Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pan stworzył nas wolnymi – i dzięki temu zdolnymi do miłości
Cudowność działania Boga w naszym życiu nie polega „jedynie” na tym, że czyni
nas On wolnymi (zewnętrznie, wewnętrznie); chodzi o to, że czyni nas wolnymi ku
miłości. Sprawia, że w życiu chodzi nam o coś więcej niż o siebie samych, o własne
szczęście, komfort i wolność. Chodzi o prawdziwie „cudowne” uzdolnienie nas do
bycia dla innych.
Arcybiskup Grzegorz Ryś głosi Ewangelię jak mało kto: w sposób świadczący o żywym
doświadczeniu wiary, bliskości i miłości Boga. Przekazuje Słowo z mocą, która może
odmienić nasze życie.
***
Abp Grzegorz Ryś – arcybiskup metropolita łódzki, w latach 2011-2017 biskup pomocniczy
archidiecezji krakowskiej. Znany z nieustannego głoszenia Ewangelii w każdym miejscu i
czasie. Przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji KEP. Zaangażowany w dialog
ekumeniczny i międzyreligijny. Doktor habilitowany nauk humanistycznych w zakresie
historii. Autor wielu bestsellerów.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 225
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Wydawnictwo WAM, 2022
© Tygodnik Powszechny, 2022
Opieka redakcyjna: Kama Hawryszków
Redakcja: Anna Śledzikowska
Korekta: Katarzyna Onderka
Projekt okładki i opracowanie graficzne:
Studio Graficzne Punkt Widzenia
Skład: Edycja
Teksty zebrane w książce były publikowane na łamach
„Tygodnika Powszechnego” w latach 2019–2021
ePub e-ISBN: 978-83-277-3239-2Mobi e-ISBN: 978-83-277-3240-8
WYDAWNICTWO WAM
ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków
tel. 12 62 93 200
e-mail: [email protected]
DZIAŁ HANDLOWY
tel. 12 62 93 254-255
e-mail: [email protected]
KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA
tel. 12 62 93 260
www.wydawnictwowam.pl
Spis treści
WSZECHMOC MIŁOŚCI
1/111 CHCĘ!
2/111 CUDOWNE UWOLNIENIE Z WIĘZIENIA?
3/111 DEMOKRACJA I KOŚCIÓŁ
4/111 DYNAMIKA PASCHY
5/111 JAKUBOWA SKALA WARTOŚCI
6/111 JEDNOŚĆ UCZNIÓW
7/111 KROPKA
8/111 KSIĘGA POCIESZENIA
9/111 MIEJSCE BOGA
10/111 MIŁOSIERDZIE I KULT
11/111 NA PAMIĄTKĘ
12/111 NAGI CHRYSTUS
13/111 NIE GARDŹ
14/111 NIE SĄDŹCIE!
15/111 OBIETNICA DLA JAKUBA
16/111 OFIARA ZAWCZASU
17/111 OSTATNI – PIERWSZYMI
18/111 POKUSA
19/111 POWOŁANY GRZESZNIK
20/111 PRAWDZIWE PRZEBACZENIE
21/111 PRZYJAŹŃ
22/111 SPOTKANIE W GADARZE
23/111 SPRAWIEDLIWOŚĆ WIĘKSZA
24/111 SYN CZŁOWIECZY
25/111 UKRYTA PYCHA
26/111 WEWNĄTRZ BOŻEGO SPOJRZENIA
27/111 WIDZENIE
28/111 WIELE WYMAGAĆ SIĘ BĘDZIE
29/111 WIARA I MIŁOŚĆ
TRUD NAWRACANIA
30/111 BAŁWOCHWALSTWO
31/111 BŁOGOSŁAWIEŃSTWO DLA JUDY
32/111 DATY
33/111 DO STARSZYCH
34/111 GROBY NIEWIDOCZNE
35/111 JAK DZIECI
36/111 JEŚLI SIĘ NIE NAWRÓCICIE…
37/111 MIĘDZY KAZANIEM A DZIAŁANIEM
38/111 MODLITWA JEZUSA
39/111 NATYCHMIAST
40/111 OBEZWŁADNIANIE EWANGELII
41/111 BEZSILNOŚĆ EWANGELII?
42/111 OCALONA Z JERYCHA
43/111 PASCHA
44/111 PEŁNE UZDROWIENIE
45/111 PIERWSI I OSTATNI
46/111 PŁACZ JEDNORAZOWY?
47/111 PRAWO I PROROCY
48/111 PRZESTROGA
49/111 PUBLICZNY GRZESZNIK
50/111 PUSTKA PO LUDZIACH
51/111 SKUTECZNOŚĆ KOŚCIOŁA
52/111 SPRAWIEDLIWOŚĆ
53/111 SZEMRANINA
54/111W KAŻDYM CZASIE
55/111 ZAKWESTIONOWANY AUTORYTET
56/111 ZMIŁUJ SIĘ
DAR WIARY I MOC SŁOWA
57/111 BEZINTERESOWNOŚĆ
58/111 BRAK WODY
59/111 CO SIĘ STANIE Z NASZYM ŚWIATEM
60/111 DAWAJCIE, A BĘDZIE WAM DANE
61/111 DOTKNIĘCIE
62/111 DRAMAT W CZTERECH SŁOWACH
63/111 DWA CUDA
64/111 DZIECI, OJCOWIE, MŁODZI
65/111 JEZUS WŚRÓD POGAN
66/111 JEZUS!
67/111 MIEJSCA PAMIĘCI
68/111 MOC SŁOWA
69/111 NA WZBURZONYM MORZU
70/111 NIEPRZEMIJAJĄCE
71/111 OFIAROWAĆ CZŁOWIEKA
72/111 ORĘDZIE MAGDALENY
73/111 OWOCE SŁOWA
74/111 PAMIĘĆ I MODLITWA
75/111 PROŚBA MODLITWY PAŃSKIEJ
76/111 SŁOWO JAKO ŚWIATŁO
77/111 SŁOWO WYKUTE W SKALE
78/111 SZCZĘŚLIWE ŁONO
79/111 SZKOŁA MODLITWY
80/111 WIARA DZIEDZICZONA?
81/111 WIARA OBCEGO
82/111 WSZECHMOC MIŁOŚCI
83/111 ZNAK OCZYSZCZENIA ŚWIĄTYNI
84/111 ZUZANNA I STARCY
BYĆ PRZEWODNIKIEM
85/111 DOM ZALĄŻKIEM KOŚCIOŁA
86/111 GŁOWICA WĘGŁA
87/111 GÓRA NIEMOŻLIWOŚCI
88/111 JEZUS EWANGELIZATOR
89/111 KIERUNEK: ŻYCIE WSPÓLNE
90/111 JEZUS I EWANGELIZACJA
91/111 JEZUS WYSZEDŁ
92/111 MISJA SIEDEMDZIESIĘCIU DWÓCH
93/111 „NIEREGULARNI” W KOŚCIELE
94/111 OKRUCH GEOGRAFII
95/111 PASTERZ
96/111 PEŁNIA OBJAWIENIA
97/111 PODNIEŚ WZROK
98/111 POKORA I ZGORSZENIE
99/111 POSŁUSZEŃSTWO I WZROST
100/111 POPATRZ NA NAS!
101/111 PRIORYTETY EWANGELIZACJI
102/111 PRZEŁOM
103/111 PRZEZ BRAMĘ
104/111 PRZYJDŹ, PANIE JEZU!
105/111 PYTANIE O POST
106/111 SENS ISTNIEJE
107/111 SŁOWO I CZYN
108/111 SYNOD BĘDZIE NIEDOSKONAŁY
109/111 SYNODALNOŚĆ
110/111 WIEDZA, ALE JAKA?
111/111 TROSKA O KAŻDEGO
Indeks cytatów biblijnych
WSZECHMOC MIŁOŚCI
1/111CHCĘ!
„Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” – mówi do Jezusa trędowaty z okolic Kafarnaum. „Chcę, bądź oczyszczony” (por. Mt 8,1–4) – odpowiada Jezus, dotknąwszy go wcześniej ręką.
Istnieje niebezpieczeństwo, że zbyt łatwo odczytamy to wydarzenie. Jakby rzecz cała dotyczyła jedynie możliwości Jezusa – wyznanych zresztą przez chorego słowem „Panie!”, „Kyrie!”. Kyrios to słowo, którym w Septuagincie zastąpiono niewypowiadalne Imię Boga. Prośbę trędowatego można więc odczytywać następująco: Jesteś Bogiem – oczyść mnie! Właśnie Ty możesz to uczynić, jeśli tylko zechcesz. Masz takie możliwości.
Ewangelista Mateusz czyta jednak ten dialog zupełnie inaczej i swoją interpretację zamieszcza kilkanaście wersetów dalej. Po opisie jeszcze dwóch uzdrowień – sługi setnika i teściowej Szymona Piotra – ujawnia mechanizm, dyscyplinę, logikę Jezusowego działania, przytaczając werset z Izajasza (Iz 53,4): „On wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby” (Mt 8,17).
Pytanie właściwe nie brzmi więc: czy Jezus – skoro jest Bogiem – potrafi oczyścić trędowatego z jego trądu? Właściwe pytanie brzmi: czy chce wziąć jego trąd na siebie? A więc nie „czy może”, lecz „czy chce się zaangażować w taki sposób, który będzie Go kosztować”. Ostatecznie: będzie Go kosztować życie. Nie: „czy potrafisz mnie uzdrowić?”, lecz „czy chcesz za mnie umrzeć?”.
Jezus mówi: chcę! Nie: „chcę, byś był czysty”, ale: „chcę wziąć na siebie twój trąd”, „daj mi swój trąd”. Przyznacie, że to dwie zupełnie różne wypowiedzi.
Niejednokrotnie w życiu bywa tak, że moglibyśmy coś uczynić dla drugiego, dla innych, dla wspólnoty. Wystarczyłoby tylko użyć tkwiących w nas możliwości: naturalnych czy nadprzyrodzonych – zawartych np. w otrzymanej władzy święceń czy w charyzmatach udzielonych nam przez Ducha Świętego. Moglibyśmy…
Ale wstrzymuje nas strach, że to nas będzie kosztować – czasami może nawet wiele. Możemy stracić poparcie otoczenia, swojej grupy. Na pewno będziemy musieli poddać rewizji nasze dotychczasowe plany. Coś będzie musiało umrzeć.
– Czy chcesz?
– Chcę!
W naszym przypadku ów dialog jest w pewnym sensie łatwiejszy. Wystarczy tylko oczyma wiary zobaczyć, kto pyta. Kim jest ów trędowaty stający przed nami. Wystarczy rozpoznać w Nim Jezusa. Staje przed nami i nie pyta, czy bylibyśmy w stanie coś dla Niego zrobić. Wie, że mamy takie możliwości – sam nam je podarował. On pyta, czy chcemy się zaangażować.
2/111CUDOWNE UWOLNIENIE Z WIĘZIENIA?
Tak bywa zatytułowany epizod opisany w Dziejach Apostolskich. Chodzi o Pawła i Sylasa uwięzionych w Filippi.
Oskarżeni przez ludzi, których niewolnicę Paweł uwolnił od demona, o szerzenie obcych obyczajów, skazani – także z racji na wzburzenie tłumu – na ubiczowanie, zostali wtrąceni do więzienia. W „wewnętrznym lochu”, zakuci w dyby, o północy zaczęli śpiewem wielbić Boga. Wtedy trzęsienie ziemi zachwiało fundamentami więzienia, rozwaliło jego bramy i kraty, porozrywało kajdany i dyby. Na widok tego strażnik chciał popełnić samobójstwo. „Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy! – krzyknął Paweł (...). Wtedy tamten (...) wskoczył do lochu, przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa”, i wyprowadził ich na zewnątrz. Kiedy „opowiedzieli mu naukę Pana”, poprosił o chrzest i przyjął go „wraz z całym swoim domem (...). Cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu” (Dz 16,25–34).
Doczytawszy tę historię do tego momentu, nabieramy przekonania, iż jej celem ostatecznie wcale nie było uwolnienie apostołów. Nie ono też pozostaje w całym tym wydarzeniu największym cudem. Największym cudem – i zarazem celem tej historii – są narodziny wiary (a potem chrzest) strażnika.
Owszem, zapewne za cudowne należy uznać trzęsienie ziemi (zwłaszcza że akurat wtedy i akurat tam). Cudowne również było to, że z rąk i nóg wszystkich więźniów poopadały kajdany. Nie to jednak nawróciło strażnika; przeciwnie, to poprowadziło go na próg samobójstwa. Nawrócił go inny znak: oto wyzwoleni cudownie apostołowie nie uciekli z więzienia (czym niechybnie skazaliby go na śmierć); co więcej, zapobiegli także jego samobójstwu (ratując mu życie po raz drugi). Okazali mu miłosierdzie i prawdziwą troskę, choć mieli słuszne prawo do odwetu, a przede wszystkim do zadbania o samych siebie. To cud zupełnie innego gatunku i wymiaru. To znak, który niesie za sobą niesłychaną siłę świadectwa i każe zadać pytanie: co to za ludzie? I co nimi kieruje?
Nasz epizod nie powinien więc nosić tytułu: „Cudowne uwolnienie z więzienia”; powinien być zatytułowany: „Narodziny wiary i chrzest strażnika”. Cudowność działania Boga w naszym życiu nie polega „jedynie” na tym, że czyni nas On wolnymi (zewnętrznie, wewnętrznie); chodzi o to, że czyni nas wolnymi ku miłości. Sprawia, że w życiu chodzi nam o coś więcej niż o siebie samych, o własne szczęście, komfort i wolność. Chodzi o prawdziwie „cudowne” uzdolnienie nas do bycia dla innych.
Być może jest tak, że wszechmoc Boga, krusząca mury i rozrywająca kraty, nie jest dość mocna, by nawrócić człowieka. Ale ta, która przełamuje ludzki egoizm i skupienie na sobie, jest wszechmocą o wielkiej sile atrakcyjności. Widząc jej działanie w kimś, człowiek chciałby doświadczyć jej także w sobie.
3/111DEMOKRACJA I KOŚCIÓŁ
Z liturgii Słowa w dzień św. Bartłomieja (24 sierpnia): „Anioł tak się do mnie odezwał: Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka. I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga” (Ap 21,9b–11a).
W dwóch zdaniach mamy dwa niezwykle pojemne obrazy Kościoła: jako „Oblubienicy-Małżonki” i „Miasta”. Drugi obraz rzadko analizujemy, bliżej nam np. do myślenia o Kościele w kategoriach „królestwa Bożego”. Tymczasem miasto (gr. pólis) to nie tylko zorganizowana przestrzeń do życia (mury, bramy, siatka ulic, rynek), ale też konkretna forma ustrojowa. Pólis wyróżnia forma sprawowania władzy – z reguły demokratyczna; nawet jeśli miasto posiadało króla albo grupę oligarchów, najważniejsze decyzje należały do zgromadzenia obywateli. Być obywatelem miasta znaczyło mieć wpływ na jego losy i ponosić za nie odpowiedzialność. O tym pewnie myślał św. Paweł, kiedy pisał do Efezjan: „Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2,19). To znaczy: współdecydujecie i wspólnie odpowiadacie za to Miasto, jakim jest Kościół.
Czytałem to Słowo podczas pieszych pielgrzymek z mojej łódzkiej diecezji i widziałem, jak się wypełnia. Pielgrzymka jest niezwykłym czasem obudzonej i przełożonej na konkret współodpowiedzialności za Kościół. Przykładowo: w pielgrzymce z Koluszek wędrowało jakieś dziewięćdziesiąt osób. Jedna trzecia pełniła rozmaite posługi: medyczną (w tym roku ważniejszą niż kiedykolwiek), drogową, muzyczną, porządkową (w łódzkiej pielgrzymce klerycy czyścili i dezynfekowali toi toie), logistyczną itd. Co więcej: zaangażowanie owej trzydziestki automatycznie wręcz pobudzało poczucie odpowiedzialności pozostałych: ktoś chciał nieść krzyż, ktoś inny nagłośnienie, ktoś rozdawał wodę…
Gdyby się tylko udało – myślałem – przenieść ten model w codzienność każdej parafii. W trzytysięcznej parafii mieć tysiąc zaangażowanych osób. Marzenie.
Czy tylko? Czy jednak nie również zobowiązanie? Jan mówi wszak o „Mieście” jako rzeczywistości „zstępującej z nieba”, a więc podarowanej przez Boga, a nie jedynie wygenerowanej przez demokratycznie uformowanych ludzi. Ostatecznie to „z nieba” otrzymujemy duchowe dary i wyposażenie: charyzmaty, działania i posługi (por. 1 Kor 12,4–6). Powierzając je nam, Pan liczy na nasze zaangażowanie i odpowiedzialność. Zadaje nam Kościół-Miasto. Warto w tym kontekście sięgnąć do Franciszkowej adhortacji Evangelii gaudiumi przeczytać numery 72–75 poświęcone miastu w procesie ewangelizacji. Zadanie domowe?
4/111DYNAMIKA PASCHY
W świętowanie Paschy wpisana jest niesłychana dynamika – ona nie pozwala się zatrzymać i uznać któregokolwiek ze swych etapów za punkt dojścia. Pierwszy z tych etapów opisuje słowo „wolność”. Niesłychanie ważne. W naszym świecie wolność przedstawiana jest jako wartość sama w sobie i warunek wszystkich innych. Boże wydarzenie Paschy nie zatrzymuje się „na przystanku wolność”; Pascha biegnie dalej – ku doświadczeniu miłości. Dlatego w tradycji Izraela po zakończeniu wieczerzy sederowej przychodzi czas na lekturę Pieśni nad Pieśniami.
„Pieśń nad Pieśniami – jak uczył rabbi Akiva – to Święte Świętych Biblii”. Kto po nią nie sięgnął – kto się nie dał zaprosić do wnętrza doświadczenia oblubieńczej miłości, o której opowiada – choć opuścił Egipt, umrze równie „wolny”, co zdezorientowany na pustyni.
Temu, kto w wolności sięga po obietnice Pieśni nad Pieśniami, Miłość też nie pozwoli się zatrzymać w jakimś miejscu (jakby już u celu) – jest w końcu jedyną cnotą, która nie zna umiaru. Paschalna miłość prowadzi do miłości do wroga – myślę, że wielu z nas choć raz w życiu słyszało przekaz Midraszu o aniołach, którzy, widząc, jak Morze Czerwone, przepuściwszy na drugą stronę Izraelitów, zamyka się nad Egipcjanami, zaczęli w niebie śpiewać z radości. Natychmiast jednak zostali skarceni przez Boga słowami: „Moje dzieci toną, a wy się cieszycie?”.
To ważny przekaz. Dopóki nienawidzisz, nie jesteś wolny. Może wyszedłeś z Egiptu, ale Egipt nie wyszedł z ciebie. Wleczesz go w sobie do każdego miejsca, w którym się zatrzymasz; i w żadnym z nich nie będziesz się w pełni cieszył.
I to jeszcze nie koniec duchowej drogi paschalnej. To raczej początek kompletnego przewartościowania i przemiany, w głąb której prowadzi. Pascha odwraca wszystkie porządki, a wydarzenia ze środka Morza Czerwonego pokazują to z wielką ostrością.
Co stało się przyczyną śmierci Egipcjan w jego głębinie? Rabbi Jonathan Sacks odpowiada: rydwany. Po odsłoniętym dnie morza – zapewne błotnistym i grząskim – Żydzi poruszali się z łatwością; ale Egipcjanie? Na swoich ciężkich rydwanach mieli poczucie, że Pan wręcz „zatrzymał ich koła”, tylko „z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać” (por. Wj 14,25). Potonęli w środku morza.
Ciężkie rydwany, wprowadzone do użytku przez egipską armię w XVI wieku przed narodzeniem Chrystusa (a więc jakieś 350 lat przed wyjściem Żydów z niewoli), stanowiły jej chlubę i podstawę militarnej dominacji. Użyte do ścigania Żydów, stały się śmiertelną pułapką dla ścigających. To, co silne, okazało się naraz zabójczo słabe. Słaby natomiast Izrael okazał się nie do zatrzymania dla armii istniejącego już osiemnaście wieków (do tamtego czasu) mocarstwa.
Pascha dokonuje ostrej rewizji pojęć (i decyzji), co jest słabe, a co mocne. Co mądre, a co głupie. Co chwalebne, a co haniebne.
5/111JAKUBOWA SKALA WARTOŚCI
„Bracia moi, niech wiara wasza (...) nie ma względu na osoby” – pisze św. Jakub w swoim liście.I natychmiast daje przykład takiego nagannego postępowania: „Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę, i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato przyodzianego i powiecie: »Ty usiądź na zaszczytnym miejscu«, do ubogiego zaś powiecie: »Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego«, to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi?” (Jk 2,1–4).
Sędziowie przewrotni – kto zasługuje na takie określenie? Czy nie ktoś, kto oceniając rzeczywistość, przewraca do góry nogami właściwy system wartości? Przy czym „właściwy” oznacza dla Jakuba po prostu tyle, ile ustanowiony przez Boga. Jesteśmy sędziami przewrotnymi, gdy oceniamy odwrotnie niż Bóg: gdy wybieramy przeciwnie niż On, w niezgodzie z ustaloną przez Niego skalą wartości, gdy pomijamy ludzi, sprawy dla Niego ważne i pierwszoplanowe, a wywyższamy i promujemy to, co u Niego – choć dobre – nie zajmuje pierwszego miejsca.
Widać stąd, że nie chodzi tu wcale o proste przeciwstawienie ubogich bogatym, nawet jeśli kolejne trzy wersety zdają się sugerować taki kierunek myślenia („Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa? Czy to nie bogaci uciskają was bezwzględnie? Czy nie oni bluźnią zaszczytnemu Imieniu, które wypowiedziano nad wami?”). Jeśli Bóg „naprawdę nie ma względu na osoby” (zob. Dz 10,34), to ostatecznie bliski jest Mu każdy człowiek, niezależnie od jego stanu posiadania – jednakowo Mu zależy na bogatym i biednym, jeden i drugi mają w Jego oczach taką samą, tzn. nieskończoną wartość; pieniądz nie jest w stanie niczego do niej dodać ani niczego z niej ująć.
Dlatego też ostateczne (a nie uproszczone) pouczenie pada w wersetach ósmym i dziewiątym. Jakub pisze: „Jeśli przeto zgodnie z Pismem wypełniacie królewskie Prawo: »Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego«, dobrze czynicie. Jeżeli zaś kierujecie się względem na osobę, popełniacie grzech, i Prawo potępi was jako przestępców”. Mówiąc dosadniej, autor listu wzywa nas, byśmy zadali sobie pytanie o to, dlaczego posadziliśmy bogatego człowieka na zaszczytnym miejscu.
Jeśli uczyniliśmy to, kierując się miłością do niego – to wszystko jest dobrze; jeśli natomiast zrobiliśmy to z miłości do jego pieniędzy, pozycji i możliwości – to jesteśmy sędziami przewrotnymi. Nie dlatego, że postawiliśmy bogatego przed ubogim. Dlatego, że postawiliśmy pieniądze ponad człowiekiem. A to jest ciężki grzech i tytuł do potępienia.
6/111JEDNOŚĆ UCZNIÓW
Modlitwę arcykapłańską (J 17) zwykle kojarzymy niemal wyłącznie z Jezusowym pragnieniem jedności Jego uczniów, „aby byli jedno!”. Mocno ono wybrzmiewa w tygodniu ekumenicznym (szkoda, że z reguły jedynie raz do roku).
Tymczasem pragnienia Jezusa zawarte w tej modlitwie wcale nie są skierowane jedynie do wnętrza (ad intra) Kościoła, ale także ad extra Ecclesiae, wyznaczając nam cel poza sobą, wskazując nam misję. Misją nie jest Kościół, lecz świat.
„Aby świat uwierzył!” – mówi Jezus, dzieląc się z nami pragnieniami swego serca (J 17,21). „Aby świat poznał!” – dodaje za moment (w. 23).
Jest to tym mocniejsze, że w pierwszych zdaniach modlitwy arcykapłańskiej Jezus podkreśla kilkakrotnie dystans – a nawet wrogość – między światem a uczniami: „Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata” – powtarza dwukrotnie (J 17,14b.16). I dodaje: „Nie proszę, byś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od Złego” (w. 15). Najwyraźniej więc widzi, jak dalece świat podlega Złemu.
W końcu stwierdza niemal bez znieczulenia: „Świat ich znienawidził!” (J 17,14). A potem naraz: „aby świat uwierzył (...) aby świat poznał!”. W jaki sposób możemy przekonać do wiary kogoś, kto nas nienawidzi? Jak? Jakimi argumentami mogę przemówić do kogoś, kto ma mnie w nienawiści?
Jedno wydaje się pewne: tu nie wystarczy nawet najlepszy i najbardziej logiczny teoretyczny wywód; racjonalna i obiektywna („chłodna”) apologetyka niczego tu nie wskóra. Napięcie nie ma bowiem charakteru intelektualnego sporu. Mamy do czynienia z nienawiścią.
Czy można przełamać nienawiść? I czym, w jaki sposób można to uczynić?
Jezus mówi, że tu ważniejsze od tego, co potrafimy powiedzieć czy „zrobić”, jest to, kim jesteśmy. Ale właśnie – nie kim jesteśmy jako każdy z nas z osobna, ale kim jesteśmy razem – jako wspólnota.
I nie chodzi tylko o to, byśmy „byli jedno”. Chodzi także o charakter – o naturę – tej jedności. Ta opisana jest zwrotami: „jak My jedno jesteśmy”, „by byli jedno w nas”.
Ojciec, Syn i Duch Święty (przeżywaliśmy to trzy tygodnie temu) są jednością, która nie ma charakteru wsobnego, lecz jest otwarta na wszystkich – zaprasza do swojego wnętrza cały „świat”.
Taki sens ma również jedność uczniów Jezusa. I taka jest argumentem adekwatnym wobec nienawiści.