Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Najnowszy tom mieszkającego w Kopenhadze poety, dramaturga i malarza skupia się na śmiesznostkach i wykolejeniach międzyludzkiej komunikacji, na „byciu w kontakcie”, które najczęściej zakrawa na absurd. Wiersze z „Ra” nie rezygnują jednak z awangardowych ambicji, wciąż chętnie konfrontują czytelników z logiką lustrzanego labiryntu (choć może nie abstrakcyjnych afektywnych plam), jednak dzieje się to z zachowaniem spójności narracyjnej poetyckich inscenizacji oraz schludności, a niekiedy wręcz klasyczności form użytych w innych tekstach. Z kolei klarowne, medytacyjne i spięte koaniczną puentą przypowieści Wróblewskiego zbliżają jego poezję do estetyk Dalekiego Wschodu, a przywołanie boga Słońca zachęca do czytania niektórych utworów jak zapisanych w kolumnie egipskich hieroglifów. Czyli nie labirynt, ale piramida? Tytułowe krwiożercze zawołanie „Ra!” zachęca do wejścia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 41
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Z kim teraz spędzasz noce, Christine?
Tłusta i piękna... Zawsze zmieniająca
wstążki i bransoletki.
Tłumy młodocianych
wyznawców... Christine zna się na tym
najlepiej – krążyły
po mieście legendy.
Niepodrabialny makijaż!
Atak zieleni/pinky
wśród skandynawskich szarości i uśpionych
klocków Bauhausu.
Latem często jeździła na wrotkach... A jesienią
przygotowywała się do gorącego trunku,
dynamitu Edwarda Vernona.
Przez nią nie mogliśmy skupić się
na trygonometrii.
Johnny stracił rozum i prawo jazdy.
Wyciągnął go z kicia jego przyrodni brat,
kierownik poczty.
Nie wiadomo, co się z nią stało.
Przepadła na amen chyba pod koniec
marcowych sztormów...
Świat stał się potem nijaki. Mówią, że
celowo zmieniła dystrykt
albo
przenieśli ją siłą do krainy darmowej herbaty.
Załamani
nadal wytrwale czekamy.
W nieczynnych od lat lunaparkach
uprawiamy to,
czego zabraniają nam pastor i jego kulawy
pomocnik.
Z kim teraz spędzasz noce, Christine?
Tico tico erotico
Mam przyjaciela, artystę, a konkretnie rzeźbiarza,
który jest rewelacją w świecie sztuki, podobnie
zresztą jak i ja, z moimi asemic writing etc.
Planujemy od kilkudziesięciu lat rewolucję,
wystawy za oceanem, a co za tym idzie, złote
klamki of course.
Nasze wybranki, zwątpione i mocno już zniechęcone
brakiem tzw. rezultatów i wyjazdów na tropikalne
plaże, każdego dnia rozglądają się za rezolutnym
hodowcą drobiu. Sytuacja jest wyraźnie napięta...
Ostatnio telefon od przyjaciela-rzeźbiarza:
Słuchaj, stary. Mam okazję, akcja dla celebrytów,
rewelka, tym razem sprzedamy za setki tysięcy.
Podpalam się jak przed tygodniem/miesiącem
i przed epoką sumeryjskich bogów
o ptasich, tajemniczych główkach.
Moja dziewczyna mówi, że jestem przegranym
romantykiem.
Tymczasem przyjaciel-artysta stanowczo nawija:
Zobaczysz, będzie grane tico tico erotico na całość,
a potem na bank czekają nas kokosowe wyspy.
Radość trwa osiem dłuuugich godzin.
Otrzymuję telefon: Tak się złożyło, że musisz wziąć
na imprezę kilkanaście gwoździ. Musimy sami
zainstalować na ścianach obrazy. Organizatorzy ich
niestety nie mają. Pójdź szybko do sklepu ze szczypcami
nastawnymi i drutem do plombowania.
Więc lecę migiem na złomowisko i już wiem,
że to kolejne schabowe i śledzik, ściszone sugestie
pana szatniarza, że nigdy już nie zaproszę mojej
dziewczyny w światy likieru,
banano & tico tico.
Wieczna praca w teorii, poezja, iluzje max!
Ona mnie rzuci, przez te gwoździe/abstrakcje,
a tyle jej w życiu naobiecywałem.
Kocham ją, ale co zrobić.
Szatniarze, śledzik, druty do plombowania...
Zegar
Złowróżbny smutek Twój
i wyraz twarzy nieodgadniony
Niech wreszcie skończy bić
Twój zegar pierdolony
Taki oto przejmujący
czterowersowy wiersz
otrzymałem w liście
od pewnej poetki
z zapytaniem,
co o nim sądzę.
Odpisałem, że jest to jedna
z najistotniejszych miniatur
lirycznych, jakie przeczytałem
w życiu...
Neolityczne narracje
Mężczyzna trzyma się za przyrodzenie...
Który to rok?
Wczoraj spadł śnieg. (Zima znów
zaskoczyła...)
Ktoś na mnie szczeka.
Data nie ma znaczenia.
(Mężczyzna trzyma się za przyrodzenie.
Mężczyzna trzyma się za przyrodzenie.)
Który to rok? Wczoraj spadł śnieg.
Nie rozumiem języka tubylców
Nie rozumiem języka
tubylców. I dobrze.
Oni też nie rozumieją
mojego.
Grzechotki sensu
Wszystko jest, ponieważ nic nie ma. Poczuj siebie
poza sobą.
Dopiero wtedy zrozumiesz, że jest wszystko,
ponieważ nic nie ma – dowiedziałem się na wykładzie
o świecie niematerialnym.
Na ulicach Kopenhagi prawie nikogo nie było.
Wiał silny, polarny
wiatr.
Mój sąsiad wyraźnie
oszalał.
Przez całą noc intensywnie rozprawiał na klatce
o miłości niebiańskiej i niezbadanych
wyrokach losu.
Zgasiłem
światło...
Majmonides. Transcendencja & poziom meta...
Wszystko jest, ponieważ nic nie ma.
Nadal istniałem,
ale zaczynałem w to mocno
wątpić.
Szekspir
Kulawy mężczyzna próbuje
zaprzyjaźnić się
z piaskowym podłożem.
Przyglądają mu się uważnie
ptaki, sąsiedzi i starzy
znawcy
tarota.
Wszystko się niedługo wyjaśni –
podszeptuje mu
zajęta plakatami wyborczymi
przestrzeń. Księżyc pracuje
nad horoskopami.
Został oskarżony
o manipulację.
Słońce zniszczyło kukurydziane
uprawy.
Grozi mu batalistyczny
pocisk.
Życie się wycofało.
Nie potrafiło poradzić sobie
z predestynacją. Matrix też
przegrał,
a w góry
powrócili wskrzeszeni w lodówkach ludzie
jaskini.
Noga powoli odpada.
Szekspir
tym razem
całkowicie
bezradny.
Nadistota
Mamy codzienny
kontakt.
Nic do siebie
nie mówimy
i nie jest to
telepatia.
Ale
porozumiewamy się
intensywnie.
Na czym to w takim
razie polega?
Na niczym...
I właśnie
dlatego mamy
codzienny
kontakt.
Pepsi max
Kilka międzypokoleniowych
jointów.
Do języka podobno
ciężko się
wedrzeć.
Siema, narka, siema & narka –
i zobaczyliśmy się znowu
po długich
pięciu latach.
Zaczął w międzyczasie studiować.
Z patosem powiedział,
że woli Dziady
od twórczości
Wojaczka.
Piliśmy
pepsi max
(no sugar). Wolno
cedził słowa:
Czerwony pająk jest wszędzie,
wróg integruje grupę.
Na pożegnanie
szepnął: Do zobaczenia...
Następnym razem
będę już znał na pamięć
całe Kazania
Hozjusza.
Nie wiem, czy je naprawdę
przeczytał i co się dalej
z nim stało.
Nigdy więcej się
nie spotkaliśmy.
Obraz zjawisk
Moja żona doskonale orientuje się
w Wittgensteinie
– mówi Alan.
I co z tego? – pyta Steven.
Wie, jak łatwo uzyskujemy
fałszywy obraz zjawisk
– tłumaczy Alan.
To ciężka bzdura,
moja Ann czytała Albucjusza,
Pascala Quignarda
– stopuje go Steven.
W dupie z Albucjuszem,
tylko Wittgenstein się liczy!
– broni się Alan.
A jak twoja stara?
– zwracają się w końcu
do mnie.
W porządku, systematycznie
działamy w łóżku
– pocieszam ich.
To nienormalne
– mówi Alan.
Jesteście prymitywami
– przyznaje mu rację
Steven.
Siemiatycze–Manchester England/England
Połykacze książek są tak samo potrzebni jak ich
autorzy.
Ktoś musi czytać
przy blasku
świeczki lub w dalekobieżnym
autobusie.
Kwanty. Zbrodnia i kara w czasach pozłacanego
baroku.
(Formy fleksyjne!) Przygody na wyspach bezludnych
zamieszkanych przez osiedlowe elfy.
Nasza znajomość trwała niecałe dwa lata.