Miłość na Bali - Tanya Valko - ebook + książka

Miłość na Bali ebook

Tanya Valko

4,6

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Miłość na Bali" to druga po „Okruchach raju" część „Azjatyckiej sagi", której akcja toczy się w Indonezji. 

Turyści, którzy coraz liczniej odwiedzają rajską wyspę Bali, są zachwyceni czarownym otoczeniem, lecz miejsce to skrywa też swoją niebezpieczną i paskudną twarz. 
Do licznej grupy polskich osadników na Bali dołączają Dorota oraz jej córka Marysia, bohaterki „Arabskiej sagi". Jak zmieniła się pół-Arabka? Jak wpływają na nią łagodny indonezyjski islam i zaczarowana hinduistyczna wyspa Bali? Jak żyje się Dorocie w miejscu, które do złudzenia przypomina raj? Czy nadal ma skłonności do pakowania się w kłopoty? Jak układa się prywatne życie Marysi? Czy Karim naprawdę jest jedynym mężczyzną, z którym chce ona spędzić resztę swoich dni? A może na jej drodze pojawi się jeszcze jej pierwsza wielka miłość, Hamid Binladen? 
Tanya Valko fikcyjne losy bohaterów osnuwa na kanwie prawdziwych wydarzeń. Przedstawia codzienne życie na rajskiej wyspie, ukazując inny, obcy dla nas, Europejczyków, świat pełen duchów i niesamowitych wierzeń. 

Tanya Valko to pseudonim absolwentki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Była nauczycielką w Szkole Polskiej w Libii, a następnie długoletnią asystentką ambasadorów RP. Przez ponad dwadzieścia lat mieszkała w krajach arabskich, w tym w Arabii Saudyjskiej. Obecnie przebywa w Indonezji. 
Jest autorką bestsellerowej „Arabskiej sagi", na którą złożyły się tomy: „Arabska żona", „Arabska córka", „Arabska krew" i „Arabska księżniczka". Jej sukces skłonił autorkę do rozpoczęcia następnego cyklu powieściowego pod zbiorczym tytułem „Azjatycka saga", którego pierwszy tom nosi tytuł „Okruchy raju".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 744

Oceny
4,6 (156 ocen)
112
29
13
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Copyright © Tanya Valko, 2015

Projekt okładki

Agencja Interaktywna Studio Kreacji

(www.studio-kreacji.pl)

Zdjęcie na okładce

© Kamil Akca/Trevillion Images

Redaktor prowadzący

Anna Derengowska

Redakcja

Anna Płaskoń-Sokołowska

Korekta

Grażyna Nawrocka

ISBN 978-83-8234-478-3

Warszawa 2021

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

Radość życia można znaleźć wszędzie. Dalekie strony oferują tylko egzotyczne sposoby cierpienia.

Dean Koontz, Dar widzenia

Wszyscy bohaterowie występujący w powieści są fikcyjni, a wszelkie podobieństwo do osób rzeczywistych jest przypadkowe. Świat przedstawiony w powieści umiejscowiony jest w realiach, lecz jego elementy składowe zostały stworzone przez autorkę.

PRZEDMOWA

Drogie Czytelniczki, drodzy Czytelnicy,

w tym roku ofiarowuję Wam drugą część Azjatyckiej sagi – powieść pt. Miłość na Bali. Bali jest jedyną na świecie wyspą, która przybywającym tam wydaje się rajem na ziemi. Nazywana jest wyspą bogów, ale też demonów, porankiem świata, wyspą wiecznego uśmiechu i klejnotem tropików. Jej wielbiciele mawiają, że ludzie dzielą się na tych, którzy już na Bali byli, i na tych, którzy marzą, żeby tam pojechać. Wyspa rzeczywiście robi ogromne wrażenie i kiedy już się na niej wyląduje, nie chce się jej opuszczać. Jednak oprócz tego pięknego oblicza, które przeważnie widzą turyści przybywający tu na tydzień czy dwa, Bali skrywa niebezpieczną i paskudną twarz, którą ku przestrodze naiwnych staram się tu ukazać. Sama jestem zakochana w tej wyspie, ale ponieważ żyję w Indonezji i często tam jeżdżę, ponieważ znam codzienne życie i wydarzenia w tym rejonie, staram się ostrzec przybywających tam turystów przed niebezpieczeństwami, które skryte za uśmiechniętą maską wayanga czyhają na nierozważnych.

W mojej książce jak zwykle fikcyjne losy bohaterów wplatam w wydarzenia realne. Przedstawiam życie codzienne na rajskiej wyspie i ukazuję inny, obcy dla nas, Europejczyków, świat, pełen duchów i niesamowitych wierzeń. Bali w zdominowanej przez islam Indonezji jest enklawą osobliwej mieszanki wyznaniowej zwanej hinduizmem balijskim. Jest to oryginalne połączenie przejętego z Indii hinduizmu, elementów buddyzmu, wierzeń animistycznych oraz kultu przodków. Balijczycy wierzą w tysiące bogów i bożków oraz demonów, których posągi można spotkać na każdym kroku, bowiem znajduje się tu najwięcej miejsc kultu na świecie; obchodzi się setki świąt i tradycyjnych ceremonii. Balijczycy wierzą w reinkarnację i wędrówkę dusz, z czym wiąże się głęboka wiara w koegzystencję świata żywych i umarłych. W mojej powieści starałam się pokazać, jak bardzo świat duchów jest realny w atmosferze zaczarowanej rajskiej wyspy.

Pragnę podkreślić, że przedstawione przeze mnie w powieści konkretne sytuacje oraz uczestniczący w nich bohaterowie są fikcyjni i wszelkie podobieństwo do osób realnych jest przypadkowe, chociaż opisywane wydarzenia miały miejsce. Poruszam wiele wątków, które przeplatają się ze sobą i łączą, często w typowy dla mnie, niezwykły sposób, ale jest to samo życie, które buduje najbardziej niespodziewane – i wydawałoby się niemożliwe – scenariusze.

Ukazane w mojej powieści realia życia codziennego są może trochę podkoloryzowane, ale prawdziwe. Największą bolączką Indonezji, jak kraj długi i szeroki, jest korupcja. Króluje tam też prostytucja, tak męska, jak i damska, a na Bali na domiar złego młodzi ludzie trują się arakiem zaprawionym metanolem i biorą używki, których na wyspie dostępna jest cała gama. Korki na drogach doprowadzają wszystkich do szaleństwa, bo dwa kilometry można tu pokonywać przez godzinę. Służba medyczna zarówno na Bali, jak i w całej Indonezji, pozostawia wiele do życzenia, a wypadki zdarzają się turystom i mieszkańcom często z ich własnej winy. Chcę Wam, drodzy Czytelnicy, opowiedzieć o realnych zagrożeniach i ostrzec, by pomimo uduchowionej, radosnej atmosfery wyspy nie tracić kontroli i uważać na to, co się robi, bo w indonezyjskich warunkach nieuwagę czy brak rozsądku można przypłacić życiem.

Wprowadzam oczywiście do mojej powieści wątek polski, bowiem na Bali żyje na stałe spora grupa Polaków. Są to biznesmeni, nauczyciele, rentierzy, pracownicy hotelowi, restauratorzy bądź absolwenci stypendium Darmasiswa. Przyjechali i nie mogą już stąd wyjechać. Do tej licznej grupy w mojej wyobraźni dołączyły Dorota oraz jej córka Marysia. Moje ulubione bohaterki z Arabskiej sagi nadal przemierzają ze mną świat i towarzyszą mi w mojej azjatyckiej przygodzie. Poprzez ich życie i uczucia staram się pokazać balijską niezwykłą codzienność. Jak zmieniła się pół-Arabka? Jak wpłynął na nią łagodny indonezyjski islam i jak zachowa się na zaczarowanej hinduistycznej wyspie Bali? Jak żyje się Dorocie w miejscu, które do złudzenia przypomina raj? Czy wciąż ma skłonności do pakowania się w kłopoty? Co się dzieje z odzyskaną malutką Nadią? Jak układa się prywatne życie Marysi i czy Karim naprawdę jest jedynym mężczyzną, z którym chce ona spędzić resztę swoich dni? Czy na jej drodze pojawi się jeszcze jej pierwsza wielka miłość, Hamid Bin Laden? Na te i wiele innych pytań otrzymacie odpowiedź na kartach mojej najnowszej powieści.

Drodzy Czytelnicy, sami musicie ocenić, czy wyspa Bali jest oblubienicą bogów czy raczej krainą demonów. Czy pomimo tragicznych historycznych wydarzeń i tych ukazanych w mojej książce marzycie, aby się tam znaleźć i zasilić grono zakochanych w tej wyspie, do których i ja się zaliczam. Bo Bali to moja miłość.

I

ŻYCIOWE PRZEMIANY

PROLOG

Marysia Salimi, pół Polka, pół Arabka, stoi na ślubnym kobiercu nad samym brzegiem Oceanu Indyjskiego, na rajskiej wyspie Bali. Nie jest to typowy ślub, bowiem ołtarz znajduje się w pięknym ogrodzie, ocieniony jest baldachimem z lśniącego jedwabiu, a z trzech stron otaczają go palmy i niskie krzewy hibiskusa, zasypane szkarłatnym kwieciem. Od strony oceanu jest otwarty, dlatego ciekawscy turyści ze wszystkich stron świata chętnie zatrzymują się i robią parze młodej zdjęcie za zdjęciem. Nie pomagają łagodne prośby obsługi hotelowej ani groźne spojrzenia ochrony – na Bali nie ma prywatności i nawet miłość – w tej najważniejszej chwili – wystawiona jest na widok publiczny.

Marysia rozgląda się niepewnie, usiłując w tym tak ważnym życiowym momencie zebrać myśli. Serce tłucze się w jej młodej piersi, tak jakby chciało z niej wyskoczyć i uciec, by schować się w jakimś tajemnym miejscu. Cały czas była taka spokojna i pewna swojej decyzji, a teraz, kiedy nadeszła ta wyczekiwana chwila, wątpliwości zalewają jej umysł i targają sercem. Co ja robię?, raz za razem zadaje sobie to pytanie. Co ja wyprawiam? Lubię tego człowieka, jest dobry i czuły, ale… Sama nie wie, jakie konkretnie ma obiekcje do Karima i tego ślubu. Przez cały czas trwania ich znajomości nie chciała dopuścić do siebie tych uczuć, bo przecież tak dobrze jest być kochaną, hołubioną, noszoną na rękach, adorowaną… Poza tym ten spokój i pewność, mała stabilizacja. Pewność, że jutro będzie tak samo szczęśliwe jak dziś, tak samo bezpieczne, jak cieplutki kokon. Ale czy na pewno szczęśliwe?, znów pyta samą siebie. Czy ja jestem szczęśliwa? A może do szczęścia potrzebne mi są komplikacje, nerwy, kłótnie, wzloty i upadki? Jestem nienormalna!, wykrzykuje w duchu.

Przed oczami jej wyobraźni rysuje się jak żywa postać jej libijskiego kuzyna i zarazem kochanka, namiętnego i szalonego, wprost nieprzyzwoicie pięknego. Znów widzi jego szczupłą, acz postawną sylwetkę i piękną twarz, okoloną długimi, opadającymi na ramiona kędzierzawymi czarnymi włosami, które spinał gumką na karku, gdy wiał wiatr. Czoło miał wysokie, brwi wygięte jak skrzydła kruka, a jego migdałowe oczy spoglądały spod długich gęstych rzęs. Jego nos był oczywiście semicki, ale nie tak mięsisty i regularny jak u mieszkańców Bliskiego Wschodu, lecz wąski, garbaty, o dużych, głęboko wyciętych chrapkach. Był typowym przedstawicielem północnej Afryki, którego przodkowie wywodzą się od Berberów, zamieszkujących piaski Sahary – to po nich odziedziczyli ostre, drapieżne rysy. Wyglądał jak Arab ze starej ryciny. Najbardziej działały na Marysię namiętne usta Raszida, duże i szerokie, z delikatnie zadartą górną wargą. Najcudowniejsze dla dziewczyny były momenty, kiedy się uśmiechał i ukazywał równe i białe jak perełki zęby. Robił to w tak szczery, chłopięcy i naturalny sposób, że jeszcze dzisiaj na to wspomnienie przechodzi ją dreszcz zachwytu. W tej tak ważnej dla niej chwili czuje jego dłonie na swoim ciele, podniecające i delikatne, czasem miażdżące i sprawiające ból, który dawał jej jedno uniesienie za drugim. Ileż to razy pozostawiał na jej szyi malinkę, ile razy miała pogryzione usta i język, sińce na udach, które ściskał w chwilach uniesienia, nie panując nad swoją siłą. Jakże często nie mogła chodzić czy siedzieć po ich burzliwych nocach i jak bardzo było to dla niej przyjemne i rozkoszne. Raszid był najbardziej seksownym mężczyzną, jakiego znała. Nawet po tylu latach widmo jego postaci powoduje ciepło wokół serca i mrowienie w dole brzucha.

Marysia wzdycha głęboko, aż biała woalka zasłaniająca jej twarz gwałtownie podnosi się na wysokości jej ust, ale wszyscy zebrani myślą, że to efekt popołudniowej bryzy. Raszid… Raszid…, szepcze imię mężczyzny, który wieki temu zginął tragicznie, w okrutny sposób pozbawiony życia. Pozostała po nim jednak jego maleńka cząstka – pomimo niebieskich oczu i rudych włosów podobna do niego jak dwie krople wody córeczka Nadia.

Po drugim mężczyźnie Marysi, Hamidzie, nie ma nawet śladu. Za swoją haniebną zdradę dobrowolnie oddała mu ich syna, nowo narodzone niemowlę. Dlaczego? Tego sama nie wie. To był impuls, postanowienie podjęte pod wpływem chwili, kolejna nonsensowna, nieprzemyślana decyzja. Tak jak wszystko w jej życiu.

Znalazła sobie niezbyt fortunny moment na rozliczanie z grzechów młodości, ale nie jest w stanie nad sobą zapanować. Nie zdaje sobie nawet za dobrze sprawy z tego, gdzie się znajduje i po co tu przyszła. Zalewają ją wspomnienia i wyrzuty sumienia.

A Karim?, pyta w końcu samą siebie. Karim to taki dobry człowiek… Ale z drugiej strony, co ja o nim wiem? Co skrywa jego uroczy azjatycki uśmiech, co myśli, kiedy pokornie pochyla głowę, gdy czynię mu, przeważnie niesłuszne, wyrzuty. Nigdy jeszcze nie uniósł się, nigdy nie krzyknął, nigdy nie okazał zdenerwowania. A przecież nie jestem ideałem i często stwarzam konfliktowe sytuacje. Co tkwi w jego sercu i jego duszy? Nie lubię takich ludzi, skrytych i niedających ponieść się emocjom. Czyżbym rozumiała tylko Arabów? Wybuchowych i nieobliczalnych, gwałtownych i często okrutnych?

Z zadumy wyrywa ją mocny męski głos, kiedy urzędnik zadaje jej sakramentalne pytanie:

– Czy bierzesz sobie tego oto mężczyznę, Karima Ibn Fajsala al-Nadżdi, za męża i ślubujesz…

Dalej już nie słucha. Rozgląda się bezradnie po twarzach gości, próbując znaleźć w nich ratunek. Może ktoś jej podpowie, co robić? I tym razem kobieta obiecuje sobie, że już posłucha, a przynajmniej wysłucha. Jednak nikt nie ma pojęcia o jej rozterkach i niestosownych myślach. Marysia widzi swoją matkę, Dorotę, uśmiechniętą i szczęśliwą, a na jej kolanach malutką piękną córeczkę Nadię, dalej ojczyma, Łukasza, który już oficjalnie rozsiadł się przy swojej młodej indonezyjskiej kochance Adindzie i trzyma ją za rękę, siostrę Darię, z rozanieloną twarzą, oraz przyrodniego brata, Adasia, który siedzi znudzony i naburmuszony, czekając tylko na zakończenie uroczystości i możliwość ponownego wskoczenia do morza. Panna młoda rzuca okiem na matkę Karima, Meilę, która tyle przeszła, by na starość wieść spokojne i szczęśliwe życie u boku swojego wieloletniego przyjaciela, Polaka Janka. Patrzy na Fajsala, ojca Karima, dumnego Saudyjczyka, który dziś ubrał się wprawdzie na biało, ale nie w tobę. Wszyscy dalsi krewni i znajomi rozmazują się pod wpływem łez, które wzbierają w jej wpół przymkniętych oczach. Na Boga! Nie kocham go tak, jak powinnam! Tak, jak bym chciała!, wszystko w niej krzyczy. Urzędnik ponaglająco pochyla się w jej stronę, wytrzeszczając oczy i wyciągając do przodu brodę. Karim podnosi jedną brew i z wyczekiwaniem patrzy na swoją ukochaną. Matka nerwowo poprawia się na krześle i ściąga wargi, a Meila marszczy czoło. Każdy inaczej reaguje na ciszę, która wszystkim jednakowo ciąży.

– Maria… – słyszy jak z zaświatów ponaglający ją głos. – Marysiu!

– Tak – wydusza z siebie w końcu, nie chcąc zawieść tylu osób i skrzywdzić kolejnego mężczyzny, który ofiarował jej nie tylko serce, ale też duszę.

CAŁOŚĆ DOSTĘPNA W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

PRZEDMOWA

I. ŻYCIOWE PRZEMIANY

PROLOG

ROZWÓD PO CZTERDZIESTCE

INNY ŚWIAT

UWIERZYĆ W DUCHY

NIEOCZEKIWANE SZCZĘŚCIE

II. MASKA WAYANGA

Z UŚMIECHEM NA USTACH

POLSKIE STUDENCIAKI

ZABAWA NA ŚMIERĆ I ŻYCIE

III. PIEKŁO W RAJU

BIAŁY BIZNES

HOTEL ZA KRATKAMI

BOMBOWY WYSTĘP

EPILOG

BALIJSKIE ABC

SŁOWNICZEK INDONEZYJSKICH SŁÓW, ZWROTÓW I NAZW