Kłamca. Zbiorowa tricksteria - Jakub Ćwiek - ebook
NOWOŚĆ

Kłamca. Zbiorowa tricksteria ebook

Jakub Ćwiek

4,5

68 osób interesuje się tą książką

Opis

Miała być apokalipsa. I co? Wygląda na to, że ktoś zbyt poważnie potraktował dylemat wagonika, gdy przekierowywał rzeczywistość na nowe tory. Ale czy na lepsze?

Archanioł Michał wraca z wojny do nieba i domaga się wyjaśnień, więc ktoś ich musi udzielić. Natychmiast. Najlepiej Loki, którego Gabriel trzyma pod kluczem. Ewentualnie Zadra, były Stróż, a ostatnio bliski współpracownik Kłamcy.
A pytań jest sporo. Czym jest brudnopis Boga? Jakie mogą być przykre konsekwencje rozjechania niewłaściwego kotka? Skąd się wzięli nowi skrzydlaci nieistniejący w niebiańskich rejestrach? Jak to się stało, że polska oszukana gwiazdka wychodzi za koreańskiego multimilionera? Czy spadek po nigeryjskim księciu naprawdę jest do wzięcia? Dlaczego Jezus kupuje broń w Walmarcie? Po co Bachus z Erosem rozkopują groby? Gdzie, do cholery, jest Butch?
I co się stanie, gdy Michał dowie się już wszystkiego?
Trzy nowe opowieści o przygodach Lokiego i spółki zabiorą Was w pełną szpiegowskich intryg i filmowej akcji podróż do ostatniego przystanku sagi o Kłamcy.

Na takie zakończenie czekaliście.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 278

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (10 ocen)
6
3
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AdamJablon73

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna, jak zawsze, szkoda, że to już koniec, a może to nie koniec?? Może potrzeba trochę czasu, żeby urodziła się nowa historia z najfajniejszym z tricksterów w roli głównej?? Kto wie, warto mieć nadzieję!!!!
00

Popularność




WSTĘP, KTÓRY WARTO PRZECZYTAĆ

(żeby potem nikt nie marudził)

Kochani!

Refleksjami związanymi z powstawaniem tego tomu podzielę się z Wami w posłowiu, gdy już będzie mi wolno wszystko napisać bez obawy, że zepsuję Wam zabawę. Tutaj chciałbym natomiast odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie, które pewnie zadaje sobie część z Was, czyli:

JAK, DO CHOLERY, MAM TERAZ CZYTAĆ TEN ZAMOTANY CYKL?!

Spróbujmy to wyjaśnić.

Kłamca jako cykl miał dotąd sześć tomów: cztery główne (Kłamca, Kłamca 2. Bóg marnotrawny, Kłamca 3. Ochłap Sztandaru, Kłamca 4. Kill’em all) i dwa uzupełniające (Kłamca. Machinomachia i Kłamca. Papież sztuk). Tym uzupełniającym nadaliśmy w nowym wydaniu numery 2.5 i 2.8, żebyście wiedzieli, że fabularnie są osadzone między tomem drugim a trzecim. Dzięki temu jest porządek i wiadomo, w jakiej kolejności to czytać.

Na razie jasne, nie?

No dobrze, ale są jeszcze Stróże. Pierwotnie miał to być cykl opowieści o samych aniołach, w innym tonie i z epizodycznym udziałem Kłamcy, ale przerodził się w większą historię, a Lokiego jest tam dużo więcej, niż zakładałem. Ważne jest również to, że dzięki zastosowanemu tam fabularnemu zabiegowi (tak zwany brudnopis Boga) mogło nastąpić pewne rozwarstwienie i historia Kłamcy mogła potoczyć się inaczej. Pójście alternatywną ścieżką Stróży pozwoliło mi stworzyć nowe zakończenie dla opowieści bez konieczności zmieniania tamtego. Teraz są dwa, równorzędne.

Ten właśnie finał – domykający zarówno opowieści o Lokim, jak i historię Stróży – znajdziecie tu, w Kłamcy. Zbiorowej tricksterii.

Czy przeczytanie Stróży jest konieczne do zrozumienia nowego Kłamcy? Nie. Uważam, że warto, ale jeśli tego nie zrobicie, w tym tomie podaję Wam wszystkie kluczowe informacje, byście mogli dobrze się bawić bez znajomości tamtych dwóch książek. Ważne jest za to, żebyście przeczytali tę książkę PO Kłamcy 4, bo inaczej zepsuje Wam fun.

To w sumie tyle. Miłej lektury i widzimy się w posłowiu.

PS Stróży wydaliśmy w dwóch tomach w innej oprawie graficznej, ale już wiemy, że pojawią się też w jednym tomie, w oprawie pasującej do tej serii. W takim wydaniu będą nosić tytuł Kłamca. Stróże.

PROLOG

Anioł Butch dźwignął się z ziemi. Sięgnął po grubą, suchą gałąź, bez trudu przełamał ją na pół i wrzucił do przygasającego ognia. Patrzył, jak płomienie rzucają się na drewno, jak liżą je najpierw ostrożnie, jakby smakowały, potem coraz bardziej łapczywie. Jak sycą się i rosną, wypełniając jaskinię światłem.

Wybudzone i rozochocone cienie rozpoczęły swój taniec na nierównej ścianie, prezentując to, co się wydarzyło, wydarzy i mogło wydarzyć. Butch nie patrzył w ich stronę, bo nie obchodziło go, co mają do pokazania. Każda z jego przeszłości kończyła się nagłą śmiercią, to, co mogło być, ale nie nastąpi, nie miało przecież znaczenia, z kolei to, co się wydarzy… Cóż, był aniołem w jaskini. Żołnierzem na misji, w sprawie, w którą wierzył. Wojownikiem, którego tylko stos ogniska dzielił teraz od otchłani skrytej w dwóch czarnych paciorkach wpatrzonych w niego oczu.

Anioł i jego więzień. Dwie istoty w ogromnej jaskini pełnej roztańczonych cieni i starych napisów zostawionych przez niezliczone wycieczki szkolne. Wiele z tych tekstów wyblakło i pewnie zawarte w nich deklaracje miłości czy waśni dawno się zdezaktualizowały, ale jeden z nich, stosunkowo nowy, lśnił w blasku jaskrawą czerwienią: „Czechow tu był”. Butch zastanawiał się, czy to zdanie napisane właśnie tu ma jakieś ukryte przesłanie.

Kiedyś powiedziałby, że na pewno tak, bo przecież w momentach kluczowych dla dziejów świata Stwórca nie zostawiłby niczego przypadkowi.

Dziś jednak Butch był aniołem pełnym zwątpienia.

CZĘŚĆ 1

NIEBO, TERAZ

Archanioł Michał z impetem wkroczył do budynku, a jego twarz dosłownie płonęła gniewem. Cała, nie tylko tatuaż w kształcie płomienia okalający jedno, zmrużone teraz oko. Żar sprawiał, że panele na ścianach czerniały, włączniki i plastikowe osłonki kabli marszczyły się i kurczyły jakby z przestrachu, a jarzeniówki nad jego głową trzaskały jedna po drugiej.

Smród wojny był jego heroldem. Niósł się daleko przed nim i zostawał długo po nim. Zapach dymu, krwi, błota i wszystkiego, co w błocie zostawiasz wraz z ostatnim tchnieniem. Zaduch wypoconego wysiłku bijący spod zbroi i woń strachu wrogów w ich kwaśnych oddechach skroplonych na napierśniku niczym rosa.

I jeszcze ten dźwięk wrzynający się w mózg niczym piła. Przytroczony do pasa miecz Wodza Zastępów ze zgrzytem rył terakotowe płytki, co w połączeniu ze stukotem ciężkich, ubłoconych buciorów uderzających równo niczym metronom zwiastowało wszystkim wyłącznie to, co najgorsze. Nic dziwnego, że aniołowie kryli się teraz w magazynach i składzikach, nie chcąc wchodzić Michałowi w drogę.

Jedynie Gabriel stał na końcu korytarza i czekał z założonymi rękami. Jako ten, który zwiastował śmierć, nie mógł się jej bać. Poza tym Michał, niezależnie od tego jak wściekły, wciąż był dla niego bratem.

– Cześć, Michale. Trochę ci zajęło – powiedział.

Archanioł Wojny obnażył kły i szedł dalej.

– Gdzie on jest? – warknął.

Gabriel wolno pokręcił głową.

– Na pewno nie pójdziesz do niego w takim stanie, bracie. Nie pozwolę ci go zabić, zanim nie dowiemy się, co tak naprawdę planował. Czy mam cię uczyć strategii?

Michał postąpił jeszcze trzy kroki i stanął tuż przed Gabrielem. Zacisnął potężne dłonie w pięści, opuścił czoło.

– Zejdź mi z drogi – wycedził.

Gabriel ani drgnął. W jego czarnych oczach płonąca twarz wodza zastępów wyglądała jeszcze bardziej przerażająco.

– Miałeś okazję go zabić wiele lat temu, Michale. Ale wtedy uznałeś, że będzie dla nas użytecznym narzędziem, prawda? Nawet jeśli popełniłeś błąd, myślałeś wówczas jak wódz, jak strateg. Teraz dyszysz wściekłością, bo cię poniżył.

– Mnie?!

Twarz Michała buchnęła ogniem aż po sufit. Zajęła się od niego także koszula Gabriela, ten jednak ugasił płomień kilkoma klepnięciami.

– Tak, ciebie. Tego, który darował mu życie – odparł. – Mnie i wielu innych też poniżył, ale twoja twarz płonie teraz wyłącznie twoim oburzeniem. Zrobimy to teraz zatem po mojemu.

Michał nie odpowiedział. Dyszał tylko, na przemian zaciskając i rozluźniając pięści. Stali tak dobre dwie minuty, aż w końcu Wódz Zastępów cofnął się, a płomienie na jego twarzy przygasły.

– O czym chcesz gadać?

Gabriel przesunął się na bok i otworzył drzwi znajdujące się za jego plecami. Gestem zaprosił Michała do środka.

– Nie będziesz rozmawiał ze mną, a przynajmniej nie tylko. Chciałbym, żebyś najpierw porozmawiał z Zadrą.

– Zadrą?

Gabriel uśmiechnął się krzywo.

– Rozumiem, że jako wielki wódz umęczony wielkimi bitwami nie pamiętasz – rzucił z przekąsem, gdy Wódz Zastępów minął go i ruszył kolejnym korytarzem – ale przypominam, że wysłałem ci dwa tomy akt. Podpisałem je „Stróże”.

Michał łypnął na niego.

– Skąd pomysł, że zainteresują mnie papiery opisane jako „Stróże”? Mnie obchodzi Kłamca.

Gabriel rozłożył ręce.

– Może stąd, że jesteś archaniołem i powinno cię interesować, co robią aniołowie w służbie cywilnej?

Michał tylko na niego łypnął.

– A może stąd – kontynuował Gabriel – że tam krok po kroku widać, jak uformowała się specjalna jednostka nadzoru stróży, z którą zdarzało ci się przecież współpracować, jakie były jej styki z Kłamcą i jak finalnie jej agenci dokonali odkrycia czegoś, co nazywa się Brudnopis Boga? Dużo straciłeś, będąc tu ostatnio tylko okazyjnie. Wiem, że miałeś swoje powody, ale świat nie stanął, gdy Zastępy ruszyły na kolejną ze swoich wojen.

Michał ugasił już płomień na twarzy, a teraz potarł ją oburącz, ścierając ostatni żar. Wyglądał na prawdziwie zmęczonego.

– Gdzie teraz idziemy? – zapytał.

– Przesłuchać świadków – odparł Gabriel.

Michał skinął głową.

– Potrzebuję pół godziny – stwierdził. – Wezmę prysznic, przebiorę się. Potem widzimy się w sali przesłuchań. Czy Kłamca jest w budynku?

Spojrzenie Gabriela powiedziało wyraźnie „nie jestem idiotą”, więc Michał tylko westchnął.

– Nie zamierzam niczego robić, dopóki nie uzgodnimy tego wspólnie, masz moje słowo. Chcę tylko wiedzieć, czy obstawić budynek moimi ludźmi na wypadek…

– Czego? Gdyby Loki miał swoją armię? – upewnił się Gabriel, po czym zaraz potrząsnął głową. – O ile wiem, nie ma. Ale być może udało się nam powstrzymać go w ostatniej chwili.

Michał przystanął.

– Aż tak?

Gabriel położył rękę na ramieniu brata, po czym zaraz ją cofnął i przyjrzał się jej z odrazą. Rozejrzał się za czymś, w co mógłby ją wytrzeć, ale ostatecznie odpuścił.

– Gdy będziesz gotowy, przygotuję ci szybki briefing i streszczę naszą obecną sytuację. Z dobrych wieści…

– To są dobre? – zdziwił się Michał.

– Dla mnie niekoniecznie, ale ty możesz je za takie uznać. Loki nie jest już z tą twoją Jenny. To znaczy nie był nawet wtedy, gdy go pojmaliśmy… No co? Co to za mina?

Michał odchrząknął.

– Nie, nic. To dobrze. Zastanawiam się tylko, jak ona to zniosła.

Gabriel uśmiechnął się współczująco.

– Powiem ci to, bracie, jako boski posłaniec, który zwiastował wiele ważnych spraw: widziałem dużo gorsze reakcje. Uniknęła też w ten sposób wielu innych bardzo przykrych rzeczy.

Uniesiona brew Michała aż prosiła o kontynuowanie tej wypowiedzi, ale Gabriel oparł się pokusie.

– Pogadamy, jak się ogarniesz – zdecydował. – Najpierw tylko ty i ja, a potem rozmowa z Zadrą.

– Wiele z tego już powinieneś wiedzieć, ale zakładam, że miałeś ważniejsze rzeczy na głowie i wyrzuciłeś to z pamięci – powiedział Gabriel, stając przy gęsto zapisanej tablicy i biorąc do ręki wskaźnik. – Zacznijmy od WINA, czyli Wydziału Interwencyjnego Nadzoru Anielskiego.

Michał siedział na niewielkim krześle ubrany w szerokie bojówki, T-shirt i owinięty trzema parami swoich skrzydeł. Świeżo wymyte włosy parowały lekko, tworząc nad jego głową coś na kształt pustej, komiksowej chmurki.

– Wydział Interwencyjny, jak pewnie wiesz, to jednostka, która powstała, żeby rejestrować i kontrolować Stróży, a także zapobiegać nadużyciom czy to w zakresie zwiększenia ich możliwości w pomaganiu opornym podopiecznym – uderzył w jeden z punktów na tablicy – czy to w celu uzyskania korzyści własnych albo działania na rzecz demonów lub istot mitologicznych.

– Oczywiście w obu przypadkach musieli się przeciąć z Kłamcą – stwierdził Michał. – To jego obszary. I chyba spotkaliśmy się kiedyś przy okazji jednej interwencji.

– Zgadza się – potwierdził Gabriel – ale pójdzie szybciej, jeśli nie będziesz mi dogadywał, dobra? Przydział do WINA otrzymali dwaj skrzydlaci. Jednym był wspomniany już anioł Zadra, wcześniej Stróż, zasadniczo w porządku, bez jakichś szczególnych predyspozycji, ale dobrze działający zespołowo. Jego partnerem został Butch…

– Znam Butcha – wtrącił się Michał, ale Gabriel pokręcił głową.

– Nie, nie znasz. To znaczy znałeś, ale… dobra, po kolei. Wyjdzie w rozmowie z Zadrą. W każdym razie Butch to anioł o specjalistycznym przeszkoleniu bojowym, używany do spraw specjalnych… Tak, wiem, że na razie brzmi ci to wszystko znajomo, ale proszę cię, wstrzymaj się z komentowaniem. Bo nie wiesz o tym, że ten obecny Butch, o którym aktualnie rozmawiamy, jest anomalią. W obecnej formie jest aniołem, który nie pochodzi z naszego świata.

– Co to znaczy: nie z naszego świata?

– To znaczy, że jest istotą z jednego z wariantów w Brudnopisie Boga.

Michał nerwowo poprawił się na krześle.

– Wyjaśnisz mi wreszcie to pojęcie? Bo na razie marnujesz czas na gadanie o pierdołach.

– Te pierdoły są ważne – odparł Gabriel i po nauczycielsku uderzył wskaźnikiem w otwartą dłoń. – I nie wiem, kiedy tak bardzo straciłeś serce do odpraw.

– Od kiedy prowadzą je cywile, którzy nie mają pojęcia, czym jest konkret – mruknął Wódz Zastępów. Rozłożył jednak ręce, jakby mówił „proszę, kontynuuj”.

Gabriel podszedł do tablicy i stuknął w kolejny punkt.

– Agenci WINA trafili na ślad pewnej istoty, która naruszyła granicę światów. Istota nazywała się Isma’il i to właśnie od niej dowiedzieli się o istnieniu Brudnopisu Boga… Już to tłumaczę. Uspokój się, bo w tej sali są spryskiwacze i zaraz je włączysz! Brudnopis Boga to według tego, co nam wiadomo, wszystkie inne pomysły na świat, jakie Bóg zapisał sobie na osobnych kartkach. Dla wygody nazywajmy je kalkami wymiarów. Wyobraź sobie pomysł jako szkic na przeźroczu. Gdy nałoży się go na nasz świat, zmienia bieg pewnych rzeczy. Na przykład co by było, gdyby Chrystus przyszedł tysiąc lat później, albo co by było, gdyby zablokować w ludziach zdolność tworzenia mitycznych poprzez wiarę. Inne warianty tego, co się dzieje, rozumiesz?

– Rozumiem, że to herezja. – Michał znowu obnażył kły.

Gabriel pokręcił głową.

– Żadna herezja, gdy pochodzi od Boga. To są szkice Stwórcy, które sobie przed odejściem sprawdził i które mu się nie podobały. Odłożył na bok, powiedzmy, że do szuflady. Resztę ułożył w określonym porządku i to jest nasz świat. Isma’il, ta istota, którą spotkali Zadra i Butch, pochodziła jakby z innej kartki. Tak to zrozumiałem. A może w ogóle spoza tych kartek?

Gabriel przesunął się wzdłuż tablicy, aż doszedł do jej krawędzi. Tam widniało jedno słowo: METATRON.

– I tu dochodzimy do sedna, a zarazem początku tego, co się teraz wydarzyło, i do powodu twojej obecności tutaj.

– Co ma do tego Głos Boga? – zdziwił się Wódz Zastępów.

Gabriel się uśmiechnął.

– W zasadzie wszystko. Bo tak się składa, że jeśli wierzyć temu, co zeznali Butch i Zadra, a czego dowiedzieli się od Isma’ila, to Bóg nie wybrał dla nas żadnego wariantu końca świata.

– Chcesz powiedzieć, że…

– …że Bóg faktycznie dał ludziom wolną wolę w zakresie tego, jak się to wszystko skończy, choć jednocześnie opracował większość prawdopodobnych wariantów tego, co się wydarzy. I że to właśnie Metatron zadecydował o wybraniu jednego konkretnego. Ścieżki wiodącej do końca świata.

– Wiemy coś o nim? O tym wariancie?

– Och, bardzo dużo. – Gabriel odłożył wskaźnik i przeczesał palcami długie włosy. – Wiemy, że Lucyfer odkrywa w nim prawdę o powiązaniu ewangelistów z jeźdźcami, wszczyna zamieszki, wykorzystując do tego mitycznych, piekielnych i armię stworzoną z nienarodzonych w limbo, a wszystko kończy Loki, używając ludzkiej wiary i świętych jabłek oraz teatralnego przedstawienia, by wzbudzić w garstce ostatnich ludzi przekonanie, że nie ma żadnych bogów ani żadnej wiary. Czyli następuje totalna anihilacja wszystkiego, co z perspektywy mieszkańców Ziemi nadprzyrodzone. Zostaje garstka ludzi niezdolna do wierzenia w jakiegokolwiek boga czy jakiekolwiek zaświaty. To tak w wielkim skrócie.

Przerwał i z uśmiechem przyglądał się Michałowi trawiącemu te wszystkie informacje. Bardzo dużo jak na krótki briefing, ale na Trony i Zwierzchności, to wszystko było w aktach. Wystarczyło je wcześniej przeczytać.

– Jeśli chodzi o ten wariant apokalipsy, Michale, to nie musisz go już analizować – powiedział w końcu. – Stał się nieaktualny po tym, jak dowiedział się o nim Loki.

– Co?! – ryknął Michał.

Jego twarz zapłonęła, a rozłożonymi nagle trzema parami skrzydeł rozrzucił po sali rozstawione krzesła. Gabriel i to przyjął ze spokojem.

– No przecież tego akurat mogłeś się domyślić, bracie. Loki dotarł do Isma’ila, poznał przyszłość i uznał, że mu się nie podoba. A ponieważ wie teraz, że temat końca świata nie jest ostatecznie ustalony, zaczął działać.

To powiedziawszy, Gabriel odłożył wskaźnik i wskazał w stronę drzwi.

– A teraz proszę. Skoro pierwszy szok masz już za sobą, przedstawię ci Zadrę.

W pomieszczeniu o białych ścianach stały stół i cztery krzesła. Zadra siedział na jednym z nich, owinięty skrzydłami i pogrążony w półśnie; pozostałe miejsca czekały puste.

Jak długo anioł już tu był? Nie miał pojęcia. Dni, miesiące, może lata, a nawet dekady? Miał czekać. Dostał polecenie z rodzaju tych, którym żaden anioł sprzeciwić się nie może pod groźbą upadku. No chyba że Butch – jego w obecnym stanie nie obowiązywały już chyba żadne stare zasady.

Zadra zastanawiał się, czy jego też pojmali. W pamięci miał chwilę pochwycenia Lokiego, Bachusa i Erosa, a nawet tego przeklętego pluszowego misia. Ale Butch w chwili największego zamieszania umknął jego uwadze. Kto wie, może ukrył się w lasach Montany? Może zbiegł, skrył się i postanowił żyć jak człowiek albo po prostu mityczny? Miał wystarczające umiejętności, by sobie poradzić.

Zadra szczerze życzył mu szczęścia, na swoje natomiast nie liczył. Nie po tym, jak zachowywali się wobec niego współbracia w Metatronowym śpiewie. Nie po tym, jak patrzył na niego archanioł Gabriel. Wreszcie nie po słowach, które do niego skierował: „Będziesz czekał!”.

Czekał więc. Owinięty skrzydłami próbował uporządkować swoje wspomnienia. Tworzył w myślach bilans win i nagięć regulaminu, których się dopuścił, rozważał potencjalne kary, jakie na niego spadną. Czy czuł żal? Na to jedno pytanie nie umiał sobie odpowiedzieć. Ale wątpił, by zadał je ktokolwiek inny.

Nagle rozległo się ciche pyknięcie. Jedna ze ścian poruszyła się, ujawniając drzwi. Uchyliły się, a w progu stanął archanioł Gabriel.

Zadra natychmiast poderwał się z miejsca, wyprostował i złożył skrzydła.

– Archaniele!

– Teraz – prychnął Gabriel. – Nagle się zrobiłeś taki regulaminowy. Siadaj.

Wszedł dalej, ujawniając kolejnego gościa. Zadra przełknął ślinę. Usiadł.

Archanioł Michał nie miał na sobie zbroi, tylko płócienną koszulę i spodnie. Był boso, a tatuaż na jego twarzy ledwie się tlił. Jak na siebie wyglądał wyjątkowo spokojnie, ale Stróż z jakiegoś powodu czuł, że jeśli gniew jest ufortyfikowanym szczytem, to Wódz Zastępów jest już po jego drugiej stronie. Ten spokój zdecydowanie nie był wyciszeniem gniewu. Był wystudzeniem rozgrzanego żelaza przekutego w miecz. I jak by to powiedział Kłamca, wszystko wskazywało na to, że ten właśnie miecz zaraz znajdzie się w dupie Zadry. Po rękojeść.

Archaniołowie odsunęli krzesła, a Michał rzucił na stół wielką, skórzaną księgę. Huknęło tak, że zamknęły się drzwi. Pomieszczenie znowu było białą przestrzenią bez wyjścia.

– Co Kłamca zrobił Butchowi? – zaczął bez ogródek Wódz Zastępów.

Zadra zerknął nerwowo na Gabriela, ale ten nie zareagował.

– Zabił go.

– Zabił? – zdziwił się Michał.

Zadra skinął głową.

– Właściwie to zabił go pewnie z kilkaset razy. Do momentu, kiedy trafił mu się taki, który… – urwał i znowu zerknął na Gabriela. – Przepraszam, ale nie wiem, w którym momencie powinienem zacząć tę opowieść.

Boski posłaniec nachylił się do przodu. Oparł łokcie o stół, dłonie złożył w piramidkę.

– Co się stało, gdy Loki dowiedział się o Isma’ilu i Brudnopisie Boga?

Zadra pokiwał głową.

– A, czyli dobrze zacząłem – powiedział. – No więc Loki dowiedział się, że Butch jest istotą z innej kartki Brudnopisu, która w jakiś sposób pojawiła się w naszej, właściwej rzeczywistości. Co więcej, ze starych akt, które, archaniele, pokazywałeś, i które zostały oznaczone jako „Stróże”… Co, coś nie tak?

Gabriel uśmiechnął się półgębkiem i pokręcił głową.

– Nie, Wódz Zastępów jest po prostu zmęczony, dlatego tak ciężko wzdycha, prawda bracie? Kontynuuj, Zadra.

– Kłamca doczytał, że Butch pojawił się już na Ziemi w więcej niż jednym wariancie, więc uznał… Kłamca, nie Butch, że może istnieć prawidłowość, iż Butch za każdym razem, gdy zginie, zostaje zastąpiony przez swój wariant z innej kartki Brudnopisu. Loki postanowił to sprawdzić poprzez zabicie Butcha.

Twarz Michała na moment rozjarzyła się mocniej. Zaraz jednak archanioł opanował płomienie.

– I rozumiem, że się potwierdziło? – wycedził.

– Tak – potwierdził Zadra. – Butch umarł, ale niedługo potem wstał, tylko że był już nieco innym Butchem.

Archanioł Michał podniósł się z miejsca, zupełnie jakby próbował odtworzyć słyszane słowa. Zaplótł ręce z tyłu i zaczął się przechadzać wokół stołu. Gabriel i Zadra śledzili go wzrokiem.

– I co Kłamca zrobił z tą wiedzą? – zapytał Michał.

Agent WINA nie odpowiedział od razu. Archanioł zatrzymał się i spojrzał prosto na niego.

– Mówiłeś coś o tym, że zabił go kilkaset razy – przypomniał. – Powiedziałeś, że robił to do czasu, aż Butch stał się…

– Aż trafił się wariant, który w swojej rzeczywistości sprzyjał Lokiemu. Kłamca uznał, że to będzie prostsze niż tłumaczenie i przekonywanie do swoich racji.

Michał znowu ruszył wokół pokoju.

– Udało mu się?

– Tak, archaniele. Nie wiem za którą próbą, ale tak.

– I co dalej? Rozumiem, że na tym etapie Kłamca znał już przewidywany koniec świata?

– Tak, znał – potwierdził Zadra. – I podjął kroki, by mu zapobiec.

Michał znowu przystanął.

– Kroki? Jakie kroki?

– Nie znam szczegółów, bo nie we wszystkim uczestniczyłem – odparł agent WINA, zerkając na milczącego Gabriela. – Wiem, że wiązało się to między innymi ze zbezczeszczeniem grobów ewangelistów i napisaniem listu do Lucyfera z informacją, że Kłamca wie o jego planach i nie dopuści do ich realizacji.

Michał dłuższą chwilę milczał. W końcu zerwał się i szybkim krokiem podszedł do Zadry. Złapał go za brodę, zadarł do góry i bardzo uważnie przyjrzał się jego twarzy, szczególnie oczom.

– Wiesz, że jeśli jakimś cudem Loki nauczył cię kłamać i demonstrujesz mi teraz swoją nową umiejętność, to prędzej czy później się tego dowiem?

Zadra przełknął ślinę.

– Tak, archaniele.

– I nadal twierdzisz, że jedyne, co Kłamca wtedy zrobił, to zniszczył groby i napisał do Lucyfera, że chce go powstrzymać?

– Nie to powiedziałem, archaniele. Ale takie były jego pierwsze kroki.

Michał puścił jego szczękę, cofnął się o krok.

– Więc jakie były następne?

– Przede wszystkim Loki nie pozwolił nam o czymkolwiek mówić. Zaczął przygotowywać plan, a w międzyczasie zgłosił się do Nadzoru i do archanioła Gabriela o pozwolenie na ściślejszą współpracę z WINA. Miał być takim naszym agentem terenowym do zadań specjalnych.

Michał zerknął na brata. Ten potwierdził skinieniem głowy.

– Tak było. I wtedy wydawało się to świetnym pomysłem.

Wódz Zastępów chrząknął i szybko rozważył, jak dalej może się potoczyć wymiana zdań z Gabrielem. Uznawszy, że nie ma szans jej wygrać, znowu zwrócił się do Zadry.

– Wspomniałeś o przygotowywanym przez Lokiego planie.

– Tak, nazywało się to operacja „Straszny brzydal” i dotyczyło…

– Zostaw to na razie, Zadra – wtrącił się do rozmowy Gabriel. – Jeszcze do tego wrócimy, podobnie jak do tego, dlaczego ty postanowiłeś zostać przy Lokim. Bo przecież nie byłeś jak Butch, nie musiałeś.

– To było moje następne pytanie – zgodził się Michał, wyraźnie zaskoczony wtrąceniem brata. – Ale nie rozumiem, dlaczego…

– To zaraz zrozumiesz – wszedł mu w zdanie Gabriel, po czym wskazał na Zadrę. – Opowiedz najpierw o dzikich aniołach.

– Dzikich aniołach? – Michała zaczęły już wyraźnie irytować rzeczy, których nie rozumiał. Czuł się tak, jakby zaczął czytać książkę nieświadomy, że to kolejny tom.

– To aniołowie, którzy nie funkcjonowali w naszych rejestrach – wyjaśnił Zadra. – Dwa lata temu WINA otrzymał doniesienia o ludziach chronionych przez niezarejestrowanych Stróży. Z początku traktowaliśmy je jako plotki, ale tych spraw było coraz więcej i zaczęliśmy się nimi interesować. Przez dłuższy czas bezskutecznie, ale…

– …ale w pewnym momencie Loki przypadkiem wpadł na trop – wtrącił się Gabriel. – O tym opowiedz. A ty, Michale, słuchaj wyjątkowo uważnie.

Wódz Zastępów sięgnął rękami do twarzy, zasłonił pełgający po niej płomień. W końcu opuścił dłonie, wrócił do krzesła, siadł i skrzyżował dłonie na piersi.

– Mów – polecił.

Zadra odchrząknął i zaczął opowiadać.

Kłamca. Zbiorowa tricksteria

Copyright © Jakub Ćwiek 2024

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo SQN 2024

Redakcja – Tomasz Hoga

Korekta – Kornelia Dąbrowska, Julia Młodzińska

Projekt typograficzny i skład – Joanna Pelc, Kasia Kotynia

Okładka – Paweł Szczepanik / BookOne.pl

Rysunek na okładce – Piotr Sokołowski

All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.

Drogi Czytelniku,

niniejsza książka jest owocem pracy m.in. autora, zespołu redakcyjnego i grafików.

Prosimy, abyś uszanował ich zaangażowanie, wysiłek i czas. Nie udostępniaj jej innym, również w postaci e-booka, a cytując fragmenty, nie zmieniaj ich treści. Podawaj źródło ich pochodzenia oraz, w wypadku książek obcych, także nazwisko tłumacza.

Dziękujemy!

Ekipa Wydawnictwa SQN

Wydanie I, Kraków 2024

ISBN mobi: 9788383304267

ISBN epub: 9788383304274

Wydawnictwo SQN pragnie podziękować wszystkim, którzy wnieśli swój czas, energię i zaangażowanie w przygotowanie niniejszej książki:

Produkcja: Kamil Misiek, Joanna Pelc, Joanna Mika, Grzegorz Krzymianowski, Natalia Patorska, Katarzyna Kotynia

Design i grafika: Paweł Szczepanik, Marcin Karaś, Julia Siuda, Zuzanna Pieczyńska

Promocja: Piotr Stokłosa, Łukasz Szreniawa, Aleksandra Parzyszek, Barbara Chęcińska, Małgorzata Folwarska, Marta Ziębińska, Natalia Nowak, Kamila Piotrowska, Paweł Truskolaski

Sprzedaż: Tomasz Nowiński, Patrycja Talaga

E-commerce: Tomasz Wójcik, Szymon Hagno, Marta Tabiś, Marcin Mendelski, Jan Maślanka, Anna Rasiewicz

Administracja: Klaudia Sater, Monika Czekaj, Małgorzata Pokrywka

Finanse: Karolina Żak

Zarząd: Przemysław Romański, Łukasz Kuśnierz, Michał Rędziak

www.wsqn.pl

www.sqnstore.pl

www.labotiga.pl