Między Bogiem a prawdą. Metafizyczne przygody roztargnionego profesora - Marek Artur Abramowicz - ebook

Między Bogiem a prawdą. Metafizyczne przygody roztargnionego profesora ebook

Marek Artur Abramowicz

0,0
49,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Intelektualna autobiografia wybitnego polskiego astrofizyka i pomost między fizyką a wiarą.

Między Bogiem a prawdą to napisana z talentem literackim i rzadko spotykaną erudycją opowieść o drodze naukowej profesora Marka Artura Abramowicza, a przede wszystkim o nierozerwalnym dla niego splocie fizyki z wiarą. Pisząc o nauce, autor nie waha się przed użyciem w jej kontekście takich słów jak „metafizyka”, „transcendencja” i wreszcie: „Bóg”. Nie tylko klarownie opisuje trwające od wieków na ten temat dyskusje, z polemiczną pasją tropi gazetowe uproszczenia i intelektualne mody, ale też jasno i odważnie formułuje własne stanowisko.

Dlaczego nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy subiektywną wiarą w Boga a obiektywną wiedzą, jaką oferuje współczesna nauka? Czy fizyka ma prawo rozważać metafizyczne aspekty rzeczywistości, a może wręcz powinna to robić? Co oznacza fenomen antropicznie wyregulowanego Wszechświata?

Książka profesora Abramowicza jest też dowodem na to, że o fizyce i niezwykle złożonych zagadnieniach można opowiadać lekko i z poczuciem humoru – jak w rozdziale o kosmicznych polskich pączkach i szczupłych dyskach. Pojawią się w niej takie pojęcia jak macierze i tensory – czyli odrobina konkretu matematycznego dla miłośników nauk ścisłych. Humaniści z kolei docenią to, jak zajmująco i pięknie można pisać o działaniu 2 + 2 = 4.

„Nie potrafię zmyślać” – pisze autor i rzeczywiście przedstawia nam siebie jako człowieka z krwi i kości, pełnego apetytu na życie we wszystkich jego wymiarach. Mimochodem, ale z uwagą wyczulonego na szczegół obserwatora opisuje miejsca, w których długo mieszkał lub które odwiedzał – będziemy zatem uprawiać fizykę na korsykańskiej plaży, a dysputy o teologii toczyć na triesteńskim nabrzeżu. Między Bogiem a prawdą jest zatem intelektualną biografią, diariuszem podróży, pamiętnikiem fascynacji literackich, zbiorem fenomenalnych anegdot, pozycją popularnonaukową i metafizycznym credo w jednym.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 713

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Opieka re­dak­cyjna: AN­DRZEJ STAŃ­CZYK
Re­dak­cja: WOJ­CIECH ADAM­SKI
Ko­rekta: BAR­BARA GÓR­SKA, JO­LANTA STAL, JU­STYNA TECH­MAŃ­SKA
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych: ANNA POL-PAW­ROW­SKA
Na okładce wy­ko­rzy­stano zdję­cie z za­so­bów Unsplash
Zdję­cie au­tora na okładce: MA­CIEJ ZIEN­KIE­WICZ
Opra­co­wa­nie gra­ficzne: MA­REK PAW­ŁOW­SKI
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
© Co­py­ri­ght by Ma­rek Ar­tur Abra­mo­wicz © Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2023
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-07858-7
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Książkę tę de­dy­kuję wszyst­kim stu­den­tom, któ­rzy słu­chali mo­ich wy­kła­dów. W szcze­gól­no­ści wy­mie­nio­nym ni­żej moim prak­ty­kan­tom, ma­gi­stran­tom i dok­to­ran­tom, z któ­rymi pra­co­wa­łem nad roz­wią­zy­wa­niem wielu kon­kret­nych pro­ble­mów fi­zyki, czę­sto dość trud­nych – byli to: Ad­èle Plat, Alek­san­der Są­dow­ski, An­to­nella Ga­rzilli, An­to­nio Lanza, Au­drey Mo­udens, Bao Gang, Bo­żena Czerny, Clara Pet­ters­son, Cri­stina Marsi, De­bora La­nčova, Eva Šrám­ková, Ewa Szusz­kie­wicz, Fre­de­rik Wal­lin­der, Frida Håkan­son, Ga­briele Ghi­sel­lini, Ga­briel Török, Grze­gorz Ma­zur, Hans West­man, Iwona Sta­sie­czek, Ju-Fu Lu, Lei Qian, Lina Le­vin, Mar­cel Per­ci­val, Ma­ryam Gha­sem­ne­zhad, Mats Gra­nath, Mo­ham­mad Sa­fa­rza­deh, Odele Straub, Omer Blaes, Pa­ola Re­bu­sco, Paul Hen­der­son, Pier­gio­vanni Ma­dau, Ri­kard Jons­son, Ri­kard Sla­pak, Rim Turk­mani, Ro­naldo Vie­ira, We­nchi Yan, Zby­szek Lo­ska.

01.

NIE PO­TRA­FIĘ ZMY­ŚLAĆ

I SZLI CAŁĄ NOC.

Je­rzy An­drze­jew­ski, Bramy raju

W tej książce wy­ja­śniam, skąd wy­nika moje prze­ko­na­nie, iż nie ma żad­nej sprzecz­no­ści po­mię­dzy su­biek­tywną wiarą w Boga a obiek­tywną wie­dzą, jaką ofe­ruje współ­cze­sna fi­zyka. Twier­dzę, sine ira et stu­dio, że obie – wiara i wie­dza – są mi łącz­nie ko­niecz­nie po­trzebne do ra­cjo­nal­nego ro­zu­mie­nia rze­czy­wi­sto­ści. Wy­ja­śnia­nie tego stwier­dze­nia wspo­ma­gam roz­wa­ża­niami do­ty­czą­cymi fi­zyki oraz opo­wia­da­niem zda­rzeń, które ukształ­to­wały moje po­glądy na równi z tym, czego się na­uczy­łem z ksią­żek i od in­nych lu­dzi. W roz­dziale 23. wspo­mi­nam także krótko o związ­kach wiary i wła­dzy w kon­tek­ście re­la­cji po­mię­dzy obec­nymi wła­dzami pań­stwo­wymi a Ko­ścio­łem ka­to­lic­kim w Pol­sce: uwa­żam je za fun­da­men­tal­nie nie­wła­ściwe.

Przez wiele lat za­cho­dzi­łem czę­sto do ma­łej księ­garni PIW-u na Fok­sal, dziś już nie­ist­nie­ją­cej, aby prze­glą­dać nowe książki. Kie­dyś, chyba la­tem 2010, gdy wcze­śnie rano mi­ja­łem za­mknięty jesz­cze lo­kal, zo­ba­czy­łem w wi­try­nie książkę Du­sza czyść­cowa. Wspo­mnie­nia o Sta­ni­sła­wie Gro­cho­wiaku. Po­sta­no­wi­łem ją ku­pić, gdy będę wra­cał po po­łu­dniu do domu. Miesz­kam z żoną Hen­ryką tuż obok, na Smol­nej. Ale po po­łu­dniu Du­szy czy­ś­co­wej już w oknie wy­sta­wo­wym nie było. Pani sprze­daw­czyni zmar­twiła się moim zmar­twie­niem i po­wie­działa:

– W skle­pie co prawda już nie ma, ale pójdę spraw­dzić w ma­ga­zy­nie, czy się nie za­wie­ru­szył ja­kiś eg­zem­plarz.

– Bar­dzo dzię­kuję! Ku­pię dwa, je­śli są dwa.

Drugi chcia­łem po­da­ro­wać Stasz­kowi Baj­tli­kowi, z któ­rym kie­dyś długo roz­ma­wia­łem o waż­nym dla nas obu wier­szu Gro­cho­wiaka Piersi kró­lo­wej uto­czone z drewna.

Po chwili pani wró­ciła, ra­do­śnie uśmiech­nięta, nio­sąc dwa eg­zem­pla­rze.

– To dwa ostat­nie. Nie mogę ich od razu panu sprze­dać, bo mu­szę je wpierw zin­wen­ta­ry­zo­wać.

Po­ło­żyła jedną z ksią­żek przy ka­sie i za­jęła się in­wen­ta­ry­za­cją. Drugi eg­zem­plarz prze­glą­da­łem, sie­dząc w fo­telu obok. I wtedy do księ­garni wszedł Je­rzy Pilch. To zna­czy: nie wie­dzia­łem na pewno, czy to był Pilch, bo go oso­bi­ście ni­gdy nie po­zna­łem. Ale wy­glą­dał jak Pilch na fo­to­gra­fiach, a poza tym młoda ko­bieta, z którą przy­szedł, była do­kład­nie taka, jak ją opi­sał w jed­nej ze swych po­wie­ści (cy­tuję z pa­mięci): „jest tak piękna, że gdy idzie ulicą, oglą­dają się za nią wszy­scy męż­czyźni, ko­biety, dzieci i zwie­rzęta”.

Jak po sznurku od razu pod­szedł do Du­szy czy­ś­co­wej i wziął książkę do ręki.

– To mój Gro­cho­wiak – po­wie­dzia­łem. – Pani go wła­śnie in­wen­ta­ry­zuje. Ten drugi też jest mój. In­nych już nie ma, wszyst­kie sprze­dane. Je­śli chce pan po­czy­tać na miej­scu, pro­szę bar­dzo. Zo­stanę, jak długo trzeba, ale w końcu i jed­nego, i dru­giego Gro­cho­wiaka za­biorę.

Obie pa­nie po­pa­trzyły na Pil­cha, wy­raź­nie cie­kawe, jak ode­prze tę im­per­ty­nen­cję. Jego od­po­wiedź była mi­strzow­ska:

– Czy pan znał do­brze oso­bi­ście Gro­cho­wiaka? Bo ja tak.

Wy­sze­dłem od razu na szmon­daka, który Gro­cho­wiaka na­wet nie znał oso­bi­ście, a te­raz ku­puje książki o nim. Pró­bo­wa­łem się ra­to­wać:

– Nie, nie zna­łem Gro­cho­wiaka oso­bi­ście, ale po­tra­fię z pa­mięci wy­re­cy­to­wać wszyst­kie jego wier­sze.

– To wszy­scy po­tra­fią.

Tym po­gnę­bił mnie osta­tecz­nie, roz­ło­żył na ło­patki, a ja na sto pro­cent się prze­ko­na­łem co do słusz­no­ści zi­den­ty­fi­ko­wa­nia go jako Pil­cha – było to bo­wiem stwier­dze­nie rów­nie ka­te­go­ryczne, co ab­sur­dalne, w Pil­chow­skim stylu, przy­po­mi­na­jące jego po­wie­dze­nie naj­bar­dziej przeze mnie po­dzi­wiane: „Ko­mu­nizm upadł w Pol­sce tylko dla­tego, że wszy­scy czy­ta­li­śmy Pro­usta w ory­gi­nale, a nie w tłu­ma­cze­niu Boya-Że­leń­skiego”. Ale pa­mię­ta­łem jego mniej udane stwier­dze­nie w tym sa­mym stylu (też z fe­lie­tonu w „Po­li­tyce”): „Wy­obraź­cie so­bie pań­stwo, że po­wieść Je­rzego An­drze­jew­skiego Bramy raju składa się z jed­nego tylko zda­nia”. Wszy­scy wie­dzą, że to nie­prawda. Słynna po­wieść An­drze­jew­skiego składa się z co naj­mniej dwóch zdań. To dru­gie, krót­kie, które ją koń­czy, brzmi: „I szli całą noc”. Ma orze­cze­nie, za­czyna się od du­żej li­tery, koń­czy kropką i na­stę­puje po kropce za­my­ka­ją­cej po­przed­nie zda­nie. To pod­su­nęło mi myśl, aby zmie­nić te­mat:

– Po­wiem panu coś, o czym wiem, że pan tego na pewno nie wie. Bramy raju An­drze­jew­skiego nie skła­dają się z jed­nego zda­nia, jak na­pi­sał nie­dawno pe­wien modny fe­lie­to­ni­sta „Po­li­tyki”, ani na­wet z dwóch zdań, jak my­śli więk­szość czy­tel­ni­ków, któ­rzy do­brnąw­szy do końca, wi­dzą wy­dzie­lone krop­kami i aka­pi­tem cztery ostat­nie słowa: „I szli całą noc”. Po­wieść składa się z trzech zdań. An­drze­jew­ski ze wszyst­kich za­kpił i gdzieś w po­ło­wie po­sta­wił kropkę, za­czy­na­jąc nowe zda­nie od wiel­kiej li­tery, ale nie od aka­pitu. Bez aka­pitu jest to ła­two prze­oczyć i wszy­scy, prócz mnie, prze­oczyli.

To go za­cie­ka­wiło. Chwilę mil­czał. Wresz­cie uśmiech­nął się:

– Pan to zmy­ślił na po­cze­ka­niu?

– Tak – skła­ma­łem – zmy­śli­łem to na po­cze­ka­niu.

– Gra­tu­luję. Do­sko­nała hi­sto­ria: zwarta, po­ucza­jąca i za­bawna. Niech się pan nie oba­wia, nie za­biorę panu Gro­cho­wiaka. Zresztą już mu­simy wy­cho­dzić. Do wi­dze­nia.

I wy­szli. Nie mogę jed­nak być dumny z po­chwały Pil­cha do­ty­czą­cej kunsztu zmy­śla­nia przeze mnie hi­sto­rii, bo ja hi­sto­rii tej nie wy­my­śli­łem. O kropce w środku po­wie­ści An­drze­jew­skiego po­wie­dział mi mój brat Ja­cek, fi­lo­log stu­diu­jący twór­czość Adama Mic­kie­wi­cza. Nie wiem, czy on tę kropkę na­prawdę zna­lazł, czy wła­śnie zmy­ślił. On sam już te­raz tego nie pa­mięta.

Nie po­tra­fię zmy­ślać. Żadna z hi­sto­rii opi­sa­nych w tej książce nie jest zmy­ślona, wszyst­kie są praw­dziwe.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki