże działanie.
1. Pan zstąpił na górę Synaj
W religiach starożytnych wzniesienia i góry były szczególnymi miejscami kultu bóstw. Grecki Akropol z jego świątyniami służył potrzebom kultu religijnego. Na polskich ziemiach góra Ślęża była słowiańskim miejscem kultu. Góry uważano za miejsce pobytu bogów i na nich budowano świątynie, składano ofiary, oddawano cześć bogom. Góry były uznawane za miejsca łączące niebo z ziemią, świat widzialny z niewidzialnymi. Niemal wszystkie największe biblijne spotkania człowieka z Bogiem dokonują się na górze. Nie tylko w Starym Testamencie, lecz także w Ewangeliach góry mają swoje bardzo doniosłe znaczenie religijne i duchowe.
Jahwe wybrał górę Synaj i na niej objawił Mojżeszowi swoje imię, zawarł przymierze z narodem wybranym, dał mu Dziesięć Przykazań. Synaj to góra święta. Nikt nie mógł na nią wstąpić poza Mojżeszem. Bóg polecił mu: Oznacz ludowi granice dokoła góry i powiedz mu: Strzeżcie się wstępować na górę i dotykać jej podnóża, gdyż kto by się dotknął góry, będzie ukarany śmiercią (Wj 19, 12). Góra, zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, symbolizuje miejsce spotkania człowieka z Bogiem. Jest ono możliwe tylko dzięki zaproszeniu samego Boga. Człowiek nie może „wejść na górę” jedynie z własnej woli i o własnych siłach. Uzurpatorskie wstępowanie „na górę” grozi śmiercią. To bardzo ważna prawda. Każda religijność budowana z ludzkiego wyboru i tylko ludzką mocą ma charakter destrukcyjny, śmiercionośny. Obserwujemy to zarówno w zdegenerowanych formach religijnych, jakimi są sekty, jak i w religijności faryzejskiej, którą Jezus z konsekwencją demaskował i zwalczał. Życie duchowe budowane tylko na sobie i swoimi siłami, także wtedy, gdy posługuje się treściami Ewangelii, ogranicza i zniewala zarówno siebie, jak i bliźnich.
Pan zstąpił na górę Synaj, na jej szczyt. I wezwał Mojżesza na szczyt góry, a Mojżesz wstąpił (Wj 19, 20). To Pan wybiera dla nas górę, zstępuje na nią i On sam czyni ją dla nas miejscem spotkania z sobą. Podobnie jak Mojżesza, tak i nas Bóg zaprasza na górę spotkania. Rekolekcje, które odprawiamy, będą właśnie owym pozostawaniem na górze wobec Pana. Rozpoczynając rekolekcje, dziękujmy Bogu za zaproszenie na spotkanie z Nim na Górze Błogosławieństw. Prośmy też o łaskę wewnętrznego zaangażowania, która otworzy nas na uważne słuchanie Jezusa i pozwoli nam owocnie skorzystać z tych dni skupienia, ciszy i modlitwy.
2. Oczekiwanie na Boga
Gdy zaś Mojżesz wstąpił na górę, obłok ją zakrył. Chwała Pana spoczęła na górze Synaj, i okrywał ją obłok przez sześć dni. W siódmym dniu [Pan] przywołał Mojżesza z pośrodka obłoku. A widok chwały Pana był w oczach Izraelitów jak ogień pożerający na szczycie góry. Mojżesz wszedł w środek obłoku i wstąpił na górę. I pozostał Mojżesz na górze przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy.
Obłok w Biblii jest symbolem Bożego działania, Jego wszechobecności i mocy. Obłoki są widoczne dla ludzkiego oka, ale jednocześnie pozostają nieuchwytne dla człowieka. Nie ma on żadnej mocy nad nimi, nie może nimi kierować. Biblijny obłok objawia Pana i jednocześnie Go zakrywa. W dniu Sądu Ostatecznego Chrystus powróci na ziemię na obłokach niebieskich.
To, co dzieje się w spotkaniu człowieka z Bogiem, pozostaje zawsze okryte obłokiem: wskazuje na miejsce obecności Boga, a jednocześnie je zasłania. I choć w każdym spotkaniu z Bogiem dotykamy Go, to jednak nie przestaje On być dla nas tajemnicą. Im bardziej Go poznajemy, tym głębiej doświadczamy Jego tajemnicy. Mojżesz nie od razu wchodzi w obłok: w tajemnicę Boga. Chwała Pana spoczęła na górze Synaj, i okrywał ją obłok przez sześć dni. W siódmym dniu [Pan] przywołał Mojżesza z pośrodka obłoku. Tajemnicy Boga nie dostępujemy na własne życzenie czy żądanie. Bóg sam odsłania ją przed nami w dniu wyznaczonym przez siebie. Sześć dni trwania na górze to przygotowanie serca na spotkanie z Bogiem. To czas oczyszczenia, swoistej duchowej kwarantanny.
Niecierpliwość płynąca z braku pokory, duchowego realizmu czy też pewnej powierzchowności sprawia, że oczekujemy nieraz konkretnych i dotykalnych owoców naszej modlitwy. Nie jesteśmy wówczas świadomi szukania siebie samych i własnej korzyści na modlitwie. Kiedy zaś ulegając zniecierpliwieniu, stawiamy Bogu warunki, usiłując Nim manipulować, On nie może już w nas działać w sposób wolny. Nie może też objawić nam siebie, ponieważ nie jesteśmy otwarci na Jego miłość i wolę.
W niniejszej medytacji prośmy o postawę cierpliwości i dyspozycyjności na modlitwie. Tylko bowiem w ten sposób możemy Bogu pozwolić w nas działać w sposób wolny. Prośmy również, byśmy pokonując odruchy wewnętrznego zniecierpliwienia i buntu, coraz pokorniej przyjmowali Boże działanie w naszym życiu.
3. Jezusowe wstępowanie na górę
Wstępowanie na górę, przebywanie na górze ma w Ewangeliach głębokie znaczenie. Jezus wstępuje na Górę Błogosławieństw, górę Tabor, Górę Oliwną, górę Kalwarię. O ile na górę Synaj zstępuje Jahwe, Bóg odległy i niedostępny dla prostego Izraelity, o tyle na górach, które wybiera Jezus, objawia się Bóg Człowiek, do którego może przystąpić każdy. Góry, na które wstępuje Jezus, nie są niedostępnymi szczytami, ale otwartą przestrzenią, na którą Jezus zaprasza wszystkich spragnionych miłości i prawdy.
W naszych rekolekcjach spełnia się zaproszenie, jakie Pan kieruje do nas przez Proroka Izajasza:
O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody,
przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy!
Kupujcie i spożywajcie, „dalejże, kupujcie” bez pieniędzy
i bez płacenia za wino i mleko!
Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem?
I waszą pracę – na to, co nie nasyci?
Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki
i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw (Iz 55, 1-2).
W Jezusie Chrystusie możemy Boga oglądać ludzkimi oczyma, słuchać ludzkimi uszami, możemy do Niego mówić ludzkim językiem. W Nim możemy spełnić nasze najgłębsze pragnienia – ludzkie i duchowe.
Jezus, korzystając z symboliki góry, kontynuuje wielką tradycję religijną Starego Przymierza. Na górze powołuje swoich uczniów, na górze naucza i uzdrawia. Nade wszystko zaś udaje się na górę, aby się modlić: Rozstawszy się więc z nimi, odszedł na górę, aby się modlić (Mk 6, 46). Św. Łukasz wspomina, że Jezus wyszedł na górę […] i całą noc trwał na modlitwie do Boga (Łk 6, 12). W chwili zaś niebezpieczeństwa, kiedy manipulując Jego wolnością, chciano Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę (J 6, 15). Na górze Tabor Jezus dokonuje przemienienia wobec uczniów, które zapowiada Jego rychłą śmierć i Zmartwychwstanie, a na Górze Oliwnej stacza ostateczną walkę, podczas której oddaje się całkowicie do dyspozycji Ojca. Na górze Kalwarii oddaje swoje życie w ręce Ojca, by wreszcie z Góry Oliwnej wstąpić do Ojca i zasiąść po Jego prawicy.
Nasze związanie się z Jezusem domaga się od nas wiernego kroczenia za Nim na wszystkie góry, na których On sam przebywał: na górę modlitwy, górę wewnętrznej walki, górę męki i cierpienia oraz górę chwały. W tych dniach Jezus zaprasza nas na Górę Błogosławieństw, na której przypomni nam zarówno stare Prawo Przymierza, jak i objawi nam nowe Prawo. Dwie biblijne góry – góra Synaj i Góra Błogosławieństw – są przewodnikiem dla naszego chrześcijańskiego życia. Są symbolem naszych zobowiązań wobec Boga i bliźniego. „Prawo i Błogosławieństwa razem wyznaczają drogę ku naśladowaniu Chrystusa i królewską drogę do duchowej dojrzałości i wolności. […] Orędzie [Jezusa] jest nowe, ale nie znosi tego, które już istnieje; raczej rozwija maksymalnie pełnię jego mocy. Jezus naucza, że droga miłości prowadzi do wypełnienia Prawa (por. Ga 5, 14), i nauczał On tej niezwykle ważnej prawdy na tym wzgórzu tutaj w Galilei” – mówił bł. Jan Paweł II.
Prośmy w tej medytacji o łaskę słuchania i wewnętrznego poznania zarówno Dekalogu, jak i Kazania na Górze. Prośmy też, by medytacja słowa Bożego była dla nas przede wszystkim poznaniem najgłębszych tajników synowskiej więzi Jezusa z Ojcem.
4. Zamieszkanie u Boga
Wprowadziłeś go i osadziłeś na górze swego dziedzictwa, miejscem swego pobytu uczyniłeś, Panie, w świątyni, [którą], Panie, ustanowiły Twe ręce (Wj 15, 17). Góra Synaj i Góra Błogosławieństw stają się nie tylko miejscem spotkania, lecz także miejscem zamieszkania, stają się świątynią Boga. Kiedy pierwsi uczniowie zapytają Jezusa: Nauczycielu – gdzie mieszkasz? – Jezus zaprosi ich: Chodźcie, a zobaczycie (J 1, 38-39). Nasze związanie się z Jezusem i naśladowanie Go On sam czyni naszym „mieszkaniem”. Dzięki Niemu możemy zdobyć w życiu „stałe oparcie”, poczucie zakorzenienia i bezpieczeństwa.
Odrzucenie Boga oraz relatywizm moralny sprawiają, że wielu ludzi czuje się wewnętrznie bezdomnymi, zagubionymi i niepewnymi siebie. Brak im zarówno zakorzenienia we własnym życiu, jak i oparcia w bliźnich. Człowiek, który nie pozwala się wprowadzić na górę dziedzictwa Boga, staje się bezdomny, zagubiony; traci poczucie wartości i sensu życia. Bezdomność współczesnego człowieka przedstawia dramatycznie kard. Godfried Danneels, były prymas Belgii: „Cała nasza cywilizacja jakby oziębła, miłość także. […] Jesteśmy jak ptaki zimą. W oczekiwaniu gromadzimy się wokół rzadkich źródeł ciepła, w tych ostatnich miejscach naszej cywilizacji, gdzie pod żarem pozostaje nieco płomienia – to miłość i świętowanie, często doprowadzone do paroksyzmu erotycznej gorączki czy orgii. Lecz wszystko to nie potrafi zwrócić nam ciepła. Ogień już nie płonie – zarówno w znaczeniu dosłownym, jak i przenośnym. Gdzie jest więc słońce? Gdzie jest więc Bóg? Bez Niego ogień jest tylko ogniem słomianym, trwa bardzo krótko, za krótko, by rzeczywiście ogrzać dzieci”.
Zamieszkanie u Boga nie może być jednak traktowane jako izolacja od ludzi i ucieczka przed światem. Bóg, który daje nam mieszkanie, jest Ojcem wszystkich ludzi. On daje nam siebie, byśmy i my z kolei mogli dawać siebie innym. „Wchłaniam Boga w siebie, aby oddać go duszom” – napisze zwięźle św. Siostra Faustyna w Dzienniczku. Bóg objawia nam swoją miłość, aby nauczyć nas miłowania. Pragnie, byśmy dzielili się z bliźnimi tym doświadczeniem szczęścia, pokoju i bezpieczeństwa, które zdobywamy dzięki Niemu.
Prośmy Jezusa, byśmy przez medytację Kazania na Górze mogli doświadczyć zamieszkania u Pana, poczucia bezpieczeństwa i oparcia w Bogu. Prośmy o wiarę, że Bóg wprowadzi i osadzi nas „na górze dziedzictwa, w miejscu, które uczynił swym mieszkaniem, w świątyni, którą założyły Jego ręce”. Prośmy też, aby doświadczenie wiary dało nam pewność siebie, wewnętrzną stabilizację oraz poczucie bezpieczeństwa, którym moglibyśmy dzielić się z bliźnimi.
5. Jezus otworzył swoje usta
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami (Mt 5, 1-2). W ciągu historii zbawienia Bóg nieustannie przemawiał do człowieka i pouczał go. Najpierw czynił to przez Mojżesza i proroków, a w tych ostatecznych czasach przez swojego Syna Jezusa Chrystusa (por. Hbr 1, 2). Oba pouczenia – Mojżesza i Jezusa – stanowią integralną całość, ponieważ udziela ich ten sam Bóg. „Ci, którzy jako pierwsi słuchali błogosławieństw Jezusa, nosili w swoich sercach pamięć innej góry, góry Synaj” – mówi bł. Jan Paweł II.
Mojżesz powie do Izraela: Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Pan, Bóg mój, abyście je wypełniali w kraju, do którego idziecie, by objąć go w posiadanie (Pwt 4, 5). Zaś ustami Jeremiasza Jahwe przypomina narodowi wybranemu: Albowiem usilnie pouczałem waszych przodków od dnia, gdy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej, aż do dnia dzisiejszego, bezustannie napominając: Słuchajcie głosu mojego! (Jr 11, 7). Bóg w swoim nauczaniu jest wierny człowiekowi także wówczas, gdy ten odwraca się od Niego: Obrócili się do Mnie tyłem, a nie twarzą, i mimo że ich pouczałem niestrudzenie, nie chcieli usłuchać ani przyjąć upomnienia (Jr 32, 33).
Jezus, Bóg Człowiek, przychodzi jako nauczyciel. Cudowne znaki, które czyni, są przyporządkowane Jego nauczaniu. Mają potwierdzać prawdziwość Jego nauki. Podczas swojej krótkiej publicznej działalności, przerwanej gwałtowną śmiercią, Jezus przede wszystkim naucza. Św. Mateusz powie, że obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości (Mt 9, 35). Jezus wykorzystuje niemal każdą okazję i każde miejsce, aby głosić Dobrą Nowinę o królestwie. Św. Łukasz napisze: W ciągu dni nauczał Jezus w świątyni, a wychodząc, noce spędzał na górze zwanej Oliwną (Łk 21, 37).
W swoim nauczaniu Jezus nie przekazuje określonego systemu filozoficznego, moralnego czy religijnego. Objawia nam miłość Ojca, o której opowiadają nie tylko Jego słowa, lecz przede wszystkim Jego życie. Nauka Jezusa to zaproszenie do pójścia Jego śladami, by wraz z Nim i dzięki Niemu szukać miłości Ojca i pełnić Jego wolę. I choć Jezus jako nauczyciel nie ma oparcia w żadnej oficjalnej instytucji religijnej, to jednak uczy jak ten, który ma władzę (Mk 1, 22). Słuchacze podkreślają, że Jego nauczanie ma moc i budzi zdumienie. On sam podkreśla, że Jego władza pochodzi od Ojca (por. J 8, 28).
Rekolekcje, które odprawiamy, są czasem intensywnego i ofiarnego słuchania Jezusa. Jego nauczanie winno być bowiem dla nas zasadniczym punktem odniesienia dla całego naszego życia i działania, pomocą w dokonywaniu wyborów, ocenie świata oraz naszych więzi i relacji z innymi. Prośmy w tych dniach o łaskę uważnego słuchania Jezusa. Prośmy też, byśmy głębią i wielkością pragnień naszych serc potrafili przezwyciężać ociężałość umysłu i ciała.
6. Oni jednak nie rozumieli
Ewangelie wielokrotnie podkreślają, że uczniowie nie zrozumieli słów swojego Mistrza, ale bali sięGo pytać o bliższe wyjaśnienia (Mk 9, 32). Św. Łukasz powie, że rozumienie nauki Jezusa było zakryte przed nimi (Łk 9, 45). Ponieważ uczniowie nie rozumieli nauczania Mistrza, stąd też łatwo zapomnieli o nim. Wiemy, jak szybko zacierają się w naszej pamięci bolesne doświadczenia życiowe. I choć nie są jeszcze całkowicie wymazane, to jednak schodzą jakby do głębszych pokładów naszej świadomości. Nasze słuchanie słowa Bożego ma jednak głęboki wewnętrzny sens, jak miało sens słuchanie uczniów. Duch Święty bowiem w stosownej chwili swoją mocą otworzy naszą pamięć i przypomni to, co będzie nam potrzebne.
Jezus, chcąc nas zachęcić do wytrwałego słuchania, daje nam obietnicę, że Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle [w Jego imieniu], On [nas] wszystkiego nauczy i przypomni [nam] wszystko,co do nas powiedział (J 14, 26). Te słowa Jezusa mogą być dla nas wielkim umocnieniem i obietnicą. Duch Jezusa nie zostawi nas w naszym zapomnieniu i zagubieniu.
Prośmy o głęboką świadomość, że obietnica Ducha Świętego jest skierowana do każdego z nas. Dzięki niej bez żadnych obciążeń i uprzedzeń możemy łatwiej wejść w klimat uważnego, ofiarnego i miłosnego słuchania Kazania na Górze. Prośmy, aby te rekolekcje były dla nas otwarciem naszej duszy, pamięci, serca i całego naszego życia na słowa Jezusa. Wyznając ułomność naszych zdolności słuchania, prośmy o Ducha Pocieszyciela, który ma moc otwierania umysłów i serc na słowa Jezusa.
W niniejszej medytacji prośmy też o świadomość, że nasze zaangażowanie w słuchanie słowa Bożego, pełne hojności i ofiarności, będzie dla nas ważniejsze od rozumienia. Pragnienie bycia z Jezusem, fascynacja Nim są dla nas najważniejsze. Większe otwarcie na Jezusa, zaufanie Mu sprawi, że z czasem nasze umysły i serca będą otwierać się spontanicznie na pełniejsze rozumienie Jego osoby i nauki.
III. BĘDĘ CI BŁOGOSŁAWIŁ
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 1-3).
Modlitwa przygotowawcza: „Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (Ćd 46).
Obraz do medytacji: Przedstawmy sobie Jezusa, który patrząc na tłumy, wychodzi na Górę Błogosławieństw.
Prośba o owoc medytacji: Prośmy o wielkie światło Ducha Świętego w dogłębnym poznaniu mądrości ukrytej w błogosławieństwach Jezusa oraz o wielkie pragnienie życia nimi na co dzień.
1. Kładę przed wami błogosławieństwo i przekleństwo
Na kartach Biblii słowa „błogosławieni”, „błogosławieństwo”, „błogosławić” występują wiele razy. Po raz pierwszy człowiek otrzymuje błogosławieństwo Jahwe tuż po stworzeniu: Po czym Bóg im [Adamowi i Ewie] błogosławił, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1, 28). Błogosławieństwo Księgi Rodzaju przynosi obietnicę potomstwa, posiadania ziemi na własność oraz panowania człowieka nad wszystkimi dobrami, jakie Bóg stworzył na ziemi.
Po grzechu pierwszego człowieka Bóg nie odwołał swojego błogosławieństwa. Jahwe mówi do Abrahama: Będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia [takiego, jakie jest udziałem] twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu (Rdz 22, 17-18). Abraham zestarzał się […], a Pan mu we wszystkim błogosławił (Rdz 24, 1). Po śmierci Abrahama Bóg błogosławił jego synowi, Izaakowi (Rdz 25, 11) i jego potomstwu.
W Starym Przymierzu błogosławieństwo Jahwe koncentruje się wokół dobrobytu ziemskiego: posiadania licznego potomstwa, obfitości płodów rolnych, trzody, zwycięstwa nad wrogami, zdobycia ziemi obiecanej, panowania nad innymi narodami. W imieniu Jahwe patriarcha błogosławi swojemu pierworodnemu synowi, który – po śmierci ojca – staje na czele rodu i obejmuje dziedzictwo. Błogosławieństwo ojcowskie nie jest jedynie zwykłym życzeniem powodzenia i szczęścia, ale swoistym namaszczeniem na dziedzica. Widzimy to szczególnie na przykładzie Jakuba i Ezawa. I chociaż Ezaw był pierworodnym synem Izaaka, to jednak dziedzictwo otrzymał Jakub, ponieważ ten z pomocą swojej matki Rebeki podstępnie wykradł błogosławieństwo swojego niewidomego już ojca. Ezaw również otrzymał ojcowskie błogosławieństwo, jednak nie miało ono charakteru namaszczenia i nie dawało mu prawa dziedziczenia, choć to właśnie on był pierworodnym, a nie Jakub (por. Rdz 27, 1-45).
Wezwanie do wierności Jahwe i Jego Prawu nieustannie powtarzane przez patriarchów, sędziów i proroków było zawsze związane z obietnicą błogosławieństwa. Jeśli będziecie słuchać pilnie nakazów, które wam dziś daję, miłując Pana, Boga waszego, i służąc Mu z całego serca i z całej duszy, ześle On deszcz na waszą ziemię we właściwym czasie, jesienny, jak i wiosenny, a wy zbierzecie wasze zboże, moszcz i oliwę. Da też trawę na polach dla waszego bydła. Będziecie mieli żywności do syta (Pwt 11, 13-15).
Odstępstwo zaś od Jahwe i Jego Prawa groziło odrzuceniem i przekleństwem Boga: Strzeżcie się, by serce wasze nie pozwoliło się omamić, abyście nie odeszli i nie służyli cudzym bogom, i nie oddawali im pokłonu, bo rozpaliłby się gniew Pana na was i zamknąłby niebo, aby nie padał deszcz, ziemia nie wydałaby plonów, i prędko zginęlibyście z tej pięknej ziemi, którą wam daje Pan (Pwt 11, 16-17).
Zapowiedź błogosławieństwa i przestroga przed przekleństwem jest w centrum przepowiadania Jahwe. Stąd też tak mocne Jego nalegania, aby nie zapomnieć o Jego słowach. Weźcie sobie przeto te moje słowa do serca i duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one będą wam ozdobą między oczami. Nauczcie ich wasze dzieci, powtarzając je im, gdy przebywacie w domu, gdy idziecie drogą, gdy kładziecie się i wstajecie. Napiszesz je na odrzwiach swojego domu i na swoich bramach, aby się pomnożyły twoje dni i dni twoich dzieci w kraju, który przodkom waszym poprzysiągł dać Pan, dni tak długie, jak dni niebios, które są nad ziemią (Pwt 11, 18-21).
W dalszej części tej długiej mowy do Izraela Jahwe raz jeszcze precyzuje, na czym będzie polegać Jego błogosławieństwo, jeśli naród wybrany okaże się wierny. Jeśli pilnie strzec będziecie wszystkich tych poleceń, które ja wam dziś nakazuję wypełnić – miłując Pana, waszego Boga, postępując według wszystkich Jego dróg i Jego się trzymając – wypędzi Pan wszystkie te narody przed wami i usuniecie narody większe i mocniejsze od was. Każde miejsce, po którym będą chodzić waszej stopy, będzie wasze. Granice wasze sięgać będą od pustyni aż do Libanu, od rzeki Eufrat aż do Morza Zachodniego. Nikt przed wami się nie ostoi, strach przed wami i przerażenie będzie siał Pan, Bóg wasz, po całej ziemi, po której będziecie chodzić, jak wam zapowiedział (Pwt 11, 22-25).
Wybór pomiędzy błogosławieństwem i przekleństwem należy do Izraela. Widzicie, ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, które ja wam dzisiaj daję; przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, jeśli odstąpicie od drogi, którą ja wam dzisiaj wskazuję, a pójdziecie za bogami obcymi, których nie znacie (Pwt 11, 26-28).
Aby móc zrozumieć błogosławieństwa Jezusa, konieczną rzeczą jest sięganie do historii Starego Przymierza. Błogosławieństwa Jezusa są bowiem wypełnieniem obietnic Jahwe dawanych Izraelowi przez patriarchów, sędziów, królów i proroków w ciągu wielu wieków. Błogosławieństwa z Kazania na Górze należy rozważać jako przedłużenie błogosławieństw danych Abrahamowi i jego potomstwu na wieki (Łk 1, 55). W swoich błogosławieństwach Jezus obiecuje udzielić w sposób doskonały tych darów, które zapowiadał Jahwe przez usta patriarchów, proroków i królów.
W obecnej medytacji chciejmy dostrzec, że jesteśmy spadkobiercami wszystkich błogosławieństw Starego Przymierza, jakie towarzyszą człowiekowi od chwili stworzenia. Chciejmy też odczytać błogosławieństwo skierowane do Abrahama jako odnoszące się również do nas; wszyscy bowiem jesteśmy spadkobiercami jego obietnicy: Będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia [takiego, jakie jest udziałem] twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu.
Prośmy o doświadczenie wspólnoty Przymierza i obietnicy z każdym człowiekiem z przeszłości, żyjącymi obecnie oraz ze wszystkimi ludźmi, którzy przyjdą po nas. Wszyscy jesteśmy objęci tym samym błogosławieństwem – znakiem nieustannej wierności Boga. Świadomość wspólnoty ludzkiego losu jest nam potrzebna szczególnie dzisiaj, w epoce łatwego przepływu informacji i komunikacji międzyludzkiej. Zalew informacji o tak wielu tragediach, kataklizmach, wojnach i innych nieszczęściach może łatwo rodzić niewrażliwość i obojętność na bliźnich. Świadomość wspólnoty losu – jedności ze wszystkimi ludźmi opartej na wierze w Boga, Ojca całej rodziny ludzkiej, może nam pomóc zachować wrażliwość serca na każdego człowieka cierpiącego.
2. Skarbiec rzeczy nowych i starych
Szczególną pokusą czasów nowożytnych jest gwałtowne zerwanie z tradycją i zagubienie pamięci o przeszłych pokoleniach. Wrażenie nowości związane z niezwykle szybkim rozwojem technicznym, ekonomicznym, społecznym czy politycznym rzuca się cieniem na powiązanie współczesnego człowieka z tradycją religijną, moralną, obyczajową czy kulturową. Wielu zbyt łatwo zrywa z wartościami przeszłości, nazywając je nieco lekceważąco „tradycyjnymi”. Wszystko, czym człowiek żył w zakresie moralności, religii czy kultury, bywa dzisiaj skwitowane określeniem: tradycyjny, tradycjonalizm. Stąd też mówi się o tradycyjnej moralności, filozofii, rodzinie, małżeństwie, wychowaniu dzieci itp. A przecież zachowanie jedności z przeszłymi pokoleniami jest konieczne, jeżeli pragniemy, aby nasze życie było uporządkowane i harmonijne, a przez to także pełne pokoju i szczęścia.
Tradycja, w tym najgłębszym i najpełniejszym znaczeniu, uczy nas realizmu i pokory. Żyjemy zbyt krótko i nasze życie jest zbyt kruche, aby sztukę życia zaczynać w każdym pokoleniu od zera. Gwałtowne zrywanie z tradycją, szczególnie zaś z tradycją religijną, moralną i kulturową, prowadzi do eksperymentowania w ludzkim życiu, a przez to staje się źródłem wielu cierpień. Aż nadto dowiodły tego systemy totalitarne XX wieku, które chciały budować nowego człowieka i nowe społeczeństwo na nowych założeniach ideologicznych.
Jedność z przeszłymi pokoleniami jest dla nas źródłem wielkiej pociechy. Jak Bóg błogosławił naszym ojcom, tak również będzie błogosławił nam i naszym dzieciom. Bóg nie opuści ludzkości. Wobec wielu zagrożeń cywilizacyjnych, o których codziennie informują nas media, wiara w obietnice dane człowiekowi w ogrodzie Eden i potwierdzane nieustannie w ciągu historii staje się źródłem nadziei i pocieszenia.
Próba zakwestionowania tradycji i całkowitego jej odrzucenia rodzi u wielu poczucie lęku i zagrożenia. Odnoszą oni niekiedy wrażenie, że ich świat, który budowali przez wiele lat, nagle się zawalił. Lęk przed każdą zmianą powoduje niepewność siebie, wycofanie się w prywatność, wewnętrzny bunt czy też agresję wobec świata, którego już się nie rozumie. Ludzi tych łatwo dzisiaj zgromadzić pod sztandarem rozżalenia i gniewu. Trzymanie się kurczowo tradycji przez małe „t” staje się dla nich ideologią, na której usiłują budować własne życie i życie świata.
Na pytanie, jak żyć w ciągle zmieniającym się świecie, my, ludzie wierzący, musimy odpowiedzieć, odwołując się do Ewangelii. Jezus mówi, że uczeń królestwa niebieskiego podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare (Mt 13, 52). Ojciec rodziny z jednej strony strzeże wszystkich wartości, które sam przejął z tradycji pokoleń, a z drugiej – uczy swoje dzieci życia w świecie, który podlega ciągłej przemianie. Uczeń królestwa niebieskiego niczego nie przyjmuje i niczego też nie odrzuca bez uważnego rozeznania duchowego. Zasadniczym jego kryterium jest dla nas Ewangelia. Jako uczniowie Jezusa winniśmy się uczyć przyjmować to wszystko, co pozostaje zgodne z Ewangelią, a odrzucać to, co jest jej przeciwne. Tylko w ten sposób w zamęcie zmieniającego się świata będziemy mogli odnaleźć spokój, równowagę i życiową mądrość.
Prośmy, byśmy naszej wiary nie przeżywali jako prywatnej sprawy służącej jedynie nam, ale również jako wielkie wyzwanie, które stawia przed nami Chrystus. Uczeń królestwa niebieskiego ma korzystać z Ewangelii nie tylko dla własnego pokoju, radości i szczęścia, lecz także stawać się dobrym zaczynem przemiany i nawrócenia w świecie. Prośmy o łaskę głębokiego wewnętrznego rozeznania, dzięki któremu będziemy w stanie mądrze, ewangelicznie korzystać zarówno z tego, co nowe, jak i z tego, co stare.
3. Ewangeliczne paradoksy
Błogosławieństwa Jezusa uderzają nas i zaskakują, ponieważ posługują się paradoksami. Paradoks (gr. paradoksos – nieoczekiwany, niewiarygodny) to oryginalne stwierdzenie zaskakująco sprzeczne z uznanym powszechnie przekonaniem. Nierzadko jest ono formułowane w błyskotliwej formie krótkiego zdania lub aforyzmu. Taką właśnie formę krótkich, błyskotliwych aforyzmów mają błogosławieństwa Jezusa. Zaskoczenie każdym z nich wynika z tego, iż odsłaniają one nowość Ewangelii, która nierzadko bywa sprzeczna z przyjętym powszechnie mniemaniem, a także uznawanymi przez wszystkich wartościami. Posługiwanie się paradoksami jest wyrazem pewnej bezradności ludzkiego języka wobec tajemnicy królestwa Bożego, które odsłania przed nami Jezus.
Nie tylko błogosławieństwa, lecz także cała Ewangelia odwołuje się często do paradoksalnych stwierdzeń, które tylko pozornie zawierają wewnętrzną sprzeczność. Sama tajemnica Wcielenia jest paradoksalna: nieskończony i odwieczny Bóg staje się słabym człowiekiem; Pan całego wszechświata, któremu podlega wszystko na ziemi, rodzi się w grocie dla bydła, gdyż nie było dla Niego miejsca w gospodzie (por. Łk 2, 7). Jedyny sprawiedliwy na ziemi umiera jako złoczyńca na szubienicy krzyża. To fundamentalne prawdy naszej wiary, które brzmią paradoksalnie. Każda tajemnica wyrażona ludzkim językiem brzmi nieprawdopodobnie i paradoksalnie właśnie.
Osiem błogosławieństw, które usiłują oddać tajemnicę królestwa Bożego, brzmią również paradoksalnie i nieprawdopodobnie: ludzie ubodzy oraz odsądzeni od czci i wiary będą właścicielami królestwa; smutni będą pocieszeni; cisi, którzy nie walczą i nie dopominają się o swoje, posiądą całą ziemię; łaknący, pragnący sprawiedliwości będą nasyceni; prześladowani i cierpiący ze względu na Chrystusa będą doznawać pocieszenia i radości.
Jezus odwołuje się do paradoksu także w wielu innych sytuacjach. Kiedy jeden z powołanych przez Niego uczniów prosi Go, aby przed pójściem za Nim mógł pogrzebać swojego ojca, Jezus odpowie mu w sposób paradoksalny – nieprawdopodobny: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże (Łk 9, 60). Te same pojęcia mają dwa różne znaczenia: dosłowne, czysto ludzkie, lub duchowe, wewnętrzne. Ten właśnie paradoksalny sposób mówienia Jezusa był nieraz powodem nieporozumień. Kiedy Jezus przestrzega uczniów przed nauką faryzeuszy, nazywając ją kwasem, oni myśleli, że Mistrz mówi o chlebie (por. Mt 16, 5-7). Jak to, nie zrozumieliście, że nie o chlebie mówiłem wam, lecz: strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów? (Mt 16, 11) – dziwi się Jezus. Użycie tego samego pojęcia w różnych znaczeniach sprawia, że nauczanie Jezusa wydaje się zawierać wiele sprzeczności. Są one oczywiście tylko pozorne.
Dogłębna lektura Ewangelii nie jest bynajmniej prosta. Z jednej strony potrzeba zaufania i otwartości na światło Ducha Świętego, z drugiej – wytrwałej pracy oraz intelektualnego i duchowego zaangażowania. Takie podejście do lektury Ewangelii wymaga od nas pokornej świadomości, że to, co najgłębsze w człowieku – tajemnica Boga, nie daje się wyrazić do końca ludzkim językiem. Paradoksy są usilnym poszukiwaniem – także ze strony Jezusa – w jaki sposób wyrazić niezgłębione dla człowieka tajniki Bożej prawdy i mądrości. Paradoksalne wyrażenia Jezusa ukazują też granice ludzkiego języka, które dotykają w pewien sposób także Boga Człowieka, ponieważ narażają Go na niezrozumienie. Jezus rzeczywiście często był niezrozumiany przez swoich słuchaczy.
Prośmy o świadomość ograniczeń nie tylko ludzkiego języka, lecz także ludzkiego serca i umysłu. Ta świadomość sprawi, że przyjmiemy pokorną postawę wobec Ewangelii. Prośmy też o światło Ducha Świętego, abyśmy pojęli właściwie znaczenie Bożego słowa.
IV. OSIEM BŁOGOSŁAWIEŃSTW (I)
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię (Mt 5, 2-5).
Modlitwa przygotowawcza: „Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (Ćd 46).
Obraz do medytacji: Przedstawmy sobie „obraz”, który św. Mateusz „maluje” przed przytoczeniem Jezusowego Kazania na Górze: Jezus widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał (Mt 5, 1-2).
Prośba o owoc medytacji:Prośmy, byśmy w Kazaniu na Górze szukali prawdziwego wewnętrznego poznania Jezusa i Jego nauki. Módlmy się także, aby medytacja błogosławieństw rodziła w nas wewnętrzne przekonanie, że nasze życie może być szczęśliwe i błogosławione pomimo trudów, wyrzeczeń i ofiary.
1. Spojrzeć oczami Jezusa
Kazanie na Górze, w szczególności zaś osiem błogosławieństw, wywierało zawsze głębokie wrażenie nie tylko na chrześcijanach, lecz także na każdym człowieku wrażliwym i otwartym na podstawowe wartości ludzkie i duchowe. Nic dziwnego. Zawiera ono bowiem prawdziwą ludzką mądrość. Nie tylko Kazanie na Górze, lecz także wiele innych perykop ewangelicznych to uznane arcydzieła literatury światowej. I choć należy docenić fascynację i zachwyt pięknem nauki Jezusa, to jednak nie wystarczają one do pełnego rozumienia istoty nauczania naszego Mistrza i Pana.
Błogosławieństwa opisują najtrudniejsze ludzkie doświadczenia i można je zrozumieć tylko w świetle Jezusowego krzyża. Nie zrozumielibyśmy ośmiokrotnego „błogosławieni”, gdybyśmy oderwali je od doświadczenia naśladowania Jezusa w dźwiganiu krzyża. Błogosławieństwa są bowiem pewnym ukonkretnieniem Jezusowego wezwania: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Jak każde ludzkie cierpienie brane samo w sobie jest destrukcyjne i nie ma żadnego sensu, podobnie również udręki, braki i niedogodności opisywane przez błogosławieństwa. Każde cierpienie jednak, także i to opisywane w błogosławieństwach, ma swój sens, jeżeli przeżywamy je w jedności z Jezusem cierpiącym. Cierpienie Jezusa, Jego udręka i trwoga, nadają sens każdemu ludzkiemu cierpieniu i każdej ludzkiej udręce.
Medytując błogosławieństwa, trzeba nam nieustannie pamiętać, że „ostatecznie Jezus nie tylko głosi błogosławieństwa. On żyje błogosławieństwami. On sam jest błogosławieństwami. Spoglądając na Niego, uwierzycie, co to znaczy być ubogimi w duchu, cichymi i miłosiernymi, tymi, którzy płaczą, łaknącymi i pragnącymi sprawiedliwości, być czystego serca, czyniącymi pokój, prześladowanymi. Z tego powodu ma On prawo powiedzieć: «Pójdźcie za Mną!», naśladujcie Mnie. Nie mówi tak po prostu: «Czyńcie to, co Ja mówię». On powiada: «Pójdźcie za Mną i Mnie naśladujcie!»” – pisze bł. Jan Paweł II.
Estetyczny zachwyt nad pięknem błogosławieństw, nawet jeśli płynie z ludzkiej tęsknoty za ideałami, nie jest równoznaczny z dogłębnym ich poznaniem. Rozumienie ducha błogosławieństw wymaga naszej miłości do Chrystusa i głębokiego pragnienia naśladowania Go, które wyraża się w konkretnych decyzjach i czynach. Sam Jezus w Kazaniu na Górze poucza, że do królestwa niebieskiego nie wchodzą ludzie powtarzający nieustannie słowa: Panie, Panie!, lecz pełniący wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7, 21).
Wielką pomocą w pełniejszym rozumieniu błogosławieństw są zawsze życiorysy świętych, którzy przez swoje radykalne zaangażowanie wprowadzali je we własne życie. Pomagają nam one rozumieć jedność słowa Bożego z codziennym życiem. Ewangelia bowiem opisuje życie i daje się interpretować tylko w kontekście życia: Jezusa i naszego własnego. Św. Franciszek z Asyżu na przykład może nam pomóc w pełniejszym poznaniu istoty Jezusowego ubóstwa, św. Ignacy Loyola może przybliżyć Jezusowe posłuszeństwo, bł. Matka Teresa z Kalkuty radykalną miłość bliźniego, św. Brat Albert istotę dawania jałmużny ubogim, a św. Faustyna wierność Bożym natchnieniom.
Rozpoczynając medytację błogosławieństw, prośmy, by nasz zachwyt nad pięknem Jezusa i Jego Ewangelii nie koncentrował się i nie zatrzymywał na doznaniach estetycznych, ale wcielał się w konkretne decyzje i czyny prowadzące do naśladowania Mistrza w naszym codziennym życiu. Szczególnie zaś prośmy o pragnienie naśladowania Jezusa w tym, co dla nas najtrudniejsze: „w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelakiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie tak zewnętrznym, jak i duchowym, jeżeli tylko najświętszy Majestat Twój zechce mię wybrać i przyjąć do takiego rodzaju i stanu życia” (Ćd 98).
2. Błogosławieństwa dla „przegranych”
Każde błogosławieństwo zawiera w sobie opis ludzkiego trudu, cierpienia, wyrzeczenia i biedy. Bł. Jan Paweł II pisze: „Jezus mówi, że «błogosławieni jesteście» […] ubodzy w duchu, cisi i miłosierni, smucący się, wy, którzy pragniecie i łakniecie sprawiedliwości, czystego serca, czyniący pokój, prześladowani! […] Dziwne jest, że Jezus wywyższa tych, których świat na ogół uważa za słabych. Powiada im: Błogosławieni jesteście, wy, którzy wydajecie się przegrani, ponieważ wy jesteście prawdziwymi zwycięzcami: «do was należy królestwo niebieskie»! Słowa, wypowiedziane przez Tego, który jest cichy i pokorny sercem (Mt 11, 29), stanowią wyzwanie, które domaga się głębokiej […] przemiany i przekształcenia serca”.
Błogosławieństwa szokowały w ciągu dwóch tysięcy lat i nadal szokują, ponieważ zderzają się w nich dwie wizje ludzkiej pomyślności i szczęścia – czyli „błogosławieństwa”. Z jednej strony wizja, jaką proponuje świat budowany jedynie ludzkimi rękoma i ludzką siłą: z pomocą władzy, pieniądza i przemocy; z drugiej zaś wizja oparta na zaufaniu i otwarciu na Boga i Jego miłość, która godzi się na wyrzeczenie, ofiarę i krzyż. Pójście za Jezusem domaga się dokonania jednoznacznego wyboru pomiędzy tymi dwiema wizjami.
W czasie pamiętnej jubileuszowej pielgrzymki do Ziemi Świętej bł. Jan Paweł II mówił młodzieży na Górze Błogosławieństw: „Wy młodzi ludzie […] jesteście świadomi […] innego głosu w was samych i wokół was: głosu przeciwnego [błogosławieństwom Jezusa]. Ten głos mówi: «błogosławieni pyszni i brutalni, ci, którzy dążą do sukcesu za wszelką cenę, którzy nie mają skrupułów, są pozbawieni litości, bezwstydni, którzy dążą do wojny zamiast do pokoju i którzy prześladują tych, którzy stanowią przeszkodę na ich drodze». Ten głos wydaje się mieć sens w świecie, w którym często brutalni jakby triumfują, a bezwstydni cieszą się powodzeniem. «Tak – mówi głos zła – ci są zwycięzcami, ci są prawdziwie błogosławieni i szczęśliwi!» Jezus proponuje zupełnie inne orędzie. Jego wezwanie zawsze stawiało wobec wyboru między dwoma głosami rywalizującymi między sobą w walce o wasze serce, również teraz, na tym miejscu. […] Jest to wybór między dobrem i złem, między życiem i śmiercią. Za którym z tych głosów pójdą młodzi XXI wieku?”. Papież mówi także: „Złożyć ufność w Jezusie oznacza wybrać wiarę w to, co On mówi, niezależnie od tego, czy wydaje się to dziwne, niezrozumiałe, i zdecydować się nie ulegać powabom zła, nawet gdyby wydawały się bardzo pociągające”.
Prośmy, aby medytacja błogosławieństw utwierdziła nas w dokonanym wyborze Jezusa i Jego wizji ludzkiego życia, które może być udane i szczęśliwe pomimo trudów, cierpień i wyrzeczeń.
3. Pocieszenie dla maluczkich
Kiedy przydarzają się nam trudności, przeszkody czy prześladowania, wówczas łatwo rodzi się w nas pokusa zniechęcenia i rezygnacji. Spontanicznie zadajemy sobie wówczas pytanie: Jaki cel mają nasze dalsze wysiłki i zmagania? Czemu one służą? Błogosławieństwa są nam dane jako wielkie wsparcie w chwilach rodzącego się zwątpienia i zniechęcenia. Mają one stanowić zaporę w pokusie ucieczki i rezygnacji. Obiecują nam bowiem zwycięstwo nad ubóstwem, smutkiem, niesprawiedliwością, prześladowaniami i tym wszystkim, co sprawia, że człowiek ma się źle (por. Mt 9, 12).
W niniejszej medytacji chciejmy odwołać się do naszych najtrudniejszych doświadczeń życiowych, by dostrzec, że błogosławieństwa obrazują nasze własne życie i są nam dane na naszą codzienność, często niełatwą. Błogosławieństwa są dla uczniów Jezusa wielkim wyzwaniem, by najtrudniejsze sytuacje stawały się dla nich okazją poznawania, miłowania i naśladowania Jezusa. Prośmy, abyśmy przyjęli błogosławieństwa jako zaproszenie do podjęcia ludzkiego i duchowego wysiłku, by nasze trudne życie uczynić – choć w małym stopniu – podobne do życia Jezusa ubogiego, cichego, walczącego o sprawiedliwość, czystego, pełnego pokoju, miłosiernego, oddanego Ojcu. Błogosławieństwa mają podtrzymać nasz zapał, entuzjazm i fascynację Jezusem w chwilach zwątpienia i pokusy rozpaczy.
W czasie rekolekcji chciejmy odnaleźć się wśród ludzi ubogich, smutnych, spragnionych sprawiedliwości i pokoju, wśród tych, którzy otaczali Jezusa na Górze Błogosławieństw. Prośmy, aby dane nam było doświadczyć, że Jego nauczanie jest skierowane bezpośrednio do nas i opowiada ono o naszym życiu. Ofiarując Jezusowi naszą otwartość i hojność, prośmy Go, by dopuścił nas do tajemnic swojego Serca, które zawarł w Kazaniu na Górze, szczególnie zaś w ośmiu błogosławieństwach.
4. Błogosławieni ubodzy
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Pierwsze błogosławieństwo Jezusa skierowane jest w szczególny sposób do ubogich, którzy stają przed Bogiem z pustymi rękami. Świadomi własnej nędzy zrezygnowali z postawy samowystarczalności i zbawiania siebie i innych o własnych ludzkich siłach. Ubóstwo w duchu jest szczególnym znakiem przynależności do królestwa niebieskiego, ponieważ z nim wiąże się postawa uniżoności i pokory. Bł. Jan Paweł II pisze, że Jezus „ubogich uznał za uprzywilejowanych dziedziców królestwa. Oznacza to, że tylko «ubodzy duchem» są w stanie przyjąć królestwo Boże całym sercem”.
Jezusowe Błogosławieni ubodzy w duchu jest szczególnie ważne we współczesnej cywilizacji promującej materialistyczny, konsumpcyjny i często także hedonistyczny styl życia. Jezusowe błogosławieństwo – jak zaznacza bł. Jan Paweł II – winien usłyszeć „każdy chrześcijanin, każdy człowiek wierzący. Bardzo potrzeba ludzi ubogich duchem, czyli otwartych na przyjęcie prawdy i łaski, na wielkie sprawy Boże; ludzi o wielkim sercu, którzy nie zachwycili się blaskami bogactw tego świata i nie pozwalają, aby one zawładnęły ich sercami. Oni są prawdziwie mocni, bo napełnieni bogactwem łaski Bożej. Żyją w świadomości, że są obdarowywani przez Boga nieustannie i bez końca”.
Za sprawą konsumpcyjnego stylu życia, który wręcz nas bombarduje, doświadczamy nieraz trudności w rozumieniu tego błogosławieństwa. Odruchowo bowiem rodzą się w nas pytania i wątpliwości: Dlaczego mielibyśmy się wyrzekać posiadania obfitości dóbr? Dlaczego nie możemy korzystać bez ograniczeń z dobrobytu? Dlaczego winniśmy się ograniczać w zdobywaniu pieniędzy, władzy, informacji? W imię jakich wartości mielibyśmy rezygnować z rywalizowania, wygrywania i dążenia do kariery i sławy?
Prośmy o odkrycie niezwykłej wagi, siły i potęgi tego błogosławieństwa w naszej cywilizacji. Może ono bowiem przywrócić równowagę i harmonię w świecie pomiędzy rozwojem materialnym i technicznym a rozwojem duchowym i moralnym. A wówczas będziemy mogli mądrze, z umiarkowaniem korzystać z tej niezwykłej obfitości dóbr wytwarzanych przez człowieka, które są przecież darem Bożym. Błogosławieństwo odnoszące się do ubogich duchem wzywa nas, byśmy przekraczali nasze zbytnie troski o dobra materialne świadomi tego, że nie samym chlebem żyje człowiek (Mt 4, 4). Ewangelia daje nam obietnicę, że wyrzekając się wszystkiego w imię Jezusa, staniemy się jednocześnie dziedzicami Jego królestwa.
5. Błogosławieni, którzy się smucą
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. W drugim błogosławieństwie Jezus nawiązuje do Księgi Izajasza:
Pan mnie namaścił.
Posłał mnie […],
abym pocieszał wszystkich zasmuconych (Iz 61, 1-2).
Błogosławieni, którzy się smucą; którzy teraz płaczecie (Łk 6, 21), odnosi się do ludzi cierpiących z powodu zła, jakie ich niszczy. Ludzie wrażliwi łatwo dostrzegają każde zło, zarówno w sobie, jak i w innych: doznaną i wyrządzoną krzywdę, chorobę, kruchość psychiczną i moralną. W takich sytuacjach rodzi się pokusa zamknięcia się w sobie lub nieprzyjaznego czy nawet agresywnego nastawienia do otoczenia. Kiedy człowiek cierpi, łatwo budzą się w nim odruchy gniewu i żalu. Bywamy wówczas kuszeni, by gorsząc się złem bliźnich, nieustannie wszystkim o nim opowiadać. Kiedy czynimy w ten sposób, stajemy się prorokami zła.
Prorocy zła często nie zdają sobie sprawy, że koncentrując się na złu bliźnich czy też własnym, głoszą wówczas potęgę zła. Aby zapobiec pokusie zniechęcenia i rozpaczy, Jezus obiecuje nam, że nasz smutek spowodowany złem własnym i cudzym nie będzie zmarnowany, ale zaowocuje pociechą i radością. Jezus pragnie nam powiedzieć, że jesteśmy błogosławieni, kiedy dostrzegając zło, nie zamykamy się w sobie, nie ulegamy lękowi, agresji, nie stajemy się prorokami przepowiadającymi tylko zło, ale powierzając je miłosierdziu Boga, spodziewamy się od Niego umocnienia, pokoju i radości.
Rozważając to błogosławieństwo, prośmy gorąco, byśmy widząc zło własne i cudze, ustrzegli się pokusy osądzania siebie i innych pod wpływem lęku i gniewu. Prośmy też o głęboką świadomość, że każde oglądanie zła i opowiadanie o nim winno być głęboko umotywowane, winno mieć swój cel. Jezus nie chce, by Jego uczniowie byli ślepi na zło, jakie w świecie istnieje. Widzenie zła, doznawanie cierpienia i smutku z jego powodu winno być dla nas zaproszeniem, by z większą ofiarnością, hojnością i wytrwałością szukać miłosierdzia Boga Ojca dla wszystkich, którzy czynią zło. Najpierw jednak dla nas samych.
W tym błogosławieństwie Jezus zaprasza nas, abyśmy Mu towarzyszyli w Jego bólu z powodu niewierności mieszkańców Jerozolimy (por. Łk 19, 41-44) oraz każdego człowieka. I choć zło ze swej natury rodzi smutek i cierpienie, to jednak postrzegane z Jezusem i powierzane Mu nie przygniata nas i nie załamuje. Jezus bowiem razem z nami dźwiga je, by razem z nami powierzyć mocy i dobroci Ojca. Pocieszenie i radość cierpiących z powodu zła przyjdzie od Ducha Pocieszyciela, którego Ojciec nam pośle na prośbę Jezusa.
To błogosławieństwo jest dziś dla nas szczególnym darem. Współczesna kultura, szczególnie zaś media zbyt często obnażają i pokazują zło tylko po to, by się nim napawać, delektować. Wielu wydaje się, że – jak pisał rosyjski poeta Josif Brodski – „chyba roztropniej budować społeczeństwo, wychodząc z założenia, że człowiek jest zły, niż wychodząc od jego dobroci”. Zaś Gustaw Herling-Grudziński, polski pisarz i więzień łagrów, podkreślał, że wiek XX był „wiekiem totalitaryzmów, wiekiem niezwykłej obecności zła. […] Potworne ustroje przyczyniły się także do dzisiejszego wybuchu zła w sferze prywatnej”. Wiele też dzieł sztuki jest dziś swoistą kontemplacją zła. Informacja o złu stała się cennym towarem, który dobrze się sprzedaje. Takie ukazywanie zła bywa bezcelowe i bezsensowne, dlatego rodzi poczucie zagrożenia i smutku. Wielu ludzi boi się żyć w świecie, jaki kreowany jest przez media. Jezusowe Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni może być więc dla nas dziś źródłem wsparcia, nadziei i pocieszenia.
6. Błogosławieni cisi
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Metody rządzenia i zdobywania władzy na ziemi bywają najczęściej okrutne. Mówi o tym sam Jezus: Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Jezus dodaje jednak zaraz: Nie tak będzie u was (Mt 20, 25-26). Władza i znaczenie zdobyte w sposób niegodziwy kończą się tragicznie.
Jeszcze chwila, a nie będzie przestępcy;
spojrzysz na jego miejsce, a już go nie będzie.
Natomiast pokorni posiądą ziemię
i będą się rozkoszować pełnym pokojem (Ps 37, 10-11).
Właśnie dlatego Jezus mówi: Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mt 20, 26-28).
W tym błogosławieństwie Jezus odrzuca wszelką przemoc i siłę w zdobywaniu znaczenia czy władzy i zaprasza do budowania relacji międzyludzkich opartych na łagodności, pokorze, zrozumieniu i dobroci. Ludzie cisi nie stosują nigdy przemocy. Wobec innych są nieuzbrojeni, pozbawieni jakiegokolwiek pancerza czy ochrony.
We współczesnej cywilizacji, w której istnieje tak ostra rywalizacja zawodowa, cichości nie uważa się za cnotę. Bywa odbierana jako wyraz wycofania się i rezygnacji. Ludzi cichych uważa się nierzadko za przegranych. Ludzie sukcesu muszą nieustannie walczyć, ukazywać swoją siłę, prezentować się w mediach. Tylko w ten sposób mogą bowiem zrobić karierę. W tej właśnie cywilizacji, której rozwój bywa „nakręcany” przez media, Kościół kuszony jest, by przyjąć podobną postawę. Wydaje się nam nieraz, że Kościół winien walczyć o swoją pozycję w świecie: o uznanie, dobre notowania, sukces. Ewangeliczni faryzeusze ulegali tej właśnie pokusie. Jezus zarzucał im często, że już odebrali swoją nagrodę (Mt 6, 17), ponieważ zdobyli sukces: ludzkie uznanie i sławę.
Tym błogosławieństwem Jezus pragnie nam powiedzieć, że metody świata w zdobywaniu władzy i znaczenia nie mogą być stosowane w królestwie Bożym. Paradoksalnie to właśnie ludzie cisi i pokorni, którzy stają bezbronni wobec przemocy i potęgi świata, będą panować w królestwie niebieskim i oni posiądą ziemię.
Oczywiście Kościół winien być obecny w świecie, także w mediach. Tam, gdzie jest człowiek, tam winien być także Kościół. Korzystając z potęgi mediów i innych współczesnych środków, uczniowie Jezusa winni być jednak świadomi, że „sukces” Ewangelii zależy nie od człowieka, ale od Boga. Kościół nie powinien korzystać z potęgi mediów, aby kreować siebie, ale by głosić Chrystusa.
Prośmy, abyśmy nabierali dystansu i wolności wobec współczesnych tendencji do szukania uznania, sukcesu i kariery. Módlmy się też, byśmy nie bali się sytuacji, w których nasza praca nie znajdzie uznania i pochwały w oczach ludzi. Rozważane błogosławieństwo jest dla nas zaproszeniem, byśmy uczyli się od Jezusa cichości i pokory. W Nim bowiem ostatecznie odnajdziemy ukojenie dla dusz (por. Mt 11, 29).
V. OSIEM BŁOGOSŁAWIEŃSTW (II)
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5, 6-12).
Modlitwa przygotowawcza: „Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (Ćd 46).
Obraz do medytacji: Przedstawmy sobie Jezusa na Górze Błogosławieństw otoczonego przez liczne tłumy oraz grono swoich uczniów.
Prośba o owoc medytacji:Prośmy o wielką wrażliwość serca, dzięki której będziemy mogli odczytać zamysł Boży ukryty w błogosławieństwach Jezusa. Módlmy się także o zrozumienie znaczenia błogosławieństw dla naszego życia codziennego.
1. Błogosławieni spragnieni sprawiedliwości
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Chociaż cywilizacja zachodnia, w której żyjemy, zdaje się promować sprawiedliwość społeczną, to jednak świat współczesny nie przestaje być pełen krzywdy i niesprawiedliwości ekonomicznej, politycznej i społecznej. Obszary nierówności, wyzysku i krzywdy nie tylko się nie pomniejszają, lecz – wraz ze wzrostem informatycznym, technicznym i ekonomicznym – zdają się wręcz rosnąć. Bogaceniu się jednych grup społecznych, krajów i kontynentów towarzyszy ubożenie innych. Nadprodukcja żywności w wielu obszarach świata zachodniego bynajmniej nie zniosła niedożywienia, a nawet klęski głodu w Afryce czy w wielu częściach Azji i Ameryki Łacińskiej. W ubiegłym wieku przeżyliśmy tragiczną w skutkach pokusę budowania sprawiedliwości społecznej i politycznej za pomocą rewolucyjnej przemocy i gwałtu oraz totalitarnych rządów opartych na utopijnych ideologiach sprawiedliwości społecznej, równości i komunizmu. Przekonaliśmy się sami, że wszelki rodzaj przemocy podejmowanej w imię sprawiedliwości społecznej i politycznej rodzi nędzę pod każdym względem: także ekonomicznym.