Paleta marzeń - Małgorzata Falkowska - ebook + audiobook

Paleta marzeń ebook i audiobook

Falkowska Małgorzata

4,1

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Kiedy jesień staje się nowym początkiem, lato może jej jedynie zazdrościć…

 

Magda i Alek wciąż mieszkają na Bali, dokąd uciekli kilka lat wcześniej, aby zacząć życie od nowa. Ich córka Pola aktualnie przebywa w Polsce, w domu ich przyjaciół. Na wieść o dość nagłej wyprowadzce dziewczyny Magda i Alek podejmują decyzję o spakowaniu walizek i wyjeździe do rodzinnego kraju. Obydwoje zdają sobie jednak sprawę z tego, że będzie to dla Magdy trudne spotkanie z demonami przeszłości. Jednak bezpieczeństwo Poli oraz to, aby córka poznała wreszcie całą prawdę, to kwestie w tej chwili najważniejsze.

 

Pola czuje się oszukana, chce znaleźć schronienie u biologicznego ojca i nawiązać z nim więź, jakiej nie mieli od lat. Jednak Kastek, jej chłopak, ma wiele obaw. Wciąż z tyłu głowy słyszy ostrzeżenie Aśki, u której Pola dotychczas mieszkała. To, co powiedziała, sprawia, że chłopak nie potrafi zaufać mężczyźnie, jednak postanawia dać mu szansę, by to Pola decydowała o swoim życiu. Kiedy pewnego dnia telefon dziewczyny milknie na stałe, Kastek jest przerażony…

 

Czy tym razem Pola uciekła na dobre? Co sprawiło, że zniknęła bez pożegnania z ukochanym?

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 215

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 5 godz. 25 min

Lektor: Lena SchimscheinerDaniel Misiewicz
Oceny
4,1 (142 oceny)
63
44
25
8
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright by Lira Publishing Sp. z o.o., Warszawa 2023

© Copyright by Małgorzata Falkowska, 2023

Redaktor inicjujący: Paweł Pokora

Redakcja: Barbara Kaszubowska

Korekta: Magdalena Białek

Skład: Klara Perepłyś-Pająk

Projekt okładki: Magdalena Wójcik

Zdjęcia na okładce i źródła ilustracji: © Stanislav/AdobeStock,

© artcookstudio, ©kotenko, ©alexverrone/123RF

Zdjęcie autorki: © Maciej Zienkiewicz Photography

Retusz zdjęcia okładkowego: Katarzyna Stachacz

Redakcja techniczna: Kaja Mikoszewska

Producenci wydawniczy:

Anna Laskowska, Magdalena Wójcik, Wojciech Jannasz

Wydawca: Marek Jannasz

Lira Publishing Sp. z o.o.

Wydanie pierwsze

Warszawa 2023

ISBN: 978-83-67654-88-3 (EPUB); 978-83-67654-89-0 (MOBI)

Lira Publishing Sp. z o.o.

al. J.Ch. Szucha 11 lok. 30, 00-580 Warszawa

www.wydawnictwolira.pl

Wydawnictwa Lira szukaj też na:

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

Dla wszystkich, którzy tak samo

jak Magda, Alek, Pola, Kastek –

i oczywiście ja – gonią swoje marzenia.

Podróż z Wami przez niejednokrotnie

zagmatwane życie tej czwórki dała mi wiele

sił i wprawiła w liczne rozmyślania na temat

tego, że warto w życiu walczyć o SIEBIE!

Dziękuję za pięciotomową przygodę!

POLA

Trudno jednym słowem, a nawet jednym zdaniem opisać buzujące we mnie emocje. Poczułam się tak, jakby ktoś z grona najbliższych mi osób uderzył mnie mocno w twarz bez żadnego powodu. Mimochodem, przypadkiem, jakby to nie miało znaczenia.

Gorycz, wściekłość, złość, zawód... Mogłabym długo wymieniać, lecz żadne z tych słów nie oddawało w pełni tego, co właśnie czułam. A czułam wiele. Zbyt wiele, bym mogła tak po prostu się uspokoić i zapomnieć, choćby na moment. Wiedziałam, że nie zawiniłam, że mama, nie wiedzieć czemu, po prostu się uprzedziła do Kastka. Usłyszała jedynie odpowiedzi na zadawane pytania, nie zwracając uwagi na to, że Aśka i Maks lubili chłopaka od dawna. Bo co jak co, ale tego, że Aśka nie powiedziała o Kastku nic złego, byłam więcej niż pewna. Znała go. Myślę, że nawet lepiej niż ja, bo dokładnie wiedziała, jaką przeżył historię z Dymkiem. Mało tego – ceniła jego decyzję, poświęcenie i niemal rezygnację z życia prywatnego na rzecz brata. A mama... Zdawała się nie widzieć nic prócz czubka własnego nosa, zupełnie inaczej niż mój chłopak.

No właśnie – Kastek... Czas, który pragnęłam zapamiętać jako jedno z najpiękniejszych wydarzeń w moim życiu, właśnie zepsuto. Jedną rozmową zlikwidowano w mojej głowie materiał na cudowne wspomnienie, zastępując je chyba pierwszą tak poważną kłótnią z rodziną. Nie mogłam odpuścić, nie mogłam się poddać. Za wszelką cenę chciałam, a nawet musiałam udowodnić mamie, że prawda jest po mojej stronie. Pokazać jej wszystkie kłamstwa, bo z odpowiedzi Pawlików jasno wynikało, że my naprawdę uciekaliśmy przed tatą. Życie na Bali nie było wcale spełnieniem marzeń o ciepłym zakątku na cały rok, możliwością cieszenia się z pięknych widoków każdego ranka, ale jedną wielką, pieprzoną ucieczką, której nie pojmowałam.

Nogi same niosły mnie pod dom Kastka, z którego niedawno wyszłam, ale musiałam zawrócić. To nie był dobry plan. Nie w tym momencie i nie w tych okolicznościach – właśnie tam Pawlikowie zaczną szukać mnie w pierwszej kolejności, a nie chciałam z nimi rozmawiać. Ani z nimi, ani tym bardziej z mamą, która zraniła moje uczucia. Gdyby nie to, że oceniła mojego chłopaka z góry, pewnie nie doszłoby do naszej wymiany zdań. Ale się stało. Czasu nie cofnę, a słów nie wymażę, czego nawet nie potrafię żałować. Potraktowano mnie jak głupiego i bezmózgiego dzieciaka, a przecież w świetle prawa byłam dorosła. Chciałam jedynie móc kochać kogoś, kto nie jest w życiu sam z własnego wyboru. Ale mama tego nie zrozumiała.

Powolnym krokiem szłam na przystanek, mając nadzieję, że żaden z Pawlików za mną nie ruszył. Pewnie uznali, że się przejdę, ochłonę i wrócę, bo tak zazwyczaj działałam. Dziś jednak było inaczej. Nie zamierzałam wrócić do ich domu. Tym razem zamierzałam pojechać do taty i szczerze liczyłam na to, że zechce, by od teraz to jego dom stał się i moim. Bez niepotrzebnych kłótni, bez oceniania i przede wszystkim – bez kłamstw.

KASTEK

Delektowałem się spokojem, jaki panował w domu, wciąż wspominając zdarzenia sprzed kilku godzin.

Pola była moim spełnieniem marzeń. Kiedy ujrzałem ją pierwszy raz na placu zabaw z bliźniaczkami, zwróciła moją uwagę na tyle, że nie mogłem przestać o niej myśleć, a z każdym kolejnym spotkaniem okazywało się, że nie tylko nie potrafię, ale przede wszystkim nie chcę o niej zapomnieć.

Oddany swoim myślom ledwie usłyszałem pukanie do drzwi, po którym nastąpiło dzwonienie. Ruszyłem w kierunku wejścia, aby zobaczyć, kogo niesie do mnie o tej porze.

Spodziewałbym się wielu osób, ale nie jej. Mogła wrócić Pola, co w sumie by mnie uszczęśliwiło; babcia mogła też wcześniej podrzucić Dymka, bo ten nie chciał zasnąć w nie swoim łóżku. Ale Aśka?

– Jest u ciebie Pola? – Bez ceregieli weszła do środka i zawołała: – Pola, Polka! Porozmawiaj ze mną, wszystko ci wytłumaczę! – krzyczała na cały głos.

– Poli tu nie ma – wyjaśniłem. – Była, ale poszła już jakiś czas temu.

Mina Aśki zdradzała, że nie uwierzyła w moje słowa. Wyminęła mnie i pospiesznie chodziła po domu, wciąż wykrzykując imię mojej dziewczyny.

– Mówię prawdę – rzuciłem spokojnie, choć powoli zaczynało we mnie wrzeć. – Nie wiem, co się stało, ale liczę na to, że zaraz po przejrzeniu każdego milimetra domu na spokojnie mi to wytłumaczysz. Sprawa chyba dotyczy także mnie, skoro to u mnie poszukujesz.

Aśka stanęła jak wryta, dając mi tym znać, że trafiłem w sedno. Historia, której jeszcze nie znałem, była powiązana ze mną.

– Magda, mama Poli, dowiedziała się o tym, że się spotykacie – powiedziała w końcu.

– I? – Zupełnie nie rozumiałem, jak ta wiadomość miała wpłynąć na zaistniałą sytuację.

Wydawało mi się to normalne, że dwie młode i wzajemnie zafascynowane sobą osoby się spotykają.

– Pola spakowała walizkę i wyszła z domu. Byliśmy pewni z Maksem, że poszła do ciebie, ale jak widać, wiedziała, że tu zaczniemy poszukiwania... – Twarz Asi zdradzała zawód.

Wciąż nie pojmowałem, czemu wiadomość o naszym związku, która doszła do mamy Poli, miała wpłynąć na to, by moja dziewczyna wyprowadziła się od Pawlików. To nie pasowało do Poli. Owszem, była młoda i porywcza, ale nie nierozsądna.

– Aśka, rozumiem, że jesteś zdenerwowana, i wierz mi, ja także zaczynam wewnętrznie się wściekać, bo nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. Czemu Pola miałaby uciec z waszego domu?

Sąsiadka zajęła miejsce na jednym z krzeseł i wypuściła z siebie głośno powietrze.

– Magda chyba nie do końca pochwala wasz związek – wyznała w końcu, spuszczając wzrok.

Nie chciała na mnie patrzeć, a ja nadal nie pojmowałem, co złego robiliśmy. Obydwoje byliśmy dorośli, a dzieląca nas różnica wieku nie była ogromna i nie była niczym nadzwyczajnym.

– Jeśli mam ci pomóc, to muszę wiedzieć, co się stało. – Postanowiłem zachęcić ją do zwierzeń, choć nie miałem tak naprawdę pomysłu na to, jak mógłbym pomóc.

Skoro Pola nie przyszła do mnie, oznaczało to, że nie traktowała mnie w sposób, w jaki myślałem, że traktuje. Nie ufała mi. Inaczej przyszłaby tutaj, szczególnie po tym, co między nami zaszło. Połączylibyśmy siły, tak samo jak niedawno pozwoliliśmy złączyć się naszym ciałom i duszom podczas miłosnych uniesień.

– Sądzę, że Magda nie chce, aby Polka pakowała się w macierzyństwo, bo sama młodo zaszła w ciążę. – Słowa, które wypłynęły z ust Aśki, totalnie mnie zaskoczyły.

Nie miałem pojęcia, jakim cudem wieści tak szybko się rozeszły, tym bardziej że Pola nie należała do osób, które chętnie zwierzają się z życia prywatnego, ale wolałem uspokoić sąsiadkę.

– Przecież się zabezpieczyliśmy – odpowiedziałem.

Wzrok Aśki aż palił. Żałowałem przez chwilę, że w ogóle zdecydowała się w końcu na mnie spojrzeć, bo czułem, jakby właśnie próbowała wypalić mi oczy.

– Czy ty... znaczy... czy wy... Chcesz mi powiedzieć, że ze sobą spaliście? – dukała nerwowo.

Dotarło do mnie, że wciąż nic z tego nie rozumiem. Skoro nie chodziło o to, co między nami zaszło, to skąd u matki Poli obawa przed ciążą?

– To chyba nie ma teraz znaczenia, bo znasz odpowiedź. Co zatem tak zdenerwowało mamę Poli, jeśli nie...

– Nie kończ! – przerwała mi Aśka. – Magda wie o Dymku i chyba boi się, że Polka za bardzo się wczuje w matkowanie, zapominając przy tym o sobie. Ale to tylko moje przypuszczenia, ja z nią jeszcze nie gadałam i szczerze mówiąc, obawiam się odebrać od niej telefon. Jedyne, co mnie teraz interesuje, to to, gdzie jest Pola. Proszę cię, Kastek, pomóż mi ją znaleźć. Ona tu nikogo nie zna prócz ciebie, nas i swojego dziadka.

POLA

Zastanawiałam się, czy pod tym adresem czeka na mnie schronienie. Nigdy wcześniej nie musiałam prosić o coś podobnego, ale wiedziałam, że nie ma innej opcji. Tata był jedyną osobą, na którą mogłam liczyć. Jedyną, która mogła mi wyjaśnić więcej, niż dotąd wyjaśnili rodzice.

Nim wcisnęłam guzik domofonu, upewniłam się, że na pewno wyłączyłam telefon. Nie miałam ochoty widzieć, jak Pawlikowie czy mama non stop do mnie dzwonią, by się wytłumaczyć. Tu nie było czego tłumaczyć. Wszyscy bez wyjątku perfidnie mnie oszukali i trwaliby w tym kłamstwie nadal, gdyby nie przypadek.

– Kto tam? – Znany mi głos odezwał się po chwili od wciśnięcia guzika.

– Wpuścisz mnie, tato? – Starałam się nie rozpłakać, co okazało się trudne, bo łzy same cisnęły się do oczu.

Jednostajny dźwięk oznaczał, że drzwi zostały odblokowane. Ciągnąc za sobą walizkę, dotarłam pod drzwi mieszkania taty na pierwszym piętrze. Czekał już w progu.

– Coś się stało, córeczko? – zapytał i dopiero po kilku chwilach zauważył walizkę. Wniósł ją do mieszkania i od razu zastrzegł: – Jak nie chcesz, to nic nie mów. Przygotuję ci coś do jedzenia, pościelę łóżko. Pogadamy, jak wypoczniesz, bo wyglądasz na zmęczoną.

W jednej wypowiedzi dał mi tyle czułości, ciepła i zrozumienia, że bez wahania wpadłam mu w ramiona. Jakby to, że mnie tuli, miało pomóc zapomnieć o tym, jak potraktowała mnie mama. Mnie i w sumie jego lata temu, o czym dopiero niedawno się dowiedziałam.

– Dlaczego jesteś dla mnie taki dobry? – zapytałam po chwili.

Nie rozumiałam, jak to możliwe, że niemal obcy mi człowiek, choć będący moim ojcem, jest w stanie wykrzesać z siebie więcej uczuć niż ludzie, których znałam i kochałam od zawsze.

– Jestem twoim ojcem, nie mogę postąpić inaczej – wyznał spokojnie, a zarazem pewnie.

Nie dałam rady dłużej powstrzymywać łez. Krople jedna za drugą wylewały się spod powiek, a tata starał się je ocierać swoim T-shirtem. Nie obchodziło go, że koszulka się zniszczy, bo w tym właśnie momencie liczyłam się dla niego ja. To ja byłam najważniejsza i jasno dawał mi to odczuć – dawał mi coś, co powinnam dostać od mamy... Coś, na co z jego strony nie byłam przygotowana, ale mnie radowało.

– Już spokojnie, Poluś, wszystko będzie dobrze. Obiecuję. – Gładził dłonią moje włosy, składając obietnice, na które nie miał wpływu. Robił to tylko po to, by mnie uspokoić.

Z każdym jego słowem czułam, jak narasta we mnie nienawiść do mamy i Alka. Ludzi, którzy całe życie okłamywali mnie w jedynie sobie znanym celu i trzymali pod kloszem, aby tata nigdy nas nie znalazł. Zrozumiałam nagle, czemu mama tak niechętnie podeszła do mojego wyjazdu do Polski, który ewidentnie nie był jej na rękę – nie miała możliwości kontrolowania mnie na odległość i na pewno nie spodziewała się, że spotkam się z tatą.

– Mogę u ciebie trochę pomieszkać, tato? – zapytałam smutno.

Nie wiedziałam na razie, jak wyjaśnić moje nagłe pojawienie się z walizką.

Tata objął mnie mocniej i chwilę trzymał w uścisku, żebym się uspokoiła.

– Możesz zostać tu tak długo, jak chcesz, kochanie. Mój dom jest przecież twoim domem. – Posłał mi lekki uśmiech. – A teraz usiądź wygodnie, a ja zrobię coś do jedzenia. Na co masz ochotę? Jak chcesz, możemy coś zamówić.

Jego słowa świadczyły o tym, że mu zależy. Że stara się, aby było mi dobrze, mimo iż nie wie, co tak naprawdę mnie do niego sprowadza. I w przeciwieństwie do mamy nie zadawał zbędnych pytań. Pozwolił mi się wyciszyć, nabrać dystansu i ochłonąć, a tego potrzebowałam teraz najbardziej. Właśnie tego – i jego obecności.

KASTEK

– Przepraszamy, wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny, prosimy spróbować później.

Na dźwięk wypowiedzianych przez automat słów poczułem, jak narasta we mnie złość.

Martwiłem się o Polę. Zupełnie nie pasowało do niej takie zachowanie. Nie pasowało na tyle, na ile ją znałem, choć w jednej chwili obok pytań o to, co się z nią dzieje, pojawiły się też inne: czy aby na pewno poznałem ją dobrze w tak krótkim czasie?

– Wyłączyła telefon! – oznajmiłem wpatrującej się we mnie Aśce.

Ona po raz kolejny miną zdradziła więcej, niż pewnie chciała, ale taka już była – nadzwyczaj szczera i naturalna w swoim zachowaniu, co zdążyłem zaobserwować, kiedy zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Najpierw całkiem przypadkowo, z czasem umawiając się na konkretne godziny, aby pogadać o życiu, dzieciakach, a czasem nawet o rodzicach. Wtedy to mogłem dowiedzieć się rzeczy, o których wcześniej nie miałem bladego pojęcia.

– Kurwa mać! Do licha ciężkiego, gdzie ona się podziała... Może dziadek...? Prócz ciebie i nas ma w sumie tylko jego.

– Może pojechała do ojca? – rzuciłem, szybko żałując wypowiedzianych słów.

Sąsiadka osunęła się powoli na kanapę.

– Do Marcina? – zapytała ledwie słyszalnym szeptem.

Nie pamiętałem, czy tak ma na imię tata Poli, czy mi o tym mówiła. Uznałem, że wszystko się zgadza, i skinąłem głową. W końcu to Aśka znała Polę, a przede wszystkim przyjaźniła się z jej mamą, więc na pewno wiedziała o takich rzeczach.

– Ale jak to? Pola nic nie mówiła! Jak do tego doszło? Przecież bym zauważyła, gdyby ten gnój kręcił się w pobliżu...

– Nie kręcił się, bo Pola widywała się z nim na mieście albo u niego w mieszkaniu – wyjaśniłem, żałując, że poniekąd zdradzam swoją dziewczynę.

Kobieta zdawała się nie wierzyć w moje słowa. Nie docierało do niej, jak mogła przeoczyć coś takiego. Ale Pola była cwana, wiedziała, co powiedzieć i co zrobić, by zachować w tajemnicy spotkania z ojcem i babcią. Liczyła się z tym, że nie są one na rękę jej rodzicom oraz Pawlikom.

– Wiesz, gdzie on mieszka? Musimy tam zaraz pojechać. Nie, nie zaraz, ale już! – zdecydowała Aśka i pociągnęła mnie w kierunku drzwi.

– Ale ja nie wiem, gdzie on mieszka. – Stawiłem opór. – Nie pytałem chyba o to, a nawet gdyby Pola podała mi adres, to i tak wyrzuciłem go z głowy jako nieprzydatny.

– Nieprzydatny? Czy ty w ogóle siebie słyszysz, Kastek?! – Z każdym słowem narastała w niej złość. – Pola może być w niebezpieczeństwie! Kurwa, rozumiesz to?!

Jej słowa odbiły się echem w mojej głowie tak wiele razy, że byłem w stanie tylko powtórzyć: „Pola może być w niebezpieczeństwie”. Nie rozumiałem, co Aśka miała na myśli, ale po rozmowach z Polą o ojcu uważałem, że przesadza, stając w obronie przyjaciółki, która bądź co bądź się z nim rozwiodła.

– Chyba trochę histeryzujesz – zwróciłem jej uwagę, bo nie podobał mi się ton rozmowy.

– Ja histeryzuję? – prychnęła wściekle. – Marcin to skurwiel, jakich mało na tym świecie. Wierz mi, że jest zdolny do wszystkiego. Ale skoro ja histeryzuję, to wybacz, nie mamy o czym gadać, Kastek. Zawiodłeś mnie. Mam tylko nadzieję, że przez twoje olewawcze podejście nie dojdzie do tragedii, jak miało to miejsce lata temu z Magdą...

Bez pożegnania pędem wyszła z domu, zostawiając mnie z jeszcze większym natłokiem pytań w głowie. O co w tym wszystkim, do diaska, chodzi? – zastanawiałem się, bo wciąż nie dawały mi spokoju słowa Aśki, że Pola może być w niebezpieczeństwie. Moja kochana Pola!

MAGDA

Zniecierpliwiona wybierałam po raz kolejny numer Poli, jednak kobiecy głos wciąż powtarzał mi bezlitośnie, że jest ona poza zasięgiem. Inne sposoby komunikacji też zawiodły, więc pozostało mi czekać jedynie na wieści od Aśki i Maksa, którzy jak na złość nie odbierali telefonów, pewnie zajęci rozmową z Polą o całej sytuacji.

Nie docierało do mnie to, co wyznała moja córka. Myśli o Marcinie powróciły jak najgorszy koszmar. W zasadzie wszystko, co było z nim związane, można było śmiało nazwać horrorem. Dopiero przypadkowe spotkanie Alka, jego propozycja spędzenia wspólnie siedmiu dni, które miały pokazać mi, jak żyją inni, pozwoliły mi uwierzyć, że kobietę można traktować z szacunkiem. Dbać o nią, rozmawiać, a co najważniejsze: kochać do tego stopnia, że miłość do siebie samego przy tym gaśnie. Z Marcinem zaś było zawsze inaczej. Dla niego nigdy nie byłam tą najważniejszą. Pierwsze miejsce grał on sam, a potem... potem pewnie wiele innych rzeczy, nim w końcu znalazło się miejsce dla mnie – wyrozumiałej, cierpliwej, znoszącej, do czasu, wiele żony, która pewnego dnia powiedziała „dość”, co do dziś uznawałam za najlepszą życiową decyzję.

– Boże, Aśka! No w końcu dzwonisz! – Ledwie zobaczyłam na telefonie numer przyjaciółki, a już zdążyłam przesunąć zieloną słuchawkę w nadziei, że dowiem się czegoś, co mnie uspokoi.

– Magda, ja nie wiem, jak mam ci to powiedzieć... – zaczęła, a ja poczułam, że słabnę.

Przysiadłam przy łóżeczku Florki, która słodko spała. Jej widok napawał mnie spokojem, którego – co czułam – zaraz będę potrzebowała.

– Mów, bo dłużej nie wytrzymam – ponagliłam ją, gdy cisza zdawała się trwać zbyt długo.

Słyszałam dokładnie, jak przyjaciółka nabiera powietrza, co świadczyło o tym, że nie ma dla mnie dobrych wieści. Pola musiała naprawdę się obrazić i nie chciała ze mną rozmawiać, skoro tak wiele trudu zajmowało Aśce wyznanie mi tego.

– Magda, ona spotkała się z Marcinem – wydusiła w końcu.

– Tyle wiem, sama mi o tym powiedziała, wygarniając przy tym wiele nieprawdziwych rzeczy – odpowiedziałam, o dziwo, spokojnie, bo zdążyłam już się przyzwyczaić do tej myśli. – Daj mi ją do telefonu, wszystko jej wyjaśnię, tylko niech ze mną porozmawia.

Ponownie nastała niezręczna cisza, świadcząca o tym, że to nie koniec złych wieści, które miała dla mnie przyjaciółka.

– Magda... – zawiesiła się na dwie, może trzy sekundy – ...Pola uciekła.

Otworzyłam usta ze zdumienia.

– Jak to: uciekła?

– Spakowała walizkę, zapytała, czy wiedzieliśmy z Maksem o waszej ucieczce przed Marcinem, a kiedy chcieliśmy jej wszystko wytłumaczyć, po prostu wyszła. I dotąd nie wróciła. Nie wiem, gdzie jest.

Na podstawie jej słów potrafiłam zwizualizować sobie całe zdarzenie. I ono zupełnie nie pasowało do Poli, do mojej małej Poleczki, która zawsze dążyła do rozmowy, a tym razem po prostu z niej zrezygnowała i wyszła.

– Pewnie poszła do tego chłopaka, o niego też się posprzeczałyśmy. – W tym momencie poczułam złość na siebie, że naskoczyłam na córkę.

Mogłam poprowadzić rozmowę z nią inaczej. Tylko że się o nią piekielnie martwiłam i nie chciałam, żeby powielała moje błędy z młodości, ładując się w macierzyństwo w czasie, kiedy tak naprawdę powinna żyć. I owszem, po latach doceniałam, że mam Polę, i zawsze była moim oczkiem w głowie, ale wiem też, jak wiele razy myślałam o tym, że brakło mi czasu na wyszumienie się za młodu, na co w sumie po latach pozwolił mi Alek, pokazując, że świat ma też inne barwy niż biel i czerń.

– Nie ma jej u Kastka – oznajmiła przyjaciółka. – Właśnie od niego wracam. Według niego Polka mogła pojechać do Marcina.

– To pędźcie tam, Aśka! Ruszajcie natychmiast! – podniosłam głos, zapominając o Florce śpiącej słodko w łóżeczku.

Aśka westchnęła znacząco, a mnie przeszedł w tym momencie dreszcz.

– Kastek nie wie, gdzie on mieszka. Tak naprawdę nie wie nic albo nie chce mi powiedzieć – wyrzucała z siebie w emocjach Aśka, wywołując we mnie jeszcze większą panikę niż dotąd.

W jednym momencie podjęłam decyzję, którą powinnam była podjąć kilka tygodni temu. Nie mogłam pozwolić, aby coś złego stało się mojemu dziecku, nawet jeśli oznaczało to powrót do bolesnej przeszłości. Pola zawsze była, jest i będzie najważniejsza w moim życiu.

– Przylecę do Polski pierwszym samolotem – oznajmiłam i szybko się rozłączyłam.

Od razu zabrałam się do szukania połączenia lotniczego. Powrót do kraju napawał mnie wciąż strachem, ale tym razem musiałam z nim wygrać. Musiałam zrobić to dla Poli! Dla Poli i chyba dla samej siebie – raz na zawsze zamknąć rozdział, zatrzaśnięty skrupulatnie w szufladce „przeszłość”, do której nie zaglądałam ponad dekadę.

POLA

Zdolności kulinarne taty pozostawiały wiele do życzenia, ale fajnie było zjeść coś, co zrobił specjalnie dla mnie, nawet jeśli był to najzwyklejszy na świecie omlet z warzywami. Nie taki, jak robiła mama, ale zdecydowanie mi wystarczył.

Tata nie ponaglał mnie do zwierzeń. Owszem, przyglądał mi się uważnie i co jakiś czas gładził moje włosy, jakby chciał mi w ten sposób pokazać, że mogę na niego liczyć. Bez słów, bez obietnic. Wystarczyło mi „będzie dobrze”, które usłyszałam, gdy zjawiłam się w progu jego mieszkania.

– Chyba pójdę się położyć – zdecydowałam.

Było jeszcze dość wcześnie, ale emocje całego dnia dały mi na tyle do wiwatu, że nie miałam sił na więcej.

– Nie obrazisz się? – dopytałam.

Przyjechałam do jego domu niespodziewanie. Rozwaliłam mu plan wieczoru, a teraz jeszcze nie chciałam spędzić z nim czasu we dwoje, jak ojciec z córką. Ciekawiło mnie, czy w ogóle wiedział, jak wyglądają takie wieczory, czy nawet poranki. Dla mnie od zawsze tatą był Alek. To jego dotyczyła większość wspomnień, wyprawy we dwoje, gdy mama była w ciąży, a potem i te z Jaśkiem, który rósł jak na drożdżach. Tata, znaczy Alek, często nas gdzieś zabierał, aby mama mogła w spokoju popracować nad nowymi sukienkami albo najzwyczajniej w świecie od nas odpocząć. A gdy na świat przyszła Flora, uznałam siebie za zbyt dorosłą na takie wyprawy i dałam szansę Jaśkowi, aby był z tatą sam na sam, póki nie dołączy do nich najmłodsza siostra.

– A niby na co miałbym się obrazić, córeczko? Wyglądasz na padniętą i na pewno ten dzień nie należał do najłatwiejszych, choć nie wiem, co tak naprawdę się stało.

– Tato, ja... – Chciałam powiedzieć, że nie jestem gotowa jeszcze rozmawiać na ten temat, lecz on położył palec na moich ustach.

– Cichutko, skarbie. Nie powiedziałem tego dlatego, żeby wzbudzić w tobie wyrzuty sumienia. Powiedziałem tak, bo się o ciebie martwię, ale tu jesteś bezpieczna, poczekam, aż będziesz gotowa, by ze mną porozmawiać – zapewnił. – Pamiętaj tylko, że jestem po twojej stronie i nie będę cię oceniać, bez względu na to, czy coś zrobiłaś lub też nie.

Spokój w jego głosie sprawił, że i ja poczułam, jak moje serce zwalnia. Nie waliło już jak oszalałe, co wywołała kłótnia z mamą, wyprowadzka i rozmyślenia o tym, czy tata mnie przygarnie.

Cmoknęłam tatę w policzek i poszłam do przygotowanego dla mnie pokoju, który jeszcze niedawno był sypialnią taty. Choć wyraźnie mówiłam, że mogę przespać się na kanapie i nie chcę być problemem, on uparł się, by oddać mi część swojej przestrzeni, swojej prywatności.

Zrezygnowałam z kąpieli. Naprawdę czułam, jak powieki ledwo dają radę odkrywać zmęczone płaczem oczy. Oczy, które jeszcze kilka godzin temu błyszczały, gdy zasmakowałam najpiękniejszego wyznania miłości: jedności ciał mojego i Kastka.

Pomyślałam o chłopaku, który na pewno się o mnie martwił. Miałam pewność, że to właśnie od niego Pawlikowie zaczęli poszukiwania, ale wiedziałam też, że nie wyznali mu prawdy. Na pewno pominęli najważniejsze informacje, tak samo jak w moim przypadku. Gdyby nie spotkanie z tatą, wciąż myślałabym o całym swoim życiu inaczej. Odbierałabym tatę jako tego, który mnie porzucił, a życie na Bali wciąż bym postrzegała jako spełnienie marzeń nie tylko mamy i Alka, ale zapewne tysięcy osób w Polsce, dla których wyspa była prawdziwym rajem.

Odszukałam telefon i go włączyłam. Musiałam dać znać mojemu chłopakowi, że ze mną wszystko w porządku. Na pewno się zamartwiał.

Gdy ponownie połączyłam się z siecią, zaczęły do mnie przychodzić dziesiątki wiadomości. Kastek, mama, Alek, Jasiek, Aśka, Maks, a nawet dziadek. Próbowali wszystkiego, skoro nawet z Jaśkowego telefonu postanowili zadzwonić, a przecież mój brat zawsze przed rozmową telefoniczną pisał SMS-a lub po prostu wybierał go jako główną formę komunikacji.

Olałam wiadomości od rodziny i Pawlików, skupiając się jedynie na tych od chłopaka. Dzwonił kilkanaście razy i wysłał wiele SMS-ów z zapytaniem o to, gdzie jestem i co się stało. Nie chciałam zostawiać go dłużej w niepewności, dlatego mu odpisałam:

Jestem u taty, nic mi nie jest. Odezwę się jutro. Spotkamy się, to wszystko Ci wyjaśnię, tylko proszę, nie mów nic Pawlikom. Oni nie mogą wiedzieć, że masz ze mną kontakt. Najlepiej, żeby nie wiedzieli zupełnie nic. Nie przejmuj się tym, że znów wyłączę telefon. Nie chcę wiadomości od mamy. Do jutra i pamiętaj, że Cię kocham.

Kliknęłam „wyślij”. Napisałam w tym długim SMS-ie tyle, ile mogłam, żeby uspokoić Kastka, a potem znów wyłączyłam telefon. Pozwoliłam w końcu powiekom opaść. Przeniosłam się w miejsce, gdzie nie musiałam myśleć, a mogłam odpocząć.

KASTEK

Z duszą na ramieniu czekałem na wieści od Poli. Krzątałem się po domu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Miałem w głowie słowa Aśki o niebezpieczeństwie grożącym mojej dziewczynie. Z początku w nie nie uwierzyłem, ale z każdą kolejną minutą nabierałem przekonania, że coś jednak jest na rzeczy.

Nie wiedziałem, ile czasu minęło od wizyty Aśki, dla mnie trwało to całą wieczność, ale w końcu telefon oznajmił, że przyszła wiadomość od Poli. Szybko ją odczytałem i jeszcze szybciej nacisnąłem zieloną słuchawkę, mając nadzieję, że zdążę dodzwonić się do Poli, nim ta wyłączy znów telefon. Tak bardzo pragnąłem usłyszeć jej głos, na własne uszy usłyszeć, że jest bezpieczna, powiedzieć, że także ją kocham i że nie tak miał wyglądać ten dzień, choć nie miałem wpływu na to, co zepsuli inni. Tak samo jak moja dziewczyna okazałem się pionkiem w grze jej mamy, która ewidentnie chciała zarządzać życiem córki.

Gdy po drugiej stronie słuchawki usłyszałem automat, postanowiłem napisać wiadomość. Kiedy tylko moja dziewczyna znów włączy telefon, będzie mogła ją odczytać i może nawet się uśmiechnie.

Jak pewnie wiesz, była u mnie Aśka i wypytywała o Ciebie. Myślała, że Cię gdzieś tu schowałem. Było mi przykro, że nie przyszłaś do mnie, ale szybko zrozumiałem, że chciałaś odpocząć... Strasznie za Tobą tęsknię, nie mogę doczekać się jutra! Nie wyłączam telefonu. Dzwoń, pisz, kiedy tylko zechcesz. Kocham Cię! Śpij dobrze, Polu!

Wysłałem wiadomość, marząc o tym, żeby noc jak najszybciej minęła. Jutro spotkam się z Polą i mam nadzieję, że lepiej zrozumiem całą tę pogmatwaną sytuację. Postanowiłem nie wspominać o tym, co mówiła Aśka, nie zdradzić się z tym, że wiem, co sądzi o mnie Magda, ani tego, że powiedziałem Joannie o ojcu Poli. Wciąż jednak nie dawała mi spokoju jedna myśl: o co chodziło z tym niebezpieczeństwem?

Zadzwoniłem do babci i poprosiłem, żeby Dymek mógł zostać u nich jeszcze jeden dzień. Nie chciałem ciągnąć go na spotkanie z Polą. Zamierzałem też zrobić coś, co nie będzie powodem do dumy, ale co dla własnego spokoju i dla bezpieczeństwa Poli zrobić musiałem. Nie miałem wątpliwości, że będę musiał się z tego później gęsto tłumaczyć przed dziewczyną, gdy o wszystkim się dowie. Na razie to nie było jednak ważne.

ALEK

Pakowania w środku nocy nie nazwałbym normą, ale decyzja Magdy nie mogła być inna. Z początku chciała lecieć do Polski sama, nie wyobrażałem sobie jednak zostać na Bali z dzieciakami i tylko czekać na wieści, co z Polą. Traktowałem ją jak własną córkę i to ja przekonałem Magdę, by pozwoliła nastolatce odwiedzić ojczyznę, kiedy okazało się, że zmarła jej dawno niewidziana babcia.

Od przyjazdu na Bali, a nawet jeszcze przed nim, wiedzieliśmy, że nasze życie tu nie oznacza stateczności. Wspólnie uznaliśmy, że dla bezpieczeństwa rodziny zawsze musimy być gotowi na kolejną ucieczkę, bo nie mieliśmy pewności, czy Marcin w ogóle kiedykolwiek da za wygraną. I nie chodziło tu o Polę czy Magdę, ale o pieniądze. Ojciec Marcina zapisał je przed śmiercią wnuczce, ku zaskoczeniu syna i żony, którzy zostali praktycznie z niczym.

– Miałam przeczucie, że ta podróż to zły pomysł! – Magda miotała się po sypialni, pakując walizki i starając się przy tym nie obudzić śpiącej Flory.

Próbowałem jej pomagać, ale ona działała jak robot. Ułożone równo na stole paszporty całej naszej czwórki były najważniejsze, dlatego od nich zaczęła. Dzięki nim w razie niepowodzenia planu „Bali” mieliśmy szansę zamknąć etap na wyspie i zacząć nowy w zupełnie innym miejscu, gdzie Marcin by nas nie znalazł przez miesiące, a może i lata.

– Wiesz, że ona i tak by poleciała, czybyś się zgodziła, czy nie. Nie była tu w pełni szczęśliwa, chciała zwiedzać, więc nie obwiniaj nikogo. Pola jest dorosła, skarbie. – Przytuliłem ją, by choć trochę się uspokoiła.

Nie wiem, jakim cudem udało się jej zabukować bilety na rano. Co prawda lot nie był bezpośredni, mieliśmy dwie przesiadki, ale Magdzie takie rozwiązanie wydało się nawet lepsze, gdyż Flora nie będzie musiała spędzić jednorazowo ponad osiemnastu godzin w samolocie. Nasza podróż do Polski będzie podzielona na trzy etapy, z przerwami na odpoczynek na lotniskach.

– Wiem o tym wszystkim, ale przeraża mnie myśl, że Pola jest z tym człowiekiem sam na sam. Czy jest bezpieczna?

– Marcin nic jej nie zrobi. Pola jest mu potrzebna, by mógł dostać to, czego chce – przypomniałem jej. – A nasza córka nie jest głupia. On najpierw musi zdobyć jej zaufanie.

– Tylko że jemu nie można ufać, Alek. – Magda spojrzała na mnie w taki sposób, że przeszły mnie dreszcze.

Jak bumerang pojawiły się w mojej głowie obrazy sprzed lat, kiedy to Marcin – delikatnie mówiąc – pragnął utrudnić nam życie. Zmusił nawet Magdę do porzucenia mnie tylko dlatego, by nie mogła zaznać szczęścia. I pewnie gdyby nie śmierć jego ojca oraz niespodziewane zapisy w testamencie, dziś nasze życie wyglądałoby zupełnie inaczej.

– Ja to wiem, ty to wiesz, ale Pola musi się sama o tym dopiero przekonać – odpowiedziałem spokojnie.

Naprawdę liczyłem na to, że córka przejrzy zamiary swojego biologicznego ojca tak szybko, jak będzie to tylko możliwe.

– Musimy być dobrej myśli, żeby Jasiek niczego po nas nie poznał i nie martwił się o siostrę – dodałem.

Nie wspomniałem o Florce, bo roczna dziewczynka, w przeciwieństwie do swego jedenastoletniego brata, nie mogła wyczytać z naszych twarzy czy rozmów wiele, jej potrzeby i rozumowanie wyglądały zupełnie inaczej.

– Myślisz, że Jasiek uwierzy w to, że tak nagle chcemy odwiedzić mojego ojca? – zapytała Magda.

Faktycznie wiedzieliśmy, że syn będzie się domagał konkretnego wyjaśnienia powodów nagłego wyjazdu, ale miałem nadzieję, że emocje związane z podróżą samolotem zdominują jego logiczne myślenie przynajmniej na jakiś czas.

– Wszystko zależy od tego, jak mu to przedstawimy, więc musi się obyć bez dramatyzmu. Nie może wiedzieć, że Pola zniknęła – wyjaśniłem.

Ponownie przytuliłem strapioną Magdę. Tym razem chciałem sam się uspokoić, czując bicie jej serca tuż przy moim.

MAGDA

Plan wydawał się prosty, ale bałam się rzeczywistości. Choć Alek podchodził do wszystkiego z optymizmem, to znałam go na tyle, że wiedziałam, że ma jednak wątpliwości, jak zareaguje Jasiek na wieść o nagłej podróży do nieznanego kraju.

Dla Poli Polska była ojczyzną. Obraz kraju pewnie odbiegał od tego, co zastała, ale miała mgliste wspomnienia z dzieciństwa, w których pojawiały się urywki Torunia. Niedokładne i czasem rozmazane, ale były. Dla Jaśka zaś Bali było ojczyzną, miejscem urodzenia i jedynym krajem, który znał.

I tak trwaliśmy dwanaście lat. Dwanaście lat bez odwiedzin rodziny i przyjaciół. Łączyliśmy się z nimi jedynie przez Skype’a czy inne komunikatory. Dwanaście lat, które uznałam za najszczęśliwszy czas – aż do teraz.

Marcina nienawidziłam znacznie dłużej. To uczucie narodziło się we mnie niedługo po ślubie, bo już wtedy zaczęły się pierwsze zdrady i zgrzyty pomiędzy nami, stopniowo narastające z każdą kolejną kłótnią, ubliżaniem mi, biciem czy gwałtem. Marcin nigdy nie był dobrym człowiekiem, ale ja chyba naiwnie liczyłam na to, że kiedyś pokocha mnie oraz Polę i dla nas się zmieni. Z miłości, której – jak się okazało – nie miał w sobie do nikogo prócz siebie.

Pakowałam walizki, wciąż rozmyślając o tym, czy gdybym zachowała się inaczej podczas rozmowy z córką, to coś by to zmieniło. Nie powinnam była naskakiwać na jej chłopaka, przecież Pola miała prawo się zakochać, a dzieląca ich różnica wieku i nawet myśl, że chłopak jest za kogoś odpowiedzialny, były niczym w porównaniu do tego, że teraz moja córka była sam na sam ze swoim biologicznym ojcem, do którego pasowało tylko jedno określenie: psychopata.

KASTEK