Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Zaprowadziłem ją do piwnicy i tam przypiąłem do jednej z rur, która biegła wzdłuż ściany. Rozerwałem jej majtki już do końca, a potem mimo nieporadnych protestów wsadziłem je jej do ust. Wiedziałem, że nie krzyczałaby, jednak miałem ochotę napawać się nie tylko tym widokiem, ale i świadomością, że czuje w ustach słodycz swoich soków.
A potem bez słowa wyszedłem. Ciekaw byłem, co miała teraz w głowie. Poza podnieceniem, bo to malowało się na jej twarzy, mimo że usilnie starała się je ukrywać. Czy bała się, że zostawię ją tu na dłużej?"
Celina jest pewna siebie, pyskata i doskonale wie, na co ma ochotę. W dodatku jej facet nie ma problemów ze spełnianiem jej fantazji. Tym razem jednak przeszedł samego siebie w sztuce realizacji jej pragnień, a wieczorny spacer kobiety z psem zamieni się w zaskakującą, brutalną grę pomiędzy nimi...
Czy w długoletnich związkach jest jeszcze miejsce na nowe doznania?
Autorki i autorzy opowiadań z tego zbioru pokazują, że jak najbardziej.
Wystarczy odrobina wyobraźni i... odwagi, by przesunąć własne granice oraz wyjść poza przyjęte społecznie ramy.
Seks w związku wcale nie musi być nudny. A stabilna relacja może stać się początkiem fascynujących przygód erotycznych.
W skład zbioru wchodzi 11 pikantnych, ociekających mrocznym erotyzmem opowiadań, dzięki którym Wasz związek może wejść na zupełnie inny poziom!
Sama tego chciałaś
Wieczorny spacer
Podwładna
Pokój zabaw, czyli małżeństwo nie musi być nudne
Lubię, jak patrzysz
Pożądanie 12: Rola
Gra z Panem X
Uprowadzony
Zniewolona przez mojego pana
Nimfa i fauny
Zabawa w doktora
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 172
Olrik, Reiner Larsen Wiese, Malva B., SheWolf, Mila Lipa, Annah Viki M., Marlena Rytel, Catrina Curant
Tłumaczenie Zuzanna Zywert
Lust
Sama tego chciałaś: 11 pomysłów na roleplay z partnerem
Tłumaczenie Zuzanna Zywert
Tytuł oryginału Sama tego chciałaś: 11 pomysłów na roleplay z partnerem
Język oryginału duński
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright ©2022, 2023 Olrik, Reiner Larsen Wiese, Malva B., SheWolf, Mila Lipa, Annah Viki M., Marlena Rytel, Catrina Curant i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728591291
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
Alicja z uśmiechem obserwowała krzątającego się po kuchni męża. Właśnie wróciła z pracy, a Paweł – jak przystało na dojrzałego oraz odpowiedzialnego mężczyznę, który małżeństwo traktował po partnersku – odgrzewał dla niej obiad. Za to między innymi go kochała. Nie był taki jak inni. Nie czekał, aż żona wróci z pracy i stanie przy przysłowiowych garach, aby jaśnie panu przygotować coś do jedzenia, tylko sam wychodził z inicjatywą. W ich domu panowała zasada: „kto pierwszy wraca, ten przygotowuje posiłek”. Najczęściej wspólnie coś pichcili, ale dziś doskwierało jej wyjątkowe zmęczenie. Paweł co prawda próbował ją zagadywać, ale nawet nie wysilała się na dłuższe odpowiedzi. Nie dziś. Marzyła tylko o tym, aby jak najszybciej położyć się do łóżka. Najpierw jednak relaksująca kąpiel.
– Może umyję ci plecy? – zaproponował znienacka, patrząc na nią porozumiewawczo.
Wzniosła oczy ku górze. Ostatnio, gdy zaproponowała mu to samo, nawet nie chciał o tym słyszeć! I przedostatnio. I dwa dni wcześniej…
Zastanawiające… Uzmysłowiła sobie, iż pomimo zapewnień o uczuciu do niej, unikał jej od kilku dni, unikał wspólnej bliskości. A teraz wyskoczył z tym myciem pleców niczym filip z konopi!
A może kogoś ma? Spojrzała na niego baczniej. Nie, to niemożliwe. Nie Paweł… On nie jest taki. Wzdrygnęła się. Mój Boże, ile naiwnych kobiet wypowiedziało w swoim życiu podobne słowa, ślepo ufając swoim mężom, podczas gdy prawda okazywała się zupełnie inna? Nie przeżyłaby podobnego ciosu. Każdy, tylko nie Paweł! Mimo wszystko ufała mu bezgranicznie, wiedział o tym, nie zrobiłby jej takiego świństwa!
– Zjedz, a ja przygotuję dla ciebie kąpiel. – Postawił przed nią talerz z zapiekanymi ziemniakami i żeberkami w sosie śmietankowym, które przygotowała dzień wcześniej. – Alu, kochanie, jutro wyjeżdżam służbowo do Warszawy – dodał. – Sama rozumiesz, nagłe spotkanie z ważnym klientem. Bardzo ważnym.
– Wiesz, że nie lubię zostawać sama – odparła z wyrzutem, choć rozumiała specyfikę jego pracy. A może to jednak nie praca, tylko ów powód jego oziębłości ciągnął go do stolicy?
„Przestań wymyślać głupoty!” – skarciła się w myślach. „On taki nie jest!”
– Na długo jedziesz? – zapytała, patrząc na niego wyczekująco. Był taki przystojny! Nieziemsko przystojny! Poczuła przeszywający dreszcz podniecenia, ale nie, nie mogła mu dać tej satysfakcji. Nie mogła dać po sobie poznać, że ma na niego ochotę. Odtrąca ją? Jego strata! Zdradza? Tym gorzej dla niego!
– Góra trzy dni. Nie więcej. I obiecuję, jak stoję tu żywy, że po trzech dniach szybko wracam do ciebie! – to mówiąc, pocałował ją w czubek głowy. W czubek głowy! Jak własną matkę! Pewnie w co innego będzie całował tę, która czeka na niego w Warszawie.
Aby odgonić absurdalne myśli, szybko wskoczyła do wanny. Przeważnie brała prysznic, ale dziś chciała się zrelaksować i nie myśleć o tym, że jej własny mąż mógłby ją zdradzać. Nie dawało jej to jednak spokoju, choć w głębi duszy sama nie wierzyła w to, co właśnie roiło się w jej głowie.
Paweł już spał, gdy weszła do sypialni. Westchnęła. No tak, znała scenariusz na pamięć. Położył się tylko na chwilę, a zasnął nie wiadomo kiedy i będzie spał do białego rana. Później oczywiście wprowadzi nerwową atmosferę, kąpiąc się w pośpiechu, jedząc w pośpiechu, pakując się w pośpiechu i wybiegając z domu niczym burza.
Kochała go bardzo, ale coraz częściej miała wrażenie, że powoli oddalają się od siebie. A przecież jeszcze nie tak dawno temu zwierzali się sobie ze swoich fantazji seksualnych! Co się zmieniło oprócz tego, że więcej pracowali? Może już nie kochał jej tak, jak ona jego? Może mu się przejadła również w łóżku? Ale tak szybko? Tak nagle? Przez kilka dni? Oczarował go ktoś inny? Nie wyobrażała sobie życia bez niego, ale jeśli ją zdradzał, wyrzuciłaby go z domu bez mrugnięcia okiem. Nie będzie żadnych tłumaczeń, tak typowych dla mężczyzn: „To nie tak jak myślisz, kochanie”, „ona chciała być tylko miła”, „to tylko koleżanka”…
Aż tak naiwna na pewno nie jest!
Z tą mało optymistyczną myślą szybko odpłynęła do krainy snów.
Tak jak przypuszczała, nazajutrz mąż po szybkim prysznicu, zjedzeniu śniadania niemalże w locie i spakowaniu się naprędce wybiegł z domu, jakby się paliło. Nawet pożegnanie było jakieś takie zdawkowe. Została sama. Nienawidziła pustego mieszkania. Mimo iż nie mieli i nie chcieli mieć dzieci, to jednak bez Pawła dom wydawał się pusty i cichy. Aby nie myśleć o chwilowej samotności, po pracy wybrała się z przyjaciółką do kawiarni. To pomogło nie myśleć jej o tym, że gdzieś tam w wielkim mieście mąż mógłby właśnie zabawiać się z jakąś lafiryndą.
– Paweł? Każdy, tylko nie on! – Ola parsknęła śmiechem, kiedy Alicja zwierzyła jej się ze swoich czarnych myśli. – Przepraszam cię, ale w takie bzdury nie uwierzę nigdy, nawet gdyby jakiś babsztyl osobiście przyszedł i oznajmił, że Paweł cię z nim zdradza. Mowy nie ma! Nigdy w życiu!
– Wiesz, ile kobiet zapewniało o wierności swoich mężów? A po niedługim czasie dowiadywały się o kochance na boku albo jednorazowych zdradach. – Alicja westchnęła.
– Dlatego nie zapewniam o wierności swojego faceta, tylko twojego. – Przyjaciółka się zaśmiała. – Nie ma go dopiero od kilku godzin, a ty już wariujesz z tej samotności.
– Nie lubię zostawać sama. Zwłaszcza wieczorami. Na szczęście jutro mam drugą zmianę. Dziś wrócę do domu, poleżę w wannie i po kąpieli od razu położę się do łóżka. Przynajmniej czas mi szybciej zleci.
– Tylko zamknij się na siedem spustów, żeby nikt się nie włamał. Wiesz, samotna kobieta bywa łatwym kąskiem dla złodziei – zażartowała Ola w odpowiedzi, znając słabość swojej towarzyszki do programów kryminalnych i strachu przed urojonymi zboczeńcami-włamywaczami.
Wychodząc późnym popołudniem z kawiarni, Alicja odniosła nieodparte wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Stanowczo przeczytała w swoim życiu zbyt dużo kryminałów! Nawet facet w kapturze, którego minęła na ulicy, wydał jej się dziwnie podejrzany, choć po chwili już o nim zapomniała. Musiała przerzucić się na romanse. Przynajmniej wyszłoby jej to na dobre!
***
Zapadał zmrok, gdy wracała do domu z drugiej zmiany, starając się jak najszybciej przemykać pustymi uliczkami wprost do kamienicy, w której mieszkała. O tej porze w jej miasteczku niewiele się działo. Sklepy zamykano już o osiemnastej, ulice pustoszały, a im szybciej robiło się ciemno, tym bardziej ubywało ludzi. Wszyscy zamykali się w domach, zwłaszcza teraz, gdy na dworze panowała ponura, listopadowa aura. Wydawało jej się, że słyszy za sobą kroki. Niby nic nadzwyczajnego, przecież każdy mieszkaniec mógł tędy przechodzić, zakazu nie było, ale intuicyjnie czuła, że nie o powrót do konkretnego domu tu chodzi. Ktoś ewidentnie za nią podążał! Przyśpieszyła kroku. Jeszcze chwila i wejdzie do bramy. Dlaczego akurat wczoraj Paweł musiał wyjechać do Warszawy?! Okej, żaden dzień nie jest i nie będzie dobry na wyjazd, zgoda, ale dziś towarzyszył jej wyjątkowy niepokój. Dyskretnie obejrzała się za siebie. Ciemna postać w kapturze ewidentnie szła za nią! Zaraz, zaraz, widziała już gdzieś tę sylwetkę… Wyglądała dziwnie znajomo.
Przypomniała sobie pewien mały incydent. Przecież nie dalej jak wczoraj – w dniu, w którym jej mąż wyjechał w delegację – widziała już podobnego typa kręcącego się nie tylko w pobliżu miejsca pracy, ale i ich domu! Wtedy również miał na sobie czarną bluzę z kapturem, głęboko naciągniętym na twarz, oraz czarne spodnie. Wtedy nie zwróciła na niego większej uwagi, jednak teraz wydało się to naprawdę podejrzane.
Jej serce zabiło mocniej. Poczuła autentyczny strach. Szybko wślizgnęła się do klatki schodowej, modląc się, aby gość w kapturze poszedł dalej. Drżącymi rękoma pchnęła drzwi wejściowe. Z ulgą zniknęła za progiem mieszkania, ale na wszelki wypadek wyjrzała jeszcze dyskretnie zza firanki na ulicę. Nie dostrzegła nikogo ani niczego podejrzanego. Nie było go, czyli nie szedł za nią. Prawdopodobnie fakt, iż widziała go dzień wcześniej, to najzwyklejszy zbieg okoliczności. Co za ulga! Sięgnęła po telefon.
„Wróciłam do domu. Zaraz się wykąpię i położę do łóżka. Mam nadzieję, że bawisz się szampańsko, kochanie. Tęsknię!” – wystukała na ekranie. Nie mogła się powstrzymać od drobnej złośliwości. Odłożyła aparat i od razu skierowała kroki do łazienki. Rozebrała się i z przyjemnością wskoczyła pod prysznic. To ją zawsze relaksowało. No i seks… Seks z Pawłem, miłością jej życia. Nikt nigdy nie działał na nią tak, jak on. Mimo iż byli razem od sześciu lat, wciąż ją podniecał, wciąż na nią działał, choć ostatnio jakby mniej zwracał na nią uwagę. Ostatnio, czyli od kiedy? Od czterech dni? Czy to naprawdę tak długo? Dla niej cała wieczność, zupełnie jak jego nieobecność w domu.
Poczuła napływające podniecenie. Skierowała słuchawkę prysznica na swoje ciało. Polała chłodnym strumieniem piersi, brzuch, by za chwilę zsunąć się niżej. Odnalazła punkt, w którym oblała ją fala nieziemskiej rozkoszy. Wyobraziła sobie, że do łazienki wchodzi jej mąż. Staje przy kabinie, rozpina spodnie i patrząc na jej figle, wyciąga fiuta, zaczyna robić sobie dobrze. Najpierw powoli, za chwilę coraz szybciej stymulowała swoją cipkę strumieniem wody. Oddech przyśpieszył, a ciało zaczęło drżeć. Oparta o ścianę czekała, aż fala przyjemności znajdzie swój upust w nadchodzącym orgazmie. Dochodząc, myślała o swoim mężu. W jej wyobraźni on również doszedł błyskawicznie.
– O kurwa…! – wyrwało jej się, gdy osiągnęła orgazm. – O Boże!
Wszystko w niej drżało, nawet ręce, gdy nieporadnie usiłowała wycierać pobudzone ciało ręcznikiem. Owinęła go w końcu wokół siebie i wyszła z łazienki.
Po omacku próbowała zapalić światło w pokoju. Dziwne, ale poczuła, że nie jest sama. Ktoś czaił się w ciemności. Wydawało jej się, że zamknęła drzwi na zasuwę. Zawsze zamykała! Robiła to automatycznie. Tyle się nasłuchała o zbrodniach i kradzieżach, że popadła w swego rodzaju paranoję, co nie było jakąś wielką tajemnicą wśród jej przyjaciół. Oczywiście, żartowała ze swojej fobii, ale licho nie śpi. Teraz co prawda nie zdołała nikogo dostrzec w tych ciemnościach, ale każdym swoim zmysłem wyczuwała czyjąś obecność. Wtem ktoś złapał ją za rękę. Odruchowo krzyknęła, próbując odwrócić się w stronę nieproszonego gościa. Zakleszczył ją w swoich objęciach. Kto to był?! Zwykły złodziej czy zboczeniec?! A może morderca?! Czy widział, co przed chwilą zrobiła? Zgwałci ją? Zamorduje? A może najpierw zgwałci, potem zamorduje, a na koniec okradnie?
Włamywacz, jedną ręką mocno przytrzymując Alicję od tyłu, drugą sięgnął do kieszeni spodni. „Boże, zaraz mnie zabije!” – przemknęło jej przez myśl. Była pewna, że jej oprawca wyciągnie nóż i zadźga ją w jej własnym mieszkaniu. Tak banalnie ma zakończyć swoje życie?! O, nie! Nigdy w życiu! Próbowała się wyrwać z żelaznego uścisku. Na próżno, facet trzymał ją tak mocno, iż miała wrażenie, że zaraz zmiażdży całe ciało.
– Ciiii. – Usłyszała stłumiony szept. – Nie ruszaj się i nie krzycz!
Ten zapach… Ten głos… Brzmiał jak… Przypominał jej…
– Co ty… – zaczęła, ale intruz zasłonił usta Alicji dłonią.
– Nie krzycz! – powtórzył głośniej, po czym dodał, ściszając głos: – Zabawimy się, mała!
Przewiązał jej oczy opaską wyjętą chwilę wcześniej z kieszeni, zrzucił z niej ręcznik i przycisnął ją do ściany. Dotknął nabrzmiałej cipki. Delikatnie wsunął palec do środka, wyjął i polizał.
– Mokra – jęknął. – Robiłaś sobie dobrze, suko? Uwielbiam takie! Uwielbiam mokre i gorące cipki! Nie ruszaj się!
Powoli zsunął się niżej. Ujął w dłonie twarde, pełne piersi, masując je i pieszcząc. Przybliżył do twarzy sterczące sutki i łapczywie je zassał. Były takie cudowne! Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek widział. Napawał się ich bliskością, nie mógł powstrzymać westchnień rozkoszy, gdy podgryzał delikatnie jej skórę, by po chwili zejść jeszcze niżej. Rozchylił płatki, wsunął język do środka. Kobietę przeszył dreszcz. Ścisnęła go mocniej. Jej cipka była wygolona, co go zawsze kręciło jak cholera. Dorwał się do niej łapczywie, czuł, jak nabrzmiewa w spodniach pod wpływem rozkoszy, jaką jej dawał.
Z ust Ali wydobył się stłumiony jęk. Drżała z podniecenia, a opaska na oczach potęgowała doznania. Rękoma błądziła po jego szyi. Najpierw rozkoszował się jej pożądaniem, lizał powoli i delikatnie. Wyczuł ją bezbłędnie, wiedział, które miejsca dotykać językiem, bo jęczała coraz głośniej. Wpijał się w nią wargami, język błądził po tym magicznym punkcie doprowadzającym kobiety do erotycznego obłędu. Nie inaczej było z Alicją. Wiła się pod wpływem jego dotyku, jej oddech przyśpieszał. Nie przestawał poruszać językiem, robił to coraz mocniej. W pewnej chwili zesztywniała, wydobywając z siebie głośny krzyk.
Wstał, złapał ją za włosy i przymusił do klęknięcia przed nim. Rozpiął spodnie, po czym nakierował ją na twardego i sterczącego kutasa.
– Weź go! – rozkazał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Wcale nie musiał jej rozkazywać. Uwielbiała mieć w ustach twardy interes, była mistrzynią w robieniu laski, a przynajmniej tak mówił Paweł. Zaczęła od lizania jąder. Co za smak! Jak pięknie pachniał! Uniosła je i sięgnęła językiem głębiej, bliżej odbytu.
– Ja pierdolę! Jesteś zajebista – szeptał coraz bardziej podniecony. – Przysięgam, że nikt nigdy nie robił mi lepiej – wydusił z trudem. Im bliżej dziurki błądziła językiem, tym głośniej krzyczał. „Jednak mieszkanie w starej kamienicy miało swoje plusy. Przynajmniej nie było ich słychać”, przemknęło jej przez myśl. A przynajmniej jeszcze nie…
Ujęła w dłonie penisa. Poruszała nim rytmicznie, jednocześnie delikatnie biorąc do buzi jego jajka.
– Szybciej! Szybciej! – Jego ciało drżało, trzymał ją coraz mocniej za włosy. Oderwał ją od lizania i ponownie wsadził swego twardego kutasa pomiędzy jej wargi.
– Nie dotykaj go, obciągaj samą buzią – jęknął, poruszając jej głową. – Ssiesz najlepiej na świecie! O ja pierdolę! Jak zajebiście! Moja mała dziwka!
Niespodziewanie doszedł w jej ustach. Zakrztusiła się, wypluwając jego soki. Zdjęła opaskę.
Podjęła grę, którą sam rozpoczął. Stanowczo złapała go za koszulę i poprowadziła do sypialni. Pchnęła na łóżko, ponownie przed nim klękając. Ujęła cały trzon w usta, a językiem dotykała klejnotów. Słyszała coraz szybszy oddech swojego towarzysza. Nie przestawała poruszać nim w buzi. Sunęła językiem od czubka kutasa aż po końcówkę jąder. Coraz szybciej i szybciej.
– Nie wytrzymam, kurwa, nie wytrzymam! – krzyknął. – Co ty ze mną robisz?!
Gdy czuła, że zaraz ponownie dojdzie w jej ustach, przestawała na chwilę lub zwalniała.
– Nie przerywaj, suko! Ciągnij! Zajebiście obciągasz! O, tak…! – Złapał ją za włosy, przyciskając do brzucha. Zakrztusiła się. Wykorzystał moment. Przyciągnął ją do siebie, odwrócił i nie puszczając włosów, wszedł mocnym ruchem od tyłu.
– Rżnij mnie! – rzuciła. – Rżnij mnie ostro!
Była taka mokra. Zorientował się, że długo nie wytrzyma. Kręciła go jak żadna inna!
– Moja mała dziwka – szepnął jej do ucha. – Mój zajebisty lachociąg.
Drżała z podniecenia. Obydwoje drżeli. Wchodził w nią coraz szybciej i ostrzej. Miała wrażenie, że ich krzyk niósł się chyba już po całej ulicy.
– Dochodzę! – jęknął. Wyszedł z niej szybko, odwrócił do siebie i spuścił na twarz. Oblizała się, patrząc na niego prowokacyjnie. Starła jego dłonią resztę spermy, zlizała z ręki, po czym sięgnęła do nabrzmiałego kutasa, wciąż lepkiego od wspólnych soków, i wzięła do buzi. Nie odrywając od niego wzroku, lizała czubek penisa, raz po raz ocierając go o podniebienie. Czuła, że jeszcze chwila i mężczyzna ponownie eksploduje. Nie myliła się. „Włamywacz” zadrżał, przytrzymał jej głowę, tak że zmieścił się w niej cały penis, i trysnął. Nie uciekała w popłochu – poczekała, aż ostanie krople spłyną na jej język i dopiero wtedy oderwała się od niego. Uniosła głowę.
– Pokaż, jak połykasz. – Uśmiechnął się lubieżnie.
Wysunęła język z zawartością spermy, odwzajemniła uśmiech i połknęła płyn, mrucząc zmysłowo.
– Pocałuj mnie teraz! – rozkazał. Przysunęła się do mężczyzny, a on od razu wpił się w jej usta, spijając z nich swój smak.
– Dziś jesteś tylko moja – szepnął jej do ucha. – Zrobię z Tobą, co zechcę i kiedy zechcę… Będziesz moją zakładniczką.
Ponownie zawiązał jej oczy. Powoli, nie spiesząc się, błądził wargami po jej ustach. Uniosła się, napawając jego dotykiem. Ręce delikatnie gładziły jej ciało, zatrzymując się dłużej na piersiach. Szalał na ich punkcie. Już sam ich widok doprowadzał go do prawdziwego szaleństwa! Pochylił się nad nimi. Wiła się z rozkoszy pod wpływem pieszczot. Tym razem to ona nie mogła powstrzymać swojej ekstazy. Gdy znów zaczął lizać cipkę, miała wrażenie, że zaraz zemdleje z rozkoszy. Z każdym kolejnym nadchodzącym orgazmem chciała płakać ze szczęścia. Było jej zajebiście cudownie! Było jej nieziemsko cudownie! Soki podniecenia spływały z niej na prześcieradło i tyłek.
– Jesteś cudownie mokra – zachrypiał, odwracając ją na brzuch. Wypięła pośladki, delikatnie włożył palec w jej pupę. Zadrżała. Jego kutas znów stał na baczność. Wszedł w nią mocno, nie wyciągając palca. Napierał na jej rozgrzaną cipkę, drugą ręką trzymając za szyję. Wchodził w nią tak mocno i szybko, że musiała przytrzymać się metalowego oparcia łóżka, aby z niego nie spaść, ale właśnie taki seks uwielbiała – szybki, ostry, bez żadnych zahamowań! Brakowało jej tego – ostatnio obydwoje z Pawłem byli zmęczeni, zbyt pochłonięci swoimi zawodowymi obowiązkami – a dzisiejszy stosunek uzmysłowił jej, jak bardzo!
Rytmiczne, zdecydowane ruchy mężczyzny sprawiały, że miała ochotę na więcej i więcej. Już się nie powstrzymywała. Krzyczała głośno z każdym mocniejszym pchnięciem dominującego nad nią „włamywacza”. Wtulił się w nią, dochodząc. Zapach ich spoconych, rozgrzanych ciał działał na niego intensywniej i bardziej niż niejeden afrodyzjak z sex shopu. Ba! Lepiej niż niejedna tabletka viagry! Co prawda, mając w łóżku tak gorącą kobietę, jak Alicja, nie potrzebował ani viagry, ani innych pobudzaczy, ale porównanie było jak najbardziej trafne.
Przy niej miał erekcję właściwie przez cały czas. Wystarczyło, że tylko o niej pomyślał, i już był gotowy.
Teraz kochał się z nią raz po raz, a jego kutas wciąż sterczał, wciąż mu jej brakowało, wciąż czuł niedosyt. „Opłaciło się czekać na takie widoki!” – powiedział do siebie w myślach, z trudem powstrzymując się przed szczytowaniem.
Dosiadła go, poruszając zmysłowo biodrami. Jej kształtne piersi to obijały się o siebie, to podskakiwały podniecająco. Ujął je i przyciągnął do siebie, obejmując ustami. Łapczywie ssał sutki, lizał brodawki, ale gdy oblała go fala podniecenia, musiał przestać. Nie był w stanie skupić się już na niczym innym. Mocno ściskając w dłoniach jej piersi, eksplodował z taką mocą, że wypływające z niego soki poczuł nie tylko w jej dziurce, ale i na swoich ogolonych jądrach.
– To najlepszy seks w moim życiu – szepnął, gdy zmęczeni leżeli obok siebie. Czułym gestem odgarnął włosy z jej twarzy.
– Jednak nie pojechałeś do Warszawy? – Uśmiechnęła się, patrząc na niego łobuzersko. Była wyczerpana, ale szczęśliwa.
– Nie. Nocowałem u Rafała. Wszystko sobie dokładnie obmyśliłem. Bardzo dokładnie – dodał ze śmiechem. – Miałem gotowy scenariusz na każdą ewentualność. Chciałem, żebyś poczuła się osaczona, a jednocześnie zaintrygowana. Pamiętasz, gdy opowiadaliśmy o swoich fantazjach seksualnych?
Skinęła głową na znak, że pamięta.
– Wspomniałaś wtedy, że marzy ci się seks z nieznajomym, ale żeby w efekcie okazało się, że to ja…
Parsknęła śmiechem.
– Co cię tak rozbawiło? Zgrywałaś się wtedy ze mnie? Nie mówiłaś poważnie? – Zmartwił się, pocierając kciukiem klatkę piersiową.
Pogłaskała go po policzku.
– Nie, tylko… – Zawahała się. – Tylko myślałam, że mnie zdradzasz – przyznała ze wstydem. – I że ten służbowy wyjazd do Warszawy jest tylko pretekstem do spotkania z potencjalną kochanką.
Na twarzy Pawła odmalowało się tak prawdziwe, autentyczne zdziwienie, tak że w jednej chwili poczuła się jak idiotka. Ależ była głupia!
– Ja?! Ciebie?! A niby dlaczego miałbym to robić? Mam zajebistą kobietę u swego boku, ani mi w głowie zdrady. Zresztą po pewnym czasie wszystkie stajecie się takie same, czyli zołzowate. Dziękuję, już wolę taką, którą znam i która mnie zna od przysłowiowej podszewki – Zrobił niewinną minkę.
Sięgnęła po leżącego za głową jaśka i zamachnęła się na męża.
– A ja tu umierałam z zazdrości! I niepewności! Byłam pewna, że już ci się znudziłam! Że masz kogoś w tej Warszawie! Jesteś okrutny! Bez serca! Oczami wyobraźni już cię pakowałam i wystawiałam za drzwi!
– Sama tego chciałaś. Spełniłem twoją fantazję. – Spojrzał na nią lubieżnie. – Ale dopiero się rozkręcam – dodał, zsuwając rękę niżej.
Jęknęła pod wpływem dotyku. Rozchyliła nogi, pozwalając mu wejść głębiej. Poruszał w niej palcami, jednocześnie kciukiem stymulując łechtaczkę.
– Poliż mnie – wydusiła z siebie. Pocałował ją w usta.
– Zaraz przyjdę. – Mrugnął do niej, wstając z łóżka. Wyszedł do kuchni. Słyszała dźwięk otwieranej lodówki. Gdyby nie to, że poznała go w tych ciemnościach po zapachu i głosie, teraz snułaby wizje ćwiartowania jej osobistych zwłok i upychania w zamrażalniku! Na samą myśl wybuchła śmiechem. Tak, stanowczo zbyt dużo kryminałów.
Gdy wrócił, przeżuwając coś w buzi, aż usiadła z wrażenia na łóżku. Nie poznawała swojego męża. W ciągu kilku godzin wpadł na tyle pomysłów, że dla odmiany on naoglądał się raczej za dużo filmów pornograficznych! Jednak skłamałaby, gdyby stwierdziła, że jej się to nie podoba – tym bardziej że właśnie wypluł kostkę lodu i zimnym językiem delikatnie dotknął jej magicznego guziczka. Zadrżała tak, jakby właśnie przez jej ciało przeszedł prąd. Co za nieziemskie doznania! Długo nie musiał jej pieścić – doszła prawie od razu, a z jej gardła wydobył się głośny krzyk.
– O, tak, maleńka, taką uwielbiam cię najbardziej! – odezwał się. Położył ją na boku i wszedł w nią gwałtownie. Najpierw poruszał się w cipce, by po chwili wyjąć swój miecz i wślizgnąć się w jej seksowny tyłeczek. Była już tak mokra i podniecona, że wszedł bez trudu. Jęknął. Było mu naprawdę kurewsko dobrze! Mógłby się z nią kochać przez cały czas.
Również Alicja poczuła zupełnie odmienne doznania, intensywniejsze. Wiedziała, że zaraz obydwoje eksplodują. Ten orgazm różnił się od pozostałych. To był prawdziwy kosmos!
– Nie przestawaj! Nie przestawaj! – wrzeszczała w euforii, wtulając się w poduszkę.
Dłużej nie potrafił się powstrzymywać. Trysnął w jej tylną dziurkę, krzycząc z podniecenia. Opadł na poduszki i mocno wtulił się w żonę. Nie wyszedł z niej. Chciał wciąż czuć jej bliskość.
– Kocham cię, moja piękna.
– Ja ciebie też kocham, mój przystojny włamywaczu. – Uśmiechnęła się, choć z racji tego, iż leżał wtulony w jej plecy, nie mógł tego widzieć.
– Spełniłem tylko twoją fantazję – powtórzył, powoli odpływając do krainy snów. – Podobało ci się?
– Bardzo, kochanie, bardzo mi się podobało. I cieszę się, że spełniłeś ją ze mną, a nie z jakąś lafiryndą z Warszawy – dodała, ale już nie słyszał. Zasnął twardym snem, wciąż trzymając ją mocno w objęciach.
Z jednej strony okazała się totalną idiotką, wątpiąc choć przez chwilę w miłość, a przede wszystkim wierność swojego ukochanego. Taki seks ma się tylko wtedy, gdy uczucie jest obopólne i szczere. Z drugiej jednak strony opłaciło jej się zadręczać tymi absurdalnymi myślami. To, co przeżyła tego dnia z Pawłem, było totalnym szaleństwem!
„Dobrze, że jutro sobota” – pomyślała, zasypiając. „Przynajmniej będę mogła liczyć na powtórkę. A może tym razem to ja zabawię się z nim i zostanę jego osobistą włamywaczką?” Uśmiechnęła się do swoich myśli.
Zasnęła mocnym snem, spełniona i szczęśliwa. A rano obudził ją zapach kawy podanej przez męża. Na głowie zamiast kaptura miał czarną kominiarkę.
– Powtórka…? – zawiesił głos w oczekiwaniu na jej reakcję.
Roześmiała się i jednym susem znalazła przy nim. Zamknął oczy, gdy poczuł jej język błądzący po jego nabrzmiałym już penisie.
Jego Alicja. Jego ukochana żona. Odłożył filiżankę na nocną szafkę, poddając się pieszczotom swojej kobiety.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.