Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
[PK]
Zdobycie Mount Everestu przez członków wyprawy Falvit® Everest Expedition 2006, której organizatorem była Martyna Wojciechowska, to wydarzenie, które głośnym echem odbiło się nie tylko w polskich, ale i zagranicznych mediach.
Co spowodowało, że kolejne zdobycie najwyższej góry na Ziemi wzbudziło takie zainteresowanie? Wejście trzeciej Polki na Everest? Popularność Martyny jako dziennikarki telewizyjnej? To, że zdobycie Dachu Świata było jej kolejnym niezwykłym wyczynem po wzięciu udziału w rajdach Paryż-Dakar i Transsyberia?
Być może, ale trzeba podkreślić, że w ślad za sensacyjnym newsem szła również opinia środowiska himalaistów, iż Falvit® Everest Expedition 2006 była wyprawą niepozbawioną sportowych ambicji, zakończyła się sukcesem (wszyscy członkowie ekipy dotarli na szczyt i bezpiecznie wrócili),a w jej rezultacie na Mount Evereście stanęło za jednym razem najwięcej Polaków w historii.
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
Książka dostępna w zasobach:
Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Lublinie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 42
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
MISJA EVEREST
FOTOGRAFIE
WOJCIECH JERZCIONKA MARTYNA WOJCIECHOWSKA DARIUSZ ZAŁUSKI
Everest Expedition 2006
.4 2^2 'N29-t9SlJ'2o^.
MBP Słupsk Centrala niiiiiii 197130
WYDAWNICTWO OTWARTE | KRAKÓW 2006
MARTYNA WOJCIECHOWSKA
UR. 1974, WARSZAWA - ORGANIZATOR
Dziennikarka i podróżniczka. Zafascynowana mo-1 toryzacją — ma licencję rajdową i wyścigową na po- H jazdy dwu- i czterokołowe. Jako pierwsza kobieta I z Europy Środkowo-Wschodniej ukończyła Rajd W Paryż—Dakar. Zajęła drugie miejsce w klasyfikacji W generalnej Rajdu Transsyberia. Tę pasję łączy z za-1 miłowaniem do podróżowania (autorka cyklu pro- || gramów Misja Martyna), nurkowania (licencjono- I wany nurek techniczny oraz Divemaster), strzele- ■ ctwa sportowego. Fascynują ją góry. Od kilku lat 8 się wspina. Zdobyła Mont Blanc i trzy szczyty za- ■ liczane do Korony Ziemi: Kilimandżaro, Aconca-1 guę i Mount Everest. Swoje pasje realizuje rów-nież, prowadząc własne biuro podróży — Martyna ~ I
Adventure — zajmujące się organizacją wyjazdów W przygodowych dla firm i osób indywidualnych.
> WOJCIECH TRZCIONKA
UR. 1975, CIESZYN - DZIENNIKARZ,
FOTOGRAF WYPRAWY
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, ’ germanista, fotograf. Pracuje .7^: w katowickim „Dzienniku Zachodnim". Pisu-le także do branżowych magazynów turystycz-nych. Ma na koncie kilkadziesiąt wystaw foto-graficznych w Polsce i za granicą. W miesiąc ■Hkm przemierzył Nową Zelandię, zahaczając o lo-dowce Alp Południowych. Wziął udział w wy-|a|Ma prawie (pod egidą Polskiej Akademii Nauk) przez lodowce Torella na Spitsbergenie. Pod-czas wyprawy Falvit® Everest Expedition 2006 „ ÓW był specjalnym wysłannikiem wydawnictwa
Polskapresse.
—
DARIUSZ ZAŁUSKI
UR. 1959, WARSZAWA - OPERATOR KAMERY
Od młodości zafascynowany górami. Uczestni-1 czył w trzech polskich wyprawach zimowych — na Nanga Parbat, Makalu i K2 — oraz dwóch polsko--włoskich na Shisha Pangmę. Zamiłowanie do gór gp łączy z pasją filmową. Jest twórcą filmów o te- ■ matyce górskiej, nagradzanych na wielu festiwa-lach — Przypadki pani Ani (2001), o Annie Czer-wińskiej, wyróżniono na festiwalach w Vancouver, Moskwie, Trydencie, Sliwcn i zakwalifikowano do Banff World Tour (2002), a Ciao Martina (2004), B którego głównym bohaterem jest włoski himalai- N sta Simone Moro, otrzymał nagrodę Camera Ex- 3| treme na festiwalu filmów górskich w Sliwen. A
JURA JERMASZEK
UR. 1962, JEKATERYNBURG - KIEROWNIK
SPORTOWY
Żołnierz armii rosyjskiej z tytułem mastier spor-ta. Jeden z najwybitniejszych himalaistów świata. Uczestniczył w kilkudziesięciu wyprawach w góry Azji, w tym w Himalaje. Jest laureatem prestiżowej nagrody Złotego Czekana za pierwsze wejście na Makalu nową drogą na zachodniej ścianie. Zdobył także między innymi Chan Tengri, Pik Pobiedy 1 Mount Everest od strony północnej 1 południowej jako pierwszy Rosjanin.
TOMASZ KOBIELSKI
■S.l^N.At IDU
UR. 1973, GLIWICE
Himalaje zobaczył, gdy miał sześć lat - na slajdach. Swoją przygodę z górami zaczął w Beskidach, potem wspinał się coraz wyżej. Wszedł między innymi na Elbrus, Ghan Tengri, Cho Oyu i Mount Everest. Miłośnik sportów ekstremalnych, licencjonowany skoczek spadochronowy. Zawodowo związany z reklamą i mediami, głównie z radiem. Prowadzi dwie firmy — konsultingową 1 handlową.
JANUSZ ADAMSKI
UR. 1969, SZCZECIN
Jego pasją jest wspinaczka i survival. Jako jeden z niewielu dwa razy ukończył Selekcję Żołnierza Polskiego, test wzorowany na systemach rekrutacyjnych do SAS i GROM; w jej kolejnej edycji był instruktorem. Biega na orientację, lata na motoparalotni i nurkuje. Zdobył Kilimandżaro, Pik Lenina, Aconca-guę, Elbrus, Cho Oyu i Mount Everest. Z zawodu finansista. Tata trzech córek.
BOGUSŁAW OGRODNIK
KIEROWNIK WYPRAWY
SIMONE MORO
I UR. 1967, BERGAMO
| Góry to jego życie. Chodzi po nich już dwa-I dzieścia sześć lat. Jest przewodnikiem alpej-। skim i instruktorem wspinaczki. W latach 11992—1996 był trenerem Narodowej Włoskiej ' Kadry Wspinaczki Sportowej. Ma na koncie wiele poważnych wypraw i przejścia drogami o najwyższej klasie trudności. Wspina się głównie w stylu alpejskim. Zdobywał szczyty Andów, Himalajów, Karakorum, Tien-szan, Pamiru, Antarktydy. Otrzymał złoty medal ’ za odwagę i męstwo z rąk prezydenta Włoch i nagrodę imienia Pierre’a de Coubertin przy-
I znawaną przez UNESCO za postępowanie fair play.
Martyna Wojciechowska: Wspinaczką interesowałam się od dzieciństwa. Dorastałam w latach osiemdziesiątych, złotych czasach polskiego himalaizmu. I jak jednemu dziecku rozbudza wyobraźnię wspaniały piłkarz, innemu — muzyk, a jeszcze innemu — naukowiec, który odkrywa genotyp człowieka, tak moimi idolami byli Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki i Wanda Rutkiewicz. My-ślałam: Też chciałabym taka być! Człowiek odczuwa pierwotną potrzebę pokonywania wysokości. I ja, choć brakowało mi odwagi, przez wiele lat my-ślałam o najważniejszej próbie, jaką jest wejście na Mount Euerest. To marzenie odżyło, kiedy leżałam w sanatorium, dochodząc do siebie po wypadku samochodowym na Islandii. Miałam uszkodzony kręgosłup, a w pamięci — Rafała, operatora kamery, który zginął w katastrofie. Byłam załamana, nie mogłam znaleźć motywacji, żeby ćwiczyć i rehabilitować się. Po pewnym czasie zaczęłam tłumaczyć sobie, że ćwiczę już nie tylko po to, by odzyskać normalną sprawność. Teraz robiłam to dla Euerestu. Spojrzenie znacznie dalej niż w dzień jutrzejszy i najwyżej, jak się da, podziałało na mnie ożywczo.
Darek Załuski: O Euereście marzyłem zawsze. Wtedy, kiedy wędrowałem po Beskidach, i wtedy, gdy już zdobyłem kilka ośmiotysięczników. Jest to w końcu góra wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, z pasjonującą historią — góra symbol. Wcale nie przeszkadza to, że nie jest najtrudniejsza ani najpiękniejsza i że ciągną na nią tłumy. Świadomość, że można stanąć na najwyższym szczycie Ziemi, działa jak magnes. Praca z kamerą w Himalajach nie jest łatwa. Trzeba nosić dodatkowe kilogramy, przeganiać, doganiać, starać się być wszędzie — i na dodatek ryzykuje się odmrożenie rąk. Ale sprawia ogromną satysfakcję. Wracam z wyprawy i przed komputerem, gdy montuję film, przeżywam na nowo przygodę z górami.
Tomek Kobielski: Od najmłodszych lat miałem kontakt z górami i ludźmi gór; podobały mi się, lubiłem ich atmosferę, więc przemierzanie górskich szlaków i wspinaczka były dla mnie czymś naturalnym. Gdyby było inaczej, na pewno nie byłoby kolejnych lat w górach, a tym bardziej dzisiejszych wypraw. Uprawiałem w klubach inne sporty, ale w końcu wybrałem wspinaczkę. Gdy byłem członkiem Klubu Wysokogórskiego w Gliwicach, wyjeżdżałem w góry już bardzo świadomie, chciałem pokonywać kolejne etapy. Potem przyszła chęć poznania Gór Wysokich. Oczywiście gdy tylko zdobyłem siedem tysięcy
Obok: Zejście z Obozu 1 do Bazy po kilku dniach śnieżycy
metrów, zapragnąłem pokonać najwyższą granicę — osiem tysięcy. Everest to najwyższa góra i choć nie najtrudniejsza, kto by nie chciałjej zdobyć...?
Janusz Adamski: W Górach Wysokich człowiek uczy się cierpliwości, pokory, przyjaźni i lojalności. Uczy się także radzenia z samym sobą. Każdy musi znaleźć własny sposób na góry, na trudności, samotność i tęsknotę za najbliższymi. Kilka lat temu na Elbrusie kompletnie załamała się pogoda. Wycofałem się z ataku trzydzieści metrów przed szczytem. Myślę jednak, że nie była to porażka, wręcz przeciwnie, najdojrzalsza decyzja, jaką mogłem podjąć. Odpowiedzialność za życie własne i mojego partnera wspinaczkowego wzięła górę nad emocjami i... moim charakterem. Zdobycie Everestu to moje największe osiągnięcie wspinaczkowe.
Wojtek Trzcionka: Gdy dowiedziałem się o możliwości wyjazdu w Himalaje, przygotowywałem się do innej wyprawy — do Peru. Miałem już nawet kupione bilety... Oddałem je. Peru mogło poczekać, a Himalaje nie. Tym bardziej że dziennikarz nieczęsto ma możliwość uczestniczenia w prawdziwej wyprawie wysokogórskiej. Nie zastanawiałem się nawet przez chwilę. Gdy dostałem propozycję wyjazdu, od razu się zgodziłem. Od żony Ewy, która wtedy była w trzecim miesiącu ciąży, zdziwiony usłyszałem: „Jestem z ciebie dumna. Jedźl”. Od początku zakładano, że dojdę do Bazy i tam zostanę, by relacjonować wydarzenia, opiekować się radiem, satelitą, pilnować obozu. Obowiązków przybywało (nie wspomnę o myciu włosów Martyny)... Po 5 400 metrach byłem pewien, że dałbym radę wejść na szczyt. Ale jeszcze wszystko przede mną.
Poniżej'- Ekipa Falvit® Everest Expedition 2006, od lewej
Jura Jermaszek, Dariusz Załuski, Janusz Adamski, Tomasz Kobielski, Martyna Wojciechowska, Bogusław Ogrodnik
Obok: Widok spod Pumori na Bazę pod Euerestem i język lodowca Khumbu
*,y
2^ MARCA 2006
Początek był jak z filmów Hitchcocka. Rano dotarła do nas informacja o porwaniu Polaków spod Everestu. Dziennikarze zarzucili nas pytaniami, czy nie zamierzamy odwołać wyprawy. Dopiero w Nepalu okazało się, że bojówki maoistyczne, owszem, mają w zwyczaju porywać cudzoziemców, jednak są to działania raczej umowne i mezwiązane z polityką. Chodzi po prostu o okup. Zatrzymany turysta płaci określoną sumę i może spokojnie iść dalej. Dostaje nawet specjalny dokument z pieczątką stwierdzający, że wpłacił już swoją dolę. Jeśli spotka mną bojówkę, pokazuje pokwitowanie i jest zwolniony z kolejnej opłaty. Opowiedział nam o tym wszystkim, już w Namche Bazar, Peter Hadyk, Polak na stałe mieszkający w Niemczech, którego spotkaliśmy podczas trekkmgu do Bazy pod Everestem. Jego kwit opiewał na pięć tysięcy rupii (czyli mniej więcej na osiemdziesiąt dolarów) za „wsparcie dla rewolucji demokratycznej w Nepalu”.
Potem awaria oświetlenia na pasie lotniska oraz gęsta mgła opóźniły nasz wylot do Moskwy. Czy zdążymy na samolot do Delhi? Ostatnie godziny na lotnisku były dla nas wszystkich szalenie emocjonujące. Pożegnanie z rodzinami i ciągły niepokój, czy aby na pewno wszystko wzięliśmy...
Panorama Katmandu
liÄ