Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
32 osoby interesują się tą książką
W jednym z krakowskich szpitali przebywa młoda pacjentka, która na skutek urazu głowy straciła pamięć. Nie wie, kim jest ani jak się nazywa. Po kilku dniach w jej sali pojawia się mężczyzna, Aleks Kulik, twierdząc, że kobieta ma na imię Laura i jest jego żoną oraz matką ich pięcioletniej córeczki. Laura nie rozpoznaje męża, córki ani domu, w którym podobno mieszkają od pewnego czasu. Staje się nieufna i podejrzliwa, ale wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście jest Laurą Kulik. Kobieta powoli akceptuje więc rzeczywistość i asymiluje się w nowej dla siebie rodzinie. Zaczynają ją jednak nawiedzać niepokojące sny.
Kilkakrotnie śni jej się inny mężczyzna i inna dziewczynka, z którymi czuje mocną emocjonalną więź. Pewnego dnia podczas spaceru w pobliskim lesie Laura spotyka mężczyznę ze snu… i jej dotychczasowe życie ulega niespodziewanym perturbacjom.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 481
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dianie i Michałowi.
Niech Wasze wspólne życie będzie niczym piękna, ekscytująca powieść, w której każdy rozdział wybrzmiewa radością, a każda strona jest napisana miłością i zrozumieniem
Nie wszystko w tej książce jest fikcją, niektóre zdarzenia, na pozór nieprawdopodobne, miały miejsce w rzeczywistości i wydarzyły się wśród znajomych moich przyjaciół.
Prolog
– Musisz natychmiast uciekać.
– Wcześniej muszę pożegnać się z rodziną.
– Nie. Chyba że chcesz przez dwadzieścia pięć lat kiblować w kiciu. Twoje mieszkanie jest pod obserwacją.
– Przecież nie mogę ich zostawić bez słowa wyjaśnienia.
– Powinieneś zniknąć natychmiast. Za morderstwo grozi ci dwadzieścia pięć lat, a gdy doliczą ci inne przewinienia, to może nawet dożywocie.
– Mam w domu niepracującą kobietę i dziecko. Oni muszą z czegoś żyć!
– Twoja kobieta ma dostęp do pieniędzy, no i ma rodzinę, która jej pomoże. Dla dobra wszystkich będzie lepiej, gdy ukryjesz się na parę lat. Nie wolno ci się z nimi na razie kontaktować. Może kiedyś, ale nie teraz.
– Jak mam uciekać, jeśli nie mam przy sobie ani grosza? Muszę zahaczyć o dom, żeby wziąć trochę forsy.
– Dam ci trzy tysiące dolarów. Na razie wyjedź z kraju jak najdalej i z nikim się nie kontaktuj. Pamiętaj, że nie tylko policja może dobrać ci się do tyłka. Czyha na ciebie dużo większe zagrożenie. Dobrze wiesz, że on ma długie ręce. W Polsce nigdzie nie będziesz bezpieczny, nawet w pierdlu. Na twoim miejscu spieprzałbym stąd na koniec świata.
Teraz
Rozdział 1
Laura
Z trudem otwieram oczy, mając wrażenie, że posklejano mi powieki. Rozglądam się wokół. Leżę w łóżku w niewielkiej sali o ścianach pomalowanych na beżowo. To szpital. Jestem podłączona do kroplówki, a obok cicho pika monitor, pokazujący funkcje mojego organizmu. Za oknami jest ciemno, ale w pokoju przyćmione światło wychodzące z listwy nad łóżkiem pozwala rozpoznać kształty przedmiotów. To chyba początek dnia, a nie jego koniec, bo mrok na dworze powoli się rozjaśnia. Co ja tu robię? Jak się tu znalazłam? Wytężam pamięć, by znaleźć odpowiedzi na te pytania. Nie pamiętam. Nagle ogarnia mnie jeszcze większa zgroza: NIE WIEM, KIM JESTEM. O Boże, nic nie wiem, oprócz tego, że jestem kobietą.
– Chyba się obudziła. – Słyszę kobiecy głos dochodzący zza lekko przymkniętych drzwi.
– Ja z nią porozmawiam – odpowiada męski głos.
Do sali wchodzi młody mężczyzna w zielonym szpitalnym uniformie. Musi mieć około trzydziestki. Przez głowę przelatuje mi myśl: a ile ja mam lat?
– Dzień dobry. – Mężczyzna uśmiecha się do mnie. – Nazywam się Jan Nowicki. Jestem lekarzem.
– Jan Nowicki jest aktorem, a nie lekarzem – mówię bez składu i ładu.
Twarz mężczyzny się rozpromienia.
– Wspaniale! Jeśli pani zna nazwisko aktora, to może poznamy również pani nazwisko, bo jak na razie nie wiemy, kogo leczymy.
Z moich ust wydobywa się westchnienie.
– Nie pamiętam. Nie wiem, kim jestem – mówię z trudem, a z oczu dwiema strużkami leją mi się łzy.
Lekarz marszczy czoło, ale chwilę później zmarszczki z czoła znikają i stara się przybrać nieco nonszalancką pozę.
– Proszę nie płakać. Nie jest tak źle, jeśli pamięta pani Jana Nowickiego. Niestety Jan Nowicki nie żyje. Zmarł kilka miesięcy temu. Zrobimy jeszcze raz rezonans głowy. Tomografia nie pokazała niczego niepokojącego. Miała pani opuchnięty mózg, dlatego wprowadziliśmy panią w stan śpiączki farmakologicznej. Spała pani pięć dni. Pamięta pani datę, kiedy to się stało?
– Ja nie wiem, CO się stało.
– Hmm, ktoś panią napadł i pobił. Prawdopodobnie był to napad rabunkowy, ale pani się dzielnie broniła, nie chcąc oddać swoich rzeczy, o czym świadczyły zadrapania i sińce na dłoniach. Wtedy złodziej użył paralizatora, na skutek czego upadła pani na chodnik, uderzając głową o krawężnik. Do takich wniosków doszła policja. – Odchrząkuje. – Nie znaleziono przy pani żadnych dokumentów ani rzeczy potwierdzających pani tożsamość. Wiemy tylko, że ma pani dobry gust. – Uśmiecha się do mnie. – Tak stwierdziły pielęgniarki, które widziały pani ubranie. Powiedziały również, że musi być pani dobrze sytuowaną kobietą, bo wszystkie rzeczy były markowe.
Marszczę brwi, co wywołuje u lekarza zmieszanie.
– Przepraszam za obcesowość – mówi, nerwowo przygładzając włosy. – Powtarzam to, co usłyszałem od innych. – Znowu chrząknięcie. – Dziś zamieścimy w internecie ogłoszenie z pani zdjęciem. Dotąd się z tym wstrzymywaliśmy. Czy możemy je umieścić? Na razie nikt nie zgłosił pani zniknięcia.
– W którym szpitalu leżę?
– W Żeromskim. To znaczy w szpitalu im. Stefana Żeromskiego.
– W jakim mieście?
– W Krakowie – odpowiada mężczyzna, a na jego twarzy znowu pojawia się niepokój. – Czy pani zna Kraków?
– Wiem, że to miasto w Małopolsce. Wawel, kościół Mariacki, hejnał z wieży mariackiej, Galeria Krakowska.
– A więc pani wie co nieco o Krakowie, ale tu nie mieszka – stwierdza lekarz. – Jaki mamy teraz miesiąc i rok?
– Chyba jest zima, bo za oknami drzewa nie mają liści. Ale nie wiem, który mamy rok.
– Dziś jest środa, ósmy marca dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku.
– Dzień Kobiet?
– Pamięta pani to święto? – dziwi się lekarz. – Przywieziono tu panią nieprzytomną w piątek o godzinie dwudziestej. Na moment odzyskała pani świadomość, ale wtedy też nie potrafiła podać nazwiska.
– Czy moja amnezja jest organiczna czy dysocjacyjna? – pytam.
– Skąd pani zna te określenia?
– Nie wiem.
– Przepraszam. Wciąż zapominam, że pani cierpi na niepamięć – usprawiedliwia się lekarz. – Może pracowała pani w służbie zdrowia?
– Nie sądzę.
– What do you remember? (Co pani pamięta?)
– I have already told you that I do not remember anything, doctor. I don’t even know how old I am or what I look like. (Już panu mówiłam, że nic nie pamiętam. Nie wiem nawet, ile mam lat i jak wyglądam).
Na twarzy lekarza pojawia się zdziwienie pomieszane z rozbawieniem.
– Jedno już może pani o sobie powiedzieć: doskonale zna pani język angielski. Czy nie zauważyła pani, że zadałem pytanie w języku angielskim?
Dopiero teraz stwierdzam, że rzeczywiście rozmawiamy po angielsku.
– Z tego wniosek, że bez problemu przechodzi pani z jednego języka na drugi – mówi w zamyśleniu. – A co do wieku, to ma pani chyba trzydzieści parę lat i jest pani bardzo ładna. – Uśmiecha się, a potem, zmieszany, znowu odchrząkuje.
– Czy mogłabym zobaczyć się w lustrze? – pytam.
W zakłopotaniu drapie się po głowie.
– Lustro jest w łazience, ale na razie nie powinna pani chodzić. Z tego wszystkiego nie zapytałem pani o podstawową rzecz: jak się pani czuje? Czy panią coś boli?
– Kłykcie palców rąk i głowa – mówię. – I prawa noga. I w ogóle wszystko.
– Zaraz panią zbadam.
– Najpierw proszę postarać się o jakieś lusterko. Chcę wiedzieć, jak wyglądam.
– Pójdę do dyżurki pielęgniarek, może któraś z nich nosi w torebce lusterko.
– Może być nawet puderniczka.
Po wyjściu lekarza odchylam nieco kołdrę i sprawdzam, jak wygląda moje ciało. Na szczęście nie jestem gruba, nie mam wystającego brzucha ani fałdek tłuszczu. Nogi też mam szczupłe i dość zgrabne. Skąd wiem, że właśnie takie są zgrabne, jeśli nic nie wiem? Biorę do rąk pasmo długich włosów. Farbowane na blond – stwierdzam.
Po chwili wraca lekarz, trzymając w ręku okrągłe lusterko. Biorę je do ręki i patrzę na twarz odbitą w tafli. Oddalam je trochę od siebie, żeby zobaczyć całą twarz. Mam wyraziste rysy z ostro zarysowanymi kośćmi policzkowymi, dość wysokie czoło, brązowe oczy, wydatne usta i francuski, lekko zadarty nos. Ponownie przelatuje mi przez głowę myśl: skąd wiem, jak wyglądają francuskie nosy.
– Może pani zatrzymać dłużej lusterko. To szpitalne. – Patrzy na mnie z uwagą. – Czy rozpoznaje pani swoje rysy twarzy?
– Nie. Nie znam tej kobiety.
Rozdział 2
Laura
Nazajutrz leżę w separatce, co chwila drzemiąc. Nie mam siły ani ochoty oglądać telewizji, również czasopisma przyniesione mi przez pielęgniarkę nie potrafią przykuć mej uwagi. Kilka razy odwiedza mnie poznany dzień wcześniej lekarz z pytaniem, jak się czuję i czy zaczyna wracać mi pamięć. Chociaż zna moją odpowiedź, nadal przychodzi i pyta o to samo. Na moją prośbę wyjęto mi cewnik, mogę więc sama korzystać z toalety. Stawiam kilka kroków, ale mój spacer ogranicza się do łazienki, bo w dalszym ciągu jestem słaba.
Wieczorem drzwi się otwierają i do sali wpada wysoki mężczyzna ubrany w skórzaną kurtkę w stylu lotniczym. Jest w podobnym wieku co ja, ma ciemne włosy i przyjemną twarz. Przystojniak z niego – myślę. Przypomina mi Chrisa Hemswortha i jego brata Liama. Jest tak samo wysoki i ma tak samo niebieskie oczy jak oni. Kto to może być, bo na pewno nie lekarz. Kiedy zbliża się do łóżka, widzę jego wzburzenie i niepokój.
– Boże, Lara! Co ci się stało? – woła gorączkowo. – Nic ci nie jest?
Nie odpowiadam, tylko patrzę na niego zaskoczona jego zachowaniem.
Ten człowiek mnie zna.
Wie, kim jestem.
Po chwili do separatki wchodzi lekarz.
– Co pan wyprawia?! To szpital, nie można tutaj tak sobie wpadać bez pozwolenia. Pacjentka jest pod naszą opieką – woła Nowicki.
– To moja żona, mam prawo zobaczyć, co się z nią dzieje – odpala mężczyzna.
Ten obcy człowiek jest moim mężem?! To niemożliwe. Na pewno bym go rozpoznała. Nie wiem dlaczego, ale nagle czuję skradający się pod skórą strach.
– Czy zna pani tego mężczyznę? Czy to pani mąż? – pyta Nowicki.
Kręcę głową w zaprzeczeniu.
– Lara, kochanie, to niemożliwe, że mnie nie poznajesz! Jestem Aleks, twój mąż.
– Proszę się wylegitymować – żąda lekarz.
Nowo przybyły wyjmuje z kieszeni kurtki portfel, a z niego dowód tożsamości. Lekarz ogląda uważnie dokument.
– Aleks Kulik – czyta. – Ale to żaden dowód potwierdzający, że jesteście małżeństwem. Przy tej pani nie znaleziono żadnych dokumentów.
– Zaraz panu udowodnię, że to moja żona.
Znowu otwiera portfel i czegoś w nim szuka.
– Proszę, to zdjęcie Laury – mówi. – Zawsze je noszę przy sobie, tak jak i fotkę naszej córki.
Nie mogę uwierzyć, że mam córkę. Przecież musiałabym to pamiętać.
– To nadal nie potwierdza waszego małżeństwa. – Lekarz wciąż jest uparty, ale mówi już z mniejszym przekonaniem.
Mężczyzna wyjmuje komórkę i palcem przesuwa po ekranie.
– Proszę bardzo, tu jesteśmy razem przed naszym domem. A tu w trójkę, razem z naszą córeczką – mówi, pokazując fotkę. – Nie wiem, czy znajdę zdjęcia ze ślubu, bo to było jedenaście lat temu.
Jedenaście lat jesteśmy małżeństwem i nie pamiętam własnego męża?!
– Proszę mi pokazać te fotki – mówię do mężczyzny, unikając zwrotu „pan” lub „ty”.
Biorę do ręki telefon i powiększam obraz. Rzeczywiście stoję obok tego faceta i pozwalam mu się obejmować.
– To nasza córeczka – mówi.
– Oliwia? – Nie wiem, dlaczego wypowiadam takie imię.
Mężczyzna marszczy czoło. Jest wyraźnie poruszony.
– Nie, Maja. Nasza córka ma na imię Maja.
Przyglądam się dziewczynce. Ma jasne włosy do ramion, śliczną buzię i niebieskie oczy. Moje są brązowe. Nie znam tej dziewczynki. To chyba najlepszy dowód, że to nie moja córka, przecież każda matka na pewno rozpoznałaby własne dziecko!
Podnoszę wzrok na lekarza.
– Czy badano mnie ginekologicznie?
– Tak. Musieliśmy to zrobić, żeby poznać dokładny obraz pani obrażeń – tłumaczy lekarz. – Rzeczywiście pani rodziła. – Odchrząkuje. – Prawdopodobnie to pani mąż. Na razie zostawiam państwa samych, ale pana poproszę później na chwilę do dyżurki.
Lekarz, widząc moje przerażone oczy, waha się, czy wyjść.
– Proszę pamiętać, że pańska żona sześć dni temu doznała bardzo ciężkich obrażeń, dlatego proszę jej długo nie męczyć. Najwyżej kwadrans, a potem proszę przyjść do mnie.
Zostaję sama z mężczyzną, który twierdzi, że od jedenastu lat jest moim mężem. Nie mogę w to uwierzyć. Nie przekonują mnie jego fotki, przecież w dzisiejszych czasach można zrobić doskonały fotomontaż. Hmm, ale po co ktoś miałby się tak trudzić? – zastanawiam się w duchu.
Czuję skrępowanie, gdy rzekomy mąż bierze moją dłoń, głaska ją, a potem podnosi do swoich warg i całuje.
– Lara, naprawdę mnie nie pamiętasz? Ani naszej Mai?
Kręcę głową. Ciężko mi rozmawiać z tym nieznajomym. Bo nie wiem o czym. W głowie mam pustkę. Jedną wielką przestrzeń. Czuję się, jakby wydrążono mi czaszkę, pozostawiając tylko niektóre informacje i wiadomości, ale nie ma tam żadnych wspomnień, żadnych obrazów z przeszłości. Nie ma nic. Wydłubano mi cały zapis mojego dotychczasowego życia, jakbym dopiero się dziś narodziła.
– Na imię mam Lara?
– Laura, ale tak je zdrabniam.
– Lara to postać z filmu Doktor Żywago – mówię.
– A więc pamiętasz? – Na twarzy mężczyzny pojawia się uśmiech. – Razem oglądaliśmy ten film. Tę starą wersję z sześćdziesiątego piątego roku z Omarem Sharifem i Julie Christie. Film bardzo nam się podobał, przede wszystkim ścieżka dźwiękowa i melodia przewodnia. Dlatego nazywam cię Larą, pamiętasz to?
Znowu przecząco kręcę głową.
– Noszę takie samo nazwisko jak ty?
– Tak, oczywiście.
– Kulik jak ptak, czy kulig jak zimowy zaprzęg?
– Jak ptak. To ty pierwsza odkryłaś znaczenie mojego nazwiska. Masz ogromną wiedzę. – Patrzy na mnie smutno. – Jak to możliwe, że nadal tyle wiesz, a zapomniałaś mnie i naszą córkę.
– Właśnie tego nie rozumiem – mówiąc to, obrzucam mężczyznę twardym spojrzeniem.
– Lara, patrzysz na mnie, jakbyś mnie o coś obwiniała – mówi cicho i wzdycha. – Nie powinienem jechać z Mają do Grecji, a ciebie zostawiać samą, ale się uparłaś.
– Dlaczego z wami nie pojechałam? – pytam ostrożnie.
– Bo miałaś mieć rozmowę kwalifikacyjną z nowym pracodawcą.
– Kim jestem z zawodu?
– Długo nie pracowałaś, bo wychowywałaś naszą córkę, ale ostatnio zapragnęłaś iść do pracy. Mieli cię zatrudnić w roli rekruterki, ponieważ doskonale znasz język angielski. Byłem temu przeciwny, bo nieźle nam się powodzi finansowo, ale się uparłaś.
– A wcześniej co robiłam?
– Różne rzeczy.
– To znaczy?
– Kiedy mieszkaliśmy w Grecji...
– Mieszkałam w Grecji? – dziwię się. – Jak długo?
– Dziewięć lat.
– Dziewięć lat! Nie pamiętam żadnego słowa po grecku! Przecież w ciągu tylu lat musiałam się nauczyć podstawowych zwrotów. A ja nic nie umiem.
Mąż wzrusza ramionami.
– Masz na imię Aleks? Aleks Kulik?
– Tak.
– Natomiast ja nazywam się Laura Kulik?
Potakuje głową. A ja zamykam oczy. Ani imię, ani nazwisko nic mi nie mówią. Jak to możliwe?
– A jak się przedtem nazywałam?
– Kowal. Laura Kowal.
– To też nic mi nie mówi. – Nagle się ożywiam. – No ale muszę mieć jakąś rodzinę. Matkę, ojca, rodzeństwo.
– Wychowywała cię babcia, ale już dawno nie żyje. Z matką nie utrzymywałaś kontaktu. – Waha się, czy ciągnąć. Wzdycha. – Nie wiadomo, gdzie teraz jest i czy w ogóle żyje. Wyjechała do Norwegii, a tam... No cóż, uprawiała najstarszy zawód świata. Nie wiadomo, kim był twój ojciec. Podrzuciła cię swojej matce, twojej babci, kiedy byłaś mała.
Nie wiem, dlaczego nagle robi mi się smutno. To pierwsze silniejsze emocje, które dziś mnie nawiedzają. Jestem sierotą, córką prostytutki.
– Gdzie babcia mieszkała? Gdzieś koło Krakowa?
– Nie, w Świnoujściu.
– A gdzie my mieszkamy? – Wypowiedzenie słowa „my” przychodzi mi z trudem.
– W Żuradzie Leśnej.
– Gdzie to jest?
– Pod Olkuszem, niecałe pięćdziesiąt kilometrów od Krakowa.
– Długo tam mieszkamy?
– Niecały rok. Ale w Polsce dwa lata.
– A ile lat ma Maja? – Słowo „córka” też nie może mi przejść przez gardło.
– W grudniu skończyła pięć lat.
Rozdział 3
Laura
Dzisiaj znowu był ten człowiek podający się za mojego męża. Nie wierzę mu. Bo czy to możliwe, żebym nie pamiętała własnego męża?! Zastanawia mnie tylko jedno: jaki miałby cel mnie okłamywać? Podobne wątpliwości ma mój lekarz. Jan Nowicki często do mnie przychodzi. Prawdopodobnie jestem dla niego ciekawym przypadkiem, przecież nie codziennie pacjentki wpadają w amnezję. Lubię jego towarzystwo. Lepiej się czuję przy nim niż przy mężu... albo raczej przy człowieku, który się za niego podaje. Nie ufam Aleksowi. Jestem przy nim dziwnie skrępowana i niespokojna. Lekarz to wyczuwa i za każdym razem przypomina Kulikowi, żeby mnie nie męczył, bo jestem pacjentką po ciężkim wypadku.
– Lara, przyniosłem ci trochę twoich rzeczy – mówi niby-mąż. – Masz tu swoją bieliznę, piżamę i szlafrok. Spakowałem ci też kosmetyki. – Patrzy na mnie z udawaną czułością. – Zawsze lubiłaś ładnie wyglądać. Malowałaś się, nawet idąc do sklepu.
Nie chcę wierzyć, że jestem aż tak próżną kobietą.
– Mam też dla ciebie nowego smartfona i książki, żeby ci się nie nudziło.
Dba o mój dobrostan – przelatuje mi przez myśl. Mimo to nadal jestem wobec niego nieufna.
– Czy już coś sobie przypomniałaś? – Wciąż mnie pytają zarówno mój niby-mąż, jak i lekarz. I zawsze odpowiadam to samo:
– Nie, nadal nic nie pamiętam.
Po wizycie Aleksa przychodzi lekarz i siada na szpitalnym stołku przy moim łóżku.
– Policja znalazła pani samochód. To czerwona toyota yaris. W środku nie było niczego ciekawego. Nie znaleziono żadnych pani dokumentów. Ale mąż przyniósł z domu pani paszport i dał policji, a oni przekazali go mnie. Proszę. – Wręcza mi książeczkę. – Poznaje pani?
Oglądam dokładnie dokument. Mam trzydzieści siedem lat. Zdjęcie jest okropnej jakości, wyszłam na nim wyjątkowo brzydko.
– Jestem aż tak brzydka? – pytam.
– Wcale nie jest pani brzydka. Wprost przeciwnie, jest pani piękna. – Odchrząkuje, trochę zmieszany. – Na zdjęciach do paszportu wszyscy wychodzą okropnie, jak z policyjnej kartoteki.
Mój organizm się regeneruje, powoli dochodzę do siebie. Mam już więcej sił i ból całkowicie ustał. Jestem tu już dwa tygodnie i wiem, że wkrótce mnie wypiszą. Mają ze mną tylko jeden problem – nadal mam amnezję.
Odwiedza mnie neurolożka, kobieta w podobnym wieku do mojego. Jej duża nadwaga sugeruje, że ma problemy zdrowotne, co zresztą widać też na zmęczonej twarzy.
– Pani Kulik, nie możemy pani więcej pomóc – mówi. – Zarówno tomografia, jak i rezonans magnetyczny nie pokazały żadnych istotnych zmian w pani mózgu. Nie wiemy, skąd ta amnezja. Proponujemy pani pobyt w szpitalu psychiatrycznym, tam prędzej będą mogli temu zaradzić. No cóż, my jesteśmy bezsilni. – Rozkłada ręce, żeby podkreślić wypowiedziane słowa. – Wypisałam już skierowanie. Proponuję szpital Babińskiego.
– To ten w Kobierzynie?
– Taak.
– Nie chcę tam iść.
– Są jeszcze inne oddziały psychiatryczne...
– Nie chcę żadnego wariatkowa! – krzyczę.
– Proszę zrozumieć, nie możemy dłużej pani tu trzymać. – Wzrusza ramionami. – Decyzja należy do pani. Proszę skonsultować to z rodziną.
Jan Nowicki potwierdza jej słowa. Widząc moją zrozpaczoną minę, wzdycha:
– Pani Lauro, niestety jutro panią wypisujemy. Musi pani porozmawiać z mężem i razem ustalić, co będzie dla pani najlepsze. Szpital na Babińskiego nie jest taki najgorszy... – Kiedy to mówi, odwraca wzrok.
– Czytałam w internecie, że leczą tam przede wszystkim alkoholików i narkomanów. Ma tylko trzy gwiazdki, a warunki są okropne.
– No cóż... To może gdzie indziej, jest wiele szpitali psychiatrycznych. Nic nie mogę poradzić. W każdym razie my już pani w niczym nie pomożemy. To pani i mąż musicie zadecydować, co robić dalej. Proszę z nim to przedyskutować. Może powrót do domu pomoże pani odzyskać pamięć. Sam nigdy nie zetknąłem się z tego typu przypadkiem, ale słyszałem, że pacjenci z amnezją dysocjacyjną często odzyskują pamięć w dawnym otoczeniu, wśród najbliższych. Według mnie to tylko kwestia czasu.
Panicznie się boję szpitali psychiatrycznych. Przed oczami mam obraz klitek bez okien ze ścianami wyłożonymi gąbką, z łóżkami do elektrowstrząsów i pacjentów ubranych w kaftany bezpieczeństwa. Pytanie: skąd u mnie takie wizje? Czy to za sprawą obejrzanych filmów, czy własnych przeżyć?
Kiedy przychodzi Aleks Kulik, zastaje mnie zapłakaną.
– Lara, co się dzieje? Dlaczego płaczesz? – Wygląda na wystraszonego.
– Chcą mnie stąd wypisać.
– To super.
– Chcą mnie odesłać do szpitala psychiatrycznego, proponują Babińskiego.
– Jeśli tego nie chcesz, to wrócimy do domu i będziemy cię leczyć prywatnie. W końcu odzyskasz pamięć, zobaczysz.
Nazajutrz wręczają mi wypis ze szpitala. Aleks przyjeżdża zaraz po moim telefonie. Wypełniona strachem i niepokojem, opuszczam szpitalne mury. Tutaj czułam się bezpiecznie, tu nie bałam się roju pytajników zagnieżdżonych w mojej głowie, a tam, w świecie obcych ludzi, będę otoczona samymi niewiadomymi. Obawiam się nie tylko przyczajonych wrogów ukrytych w tłumie nieznanych mi osób, lecz także czuję strach przed sobą, bo nie wiem, jakim jestem człowiekiem. Jaką matką i żoną? I czy polubię kobietę ukrytą w moim ciele.
Wydawnictwo Prozami poleca
Pakiet dostępny w księgarni wysyłkowej:www.literaturainspiruje.pl
Pasjonująca saga o rodzinie Orłowskich
Pakiet dostępny w księgarni wysyłkowej:www.literaturainspiruje.pl
Wydawnictwo Prozami poleca
Książki Danki Braun dostępne w księgarni wysyłkowej:www.literaturainspiruje.pl
Powieści obyczajowe, kryminały, thrilleryWciągające i niebanalneZaczytaj się!
www.prozami.pl
Księgarnia wysyłkowawww.literaturainspiruje.pl