Summer kiss - Iwona Feldmann - ebook + audiobook

Summer kiss ebook i audiobook

Feldmann Iwona

4,2

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

OPIS WYDAWCY

Henry Cranston, gwiazda i najlepszy zawodnik ligowych boisk piłkarskich, postanawia jechać na zgrupowanie jako pomocnik trenera. Liczy na to, że spotka tam swoją przyjaciółkę i dawną sąsiadkę, Melody.

Dziewczyna jest przeszczęśliwa, że spędzi kilka dni w towarzystwie Henry’ego. Nie wie tylko, że po powrocie zmieni się całe jej życie na dobre lub na złe.

Krótkie opowiadanie +18

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 54

Rok wydania: 2023

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 13 min

Rok wydania: 2023

Lektor: Małgorzata Gołota

Oceny
4,2 (33 oceny)
20
6
2
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Molly2202

Nie oderwiesz się od lektury

Ciekawa
00
FascynacjaKsiazkami

Nie oderwiesz się od lektury

Historia od której się nie oderwiesz Polecam
00
MariolaAndrzejczak

Nie oderwiesz się od lektury

😉😄
00
ewitka66

Dobrze spędzony czas

fajna historia polecam
00
Marchewka1980

Dobrze spędzony czas

Przyjemne lekkie krótkie
00

Popularność




IWONA FELDMANN

Summer

kiss

Krople czasu 2023

@ Iwona Feldmann „Summer kiss”

@ Krople Czasu Studio Wydawnicze, Tarnowskie Góry 2023

Redakcja: Elżbieta Pawlik

Korekta: Magdalena Szponar

Skład i łamanie: Malwina Fidyk

Projekt logo: Projektownia Justyna Fałek

Okładka: www.canva.pl IIF

ISBN 978-83-67572-32-3

Wydanie I

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Materiał ten jest chroniony prawem autorskim.

Opowiadanie ani jego części nie mogą być przedrukowywane ani w żaden inny sposób powielane lub odczytywane w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody autora.

Wydawca: Krople Czasu Studio Wydawnicze Kontakt: [email protected] Znajdź stronę autorki na Facebooku lub napisz na: [email protected] www.sklepiwonafeldmann.pl

SUMMER KISS

Henry

Początek kwietnia

– Oszalałaś?! Co cię, do cholery, ugryzło?! – warknąłem na Lauren. Podszedłem bliżej, wpatrując się z zacięciem w jej duże, brązowe oczy.

– Nie pojadę do twoich rodziców! – powtórzyła. – Już ci o tym mówiłam, tylko że ty mnie w ogóle nie słuchasz!

– Do kurwy, myślałem, że żartujesz, a ty tak na serio?!

– Właśnie tak…

Wszystko we mnie zawrzało. Mieliśmy plany, ja miałem… Umówiliśmy się już dawno, że Boże Narodzenie spędzamy u jej rodziców, a Wielkanoc u moich. Taki był podział i tak znowu miało być, po raz trzeci, a ona właśnie wszystko rujnowała.

Poprosiłem mamę, aby zrobiła coś wyjątkowego na kolację powitalną, sam też zamówiłem parę rzeczy, aby czekały już na nas w domu, i chciałem się jej oświadczyć. Znaliśmy się pięć lat, prawie trzy lata mieszkaliśmy razem i teraz, gdy podpisałem kontrakt z najlepszym zespołem piłkarskim świata, chciałem, aby wyjechała tam ze mną jako moja żona. Nie wiem, co ją ugryzło. Przecież było nam razem dobrze. Byliśmy idealną parą! Świat leżał u naszych stóp.

– Niby dlaczego? – zapytałem. – Tylko nie tłumacz mi się pracą, nie przyjmę takiej wymówki. Są święta.

Zacisnęła usta i zmarszczyła starannie wypielęgnowane brwi.

– Celowo zgodziłam się na ten wywiad. W święta jest najwyższa oglądalność.

– Nie wierzę…

– To uwierz! – rzuciła ze złością.

– Masz już teraz taką pozycję, że zgodziliby się na każdy inny termin.

Od roku kariera Lauren rozwijała się błyskawicznie. Była najlepszą influencerką od spraw mody, a jej program bił w telewizji rekordy oglądalności. Nasze zdjęcia znajdowały się wszędzie, kontrakty reklamowe sypały się nam jak z rękawa, a liczba polubień na naszych stronach dodatkowo przynosiła nam niezłe dochody. A gdy razem wychodziliśmy na miasto, otaczał nas tłumek fanów i agresywnych fotoreporterów.

– Odpowiedz mi, do cholery! – podniosłem na nią głos.

– Wolę świąteczny wywiad niż to twoje rodzinne spotkanie…

To trochę zabolało.

– Ja nie narzekam, gdy jadę do twoich rodziców, chociaż nudzę się nieziemsko.

Zaśmiała się.

– Tak, ale tam nie ma moich byłych facetów i możemy spokojnie odpocząć.

– O co ci, do kurwy, chodzi? – zapytałem, bo nie miałem pojęcia, do czego pije.

– Jak to o co?! – obruszyła się. – O Melody! Słodką, małą Melody, która szczerzy się na twój widok i zawraca nam głowę. Jeśli ma tam być, a oczywiście, że będzie, to wolę nie jechać.

Zaniemówiłem.

To chyba był jakiś zły sen.

– Chodzi ci o Melody? – Musiałem się upewnić.

– Nie zniosę jej, rozumiesz?! – zirytowała się.

– Ale Melody to moja sąsiadka. Przyjaciółka z dzieciństwa…

– Mała kurewka, która od razu by się na ciebie rzuciła, gdyby mnie tam nie było.

– Lauren! – krzyknąłem. – Hamuj się!

– A widzisz, jak jej bronisz?!

– Każdego bym bronił, gdybym usłyszał takie słowa.

– To udowodnij, że nie zależy ci na niej, i odwołaj święta u twoich rodziców! – zażądała, podpierając się rękami pod boki.

Teraz to ja się zaśmiałem.

– Nie ma takiej opcji. Już obiecałem, że przyjadę.

– Jedziesz do niej.

– W żadnym wypadku.

– Właśnie tak…!

– Jadę do rodziców!

– Do niej!

– To moja przyjaciółka!

– A ja kim jestem?

Chciałem odpowiedzieć, że przyszłą żoną, ale słowa uwięzły mi w gardle. Może powinienem jeszcze raz zastanowić się nad swoim życiem i nad tym, w co się pcham.

– Kurwa, to siedź sobie sama przez te święta, ja jadę do rodziny.

– Chyba do tej przyjaciółeczki! – syknęła kąśliwie.

Tego było za wiele. Myślałem o rodzinie, której nie widziałem od roku, ale skoro Lauren okazała się taka zadziorna, szybko rzuciłem:

– Do niej też!

– Henry…? – Słowa zamarły jej na ustach.

Widziałem, że w tej chwili oboje byliśmy przerażeni tym, co się dzieje. Przez moment patrzyliśmy sobie w oczy, jakby wszystko było oczywiste. Liczyłem się z tym, że gdy teraz wyjdę, ciężko nam będzie do siebie wrócić, a pierścionek, który kupiłem, stanie się bezużyteczny. Pytanie brzmiało: czy jestem w stanie wyrzec się spotkań rodzinnych dla mojej dziewczyny, bo nie lubiła tam jeździć?

Zabrałem swoją spakowaną już torbę i wyszedłem. Na lotnisku złapałem jakiś wcześniejszy lot do Waszyngtonu i po ponad ośmiu godzinach podróży przekroczyłem próg domu rodziców. Zmartwienia, które mnie przytłoczyły, od razu odleciały. Wpadłem w ramiona mamy, braci i ojca. Był też wuj Rudolf i śliczna Melody. Nie widziałem jej od roku i musiałem przyznać, że ta mała brunetka o niebieskich oczach bardzo wydoroślała. Uśmiechnęła się, a gdy na powitanie przytuliła się do mnie, od razu wiedziałem, że dom i przyjaciele są mi potrzebni i że muszę mieć w życiu miejsce, do którego mogę wracać z wielkiego świata.

– Co was tu wszystkich przygnało? – zapytałem, gdy tylko harmider radości i powitań trochę się uspokoił, a łzy szczęścia na twarzy mojej mamy obeschły.

– Właśnie wpadliśmy na szalony pomysł – wyjaśnił wuj Rudolf.

Z zainteresowaniem uniosłem brwi.

– Co to takiego?

– Rudolf zabiera swoich chłopaków na zgrupowanie do Savannah – oświadczył mój ojciec.

– I? – dopytałem. Nie widziałem w tym nic nadzwyczajnego, bo co roku tam jeździli. Najlepsi młodzi piłkarze w USA. To z nich tworzyło się kadrę i to oni podpisywali potem intratne kontrakty, bo biły się o nich najlepsze zespoły.

– Zaproponowałem – zaczął wuj – że Melody też może z nami pojechać i zabrać swoje koleżanki.

Spojrzałem na przyjaciółkę. Stała przy mojej mamie, uśmiechała się i była bardzo szczęśliwa, a gdy zerknęła na mnie, od razu wyjaśniła:

– To jakieś dwadzieścia, trzydzieści osób… Pierwszy rok studiów, moje podopieczne. Będzie niezła zabawa.

– Już się boję, co z tego wyniknie – rzuciła mama i machnęła niedbale ręką.

– Będzie niezła jazda – dodał mój młodszy brat. – Też bym chętnie pojechał.

– To może i ja pojadę – rzuciłem nagle. W ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Po prostu chciałem tam z nimi być. Dlaczego mieliby się bawić beze mnie?

Od razu wszyscy się podjarali i rozgorzała wielka, entuzjastyczna pogawędka. Ponad głowami zgromadzonych odnalazłem wzrokiem Melody. Uniosła jedną brew, jakby pytała, czy to prawda i czy pojadę? Skinąłem jej na potwierdzenie głową, a ona uśmiechnęła się tak, że moje serce zabiło mocniej. Jak mógłbym się wyrzec rodziny i widoku tego zajebistego uśmiechu? Zrobię wszystko, co konieczne, aby być tam z nią… i ze wszystkimi innymi.

Melody

Koniec czerwca

Gdy Henry Cranston wszedł do restauracji hotelowej, na jego widok od razu zrobiło mi się lepiej. Ogarnął spojrzeniem salę i wyłapał moje spojrzenie. Uśmiechnął się, a ja musiałam przyznać, że uwielbiałam ten jego uśmiech. Wodziłam za nim wzrokiem, gdy nakładał sobie przy szwedzkim stole śniadanie, i musiałam przyznać, że był niesamowicie przystojny. Wysoki – ledwo sięgałam jego brody – z ciemną zmierzwioną czupryną i doskonałą sylwetką prezentował się cudownie. Zresztą było widać, jak wszystkie dziewczyny się za nim oglądają, a gdy szedł przez salę, pozdrawiały go i zaczepiały. Gdyby chciał, mógłby mieć każdą. Był sławnym piłkarzem, gwiazdą mediów społecznościowych, a jego życiem prywatnym pasjonowało się teraz pół Ameryki. Dla mnie jednak był przyjacielem z dawnych lat i cieszyłam się każdą chwilą, którą spędzałam z nim tutaj, na tej wycieczce do Savannah, ponieważ na co dzień widywaliśmy się sporadycznie, na krótko, gdy raz lub dwa razy w roku odwiedzał swoich rodziców.

– Cześć, maluchu! – pozdrowił mnie, stawiając talerz ze śniadaniem na stoliku. Pochylił się i ucałował mnie w policzek na dzień dobry, po czym usiadł obok.