W jego oczach - Michalak AT. - ebook + książka

W jego oczach ebook

Michalak AT.

4,0

Opis

Derek Brown ma 34 lata i charakter, który dostarcza mu wielu problemów. Jest właścicielem nieźle prosperującego klubu w Nowym Jorku. Derek to kawaler i dobrze mu z tym; przypięta do niego łatka wiecznego imprezowicza i niegrzecznego chłopca bardzo do niego pasuje. Lubi kobiety, seks i poczucie władzy. Nigdy jednak nie sypia z kobietami, które dla niego pracują.

Mia Thompson to dziewczyna, która może być ucieleśnieniem męskich fantazji, jest zjawiskowo piękna, lecz nie zdaje sobie z tego sprawy. Nigdy nie starała się podobać mężczyznom. Od zawsze wolała towarzystwo chłopców niż zazdrosnych o nią koleżanek. Ma 28 lat i jest wielką miłośniczką mieszanych sztuk walki. By utrzymać się w Nowym Jorku, podejmuje pracę jako kelnerka w klubie należącym do Dereka. Nie pasują do siebie wcale, są jak ogień i woda. Jednak Mia zakochała się w Dereku od pierwszego wejrzenia.

Tylko jest mały problem, on jest kobieciarzem, który nie zamierza się zmienić.

 

Oto dowód na to, jak miłość potrafi zmienić człowieka. Co jednak zrobić, gdy zabraknie tak potrzebnego zaufania? Czy zakochana kobieta będzie w stanie ujarzmić playboya? Czy on będzie chciał dla niej porzucić dotychczasowe życie? Przed Wami pełna żaru, namiętności i uczucia historia Mii i Dereka. Gorąco polecam. - Nana Bekher, autorka

Kocham drani, każdy książkowy cham to mój mąż. Teraz do swojej wielkiej kolekcji mogę dołączyć Dereka. „W jego oczach” to świetny debiut AT. Michalak. Autorka to pełna potencjału i pomysłów kobieta, która swoją powieścią powali Was na kolana. Ja już nie mogę się doczekać wersji papierowej, aby móc przeżyć to jeszcze raz. Gorąco polecam. - Paulina Nowaczyk, autorka serii „Upadłe diabły”

Cudowna historia ukazująca, że pomimo wszelkich przeciwności losu, warto walczyć o drugiego człowieka i jego miłość, a także spełniać marzenia. Polecam gorąco! - Agnieszka Siepielska, autorka „Rhysa”

„W jego oczach” to lekka i przyjemna opowieść, przez którą się płynie. Pełna pożądania, namiętności oraz walki z przeciwnościami losu. Autorka stworzyła historię, która pozwoli Wam zapomnieć o problemach. Czytając o przygodach Dereka i Mii, odpłyniecie w ich świat i przeżyjecie przyjemne i niezapomniane chwile. Polecam gorąco. - Świat książkowy Mali

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 266

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1238 ocen)
593
294
187
132
32
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Klim28

Nie oderwiesz się od lektury

Naprawdę dobrze się ją czyta Przeczytałam w dwa wieczory Nie można oderwać się od czytania
20
Anka57A

Z braku laku…

nudna jak flaki z olejem, tu sie nic nie dzieje, jest bardzo przewidywalna, i jakby nie to, że nie odkładam książek to bym jej nie skonczyła
21
Klucha78

Nie oderwiesz się od lektury

idealna książka na poprawę humoru
10
arletatatarek

Nie oderwiesz się od lektury

❤️‍🔥
10
Kwiatkuszek34

Nie oderwiesz się od lektury

świetna książka. Trochę inna bo to ona walczy😉
10

Popularność




Copyright © by AT. Michalak, 2019Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autora orazWydawnictwa pod groźbą odpowiedzialnościkarnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta I: Aneta Krajewska

Korekta II: Magdalena Zięba-Stępnik

Zdjęcie na okładce: © by Arthur-studio10/Shutterstock

Projekt okładki: Adam Buzek, [email protected]

Skład i łamanie: Adam Buzek, [email protected]

Wersja elektroniczna: Adam Buzek

Ilustracje wewnątrz książki: © by pngtree.com

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-66754-43-0

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Kochanemu mężowi, którybył,jest i zawsze będziemoją największąinspiracją.

Kocham cię.

PROLOG

Mia

Biegłam przez Elevenstreet, trzymając nad głową kawałek zmoczonej już gazety. Zaskoczył mnie deszcz, a nie miałam ze sobą parasola. Czułam, że dotrę na miejsce przemoczona do suchejnitki.

Moje długie, czarne włosy kleiły się do twarzy. Nie ma co, na pewno zrobię dobre wrażenie na menadżerze Insomnii. Musiałam dostać tę pracę. Z pensji kelnerki w barze szybkiej obsługi trudno mi było się utrzymać w tym mieście. Całe zarobione pieniądze szły na czynsz i niewiele zostawało mi już na jedzenie. Nie żebym była wymagająca, ale musiałam przecież coś jeść. Skrupulatnie odkładałam każdy zaoszczędzony cent, by móc w końcu zacząćtreningi.

W domu w Alexandria Bay ciężko trenowałam, by móc kiedyś zaistnieć. Niestety wieś to nie jest wymarzone miejsce na rozwój kariery. Mój trener, pan Jeferson, był dobry, jednak mnie marzył się występ na Madison Square Garden, więc powinnam trenować z najlepszymi, a najlepsi byli drodzy, i to bardzodrodzy.

Wierzyłam, że praca w Insomnii pomoże mi spełnić w końcu marzenia i będę mogła trenować w Brooklyn MMA 9. Musiałam jeszcze zostać przyjęta do tej pracy, a wydawało mi się to coraz bardziej odległe. Byłam pewna, że jak mnie zobaczą, nie będą chcieli kogoś takiego jak ja. W nowojorskich klubach liczył się wygląd, a ja byłam zwyczajną dziewczyną ze wsi, która marzyła, by stać się gwiazdą oktagonu. Pragnęłam być zawodniczkąMMA.

ROZDZIAŁ 1

Mia

Wpadłam do klubu niecospóźniona.

No ładnie, nie dość, że wyglądałam jak zmokła kura, to jeszcze byłam poczasie.

Nienawidziłam spóźnialstwa, bardzo mnie to drażniło. Zawsze starałam się być wszędzie naczas.

Z impetem otworzyłam drzwi prowadzące do lokalu i zderzyłam się z czymś twardym, ale zaskakującociepłym.

Uniosłam głowę, by spojrzeć, na co wpadłam. Moje zdziwienie było ogromne, gdy napotkałam zimne, niebieskie spojrzenie, które mierzyło mnie teraz intensywnie. Zaskoczona, cofnęłam się o krok i opuściłam głowę z zażenowaniem. Czułam, jak moja twarz robi się coraz bardziej czerwona. Stałam tak chwilę, gdy osoba, na którą wpadłam, w końcu postanowiła sięodezwać.

– Zawsze tak biegasz i wpadasz na nieznajomych? – Jego głos był silny i odrobinęzachrypnięty.

Milczałam, próbując ukryć wrażenie, jakie na mnie wywarł. Nigdy nie czułam się tak jak teraz. Fascynacja i odrobina niepewności, mieszały się ze sobą, wywołując nieznane dotąd uczucie w moimbrzuchu.

Był wysoki i delikatnie muskularny. Nie za bardzo, myślę, że jakby trenował MMA, byłby w wadze średniej. Miał może metr osiemdziesiąt pięć i wyglądałoszałamiająco.

Czarne, lekko długie włosy okalały mocną szczękę pokrytą zarostem. W jego oczach można było się zatracić, jasnoniebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie z niecierpliwością. Musiałam zebrać się w sobie, by w końcu sięodezwać.

– Bardzo pana przepraszam, spieszyłam się. Jestem umówiona tu na rozmowę o pracę, a jestem już spóźniona, nie widziałampana.

Spojrzałam na jego koszulę, która była lekko mokra po zderzeniu ze mną. Cholera, jeszcze upaprałam facetowi koszulę, ten dzień nie mógł byćgorszy.

– OK, wyluzuj, nie gniewam się. Mówisz, że przyszłaś w sprawie pracy? Chodź, zaprowadzę cię do menadżera. – Ujął mnie za rękę i pociągnął wzdłuż ciemnegokorytarza.

Przeszył mnie prąd, gdy nasze dłonie się spotkały. Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale nie mówiąc ani słowa, pozwoliłam się prowadzić do sali, w której czekał na mniemenadżer.

Rozglądałam się dookoła, o tej porze klub był jeszcze zamknięty. Insomnia była jednym z najlepszych lokali w Nowym Jorku i wprost bił od niej luksus. Wolną ręką przeczesałam mokre włosy, by choć trochę odsłoniły mojątwarz.

Było mi głupio, kiedy tak szłam z nieznajomymmężczyzną.

Przecież nawet nie spytałam go, czy tu pracuje i jak się nazywa. On chyba nie był zainteresowany moim imieniem, bo również nie zapytał. Jasne, taki facet może mieć przecież każdą kobietę, jakiej zapragnie, dlaczego miałby w ogóle interesować się kimś takim jak ja. Dziewczyna ze wsi to nie jegoliga.

Podeszliśmy do wysokiego drewnianego baru, przy którym na stołku siedziałmężczyzna.

Na oko był w moim wieku. Nie był zbyt wysoki, ale przyjemnie się na niegopatrzyło.

W przeciwieństwie do mojego nowego znajomego, ten był blondynem z gładko zaczesanymi do tyłu włosami. Ubrany w zapewne drogi garnitur i błękitną koszulę. Rozmawiał z kimś przeztelefon.

Na nasz widok trochę się zestresował i spojrzał na mojego towarzysza ze strachem woczach.

Nie wiem czemu, ewidentnie się go bał. Odłożył telefon, pożegnawszy się ze swoim rozmówcą, i zwrócił się do stojącego obok mniemężczyzny.

– Cześć, Derek, co tu robisz? Miało cię nie byćdzisiaj.

Więc mężczyzna obok mnie ma na imię Derek? Patrząc w jego stronę, pomyślałam, że bardzo do niego pasuje. Może był tu ochroniarzem? Z takim wyglądem na pewno by się nadawał do tejroli.

Wiedziałam, że mężczyźni o jego posturze zazwyczaj byli bardzo dobrymi zawodnikami i najłatwiej im było się bić. Derek popatrzył na menadżera, po czym sięodezwał.

– Sebastian, chyba nie muszę ci się tłumaczyć z obecności we własnymklubie?

O cholerka, a więc to był właściciel tego przybytku. No niech mnie szlag, gorzej nie mogłam trafić, miałam tylko nadzieję, że nasze zderzenie nie będzie miało wpływu na to, czy zostanę przyjęta, czynie.

– Oczywiście, że nie musisz, przepraszam – odezwał się z lekkimstrachem.

– Sebastian, weź się do roboty, ta pani przyszła na rozmowę o pracę. Zajmij się nią, proszę – powiedział, popychając mnie lekko w stronę wolnego hokera. – Proszę, niech pani usiądzie, Sebastian się panią zajmie. Mogę cię prosić na słówko? – zwrócił się domenadżera.

– Przepraszam, na moment, zaraz do paniwrócę.

Obaj odeszli kawałek ode mnie, więc nie mogłam usłyszeć, o czym rozmawiają. Wierciłam się niecierpliwie na krześle, starając się trochę uspokoić nerwy. Po chwili Sebastian wrócił do mnie z lekkim uśmiechem natwarzy.

– Może teraz oficjalnie – powiedział, wyciągając rękę w moją stronę. – Sebastian Masters, jestem menadżeremInsomnii.

Wstałam i pewnie uścisnęłam jegodłoń.

– Mia Thompson, bardzo mi miło panapoznać.

Uśmiechnął się do mnie i poczułam się trochę lepiej. Wydawał się dobrymczłowiekiem.

– Mów mi Sebastian, wszyscy jesteśmy tutaj po imieniu. Derek lubi swobodnąatmosferę.

Opuściłam głowę na wzmiankę o Dereku; nie wiem czemu, ten człowiek z miejsca mnie zainteresował, co nie zdarzało sięczęsto.

– Opowiedz mi coś o sobie, Mia.

– Dobrze. Nie mam zbyt dużego doświadczenia, ale nadrabiam sumiennością. Dotychczas pracowałam w małym barze niedaleko mojego domu na obrzeżach miasta. Nie jest to zła praca, ale pensja jest bardzo mała, ledwo wystarcza mi na wynajęcie kawalerki, którą i tak dzielę ze swoją współlokatorką Rachel. Skończyłam tylko liceum, moi rodzice nie należą do bogatych osób i od kiedy pamiętam, musiałam im pomagać w utrzymaniudomu.

Nie wiem, czemu powiedziałam Sebastianowi to wszystko, po prostu nieraz jak zacznę mówić, to trudno mi sięopanować.

Przyglądał mi się uważnie, po chwili w końcu sięodezwał.

– No dobrze, Mia, możemy przyjąć cię na okrespróbny.

– Naprawdę? O mój Boże, tak się cieszę! Obiecuję, na pewno nie pożałujesz swojej decyzji. Będę się bardzostarała.

– Spokojnie, jeszcze nie powiedziałem, ile będziesz zarabiała – powiedział zuśmiechem.

– Och, no tak, przepraszam.

– Twoja pensja na okresie próbnym będzie wynosiła tysiąc dziewięćset dolarów, wszystkie napiwki możesz zachować dla siebie. Uwierz, jest ich bardzo dużo. Nasi goście to grube ryby. Oczywiście wymagamy całkowitej dyskrecji. Nic, co się tu wydarzy, nie ma prawa wydostać się nazewnątrz.

Och, ale mnie zatkało. Całe tysiąc dziewięćset dolców. To wiele więcej niż zarabiałam dotychczas. Byłam bardzozadowolona.

– Dziękuję, to dla mnie wiele znaczy. Dla mnie to dużo pieniędzy. Dziękuję za danie mi tej szansy. Potrafię dochować tajemnicy, nie musisz sięobawiać.

– Jesteś taka bezpośrednia, nie wiem, gdzieś ty się uchowała. Powiem ci w zaufaniu, że nie mnie powinnaś dziękować. Derek, kazał mi cię przyjąć. Musiałaś wywrzeć na nim dobre wrażenie, nigdy nie mieszał się w zatrudnieniepersonelu.

Spojrzałam na niego zaskoczona, nie mogłam uwierzyć w to, co mówił. Nie znałam tego człowieka. Dlaczego od razu postanowił mnie zatrudnić? Byłam trochę podejrzliwa. Co, jeśli on chciał czegoś wzamian?

– Dlaczego mi o tymmówisz?

– Wydajesz mi się otwarta i szczera. Nie chciałbym, abyś się sparzyła. Nie zrozum mnie źle, Derek to świetny szef i dobry kumpel, ale kobiety traktuje jak zabawki. Sądząc po tym, że kazał cię zatrudnić, to chyba wpadłaś mu w oko. Taki człowiek jak on może cię pożreć na śniadanie. Widzę, że jesteś dobra i skromna, to nie jest odpowiednia partia dlaciebie.

Popatrzyłam na niego zakłopotana. Co ja mam terazzrobić?

Mam przyjąć tę pracę? Nie powiem, że Derek mi się niepodoba.

Jest cholernie seksownym facetem i ma w sobie coś, co i świętą skłoniłoby do grzechu. Nie mogę sobie na to pozwolić, jednak chcę pracować, by spełnić marzenie, i na tym muszę się skupić. Nie wierzyłam też w to, że taki facet może być mną zainteresowany; Sebastianowi musiało się cośpomylić.

– Dziękuję, że mi to mówisz. Ode mnie Derek niczego się nie dowie, nie powiem mu. Pracę przyjmę, potrzebuję tych pieniędzy. Derek to mój szef i tak zostanie, nie w głowie mi romanse wpracy.

Popatrzył na mnie zaskoczony, jednak skinął głową. Nie byłam pewna, czy uwierzył, w to, comówię.

– Przejdźmy do mojego biura, podpiszemy umowę i od jutra możesz zaczynać. Dostaniesz stroje do pracy, są obowiązkowe. Mam nadzieję, że nie sprawia ci trudności chodzenie naszpilkach.

Wstaliśmy i udaliśmy się do biura Sebastiana. Po drodze myślałam, jak poradzę sobie w butach na obcasach. Przecież ledwie dwa razy w roku je zakładam. No trudno, będę musiała poćwiczyć w domu, aby jutro nie zrobić z siebieidiotki.

Po podpisaniu dokumentów uścisnęliśmy sobie dłonie i Sebastian zaprowadził mnie do szatni dla personelu. Otworzył szafę i wyjął z niej cztery komplety nowychubrań.

– Nosisz S? – zapytał, przyglądając misię.

– Tak, skądwiedziałeś?

– Mam dobre oko. Proszę. – Podał mi ubrania, uśmiechając się łobuzersko. – Masz czarneszpilki?

– Tak – odparłam szybko, myśląc o jedynej parze, którą miałam wdomu.

Trudno, na jakiś czas będą mi musiały wystarczyć. Nie stać mnie było teraz na kupienie nowych. Po pierwszej wypłacie będę musiała sprawić sobie dodatkowąparę.

– No dobrze. Przyjdź jutro na osiemnastą. Katrin ci wszystko pokaże. Wejdź wejściem dla personelu z bokuklubu.

– Dobrze, będę. Jeszcze razdziękuję.

– Jak mówiłem, nie ma za co. Mam nadzieję, że się sprawdzisz i zostaniesz z nami na stałe. Chodź, odprowadzę cię dowyjścia.

Pomachał na pożegnanie. Miałam szczęście, że Sebastian był fajnym facetem. Czułam, że dobrze mi się będzie tutaj pracowało, i być może w końcu los się do mnieuśmiechnie.

Jak na skrzydłach udałam się do metra, by pojechać do mojej małej kawalerki. Nie mogłam się doczekać, aż powiem o wszystkimRachel.

ROZDZIAŁ 2

Derek

Siedziałem rozwalony na fotelu, a przed sobą miałem monitor z widokiem na bar. Obserwowałem rozmowę kwalifikacyjną, którą właśnie przeprowadzał Sebastian. Długonoga brunetka, która siedziała obok niego, była kurewsko gorąca. Kurwa, może źle zrobiłem, każąc mu ją zatrudnić. Nie wpierdalałem się w romanse z pracownicami, a ta dziewczyna miała być naszą nową kelnerką. Było w niej jednak coś takiego, że kazałem mu ją zatrudnić. Kiedy zderzyła się ze mną w drzwiach klubu i popatrzyła na mnie jak sarna na uwięzi, czułem, jak mój kutas, od razu zrobił się twardy. Wbrew pozorom nie było to łatwe zadanie, bo lata sypiania z kobietami, które miałem na wyciągnięcie ręki, sprawiły, że trudno było mi zaimponować i dogodzić. Byłem bardzo wybredny, a do tego kurewsko wymagający. Lubiłem pewne siebie kobiety, a nie zlęknione sarny, jaką była ta mała. Popatrzyłem jeszcze raz w monitor, przeklinając w duchu, że sam nie zająłem się rozmową z nią. Widziałem, że Sebastian patrzył na nią i pewnie już planował, jak zaciągnąć ją dołóżka.

Będę musiał pogadać z nim i ustawić go do pionu. Nie lubiłem, kiedy personel łączyło coś innego niż praca. Sebastian był na pewno lepszym wyborem niż ja, ale nie pozwolę mu jej mieć; wiem, że to dobry facet, ale nie dla niej. Wstałem zza biurka i wyciągnąłem telefon. Musiałem się wyładować, a w tym zawsze pomocna jest Agnes. Po chwili odebrała i kuszącym głosem przywitała się zemną.

– Dzień dobry, Derek. Czemu zawdzięczam twójtelefon?

– Agnes, o piętnastej w moim apartamencie. Załóż coś ładnego i bądź gotowa, bo mam zamiar ostro cię przelecieć – wydałem jejpolecenie.

– Och, będę na pewno, dozobaczenia.

Odłożyłem słuchawkę i musiałem jeszcze przejrzeć papiery. Byłem już trochę spokojniejszy, wiedząc, że niedługo zanurzę kutasa w jej soczystej cipce. Agnes była zawsze na wyciągnięcie ręki. Nie byliśmy ze sobą, co nie przeszkadzało mi jej pieprzyć, kiedy tylko miałem na to ochotę. Była modelką i dużo podróżowała. Lubiłem nasz układ, ona była chętna zawsze, gdy jej potrzebowałem, i nie chciała związku – tak jak ja. To był idealny układ. Była wyzwoloną kobietą, znała swoją wartość, no i była zajebista w łóżku. Lubiła się pieprzyć w różnych konfiguracjach. Nie było dla niej tabu. A ja byłem wybrednymskurczybykiem.

Usiadłem przed laptopem i próbowałem zająć się pracą. Nie było to łatwe, bo mój kutas od kilkunastu minut stał na baczność. Zerknąłem w ekran monitora i spoglądając na Sarenkę, wiedziałem, że nie wytrzymam do piętnastej. Było w niej coś podniecającego. Zauważyłem, że była zlękniona kontaktem fizycznym ze mną, ale również zafascynowana. Przez moment dostrzegałem w jej oczach żar. Znałem się na kobietach i zdawałem sobie sprawę, jakie robię na nichwrażenie.

Sięgnąłem do mojego twardego penisa i zacisnąłem na nim dłoń. Masowałem członka, który już niecierpliwie czekał na wystrzelenie. Nie pamiętam, kiedy się onanizowałem, zawsze byłem dumny ze swojej samokontroli. Rozpiąłem rozporek i wyjąłem go na zewnątrz, po czym szybko pocierałem kutasa w górę i w dół, odchyliłem głowę, głośno oddychając. Mocno trzepałem penisa uwięzionego w dłoni, drugą rękę wsadziłem w rozporek, dotykając jąder. Zwiększyłem uścisk i przyspieszyłem, chcąc już skończyć. Po paru ruchach ręki poczułem wydostające się nasienie. Z szuflady biurka wyciągnąłem chusteczki i wytarłem się dokładnie. Schowałem kutasa z powrotem w spodnie i poszedłem do łazienki umyćdłonie.

Kurwa, ta mała musi się trzymać z dala ode mnie. Nie wiem, ile będę w stanie się kontrolować, by nie zaciągnąć jej do łóżka i ostro wyruchać. Najlepiej, jak nasze kontakty zostaną ograniczone do minimum. Będę udawał, że nie pracuje tutaj, dla mnie nie będzie istniała. Spojrzałem na zegarek i wyszedłem z biura. Pora na drugą rundę. Agnes będzie musiała mnie zadowolić i to nie raz. Byłem dziś napalony jaknastolatek.

Podjechałem pod apartament i zaparkowałem mojego jaguara na stałym miejscu. Szybkim krokiem skierowałem się do windy. Nim przyjdzie Agnes, miałem jeszcze chwilę, by wziąć prysznic. Wyciągnąłem kartę magnetyczną i otworzyłem drzwi. Rzuciłem marynarkę na kanapę i ruszyłem do łazienki. Po szybkim prysznicu wyszedłem, owinięty w pasie ręcznikiem, czułem sięzajebiście.

W mieszkaniu rozległ się dźwięk domofonu, dając mi znak, że kobieta jest na miejscu. Włożyłem na siebie tylko spodnie od garnituru i zapiąłem pasek. Po chwili w drzwiach ukazała się Agnes, gestem zaprosiłem ją do środka. Weszła do mieszkania, a mnie omiotła słodka woń jej perfum. Wciągnąłem powietrze, chcąc napawać się tym zapachem. Miała na sobie płaszcz, podszedłem do niej wolnym krokiem, by pomóc jej się gopozbyć.

Zawsze umiała mnie zaskoczyć i tak było również tym razem. Pod bordowym płaszczem, który właśnie od niej zabrałem, nie miała nic oprócz zmysłowej, czarnej, koronkowej bielizny i czarnychpończoch.

Odwiesiłem jej okrycie na wieszak i wszedłem do salonu. Agnes stała dumnie na środku. Okrążyłem ją i zatrzymałem się za jej plecami. Dłonią przejechałem wzdłuż jej kręgosłupa. Wyraźnie przeszedł ją dreszcz, wywołany moimdotykiem.

– Pochyl się – wydałem jej rozkaz, który bez zastanowieniaspełniła.

Stała teraz przede mną na wyprostowanych nogach, dłonie trzymała zaciśnięte na swoich kostkach. Tak bezwstydnie obnażona. Czekając na mój ruch, wyglądała kurewsko seksownie. Ponownie przejechałem wzdłuż jej kręgosłupa. Drugą ręką dotknąłem jej wypiętych w moją stronę pośladków, odzianych tylko w cieniutkie, koronkowe figi. O tak, wiedziała, że kurewsko nie lubię stringów. Głaskałem jej tyłek niespiesznie, próbowała podnieść się trochę, co uniemożliwiłem jej, popychając ją stanowczo kudołowi.

– Nie zmieniaj pozycji. Masz stać tak, dopóki nie powiem – wydałem polecenie twardymgłosem.

Pociągnąłem za jej majtki, które wpiły się w jej słodką cipkę. Wydała jęk. O tak, było jej dobrze, ale nie zamierzałem przestać. Chciałem, by zaczęła błagać, żebym jąwypieprzył.

Zamachnąłem się i uderzyłem ją w pośladek, głośny odgłos rozniósł się po salonie. Agnes wygięła ciało w łuk, ale nie puściła kostek. Usłyszałem jej jęk, zjechałem dłonią na dół jej majtek, dotykając ociekającej już cipki. Odchyliłem skrawek materiału i rozsmarowałem wilgoć po płatkach jejkobiecości.

– Derek, ooo, tak. Wiesz, jaklubię.

– Stój spokojnie – zabrałem rękę – boprzestanę.

– Proszę, nie, nie przestawaj, będę jużgrzeczna!

Uderzyłem jej pośladek razjeszcze.

– Dobradziewczynka.

Chwyciłem jej majtki i zsunąłem wzdłuż jej długich nóg. Dalej stała w pozycji, jakiej od niej wymagałem, uklęknąłem przy jej wypiętym tyłku i palcami rozdzieliłem jej kobiecość. Dmuchałem do środka, widziałem, że Agnes potrzebuje niemałej samokontroli, by siedzieć cicho. Z zapamiętaniem zacząłem lizać jej otwartą dla mnie cipkę, lizałem, gryzłem i zasysałem. Uwielbiałem to robić, każda kobieta była wtedy bezbronna i zdana na moją łaskę, dokładnie tak jak lubiłem. Włożyłem język do środka, pieprząc nim jej ciasne wnętrze. Nogi Agnes zaczęły dygotać, zwiastując nadchodzące spełnienie. Odsunąłem się od niej szybko, na co jęknęła zniezadowoleniem.

– Derek, proszę! – skomlała.

– Dojdziesz na moim fiucie! – powiedziałem, odpinając pasek przy spodniach. – Stój tak, nie waż się podnieść – warknąłem w jejstronę.

Wyjąłem kutasa i mokrymi od jej soków palcami delikatnie go zwilżyłem. Nie potrzebowaliśmy ochrony. Badała się regularnie i miała spiralę, ja również byłem czysty. Agnes wystarczała mi całkowicie, była na każdą moją zachciankę, więc nie miałem żadnej innej kobiety, od kiedy sypiałem z nią. Szybko włożyłem jej całego kutasa, prawie przewracając ją na kolana. Dobra dziewczynka, w porę opanowała równowagę. Nagrodziłem ją dwoma klapsami, które uwielbiała. Nie zawracając sobie głowy delikatnością, zacisnąłem palce na jej biodrach i zacząłem w nią pompować długimi, mocnymi ruchami. Jedną ręką nadal trzymałem ją w pasie, drugą pociągnąłem za włosy, nie pozwalając jej się wyprostować. Staliśmy na środku salonu. Ja trzymałem jej długie kosmyki w garści, raz za razem wpychając kutasa do jejśrodka.

Pieprzyłem ją z całej siły, mocno i ostro, tak jak oboje lubiliśmy. Czułem, jak jej pochwa zaczyna się na mnie zaciskać, włożyłem jedną rękę z przodu i mocno zacisnąłem palce na jej łechtaczce. Z głośnym krzykiem doszła, drżąc w moich ramionach. Również byłem już na granicy. Wyciągnąłem z niejkutasa.

– Uklęknij.

Gdy wykonała polecenie, włożyłem jej napiętego do granic możliwości członka do ust. Wystarczyły mi tylko trzy ruchy i doszedłem w jej buzi, mocno przytrzymując jejgłowę.

– Przyjmij wszystko, wyliżgo!

Zrobiła, czego od niej żądałem. Oblizała najpierw główkę, wolno zataczając językiem kółka wokół niej. Wyjęła go z ust i dokładnie wylizałanaokoło.

Gdy skończyła, popatrzyła na mnie zadowolona, dalej klęcząc przedemną.

– Derek, było cudownie. Dziękuję, ale wydawałeś mi się inny – powiedziała.

– Agnes, chyba masz urojenia w tej swojej słodkiejgłówce…

– Nie, Derek, nie wydaje mi się, już dawno nie byłeś tak namiętny. Nie mogę tego wyjaśnić, ale czułam, że to nie dla mnie, jakbyś chciał pieprzyć kogośinnego.

Kurwa, miała cholerną rację, nie była głupia, myślami byłem przy zalęknionej Sarence. To ją pragnąłem wyruchać do utraty tchu. Nie wypowiedziałem myśli na głos, zamiast tego odezwałem się doAgnes.

– Nie pierdol głupot. Chodź, wypieprzę ci takie pomysły z głowy. – Pociągnąłem ją za rękę i poprowadziłem dosypialni.

Miałem na nią ochotę. Zamierzałem zerżnąć ją znów i znów, aż z mojej głowy wyparuje delikatna brunetka, która miała na imięMia.

ROZDZIAŁ 3

Mia

Wysiadłam z metra i wolnym krokiem skierowałam się w stronę domu. Gwar był tu nieco mniejszy niż w centrum Nowego Jorku, jednak również był uciążliwy. Machnięciem ręki przywitałam panią Collins, która jak co wieczór zamiatała chodnik przed naszą kamienicą. Z ociąganiem weszłam na duże schody prowadzące do starego, ceglanego budynku. Okolica nie była ciekawa, co chwila docierały do moich uszu sygnał radiowozów bądź głośne wycie karetki. Czynsz jednak sprawiał, że do tej pory nie myślałam nad zmianą mieszkania. Było mnie stać, by wynająć starą, nieco zgrzybiałą kawalerkę wraz z Rachel, którą poznałam dzięki aplikacji internetowej. Pomimo krótkiego czasu mogłam ją nazwać swoją najbliższąprzyjaciółką.

W Alexandria Bay, skąd pochodzę, nigdy nie miałam przyjaciółki. Owszem, kolegowałam się z dziewczynami, ale jakoś nie mogłam się z nimi dogadać. Miałam zatem dwóch przyjaciół ze szkolnej drużyny hokejowej, co nie podobało się moim rówieśniczkom. Odkąd pamiętam, zawsze lepiej dogadywałam się z facetami. Moja miłość do sportów walki sprawiała, że mogłam z nimi rozmawiać godzinami i nigdy nie miałam dość. Znałam się na rzeczy, co większość z nich odkrywała z dużymzaskoczeniem.

Otworzyłam stare, skrzypiące drzwi, które prowadziły do naszego mieszkania, i weszłam do środka. Zdjęłam obuwie i od razu skierowałam się do kuchni. Bardzo zmarzłam i musiałam się odrobinę rozgrzać. Po drodze złapała mnie taka ulewa, że moje ubrania nadawały się tylko do prania. Zdjęłam z siebie wszystkie rzeczy i wrzuciłam do kosza na pranie. W samej bieliźnie poszłam nastawić czajnik, by móc przygotować filiżankęherbaty.

Stąpałam gołymi stopami po zimnej podłodze, podeszłam do szafy i wyjęłam luźny, granatowy dres, koszulkę na ramiączkach oraz grube skarpety. Szybko się ubrałam – w samą porę, bo w domu dało się słyszeć dźwięk czajnika. Zaparzyłam herbatę i z kubkiem w ręku usiadłam przy oknie. Nie miałyśmy telewizora, więc widok na ulicę chociaż częściowo mi gozastępował.

Rachel nie było w domu. Dzisiaj prowadziła jogę dla kobiet z ośrodka Stop przemocy w rodzinie. Lubiła to, czym się zajmowała, to była jej pasja i cieszyła się, że te kobiety mogą choć na chwilę zapomnieć o swoich troskach. Ja również chciałam im pomóc, poprosiłam więc przyjaciółkę, aby zapytała w ośrodku, czy mogę zorganizować krótki kurs samoobrony; wiedziałam, że dobrze by im to zrobiło. Być może stałyby się bardziej pewnesiebie.

Zanim Rachel wróciła, zabrałam się do przygotowywania obiadu. Miałyśmy zmiany, raz gotowałam ja, raz moja przyjaciółka. Dzisiaj robiłam coś, na co było mnie stać: makaron z sosem pomidorowym. Proste i tanie. Można było się jednak najeść do syta. Gdy dochodziła dziewiętnasta, nałożyłam porcje na talerze i czekałam na Rachel. Nie minęło wiele czasu, nim sięzjawiła.

– Co tak cudownie pachnie?! – krzyknęła, zdejmującpłaszcz.

– Mamy dzisiaj rarytas, kochana. Twoje ulubione danie: znowu makaron z sosem – odparłam ześmiechem.

Popatrzyła na mnie jak na wariatkę. No tak, już czwarty raz w tym tygodniu jemy makaron, ale niestety, w tym momencie zarówno mnie, jak i Rachel nie było stać na nicinnego.

– Och, wiesz, że zjem wszystko, co przygotujesz. Nawet zwykły makaron z twoich rąk smakuje jakpoezja.

Ucieszył mnie ten komplement. Mama od młodych lat uczyła mnie gotować. Miałam trzech braci, którzy jedli naprawdę dużo, więc musieliśmy przyrządzać coś, czym wszyscy się nasycą i co nie będziedrogie.

– Dziękuję, wiesz, ile dla mnie znaczy, że umiesz tak kłamać. Idź umyć ręce. Mam świetnąwiadomość.

Patrzyłam, jak przyjaciółka znika za drzwiami naszej mikroskopijnej łazienki, a po chwili wychodzi, by dołączyć do mnie przystole.

– No to mów, co to za dobra wiadomość – odezwała się pochwili.

– Pamiętasz, jak mówiłam ci, że mam rozmowę w sprawiepracy?

– Poczekaj, w tym wypasionym klubie? Wcentrum?

– Tak, dokładnie w tym. Dostałam tęrobotę.

Przyjaciółka odłożyła widelec i zaczęła krzyczeć jakopętana.

– Hurra, super! Wiedziałam, że ci się uda. Jesteś najlepsza, niedługo będzie cię stać natreningi.

Rzuciła się w moje ramiona i już tańczyłyśmy razem po środku naszego pokoju. Uwielbiałam ją między innymi za jej spontaniczność i radośćżycia.

Po dłuższej chwili naszych pląsów upadłyśmy na podłogę, głośnodysząc.

– Och, kochana – odezwała się Rachel – ale sięumęczyłam.

Dobrze, że się na tobie poznali i dali ci tępracę.

– Powiem ci, że nie było łatwo. Od rana prześladował mnie pech. Wyszłam z domu, gdy świeciło słońce. Ubrałam się w jeansy i czarną bluzkę i oczywiście nic ze sobą nie wzięłam. Jak tylko wysiadłam z metra, złapała mnie ulewa – opowiadałam – więc resztę drogi postanowiłam przebiec, na nic to się zdało, bo i tak wpadłam tam spóźniona. Na dodatek wyglądałam jak zmokłakura.

– To mogło spotkać tylko ciebie, słońce. – Rachel roześmiała się, mając ze mnie niezłyubaw.

– To nie koniec, w drzwiach wpadłam na faceta. O mój Boże, był nieziemski… Nie uwierzysz, ale to chyba miłość od pierwszego wejrzenia – ćwierkałam – był obłędny. Wysoki brunet i teniebieskie…

– Tak, niebieskie oczy u bruneta – przerwała mi Rachel. – Na pewno nosiszkła.

– Nieważne, siedź cicho. Nawet jeśli to szkła, to był taki doskonały. Mówię ci, tajemniczy, męski… – Rozpływałam się nad jegozaletami.

Rachel popatrzyła na mnie z powątpiewaniem i po chwili sięodezwała:

– Ha, ha, ale cię wzięło. Jak jest taki boski, to chodź, weźmiemy laptop i wygooglujemy to ciacho. Wiesz, jak sięnazywa?

– No nie dałaś mi dokończyć, właśnie miałam ci powiedzieć, że to mój szef. DerekBrown.

Koleżanka niemal padła. Zapewne gdyby nie to, że i tak już leżałyśmy na podłodze, to tak by to sięskończyło.

– Wiesz, jaką on ma opinię na mieście? To playboy, trzymaj się lepiej od niego zdaleka.

– Oj tam. Wiesz, jacy są ludzie, zawsze coś mówią. Wiesz, jak jest, niekoniecznie mówią prawdę. Chodź, pokażę cigo.

Wstałyśmy z podłogi, a Rachel wyciągnęła laptop z szuflady biurka. Po chwili ekran zrobił sięjasny.

Wpisała w wyszukiwarkę nazwisko Dereka i zobaczyłyśmy setki wyników. Tabloidy go kochały. Był dla nich łakomym kąskiem. Młody, przystojny playboy dostarczał im świetnego materiału do pisania. Dowiedziałam się nawet, że jest jedynakiem. Został sam z matką, gdy miał dziewiętnaście lat. Szybko musiał wydorośleć i przejąć rodzinny majątek. Był inteligentny i błyskotliwy, ale miał jedną wadę – był po prostu męską dziwką. Tak, tak, mam rację, bo jak można być sfotografowanym z tyloma kobietami? No może nie od razu wszystkie je zaliczył

– co oczywiście też brałam pod uwagę – ale na pewno znaczną ichczęść.

Rachel poklepała mnie po ramieniu, gdy odpłynęłammyślami.

– Widzisz? Mówiłam, to playboy. Zobacz, każde zdjęcie z inną kobietą. To ewidentny kobieciarz. No ale jedno muszę ci przyznać… Aaaaaaa, smakowitykąsek!

– Wrzasnęłaś mi do ucha, wariatko! – Zaśmiałam się, bo tylko ona miała takiepomysły.

Kochałam ją jednak za to, że ciągle miała w sobie coś zdziecka.

– Musimy to uczcić – powiedziałam. – Czekaj tu chwilę, a ja skoczę do monopolowego kupić jakieś winko i wtedy opowiem ciresztę.

– To zmykaj, tylko nie każ mi długo na siebie czekać. Popatrzę sobie na twojego słodziuteńkiegoszefuńcia.

Nałożyłam szybko płaszcz i botki, po czym wybiegłam zmieszkania.

Dobrze, że sklep znajdował się po drugiej stronie ulicy, to szybko wrócę. Dzisiaj uczcimy mój sukces. Oczywiście nie za mocno, bo jutro muszę stawić się w pracy. Coś mi jednak podpowiadało, że na lekkim rauszu szybciej nauczę się chodzić naszpilkach.

ROZDZIAŁ 4

Derek

– Wejść – odezwałem się, usłyszawszy pukanie do mojegogabinetu.

Właśnie czekałem, aż Sebastian przyniesie mi podpisaną umowę z Mią. Byłem ciekaw, jak się nazywa i ile ma lat, a teczka personalna doskonale nadawała się do tego, by dać miodpowiedzi.

Drzwi do gabinetu otworzyły się i stanął w nich menadżer mojego klubu. Lubiłem gościa, ale gdzieś w głębi niego czaiło się cwaniactwo. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale uważałem, że jest trochę śliski. Wydawało się jednak, że odwala kawał dobrej roboty w klubie, i nie nadepnął mi dotychczas na odcisk, dlatego dalej tutajpracuje.

– Cześć, Derek, chciałeś teczkę tej małej. – Położył dokumenty na moimbiurku.

Popatrzyłem na niego groźnie, robiąc jedną ze swoich firmowych zimnych min. Miałem nadzieję, że zrozumie aluzję, ale wolałem dopilnować, byśmy na pewno sięzrozumieli.

– Że co, proszę?! Kogo?

– Chciałeś teczkę Mii Thompson, tak?

– Tak, kurwa, chciałem teczkę Mii Thompson, a nie jebanej małej. Co ty sobiemyślisz?

Wstałem i oparłem ręce o biurko, groźnie mierząc gowzrokiem.

– Przepraszam, Derek, nie powinienem był tak mówić, to nie namiejscu.

Zaczął się nerwowo kajać, o tak… Był już posrany. Ludzie zazwyczaj tak reagowali, gdy podnosiłem głos. Od zawsze miałem autorytet i lubiłem władzę. Uwielbiałem wzbudzać strach, napawałem siętym.

– Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy! Rozumiemy się? Masz szanować pracujące tu kobiety, nie chodzi tylko o nią! One mają imiona, nie są małymi, starymi, dziuniami czy jak je tam, do cholery, zechcesz jeszcze nazywać. Wyjdź, idź, zajmij siępracą.

Zbyłem go machnięciem ręki, czułem, że mnie wkurwił. Nie byłem pewien, czy chodziło o to, że właśnie o Sarence powiedział „mała”, czy zareagowałbym, jeśliby chodziło o którąś z innych kelnerek. Nie chciałem za bardzo się w to zagłębiać. Poluzowałem krawat i usiadłem z powrotem za biurkiem. Nalałem sobie szklaneczkę whisky i otworzyłem teczkę, która leżała przede mną na blacie. Zdjęcie od razu przykuło moją uwagę. Patrzyła na mnie z niego dziewczyna o najszczerszym spojrzeniu, jakie kiedykolwiek widziałem. W moich oczach byłaaniołem.

Nie wiedziałem, czy przyniesie mi ukojenie, czy możezgubę.

Wiedziałem jedno – w tak zblazowanym świecie można było ze świecą szukać osoby, która wyglądała tak niewinnie jak ona. Nie była gówniarą, za jaką miałem ją wcześniej. Choć wyglądała bardzo młodo, miała dwadzieścia osiem lat. Patrzyłem na nią i od razu mój kutas budził się do życia. Czułem się jak jakiś pieprzony nastolatek, który nie może zapanować nad swoim popędem. W tej sytuacji będę musiał spotykać się z Agnes częściej, niż mi sięwydaje.

Minęły dwa tygodnie, odkąd Mia zaczęła pracę u mnie. W tym czasie starałem się omijać ją szerokim łukiem. Nie chciałem być kuszony, bo nie wiedziałem, jak długo utrzymam kutasa wspodniach.

Dziś jak co wieczór wyszedłem na obchód klubu. Byłem ciekaw, jak radzi sobie Mia. O tej porze było już pełno gości. Cały personel uwijał się jak w ukropie. Dostrzegłem przy barze Katrin, która z przejęciem tłumaczyła coś Mii. Stałem oddalony o kilka kroków, nie chciałem być zauważony. Po chwili Mia odeszła z pełną tacą, udając się do stolika samychfacetów.

Widziałem, jak patrzyli na nią, mierząc jąwzrokiem.

Czarna, obcisła sukienka opinała jej ciało jak druga skóra. Mężczyźni byli już lekko wcięci, chyba był to jakiś wieczór kawalerski czy coś w tym stylu. Było ich siedmiu, jeden z nich jawnie z nią flirtował. Nie podobało jej się to za bardzo, jednak starała się opanować i byćmiła.

Widziałem jej nerwowy uśmiech. Po postawieniu drinków na stół próbowała się oddalić, wtedy zdarzyło się coś, co sprawiło, że fala gniewu wypełniła moje ciało. Wkurwiony, szedłem już w ich kierunku. Jeden z nich – wysoki blondyn – złapał Mię za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Straciła równowagę i upadła na jegokolana.

– Nie bądź taka niedostępna, maleńka. – Dobiegło do moichuszu.

– Proszę, dajcie mi spokój, jestem w pracy, proszę mniepuścić.

Skinąłem na Davida, który chyba zauważył, co się dzieje, i również tam zmierzał. Byłem nieziemsko wkurwiony tym widokiem. Chciałem zetrzeć ten głupi uśmieszek z jebanej gębyblondyna.

– Czy pani niewyraźnie mówi? – rzuciłem dopalantów.

– Stary, odczep się, to nie twojasprawa.

– Wypierdalać z mojego lokalu i to, kurwa, szybko, nim stracęcierpliwość.

– Co, gościu, twojego klubu? My tylko żartowaliśmy, no rozumiesz, takie małe żarty – powiedział, patrząc na mnie, już odrobinę bardziejpokorny.

– Widziałeś, kurwa, żebym się śmiał? – zapytałem groźnie kutasa, który miał czelność się odezwać. – Macie trzy minuty i znikacie stąd, inaczej David pokaże wam, jak obchodzimy się tutaj z takimi gnojkami jak wy. – Wskazałem stojącego już za moimi plecamiDavida.

Pociągnąłem Mię za rękę, a ta zachwiała się na wysokich obcasach, więc pomogłem jej odzyskać równowagę. Serio byłem w czarnej dupie, jak spojrzała na mnie swoimi zlęknionymi oczami. Nie wiedziałem, że ta sytuacja tak niąwstrząsnęła.

– Chodź. – Złapałem ją za dłoń, ciągnąc do mojegogabinetu.

– Będę miała kłopoty? Proszę, nie zwalniaj mnie. Starałam się być dla nich miła. Gdyby nie to, że jestem w pracy, inaczej bym sobie z nimiporadziła.

Zatrzymałem się w pół kroku i popatrzyłem na nią z zaciekawieniem. Czyżby moja Sarenka miała ochotę pokazać pazurki? Byłem zaintrygowany. Nie pomyślałbym, że jest zdolna do buntu, w ogóle do jakiejkolwiek formywalki.

– Jest coś, o czym nie wiem? Mia? Czyżbyś była mistrzynią karate? – Zaśmiałem się. – A tak na poważnie, nie jestem zły i na przyszłość nigdy sama nie reaguj, zaufaj mi, David zawsze ma oko na salę i zainterweniuje w takiej sytuacji. Nie chciałbym, żeby ktoś zrobił cikrzywdę.

– Szefie, nie musisz się obawiać, umiem o siebie zadbać. Mam trzech braci i nauczyli mnie conieco.

Naprawdę była zabawna, twierdząc, że ona – taka delikatna, filigranowa kobietka – mogłaby sobie poradzić ze stadem napalonych facetów. Nie chciałem jednak podcinać jej skrzydeł, więc skwitowałem to porozumiewawczymuśmiechem.

– Zrób sobie piętnaście minut przerwy, przewietrz myśli i wracaj do pracy – powiedziałem już trochę chłodniejszymtonem.

Muszę się zdystansować, nie mogę wpuścić jej do mojejgłowy.

– Mogę wracać do pracy, nic mi niejest!

– Nie. Powiedziałem, że masz iść na przerwę – przerwałem jejstanowczo.

– No dobrze, pójdę chwilę odpocząć. Dziękuję – odparła, nie chcąc się misprzeciwiać.

Patrzyłem, jak się oddala. Nie miałem pojęcia, czemu ta kobieta wywołuje we mnie takie uczucia. Na myśl, że coś by jej się stało, wypełniała mnie furia, jakiej dawno już nie czułem. Wiedziałem, że to zły znak, nie mogłem pozwolić, by na dobre rozgościła się w moim umyśle, a co gorsza, nie mogłem wpuścić jej do mojego serca. Nie poradziłaby sobie ze mną, jestem za bardzo popaprany. Nie jestem facetem, który wierzy w serduszka i kwiatki, a ona nie wydaje się kobietą na kilka numerków. Widziałem, że patrzy na mnie z zainteresowaniem, znałem doskonale takie powłóczyste spojrzenia. Byłem gotów zniszczyć jej marzenia, tłumiąc je w zarodku, byleby trzymać ją jak najdalej od siebie. Musiałem ją chronić, nawet jeśli miało to znaczyć, że musiałbym ją chronić przed samymsobą.

ROZDZIAŁ 5

Mia

Po akcji w klubie Derek, nie wiedzieć czemu, starał się mnieunikać.

Chciałam się jakoś do niego zbliżyć, jednak on zupełnie mnie ignorował. Postanowiłam zatem pogodzić się z sytuacją, widocznie nie był mną zainteresowany. Dzisiaj do Insomnii miała przyjść Rachel z naszymi znajomymi. Kończyłam zmianę o dwudziestej trzeciej, zatem po pracy chciałam do nich dołączyć. Sebastian powiedział, że możemy zająć lożę VIP, za co byłam mu niezmierniewdzięczna.

Krótko przed końcem pracy w klubie pojawiła się Rachel z Erykiem, Kim i dwoma nieznanymi mi osobami. Poszłam zatem do szatni, by ściągnąć firmowystrój.

Nałożyłam proste, wygodne jeansy, które opinały mi nogi, i szary top. Długie włosy związałam w prostego koka i byłam gotowa. Po wyczerpującym tygodniu chciałam się odrobinęodstresować.

Podchodząc do loży, czułam na sobie czyjś wzrok. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się dookoła, jednak nic nie zauważyłam. Odsunęłam więc nieprzyjemne myśli i podeszłam przywitać się zprzyjaciółmi.

– No nareszcie jesteś. – Rachel wzięła mnie wramiona.

– Hej, macie wszystko? Może skoczę po coś dobaru?

– Kochana, nie jesteś teraz w pracy. Jak coś, to albo ktoś nas obsłuży, albo któryś z chłopaków skoczy, prawda? – zapytała naszychznajomych.

– Jasne! – zapewnilichórem.

– Cześć, Eryk. Miło cię widzieć. – Pochyliłam się i przytuliłamgo.

Eryk był moim kolegą, którego poznałam w pierwszym tygodniu pobytu w Nowym Jorku, chodziliśmy do tej samejsiłowni.

– Cześć, kochana, przyprowadziłem kolegów, mam nadzieję, że nie jesteś na mniezła.

Popatrzyłam na niego zaskoczona. Nigdy nie lubiłam niespodzianek, ale nie byłam zła. Zawsze warto poznać nowych ludzi. Oprócz kilku znajomych nie miałam w tym mieście nikogobliskiego.

– No coś ty, znasz mnie. Im nas więcej, tym lepiej – skłamałamgładko.

– To kamień z serca. To jest mój przyjaciel, Rafael – przedstawił mi cholernie atrakcyjnego, wysokiegobruneta.

Był przystojny, miał lekki zarost i najprawdopodobniej był obcokrajowcem. Być może pochodził z Hiszpanii bądźWłoch.

Miał latynoskąurodę.

– A to mój facet, Peter. – Wskazał drugiegomężczyznę.

Również był brunetem, jednak miał surowe rysy twarzy i ciemne, przenikliwe oczy. W odróżnieniu od Rafaela sprawiał wrażeniezimnego.

– Hej wam, jestem Mia – przywitałam się z nimi. – Eryk dużo mi o tobie opowiadał, Peter – powiedziałam z uprzejmości, bo prawda była zupełnieinna.

– Na pewno – burknął tylko w mojąstronę.

Dobrze, że przed nami wyrosła Katrin, bo nastała niezręcznacisza.

– Mia, czego sięnapijecie?

Podałam koleżance zamówienie i zostawiła nas samych. Atmosfera była już trochę lepsza, ale jakoś nie umiałam się odnaleźć w towarzystwie Petera. Było w nim coś dziwnego; nie wiem, co mój przyjaciel w nimwidział.

Po następnej kolejce miałam już przyjemne szumienie w głowie. Nie potrzebowałam dużo alkoholu, by być pijana, bo rzadko piłam. Lubiłam mieć trzeźwy umysł, by nie zrobić jakiegośgłupstwa.

– Chodźcie tańczyć. – Pociągnęłam Rachel za rękę i ruszyłyśmy w stronęparkietu.

Za nami podążyli Eryk z Peterem i Rafael. Zmysłowa muzyka pieściła moje uszy. Uwielbiałam taniec prawie tak jak treningi. Przymknęłam lekko oczy i oddałam się obezwładniającej mocy muzyki wydobywającej się zgłośników.

Moje biodra zaczęły bujać się zmysłowo w rytm piosenki.

Złapałyśmy się z Rachel za ręce i zaczęłyśmypokaz.

Ocierałyśmy się o siebie w tańcu. Czułam się jak w transie; nie to żebym była jakąś lesbijką lub wolała kobiety. To nie moja bajka, choć nie mam nic do nich. Po prostu lubiłyśmy razemtańczyć.

Spod wpółprzymkniętych powiek widziałam te spojrzenia mężczyzn, którzy pożerali nas wzrokiem. Za moimi plecami pojawił się po chwili Rafael i odciągnął mnie od przyjaciółki. Rachel tylko wzruszyła ramionami i odwróciła się do jakiegoś gościa, który stał za nią. Ręce Rafaela powoli błądziły po moim brzuchu, zahaczając o rąbek topu. Odwrócił mnie do siebie stanowczo i położył moje ręce na swoją szyję. Tańczyliśmy, jakbyśmy znali się od lat. Mój towarzysz musiał być urodzonym tancerzem, nigdy z nikim mi się tak dobrze nie tańczyło. Przejechałam dłońmi po jego torsie, na co Rafael uśmiechnął się figlarnie. Był naprawdę seksowny i kuszący; może gdyby w mojej głowie nie siedział pewien brunet o zimnym spojrzeniu, tobym się skusiła, ale w tej sytuacji postanowiłam przystopować. Nie chciałam robić mu nadziei, że może być między nami coś więcej niżtaniec.

– Zaschło mi w gardle – wychrypiałam mu do ucha. – Chodźmy się czegośnapić.

Pociągnęłam go w stronę baru. Ruszył za mną niepewnie. Nie było mu to na rękę. Widziałam, że oczekiwał czegoś więcej; trudno, nie chciałam nikogo innego. Mój szef totalnie namieszał mi w umyśle. Krzyknęłam do Diega zamówienie i czekaliśmy przy barze, aż poda nam drinki. Nagle przed nami, sama nie wiem skąd, wyrósłDerek.

– Mia! Jesteś mi potrzebna, mogę cię prosić nachwilę?

Spojrzałam zaskoczona, lecz skinęłamgłową.

Rafael popatrzył na Dereka podejrzliwie i postanowił się wtrącić w nasząrozmowę.

– Mia chyba już skończyła zmianę. Nie możesz dać jej spokojnie siębawić?

Derek posłał mu jedno ze swoich zimnych, władczych spojrzeń ipowiedział:

– Chyba nie rozmawiam z tobą, dzieciaku. Uważaj, bo wylecisz z tego klubu szybciej, niż się tuzjawiłeś.

– Derek, spokojnie, Rafael nie miał niczego złego na myśli. – Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej, bo niebezpiecznie zmniejszył odległość międzynimi.

– Mia, czekam w gabinecie – wydał polecenie i odwrócił się napięcie.

Po chwili widziałam już jego silne plecy, gdy oddalał się odemnie.

– Raf, to nie było konieczne. Poradzę sobie, idź do naszej loży. Trzymaj, zanieś to do stolika, za chwilę wrócę – powiedziałam, sięgając po drinki, które podał miDiego.

– Jak chcesz. – Wziął ode mnie napoje i odszedł, widoczniezły.

Nie chciałam, by Derek musiał na mnie długo czekać, więc od razu skierowałam się do jego gabinetu. Ciekawe, czego ode mnie potrzebował. Miałam nadzieję, że nie był zły, nie chciałam stracić pracy, niepotrzebne mi były teraz kłopoty. Byłam już blisko celu, za dwa tygodnie miałam rozpocząć treningi w Brooklyn MMA. Musiałam skupić się na celu. Nie mogłam pozwolić sobie na rozproszenieuwagi.

Zapukałam głośno do gabinetuDereka.

Gdy usłyszałam jego chłodny głos, nieśmiało uchyliłamdrzwi.

Siedział przy biurku, w dłoni trzymał szklaneczkę bursztynowego płynu, jak na moje oko była to whisky. Dwie kostki lodu zabrzęczały, gdy poruszył naczyniem, i jednym haustem opróżnił je dokońca.

– Chciałeś mniewidzieć.

– Tak, Mia. Podejdź tutaj, proszę.

Na drżących nogach przemierzyłam dzielącą nas odległość. Ten mężczyzna obserwował każdy mój krok – jak jastrząb swoją ofiarę. Jeśli chciał wzbudzić we mnie strach, to doskonale mu się to udało. Byłam przerażona i to nie na żarty. Cudem nie potknęłam się gdzieś pośrodku, bo w moim wnętrzu szalało tornado. Niepewnie spojrzałam w jego chłodne pochmurneoczy.

– O co chodzi? Zrobiłam cośźle?

– Tego jeszcze nie wiem, to zależy od twojejodpowiedzi.

Hm, zdziwiłam się trochę, ale starałam się trzymać fason i dalej nieustępliwie patrzyłam w jego twarz. Nie chciałam, by wyczuł mójstrach.

– To słucham. Co takiego się stało, że jestem cipotrzebna?

– Mia, nic się nie stało. Po prostu nie mogłem dalej patrzeć, jak dajesz się obmacywać jakiemuś chłystkowi. Jeżeli brak ci mężczyzny, to proszę, rób to, ale nie w miejscupracy.

Czułam, jak moja twarz staje się czerwona. Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył. Co on sobie myślał? To, że jest moim szefem, nie upoważnia go do dyktowania mi, z kim mam się widywać i co mogę robić. Stałam dłuższą chwilę, nim choć trochę odzyskałam zdolnośćmówienia.

– Wybacz, Derek, ale to chyba nie jest twoja sprawa. Przepraszam, no może nie powinnam bawić się tutaj. Mogę ci zagwarantować, że to się nie powtórzy. Natomiast jeśli chodzi o to, komu i kiedy daję się obmacywać, to tylko ja o tymdecyduję.

Wstał z fotela i przeszedł na drugą stronę biurka, oparł się o nie wygodnie i rozprostował swoje długie nogi, po czym skrzyżował je w kostkach. Wyglądał teraz niczym wilk, duży i groźny, a ja czułam się jak czerwony kapturek, którego on ma zamiarzjeść.

– Mia, Mia, Mia… Pozwól, że cię uświadomię. Wszystko, co dotyczy ciebie, jest mojąsprawą.

Szybko odepchnął się od biurka i w trzech krokach przemierzył pomieszczenie. Stanął naprzeciw mnie. Patrzył na mnie z góry, a ja czułam się jeszcze mniejsza, niż w rzeczywistości byłam. Pochylił się i teraz jego usta były niebezpiecznie blisko moich. Czułam jego oddech, zapach mięty mieszał się z woniąwhisky.

Mój żołądek przyjemnie się zacisnął w oczekiwaniu na jegoruch.

– Mia – szepnął w moje usta – będziesz mojązgubą.

Nie byłam pewna, czy dobrze słyszałam, co powiedział, czy tylko sobie to wyobraziłam. Nie byłam w stanie myśleć, gdy jego wargi uderzyły o moje. Jego miękkie usta pieściły moje, delikatnie je przygryzając i ssąc. Bezwiednie otworzyłam je szerzej, pozwalając jego językowi wejść do środka. Byłam oszołomiona. Nikt nigdy nie całował mnie tak jak on, jakby chciał mieć mnie całą, jakby chciał, bym należała doniego.

ROZDZIAŁ 6

Derek

– Jasna cholera! Kurwa, kurwa, kurwa! – krzyczałem w pustymgabinecie.

Co ja sobie myślałem, całując ją? Wywołałem burzę. Nie, to nie było jak burza, bardziej przypominało tornado. Zniszczyła mnie dla każdej innej kobiety. W momencie gdy ją pocałowałem, wiedziałem, że nie będzie teraz łatwo trzymać się od niej z daleka. Moja samokontrola wisiała na włosku, gdy odsuwałem ją od siebie. Patrzyła na mnie tymi sarnimi oczami, nie rozumiała, co się dzieje. Dziś może będzie na mnie zła, ale koniec końców mi podziękuje. Chciałem oprzeć ją o biurko i ostro przelecieć. Nie zrobiłem tego, za duże uczucia wywoływała w mym wnętrzu, by potraktować ją jak wszystkie inne dotychczas. Zamiast ostrego seksu wygoniłem ją z biura. Tak, dosłownie wygoniłem, odepchnąłem od siebie i kazałem jej wyjść. Spytała, czy coś źle zrobiła. Nie odpowiedziałem, niemogłem.

Minęły trzy dni, a Mia nie pojawiła się w pracy. Nie wiem, co ona wyprawia. Sebastian patrzył na mnie dziwnie, a ona zadzwoniła tylko i powiedziała, że jest chora. Byłem pewien, że ściemnia, że nie jest szczera. Bałem się, że jąprzestraszyłem.

Dziś postanowiłem, że zakończę tę szopkę. Wyjąłem jej teczkę i sprawdziłem adres. Zapisałem sobie na kartce i ruszyłem dowyjścia.

Po kilkudziesięciu minutach zaparkowałem pod starą, ceglaną kamienicą. Jakieś kpiny, że ona mieszka w takich warunkach. Wspiąłem się po dużych schodach, na domofonie zobaczyłem jejnazwisko.

Po chwili byłem pod jej mieszkaniem. Zapukałem do drzwi i czekałem, aż ktoś miotworzy.

Mijały minuty, a nikt się nie pojawiał. Pukałem, waliłem, aż w końcu z mieszkania naprzeciwko wyszła starszakobieta.

– Co pan wyprawia? Nie widzi pan, że nikogo niema?

– Przepraszam, nie wie pani, czy ta dziewczyna, która tutaj mieszka, dokądś dziśwychodziła?

– A pan to kto? Komornik? Policjant?

– Nie, nie, nic z tych rzeczy. Jestem pracodawcą Mii Thompson, ona od trzech dni nie przychodzi do pracy. Martwięsię.

– Ja tam nic nie wiem, nic nie słyszałam. Proszę przestać walić w te drzwi, to porządna kamienica, a nie jakieś slamsy, że może pan tutaj robićłomot.

– Dobrze, pójdę już, proszę przekazać Mii, że byłem, oczywiście jakby pani jąwidziała.

– Do widzenia, panu. Jak ją spotkam, topowiem.

– Dowidzenia.

Poszedłem na dół, wkurwiony, że jej nie zastałem. Teraz już jestem pewien, że nie była chora, tylko udawała. Podchodząc do samochodu, zauważyłem znajomą postać. Szła w wielkiej bluzie z kapturem, który naciągnęła na długie, czarne włosy. Z daleka mogłem zauważyć, jak blada była. Powoli posuwała się do przodu, jakby najmniejszy krok był dla niejproblemem.

Serce zacisnęło mi się z żalu, że podejrzewałem kłamstwo. Z drugiej strony czułem ulgę, bo nie pomyliłem się w jej ocenie. Była czysta i szczera. Od lat wszystkich mierzyłem swoją miarą, uważając, że każdy jest tak zimny i wyrachowany jakja.

Podszedłem do niej i złapałem za siatkę, którą niosła. Nie spodziewałem się tego, co nastąpiło pochwili.

Poczułem silny ból i kolana się pode mną ugięły. Dziewczyna wykręciła mi rękę, zmuszając doklęknięcia.

– Co jest, kurwa? Mia?

Nagle puściła moją rękę i odskoczyła ode mnie jakpoparzona.

– O Boże, Derek! Przepraszam! Nie wiedziałam, że to ty! Nie powinieneś był mnie takzaskakiwać.

Heh, dobre sobie, ja ją zaskoczyłem. Ona mnie zaskoczyła i to cholernie. Nie jestem wątłym chłopczykiem. Jak to możliwe, że dała miradę?

– Chciałem ci pomóc nieść zakupy. Nie spodziewałem się napaści, słonko.

– Trzeba było się odezwać, a nie skradasz się. To nieciekawa okolica. Myślałam, że chcesz mnieokraść.

– Przepraszam, powinienem był się odezwać. Nie chciałem cięwystraszyć.

– Nic się nie stało. Wiem, jak o siebie zadbać. Byłam w aptece, jestemchora.

– Właśnie widzę. Chodź, daj mi te zakupy, zaniosę ci. Nie wyglądaszdobrze.

– Nie, nie trzeba. Poradzę sobie. Wielki dżentelmen z ciebie, mówić kobiecie, że nie wygląda dobrze, super.

– Nie, nie sprzeciwiaj się. Widzę, że ledwo idziesz. Musiałem cię nieźle wystraszyć, że pomimo choroby miałaś siłę powalić mnie na kolana. – Zaśmiałem sięlekko.

– Dobrze, chodź, nie mam ochoty nakłótnie.

Gdy wchodziliśmy do budynku, uważnie ją obserwowałem. Wyglądała naprawdę mizernie. Była blada i miała podkrążone oczy. Wydaje mi się, że mogła mieć gorączkę, bo miała zamglone spojrzenie. Nie drążyłem już tematu napaści na mnie, ludzie w sytuacjach zagrożenia nieraz mają wielkie pokłady siły. Tak to sobie wytłumaczyłem, przecież niemożliwe było, że ta mała dziewczynka mogłaby mniepowalić.

Weszliśmy do mieszkanka, w którym unosił się stęchły zapach grzyba. Postawiłem siatki na stoliku i pomogłem jej zdjąćbluzę.

– Połóż się. – Wskazałem małą kanapę. – Zrobię ci herbaty – wydałem jejpolecenie.

Nie chciałem, by dalej sięmęczyła.

– Oj, daj spokój, poradzę sobie, możesz jużiść.

– Nigdzie się nie wybieram. Musisz się położyć i odpocząć. Jeżeli będziesz się tak zachowywała, to nigdy nie wyzdrowiejesz. Daj sobiepomóc.

Ściągnąłem kurtkę i odwiesiłem na wieszak. Poszedłem do małej kuchni i rozejrzałem się w poszukiwaniu czajnika. Wstawiłem wodę i zacząłem zaglądać do szafek, by znaleźć herbatę. Wziąłem się do rozpakowywania zakupów. Wszystko położyłem na blat, a następnie przeczytałem etykiety od leków. Wyjąłem odpowiednie tabletki i położyłem na małym talerzyku. Zaniosłem jeMii.

Byłem zaskoczony, że zdążyła już zasnąć. Leżała na kanapie w ubraniu. Dotknąłem jej czoła. Mój Boże, była rozpalona. Nie wiedziałem, corobić.

Usiadłem na krześle, by chwilę pomyśleć. Nigdy nikim się nie opiekowałem. Nie wiedziałem, jak przynieść jejulgę.

Podszedłem do dziewczyny, była piękna. Nawet w