Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 34
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Autor: Iwona Feldmann
Tytuł: Szaleństwo ciał
Seria: Gorące chwile
Redakcja: Elżbieta Pawlik
Korekta: Elżbieta Pawlik
Skład i łamanie: Iwona Imiołek-Fidyk
Okładka: Iwona Imiołek-Fidyk
ISBN
978-83-67572-03-3 - pdf
978-83-67572-04-0 - epub
978-83-67572-05-7 - mobi
Wydawca: Krople Czasu Studio Wydawnicze
Kontakt: [email protected]
www.sklepiwonafeldmann.pl
Szaleństwo ciał
Luksemburg, początek marca
Hard Holldgner wszedł do luksemburskiej siedziby rodzinnej firmy, wiedząc doskonale, że nie wezwano go tutaj w celach towarzyskich. Nawet nie chodziło o sprawy rodzinne. Nie zaliczano go przecież do rodziny. Płynęła w nim tylko połowa krwi Armettich. To było zdecydowanie zbyt mało, aby uznali go za wnuka, syna i członka tej rodziny. Jednak dzięki temu Hard mógł prowadzić życie takie, jakie chciał, i nie musiał podporządkowywać się rodzinie. Tylko czasami chcieli coś od niego, a on decydował się na te wyzwania, aby im udowodnić, że jest najlepszy, a oni są bez niego bezradni. Traktowali go jak zwykłego pracownika, chociaż nim nie był. Miał szczególne predyspozycje, które sobie cenili i pewnie mu zazdrościli. Nigdy jednak nie przyznali się do tego, że go potrzebują.
Nie miał złudzeń. Do wykonania była jakaś czarna robota, a oni nie chcieli być z tym kojarzeni. Gdyby to było coś dobrego, pewnie zaprosiliby go do rezydencji pod miastem, a nie tu, do tego nowoczesnego centrum, z którego zarządzali całą europejską częścią firmy. Europejską? Stąd rządzili całym światowym koncernem.
Była to jego szósta taka wizyta, ale pierwsza w tym nowym, szklanym budynku, który niedawno wybudowali. Wszedł do środka i rozejrzał się. Wewnętrzna przestrzeń, która tu powstała wprost powalała swym ogromem i rozmachem. Przez nieskończone szklane powierzchnie wszystko było doświetlone i przyjemne, mimo że na zewnątrz świeciło tylko niepewne, marcowe słońce.
Przeszedł do recepcji i zameldował się, podając umówione, fałszywe nazwisko. Recepcjonistka, wpatrując się w niego jak w obrazek, ocknęła się dopiero po chwili.
– Tak, już sprawdzam… – powiedziała.
Przez chwilę szukała czegoś w komputerze.
– Oczywiście, wszystko się zgadza. Prezes już na pana czeka. – Uśmiechnęła się uroczo.
Hard pomyślał, że jest bardzo ładna i wygląda cholernie niewinnie. Mógłby ją mieć, skosztować tej niewinności i wiele ją nauczyć. Była jednak tak delikatna, że na pewno nie dałaby sobie z nim rady w łóżku. Pewnie zniszczyłby na zawsze jej niewinność. Uśmiechnął się do swoich kosmatych myśli, gdy przygotowywała dla niego wejściówkę i stwierdził, że nie może jej tego zrobić.
Tymczasem dziewczyna podeszła do niego i podała mu identyfikator dla gości. Uśmiechnął się. Pewnie dla innych nie była taka uprzejma, a dla niego wyszła zza swego kontuaru, aby mógł ją ocenić. I ocenił ją swoim bystrym, przenikliwym wzrokiem. Spodobał mu się ten kontrast pomiędzy jej niesamowicie wąską talią a biodrami. Nawet piersi miała niczego sobie i gdyby zabrał ją do łóżka, wiedziałby co można robić z takimi półkulami. W międzyczasie młoda kobieta przysunęła się bliżej i chciała przypiąć plakietkę do jego płaszcza. Zabrał ją jednak wprawnie z jej rąk.
– Dziękuję, poradzę sobie – odparł. Mógł jej na to pozwolić, ale nie chciał aż tak bardzo mieszać jej w głowie. – Dokąd mam iść? – dopytał tylko.
– Ostatnią windą po lewej stronie na piętro zarządu – powiedziała zakłopotana i wskazała mu windy, które były do jego dyspozycji. – Tam będzie już na pana ktoś czekał.
Podziękował jej i ruszył.
– Panie Torin! – usłyszał jeszcze głos recepcjonistki.
Tak, to było to jego fałszywe nazwisko, więc powinien się odwrócić i zapytać o co chodzi. Zrobił to i spojrzał znów na młodą, śliczną kobietę. Na jej twarzy malowała się niepewność.
– Słucham, Medelin? – zwrócił się do niej po imieniu, które odczytał wcześniej z plakietki.
Uśmiechnęła się zaskoczona.
– Mam… mam wolne po pracy, gdyby chciał pan spędzić wieczór w miłym towarzystwie.
Więc już zdążył jej zamieszać w głowie? Właśnie tego się spodziewał. Kobiety nie były ślepe i właśnie tak na niego reagowały. Same pchały się w jego ramiona.
Podszedł bliżej.
– Mógłbym, ale taka piękna kobieta powinna znaleźć sobie kogoś milszego niż ja.
Rozchyliła usta, chcąc coś powiedzieć, ale wszedł jej w słowo:
– Mógłbym wziąć zbyt wiele.
Zaskoczona spojrzała na niego.
– Nie jestem taka niewinna, wiele potrafię…
Patrzył na nią z niedowierzaniem. Czy faktycznie tak było? A może mógłby spróbować i czegoś ją nauczyć? Już dawno nie miał niedoświadczonej partnerki.
– Dobrze – zgodził się. – O dziewiętnastej w lobby Hotelu Forb. Najpierw kolacja, a potem zobaczymy na co będziesz miała ochotę.