Krakowskie piórka - Jan Sztaudynger - ebook + książka

Krakowskie piórka ebook

Jan Sztaudynger

0,0
29,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„W tym uroczym mieście nawet byle kto musi kochać nawet byle co” – pisał ironicznie we wstępie do tej książki – wydanej po raz pierwszy w 1959 roku – Jan Sztaudynger. W roku jubileuszu 120-lecia narodzin mistrza poetyckiej lekkości i krótkiej formy wznawiamy Krakowskie piórka – zbiór kilkunastu wierszy i kilkudziesięciu fraszek Jana Sztaudyngera poświęconych Krakowowi, z oryginalnymi ilustracjami Jana Bruchnalskiego.

„Cóż to by była za dziura,

Gdyby nie architektura”.

Skąd u Sztaudyngera ta szczególna, kąśliwa czułość wobec miasta przekupek i centusiów, królów i kościołów? Otóż stąd, że przez całe życie czuł się krakowianinem, niezależnie od tego, czy mieszkał w Łodzi, Szklarskiej Porębie, czy w Zakopanem.

Ta książka zaprasza w podróż do nieco dawniejszego Krakowa, miasta pełnego wdzięku i specyficznego uroku. Ale na kartach Krakowskich piórek nie brakuje również tekstów (niestety?) ponadczasowych:

„Krakowiaczek ci ja,

Krakowiaczek żwawy,

Tylko przemyśliwam,

Jak zwiać do Warszawy”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 23

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Okładka, karta ty­tu­łowa i ilu­stra­cje:JA­NUSZ BRUCH­NAL­SKI
Skład i ła­ma­nie: ANNA PA­PIER­NIK | Ori­gami
© Co­py­ri­ght by Do­rota Sztau­dyn­ger-Za­czek, Jan Ja­cek Sztau­dyn­ger, Jan Ma­rek Sztau­dyn­ger, Mar­cin Sztau­dyn­ger © Co­py­ri­ght for the il­lu­stra­tions by Mar­cin Bruch­nal­ski © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie
Wy­da­nie czwarte
Kra­kow­skie piórka po raz pierw­szy uka­zały się w Wy­daw­nic­twie Li­te­rac­kim w 1956 roku. Ni­niej­sza edy­cja oparta jest na po­sze­rzo­nym wy­da­niu z 1959 roku.
ISBN 978-83-08-07964-5
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Od au­tora

Uro­dzi­łem się w Kra­ko­wie.

Jako brzdąc ośmio­letni zbie­głem wio­sną z ma­leń­kiej górki w tej par­tii Plant, na któ­rej stoi po­mnik Ja­dwigi i Ja­giełły, i uj­rza­łem świeżą zie­leń. Na­pi­sa­łem wtedy po­emat o wio­śnie, który skła­dał się z dwu li­ni­jek:

Trawka się zie­leni

Dla sku­ba­nia je­leni.

Wiersz był podły, ale wzbu­dził we mnie świa­do­mość piękna przy­rody, a wzru­sze­nie, ja­kie to­wa­rzy­szyło temu wier­szowi... prze­czu­cie, że je­stem po­etą.

Tak więc nie Kra­ków, ale wio­sna była pierw­szym moim kra­kow­skim za­ko­cha­niem. Po­tem, w wiele lat póź­niej, cho­dzi­łem po Kra­ko­wie per­ma­nent­nie za­ko­chany to w tej, to w owej, nie czu­jąc i nie ro­zu­mie­jąc tego, że w moim mło­dym sercu Kra­ków spra­wiał cuda i że w tym uro­czym mie­ście na­wet byle kto musi ko­chać na­wet byle co. W cza­sie tych mi­ste­riów mi­ło­ści jak gdyby ką­tem oka za­uwa­ży­łem „za­kręt Wi­sły z pod­wi­nię­ciem po­dob­nym do psiego ogona”. Ale wła­ści­wie po raz pierw­szy Kra­ków od­czu­łem i zro­zu­mia­łem wtedy, gdy zja­wił się tu pi­sarz ro­syj­ski Jew­re­inow. Jego za­chwyt uświa­do­mił mi piękno Kra­kowa.

Tak ko­leje mo­jego losu spra­wiły, że po skoń­cze­niu stu­diów opu­ści­łem Kra­ków.

I wła­ści­wie do­piero po opusz­cze­niu Kra­kowa, kiedy po­ko­cha­łem Po­znań i za­miesz­ka­łem w Po­zna­niu, roz­po­częły się moje wier­sze o Kra­ko­wie, pi­sane z tę­sk­noty za Kra­ko­wem. Ele­ment sa­ty­ryczny wszedł do nich do­piero po woj­nie nie z mo­jego wła­snego im­pulsu, ale na za­mó­wie­nie. Ze zdzi­wie­niem prze­ko­na­łem się, jak głę­boko w sercu moim tkwi za­dra Kra­kowa. Fraszki o Kra­ko­wie ro­dziły się jak grzyby po desz­czu, po każ­dym moim naj­prze­lot­niej­szym choćby po­by­cie w Kra­ko­wie. Bu­dziły one dość sprzeczne sądy i spo­wo­do­wały, że wielu czy­tel­ni­ków „Dzien­nika Pol­skiego”, w któ­rym dru­ko­wa­łem te fraszki, ob­rzu­cało mnie li­stami. Jedni wy­my­ślali mi, dru­dzy dzię­ko­wali. Dla­tego więc na­pi­sa­łem dziś te kilka słów wy­ja­śnie­nia.

Jan Sztau­dyn­ger [1959 r.]

WY­ZNA­NIE MI­ŁO­ŚCI

Ko­cham Kra­ków. Nie wsty­dzę się tego wy­znać,

Choć wła­ści­wie wsty­dliwa to rzecz wy­zna­nie mi­ło­ści.

Wie­rzę, że w trąbce ma­riac­kiej w pieśń się za­mie­nia oj­czy­zna,

I w krew mej krwi i w kość mo­ich ko­ści.

Trę­bacz tę piosnkę z ust wyj­muje jak ku­glarz wstążkę

I owija nią da­chy do­mów i Pol­skę całą.

Po­my­śl­cie, nie sły­sza­łem jej przez lat dzie­sięć

I serce mi ska­mie­niało.

Łka­nie za gar­dło chwyta...

Kra­ków – i kwita.

Wie­wiórka prze­bie­gła Planty na ukos,

Pachną pie­czone kasz­tany dzie­ciń­stwem siel­skim, aniel­skim,

Ko­ściół Ma­riacki sta­nął na pal­cach,

Wy­gląda znad ka­mie­nic.

1938 r.

KRA­KÓW TO PRY­ZMAT

Kra­ków to pry­zmat,

Przez który pięk­nieje oj­czy­zna.

PA­MIĘ­TAJ

Za­nim otrze­piesz z nóg pro­chy Kra­kowa,

Pa­mię­taj – proch ten uca­ło­wać.

STO LAT ZA MAŁO

Kiedy kich­niesz tu w Kra­ko­wie,

„Ty­siąc lat” ci każdy po­wie.

SMAK DZIE­CIŃ­STWA

Na pie­cy­kach ulicz­nych pie­czone kasz­tany

I smak dzie­ciń­stwa w nich za­cza­ro­wany.

KRA­KOW­SKA ŻYCZ­LI­WOŚĆ

Tu się jeży

Na­wet wieża prze­ciw wieży.

KSE­NO­FO­BIA

Kra­ków Kra­ko­wem na­zwali,

Gdy pierw­szego za­kra­kali.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki