Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Gdy Mia Corelli wraca na lato do Alabamy, żeby spędzić je z Tessą, najlepszą przyjaciółką z dzieciństwa, jedyną rzeczą, jakiej się obawia, jest spotkanie z bratem przyjaciółki, Benjaminem Kelly, największym dupkiem we wszechświecie. Mia nienawidzi go z całego serca i nie chce go już więcej oglądać. Przed wyjazdem postanawia oddać dziewictwo pierwszemu lepszemu mężczyźnie i przez przypadek, zupełnie nieświadomie, oddaje je właśnie Benjaminowi.
Ben nie może zapomnieć o dziewczynie, z którą spędził noc, i jest przekonany, że już nigdy jej nie spotka - aż do następnego popołudnia, gdy widzi ją na leżaku, opalającą się z jego siostrą.
Mia chce go nienawidzić, chociaż nie potrafi o nim zapomnieć. Ben chce udowodnić, że nie jest już tym samym okrutnym chłopakiem sprzed kilku lat. Co się stanie, gdy osoba, o której istnieniu chce się zapomnieć, staje się osobą, bez której nie można żyć?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 304
Dla Beav i Lolli.
Jesteście najlepszymi przyjaciółkami,
jakie mogłaby sobie wymarzyć dziewczyna. Uwielbiam Was.
Ta książka jest dla Was.
Benjamin Kelly był zmorą mojego istnienia.
Nieustannie mnie drażnił, gdy tylko byłam w pobliżu, zawsze podkreślał mój brak pewności siebie. A ponieważ przyjaźniłam się z jego siostrą Tessą, byłam w pobliżu niemal cały czas.
„Resztki jedzenia utknęły w twoim aparacie ortodontycznym. To obrzydliwe. Może powinnaś przestać się opychać, i tak jesteś gruba”.
„To obleśne. Co ty masz na twarzy? Wygląda jak druga głowa”.
„Boże, kujonko, czy ty w ogóle widzisz coś przez te okulary? Ile razy jeszcze na coś wpadniesz?”.
„Mia Corelli to najbrzydsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałem. Och, przepraszam Mio. Nie wiedziałem, że siedzisz obok”.
Nienawidziłam go ze wszystkich sił. Żywiłam przekonanie, że jego jedynym celem było złamanie mnie i sprawienie, żeby nic ze mnie nie zostało. I udało mu się to więcej niż raz. Chociaż jeszcze nigdy przy nim nie płakałam. Nigdy nie dałam mu tej satysfakcji. Po prostu stałam i przyjmowałam ciosy, powstrzymując łzy do czasu, gdy zostałam sama. Tessa zawsze mnie broniła, wyzywając go na wszelkie możliwe sposoby. Byłam jej za to wdzięczna, bo ja nie potrafiłam odpowiadać mu tak, jak na to zasługiwał. W porównaniu z ostrymi słowami Tessy moje próby obrony wypadały bardzo żałośnie. Czekałam więc, aż sprawę załatwi moja przyjaciółka.
„Po prostu jesteś zazdrosny, bo zęby Mii będą bardziej proste niż twoje, baranie. Może pozbądź się tej wielkiej szpary między zębami, zanim ktoś strzeli ci przez nią gola?”.
„Ben, co ty masz na twarzy? Boże, to obrzydliwe. Och, nieważne. Tam nic nie ma, ty po prostu tak wyglądasz”.
„Ben, Mia przynajmniej nie jest taka głupia jak ty. Jeśli skończysz ósmą klasę, to będzie cud”.
„Ben Kelly ma najmniejszego penisa na świecie. Kiedy sika, musi trzymać go pęsetą”.
Jej odzywki sprawiały, że na jakiś czas się zamykał, gdy odzyskiwał głos, z reguły wyżywał się na mnie jeszcze bardziej. Byłam pierdołowatą, dziwaczną najlepszą przyjaciółką jego siostry, a jednocześnie jego ulubionym workiem treningowym przez pięć okropnych lat. Po jakimś czasie się na niego uodporniłam, jednak cały czas brakowało mi pewności siebie. Nigdy nie pozwolił mi o tym zapomnieć. Był diabelskim nasieniem, największym idiotą na tej planecie. Wiedziałam, że będę go nienawidzić przez resztę życia.
Benjamin Kelly był najgorszą osobą, jaką zrodziła Alabama. Nigdy więcej nie chcę go widzieć.
Nie muszę tam jechać. Jeśli to dla ciebie za dużo, mogę tutaj zostać. Ciociu Mae, to naprawdę nic ważnego. – Zamykam drzwi od sypialni mamy i przechodzę korytarzem do kuchni. Staję za ciotką. – Naprawdę. Mówię poważnie. To, że teraz jest jej lepiej, nie oznacza, że powinnam wyjechać ze stanu.
Ciotka kładzie dłoń na moim ramieniu i delikatnie je ściska.
– Kochanie, musisz od tego wszystkiego odpocząć. Przez ostatnie dziewięć miesięcy opiekowałaś się nią dwadzieścia cztery godziny na dobę. Każdy potrzebuje odrobiny czasu dla siebie. – Przekrzywia głowę, uśmiecha się, jej twarz łagodnieje. – Mio, ona chce, żebyś się rozerwała. Ciesz się latem i zostaw to wszystko mnie.
Wzdycham, kręcę głową, nieprzekonana do tego pomysłu.
– A co, jeśli podczas mojej nieobecności ona rozchoruje się jeszcze bardziej? Co, jeśli będzie mnie potrzebować? – Na samą myśl o mamie, która mnie woła, podczas gdy ja znajduję się cztery godziny drogi stąd, jestem gotowa odwołać całą wyprawę. Mama kocha moją ciocię, ale to ja z nią tutaj byłam. To ja załatwiałam dla niej wszystkie sprawy od czasu, gdy zachorowała. Jest przyzwyczajona do mnie, nie do ciotki Mae. Znam wzrok, jakim na mnie patrzy, gdy czuje się naprawdę bardzo kiepsko, ale się do tego nie przyzna. Wiem, jak zmusić ją do jedzenia, gdy odmawia posiłku. Nie potrzebuję żadnego odpoczynku, nie mówiąc już o całym lecie, podczas którego nie będę zajmować się mamą.
– Jeśli w jej stanie cokolwiek się zmieni, od razu do ciebie zadzwonię. – Głaska mnie po twarzy, gładzi kciukiem po policzku. – Obiecaj, że nie pozwolisz, by twoje zmartwienia zepsuły ci cudowne lato z Tessą.
– Po prostu nie wiem, czy to najlepszy czas. Nie wiem, czy zniesie tak długą rozłąkę.
Ciocia Mae patrzy na mnie ostro, dając do zrozumienia, że nie pozwoli mi się z tego wycofać.
– To idealny moment. I, jak już mówiłam, ona chce, żebyś wyjechała. Jeśli spróbujesz zostać w domu, obawiam się, że nie tylko ja cię obsztorcuję.
Uśmiecham się i kiwam głową. Mama zawsze potrafi powiedzieć mi do słuchu, gdy na to zasługuję. Jest jednocześnie surowa i urocza, najpierw mnie ochrzani, a potem przytuli.
– No dobrze, pojadę. Ale musisz mi obiecać, że jeśli coś się zmieni, nawet odrobinę, natychmiast do mnie zadzwonisz.
– Obiecuję. – Opuszcza dłoń, obchodzi ladę i zaczyna zmywać piętrzące się w zlewie naczynia.
Przez całe lato będę mieszkać z Tessą, w domu jej rodziców, którym ona się teraz opiekuje. Mam mnóstwo wspomnień związanych z tym domem – przez pięć lat niemal tam mieszkałam. Po szkole zawsze szłam do Tessy i czekałam, aż mama odbierze mnie w drodze z pracy. Tessa była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam, i gdy moja babcia zachorowała i musiałyśmy przeprowadzić się do Fulton w Georgii, kiedy skończyłam ósmą klasę, płakałam przez kilka tygodni. Z Tessą utrzymywałyśmy kontakt przez wszystkie te lata, a teraz spędzę u niej całe lato, tak jak kiedyś. To będą najlepsze wakacje w moim życiu – o ile jej upierdliwy brat będzie trzymać się ode mnie z daleka.
Benjamin Kelly. Największy palant na świecie.
Wracam do sypialni, muszę dokończyć pakowanie. Tessa będzie czekać na mnie jutro po południu, ale ja wyjadę z domu wcześniej. Przed rozpoczęciem wakacji muszę jeszcze coś zrobić. Coś, co chciałam uczynić już od dawna. Jeśli naprawdę chcę cieszyć się tym latem, muszę pozbyć się wszystkich zahamowań. Chcę, żeby to było lato bez kompleksów i nieśmiałości. Nie jestem już tą samą dziewczyną, która dziewięć lat temu wyjechała z Ruxton. Ta dziewczyna zniknęła dawno temu. Najpierw pozbyła się aparatu ortodontycznego, potem nadwagi i okularów, które wymieniła na szkła kontaktowe. Moje włosy nie są już burzą niesfornych loków – nauczyłam się je ujarzmiać. W dziesiątej klasie moje pryszcze wreszcie zniknęły – i nie była to jedyna zmiana w moim wyglądzie, jaka nastąpiła tamtego roku. Piersi urosły mi bardzo szybko – i są moją największą zaletą – przynajmniej tak sobie wmawiam. A ponieważ w liceum zaczęłam grać w drużynie siatkarskiej, moje ciało stało się jędrne i od tej pory się nie zmieniło. Nowa Mia Corelli ma zamiar zerwać się ze smyczy i doświadczyć wszystkiego, co Alabama ma do zaoferowania. Najpierw jednak muszę załatwić pewną sprawę. I muszę to zrobić dzisiaj.
Biorę do ręki telefon, zestawiam walizki na podłogę i rzucam się na poduszkę na łóżku.
Ja: Wszystko spakowane! Zadzwonię do ciebie jutro z drogi.
Tessa: O w mordę, ale się cieszę! Przez całe lato będę mieć do dyspozycji twój tyłek! Zaplanowałam nam już mnóstwo zajęć:).
Ja: Juhu! Nie mogę się już doczekać – przez trzy miesiące będę się wylegiwać przy basenie.
Tessa: Wcale nie. Znajdziemy ci jakąś zabawkę na lato. Jeśli będzie trzeba, otoczę cię samymi penisami.
Jezu, Tesso.
Ja: No cóż, jest to jakaś perspektywa. À propos kutasów, czy jest jakaś szansa, że na lato twój brat wyjedzie z kraju?
Tessa: Nie martw się Benem. Rzadko go teraz widuję, więc ty też nie będziesz go oglądać. Poza tym już go ostrzegłam. Jeśli zacznie ci dokuczać, kopnę go w jaja.
Ja: Ale dopiero po tym, jak ja go kopnę.
Tessa: Moja dziewczynka. To lato będzie niesamowite!!! Do jutra!
Ja: Do jutra!
***
Nawet nie znam nazwy baru, w którym teraz siedzę. Ale to nie ma większego znaczenia. To był pierwszy lepszy bar po zjeździe z drogi do Ruxton. Wyglądał bardzo obiecująco. Idealne miejsce na wprowadzenie w życie moich planów – a przynajmniej na próbę ich wprowadzenia. Nie chcę spędzić kolejnego lata jako dziewica, zwłaszcza że moja najlepsza przyjaciółka wcale nie kryje się ze swoimi seksualnymi podbojami. Jeśli mam zamiar dorównać jej w te wakacje, muszę jak najszybciej pozbyć się dziewictwa. To dlatego wybrałam bar. Wcale nie musi być romantycznie. Nie szukam związku. Szukam seksu. Takiego, żeby po prostu mieć to już za sobą, z nadzieją na orgazm po drodze.
Tessa nie ma pojęcia, że nadal jestem dziewicą, a ja nie chcę jutro się u niej pojawić, wymachując dziewictwem jak jakimś symbolem celibatu. Tak więc ubiorę się zupełnie jak niedziewica i oddam dzisiaj swą niewinność jakiemuś szczęściarzowi z baru.
– Proszę, skarbie – mówi barman i stawia przede mną jasnofioletowego drinka. – To od faceta w czarnej koszuli siedzącego przy końcu baru.
Oplatam palcami szklankę i spoglądam na drugi koniec baru. Na mężczyznę, który kupił mi drinka. Jest seksowny. Naprawdę. Szalenie seksowny. Zawsze myślałam, że nie ma szans, żeby taki facet zwrócił na mnie uwagę. Ma krótkie, ciemne włosy i na tyle jasne oczy, że widzę je w słabo oświetlonym pomieszczeniu. Uśmiecham się do niego, a następnie biorę łyka drinka. Przepyszny, smakuje malinami i kokosem. Biorę kolejnego łyka i ponownie zerkam na mężczyznę, ale jego już nie ma. Nagle odczuwam ogromne rozczarowanie.
– Cholera. Dokąd on poszedł? – mówię pod nosem, przeszukując wzrokiem zatłoczony bar. Kto kupuje dziewczynie drinka, a potem znika, zanim ona zdąży podziękować?
Czyżby nie zauważył tej wielkiej fluorescencyjnej strzałki, wskazującej na mnie i wyświetlającej napis: „Ta laska chce, żebyś ją dzisiaj przeleciał”? Cholera. To ciacho z pewnością było świetnym kandydatem na pozbawienie mnie dziewictwa.
– Dokąd poszedł kto, słońce?
Gwałtownie odwracam głowę i spoglądam w oczy mojemu seksownemu fundatorowi drinków, który właśnie siada obok. Wzdycham cicho i daję sobie chwilę na rozkoszowanie się ciepłem, które właśnie rozlewa się po mojej ręce. Jego jasne, szare oczy ukrywają się pod ciemnymi brwiami. Moją uwagę zwracają usta, które rozchylają się w uśmiechu. Te. Usta. Cholera jasna. Takie pełne i zachęcające. Gdybym była bardziej odważna, to bym się na nie rzuciła. Uśmiecham się i spoglądam mu w oczy.
– Och, tak naprawdę to chodziło o ciebie. Chciałam podziękować ci za drinka. Jest naprawdę pyszny. Co to jest?
– Fioletowa namiętność. Nie. Fioletowy huragan? – Unosi brwi i próbuje przypomnieć sobie właściwą nazwę. Wkładam słomkę do ust, uśmiecham się, a potem biorę kolejnego łyka. – Nie pamiętam. Coś fioletowego i dziewczyńskiego. Wyglądałaś na naprawdę spragnioną, pomyślałem więc, że ci pomogę.
Unoszę brew.
– Och! A jak długo mnie obserwowałeś, że udało ci się dojść do takich wniosków?
Śmieje się – to jeden z najbardziej uroczych śmiechów, jakie kiedykolwiek słyszałam – i odpowiada:
– Dostatecznie długo, żeby widzieć, że jesteś tutaj sama, co mnie zaskoczyło.
Patrzę, jak macha na barmana, podziwiam napinające się mięśnie jego ręki, którą wkłada do kieszeni, żeby wyciągnąć portfel.
– Dlaczego cię to zaskoczyło? A ty jesteś tutaj sam, czy twoja dziewczyna poszła do toalety? – pytam kokieteryjnie i widzę, jak podnoszą się kąciki jego ust.
Lepiej, żeby ten facet nie miał żadnej dziewczyny. Jeśli ma, to pewnie zaraz będzie mieć mojego pysznego drinka na swoich spodniach.
Patrzy na mnie i przejeżdża dłonią po mojej ręce.
– Jesteś cholernie seksowna, dlatego mnie to dziwi. A gdybym miał dziewczynę, nie zabrałbym cię do domu. – Stara Mia byłaby zszokowana jego bezpośredniością, ale nowa ma ochotę spojrzeć w niebo i podziękować Bogu za to, że postawił na jej drodze tego cudownego mężczyznę, który nie ma zamiaru dłużej marnować czasu w tym barze. Jego palec zatrzymuje się na wierzchu mojej dłoni i delikatnie gładzi miękką skórę. – To znaczy, jeśli chcesz iść do mojego domu. Możemy też iść do twojego. To nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Zgodzę się pójść w każde miejsce, w którym będę mógł znaleźć się między twoimi udami. – Uśmiecha się, a w jego policzkach pojawiają się dwa duże dołeczki. Dobry Boże. Jakie to urocze.
– Widzę, że nie tracisz czasu.
Wzrusza ramionami.
– Po prostu wiem, czego chcę, poza tym gapiłem się na ciebie przez ostatnie dwadzieścia minut.
Podoba mi się ten facet. Nie tylko dlatego, że jest wygadany i szczery. Jego wesołość mnie przyciąga. Poza tym czuję się seksowna jak nigdy, a nawet pewna siebie. Może to przez drinka, którego wypiłam, zanim ten przystojniak kupił mi kolejnego. Tak czy siak, Tessa z pewnością byłaby dumna z nowej Mii. Zakładam nogę na nogę. Gdy rąbek sukienki podsuwa się do góry, odsłaniając moje udo, przystojniak nie może oderwać ode mnie wzroku.
– Czyżby dostanie się między moje uda wymagało zmiany miejsca? Nie wyglądasz na faceta, który wstydzi się uprawiać seks publicznie.
Nie, zdecydowanie nie wygląda na takiego gościa. Wygląda raczej na takiego, który jest gotowy wziąć mnie wszędzie, nie zważając na konsekwencje. Jest zniecierpliwiony i cholernie mnie to podnieca.
Uśmiecha się, a następnie dotyka ustami mojego ucha.
– Nie wstydzę się, ale ten bar kiedyś zostanie zamknięty, a ja planuję robić z tobą różne rzeczy tak długo, jak długo wytrzyma to twoje ciało.
Pod wpływem jego słów przechodzi mnie dreszcz, a potem kładę dłoń na jego udzie, zaciskam palce i czuję twarde, mocne mięśnie. Odwracam głowę, przechylam się do niego i zaczynam szeptać mu do ucha.
– Będziesz delikatny? Jeszcze nigdy tego nie robiłam. Ale, na Boga, bardzo tego pragnę. Chcę, żebyś doprowadził mnie na sam szczyt. – Cofam głowę i patrzę w jego jasne oczy. Widzę niebieskie plamki na szarym tle. Jego wzrok mnie hipnotyzuje.
– Myślisz, że mogłabyś mną pokierować?
Przysięgam, w jego głosie słychać pomruk. Jego dłoń wędruje w górę mojej ręki, a potem dostaje się pod włosy i łapie mnie za kark. To bardzo zaborczy gest, tak jakby oznajmiał wszystkim wokół, że oto należę do niego. I wiem, że to brzmi dziwnie, ale chcę być własnością tego mężczyzny. Chcę całkowicie mu się oddać i wcale nie pragnę, żeby był delikatny. Nie obchodzi mnie, że może boleć. Chcę, żeby mnie wziął i przed niczym się nie cofał. Drugą ręką łapie mnie pod brodę i odwraca moją głowę, nasze usta delikatnie się dotykają. Pragnę go jeszcze bardziej i gwałtowniej, łaknę go, gdy jego usta się odsuwają. Widzę, jak jego wargi drgają na widok mojej desperacji. Ma mnie w garści i doskonale o tym wie.
– Zjem cię – mówi w moje usta, kciukiem drugiej dłoni przejeżdża po mojej dolnej wardze. Otwieram usta i kciuk wślizguje się do środka, facet wpatruje się we mnie z nowym pożądaniem, gdy drapię zębami jego skórę i delikatnie przygryzam palec. Mięśnie szyi drżą mu, wyjmuje mokrego kciuka, przejeżdża nim po mojej szyi. – Do ciebie czy do mnie, kochanie? Oszaleję, jeśli zaraz w ciebie nie wejdę.
Oblizuję usta, na których pozostawił smak pitej przez siebie whiskey.
– Do ciebie. Ja tu nie mieszkam.
– Jesteś przejazdem? – pyta i unosi brwi. Nadal siedzimy bardzo blisko siebie, niemal jedno na drugim. Czuję się bezpiecznie. Jakby mnie chronił. Coś w jego obecności sprawiało, że czuję, iż mogę obdarzyć go całkowitym zaufaniem. Nie potrafię tego wyjaśnić.
– Można to tak określić. – Dopijam drinka i wstaję, dając mu do zrozumienia, że jestem gotowa na dalszy rozwój sytuacji. Nie potrafię siedzieć dłużej w tym barze, dotykana przez niego, i zostać przy zdrowych zmysłach.
Wstaje, przyglądam mu się uważniej. Cholera, ależ on jest seksowny. Gdy siedział, nie widziałam jego klaty, teraz już wiem, że dałabym się za nią pokroić. Szeroka i umięśniona, on z pewnością dużo i często ćwiczy. Wąska talia, obcisłe dżinsy, długie i muskularne nogi. Mogę sobie tylko wyobrażać, jak on wygląda z tyłu. Biorę swoją torebkę i patrzę w górę, w jego twarz.
– Mam ochotę wspiąć się na ciebie jak na drzewo.
– Doprawdy? Chciałbym to zobaczyć. – Śmieję się, słysząc jego filuterną odpowiedź. Szybko ciągnie mnie przez tłum do drzwi. Słodkie powietrze Alabamy zdmuchuje włosy z moich ramion. – Pojedziesz ze mną czy wolisz, żebym potem przywiózł cię z powrotem? To zależy wyłącznie od ciebie.
Gdy docieramy na środek parkingu, przystaje, cały czas mocno trzymając mnie za rękę. Nie chcę się z nim rozłączać po to, żeby wsiąść do swojego samochodu. Nie chcę rozstawać się z nim nawet na sekundę, bo będziemy mieć tylko dzisiejszy wieczór. Tak właśnie działają przygody na jedną noc – przynajmniej tak słyszałam. Nie do końca wiem, co robię, ale o wiele sensowniej będzie, jeśli pojedziemy osobno. Poza tym, jeśli on okaże się psycholem, to będę musiała jakoś stamtąd uciec.
Ściskam mu dłoń i patrzę na niego spod rzęs.
– Pojadę za tobą, ale najpierw muszę jeszcze raz poczuć te usta.
Nie marnuje czasu. Mam wrażenie, że myśli o tym samym, bo zanim udaje mi się poruszyć, by potwierdzić moje pożądanie, już jest na mnie. Jego usta całują moje, nasze języki rozpoczynają namiętny taniec. Nie są to delikatne pocałunki. Oznaczają „chcę cię natychmiast, i jeśli zaraz nie znajdziemy jakiegoś łóżka, to wezmę cię tutaj”. Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie całował. Nigdy. Mogłabym tak całymi godzinami. Nawet dniami. Czuję, jak te pocałunki promieniują w moim ciele, poruszają każdym zakończeniem nerwowym. Cały czas trzymamy się za ręce, wraz z pocałunkiem ściska mnie coraz mocniej. Powoli liże moją dolną wargę, kończąc namiętny uścisk naszych ust.
– Kokos – szepcze.
– Co?
Wykrzywia kąciki ust.
– Smakujesz kokosem. Uwielbiam kokosy.
Uśmiecham się, gdy wskazuje głową trucka na wielkich oponach.
– To mój. Jedź tuż za mną, skarbie, nie chciałbym cię zgubić.
– Szkoda by było – droczę się z nim, a potem idę do mojego wiśniowego jeepa, zaparkowanego kilka miejsc dalej. – Nie chciałabym kończyć tej nocy po zaledwie jednym pocałunku.
Patrzy na moją tablicę rejestracyjną.
– Ale po jakim pocałunku, Georgia.
Nie potrafię przestać się uśmiechać, gdy wyjeżdża ze swojego miejsca parkingowego, a ja ruszam zaraz za nim. Przez chwilę jedziemy autostradą, potem zjeżdżamy na boczne drogi Alabamy, które zawsze tak uwielbiałam. Razem z Tessą jeździłyśmy po takich na quadach. Często też spędzałam wakacje, chodząc po tych piaszczystych drogach i zrywając kwiaty. Jednak dziewczyna, która robiła to wszystko tyle lat temu, właśnie jedzie za czarnym truckiem. Nie znam tych miejsc, są dla mnie zupełnie nowe. Żołądek zaczyna mi się kurczyć w oczekiwaniu na to, co wkrótce się wydarzy.
Jego dłonie odnajdują moje ciało, gdy tylko wchodzę do domu. Nie marnuje czasu, od razu prowadzi mnie po schodach do słabo oświetlonej sypialni. Kładę torebkę na komodzie, zdejmuję buty na obcasach. Stoi niedaleko, czuję go w chwili, w której stawiam na dywanie prawą stopę. Jego szorstkie dłonie pieszczą gładką skórę na moich rękach, cały czas stoję do niego tyłem, czuję na włosach jego oddech. Gdy przekłada moje włosy na jedno ramię, tętno zaczyna mi dziko pulsować. Przyciska usta do mojej szyi, a ja przechylam głowę, żeby zapewnić mu dostęp, którego oboje pragniemy.
– O mój Boże. – Zamykam oczy i go czuję. Wszędzie. Chociaż ledwo mnie dotyka, czuję go na całym ciele. Miejsce między moimi udami pulsuje, a sutki są tak twarde, że mogłyby rozerwać sukienkę. Jezu, jakie intensywne uczucie.
Całuje moją szyję aż do ucha, liże je, a potem przygryza. Zaczynam drżeć, robi to jeszcze raz. Kto by pomyślał, że spodoba mi się takie podgryzanie? Odwraca mnie w swoich ramionach, zakrywa usta swoimi. Jego język wślizguje się do moich ust, jęczę, łapię go za głowę, żeby go przytrzymać. Ma miękkie włosy, przejeżdżam palcami po skórze. Czuję jego pożądanie, wbija mi się w brzuch – i nie jest małe.
– Dzięki ci, o Jezu – jęczy mi w usta i ssie mój język.
Jego dłonie błąkają się po moich plecach. Potem mocno łapie mnie za tyłek i jednym ruchem podnosi z podłogi. Instynktownie oplatam go nogami w pasie, zanosi mnie do łóżka i kładzie na środku.
Oblizuję dolną wargę, rozkoszując się jego smakiem. Jestem gotowa. Tak bardzo gotowa. Jeśli zaraz znowu mnie nie dotknie, chyba zacznę o to błagać.
Pewnie by mu się to spodobało.
– Jezu, ale ty jesteś seksowna. Niewiarygodne. – Patrzy na mnie, jego oczy błyszczą, gdy wyciągam się na łóżku pod nim. – Nie masz pojęcia, jak blisko byłem zatrzymania samochodu na poboczu i wzięcia cię na miejscu.
To mogło być zabawne. Seks w trucku? W takim kanciastym, surowym trucku? Muszę dodać to do listy rzeczy do zrobienia.
– Może następnym razem – odpowiadam, wiem jednak, że następnego razu nie będzie. Przynajmniej nie z tym facetem. Prawdopodobnie już nigdy go nie zobaczę i bardzo mi to pasuje.
Gdy jedną ręką ściąga koszulkę, oczy robią mi się okrągłe z wrażenia. O rety. Ma niesamowitą klatę, szeroką, z kilkoma kępkami ciemnych włosów na środku. Jest szalenie męski, a ja nie wstydzę się w niego wpatrywać. Jego zdjęcie powinno wisieć na billboardach w całym mieście. Jest umięśniony, z mojej pozycji widać każdy wyrzeźbiony mięsień. Prawe ramię ma pokryte tatuażami, sięgającymi aż do łokcia. Jeszcze nigdy nie widziałam tak rewelacyjnie wyglądających tatuaży. Sześć, może osiem sztuk. I litera V, ta cudowna litera V, prowadząca do tego, czego naprawdę pragnę, a co kryje się pod jego spodniami. Odpina pasek, dżinsy spadają na podłogę i widzę imponującą erekcję, rozrywającą bokserki. Natychmiast czuję, jak ślina napływa mi do ust. Mam ochotę go zjeść.
Klęka przy łóżku, a ja opieram się na łokciach, żeby lepiej go widzieć. Już mam spytać, co robi, gdy łapie mnie za nogi i przyciąga do siebie. Już wiem, co planuje. Kiedy rozchyla mi nogi i kładzie je sobie na ramionach, wydaję okrzyk zachwytu.
– Muszę posmakować tę cipkę. – Podciąga do góry sukienkę, odsłaniając koronkowe majtki. Moje ulubione. Pomyślałam, że utrata dziewictwa wymaga stroju innego niż damskie bokserki. – Chcesz dojść w moich ustach, kochanie?
O tak, kuźwa, chcę. Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach mógłby się nie zgodzić?
– Aha. – To wszystko, co jestem w stanie wydusić. Mój mózg pracuje z ogromnym trudem, wyobrażając sobie jego usta na mnie w tym miejscu.
Wydaje z siebie głęboki, gardłowy jęk, wsuwa palce pod moje udo, czuję, jak bawi się koronką. Drżę, kurczowo wbijam palce w prześcieradło, a przecież on ledwo mnie dotyka.
– Jesteś taka mokra i seksowna. – Wkłada twarz między moje uda i wdycha mój zapach, jego jęk sprawia, że zaczynam drżeć. – Cholera, jak ty pięknie pachniesz. Założę się, że smakujesz jeszcze lepiej.
Ściąga majtki. Pierwsze liźnięcie sprawia, że prawie spadam z łóżka.
– Ożeż… To jest… O Boże.
Ściskam udami jego głowę tak mocno, że dziwię się, że w ogóle jest w stanie nią poruszać. Jednak mu się to udaje, liże mnie z taką intensywnością, jakby to było jedyne, co chce dzisiaj robić. Jakby to był jedyny sposób, w jaki chce poczuć moje ciało. Nie potrafię oderwać od niego wzroku, a sądząc po jego spojrzeniu drapieżnika, pewnie i tak by mi na to nie pozwolił. Cały czas zmienia pieszczoty, tak bym do niczego się nie przyzwyczaiła. A ponieważ robi to z takim upodobaniem i przy tym mruczy, zakładam, że podoba mu się to tak samo jak mnie. Moje ciało drży i pulsuje, pulsuje tak długo, aż wreszcie jestem tak blisko orgazmu, że niemal nic nie widzę. Taki właśnie powinien być seks oralny. Surowy i ostry. Nieskrępowany. Dzięki Bogu zostawiłam nieśmiałość na progu tego domu, bo ten facet poznaje każdy centymetr mojej cipki. Mam ochotę ścisnąć go udami i nigdy nie wypuścić. Jest w tym niewiarygodnie dobry, jeszcze nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. Ten facet. Oż, kuźwa. Ten facet doskonale wie, co robi. Nie chcę dojść tak szybko, nie mogę jednak powstrzymać reakcji ciała na niego. Wyginam plecy w łuk i głośno jęczę, gdy orgazm przepływa przeze mnie niczym fala uderzeniowa. Liże mnie po całości raz i drugi, upewniając się, że nie zostało już ani kropli tego, na co sobie zasłużył.
– Gdy dochodzisz, jesteś zajebiście piękna. – Delikatnie całuje mnie między udami, cały czas patrząc mi w oczy. – Muszę zobaczyć to raz jeszcze. Klęka i kładzie dłoń w miejscu, które przed chwilą lizał tak intensywnie, jakby zaraz miał nastąpić koniec świata. Jęczę, gdy pieści mnie jednym palcem, a potem wkłada go do środka, cały czas na mnie patrząc. – Gdy sama to sobie robisz, skupiasz się tylko na łechtaczce czy pieprzysz się w ten sposób?
Jeszcze nigdy nie usłyszałam tak podniecającego pytania. Nigdy.
Przełykam głośno ślinę, gdy wsuwa kolejny palec, rozluźniając mnie i szykując na swojego penisa.
– Tylko na łechtaczce. Nie wydaje mi się, żebym mogła dojść… – sapię – …od tego.
O matko kochana.
W jego oczach pojawił się figlarny błysk.
– Wyzwanie przyjęte. – Wolną ręką łapie mnie za kolano i zaczyna pieprzyć palcami, zupełnie ignorując łechtaczkę. Gdybym nie czuła się z tym zajebiście, z pewnością bym zaprotestowała. Czuję, jak zwija palce wewnątrz mnie, tak jakby chciał przyciągnąć mnie bliżej. Pociera jakieś cudowne miejsce, o którego istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia.
– Co ty… o mój Boże, czy to… co ty? – Dyszę i pod jego wpływem wyginam się w łuk. Nie zdziwiłabym się, gdybym straciła teraz kontrolę nad mową.
– Aniele, to twój punkt G. Doprowadzę cię w sposób, o którego istnieniu nie miałaś pojęcia. – Pieści to miejsce, drugą ręką przyciskając moją miednicę. Nie wiem, czy czuje zmianę, jaka we mnie zachodzi, czy tylko ją widzi. Ale doskonale wie, co się dzieje. – Tak. Daj mi kolejny. Potrzebuję tego – mruczy, a ja posłusznie daję mu dokładnie to, czego żąda. Patrzę mu w oczy, gdy moje ciało rozrywa kolejny orgazm.
– O cholera. Chodź tutaj. – Wyciągam ręce, a on wstaje, ściąga bokserki i liże palce, które właśnie we mnie były. Mój wzrok wędruje niżej i niżej, aż wreszcie spoglądam na coś, co prawdopodobnie rozerwie mnie na pół. Jest większy, niż myślałam. O wiele większy. – O mój Boże – udaje mi się wydusić. Patrzy na mnie zmieszany. Zaczynamy się śmiać, zawstydzona zakrywam twarz. – Przepraszam. To było dobre „o mój Boże”.
– Mam nadzieję. Zakłada prezerwatywę i wchodzi między moje uda. – Zobaczmy, czy pod tą sukienką masz dla mnie jakieś „o mój Boże”. Łapie rąbek sukienki, a ja siadam, ułatwiając mu dostęp. – Założę się, że na ten widok oszaleję.
Gdy zdejmuje moją sukienkę, oblewam się rumieńcem. Kładę się z powrotem na łóżku i patrzę, jak jego oczy błądzą po moim ciele, zatrzymują się i rozszerzają na widok piersi. O Boże. Leżę zupełnie naga przed obcym mężczyzną, który się na mnie gapi. Ale po takim orgazmie powinnam mu na to pozwolić. Powinnam pozwolić zrobić ze mną, co tylko będzie chciał. Miał takie sprawne palce i język, że aż się bałam, co potrafi reszta jego ciała. À propos… Patrzę na jego wielkiego penisa i moje pożądanie zamienia się w głód.
– Eee, coś nie tak? – szepczę z obawą.
Wreszcie przestaje gapić się na moje piersi i patrzy mi w oczy.
– Masz niesamowite piersi. – Zaczyna je pieścić, a ja wyginam się w łuk, wciskając je w jego dłonie. – Mam ochotę wsunąć między nie mojego kutasa. – Przejeżdża palcem po brodawce, w jego oczach pojawia się figlarny błysk. – Założę się, że będziesz równie pięknie wyglądać, gdy cię sobą zakryję. Założę się, że tobie też się to spodoba.
Jezu. Ten facet rządzi, jeśli chodzi o sprośne gadki. Nigdy bym nie pomyślała, że mi się to spodoba. Ale takie słowa padające z takich ust są niezwykle seksowne. Jeszcze nigdy nie byłam tak napalona. Pochyla się do przodu i wciska moje ciało w materac. Gdy czuję go na sobie, jest mi cudownie. Dotyka mnie każda część jego ciała, chcę zostać tak już na zawsze. Przyciska penisa do mojej łechtaczki, jęczę, gdy zaczyna mnie całować. Jego język wiruje i zanurza się coraz głębiej. Boże, jest w tym świetny. Mam wrażenie, że moje ruchy są niezdarne, ale nie narzeka. Gładzę dłońmi mięśnie jego pleców, czuję, jak napinają się pod wpływem dotyku. Odrywa usta od moich i delikatnie zsuwa się w dół.
– Muszę je possać. – Leciutko trąca językiem brodawkę, a potem wciąga ją do ust.
– O, tak. – Przyciskam jego głowę do piersi, pragnąc, by nigdy nie przestawał. Poświęca piersiom tyle samo uwagi, ssie je i podgryza. Ból natychmiast zamienia się w rozkosz. Intensywną. Niesamowite uczucie. Ale ja chcę czegoś więcej. Teraz gdy pieści moje piersi, pragnę jego kutasa. – Czy możesz… och.
Podnosi głowę.
– Czy mogę, co? – Patrzy mi w oczy, liżąc lewą brodawkę. – Nie zrobię z tym cudownym ciałem nic, dopóki nie będziesz mnie o to błagać. Cały czas torturuje dłońmi moje piersi. – W barze powiedziałaś, że jeszcze nigdy tego nie robiłaś. Czego dokładnie? Nie poszłaś do domu z obcym? Czy tego, o co zaraz będziesz mnie błagać?
Patrzę na jego ironiczny uśmiech. Jest seksowny jak diabli i do tego szelmowski. Zabójcze połączenie. I ma prawo być zarozumiały. Jestem gotowa go błagać, jeśli to ma sprawić, że we mnie wejdzie.
– Eee… właściwie to chodzi o jedno i drugie. Jeszcze nigdy nie robiłam czegoś takiego. Całowałam się z chłopakami, trochę mnie dotykali, ale nic więcej.
– Jesteś pewna, że tego chcesz? Nawet mnie nie znasz. Mogę jeszcze raz zrobić ci minetę albo pieprzyć cię palcami. Nie muszę doprowadzać cię do orgazmu akurat kutasem.
Przygryzam wargę.
– Kusząca propozycja. Ale chcę, żeby to było z tobą. – Patrząc mi w oczy, siada między moimi nogami. – Nie chcę przestać.
– Pokaż mi, że tego pragniesz. – Nie odrywa ode mnie wzroku, nakazuje mi zrobić to, o co prosi. – Pokaż mi, że chcesz, żebym to ja to od ciebie wziął.
Dotykam jego kutasa, zjeżdżam po nim dłonią, pieszczę po całej długości. Jęczy i zaczyna drżeć, czuję, jak delikatnie porusza się w mojej dłoni.
– Możesz doprowadzić mnie tym do orgazmu? – szepczę. – Założę się, że możesz. Założę się, że możesz to robić przez całą noc.
Na jego twarzy pojawia się szeroki, uroczy uśmiech, jestem oczarowana. Ten facet to czarodziej.
– Taki mam plan, kochanie. Będę to robić powoli, ale musisz mi powiedzieć, jeśli nie będziesz mogła wytrzymać. – Opiera dłonie po obu stronach mojej twarzy, przekłada ciężar na przedramiona. Czuję go u wejścia do pochwy, delikatnie mnie całuje i jednocześnie powoli wsuwa się w nieznane miejsce. Wciągam ostro powietrze i zamykam oczy. Cholera, ale on jest duży. Naprawdę wielki. Zamiera, nie wchodzi do końca. Wypuszczam powietrze.
– Jezu. Ale ty jesteś ciasna. – Jęczy i opiera czoło o moje czoło. – Wszystko w porządku? – pyta z troską. – Chcesz, żebym się wycofał?
Otwieram oczy i na niego patrzę. Muszę iść dalej. Wiem, że po bólu przyjdzie rozkosz.
– Nie, nie wychodź. Chcę, żebyś mnie pieprzył.
Gładzi mnie czule po policzku.
– Kochanie, nie mogę cię pieprzyć, dopóki nie będziesz na mnie gotowa. Jeśli spróbowałbym to teraz zrobić, sprawiłbym ci ból. – Łapie mnie za rękę i kładzie ją na sobie. – Złap mnie i wepchnij mnie w siebie. Tak, żebyś to ty kontrolowała sytuację.
Kiwam głową, łapię go obiema dłońmi i wsuwam głębiej. Ponownie czuję ostry ból, zamieram. Każdy mięsień mojego ciała się napina. Nie mogę przestać. Potrzebuję tego. Zaciskam powieki i wpycham go w siebie. Głębiej. Głębiej. O kurwa. Wbijam paznokcie w jego skórę i ponownie wciągam ostro powietrze.
– O Boże – jęczę. A potem ból zaczyna znikać, zmienia się w coś innego. Patrzę w jego oczy i przygryzam wargę, widzę lęk w jego oczach.
Jest tak samo spięty jak ja.
Nie chce wyrządzić mi krzywdy.
Wybrałam właściwego faceta.
Uspokajam się i zaczynam oswajać się z nowym doznaniem.
– W porządku – zapewniam i widzę, jak mięśnie jego szczęki się rozluźniają, a w oczach pojawia się błysk.
Powoli wchodzi cały, cały czas sprawdzając moją reakcję. Przyglądając się mojej twarzy. Ma delikatnie rozchylone usta i tak jasne oczy, że zdają się rozświetlać mrok w jego sypialni. Gdy się przed nim otwieram, rozszerzam nogi najbardziej, jak się da, dobywa z gardła głęboki dźwięk.
– Kochanie, jestem w tobie cały i to jest rewelacyjne uczucie. – Delikatnie całuje mnie w usta. – Idealnie – szepcze.
– Jestem gotowa na twój ruch – mówię z przekonaniem.
Nawet bardziej niż gotowa. Wypycham miednicę i obejmuję go nogami w pasie.
Powoli się wycofuje, cały czas mnie obserwując. Ból zniknął i jedyne, co teraz czuję, to czysta ekstaza. Euforia. Pieprzona euforia. Jęczę i unoszę biodra, próbując go ponaglić. Och tak. Cudownie. Zaskakująco dobrze.
– Kurwa – mruczy i powoli we mnie wchodzi. Pochyla się i całuje kącik moich ust. – Jeszcze boli?
Uśmiecham się w jego usta i kręcę głową.
– To dobrze. A teraz naprawdę się poruszę, śliczna dziewczyno. Chociaż nie wiem, ile wytrzymam, bo bardzo mocno mnie ściskasz, aniele. – A potem nabiera tempa, jego biodra uderzają w moje. Moje piersi podskakują, ocierając się o jego umięśnioną klatę, całuję go głęboko, badając językiem każdy centymetr kwadratowy jego ust. Pokój wypełnia się naszymi jękami, które nie sposób stłumić. Jestem pewna, że słyszą nas ludzie w sąsiednim stanie.
Pchnięcie. Pchnięcie. Pchnięcie.
– O Boże – mówię, gdy liże i ssie moje piersi. I wiem, że jestem już blisko. Teraz już wiem, co on może ze mną zrobić, i nie ma szans, żeby to powstrzymać. W moim ciele błyskawicznie zbiera się orgazm. Niczym niekontrolowany pożar.
– Dochodzisz, kochanie. Jesteś gotowa?
Fakt, że on wie, kiedy będę miała orgazm, jest podniecający. Nawet nie muszę mu nic mówić.
– Tak. Boże, tak – odpowiadam.
Wsuwa między nas swoją dłoń i pociera moją łechtaczkę. Uderza mocniej i mocniej, głębiej, niż mogłabym się spodziewać, orgazm przetacza się przez moje ciało.
– Och!
Ściskam go, to doznanie jest jeszcze intensywniejsze niż pierwsze dwa.
Pierwsze dwa. Ale mam szczęście.
Całe moje ciało drży, wbijam paznokcie w jego plecy, drapię nimi skórę.
– Zrób tak jeszcze raz – żąda.
Powtarzam to i nagle słyszę jego głośny jęk. Uderza we mnie i dochodzi.
– Kochanie… Kurwa!
Drży we mnie, a potem zamiera, kładzie się na mnie i oboje powoli się uspokajamy. Ale ja nie chcę się uspokajać. Podoba mi się bycie na takiej fali. Nie, ja to kocham. To jest niewiarygodne. Teraz już rozumiem seksoholików. Jestem upojona i kompletnie wyczerpana. W sumie to mogłabym teraz umrzeć i wcale by mi to nie przeszkadzało. A na moim nagrobku można by napisać:
Tu leży Mia Blaire Corelli,
kochana córka i przyjaciółka.
Zmarła wskutek Orgazmu.
Przez duże „O”.
***
Nie chciałam zasnąć. Planowałam zaskoczyć Tessę po wieczorze spędzonym z obcym mężczyzną i wyjaśnić, że jestem zbyt podekscytowana, żeby czekać do następnego dnia. Ale po pięciu orgazmach, pięciu, dziewczyna może tylko odpłynąć. Po krótkiej przerwie na odpoczynek wziął mnie od tyłu, przechylił przez łóżko, a potem kazał mi się dosiąść. Z początku byłam tym zażenowana. Ja? Miałabym przejąć dowodzenie? A potem go wzięłam i uświadomiłam sobie, jak głęboko wchodził we mnie w tej pozycji. Niewiarygodnie głęboko. Od tej pory to będzie moja ulubiona pozycja. Poza tym dzięki temu miał nieograniczony dostęp do moich piersi, które zdawały mu się strasznie podobać. Uwierzyłam, gdy powiedział, że to „najlepsze cycki, jakie kiedykolwiek widział”. Nadal promienieję po usłyszeniu takiego komplementu. A potem, by zwieńczyć owo najwspanialsze doświadczenie w moim życiu, przytulił mnie. Tak jakby znaczyło to dla niego tak dużo, jak dla mnie. I właśnie znajduję się w jego objęciach.
Obejmuje mnie w pasie i powoli oddycha, cały czas czuję jego oddech na włosach. Patrzę na zegar na nocnym stoliku. Dziesiąta czternaście. Nie mogę uwierzyć, że tak długo spałam. W domu obcego mężczyzny. Zupełnie obcego mężczyzny. No dobrze, może niezupełnie. Jest jedynym mężczyzną na świecie, który tak dobrze zna moje ciało. Słodki Jezu, jak on dobrze je zna. Poza tym wtulenie się w niego i zaśnięcie na jego piersi przyszło mi bardzo naturalnie. To nasze doświadczenie było bardzo intymne. Namiętne jak cholera, ale również urocze. W każdej nowej pozycji był dla mnie delikatny, cały czas pytał, czy wszystko w porządku, a potem zabierał mnie w namiętną podróż, posiadał mnie.
Udawałam, że nie widzę jego uczuć. To miała być tylko przygoda na jedną noc.
Przez całą noc przytulał swoje ciepłe ciało do mojego, nasze nogi były ze sobą splątane. Moje nozdrza wypełniał jego oszałamiający zapach, który powoli stawał się jedynym zapachem, jaki pragnęłam wdychać. Nic nie pachniało tak cudownie. Zapach prawdziwego mężczyzny. Zapragnęłam go zatrzymać.
Wysuwam się spod jego ręki i zaczynam krzątać wokół łóżka, zbierać ubrania. Ubieram się, korzystam z toalety, zakładam buty, biorę torebkę.
– Cześć. – Słyszę jego seksowny zachrypnięty głos w chwili, w której mam zamiar wymknąć się z sypialni. – Chodź tutaj, piękna dziewczyno. – Jedną rękę wkłada pod głowę, drugą wyciąga do mnie. Wygląda przeuroczo, ma potargane włosy i nadal zaspane oczy. Podchodzę do łóżka, biorę go za rękę, podnoszę ją do ust i całuję. Uśmiecha się, ukazując dołeczki, że aż miękną mi kolana. – To ja powinienem to zrobić, prawda?
– Muszę już lecieć. – Chcę puścić jego dłoń, ale mocno mnie trzyma. – Nie ułatwiasz mi tego, wiesz? Muszę dziś odwiedzić kilka miejsc.
Leżąca na stoliku nocnym komórka zaczyna dzwonić, mój kochanek z niezadowoleniem musi puścić moją dłoń.
– Zostań ze mną jeszcze trochę. Gdzie tak pędzisz? – Telefon cały czas dzwoni w jego dłoni, on jednak czeka na odpowiedź.
– Nie mogę. – Pochylam się i delikatnie całuję go w usta, telefon wreszcie cichnie. A ja ruszam do drzwi, co jest niezmiernie trudne. Pragnę zostać z tym mężczyzną, choćby po to, żeby z nim porozmawiać.
– Cholera, poczekaj. Powiedz mi chociaż, jak masz na imię.
Telefon znowu dzwoni.
Po cichu zastanawiam się nad jego prośbą, jednak postanawiam: żadnych imion. Stara Mia z pewnością chciałaby poznać jego imię. Ale nowa wybrała w barze tego obcego mężczyznę i oddała mu swoje dziewictwo. Jestem nową kobietą i tego lata będę zachowywać się inaczej.
Uśmiecham się.
– Dziękuję za tę noc. Nigdy cię nie zapomnę.
Pozwalam sobie na ostatnie spojrzenie, a potem wychodzę z sypialni. Ma smutne, niemal błagalne oczy, nie mogę na niego patrzeć, bo się złamię. Odwracam się i wychodzę, zanim zmięknę. I wiem, że nigdy go nie zapomnę. Był niesamowity – tak właśnie wymarzyłam sobie mój pierwszy raz. Cudowne wspomnienie. Tym właśnie dla mnie pozostanie.
Tytuł oryginału: Where I Belong
Copyright © 2014 J. Daniels
Opublikowano w porozumieniu z Bookcase Literary Agency, USA
and Book/lab Literary Agency, Poland.
Copyright for the Polish Edition © 2018 Edipresse Polska SA
Copyright for the Polish translation © 2018 Edipresse Polska SA
All rights reserved.
Edipresse Polska SA
ul. Wiejska 19
00–480 Warszawa
Dyrektor ds. książek: Iga Rembiszewska
Redaktor inicjujący: Natalia Gowin
Produkcja: Klaudia Lis
Marketing i promocja: Renata Bogiel-Mikołajczyk, Beata Gontarska
Digital i projekty specjalne: Katarzyna Domańska
Dystrybucja i sprzedaż: Izabela Łazicka (tel. 22 584 23 51),
Barbara Tekiel (tel. 22 584 25 73), Andrzej Kosiński (tel. 22 584 24 43)
Zdjęcia na okładce: HighKey i tomertu/Shutterstock.com
Redakcja: Agnieszka Justa
Korekta: Anna Kielan
Projekt graficzny okładki i stron tytułowych: Magdalena Zawadzka
Skład i łamanie: Graph-Sign
Biuro Obsługi Klienta
www.hitsalonik.pl
mail: [email protected]
tel.: 22 584 22 22
(pon.-pt. w godz. 8:00–17:00)
www.facebook.com/edipresseksiazki
www.instagram.com/edipresseksiazki
ISBN: 978-83-8117-395-7
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych w całości lub w części tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.