Szwecja. Przewodnik nieturystyczny - Opracowanie zbiorowe - darmowy ebook

Szwecja. Przewodnik nieturystyczny ebook

Opracowanie zbiorowe

3,9

Opis

Sauna, Ikea, ABBA i państwo opiekuńcze. I jeszcze mroczny Szekspir kina – Ingmar Bergman. Socjal jak w dobrym socjalizmie, zarobki jak... nie wiadomo gdzie. A poza tym lasy i jeziora, zimno, ciemno, wolny seks i drogi alkohol. Słowo „Szwecja” niesie mnóstwo skojarzeń i stereotypów, ale w Polsce wciąż wiemy o tym kraju mało. Skandynawski dobrobyt wydaje nam się tworem z innej planety – pociągającym, lecz nie do zdobycia.

Czy Szwecja to raj na ziemi? Od kilku dziesięcioleci model szwedzki stanowi wyzwanie, zagadkę, wzór do naśladowania – dla niektórych też źródło strachu przed „nowym totalitaryzmem”. Dlaczego państwo o wysokich podatkach ma jedną z najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata? Czy szwedzkie kobiety rzeczywiście są równouprawnione? Dlaczego liberalne społeczeństwo ma narodowy Kościół? Czy wszyscy Szwedzi mają lewicowe poglądy? Czy sprzedaż alkoholu „na kartki” to już totalitaryzm czy tylko racjonalna kontrola społeczna? Do czego potrzeba biurokratom społeczeństwa obywatelskiego? I po co to małe państwo wydaje taki majątek na pomoc reszcie świata?

W Przewodniku nieturystycznym pokazujemy model szwedzki jako spójną całość. Piórem autorek i autorów Krytyki Politycznej, ekspertów polskich i szwedzkich (w tym zmarłego niedawno Stiega Larssona) rozważamy, co przyniósł on Szwedom i czy pragną go nadal. I wreszcie – czy to dobry pomysł na urządzenie świata, Europy, Polski? O Japonii zapomnieliśmy, Irlandia zbankrutowała, a może da się zbudować nad Wisłą drugą Szwecję?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 428

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (23 oceny)
6
11
4
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MagdalenaLukas

Z braku laku…

takiese
00

Popularność




Szwe­cja. Prze­wod­nik nie­tu­ry­stycz­ny

War­sza­wa 2010

Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Kry­ty­ki Po­li­tycz­nej, 2010

Wy­da­nie I

ISBN 978–83–61006–88–6

Pro­jekt gra­ficz­ny i ła­ma­nie: xdr

Pro­jekt okład­ki: Two­ży­wo

Re­dak­cja me­ry­to­rycz­na i wy­bór tek­stów: Ze­spół KP

Ko­rek­ta: Anna Si­do­rek

Wy­daw­nic­two Kry­ty­ki Po­li­tycz­nej

ul. Nowy Świat 63

00–042 War­sza­wa

www.kry­ty­ka­po­li­tycz­na.pl

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

WSTĘP

Kraj-raj?

Kin­ga Du­nin

Mó­wiąc o szwedz­kim mo­de­lu pań­stwa, za­zwy­czaj mamy na my­śli względ­ną rów­ność eko­no­micz­ną i roz­ma­ite spo­łecz­ne roz­wią­za­nia, któ­re jej słu­żą – wy­so­kie po­dat­ki, roz­bu­do­wa­ne pań­stwo opie­kuń­cze, po­tęż­ne związ­ki za­wo­do­we, za­bez­pie­cze­nia so­cjal­ne od ko­ły­ski po grób. Wśród po­zy­tyw­nych sko­ja­rzeń znaj­du­je się też bo­gac­two, roz­wój, wol­ność oby­cza­jo­wa. Zda­niem wie­lu, pod tym ostat­nim wzglę­dem Szwe­dzi wy­prze­dzi­li nie­mal wszyst­kie spo­łe­czeń­stwa Za­cho­du – trud­no dziś w to uwie­rzyć, ale fil­my In­g­ma­ra Berg­ma­na w la­tach 50. po­ka­zy­wa­no m.in. w ame­ry­kań­skich… ki­nach sa­mo­cho­do­wych. I nie były to dys­ku­syj­ne klu­by fil­mo­we dla zmo­to­ry­zo­wa­nych. Mit „sek­su­al­ne­go wy­zwo­le­nia” przez wie­le lat do­mi­no­wał w wy­obra­że­niach na te­mat tego kra­ju. Dla jed­nych sta­no­wi­ło to po­wód do za­zdro­ści, dla in­nych nie­zdro­wej eks­cy­ta­cji lub zgor­sze­nia, rzad­ko jed­nak do po­głę­bio­nej re­flek­sji do­ty­czą­cej pod­staw ak­sjo­lo­gicz­nych.

Szwe­cja. Prze­wod­nik nie­tu­ry­stycz­ny po­zwo­li czy­tel­ni­kom do­wie­dzieć się i spraw­dzić, jak da­le­ce sama Szwe­cja re­ali­zu­je swój mo­del, a zwłasz­cza le­żą­ce u jego źró­deł war­to­ści. Po­zwo­li też od­po­wie­dzieć na py­ta­nie, ile jest praw­dy w obie­go­wej te­zie, że mo­del szwedz­ki zban­kru­to­wał i moż­na już mó­wić o nim je­dy­nie w cza­sie prze­szłym. Po­gląd ten roz­po­wszech­nio­ny jest szcze­gól­nie w na­szym kra­ju – już od po­cząt­ku trans­for­ma­cji ustro­jo­wej mo­gli­śmy usły­szeć od licz­nych au­to­ry­te­tów, że po­mysł na­śla­do­wa­nia mo­de­lu szwedz­kie­go to nie tyl­ko baj­ko­wa uto­pia, ale wręcz pro­sta dro­ga do sa­mo­bój­stwa. Szwedz­ka go­spo­dar­ka mia­ła się bo­wiem ry­chło za­ła­mać pod cię­ża­rem roz­ro­śnię­tej biu­ro­kra­cji, a skan­dy­naw­ski mo­del – odejść w nie­byt, uwal­nia­jąc wresz­cie stłam­szo­ną po­noć ini­cja­ty­wę pry­wat­ną. Co mia­ło z ko­lei do­wieść, że w do­bie glo­ba­li­za­cji żad­ne „so­cja­li­stycz­ne eks­pe­ry­men­ty” nie mają szans po­wo­dze­nia. Mi­nę­ło pra­wie dwa­dzie­ścia lat, pań­stwo so­cjal­ne – po­mi­mo wie­lu zmian – wciąż trwa, a Szwe­dzi ani nie wpro­wa­dzi­li po­dat­ku li­nio­we­go, ani nie umie­ra­ją z gło­du.

Stwier­dze­nie, że w Szwe­cji żyje się le­piej niż w Pol­sce, na pew­no nie koń­czy dys­ku­sji o wa­dach i za­le­tach tego mo­de­lu czy o sen­sow­no­ści po­wo­ły­wa­nia się na nie­go w na­szym kra­ju, do­brze jed­nak, żeby roz­wa­ża­nia te do­ty­czy­ły rze­czy­wi­sto­ści i fak­tów, a nie je­dy­nie wy­obra­żeń. Fak­ty mają jed­nak ta­kie ob­li­cze, ja­kie chce­my zo­ba­czyć. Dla le­wi­co­wych kry­ty­ków Szwe­cja nie speł­nia wie­lu z daw­nych obiet­nic – osła­bia za­bez­pie­cze­nia so­cjal­ne, nie do koń­ca po­ra­dzi­ła so­bie z rów­no­ścią ko­biet i nie za­wsze ra­dzi so­bie z pro­ble­mem emi­gran­tów. Ule­gła tym sa­mym ten­den­cjom neo­li­be­ral­nym, za­cho­wa­ła – w zmie­nio­nej, choć od­świe­żo­nej for­mie – kon­ser­wa­tyw­ne ją­dro spo­łecz­ne­go po­rząd­ku i hie­rar­chii, we­wnętrz­ną so­li­dar­ność oku­pi­ła za­mknię­ciem i wy­klu­cze­niem ra­dy­kal­nej in­no­ści, kse­no­fo­bią i ra­si­zmem. Pra­wi­co­wi kry­ty­cy uzna­ją z ko­lei, że wszel­kie kło­po­ty są świa­dec­twem upad­ku sys­te­mu, któ­ry im­ma­nent­nie ska­żo­ny był nie­ra­cjo­nal­no­ścią, bo­wiem do­sko­na­le ra­cjo­nal­ny jest je­dy­nie wol­ny ry­nek. Biu­ro­kra­cja, mó­wią, jest nie tyl­ko nie­wy­dol­na i nie­efek­tyw­na, nie tyl­ko tłam­si przed­się­bior­czość, ale pro­wa­dzi do po­wszech­ne­go znie­wo­le­nia. Szwe­cja­lizm, jak to kie­dyś uję­li au­to­rzy „Fron­dy”, to pro­jekt nie­mal to­ta­li­tar­ny – pań­stwo to na­rzę­dzie wszech­obec­nej kon­tro­li, któ­rej ce­lem jest pod­po­rząd­ko­wa­nie ca­łe­go ży­cia, zwłasz­cza pry­wat­ne­go, ide­olo­gii le­wi­co­we­go li­be­ra­li­zmu. Re­ali­ści na­to­miast wska­żą na pro­ce­sy za­cho­dzą­ce w glo­bal­nym świe­cie, z któ­ry­mi sys­tem szwedz­ki musi się li­czyć. Ich ar­gu­men­ty ro­dzą py­ta­nie: czy so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne pań­stwo opie­kuń­cze moż­na zbu­do­wać w tyl­ko jed­nym lub kil­ku kra­jach, czy jego funk­cjo­no­wa­nie uza­leż­nio­ne jest od oto­cze­nia? A je­śli tak, to w ja­kim za­kre­sie? Cho­dzi nie tyl­ko o po­wszech­ny „wy­ścig do dołu” i glo­bal­ną wal­kę in­nych państw o za­trzy­ma­nie ka­pi­ta­łu – przez cię­cia po­dat­ków i kosz­tów pra­cy. Tu jesz­cze od bie­dy moż­na po­wal­czyć – Skan­dy­na­wo­wie bro­nią się wy­daj­no­ścią i in­no­wa­cyj­no­ścią w go­spo­dar­ce. Kwe­stią klu­czo­wą – rów­nież dla le­wi­cy – jest to, czy mo­del pań­stwa do­bro­by­tu fak­tycz­nie jest „sa­mo­wy­star­czal­ny”, czy może opie­ra się na wy­pchnię­ciu jego kosz­tów na ze­wnątrz. Po­dob­nie jak eks­por­tu­je się na ze­wnątrz klien­tów pro­sty­tu­tek. Mó­wiąc krót­ko: czy ludz­ka twarz „ka­pi­ta­li­zmu Ikei” jest moż­li­wa np. bez wy­zy­sku pra­cow­ni­ków w fa­bry­kach Trze­cie­go Świa­ta? Czy za­kaz ko­rzy­sta­nia z usług pro­sty­tu­tek nie za­peł­nia je­dy­nie pro­mów do Pol­ski? Czy za­tem mo­del szwedz­ki daje się po­my­śleć w ska­li glo­bal­nej, czy może z de­fi­ni­cji ogra­ni­czo­ny jest do nie­wiel­kiej wy­sep­ki?

Ko­lej­na kwe­stia to py­ta­nie o wa­run­ki spo­łecz­no-kul­tu­ro­we, któ­re mu­szą być speł­nio­ne, aby mo­del taki mógł funk­cjo­no­wać. Czy „baza” szwedz­kie­go we­lfa­re sta­te może za­ist­nieć bez kul­tu­ro­wej „nad­bu­do­wy” ega­li­ta­ry­zmu, pro­te­stanc­kie­go eto­su pra­cy? Co jest pierw­sze – jaj­ko czy kura? Czy wy­star­czy wpro­wa­dzić po­dob­ne roz­wią­za­nia praw­ne i in­sty­tu­cjo­nal­ne, czy wy­ma­ga to prze­mo­de­lo­wa­nia wspól­no­ty, któ­rej one do­ty­czą? I czy ona w ogó­le da się mo­de­lo­wać? Szwedz­ki fol­khem­met (dom ludu) jest wspól­no­tą two­rzo­ną na sze­ro­kich pod­sta­wach, znacz­nie bar­dziej otwar­tą niż, po­wiedz­my, „na­ród pol­ski”, ale tak­że nie­oby­wa­ją­cą się bez wy­klu­czeń i sil­nej kon­tro­li spo­łecz­nej. Nie­któ­rzy twier­dzą wręcz, że Szwe­cja to pań­stwo po­li­cyj­ne w wer­sji user frien­dly. Ale czy li­be­ral­ną róż­no­rod­ność, duży za­kres swo­bód jed­nost­ko­wych dla wszyst­kich i rów­ność da się osią­gnąć bez sil­nej in­ter­wen­cji pań­stwa? In­ter­wen­cji w go­spo­dar­kę, po­rzą­dek pu­blicz­ny, ży­cie pry­wat­ne?

Mamy na­dzie­ję, że na­sza książ­ka nie tyl­ko przy­bli­ży czy­tel­nicz­kom i czy­tel­ni­kom Szwe­cję, ale też sta­nie się im­pul­sem do po­waż­nej de­ba­ty o Pol­sce. Na pew­no bo­wiem nie jest tak, że ży­je­my w naj­lep­szym z moż­li­wych świa­tów.

PAŃSTWO I GOSPODARKA

Model szwedzki ma się dobrze

Ste­ven Sa­xon­berg

Szwe­cja jest ra­czej ma­łym kra­jem z nie­speł­na dzie­wię­cio­mi­lio­no­wą po­pu­la­cją. Osią­gnę­ła jed­nak mię­dzy­na­ro­do­wą sła­wę ze wzglę­du na swo­ją po­li­ty­kę spo­łecz­no-eko­no­micz­ną. Wie­le już na­pi­sa­no o „mo­de­lu szwedz­kim” – jed­ni au­to­rzy go okla­sku­ją, a inni lek­ce­wa­żą. Już w la­tach 30. XX wie­ku je­den z nich chwa­lił Szwe­cję za od­na­le­zie­nie „dro­gi po­śred­niej” mię­dzy fa­szy­zmem i ko­mu­ni­zmem1. Gdy za­gro­że­nie fa­szy­zmem znik­nę­ło, Szwe­cja uzna­wa­na była przez wie­lu za przy­kład kra­ju, któ­ry zna­lazł wart na­śla­do­wa­nia de­mo­kra­tycz­ny kom­pro­mis po­mię­dzy nie­ogra­ni­czo­nym wol­no­ryn­ko­wym ka­pi­ta­li­zmem (z jego spo­łecz­ny­mi bo­lącz­ka­mi) a bez­pie­czeń­stwem so­cjal­nym sta­gna­cyj­nych ko­mu­ni­stycz­nych dyk­ta­tur. Po­nad de­ka­dę przed tym, jak so­cjo­log An­tho­ny Gid­dens spo­pu­la­ry­zo­wał wy­ra­że­nie „trze­cia dro­ga”, szwedz­ki mi­ni­ster fi­nan­sów Kjell-Olof Feldt oświad­czył, że so­cjal­de­mo­kra­ci szwedz­cy roz­wi­ja­ją trze­cią dro­gę, któ­ra jest al­ter­na­ty­wą dla ka­pi­ta­li­zmu i pań­stwo­we­go so­cja­li­zmu.

Mo­del, któ­ry łą­czy efek­tyw­ność ka­pi­ta­li­stycz­nych ryn­ków (uni­ka­jąc ich spo­łecz­nych bo­lą­czek) i utrzy­mu­je bez­pie­czeń­stwo so­cjal­ne re­żi­mów ko­mu­ni­stycz­nych, może się wy­da­wać ide­al­nym roz­wią­za­niem dla tych post­ko­mu­ni­stycz­nych rzą­dów, któ­re oba­wia­ją się, że pry­wa­ty­za­cja i re­struk­tu­ry­za­cja do­pro­wa­dzą do ma­so­we­go bez­ro­bo­cia i ma­so­we­go ubó­stwa.

Za­miast „so­cja­li­zmu z ludz­ką twa­rzą” Du­bče­ka, Szwe­cja pro­po­nu­je „ka­pi­ta­lizm z ludz­ką twa­rzą”. Gdy Szwe­cja we wcze­snych la­tach 70. XX wie­ku znaj­do­wa­ła się u szczy­tu swe­go roz­wo­ju, na­wet jej naj­bar­dziej za­go­rza­li kry­ty­cy przy­zna­wa­li, że „do­sko­na­le” za­rzą­dza swo­ją go­spo­dar­ką2.

Je­że­li więc Szwe­cja tak do­brze ra­dzi­ła so­bie pod wzglę­dem go­spo­dar­czym; je­że­li od­nio­sła suk­ces w ogra­ni­cze­niu ubó­stwa, bez­ro­bo­cia i po­waż­nych nie­rów­no­ści eko­no­micz­nych; je­że­li uda­ło się jej zbu­do­wać no­wo­cze­sną go­spo­dar­kę na­sta­wio­ną na eks­port; je­że­li osią­gnę­ła wię­cej niż inne kra­je na dro­dze ku rów­no­ści ko­biet i męż­czyzn, dla­cze­go kra­je post­ko­mu­ni­stycz­ne nie ob­ra­ły Szwe­cji za wzór? Jed­na z na­su­wa­ją­cych się od­po­wie­dzi mówi, że rzą­dy trans­for­ma­cyj­ne na­po­ty­ka­ły dużo więk­sze ogra­ni­cze­nia fi­nan­so­we w po­rów­na­niu z pań­stwa­mi z do­brze ugrun­to­wa­ną i wła­ści­wie funk­cjo­nu­ją­cą go­spo­dar­ką ryn­ko­wą. Mimo to moż­na było pod­jąć de­ba­tę o tym, cze­go moż­na się na­uczyć na szwedz­kich do­świad­cze­niach i któ­re z roz­wią­zań mo­de­lu szwedz­kie­go mo­gły­by zo­stać za­adap­to­wa­ne do pol­skich wa­run­ków. Nie sta­ło się tak ze wzglę­du na sze­ro­ko roz­po­wszech­nio­ny po­gląd, że mo­del szwedz­ki za­ła­mał się w la­tach 90. XX wie­ku i dla­te­go nie może już słu­żyć za wzór.

Ar­ty­kuł ten za­czy­na się od roz­wa­że­nia tego, czym był w rze­czy­wi­sto­ści mo­del szwedz­ki. Na­stęp­nie opi­su­je nie­któ­re ze zmian szwedz­kiej po­li­ty­ki spo­łecz­nej w celu stwier­dze­nia, czy rze­czy­wi­ście się ona za­ła­ma­ła, czy ra­czej zo­sta­ła zre­for­mo­wa­na. Na ko­niec omó­wio­ne zo­sta­ną przy­czy­ny zmian tej po­li­ty­ki. Czy so­cjal­de­mo­kra­ci za­czę­li wdra­żać zmia­ny ze wzglę­du na to, że sta­ry mo­del prze­stał funk­cjo­no­wać, czy może sta­ło się tak z po­wo­dów ide­olo­gicz­nych – ta­kich jak ro­sną­ca he­ge­mo­nia po­glą­dów li­be­ral­no-ryn­ko­wych? Od­po­wiedź na to py­ta­nie może skło­nić nas do po­now­nej oce­ny mo­de­lu szwedz­kie­go i tego, cze­go moż­na się na­uczyć z jego do­świad­czeń.

Czym był mo­del szwedz­ki?

Róż­ni au­to­rzy pa­trzy­li na ten mo­del z róż­nych per­spek­tyw i w za­leż­no­ści od tego, któ­rą przy­ję­li, pod­kre­śla­li róż­ne aspek­ty po­li­ty­ki spo­łecz­no-eko­no­micz­nej Szwe­cji. Po raz pierw­szy na eks­pe­ry­ment szwedz­ki zwró­cił uwa­gę Ma­rqu­is W. Childs w książ­ce Swe­den in the Mid­dle Way (Szwe­cja: dro­ga po­śred­nia). Książ­ka kon­cen­tru­je się na ru­chu spół­dziel­czo­ści kon­su­menc­kiej, któ­ry słu­ży za przy­kład de­mo­kra­tycz­nej al­ter­na­ty­wy dla ka­pi­ta­li­zmu, ko­mu­ni­zmu i fa­szy­zmu. Wspo­mi­na też jed­nak o współ­pra­cy mię­dzy so­cja­li­sta­mi, ka­pi­ta­li­sta­mi i mo­nar­chią.

Eko­no­mi­ści i hi­sto­ry­cy go­spo­dar­ki pod­kre­śla­li współ­dzia­ła­nie mię­dzy pra­cą i ka­pi­ta­łem, cen­tra­li­za­cję ne­go­cja­cji mię­dzy związ­ka­mi za­wo­do­wy­mi i or­ga­ni­za­cja­mi pra­co­daw­ców i wagę pla­nu Reh­na-Me­id­ne­ra3. Idea tego pla­nu była taka, że związ­kow­cy zga­dza­li się po­pie­rać szyb­ką re­struk­tu­ry­za­cję i nie prze­ciw­sta­wia­li się zwol­nie­niom. Za po­mo­cą ne­go­cja­cji na szcze­blu cen­tral­nym uzgod­nio­no po­li­ty­kę pła­co­wą, któ­ra gwa­ran­to­wa­ła rów­ne pła­ce za taką samą pra­cę nie­za­leż­nie od zy­skow­no­ści po­szcze­gól­nych przed­się­biorstw. W re­zul­ta­cie naj­bar­dziej efek­tyw­ne fir­my pła­ci­ły pła­ce niż­sze niż wol­no­ryn­ko­we i mo­gły się roz­wi­jać jesz­cze szyb­ciej, a fir­my naj­słab­sze pła­ci­ły pła­ce wyż­sze niż wol­no­ryn­ko­we, co pro­wa­dzi­ło je szyb­ciej do ban­kruc­twa. Pra­cow­ni­cy zmu­sza­ni byli tym sa­mym do więk­szej ela­stycz­no­ści i do po­szu­ki­wa­nia pra­cy w fir­mach bar­dziej efek­tyw­nych. Ta­kie roz­wią­za­nia spra­wi­ły, że prze­mysł szwedz­ki roz­wi­jał się i uno­wo­cze­śniał szyb­ciej niż w wa­run­kach wol­no­ryn­ko­wych. Spo­wo­do­wa­ło to też po­wsta­wa­nie no­wych miejsc pra­cy ze wzglę­du na wzmoc­nie­nie ryn­ku eks­por­to­we­go, po­nie­waż fir­my szwedz­kie szyb­ciej od za­gra­nicz­nych kon­ku­ren­tów wdra­ża­ły nowe tech­no­lo­gie.

Rzą­dy so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne uru­cha­mia­ły ak­tyw­ną po­li­ty­kę w celu uła­twie­nia ak­cep­ta­cji dla ela­stycz­nych roz­wią­zań na ryn­ku pra­cy. Wpro­wa­dza­no pro­gra­my dla bez­ro­bot­nych po­pra­wia­ją­ce ich po­zy­cję na ryn­ku pra­cy i uła­twia­ją­ce zna­le­zie­nie atrak­cyj­nej po­sa­dy (w cza­sie po­szu­ki­wa­nia pra­cy otrzy­mu­ją oni hoj­ne za­sił­ki ła­go­dzą­ce zwią­za­ny z utra­tą po­sa­dy spa­dek po­zio­mu ży­cia). Do­pó­ki rząd za­pew­nia ni­skie bez­ro­bo­cie i wy­so­kie za­sił­ki, związ­ki nie mają po­wo­du prze­ciw­sta­wiać się re­struk­tu­ry­za­cji prze­my­słu i na­stę­pu­ją­cym w jego wy­ni­ku zwol­nie­niom. Dla­te­go też w Szwe­cji nie ma tra­dy­cji słyn­nych przy­wód­ców związ­ko­wych w ro­dza­ju Ar­thu­ra Scar­gil­la4, któ­rzy bro­ni­li prze­sta­rza­łych ga­łę­zi prze­my­słu w celu za­cho­wa­nia miejsc pra­cy.

Pod­czas gdy eko­no­mi­ści pod­kre­śla­li eko­no­micz­ne aspek­ty mo­de­lu Reh­na-Me­id­ne­ra, po­li­to­lo­go­wie kon­cen­tro­wa­li się na in­nej stro­nie współ­pra­cy mię­dzy pra­cą i ka­pi­ta­łem – na kor­po­ra­ty­zmie lub „neo­kor­po­ra­ty­zmie”5.

Wy­jąt­ko­wą ce­chą mo­de­lu szwedz­kie­go z tego punk­tu wi­dze­nia jest to, że współ­pra­ca mię­dzy ka­pi­ta­łem i pra­cą wy­kra­cza­ła da­le­ko poza scen­tra­li­zo­wa­ne umo­wy zbio­ro­we do­ty­czą­ce płac i wa­run­ków pra­cy. Przy­najm­niej do po­ło­wy lat 80. XX wie­ku wie­lu re­pre­zen­tan­tów obu stron za­sia­da­ło w róż­nych ra­dach po­dej­mu­ją­cych de­cy­zje do­ty­czą­ce wdra­ża­nia po­li­ty­ki pań­stwa. Przy­kła­do­wo, re­pre­zen­tan­ci związ­ków i głów­nej or­ga­ni­za­cji pra­co­daw­ców two­rzy­li Kra­jo­wą Radę Pra­cy, od­po­wie­dzial­ną za im­ple­men­ta­cję ak­tyw­nej po­li­ty­ki ryn­ku pra­cy, włą­cza­jąc w to pro­wa­dze­nie biur za­trud­nie­nia6. Cza­sa­mi do ciał tego ro­dza­ju na­le­że­li tak­że przed­sta­wi­cie­le in­nych or­ga­ni­za­cji – np. rada za­rzą­dza­ją­ca te­le­wi­zji szwedz­kiej skła­da­ła się z re­pre­zen­tan­tów Ko­ścio­ła szwedz­kie­go, związ­ku dzien­ni­ka­rzy, par­tii po­li­tycz­nych oraz pra­co­daw­ców.

Za­gad­nie­nia kor­po­ra­ty­zmu, współ­pra­cy mię­dzy pra­cą i ka­pi­ta­łem, mo­del Reh­na-Me­id­ne­ra i spół­dziel­czość kon­su­menc­ka są in­te­re­su­ją­ce i po­ka­zu­ją pew­ne wy­jąt­ko­we stro­ny szwedz­kie­go spo­łe­czeń­stwa, nie­mniej Szwe­cja jest naj­bar­dziej zna­na ze swo­jej po­li­ty­ki spo­łecz­nej, i na niej wła­śnie kon­cen­tru­je się ten ar­ty­kuł. Oczy­wi­ście, wszyst­kie wy­mie­nio­ne ob­sza­ry wpły­wa­ją na po­li­ty­kę spo­łecz­ną, ale ogra­ni­czo­ność miej­sca nie po­zwa­la na szcze­gó­ło­wą ana­li­zę każ­de­go z tych te­ma­tów.

Głów­na kon­klu­zja wy­ni­ka­ją­ca z dys­kur­su o szwedz­kiej po­li­ty­ce spo­łecz­nej jest taka, że so­cjal­de­mo­kra­ci mo­gli zdo­być po­par­cie dla swo­ich pro­gra­mów dzię­ki roz­wi­ja­niu świad­czeń po­wszech­nych. Ba­da­nia po­rów­naw­cze po­ka­zu­ją, że świad­cze­nia skie­ro­wa­ne wy­łącz­nie do ubo­gich [me­ans-te­sted] styg­ma­ty­zu­ją swo­ich od­bior­ców. Kla­sa śred­nia i za­moż­niej­si oby­wa­te­le ob­wi­nia­ją świad­cze­nio­bior­ców za sy­tu­ację, w ja­kiej się zna­leź­li, i uzna­ją ich za le­ni­wych, ży­ją­cych z so­cja­lu „obi­bo­ków”, któ­rzy nic nie ro­bią, by zna­leźć „praw­dzi­wą pra­cę”. Pań­stwo­wa po­li­ty­ka spo­łecz­na, któ­rej środ­kiem są świad­cze­nia po­wszech­ne, opie­ra się na za­sa­dzie oby­wa­tel­stwa so­cjal­ne­go. Mó­wiąc zwięź­le, pra­wo do opie­ki zdro­wot­nej mam nie dla­te­go, że je­stem bo­ga­ty i mam pie­nią­dze, ale dla­te­go, że je­stem cho­ry. Mam pra­wo do opie­ki zdro­wot­nej, przy­zwo­ite­go miesz­ka­nia, od­po­wied­nie­go do­cho­du itd. – tak jak mam pra­wo do gło­so­wa­nia w wy­bo­rach ze wzglę­du na to je­dy­nie, że je­stem oby­wa­te­lem. Po­li­ty­ka spo­łecz­na opar­ta na za­sa­dzie oby­wa­tel­stwa zda­je się mieć dużo więk­sze po­par­cie w po­rów­na­niu z po­li­ty­ką spo­łecz­ną skie­ro­wa­ną wy­łącz­nie do ubo­gich, po­nie­waż oby­wa­te­le uwa­ża­ją, że mają pra­wo do świad­czeń pie­nięż­nych i usług spo­łecz­nych. Gdy bied­ni i bez­ro­bot­ni otrzy­mu­ją za­sił­ki do­pie­ro po spraw­dze­niu, czy są wy­star­cza­ją­co ubo­dzy, wy­bor­cy z kla­sy śred­niej opie­ra­ją się przed pła­ce­niem wy­so­kich po­dat­ków na za­sił­ki dla tych styg­ma­ty­zo­wa­nych „ofiar ży­cio­wych”. Do­brze pro­spe­ru­ją­ca kla­sa śred­nia za­kła­da, że za­wsze bę­dzie się jej po­wo­dzić, a więc nie otrzy­ma nic w za­mian za pła­co­ne po­dat­ki. Gdy jed­nak cho­dzi o dzie­ci, kla­sa śred­nia czu­je się „upraw­nio­na” do za­sił­ków wy­cho­waw­czych [pa­ren­tal le­ave be­ne­fits]. Oso­by z tej kla­sy nie są wy­gra­ny­mi, któ­rzy pła­cą po­dat­ki na prze­gra­nych, są ra­czej wy­gra­ny­mi, któ­rzy po­now­nie wy­gry­wa­ją, do­sta­jąc to, co im się na­le­ży za za­słu­gi. W taki spo­sób pro­gra­my po­wszech­nych świad­czeń mogą zdo­być po­par­cie tej gru­py, a pro­gra­my świad­czeń se­lek­tyw­nych jej po­gar­dę. W kon­se­kwen­cji wy­bor­cy w Skan­dy­na­wii gło­su­ją na par­tie so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne i są go­to­wi pła­cić wy­so­kie po­dat­ki, po­nie­waż wie­rzą, że coś za nie do­sta­ną. Z ko­lei wy­bor­cy w kra­jach li­be­ral­no-ryn­ko­wych, ta­kich jak USA, mniej chęt­nie gło­su­ją na le­wi­co­wych po­li­ty­ków, gdyż są­dzą, że nie będą mie­li żad­nych ko­rzy­ści z pła­ce­nia wyż­szych po­dat­ków7.

Ba­da­nia em­pi­rycz­ne pań­stwo­wej po­li­ty­ki spo­łecz­nej po­ka­zu­ją, że mo­del uni­wer­sa­li­stycz­ny ge­ne­ru­je po­par­cie kla­sy śred­niej, któ­ra też chęt­niej wspie­ra ubo­gich. Kra­je re­ali­zu­ją­ce ten mo­del mają więk­szy za­kres re­dy­stry­bu­cji niż kra­je mo­de­lu li­be­ral­ne­go, a tak­że ofe­ru­ją o wie­le hoj­niej­sze wspar­cie dla ubo­gich i naj­bar­dziej po­trze­bu­ją­cych. W kon­se­kwen­cji tyl­ko 4,9 proc. lud­no­ści w Szwe­cji żyje po­ni­żej li­nii ubó­stwa, pod­czas gdy w USA jest to 17,9 proc., a w Wiel­kiej Bry­ta­nii – 13,2 proc.8

Wy­ja­śnia to nie tyl­ko róż­ni­cę mię­dzy kra­ja­mi li­be­ral­ny­mi a so­cjal­de­mo­kra­tycz­ny­mi, ale tak­że sy­tu­ację we­wnątrz po­szcze­gól­nych kra­jów. Ba­da­nia son­da­żo­we po­ka­zu­ją, że rów­nież wśród oby­wa­te­li kra­jów skan­dy­naw­skich pro­gra­my po­wszech­ne są bar­dziej po­pu­lar­ne od se­lek­tyw­nych. Dla­te­go też na­wet wśród kra­jów skan­dy­naw­skich pro­gra­my po­wszech­ne są ra­czej hoj­ne, pod­czas gdy se­lek­tyw­ne – o wie­le skrom­niej­sze pod wzglę­dem po­zio­mu za­bez­pie­cze­nia9.

W prak­ty­ce jed­nak nie wszyst­kie trans­fe­ry w Szwe­cji mają cał­ko­wi­cie po­wszech­ny cha­rak­ter. W teo­rii upraw­nie­nie do świad­czeń po­wszech­nych na­by­wa się nie­za­leż­nie od do­cho­du. Gøsta Esping-An­der­sen uży­wał w swo­ich ba­da­niach wskaź­ni­ka „de­ko­mo­dy­fi­ka­cji”, tj. za­kre­su, w ja­kim do­chód za­trud­nio­nych nie za­le­ży od pra­cy. W tym uję­ciu świad­cze­nia są bar­dziej po­wszech­ne, je­że­li pod­no­szą po­ziom de­ko­mo­dy­fi­ka­cji10. Wyż­szy po­ziom tego wskaź­ni­ka uzy­sku­je się, je­że­li świad­cze­nia pie­nięż­ne mają taką samą wy­so­kość. W rze­czy­wi­sto­ści więk­szość świad­czeń w Szwe­cji ma cha­rak­ter ubez­pie­cze­nia spo­łecz­ne­go dzia­ła­ją­ce­go zgod­nie z „za­sa­dą utra­co­ne­go do­cho­du”11. Szwe­dzi otrzy­mu­ją dzi­siaj, do pew­ne­go pro­gu, 80 proc. utra­co­nych do­cho­dów, je­że­li nie mogą pod­jąć pra­cy z po­wo­du bez­ro­bo­cia, cho­ro­by lub urlo­pu ro­dzi­ciel­skie­go. Szwedz­kie ubez­pie­cze­nie spo­łecz­ne jest jed­nak in­sty­tu­cją pań­stwo­wą i po­wszech­ną w tym sen­sie, że ta­kie same za­sa­dy obo­wią­zu­ją wszyst­kich oby­wa­te­li nie­za­leż­nie od pro­fe­sji i miej­sca za­trud­nie­nia, dla­te­go nie­któ­rzy na­zy­wa­ją ten mo­del „pół­pow­szech­nym”12.

Co się zmie­ni­ło w la­tach 90.?

Pod­czas ostat­niej de­ka­dy dys­kurs o po­li­ty­ce spo­łecz­nej w Eu­ro­pie Za­chod­niej zo­stał zdo­mi­no­wa­ny przez dys­ku­sję o re­trench­ment13. Za­po­cząt­ko­wa­li ją That­cher i Re­agan, ini­cju­jąc ra­dy­kal­ne cię­cia w wy­dat­kach pu­blicz­nych. Uwa­ga ko­men­ta­to­rów i ba­da­czy kon­cen­tro­wa­ła się tu głów­nie na świad­cze­niach pie­nięż­nych z ubez­pie­cze­nia spo­łecz­ne­go. Jed­ną z po­wszech­nie pro­po­no­wa­nych kon­klu­zji tej de­ba­ty było wska­za­nie, że re­trench­ment był naj­więk­szy w kra­jach an­glo­sa­skich ze wzglę­du na to, że do­mi­no­wa­ły tam styg­ma­ty­zu­ją­ce pro­gra­my świad­czeń se­lek­tyw­nych, któ­re nie mia­ły wie­lu zwo­len­ni­ków. Dużo trud­niej było do­ko­nać cięć w pro­gra­mach świad­czeń po­wszech­nych, któ­re cie­szy­ły się sze­ro­kim po­par­ciem w kla­sie śred­niej.

Au­to­rzy ci mie­li ra­cję, za­uwa­ża­jąc, że cię­cia w pań­stwo­wej po­li­ty­ce spo­łecz­nej Szwe­cji były bar­dzo umiar­ko­wa­ne w po­rów­na­niu ze Sta­na­mi Zjed­no­czo­ny­mi lub Wiel­ką Bry­ta­nią. Głów­ne świad­cze­nia z ubez­pie­cze­nia spo­łecz­ne­go zo­sta­ły ob­ni­żo­ne z 90 proc. do­cho­du (do pew­ne­go pro­gu) do 75 proc., a po­tem pod­wyż­szo­ne do 80 proc. Zmniej­szy­ły się więc, ale nie­znacz­nie, co trud­no uznać za do­wód na śmierć mo­de­lu szwedz­kie­go.

W nie­któ­rych przy­pad­kach zmia­ny były bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne. Przy­kła­do­wo, ubez­pie­cze­nie cho­ro­bo­we po­kry­wa­ło rów­nież 80 proc. pła­cy, ale w 1992 wpro­wa­dzo­no je­den dzień ocze­ki­wa­nia [free day] zna­ny w Szwe­cji jako ka­rens­dag. Ozna­cza to, że przez pierw­szy dzień po­zo­sta­wa­nia w domu nie otrzy­mu­je się żad­ne­go świad­cze­nia. Jest to wy­raź­nie krok do tyłu, po­wo­du­ją­cy ob­ni­ża­nie po­zio­mu ży­cia. Ba­da­nia po­ka­zu­ją, że roz­wią­za­nie to zmniej­szy­ło krót­ko­ter­mi­no­wą ab­sen­cję, ale wzro­sa licz­ba cho­rób trwa­ją­cych dłu­żej. Lu­dzie cho­rzy, któ­rzy wcze­śniej zo­sta­li­by w domu, te­raz idą do pra­cy, żeby zmniej­szyć stra­tę do­cho­du. W re­zul­ta­cie wzra­sta praw­do­po­do­bień­stwo, że sta­ną się bar­dziej cho­rzy i za­ra­żą swo­ich ko­le­gów. Inne po­wszech­nie sto­so­wa­ne spo­so­by uni­ka­nia utra­ty do­cho­du to bra­nie dni urlo­po­wych albo dni na opie­kę nad cho­rym dziec­kiem (upraw­nia to do peł­ne­go do­cho­du). W obu przy­pad­kach re­for­ma przy­nio­sła ne­ga­tyw­ne skut­ki dla świad­cze­nio­bior­ców. Inne ele­men­ty re­for­my ubez­pie­cze­nia cho­ro­bo­we­go trud­niej za­kla­sy­fi­ko­wać jako re­trench­ment. Obec­nie pra­co­daw­cy pła­cą za pierw­sze trzy ty­go­dnie cho­ro­by pra­cow­ni­ka, a w pla­nach jest zmniej­sze­nie tego okre­su do dwóch ty­go­dni14. Z jed­nej stro­ny stwa­rza to bodź­ce do po­pra­wy wa­run­ków pra­cy, po­nie­waż zdrow­si pra­cow­ni­cy ozna­cza­ją oszczęd­no­ści dla za­trud­nia­ją­ce­go. Z dru­giej stro­ny może to po­gor­szyć sy­tu­ację tych, któ­rzy już mają pro­ble­my zdro­wot­ne, po­nie­waż pra­co­daw­cy nie­chęt­nie za­trud­nia­ją lu­dzi, któ­rzy czę­sto cho­ru­ją. Re­for­ma ta uczy­ni­ła in­sty­tu­cję ka­rens­dag jesz­cze mniej uza­sad­nio­ną z punk­tu wi­dze­nia oszczęd­no­ści fun­du­szy ubez­pie­cze­nia spo­łecz­ne­go, bo i tak za wszyst­ko pła­cą pra­co­daw­cy. Nie do­ty­czy to oczy­wi­ście za­trud­nie­nia w sek­to­rze pu­blicz­nym, ale oszczęd­no­ści i tak są nie­wiel­kie.

Ko­lej­nym nie­jed­no­znacz­nym przy­kła­dem jest re­for­ma eme­ry­tal­na. Po­pie­ra­ją­cy re­for­mę twier­dzą, że bę­dzie ona ko­rzyst­na dla kla­sy pra­cu­ją­cej, po­nie­waż każ­dy ko­lej­ny rok pra­cy zwięk­sza cał­ko­wi­tą wy­so­kość eme­ry­tu­ry, a w po­przed­nim sys­te­mie była ona kal­ku­lo­wa­na na pod­sta­wie dzie­się­ciu lat z naj­więk­szy­mi do­cho­da­mi (o ile staż pra­cy wy­no­sił trzy­dzie­ści lat). Nie­któ­rzy na­ukow­cy utrzy­mu­ją, że re­zul­ta­ty re­for­my trud­no prze­wi­dzieć, ale przy­zna­ją, że praw­do­po­dob­nie eme­ry­tu­ry wie­lu osób będą wyż­sze, gdyż zo­sta­ły po­wią­za­ne z ryn­kiem pa­pie­rów war­to­ścio­wych, a ich ceny moc­no wzra­sta­ją w dłu­gim okre­sie. Więk­szość Szwe­dów do­świad­cza jed­nak re­for­my eme­ry­tal­nej jako po­gor­sze­nia swo­jej sy­tu­acji. Wcze­śniej każ­dy wie­dział, jaką bę­dzie miał eme­ry­tu­rę, a jej wy­so­kość była za­gwa­ran­to­wa­na na wy­so­kim po­zio­mie. Te­raz eme­ry­tu­ry za­leż­ne są od dy­na­mi­ki wzro­stu go­spo­dar­cze­go, ryn­ku ka­pi­ta­ło­we­go i in­fla­cji, a nikt nie wie, jak będą się kształ­to­wa­ły w przy­szło­ści. Ogól­nie rzecz bio­rąc, pa­nu­je od­czu­cie, że ce­lem re­for­my jest oszczę­dza­nie pie­nię­dzy, co ozna­cza niż­sze eme­ry­tu­ry.

Pod­czas gdy po­ziom świad­czeń z ubez­pie­czeń spo­łecz­nych ogól­­­nie, ale umiar­ko­wa­nie, ob­ni­żył się, to po­li­ty­ka ro­dzin­na sta­ła się bar­dziej hoj­na w ostat­niej de­ka­dzie. Koszt opie­ki dzien­nej nad dzieć­mi ob­ni­żył się, gdy rząd wpro­wa­dził ogra­ni­cze­nie mak­sy­mal­nej wy­so­ko­ści op­łat za te usłu­gi. In­nym uspraw­nie­niem opie­ki dzien­nej jest to, że ro­dzi­ce ma­ją te­raz pra­wo do tych usług w wy­mia­rze co naj­mniej pięt­na­stu go­dzin w ty­go­dniu na­wet wte­dy, gdy są bez­ro­bot­ni albo prze­by­wa­ją na urlo­pie ro­dzi­ciel­skim na inne dziec­ko. Po­wo­dem tego jest ochro­na dzie­ci przed na­głym ze­rwa­niem kon­tak­tów spo­łecz­nych, któ­re na­wią­za­ły w in­sty­tu­cjach opie­ki dzien­nej.

Inne zmia­ny w po­li­ty­ce ro­dzin­nej to wzrost licz­by mie­się­cy płat­ne­go urlo­pu ro­dzi­ciel­skie­go z dwu­na­stu do trzy­na­stu i wpro­wa­dze­nie mie­sią­ca oj­cow­skie­go, za­re­zer­wo­wa­ne­go wy­łącz­nie dla ojca. Ozna­cza to, że wszy­scy oj­co­wie mają bodź­ce do po­zo­sta­nia w domu ze swo­imi dzieć­mi przy­najm­niej na mie­siąc, po­nie­waż je­że­li tego nie zro­bią, stra­cą przy­słu­gu­ją­cy za ten mie­siąc za­si­łek wy­cho­waw­czy. Gdy licz­ba mie­się­cy urlo­pu ro­dzi­ciel­skie­go wzro­sła do trzy­na­stu, zwięk­szo­no też licz­bę mie­się­cy oj­cow­skich do dwóch15.

Je­że­li ktoś spoj­rzy tyl­ko na ubez­pie­cze­nia spo­łecz­ne i po­li­ty­kę ro­dzin­ną, stwier­dzi wów­czas, że pew­ne zmia­ny za­szły, ale pod­sta­wy mo­de­lu szwedz­kie­go nie zo­sta­ły na­ru­szo­ne. Inna kon­klu­zja może być taka, że zmia­ny te nie były zbyt ra­dy­kal­ne, a cho­ciaż ozna­cza­ły cię­cia w nie­któ­rych ob­sza­rach, to w in­nych na­stę­po­wa­ła po­pra­wa. W dys­ku­sjach tych po­mi­ja się jed­nak to, że naj­więk­sze ogra­ni­cze­nia nie do­ty­czy­ły po­zio­mu świad­czeń so­cjal­nych, ale usług spo­łecz­nych. W la­tach 90. XX wie­ku na­stą­pi­ły po­waż­ne cię­cia w sek­to­rze pu­blicz­nym, a szcze­gól­nie w ob­sza­rach usług zdro­wot­nych, ochro­ny zdro­wia psy­chicz­ne­go i opie­ki dla lu­dzi star­szych, po­nie­waż licz­ba za­trud­nio­nych przez wła­dze miej­skie i gmin­ne zmniej­szy­ła się z pra­wie 1,3 mln w 1990 do mniej niż 1,1 mln w 199816.

Przy­kła­do­wo, od­se­tek osób star­szych po­trze­bu­ją­cych opie­ki, któ­re otrzy­my­wa­ły po­moc do­mo­wą od władz miej­skich, zmniej­szył się z 46 proc. w 1990 roku do 33 proc. w 199917. W do­dat­ku re­al­na war­tość opłat wzro­sła tak, że „w koń­cu lat 90. prze­cięt­nie jed­na na sześć osób po­trze­bu­ją­cych po­mo­cy w wie­ku 75 lat i wię­cej zre­zy­gno­wa­ła z niej ze wzglę­du na kosz­ty”18. W rze­czy­wi­sto­ści od­se­tek osób star­szych otrzy­mu­ją­cych po­moc do­mo­wą zmniej­szył się z 15,5 proc. w 1990 roku do 8,4 proc. w 199719. Jed­no z ba­dań po­ka­za­ło, że 41 proc. władz miej­skich wy­co­fa­ło się ze świad­cze­nia pew­nych usług po­mo­cy do­mo­wej dla osób star­szych miesz­ka­ją­cych sa­mo­dziel­nie20. Do­dat­ko­wo po­nad po­ło­wa miast zmie­ni­ła struk­tu­rę tej po­mo­cy – 58 proc. prze­sta­ło do­star­czać po­mo­cy w go­to­wa­niu, 22 proc. – w spa­ce­rach, a 17 proc. – w wyj­ściach do skle­pu.

Zmia­ny te do­tknę­ły rów­nież dzie­ci. Licz­ba na­uczy­cie­li na 100 uczniów zmniej­szy­ła się z 9,4 proc. w 1991 do 7,6 proc. w 199921, co do­pro­wa­dzi­ło do skarg na prze­lud­nio­ne kla­sy w więk­szych mia­stach. Spa­dła na­wet ja­kość opie­ki nad dzieć­mi, mimo tak du­że­go na­ci­sku na po­li­ty­kę ro­dzin­ną. Licz­ba dzie­ci otrzy­mu­ją­cych opie­kę dzien­ną lub po szko­le wzro­sła z 532 tys. do 720 tys. mię­dzy ro­kiem 1990 i 1999, ale licz­ba dzie­ci na za­trud­nio­nych w peł­nym wy­mia­rze cza­su zna­czą­co wzro­sła22. W przed­szko­lach wskaź­nik ten wzrósł w tym cza­sie z 4,2 do 5,4. W opie­ce po­szkol­nej wzrost ten był na­wet bar­dziej dra­ma­tycz­ny – z 8,3 dzie­ci na za­trud­nio­ne­go opie­ku­na do 17,523.

Naj­więk­sze cię­cia na­stą­pi­ły praw­do­po­dob­nie w sek­to­rze opie­ki zdro­wot­nej. Róż­ne są w tym za­kre­sie sza­cun­ki, ale przy­najm­niej 60 tys. miejsc pra­cy zo­sta­ło zli­kwi­do­wa­nych, a naj­więk­sze re­duk­cje do­ty­czy­ły pie­lę­gnia­rek i per­so­ne­lu po­moc­ni­cze­go24. Licz­ba le­ka­rzy jed­nak wzro­sła. Wy­kres 1 przed­sta­wia ogól­ny spa­dek za­trud­nie­nia w sek­to­rze zdro­wot­nym. Do­stęp do opie­ki zdro­wot­nej zmniej­szył się, szcze­gól­nie w mniej­szych mia­stach, po­nie­waż wie­le ma­łych szpi­ta­li lo­kal­nych i przy­chod­ni zo­sta­ło za­mknię­tych. Licz­ba łó­żek w sta­cjo­nar­nej opie­ce me­dycz­nej zmniej­szy­ła się o 50 proc. w la­tach 199025. Wy­kres 2 po­ka­zu­je, że spa­dek do­stęp­no­ści łó­żek był naj­więk­szy w opie­ce psy­chia­trycz­nej i w szpi­ta­lach.

WY­KRES 1: ZMIA­NY W ZA­TRUD­NIE­NIU W SEK­TO­RZE OPIE­KI ZDRO­WOT­NEJ

Źró­dło: So­cial­sty­rel­sen, Hal­so-och sju­kvards­sta­ti­stik ars­bok 2002, http://www.sos.se//FUL­L­TEXT/46/2002-46-1/2002-46-1.htm, s. 130, 140.

Re­for­my de­cen­tra­li­zu­ją­ce i de­in­sty­tu­cjo­na­li­zu­ją­ce opie­kę nad oso­ba­mi nie­peł­no­spraw­ny­mi i cho­ry­mi psy­chicz­nie pro­wa­dzą rów­nież do cięć, po­nie­waż władz lo­kal­nych nie stać na za­pew­nie­nie opie­ki dla wszyst­kich po­trze­bu­ją­cych. „Ewa­lu­acja re­form w za­kre­sie nie­peł­no­spraw­no­ści i psy­chia­trii po­ka­zu­je, że mniej osób ko­rzy­sta z usług, niż tego ocze­ki­wa­no”26. W rze­czy­wi­sto­ści tyl­ko oko­ło po­ło­wy z tych, któ­rzy mie­li z nich ko­rzy­stać, mia­ła do­stęp do tych usług.

WY­KRES 2: ZMIA­NY W LICZ­BIE OŚROD­KÓW ZDRO­WIA I LICZ­BIE ŁÓ­ŻEK

Źró­dło: So­cial­sty­rel­sen, Hal­so-och sju­kvards­sta­ti­stik ars­bok 2002, dz. cyt., s. 132, 133, 138.

Ba­da­nia opi­nii pu­blicz­nej po­ka­zu­ją, że oby­wa­te­le są ra­czej kry­tycz­nie na­sta­wie­ni do cięć. W jed­nym z son­da­ży prze­pro­wa­dzo­nym w za­chod­niej Szwe­cji w 1999 roku 28 proc. re­spon­den­tów czu­ło, że ja­kość usług pu­blicz­nych, z któ­rych ko­rzy­sta­li w cią­gu po­przed­nich dwóch–trzech lat, ob­ni­ży­ła się, a tyl­ko 4 proc. stwier­dzi­ło, że się po­pra­wi­ła (67 proc. utrzy­my­wa­ło, że nic się nie zmie­ni­ło)27. Tym­cza­sem 47 proc. utrzy­my­wa­ło, że ja­kość tych usług po­gor­szy­ła się, a tyl­ko 3 proc. uzna­ło, że się po­pra­wi­ła (50 proc. wy­bra­ło od­po­wiedź, że nie ule­gła zmia­nie). Róż­ni­ce w od­set­kach uwa­ża­ją­cych, że ja­kość usług pu­blicz­nych się po­gor­szy­ła, może być spo­wo­do­wa­na tym, że nie każ­dy re­spon­dent ko­rzy­stał z nich w cią­gu ostat­nich dwóch–trzech lat, co ozna­cza, że od­po­wie­dzie­li oni, iż ja­kość tych usług, z któ­rych ko­rzy­sta­li oso­bi­ście, nie zmie­ni­ła się. Z po­wo­du cięć w usłu­gach pu­blicz­nych ga­ze­ty za­miesz­cza­ją co­raz wię­cej wia­do­mo­ści o pro­te­stach prze­ciw­ko ob­ni­ża­niu ja­ko­ści, za­my­ka­niu szpi­ta­li, in­sty­tu­cji dla umy­sło­wo cho­rych i in­nych28.

W ko­lej­nym ba­da­niu Len­nart Nil­l­son po­ka­zał, że za­do­wo­le­nie z ja­ko­ści pra­wie wszyst­kich usług pu­blicz­nych zmniej­sza­ło się w la­tach 90. XX wie­ku29. Wy­jąt­kiem były usłu­gi bi­blio­tecz­ne i pro­jek­ty zwią­za­ne z ochro­ną śro­do­wi­ska. Istot­ne jest jed­nak, że wzra­sta­ją­ce nie­za­do­wo­le­nie z usług pu­blicz­nych nie po­win­no być uzna­ne za wskaź­nik za­ła­my­wa­nia się mo­de­lu szwedz­kie­go. Z 25 ka­te­go­rii usług, ja­kie uwzględ­nio­no w tym ba­da­niu, Szwe­dzi byli życz­li­wie na­sta­wie­ni do wszyst­kich poza „moż­li­wo­ścią zna­le­zie­nia pra­cy”. W cią­gu trzech lat (1993, 1996 i 1999) Szwe­dzi oce­nia­li dość ne­ga­tyw­nie ja­kość opie­ki dla osób star­szych i usług so­cjal­nych30. W ko­lej­nym ar­ty­ku­le Nil­l­son do­da­je, że od 1996 do 2000 za­do­wo­le­nie z ośrod­ków zdro­wia zmniej­szy­ło się z +49 do +37 punk­tów (na ska­li –100 do +100), pod­czas gdy za­do­wo­le­nie z ośrod­ków zdro­wia dla dzie­ci zmniej­szy­ło się z +33 do +12, a ze szkół pod­sta­wo­wych – z +27 do +1331. Szwe­dzi są więc nadal za­do­wo­le­ni z tych usług , choć zmniej­szył się po­ziom tego za­do­wo­le­nia.

Re­for­ma po­dat­ko­wa i kry­zys go­spo­dar­czy

Do­tąd ar­gu­men­to­wa­łem, że szwedz­ki mo­del opie­kuń­czo­ści po­zo­stał za­sad­ni­czo nie­na­ru­szo­ny. Świad­cze­nia so­cjal­ne są wciąż re­la­tyw­nie hoj­ne, cho­ciaż ich po­ziom nie­znacz­nie się ob­ni­żył. Cię­cia w sek­to­rze usług spo­łecz­nych były jed­nak dużo więk­sze i spo­wo­do­wa­ły, że wy­bor­cy sta­wa­li się co­raz bar­dziej nie­za­do­wo­le­ni z sys­te­mu. W kon­se­kwen­cji so­cjal­de­mo­kra­ci stra­ci­li spo­rą część po­par­cia, a wzro­sła po­pu­lar­ność Par­tii Le­wi­cy (przed 1989 Par­tia Eu­ro­ko­mu­ni­stycz­na). Pod­czas gdy so­cjal­de­mo­kra­ci otrzy­ma­li 45,3 proc. gło­sów w wy­bo­rach 1994 i 36,4 proc. czte­ry lata póź­niej, Par­tia Le­wi­cy uzy­ska­ła od­po­wied­nio 6,2 proc. i 12,0 proc.32. Poza tym wzro­sła licz­ba osób nie­bio­rą­cych udzia­łu w wy­bo­rach, po­nie­waż wy­bor­cy so­cjal­de­mo­kra­tycz­ni o skłon­no­ściach bar­dziej le­wi­co­wych nie chcą gło­so­wać na swo­ją par­tię, któ­ra w po­rów­na­niu z la­ta­mi 80. idzie bar­dziej na pra­wo, a boją się też gło­so­wać na by­łych ko­mu­ni­stów i osta­tecz­nie zo­sta­ją w domu. Na­le­ży jed­nak za­uwa­żyć, że obec­nie So­cjal­de­mo­kra­tycz­na Par­tia Pra­cy znów prze­su­nę­ła się na lewo od cza­su flir­tu z nur­tem li­be­ral­no-ryn­ko­wym na po­cząt­ku lat 90.

Po­zo­sta­je py­ta­nie, dla­cze­go so­cjal­de­mo­kra­ci za­ini­cjo­wa­li cię­cia w sfe­rze spo­łecz­nej. W wie­dzy po­tocz­nej utrzy­mu­je się prze­ko­na­nie, że Szwe­cja „żyła po­nad stan”. Przy­najm­niej na pierw­szy rzut oka wy­da­je się jed­nak, że przed re­for­ma­mi po­dat­ko­wy­mi prze­pro­wa­dzo­ny­mi w la­tach 90. go­spo­dar­ka szwedz­ka i fi­nan­se pu­blicz­ne mia­ły się cał­kiem do­brze. La­tem 1990 roku bez­ro­bo­cie wy­no­si­ło 1,1 proc., nad­wyż­kę za­no­to­wa­no za­rów­no w bu­dże­cie cen­tral­nym, jak i w fun­du­szach ubez­pie­cze­nio­wych33. Krót­ko po re­for­mie po­dat­ko­wej prze­mysł bu­dow­la­ny zna­lazł się w kry­zy­sie, czte­ry z pię­ciu naj­więk­szych ban­ków zban­kru­to­wa­ły, sto­pa bez­ro­bo­cia bły­ska­wicz­nie wzro­sła do 8 proc., a nad­wyż­ka bu­dże­to­wa za­mie­ni­ła się w naj­więk­szy po grec­kim de­fi­cyt w Eu­ro­pie34.

Lo­gicz­nie rzecz bio­rąc, na­le­ża­ło­by za­cząć ana­li­zę kry­zy­su go­spo­dar­cze­go od li­be­ral­no-ryn­ko­wej re­for­my po­dat­ko­wej. He­ge­mo­nia po­glą­dów neo­li­be­ral­nych sta­ła się jed­nak tak ab­so­lut­na, że na­wet w szwedz­kim dys­kur­sie trak­to­wa­no jako dzi­wa­ków lu­dzi, któ­rzy su­ge­ro­wa­li ist­nie­nie związ­ku mię­dzy ob­ni­ża­niem po­dat­ków a kry­zy­sem go­spo­dar­czym. Je­że­li wi­dzisz, że ktoś bie­gnie za kimś na uli­cy i za­da­je mu cios no­żem, a ten pada mar­twy, nie­ko­niecz­nie świad­czy to o tym, że śmierć na­stą­pi­ła w wy­ni­ku pchnię­cia no­żem. Być może spo­wo­do­wał ją atak ser­ca, któ­ry zda­rzył się do­kład­nie w tym sa­mym mo­men­cie. Mo­gło być na­wet tak, że cios no­żem nie był­by śmier­tel­ny, gdy­by nie rów­no­cze­sny atak ser­ca. Wciąż jed­nak nie­zbyt dziw­ne by­ło­by za­cho­wa­nie po­li­cji, któ­ra wsz­czy­na­jąc do­cho­dze­nie na te­mat przy­czyn tej śmier­ci, przy­ję­ła­by, że jej po­wo­dem było pchnię­cie no­żem. Z ja­kichś po­wo­dów po­li­ty­cy, dzien­ni­ka­rze i in­te­lek­tu­ali­ści pa­trzą na kry­zys go­spo­dar­ki szwedz­kiej przez neo­li­be­ral­ne oku­la­ry, któ­re spra­wia­ją, że nie są zdol­ni zo­ba­czyć związ­ku mię­dzy pchnię­ciem no­żem a śmier­cią.

Ten ar­ty­kuł zmie­rza w prze­ciw­nym kie­run­ku i od­rzu­ca te oku­la­ry. Punk­tem wyj­ścia ana­li­zy jest hi­po­te­za o wi­nie re­for­my po­dat­ko­wej. Może wy­da­wać się to bar­dzo ra­dy­kal­ne, ale trze­ba pa­mię­tać, że na­wet naj­bar­dziej li­be­ral­no-ryn­ko­wi eko­no­mi­ści w Szwe­cji nie­chęt­nie przy­zna­ją, że ob­ni­ża­nie po­dat­ków było bez­po­śred­nią przy­czy­ną kry­zy­su go­spo­dar­cze­go. Nie kry­ty­ku­ją oni sa­mej idei cięć w po­dat­kach i wy­dat­kach pu­blicz­nych, ale przy­zna­ją, że czas i spo­sób ich wpro­wa­dze­nia nie były wła­ści­we. Czas nie był do­god­ny przede wszyst­kim ze wzglę­du na to, że więk­szość świa­ta za­chod­nie­go wcho­dzi­ła wów­czas w re­ce­sję. Ozna­cza­ło to, że po­pyt na szwedz­kie to­wa­ry się zmniej­szał, a więc cię­cia w sek­to­rze pu­blicz­nym na­stą­pi­ły, gdy fir­my szwedz­kie za­czy­na­ły ra­czej zwal­niać, niż za­trud­niać no­wych pra­cow­ni­ków.

Po­nad­to dzia­ła­nia re­for­ma­tor­skie po­dej­mo­wa­no w złej ko­lej­no­ści35. Kil­ka lat wcze­śniej, w roku 1985, rząd so­cjal­de­mo­kra­tycz­ny do­ko­nał de­re­gu­la­cji ryn­ków fi­nan­so­wych i ka­pi­ta­ło­wych. W re­zul­ta­cie in­we­sto­rzy i kor­po­ra­cje szwedz­kie za­czę­li wy­co­fy­wać pie­nią­dze z ryn­ku na­ro­do­we­go i in­we­sto­wać je w moc­niej­sze wa­lu­ty. Gdy rząd ob­ni­żył po­dat­ki, pro­ces ten jesz­cze się na­si­lił, w wy­ni­ku cze­go rząd zo­stał zmu­szo­ny do prze­pro­wa­dze­nia ra­dy­kal­nej de­wa­lu­acji ko­ro­ny. We­dług tej ar­gu­men­ta­cji dzia­ła­nia na­le­ża­ło pod­jąć w od­wrot­nej ko­lej­no­ści. Naj­pierw ob­ni­żyć po­dat­ki, aby uczy­nić in­we­sto­wa­nie w Szwe­cji bar­dziej atrak­cyj­nym, a do­pie­ro po­tem do­ko­nać de­re­gu­la­cji ryn­ków ka­pi­ta­ło­wych i fi­nan­so­wych.

W rze­czy­wi­sto­ści re­for­ma po­dat­ko­wa była bar­dziej skom­pli­ko­wa­na i mia­ła wię­cej wad. Po pierw­sze de­re­gu­la­cja ryn­ków ka­pi­ta­ło­wych i fi­nan­so­wych z lat 80. do­pro­wa­dzi­ła do fali spe­ku­la­cji na ryn­ku miesz­ka­nio­wym. Znie­sie­nie ogra­ni­czeń na prak­ty­ki ban­ko­we w za­kre­sie po­ży­czek znacz­nie uła­twi­ło za­cią­ga­nie kre­dy­tów. Ga­ze­ty do­no­si­ły, że na­wet bez­ro­bot­ni mo­gli brać duże kre­dy­ty na za­kup miesz­kań. W kon­se­kwen­cji ceny miesz­kań bły­ska­wicz­nie wzro­sły. Wzrost cen wy­dał się nie mieć ogra­ni­czeń, po­nie­waż ła­two było po­ży­czyć wy­star­cza­ją­cą sumę na za­kup miesz­ka­nia czy domu. Po­ży­cza­nie pie­nię­dzy było ko­rzyst­ne ze wzglę­du na to, że sto­py pro­cen­to­we i in­fla­cja były wy­so­kie, a kre­dy­ty miesz­ka­nio­we w znacz­nym stop­niu sub­sy­dio­wa­ne. Dla­te­go też re­al­na sto­pa opro­cen­to­wa­nia kre­dy­tów hi­po­tecz­nych była dużo niż­sza od in­fla­cji i ofi­cjal­nych stóp pro­cen­to­wych. Ozna­cza­ło to, że po­ży­cza­ją­cy pie­nią­dze miał z tego zysk36. In­ge­mar Ståhl i Kurt Wick­man stwier­dzi­li, że re­al­ne sto­py pro­cen­to­we dla ma­łych wła­ści­cie­li do­mów wzro­sły z –1,5 proc. w 1985 do +7,1 proc. w 199237. Re­for­ma po­dat­ko­wa ra­dy­kal­nie zmie­ni­ła sy­tu­ację. Po to, żeby sfi­nan­so­wać ob­niż­kę po­dat­ków, pod­da­no cię­ciom nie­któ­re sub­sy­dia, w tym miesz­ka­nio­we. Do­dat­ko­wo rząd zmie­nił swo­je prio­ry­te­ty mo­ne­tar­ne i uznał wal­kę z in­fla­cją za waż­niej­szą od ogra­ni­cza­nia bez­ro­bo­cia. Po­nad­to zde­cy­do­wał się na po­wią­za­nie ko­ro­ny z ECU. W re­zul­ta­cie, gdy znik­nę­ły sub­sy­dia miesz­ka­nio­we, in­fla­cja znacz­nie się zmniej­szy­ła38.

Nic dziw­ne­go, że re­for­ma po­dat­ko­wa spo­wo­do­wa­ła pęk­nię­cie spe­ku­la­cyj­nej bań­ki. Nie­mal w cią­gu jed­nej nocy za­ła­mał się ry­nek miesz­ka­nio­wy. Ceny miesz­kań spa­dły, po­pyt na bu­do­wę no­wych bu­dyn­ków pra­wie cał­ko­wi­cie znik­nął, a sy­tu­acja fi­nan­so­wa po­życz­ko­bior­ców spra­wi­ła, że wie­lu prze­sta­ło spła­cać swo­je kre­dy­ty. Bez­ro­bo­cie w prze­my­śle bu­dow­la­nym gwał­tow­nie wzro­sło z 2 proc. w 1990 do bli­sko 30 proc. w 199339.

W 1991 kry­zys go­spo­dar­czy i utra­ta wia­ry tra­dy­cyj­nych wy­bor­ców so­cjal­de­mo­kra­tycz­nych, któ­rzy już „nie roz­po­zna­wa­li swo­jej par­tii”, wy­nio­sła do wła­dzy cen­tro­pra­wi­co­wy rząd po raz pierw­szy od 1982 i do­pie­ro po raz trze­ci od 1932. Nowy rząd i li­be­ral­na par­tia so­cjal­de­mo­kra­tycz­na uzgod­ni­ły, że ka­mie­niem wę­giel­nym po­li­ty­ki go­spo­dar­czej ma być utrzy­my­wa­nie sta­bil­nej ko­ro­ny. Bank cen­tral­ny miał za za­da­nie sku­po­wać ko­ro­ny za­wsze wte­dy, gdy było to ko­niecz­ne dla utrzy­ma­nia na nie po­py­tu. In­we­sto­rzy za­uwa­ży­li jed­nak, że za­ła­ma­nie ryn­ku miesz­ka­nio­we­go ra­dy­kal­nie osła­bi­ło go­spo­dar­kę szwedz­ką, co znie­chę­ca­ło ich do in­we­sto­wa­nia w Szwe­cji czy do trzy­ma­nia ko­ron. W kon­se­kwen­cji za­czę­ło się dre­no­wa­nie wa­lu­ty szwedz­kiej przez mię­dzy­na­ro­do­wych spe­ku­lan­tów, któ­rzy za­czę­li li­czyć na de­wa­lu­ację. Rząd i bank cen­tral­ny sto­czy­ły z nimi prze­gra­ną bi­twę. Osta­tecz­nie rząd się pod­dał, ale do­pie­ro po tym, jak wy­dał mi­liar­dy do­la­rów na próż­no i po­zwo­lił, aby krót­ko­ter­mi­no­we sto­py pro­cen­to­we osią­gnę­ły pa­mięt­ny po­ziom 500 proc.!

O ile pier­wot­ne re­for­my osła­bi­ły sys­tem ban­ko­wy, o tyle wy­sił­ki w celu ochro­ny szwedz­kiej wa­lu­ty do­pro­wa­dzi­ły go na kra­wędź cał­ko­wi­te­go za­ła­ma­nia. Wie­lu po­życz­ko­bior­ców z kla­sy niż­szej i śred­niej zban­kru­to­wa­ło, gdy zmniej­szy­ła się in­fla­cja, a sub­sy­dia miesz­ka­nio­we zo­sta­ły ob­cię­te. Wstrząs, w wy­ni­ku któ­re­go pod­nio­sły się sto­py pro­cen­to­we, do­pro­wa­dził do ban­kruc­twa wie­lu z na­wet naj­bar­dziej wy­pła­cal­nych kre­dy­to­bior­ców. W krót­kim okre­sie zban­kru­to­wa­ły czte­ry z pię­ciu szwedz­kich ban­ków. Zmu­si­ło to li­be­ral­no-ryn­ko­wy rząd cen­tro­pra­wi­co­wy do zna­cjo­na­li­zo­wa­nia kil­ku ban­ków, aby za­po­biec to­tal­ne­mu cha­oso­wi na ryn­ku fi­nan­so­wym, po­tem zo­sta­ły one sprze­da­ne sek­to­ro­wi pry­wat­ne­mu. Oczy­wi­ście w efek­cie de­fi­cyt bu­dże­tu wzrósł jesz­cze bar­dziej. Były mi­ni­ster fi­nan­sów Kjell-Olof Feldt stwier­dził, że do mo­men­tu sprze­da­ży ban­ku Nord­ban­ken kry­zys ban­ko­wy kosz­to­wał Szwe­dów 60 mi­liar­dów ko­ron (oko­ło 30 mi­liar­dów zło­tych po obec­nym kur­sie)40.

Trud­no ob­li­czyć, ile do­kład­nie rząd szwedz­ki wy­dał, pró­bu­jąc ra­to­wać ko­ro­nę i ban­ki, ale jest ja­sne, że dzia­ła­nia te o wie­le bar­dziej przy­czy­ni­ły się do de­fi­cy­tu bu­dże­to­we­go niż wy­dat­ki ge­ne­ro­wa­ne przez prze­cią­żo­ne pań­stwo opie­kuń­cze. Nie­któ­rzy eko­no­mi­ści sza­cu­ją, że na obro­nę na­ro­do­wej wa­lu­ty wy­rzu­co­no w bło­to 30 mi­liar­dów ko­ron (oko­ło 15 mi­liar­dów zło­tych po obec­nym kur­sie)41. W na­stęp­stwie tego nad­wyż­ka bu­dże­to­wa zmie­ni­ła się w de­fi­cyt rzę­du 110 mi­liar­dów ko­ron. Za­ła­ma­nie sek­to­ra ban­ko­we­go kosz­to­wa­ło na­wet wię­cej. Praw­dziw­sze niż kli­sza mó­wią­ca o Szwe­dach „ży­ją­cych po­nad stan” wy­da­je się twier­dze­nie, że to re­for­ma­to­rzy li­be­ral­no-ryn­ko­wi wy­da­wa­li wię­cej, niż mie­li, a wszyst­ko po to, żeby ura­to­wać bar­dzo nie­uda­ną ob­niż­kę po­dat­ków i mo­ne­ta­ry­stycz­ną po­li­ty­kę fi­nan­so­wą.

Do­pro­wa­dzi­ło­by to do ru­iny na­wet naj­zdrow­szą go­spo­dar­kę, ale ko­lej­ne dzia­ła­nia w po­łą­cze­niu z cię­cia­mi po­dat­ków były jak ga­sze­nie ognia ben­zy­ną. Li­be­ral­no-ryn­ko­wy zwrot opie­rał się rów­nież na wie­rze w to, że po­win­no się de­cen­tra­li­zo­wać usłu­gi spo­łecz­ne, i prze­ka­zy­wa­no wła­dzom lo­kal­nym in­sty­tu­cje (w tym szko­ły) uprzed­nio pro­wa­dzo­ne przez pań­stwo. Wzro­sły więc kom­pe­ten­cje i wy­dat­ki sa­mo­rzą­dów, ale jed­no­cze­śnie za­ka­za­no im pod­wyż­szać po­dat­ki42. Już wcze­śniej za dużą część usług spo­łecz­nych od­po­wia­da­ły szwedz­kie sa­mo­rzą­dy, ale po re­for­mach aż trzy czwar­te wszyst­kich pra­cow­ni­ków sek­to­ra pu­blicz­ne­go było za­trud­nio­nych przez wła­dze miej­skie i gmin­ne43.

Za­kaz pod­wyż­sza­nia po­dat­ków lo­kal­nych uza­sad­nio­no ochro­ną „dy­na­mi­zu­ją­cych” skut­ków cięć po­dat­ków cen­tral­nych, któ­re to skut­ki mo­gły­by znik­nąć, gdy­by wła­dze lo­kal­ne pod­nio­sły krań­co­wą sto­pę po­dat­ko­wą o tyle, o ile ob­ni­żył ją rząd cen­tral­ny. Osta­tecz­nie ob­niż­ka po­dat­ków nie by­ła­by wów­czas żad­ną ob­niż­ką, ale ra­czej prze­ka­za­niem wła­dzy. Dla­te­go rząd so­cjal­de­mo­kra­tycz­ny uchwa­lił cał­ko­wi­ty za­kaz pod­no­sze­nia po­dat­ków lo­kal­nych. Było to po­su­nię­cie tak ra­dy­kal­ne, że wła­dze Sztok­hol­mu zna­la­zły się w kry­zy­sie ko­ali­cyj­nym, gdy za­ka­za­no im wpro­wa­dze­nia opłat od sa­mo­cho­dów z prze­zna­cze­niem na ochro­nę śro­do­wi­ska, a była to część umo­wy so­cjal­de­mo­kra­tów z Par­tią Zie­lo­nych. So­cjal­de­mo­kra­ci za­war­li ko­lej­ną ko­ali­cję, tym ra­zem z li­be­ra­ła­mi i kon­ser­wa­ty­sta­mi. Po­sta­wio­no na bu­do­wę au­to­strad, a nie na ochro­nę śro­do­wi­ska. Za­kaz pod­no­sze­nia po­dat­ków lo­kal­nych ob­jął więc na­wet po­dat­ki eko­lo­gicz­ne, zmu­sza­ją­ce pro­du­cen­tów i kon­su­men­tów do po­kry­wa­nia kosz­tów spo­łecz­nych zwią­za­nych z ich dzia­łal­no­ścią, spo­wo­do­wał ze­rwa­nie współ­pra­cy so­cjal­de­mo­kra­tów z in­ny­mi ugru­po­wa­nia­mi le­wi­co­wy­mi i zmu­sił ich do współ­pra­cy z cen­tro­pra­wi­cą.

Poza re­per­ku­sja­mi po­li­tycz­ny­mi (so­cjal­de­mo­kra­ci po­now­nie „nie po­zna­wa­li swo­jej par­tii”) ob­niż­ka po­dat­ków roz­po­czę­ła go­spo­dar­czą spi­ra­lę upad­ku. Ze wzglę­du na to, że kosz­ty pro­wa­dze­nia pań­stwo­wych in­sty­tu­cji prze­ka­za­nych wła­dzom lo­kal­nym oka­za­ły się wyż­sze niż re­kom­pen­sa­ty otrzy­my­wa­ne przez nie od rzą­du, a wła­dze lo­kal­ne nie mo­gły pod­no­sić po­dat­ków, na­stą­pi­ły cię­cia w usłu­gach spo­łecz­nych. To jed­nak wciąż rząd cen­tral­ny wy­pła­cał ubez­pie­cze­nia spo­łecz­ne, co jesz­cze bar­dziej po­głę­bia­ło sprzecz­no­ści. Ozna­cza­ło to, że je­że­li wła­dze lo­kal­ne zwol­ni­ły pra­cow­ni­ka, któ­ry do­sta­wał wy­na­gro­dze­nie 100 tys. ko­ron mie­sięcz­nie, to gdy do­da­my skład­ki na ubez­pie­cze­nie spo­łecz­ne (po­nie­waż za­trud­nia­ją­cy pła­cił skład­kę w ca­ło­ści), pły­ną­ce stąd oszczęd­no­ści wy­no­si­ły oko­ło 145 tys. ko­ron. Rząd cen­tral­ny mu­siał wy­pła­cać za­sił­ki z ty­tu­łu ubez­pie­cze­nia od bez­ro­bo­cia na po­zio­mie 90 proc. pła­cy, co w tym przy­pad­ku wy­no­si­ło 90 tys. ko­ron. W ten spo­sób spo­łe­czeń­stwo oszczę­dza­ło na tym zwol­nie­niu je­dy­nie 55 tys. ko­ron (145 tys. mi­nus 90 tys.), a wła­dze lo­kal­ne – 145 tys. ko­ron. Wy­ni­ka stąd, że wła­dze lo­kal­ne były sil­niej mo­ty­wo­wa­ne do zwal­nia­nia pra­cow­ni­ków w po­rów­na­niu z rzą­dem cen­tral­nym, gdyż koszt zwol­nień prze­rzu­ca­ny był na ten ostat­ni.

To z ko­lei na­pę­dza­ło spi­ra­lę: im wię­cej bez­ro­bot­nych, tym mniej­sza baza po­dat­ko­wa władz lo­kal­nych. Im mniej­sza baza po­dat­ko­wa, tym wię­cej lu­dzi mu­sia­ło zo­stać zwol­nio­nych, co zno­wu ją zmniej­sza­ło i po­wo­do­wa­ło ko­niecz­ność na­stęp­nych zwol­nień. Spi­ra­la upad­ku była sil­nie wzmac­nia­na tym, że bez­ro­bo­cie i tak gwał­tow­nie ro­sło ze wzglę­du na za­ła­ma­nie miesz­kal­nic­twa, bu­dow­nic­twa i sek­to­ra ban­ko­we­go. Nie­za­mie­rzo­nym skut­kiem re­for­my po­dat­ko­wej wpro­wa­dzo­nej na po­zio­mie na­ro­do­wym było więc to, że wła­dze lo­kal­ne zmu­szo­ne były do zwol­nie­nia wie­lu pra­cow­ni­ków sek­to­ra pu­blicz­ne­go.

Przy­kład ten po­ka­zu­je, jak or­ga­ni­za­cja pań­stwa szwedz­kie­go przy­czy­ni­ła się do tego, że cię­cia w sek­to­rze usług były więk­sze niż w ubez­pie­cze­niach spo­łecz­nych. Wła­dze lo­kal­ne są od­po­wie­dzial­ne za więk­szość usług pu­blicz­nych, a pań­stwo od­po­wia­da za ubez­pie­cze­nia spo­łecz­ne, dla­te­go wła­dze lo­kal­ne nie bio­rą pod uwa­gę kosz­tów ubez­pie­cze­nia od bez­ro­bo­cia tych, któ­rych zwal­nia­ją.

Or­ga­ni­za­cja pań­stwa szwedz­kie­go sprzy­ja więk­szym cię­ciom w sek­to­rze lo­kal­nych usług pu­blicz­nych niż w ubez­pie­cze­niach spo­łecz­nych rów­nież z in­nych po­wo­dów. Naj­waż­niej­szym z nich jest rów­no­cze­sność wy­bo­rów cen­tral­nych i lo­kal­nych. Ozna­cza to, że w kam­pa­nii wy­bor­czej do­mi­nu­ją spra­wy ogól­no­kra­jo­we. Ze wzglę­du na to, że po­par­cie dla usług pu­blicz­nych jest wy­so­kie, ża­den rząd nie chce być ob­wi­nia­ny o po­gor­sze­nie ich sta­nu. Jed­no z ba­dań po­ka­za­ło, że wy­bor­cy chęt­niej gło­su­ją prze­ciw­ko rzą­do­wi, gdy uzna­ją, że na­stą­pi­ło po­gor­sze­nie w za­kre­sie usług pu­blicz­nych, niż wte­dy, gdy uwa­ża­ją, że po­gor­szy­ła się ich sy­tu­acja ma­te­rial­na44. Je­że­li rząd ogła­sza zmniej­sze­nie po­zio­mu pań­stwo­wej opie­ki, na­tych­miast zo­sta­je po­tę­pio­ny. Je­że­li jed­nak wła­dze lo­kal­ne za­mie­rza­ją za­mknąć szpi­tal, wy­bor­cy są mniej skłon­ni ob­wi­niać o to rząd cen­tral­ny.

Dla­te­go w szwedz­kim sys­te­mie wy­bor­czym jest mniej praw­do­po­dob­ne, że wła­dze lo­kal­ne zo­sta­ną uka­ra­ne przez wy­bor­ców za za­mknię­cie szpi­ta­la – w po­rów­na­niu z tymi sys­te­ma­mi, gdzie wy­bo­ry kra­jo­we i lo­kal­ne od­by­wa­ją się w in­nym cza­sie (np. w Niem­czech). Prze­wa­ża­ją­ca więk­szość wy­bor­ców nie jest świa­do­ma spraw lo­kal­nych i gło­su­ją oni tak jak w wy­bo­rach kra­jo­wych. W cza­sie wy­bo­rów me­dia bar­dziej kon­cen­tru­ją się na kwe­stiach ogól­no­kra­jo­wych niż na lo­kal­nych. Po­nad­to rzą­dy kra­jo­we były od 1932 roku zdo­mi­no­wa­ne przez so­cjal­de­mo­kra­tów (poza la­ta­mi 1976–1982 i 1991–1994), nie­mniej w wie­lu miej­scach wła­dzę lo­kal­ną spra­wo­wa­ły ko­ali­cje cen­tro­pra­wi­co­we. Tym sa­mym wy­bor­cy bio­rą­cy pod uwa­gę lo­kal­ne cię­cia w usłu­gach, mo­gli gło­so­wać prze­ciw­ko cen­tro­pra­wi­cy, co ozna­cza, ni mniej, ni wię­cej, że w pew­nych sy­tu­acjach so­cjal­de­mo­kra­ci zy­ski­wa­li na tym, że zmu­sza­ją wła­dze lo­kal­ne do trud­nych wy­bo­rów fi­nan­so­wych.

In­nym czyn­ni­kiem sprzy­ja­ją­cym cię­ciom w usłu­gach jest to, że są one mniej wi­docz­ne niż cię­cia w ubez­pie­cze­niach spo­łecz­nych. Gdy rząd ogło­si, że cię­cia w za­kre­sie tych ostat­nich spo­wo­du­ją ob­ni­że­nie świad­czeń z 90 proc. do 75 proc. pła­cy, każ­dy zda so­bie spra­wę z tego, co to zna­czy i że kie­dyś jego rów­nież to do­tknie. Je­że­li zaś za­mknię­ty zo­sta­nie lo­kal­ny szpi­tal, w krót­kim okre­sie wpły­nie to na sy­tu­ację je­dy­nie lo­kal­nych miesz­kań­ców. Oczy­wi­ście sku­mu­lo­wa­nie się ta­kich lo­kal­nych dzia­łań bę­dzie mia­ło kra­jo­we re­per­ku­sje, ale jest to po­wol­niej­szy i dłuż­szy pro­ces niż cię­cia w ubez­pie­cze­niach spo­łecz­nych.

Nie na­le­ży trak­to­wać tej ana­li­zy jako glo­ry­fi­ka­cji mo­de­lu szwedz­kie­go. Na­le­ży przy­znać, że ist­nie­ją pew­ne pro­ble­my. In­fla­cja jest tu wyż­sza niż w kra­jach ościen­nych, co skut­ku­je cią­głą pre­sją na ko­ro­nę45. Może być to jed­nak spo­wo­do­wa­ne nie tyle szwedz­ką po­li­ty­ką peł­ne­go za­trud­nie­nia, ile po­rzu­ce­niem tej po­li­ty­ki przez jej są­sia­dów i uzna­niem tam za prio­ry­tet ce­lów mo­ne­tar­nych, a nie wal­ki z bez­ro­bo­ciem. We­dług tego ar­gu­men­tu po­li­ty­ka peł­ne­go za­trud­nie­nia bę­dzie się le­piej spraw­dzać na po­zio­mie eu­ro­pej­skim niż kra­jo­wym. Moż­na utrzy­my­wać, że w nie­któ­rych ob­sza­rach wol­ność wy­bo­ru kon­su­men­tów po­win­na być więk­sza – było to zresz­tą w póź­niej­szych la­tach 90. ce­lem ko­lej­nych re­form, któ­re nie na­ru­sza­ły jed­nak pod­staw mo­de­lu szwedz­kie­go46. Zda­niem nie­któ­rych zbyt mało zro­bio­no dla wy­eli­mi­no­wa­nia nie­rów­no­ści płci, jed­nak póź­niej­sze re­for­my szły wła­śnie w tym kie­run­ku. Jesz­cze inny za­rzut do­ty­czy wy­klu­cze­nia spo­łecz­ne­go imi­gran­tów na ryn­ku pra­cy. Moż­na na­wet pod­no­sić ar­gu­ment, że ko­lej­ki ocze­ku­ją­cych na nie­któ­re za­bie­gi chi­rur­gicz­ne są zbyt dłu­gie, ale któ­ry z kra­jów uprze­my­sło­wio­nych nie prze­cho­dzi obec­nie kry­zy­su służ­by zdro­wia? Mimo tej kry­ty­ki do­wo­dy wska­zu­ją na to, że kry­zys go­spo­dar­czy po­cząt­ku lat 90. nie był spo­wo­do­wa­ny nad­mier­ny­mi wy­dat­ka­mi so­cjal­ny­mi, ale nad­mier­ny­mi ob­niż­ka­mi po­dat­ków, któ­re nie zo­sta­ły sfi­nan­so­wa­ne, do­brze sko­or­dy­no­wa­ne i wła­ści­wie za­pla­no­wa­ne. To wła­śnie te dzia­ła­nia były no­żem, któ­rym ude­rzo­no w szwedz­kie pań­stwo opie­kuń­cze. Być może mia­ło ono drob­ne kło­po­ty zdro­wot­ne, ale nie­za­leż­nie od pro­gra­mów spo­łecz­nych i wy­so­ko­ści wy­dat­ków so­cjal­nych nóż cięć po­dat­ko­wych oba­lił­by na­wet naj­zdrow­sze pań­stwo opie­kuń­cze.

Czy mo­del szwedz­ki jest mar­twy?

Po­zo­sta­ło py­ta­nie, czy mo­del szwedz­ki zmarł za­szty­le­to­wa­ny przez neo­li­be­ra­łów. Z pew­no­ścią po­zo­sta­ły mu bli­zny po tym ata­ku. Po­ziom wie­lu usług spo­łecz­nych ob­ni­żył się. Sam mo­del po­zo­stał jed­nak żywy i ma się do­brze. Szwe­cja wciąż ma naj­bar­dziej hoj­ne pro­gra­my so­cjal­ne na świe­cie. Sto­pa bez­ro­bo­cia jest niż­sza niż w więk­szo­ści kra­jów uprze­my­sło­wio­nych47, wskaź­ni­ki za­trud­nie­nia są wyż­sze, in­fla­cja jest niż­sza od śred­niej eu­ro­pej­skiej i wa­ha­ła się w gra­ni­cach 0–1 proc. w la­tach 1996–2000, wzro­sła do 2 proc. w la­tach 2001–200248. Kon­dy­cja fi­nan­sów pań­stwa na­le­ży do naj­lep­szych na świe­cie. W tym sa­mym cza­sie li­be­ral­ne USA mają ol­brzy­mi de­fi­cyt (od­kąd Bush Ju­nior za­czął upra­wiać „eko­no­mię wudu”, któ­rą tak bar­dzo kry­ty­ko­wał on­giś jego oj­ciec49). Z ko­lei kon­ser­wa­tyw­ne Niem­cy i Fran­cja mają pro­ble­my z utrzy­ma­niem de­fi­cy­tu na po­zio­mie kry­te­riów z Ma­astricht, któ­re same na­rzu­ci­ły resz­cie Eu­ro­py. Szwe­cja mia­ła w la­tach 1998–2002 nad­wyż­kę bu­dże­to­wą, cho­ciaż w roku 2003 wy­stą­pił nie­wiel­ki de­fi­cyt50. Wskaź­ni­ki bez­ro­bo­cia ob­ni­ży­ły się od cza­su re­ce­sji z po­cząt­ku lat 90. i są niż­sze niż śred­nia eu­ro­pej­ska. W 2002 było to 4 proc., a w la­tach 2003 i 2004 pro­gno­zo­wa­no nie­znacz­ny wzrost tego wskaź­ni­ka do 4,5 proc.

Jest to wciąż wię­cej niż przed re­for­mą po­dat­ko­wą z po­cząt­ku lat 90., ale na tle in­nych państw eu­ro­pej­skich jest to bar­dzo do­bry wy­nik. Prze­mysł jest w do­brej kon­dy­cji, Szwe­cja po­zo­sta­je w czo­łów­ce kra­jów przo­du­ją­cych w dzie­dzi­nie no­wych tech­no­lo­gii (np. te­le­fo­nii ko­mór­ko­wej), a Szwe­dzi mają jed­ne z naj­wyż­szych wskaź­ni­ki kom­pu­te­ry­za­cji go­spo­darstw do­mo­wych i ko­rzy­sta­nia z in­ter­ne­tu. Po­nad­to sto­pa wzro­stu go­spo­dar­cze­go była w Szwe­cji od 1994 roku wyż­sza od śred­niej w UE (z wy­jąt­kiem roku 2001, gdy była tyl­ko nie­co niż­sza).

Wskaź­ni­ki spo­łecz­ne OECD po­ka­zu­ją rów­nież, że Szwe­cja ra­dzi so­bie cał­kiem do­brze w po­rów­na­niu z naj­bo­gat­szy­mi li­be­ral­ny­mi i kon­ser­wa­tyw­ny­mi kon­ku­ren­ta­mi. W ta­be­li nr 1 wi­dzi­my, że sto­pa ubó­stwa dzie­ci jest za­sad­ni­czo niż­sza w Szwe­cji niż w li­be­ral­nej Ka­na­dzie, Wiel­kiej Bry­ta­nii czy Sta­nach Zjed­no­czo­nych i dużo niż­sza niż w kon­ser­wa­tyw­nej Ho­lan­dii, Fran­cji czy Niem­czech. Po­dob­nie wskaź­ni­ki za­trud­nie­nia, szcze­gól­nie ko­biet, są dużo wyż­sze niż u kon­ku­ren­tów. Pod wzglę­dem wskaź­ni­ków zdro­wot­nych Szwe­cja jest na szczy­cie, z wy­jąt­kiem wskaź­ni­ka sa­mo­bójstw wśród mło­dzie­ży. War­to jed­nak za­uwa­żyć, że wskaź­nik sa­mo­bójstw jest tam dużo niż­szy niż w USA czy w Ka­na­dzie (w tych kra­jach jest on naj­wyż­szy), niż­szy niż we Fran­cji i w Niem­czech, a nie­co tyl­ko wyż­szy niż w UK i Ho­lan­dii. Mi­tem jest więc po­gląd, że to opie­kuń­cza po­li­ty­ka spo­łecz­na Szwe­cji po­wo­du­je, że lu­dzie po­peł­nia­ją tam wię­cej sa­mo­bójstw.

Mo­del szwedz­ki ma się nadal do­brze i może być wzo­rem w wie­lu dzie­dzi­nach, co jed­nak nie zna­czy, że jest w do­sko­na­łej kon­dy­cji. Nadal nie może zin­te­gro­wać imi­gran­tów na ryn­ku pra­cy. Jak resz­ta Eu­ro­py sta­je w ob­li­czu pro­ble­mów de­mo­gra­ficz­nych, cho­ciaż wskaź­nik uro­dzeń jest jed­nym z naj­wyż­szych na kon­ty­nen­cie. Wiel­ka de­wa­lu­acja, któ­rą wy­wo­ła­ła wy­mu­szo­na ob­niż­ka po­dat­ków, spo­wo­do­wa­ła, że Szwe­cja w ran­kin­gu we­dług PKB na gło­wę prze­su­nę­ła się nie­co w dół51. W ran­kin­gach bio­rą­cych pod uwa­gę rów­nież inne aspek­ty ja­ko­ści ży­cia po­zo­sta­ła na naj­wyż­szych miej­scach. W ra­por­cie o roz­wo­ju ludz­kim na świe­cie z 2003 zna­la­zła się na trze­cim miej­scu po Nor­we­gii i Is­lan­dii, któ­re re­ali­zu­ją ten sam mo­del so­cjal­de­mo­kra­tycz­nej i po­wszech­nej opie­kuń­czo­ści52. War­to do­dać, że Jef­frey D. Sachs, zna­ny w kra­jach post­ko­mu­ni­stycz­nych jako guru ra­dy­kal­nych re­form wol­no­ryn­ko­wych i „te­ra­pii szo­ko­wej”, przy­zna­je dzi­siaj, że

pod wzglę­dem pra­wie każ­de­go wskaź­ni­ka spo­łecz­ne­go, czy to bę­dzie do­chód na gło­wę, zdro­wie, de­mo­kra­cja, kon­ku­ren­cyj­ność go­spo­dar­cza, świa­do­mość eko­lo­gicz­na albo uczci­wość, świat skan­dy­naw­ski Is­lan­dii, Nor­we­gii, Da­nii i Fin­lan­dii z pew­no­ścią błysz­czy53.

Do­da­je on po­nad­to:

róż­ni au­tsaj­de­rzy prze­wi­dy­wa­li, iż wy­so­kie po­dat­ki w kra­jach nor­dyc­kich zdła­wią roz­wój sek­to­ra pry­wat­ne­go, wbrew temu re­gion cie­szy się god­ną po­zaz­drosz­cze­nia in­no­wa­cyj­no­ścią oraz zy­ska­mi pły­ną­cy­mi z no­wych tech­no­lo­gii54.

W tym sa­mym nu­me­rze „New­swe­eka” re­dak­to­rzy uzna­li Szwe­cję za kraj, w któ­rym naj­le­piej się żyje na świe­cie!

Ta­be­la nr 1: Wskaź­ni­ki spo­łecz­ne, 2001.

Sto­pa ubó­stwa dzie­ci

Wskaź­ni­ki za­trud­nie­nia

Wskaź­nik za­trud­nie­nia ko­biet

Utra­co­ne lata ży­cia na 100 tys. (męż­czyź­ni)

Ocze­ki­wa­ne trwa­nie ży­cia z uwzględ­nie­niem spraw­no­ści

Wskaź­ni­ki sa­mo­bójstw dla osób po­ni­żej 25 lat

Uro­dze­nia przez na­sto­lat­ki na 1000

mo­del li­be­ral­ny

Ka­na­da

14,2

70,9

66

4818

69,9

7,4

20,2

W. Bry­ta­nia

18,6

71,3

64,7

4766

69,6

3,3

30,8

USA

23,2

73,1

67,1

6678

67,6

5,8

52,1

mo­del so­cjal­de­mo­kra­tycz­ny

Szwe­cja

2,7

75

73,5

3773

71,8

4,0

6,5

mo­del kon­ser­wa­tyw­ny

Ho­lan­dia

9,1

72,1

62,6

4297

69,9

3,1

6,2

Fran­cja

7,1

62

55,2

5759

71,3

4,4

9,3

Niem­cy

10,6

65,9

58,6

5087

70,2

4,4

13,1

Źró­dło: OECD, So­cie­ty at a Glan­ce, dz. cyt., s. 31, 53, 63, 67, 75 i 81.

Mimo wiel­kich znisz­czeń, ja­kie spo­wo­do­wa­ła li­be­ral­no-ryn­ko­wa ob­niż­ka po­dat­ków, Szwe­cja była w sta­nie się od­bu­do­wać. Za­bra­ło to jed­nak tro­chę cza­su. Po po­wro­cie do wła­dzy so­cjal­de­mo­kra­ci mu­sie­li do­ko­nać pew­nych cięć i do­sto­so­wań w za­kre­sie za­trud­nie­nia w sek­to­rze pu­blicz­nym i świad­czeń so­cjal­nych, aby do­pro­wa­dzić fi­nan­se pu­blicz­ne do ładu. Nie­któ­re po­dat­ki czy skład­ki na pe­wien czas mu­sia­ły wzro­snąć. Przy­kła­do­wo, obec­nie za­trud­nie­ni mu­szą pła­cić nie­wiel­ką część skład­ki na ubez­pie­cze­nie spo­łecz­ne, a przed­tem ro­bił to wy­łącz­nie za­trud­nia­ją­cy. Po­nad­to krań­co­wa sto­pa po­dat­ko­wa dla naj­wy­żej za­ra­bia­ją­cych wzro­sła z 50 proc. do 55 proc. Naj­waż­niej­szy mo­rał z tej hi­sto­rii wy­da­je się taki, że hoj­ne pań­stwa opie­kuń­cze mogą się utrzy­mać, o ile dba­ją o po­rzą­dek w swo­ich fi­nan­sach. Pań­stwa z du­żym sek­to­rem pu­blicz­nym są szcze­gól­nie na­ra­żo­ne na duże de­fi­cy­ty, po­nie­waż na­cisk na cię­cie wy­dat­ków może zmu­sić rzą­dy do zwal­nia­nia więk­szej licz­by pra­cow­ni­ków pu­blicz­nych niż w kra­jach z ni­ski­mi po­dat­ka­mi i ma­łym sek­to­rem pu­blicz­nym (gdzie jest mniej lu­dzi do zwol­nie­nia).

Mó­wiąc in­a­czej: se­ku­lar­ne pań­stwo opie­kuń­cze w Szwe­cji dzia­ła le­piej w wa­run­kach prag­ma­tycz­nej po­li­ty­ki fi­nan­so­wej niż w okre­sach eks­pe­ry­men­tów spod zna­ku eko­no­mii wudu.

Prze­ło­żył Ry­szard Szar­fen­berg

Im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same? Model szwedzki po zwycięstwie wyborczym centroprawicy w 2006 roku

Ste­ven Sa­xon­berg

Zde­cy­do­wa­ne zwy­cię­stwo wy­bor­cze szwedz­kiej cen­tro­pra­wi­cy w 2006 roku mo­gło być pod­sta­wą do ob­wiesz­cze­nia koń­ca so­cjal­de­mo­kra­tycz­nej he­ge­mo­nii, a wraz z tym rów­nież szwedz­kie­go mo­de­lu hoj­nej i po­wszech­nej po­li­ty­ki so­cjal­nej. Wy­ni­ki so­cjal­de­mo­kra­tów były naj­gor­sze od cza­su wpro­wa­dze­nia po­wszech­ne­go pra­wa wy­bor­cze­go (34,6 proc. gło­sów)55, moż­na jed­nak z ła­two­ścią po­ka­zać, że wy­bo­ry tyl­ko po­twier­dzi­ły tę he­ge­mo­nię! Szwedz­cy po­li­to­lo­dzy i ko­men­ta­to­rzy po­li­tycz­ni w za­sa­dzie zga­dza­ją się, że so­cjal­de­mo­kra­ci nie prze­gra­li wy­bo­rów dla­te­go, że wy­bor­cy od­wró­ci­li się od so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne­go mo­de­lu po­li­ty­ki spo­łecz­nej, ale ra­czej dla­te­go, że uzna­li, iż ten mo­del jest przez so­cjal­de­mo­kra­tycz­nych po­li­ty­ków za­nie­dby­wa­ny (np. w za­kre­sie po­li­ty­ki peł­ne­go za­trud­nie­nia). Wy­ko­rzy­sta­li to kon­ser­wa­ty­ści (na­zy­wa­ni w Szwe­cji Umiar­ko­wa­ną Par­tią Ko­ali­cyj­ną), od­cho­dząc od pro­gra­mu re­form ryn­ko­wych, któ­ry po­pie­ra­li w prze­szło­ści, i wy­stę­pu­jąc jako nowa par­tia pra­cow­ni­cza!

Uwa­run­ko­wa­nia go­spo­dar­cze i po­li­tycz­ne zwy­cię­stwa cen­tro­pra­wi­cy

W la­tach 80. in­spi­ra­cją dla umiar­ko­wa­nych była po­li­ty­ka That­cher i Re­aga­na, a kie­dy do­szli do ko­ali­cyj­nej wła­dzy w 1991 roku, ich przy­wód­ca Carl Bildt kry­ty­ko­wał so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne ha­sło „trze­ciej dro­gi”, twier­dząc, że jest tyl­ko „jed­na dro­ga”, czy­li ryn­ko­wy li­be­ra­lizm. Wpły­wy tej ide­olo­gii były wi­docz­ne na­wet wśród so­cjal­de­mo­kra­tów, któ­rzy ra­zem z Par­tią Lu­do­wą wpro­wa­dzi­li w ży­cie li­be­ral­ną re­for­mę po­dat­ko­wą. Mia­ła ona spo­wo­do­wać po­wsta­nie więk­szej licz­by miejsc pra­cy i uda­ło się to w przy­pad­ku jed­ne­go tyl­ko za­wo­du: do­rad­ców za­wo­do­wych w urzę­dach pra­cy! Bez­ro­bo­cie szyb­ko wzro­sło z 1,1 proc. do 8 proc., co uto­ro­wa­ło dro­gę do zwy­cię­stwa cen­tro­pra­wi­cy. Mimo to bez­ro­bo­cie po­zo­sta­ło na wy­so­kim po­zio­mie, po­dob­nie jak de­fi­cyt bu­dże­to­wy, je­den z naj­wyż­szych w Eu­ro­pie za­raz po grec­kim, choć przed re­for­mą w szedz­kim bu­dże­cie wy­stę­po­wa­ła nad­wyż­ka56.

Wo­bec nie­po­wo­dze­nia cen­tro­pra­wi­co­wej ko­ali­cji w przy­wró­ce­niu rów­no­wa­gi go­spo­dar­czej so­cjal­de­mo­kra­ci wspie­ra­ni przez inne ugru­po­wa­nia le­wi­co­we oraz zie­lo­nych ła­two wy­gra­li wy­bo­ry w 1994 roku. W tym cza­sie ryn­ko­wy li­be­ra­lizm utra­cił ja­kie­kol­wiek po­par­cie wśród so­cjal­de­mo­kra­tycz­nych przy­wód­ców. Sku­pi­li się oni na przy­wra­ca­niu rów­no­wa­gi go­spo­dar­czej za po­mo­cą pod­no­sze­nia po­dat­ków po­śred­nich, pry­wa­ty­za­cji czę­ści firm pań­stwo­wych i cięć w usłu­gach spo­łecz­nych. W in­nym tek­ście po­ka­zy­wa­łem, że te dzia­ła­nia sta­no­wi­ły w pew­nej mie­rze ogra­ni­cze­nie po­li­ty­ki spo­łecz­nej, ale sys­tem świad­czeń so­cjal­nych po­zo­stał w za­sa­dzie bez zmian, a wy­dat­ki na po­li­ty­kę ro­dzin­ną w rze­czy­wi­sto­ści wzro­sły.

Rzą­dy so­cjal­de­mo­kra­cji osią­gnę­ły suk­ces w przy­wra­ca­niu rów­no­wa­gi go­spo­dar­czej. Bu­dżet od 1998 roku no­to­wał sys­te­ma­tycz­nie nad­wyż­ki (z wy­jąt­kiem lat 2003 i 200457), a in­fla­cja przez dzie­więć lat do cza­su ob­ję­cia wła­dzy przez cen­tro­pra­wi­cę w 2006 roku wy­nio­sła nie­wie­le po­nad 1,1 proc.58

So­cjal­de­mo­kra­tycz­ne suk­ce­sy do­ty­czy­ły nie tyl­ko od­zy­ska­nia kon­tro­li nad in­fla­cją i bu­dże­tem, ale rów­nież wi­docz­ne były w wy­so­kim wzro­ście go­spo­dar­czym. Wy­niósł on śred­nio aż 3,3 proc. w la­tach 1999–2006, a w roku wy­bor­czym 2006 osią­gnął 4,1 proc.59

Pię­tą achil­le­so­wą so­cjal­de­mo­kra­tów było bez­ro­bo­cie. Tra­dy­cyj­ny mo­del szwedz­ki utrzy­my­wał je na ni­skim po­zio­mie przy wy­so­kich wskaź­ni­kach za­trud­nie­nia. Pod ko­niec lat 80. bez­ro­bo­cie wy­no­si­ło 1,6 proc., a wśród osób w wie­ku 16–64 za­trud­nio­nych było po­nad 80 proc.60 Do roku 1997 ten ostat­ni wskaź­nik zmniej­szył się do 70,7 proc. i mimo że wzrósł do 75,3 proc. w 2001 r., trzy lata póź­niej zmniej­szył się do 73,4 proc. Szczyt bez­ro­bo­cia Szwe­cja za­no­to­wa­ła w 1993 r., gdy wy­nio­sło ono 8,2 proc. – do roku 2002 zmniej­szy­ło się do 4 proc., ale od tego cza­su ro­śnie i na dwa mie­sią­ce przed wy­bo­ra­mi w 2006 roku osią­gnę­ło 6 proc.61, co dla więk­szo­ści lud­no­ści jest po­zio­mem trud­nym do za­ak­cep­to­wa­nia. Po­zwo­li­ło to par­tiom cen­tro­pra­wi­co­wym prze­jąć kwe­stię bez­ro­bo­cia od le­wej stro­ny sce­ny po­li­tycz­nej.

Mimo bez­ro­bo­cia wa­ha­ją­ce­go się w ostat­nich la­tach mię­dzy 4 a 6 proc. rzą­dy so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne od­nio­sły suk­ce­sy go­spo­dar­cze, co spra­wi­ło, że ryn­ko­wy li­be­ra­lizm Par­tii Umiar­ko­wa­nej stał się mało prze­ko­nu­ją­cy dla wy­bor­ców. W wy­bo­rach 2002 roku gło­so­wa­ło na nich za­le­d­wie 15,3 proc. elek­to­ra­tu wo­bec 21,9 proc. w 1991 roku. Po tej klę­sce przy­wód­ca par­tii po­dał się do dy­mi­sji i wła­dzę prze­ję­ło nowe po­ko­le­nie o bar­dziej prag­ma­tycz­nych po­glą­dach. Przy­po­mi­na to hi­sto­rię od­no­wy bry­tyj­skiej Par­tii Pra­cy w la­tach 90. „Nowi umiar­ko­wa­ni” na wzór no­wej Par­tii Pra­cy, któ­ra zre­zy­gno­wa­ła z so­cja­li­stycz­ne­go ha­sła upań­stwo­wie­nia go­spo­dar­ki, po­rzu­ci­li ideę „zmia­ny sys­te­mu” i przy­zna­li, że po de­ka­dach he­ge­mo­nii so­cjal­de­mo­kra­tycz­nej nig­dy nie zdo­ła­ją prze­ko­nać wy­bor­ców do od­rzu­ce­nia we­lfa­re sta­te62.

Umiar­ko­wa­ni zre­zy­gno­wa­li też z prób ra­dy­kal­nych re­form nie­któ­rych z głów­nych fi­la­rów szwedz­kie­go mo­de­lu ryn­ku pra­cy, np. nie chcą już li­kwi­da­cji Na­ro­do­wej Rady Pra­cy od­po­wie­dzial­nej za wdra­ża­nie ak­tyw­nych pro­gra­mów ryn­ku pra­cy ani roz­luź­nie­nia ochro­ny za­trud­nie­nia w za­kre­sie m.in. za­sa­dy zwal­nia­nia pra­cow­ni­ków z naj­dłuż­szym sta­żem do­pie­ro po zwol­nie­niu in­nych pra­cow­ni­ków63. Za­miast do­ma­gać się ra­dy­kal­nych ob­ni­żek po­dat­ków, któ­re trud­no sfi­nan­so­wać, par­tia ogło­si­ła kurs pro­pra­cow­ni­czy i za­czę­ła do­ma­gać się ob­ni­że­nia ich dla naj­mniej za­ra­bia­ją­cych pra­cow­ni­ków64. Poza tym, że umiar­ko­wa­nych po­strze­ga­no jako par­tię do­gma­tycz­ną, któ­rej je­dy­nym ha­słem jest cię­cie po­dat­ków, dru­gim pro­ble­mem cen­tro­pra­wi­cy była nie­zdol­ność do rzą­dze­nia ko­ali­cyj­ne­go. Pierw­szy taki rząd w la­tach 70. (skła­da­ją­cy się z trzech par­tii) nie prze­trwał ani pierw­szej ka­den­cji, ani też ko­lej­nej. Po zwy­cię­stwie cen­tro­pra­wi­cy w 1991 roku było to już moż­li­we, ale kosz­tem roz­sze­rze­nia ko­ali­cji o ko­lej­ną par­tię i pro­wa­dze­nia peł­nej sprzecz­no­ści po­li­ty­ki, któ­ra spo­wo­do­wa­ła, że de­fi­cyt bu­dże­to­wy wy­mknął się spod kon­tro­li.

W celu zy­ska­nia za­ufa­nia wy­bor­ców par­tie cen­tro­pra­wi­co­we po­sta­no­wi­ły w 2004 roku za­wią­zać so­jusz. Po­le­gał on na po­wo­ła­niu wspól­nych ze­spo­łów, któ­re wy­pra­co­wa­ły plat­for­mę pro­gra­mo­wą dla przy­szłe­go rzą­dze­nia65. Mia­ło to wy­wo­łać w wy­bor­cach wra­że­nie, że tym ra­zem pra­wi­ca bę­dzie go­to­wa od­po­wie­dzial­nie rzą­dzić. Gdy pra­wi­ca za­czę­ła wy­glą­dać na bar­dziej zjed­no­czo­ną niż kie­dyś, le­wi­ca ule­gła nie­zna­nej do­tąd dez­in­te­gra­cji. So­cjal­de­mo­kra­ci tra­dy­cyj­nie uzy­ski­wa­li wy­nik wy­bor­czy na po­zio­mie 45 proc., co po­zwa­la­ło im rzą­dzić, jak­by mie­li więk­szość, a to ze wzglę­du na „to­wa­rzy­sza 4 proc.”. Na­zwa wzię­ła się od szwedz­kie­go pro­gu wy­bor­cze­go. Sym­pa­ty­cy so­cjal­de­mo­kra­tów gło­so­wa­li ze wzglę­dów tak­tycz­nych na par­tię ko­mu­ni­stycz­ną. Ce­lem był bądź to na­cisk na po­li­ty­kę so­cjal­de­mo­kra­tycz­nych rzą­dów z le­wej stro­ny, bądź też oba­wa przed tym, że w ra­zie bra­ku ko­mu­ni­stów w par­la­men­cie pra­wi­cy uda się stwo­rzyć więk­szość ko­ali­cyj­ną. Z ko­lei dla par­tii ko­mu­ni­stycz­nej było ja­sne, że gło­so­wa­nie prze­ciw­ko so­cjal­de­mo­kra­tycz­nym pro­po­zy­cjom od­bie­rze im sym­pa­tię ta­kich wy­bor­ców i nie wej­dą do par­la­men­tu w ko­lej­nych wy­bo­rach. Z tego też wzglę­du moż­na było li­czyć na ich po­par­cie na­wet bez za­wią­zy­wa­nia z nimi ko­ali­cji.

Sy­tu­acja za­czę­ła się zmie­niać w la­tach 90. ze wzglę­du na nowe dy­na­micz­ne przy­wódz­two w par­tii ko­mu­ni­stycz­nej. Ob­ję­ła je Gu­drun Schy­man, ucho­dzą­ca za naj­bar­dziej prze­ko­nu­ją­ce­go szwedz­kie­go po­li­ty­ka. Z na­zwy par­tii usu­nię­to ko­mu­nizm i sta­ła się Par­tią Le­wi­cy. W pro­gra­mie prze­su­nię­to ak­cen­ty na kwe­stie po­no­wo­cze­sne, ta­kie jak fe­mi­nizm i śro­do­wi­sko. Wszyst­ko to spra­wi­ło, że par­tia zy­ska­ła nowy wi­ze­ru­nek le­wi­cy no­wo­cze­snej i de­mo­kra­tycz­nej, cze­mu po­mo­gło też ob­sa­dze­nie naj­wyż­szych sta­no­wisk par­tyj­nych przez re­for­ma­to­rów. W wy­bo­rach 1998 roku po­par­cie sko­czy­ło z 5 do 12 proc.66 Na­wet po spad­ku do 8,4 proc. w wy­bo­rach 2002 roku wciąż było ono na tyle sil­ne, że so­cjal­de­mo­kra­ci mu­sie­li trak­to­wać ko­mu­ni­stów po­waż­nie i ne­go­cjo­wać z nimi swo­je pro­po­zy­cje.

Nie tyl­ko Par­tia Le­wi­cy za­czę­ła za­gra­żać mo­no­po­lo­wi so­cjal­de­mo­kra­tów, od 1988 roku pra­wie w każ­dych wy­bo­rach do par­la­men­tu wcho­dzi­ła rów­nież Par­tia Eko­lo­gicz­na. W związ­ku z tym po­par­cie dla Par­tii So­cjal­de­mo­kra­tycz­nej spa­dło z 45,5 proc. w 1994 roku do 36,4 proc. w 1998 i do 39,9 proc. w 200267. Po­ja­wi­ły się więc dwie par­tie, z któ­ry­mi trze­ba było się ukła­dać w celu utrzy­ma­nia wła­dzy.