3,99 zł
„– Mam propozycję – mówi. Zapach jego potu jest lekko słodki, jak mango. Oczywiście pije moją kawę, przestałam już z tym walczyć. – Godzina za trzy. – Trzyma rękę opartą na biurku, nachyla się lekko do mnie.
Opieram brodę na dłoni i patrzę w parę zadziornych, brązowych oczu.
– Bełkoczesz. – Zabieram mu mój kubek i wypijam łyk. Lubię drania, w tym wszystkim nie da się go nie lubić.
– Zostanę do zawodów. – Patrzę, jak bezczelnie dobiera się do mojej kanapki, nadgryzionej. Wcześniej ukradł mi wafelka. – Trzy godziny z dzieciakami za godzinę z tobą – wyjaśnia i z lekkim wstrętem otwiera kanapkę. Patrzę, jak wyciąga ogórka i odkłada go, jakby był toksyczny, zamyka ją i gryzie.
– O czym ty mówisz? – Zaskakuje mnie. Ten miesiąc kosztował majątek, jego treningi kosztują majątek.
– Dzieciaki pokazały mi film, jak tańczysz. Poszperałem. Wiem, kim jesteś i jak tańczyłaś. – Odkłada skórkę i nachyla się do mnie, nasze nosy prawie się dotykają. – Pierdolę to, że nie masz nogi. Chcę z tobą tańczyć.
– Po co? – Odsuwam się, czuję się złapana w pułapkę.
– Bo mam taki kaprys. – Wstaje i wkłada kurtkę. – I tak, to będzie szantaż. Tańczysz ze mną albo mówisz dzieciakom, że mogłem zostać, ale się nie zgodziłaś."
Życie nigdy nie rozpieszczało bohaterki tej historii, ale też wielokrotnie tańczyła na krawędzi. W momencie, w którym wydawało jej się, że poukładała sobie życie, miała wypadek. Straciła nogę. Dla tancerki to koniec świata, prawda? Na szczęście ona miała dla kogo żyć – wychowankowie z Domu Dziecka nie pozwolili jej wpaść w depresję. Czy trener z zewnątrz, który ma jej pomóc przygotować dzieciaki do zawodów tanecznych, sprawi, że znów zatańczy? Czy mężczyzna rozpali w niej ogień? Taniec jest jak seks, a pozytywka dalej wiruje, mimo że rozbita.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 19
Catrina Curant
Lust
Taniec: Poza granicami – opowiadanie erotyczne
Zdjęcia na okładce: Shutterctock
Copyright © 2022 Catrina Curant i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728213599
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
W życiu masz dwa wyjścia: albo siedzieć na dupie i marudzić, albo działać. Żyć. Zawsze mówię, że zostało nam mało czasu, że zegar tyka, a ten jeden jest bezwzględny, do tego może się zepsuć, z dnia na dzień stanąć. Nigdy nie wiesz, kiedy się zatrzyma, a gdy to się stanie, szansa na to, że ruszy, będzie znikoma.
Mój zatrzymał się i ruszył. Przez chwilę nie żyłam, potem moje serce postanowiło pracować. Czasami jest też tak, że zegar tyka, ale mechanizm jest uszkodzony. Mój się strzaskał i nawet jeżeli zegarmistrz zrobił, co w jego mocy, pewne rzeczy nie są już takie, jakie były. Są… inne.
Taniec towarzyszył mi od urodzenia – moja mama była primabaleriną, o jej sukcesach, awanturach i koniec końców śmierci słyszałam najróżniejsze legendy. Cóż, była postacią barwną, ciekawą i… nigdy jej nie poznałam. Urodziła mnie i praktycznie porzuciła, tak jak mojego ojca, a gdy trzy lata temu umarła, dostałam pudełko z jej biżuterią, trochę pieniędzy na konto i dom, którego nie odwiedziłam do dziś, a z którego mam stały dochód dzięki wynajmowi. Mój ojciec jest biznesmenem, poznał ją podczas jednej z imprez charytatywnych, zakochał się. Jestem więc owocem miłości, jednostronnej, gorzkiej. Odeszła od niego, gdy miałam trzy miesiące. Moja kochana Aniela – opiekunka, która przez lata zastępowała mi matkę – mówiła, że Anastazja nie umiała porzucić tańca, który kochała ponad wszystko, a który ostatecznie porzucił ją. Taniec, szczególnie taniec w balecie, jest wyczerpujący. Waga, wiek, wieczne ćwiczenia. Ciągła walka o doskonałość ruchów. Mam dwadzieścia dwa lata, matce wybaczyłam już dawno, czasem nawet odwiedzam jej grób, ojciec zadbał o to, aby stał na nim pomnik, tańczący anioł. Kochał ją mimo wszystko. Ja nie umiem jej kochać, ale rozumiem jej miłość do tańca. Odziedziczyłam ją po niej. Od małego tańczyłam, najpierw sama, potem – zapewne łamiąc ojcu serce – próbowałam sił w szkole baletowej, ale szybko ją porzuciłam, bo odkryłam taniec uliczny. Street dance to czysta energia, brak narzuconych reguł, uwielbiam go. To upijanie się wolnością, może zakochałam się w nim przez to właśnie. Wolność – coś, czego moja mama nie miała, bo balet to reguły, to układy, to wymagania – street dance to przeciwieństwo tego wszystkiego.
– Co robisz? – Kaśka zagląda mi przez ramię. Przymykam komputer i odwracam się, śmieje się i czochra mnie po włosach, więc wie doskonale, że nie znoszę, gdy ktoś zagląda mi w ekran. Nie gdy pracuje, nie gdy tworzę nowy układ.