Letnie rytuały - Grzegorz Wróblewski - ebook

Letnie rytuały ebook

Grzegorz Wróblewski

4,0

Opis

Letnie rytuały są wyborem czterdziestu lat pracy poetyckiej Grzegorza Wróblewskiego. Już jako młody twórca dwukrotnie został wyróżniony Konkursie na Brulion Poetycki. Utwory prezentowane w niniejszym zbiorze były drukowane w najbardziej prestiżowych pismach i wydawnictwach, m.in. w „brulionie”, paryskiej „Kulturze”, „Bibliotece Narodowej”, nieistniających już, ale legendarnych „Kartce” i „Lampie”. Wiele z nich zostało  tłumaczone na kilkanaście języków.

Letnie rytuały to rejestr ze światów, sytuacji kosmicznych stołecznego Dolnego Mokotowa, a następnie z jego „bazy”, na wyspie Zelandii w Kopenhadze, a także z Nowego Jorku, Londynu, Kioto, gdzie Wróblewski często przebywał i tam prowadził swój poetycki „dziennik życia”. Dziennik o losie (nie zawsze optymalnym) człowieka na Ziemi. Na obrzeżach Drogi Mlecznej. To wiersze o przeznaczeniu, naszym losie i duchowych peregrynacjach autora.

Urodzony w 1962 roku w Gdańsku, wychowany w Warszawie, od 1985 roku mieszka w Kopenhadze. Wróblewski to nie tylko znakomity poeta, prozaik i dramaturg, ale „człowiek-orkiekstra” –  nagradzany malarz, którego wystawy indywidudalne pokazywane były w wielu krajach,  autor instalacji, współtwórca zespołu SLURP, często występujący razem z muzykami alternatywnymi, rockowymi bądź jazzowymi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 58

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
0
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kamilakok

Dobrze spędzony czas

Chociaż nie wszystkie wiersze do mnie trafiły, to byłoby dość trudne, to jednak wiele tekstów dotknęło i zaciekawiło.
00
Voncohn

Dobrze spędzony czas

Wybór wierszy jednego z najważniejszych poetów ery „brulionu”. Niestety bez kilku najważniejszych wierszy.
00

Popularność




redaktor prowadzący

Paweł Orzeł

projekt okładki

Anna Sztwiertnia

korekta

Jakub Nowacki, Andrzej Śnioszek

© Copyright by Grzegorz Wróblewski

© Copyright for this edition Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2022

Wydanie pierwsze

Warszawa 2022

Państwowy Instytut Wydawniczy

ul. Foksal 17, 00–372 Warszawa

tel. 22 826 02 01

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa www.piw.pl

www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy

Twenty, twenty, twenty-four hours to go

I wanna be sedated

Nothing to do, nowhere to go, oh

I wanna be sedated

                  Ramones

Razem

gatunek

to ja i on

jeżeli my razem

to ja

nie

Ciamkowatość życia

Rozwinąłem papier.

Wyciągnąłem kanapkę i szybko przytknąłem do ust.

Chleb z masłem i żółtym serem.

Nieźle, całkiem nieźle – pomyślałem.

Ten obok też coś wcinał.

Nie potrafiłem dojrzeć co. – Ty! co masz? – zapytałem.– Z masłem i mielonką! – wrzasnął.

Oklapłem na wyrko.

Z masłem.

Z masłem i mielonką.

Mielonka i masło krążyły po mej głowie.

Ciamkałem powoli kanapkę, zastanawiając się

nad przedziwnym brzmieniem słowa – mielonka.

Masło odstawiłem na kiedy indziej.

Leżałem długo odurzony.

Nie potrafiłem się zmusić do logicznego myślenia.

Ten obok przeglądał w lusterku zęby.

Macał je paluchami i mruczał coś pod nosem. – Ty! co tam? – zapytałem go. – Chwytam zębami pokarm, a potem go rozdrabniam.

Więcej nie odezwał się do mnie.

Ustały mu czynności.

Nieźle, całkiem nieźle – pomyślałem.

Rogowacizna

oglądam paznokcie

ze zdziwieniem

to chyba jakaś

ROGOWACIZNA

nagle dreszcz

skąd mi to

przyszło do głowy

to słowo

jest przecież

tyle innych

Figury

Penetrowałem różne zakątki świata.

Uwagę moją zwróciło pewne zagłębienie.

Mała rysa na jednej z zielonych ławek.

Rysa była nienormalnie wydłużona.

Przypominała swym wyglądem oceaniczną rybę.

Miała odpowiedni, opływowy kształt.

Uznałem jednak, że trop ten jest na pewno fałszywy.

Pożeglowałem więc przed siebie.

Odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku.

Czekał tam na mnie całkiem nowy obszar.

***

pod września

miesiąca koniec

ery wychyliłem

głowę na zewnątrz

oko mieszkania

i natknąłem się

na jesieni początek

duńskiej ujrzałem

liści pióropusz

żółtopomarańczowych

wetknięty w szyję

zielonej butelki

a naklejki nie było

może po piwie

Tuborg bo rozmył ją

silny deszcz od

tygodnia więc schowałem

głowę z powrotem oko

do swojego mieszkania

sztorm

Sala zaskoczeń

Umiem zatrzymać oddech

na kilkanaście minut.

Na ile wyglądam lat? – zapytał guru.

Na 65 – odpowiedziałem.

Pomyłka, mam 70. Czy coś

w życiu potrafisz?

Potrafię rozmawiać z psami – rzekłem wspominając Aresa.

Guru spojrzał na mnie

lękliwie, wypowiedział

tajemnicze zaklęcie i szybko

opuścił salę.

Pewna kobieta z Perth

przypaliła białą serwetę.

SCHYŁEK

ŻYJESZ BEZ BOGA BO NIE MA TU BOGA ZABRALI NAM

BOGA PŁYNIE KREW BOGA NIE WIERZYSZ W BOGA

WSZYSTKO PRZEZ BOGA BO NIE MA BOGA

CZY WIDZIAŁ KTOŚ BOGA? MÓDL SIĘ DO BOGA

GROŹNEGO BOGA ZABILI NAM BOGA NIE WIERZYSZ W BOGA

ZWRÓĆCIE NAM BOGA! ŻĄDAMY TU BOGA!

ZDRADZIŁEM BOGA CZY WIDZIAŁ KTOŚ BOGA?

BOGA OTRULI BO NIE MA JUŻ BOGA ZABRALI NAM

BOGA MÓWIĘ DO BOGA POTRZEBA WAM BOGA!

BOGA NA BOGA WSZYSTKO PRZEZ BOGA! A BOGA

TU NIE MA CZY WIDZIAŁ KTOŚ BOGA? BOGA

MIŁUJCIE ZDRADZIŁEM BOGA WINA JEST BOGA

NIE WIERZYSZ W BOGA? ŻĄDAM TU BOGA!

BOGA I BOGA MÓDL SIĘ DO BOGA

WYRZEKNIJ SIĘ BOGA BO NIE MA TU BOGA

BOGA ZABILI ŻYJESZ BEZ BOGA POTRZEBA CI

BOGA A BOGA TU NIE MA CZY WIDZIAŁ KTOŚ

BOGA? JA WIERZĘ W BOGA I ŻĄDAM TU BOGA!

PŁYNIE KREW BOGA BO WSZYSTKO PRZEZ BOGA

Nieporozumienie

Na stoliku zobaczyłem:

kolorową puszkę z niemieckimi piernikami w środku,

futerał na okulary, nożyczki i mydełko krawieckie,

czterowkładowy gruby długopis, 2 pudełka zapałek,

„LITERATURĘ NA ŚWIECIE” – nr 7 z 1986 roku,

3 tabletki przeciw grypie firmy H. Lundbeck A/S,

list z Polski od Mariana i reklamówkę nowego

miesięcznika „GØR DET SELV”.

Oglądałem to bogactwo świata przez cały tydzień.

A potem mnie zabrali.

Terytorium

Cztery razy grubą kasjerkę z Brugsena

pięć razy miejscowego pijaczka – poetę Pierra

może ze sto razy sąsiada Christiansena

następnie tłustego pekińczyka (który na mnie warczy) – może z dziesięć razy

jego właścicielkę, w tym układzie – też z dziesięć razy

pana Pakistana prowadzącego kiosk – niezliczoną ilość razy

czyli… oni też mnie musieli

jeżeli ja ich tyle razy, to oni mnie również

ciekawe, ile razy?

Valby ulica długa

publiczny dom (250 od łebka)

rzeźnia (słodkawy, mdły zapach)

fryzjer (obcina nieżywych już staruszków)

to jest moja duńska przestrzeń

a konkretnie valby ulica długa

zmęczony malarz w białym kombinezonie

wchodzi, załatwia błyskawicznie miłość

i odjeżdża furgonem, z którego

wystaje mu składana drabinka

(rzeźnik zbiera z ulicy czerwoną maź)

a ja nie potrafię tak znienacka

wejść i równie szybko wyjść