Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W „Mojej filozofii powodzenia” Henry Ford, jeden z największych przemysłowców i innowatorów w historii, dzieli się swoimi poglądami na temat biznesu i życia. Książka, oparta na serii wywiadów, przedstawia jego myśli na temat przemysłu, sukcesu, roli maszyn i przedsiębiorców w społeczeństwie, a nawet wartości błędów. Lekcje zawarte w tej książce są dziś wciąż aktualne i cenne. To inspirująca lektura dla każdego, kto pragnie zrozumieć fundamenty biznesu i czerpać z mądrości jednego z pionierów przemysłu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 63
Obecne pokolenie znajduje się na przełomie dwóch kultur: duchowej oraz maszynowej. Ten współczesny problem, obejmujący wszelkie zjawiska i przeżycia kulturalne, społeczne, polityczne i gospodarcze, jest zaczątkiem rozwoju nowej cywilizacji świata – cywilizacji technicznej i maszynowej, która zwiastuje nową erę.
Znany włoski historyk, prof. G. Ferrero, niesłusznie ubolewa nad naszą współczesną epoką cywilizacyjną, którą nazywa incydentem maszynowym. Jego zdaniem niezwykły rozwój techniki maszynowej i związane z nim zdobycze wykoleiły ludzkość i zepchnęły ją z torów normalnej ewolucji duchowej. Człowiek – twierdzi Ferrero – znajduje się dziś pod terrorem maszyny, która go całkowicie opanowała i której stał się niewolnikiem. Te wywody znakomitego uczonego, przefiltrowane jedynie przez pryzmat historii, są zupełnie nieuzasadnione i mogą mieć pewne znaczenie jedynie dla miłośnika kultury minionej, nie zaś dla dzisiejszego człowieka czynu i zwolennika wszelkich nowoczesnych udogodnień życiowych.
Jako zwolennik kultu przeszłości Ferrero stara się zgłębić tak aktualne problemy jak drożyzna, niedostatek, walka klasowa czy komunizm. W końcu twierdzi, że ludzkość pewnego dnia wyzwoli się z pęt bezdusznej maszyny, której tyrania wkrótce się skończy.
Ta cywilizacyjna teoria Ferrera ma nieubłaganego antagonistę w osobie największego współczesnego człowieka czynu. Jest nim nikt inny jak sam Henry Ford.
Ideologia tego apostoła pracy jest diametralnie przeciwna – pełna optymizmu, wiary w przyszłość i wielkiego posłannictwa nowoczesnego człowieka.
Przesiąknięty prastarą kulturą Europejczyk nie dziwi się zatem, że hasło odrodzenia ludzkości przez maszynę i siłę wychodzi zza oceanu, z ust przedstawiciela młodego narodu – Ameryki, która w ciągu stu lat ujarzmiła nie tylko wszystkie swe naturalne bogactwa, ale zdobyła ekonomicznie cały świat.
Ford słusznie zauważa, że obecny wiek nie jest ewolucją maszyny, lecz wiekiem siły.
Siła ta rozwija się coraz potężniej, sprzęga całą ludzkość i jednoczy najzacieklejszych wrogów ku poprawie bytu i zdobyciu coraz łatwiejszych warunków istnienia człowieka na ziemi. Coraz większy rozwój maszyny doprowadzi niebawem do maksymalnego zaoszczędzenia fizycznej energii człowieka i znacznie ułatwi sposób wydobycia tych wszystkich skarbów i ukrytej energii przyrody, które są nam potrzebne niemal w każdej dziedzinie życia kulturalnego, a w przemyśle dzisiejszym wręcz niezbędne. Ford jest więc głosicielem nowej teorii wykorzystania wszelkich sił drzemiących nie tylko w przyrodzie, ale i w człowieku. Każda ekspresja ludzkiej ręki, każdy ludzki trud powinien być tak obliczony, by nie był daremny i by wydajność pracy ludzkiej była maksymalna, przy jak najmniejszym wysiłku fizycznym.
Dlatego w zakładach Forda istnieje pięciodniowy tydzień roboczy, a jego wydajność nie jest mniejsza od normalnego tygodnia pracy w innych zakładach, jak również robotnik Forda nie jest bardziej przepracowany od innych.
System i organizacja pracy odgrywają tu więc najważniejszą rolę, zbawienną zarówno dla przemysłowca, jak i dla konsumenta.
Ameryka nauczyła ludzi nie tylko pracować, ale korzystać z wszelkiej produkcji maszynowej stosowanej na wielką skalę. I kto wie, czy nazwiska tak cichych i szlachetnych apostołów pracy i twórców jej naukowej organizacji jak Ford, Taylor, Emerson i inni, nie przyniosły ludzkości większych dobrodziejstw i korzyści niż polityczna działalność największych królów i dyplomatów.
Nie ma dziś żadnego cywilizowanego narodu, który chciałby się cofnąć do czasów lampki oliwnej i zwierzęcego zaprzęgu.
Postęp cywilizacji oznacza się dziś postępem mechanizacji życia i jest chlubą każdego państwa, w którym mechanizacja taka osiągnęła największą sprawność.
Musimy przyznać, że w tej dziedzinie Ameryka wyprzedziła cały świat, osiągając przez to największy dobrobyt materialny.
Ta, na najszerszą skalę stosowana mechanizacja wszystkiego, co tylko można zmechanizować i uczynić posłusznym woli człowieka, jest jedynym i najpewniejszym środkiem kapitalizacji nie tylko jednostek, ale najszerszych warstw społeczeństwa, znakomitym remedium przeciw ogólnej nędzy i mrzonkom o cudowności komunistycznych teorii i haseł.
Prawie każdy robotnik i chłop amerykański – co w Europie jest jeszcze rzadkością – posiada nie tylko własny samochód, ale korzysta też z wszelkich dobrodziejstw mechanizacji stosowanej na tak olbrzymią skalę, o jakiej my w Europie nie mamy pojęcia.
Czy więc tylko pracowitość uczyniła Amerykę pierwszą potęgą świata? Znamy przecież inne narody, które być może pracują więcej niż Amerykanie, weźmy na przykład Chiny. Powszechnie znana jest ciężka praca chińskiego rolnika i kulisa, a jednak w jak opłakanym stanie znajduje się do dziś ten naród, tak niechętnie przyjmujący obcą kulturę.
Na tak błyskawiczny rozwój Ameryki złożyła się nie tylko mechanizacja całego jej życia, ale przede wszystkim celowość wszelkich poczynań, naukowa organizacja pracy i wiele innych czynników do dziś lekceważonych przez inne narody.
Mimo wszystko jednak Ford uważa, że mechanizacja jest jeszcze daleka od osiągnięcia szczytów potęgi.
To, co najlepsi ekonomiści świata usiłowali na próżno zaszczepić ludzkości, uczynił geniusz amerykański z ogromnym rozmachem.
Rozwój mechanizacji wywołał przewrót nie tylko w życiu rodzinnym, ale we wszystkich innych dziedzinach. Według Forda, bliski jest już czas, gdy kobieta przestanie być odwieczną niewolnicą domu. Wszelki jej, nigdy przez mężczyznę niedoceniany trud zbliża się ku końcowi, gdyż maszyna posłusznie spełnia prawie wszystkie dotychczasowe funkcje jej zawsze zapracowanych rąk, gotowa na jej rozkazy. Także w dziedzinie rolnictwa Ford przepowiada nową erę, co jest szczególnie znamienne i charakterystyczne dla obecnej sytuacji w Polsce, gdzie bezmyślnie wprowadza się reformę rolną i dzieli często doskonale zagospodarowane majątki, które po pomniejszeniu nie są w stanie wydawać nawet połowy plonów.
Drobne rolnictwo, zdaniem Forda, jest zupełnie przestarzałe i nie ma w ogóle racji bytu.
Oddając tę książkę do rąk polskiego czytelnika, jestem przekonany, że każdy znajdzie w niej wiele cennych myśli i niejednokrotnie zastosuje je we własnym życiu.
To genialne dzieło tak wybitnej postaci świata nie może być obojętne dla żadnego myślącego człowieka, a szczególnie dla Polaka, który tym bardziej powinien czerpać wiele wzorów z życia tego wyjątkowego Amerykanina. Żaden przemysłowiec, kupiec, wytwórca, handlowiec itp., żaden w ogóle człowiek inteligentny nie powinien przejść obojętnie obok duchowych skarbów, jakie zawiera ta książka, w której ukryte są tajemnice drzemiącej w człowieku potęgi, tajemnice nowej ery i szczęśliwej przyszłości.
S. K.
Błędem jest twierdzenie, jakobyśmy żyli w wieku maszyn... Nie żyjemy w wieku maszyn, żyjemy w wieku siły! Ten wiek siły otwiera przed nami wielkie możliwości, zależnie od tego, jak jej będziemy używać. Oczywiście, możemy jej nadużywać. Możemy jednak używać jej również w szerokim zakresie dla dobra ludzkości.
Co się dzieje z amerykańskim ogniskiem domowym? Czy jest ono zagrożone? Czy rozpada się na strzępy? Nie sądzę. Pesymiści, wyciągający ponure wnioski ze sprawozdań sądowych o rozwodach i zbrodniach, oświadczają, że ognisko rodzinne w Ameryce jest zagrożone, że nie ma już obecnie życia rodzinnego, że młode pokolenie stacza się coraz niżej. Moja obserwacja wszelako powiada mi, że na ogół Ameryka jest całkiem moralnym i zdrowym miejscem do życia. Ludność jej jest rozsądna; prawdziwą naszą cywilizację cechuje dostateczna krzepkość. Ludzie pokroju Lindbergha ustalili nowy poziom, a raczej ujawnili światu prawdziwy poziom amerykański. Mamy o wiele mniej powodu, niż sądzimy, do krytykowania naszej młodzieży. Nasza młodzież jest zupełnie taka, jaka być powinna, żyje tylko w szybko poruszającym się wieku i pędzi naprzód szybciej, niż działo się to za naszych dni, a raczej ponoszona jest szybciej. Przygotowywana jest do stawiania czoła wyzwaniom swojej przyszłości. Sądźmy ją też miarą jej przyszłości, a nie naszej własnej przeszłości.
Oczywiście, popełnia ona w stosunku do tych nowych wyzwań pewne błędy; powtarza się to w każdym pokoleniu. Świat jest zupełnie nowy dla naszych następców tak samo, jak był nim dla nas. Zaznaczę wszelako, że posiedli oni zdolność rozwiązywania własnych problemów własnym sposobem. Warunki życia domowego zmieniły się naturalnie. Ulegają one szybkiej zmianie. Wraz z wprowadzeniem samolotu, radia i samochodu przestali ludzie być przywiązani do swoich domów; mogą podróżować tanim kosztem i oglądać świat. Dom, życie rodzinne pozostanie, ale ogniska domowe znacznie się zmienią, jak zawsze się zmieniały.
Nasze młode kobiety będą urządzały gospodarstwo swoje w sposób odmienny od tego, w jaki to czyniły ich matki. I to także jest dobre.
Wielkim wyzwaniem obecnego ogniska domowego jest to, że za dużo w nim ciężkiej pracy. Mimo że obecnie liczba godzin tygodniowej pracy mężczyzny zmniejszyła się, niewiele zrobiono w kierunku usunięcia podstawowego trudu przy gospodarstwie domowym; liczba godzin pracy żon nie uległa zmniejszeniu. Otóż współczesna młoda kobieta, zajmująca się gospodarstwem domowym i wychowująca kilkoro dzieci, zmieni to. Nie zgadza się ona już na ciężką pracę. To, co ludzie nazywają „zobojętnieniem żeńskiej młodzieży” na tym punkcie, jest wprost zapowiedzią przyszłych zmian, rzucających cień swój już uprzednio. Kobieta współczesna nie zgadza się na harowanie i w wyniku tego faktu przestaje ono dla niej istnieć.
Istnieją już obecnie urządzenia mechaniczne do stosowania w gospodarstwie domowym. Mamy odkurzacze elektryczne, rozmaite elektryczne przybory, elektryczną pralkę, elektryczną maszynę do robienia lodów i mrożenia; jednak większość tych urządzeń jest jeszcze zbyt kosztowna. Musimy znaleźć sposób zmniejszenia ich ceny oraz ułatwienia kobiecie innych żmudnych zajęć. Wiele czynności przeniesiono już poza dom. Bardzo nieliczne tylko wyjątki spośród gospodyń pieką same chleb na użytek domowy. Można kupić teraz w piekarni chleb lepszy od tego, jaki wiele młodych kobiet potrafiłoby upiec. Edukacja nie przygotowała ich do wielu rzeczy, których wykonywania wymaga się od nich z chwilą, kiedy stają się żonami i matkami.
Niebawem jednak przyjdzie czas, kiedy indywidualność każdego członka rodziny będzie bardziej brana pod uwagę; oznacza to, że każdy będzie mógł otrzymywać pożywienie, jakie lubi i jakie najlepiej odpowiada jego fizycznym potrzebom. Może to brzmieć jak zadziwiająca prognoza na przyszłość, ale wkrótce znajdziemy sposób gotowania znacznej części potraw poza domem i dostarczania ich do domów w gorącym, apetycznym stanie w porze posiłków, nie większym kosztem niż ten, jakiego wymaga sporządzanie potraw w domu pracownika. Wchodzi tu już w grę także kwestia transportu; zostanie ona jednak rozwiązana w ten sam sposób, jak rozwiązano wiele innych problemów gospodarstwa domowego.