Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Dramat sprzed lat powraca i przynosi kolejne ofiary…
Paulina została znaleziona w lesie i uparcie twierdzi, że zginął tam człowiek. Policja nie znajduje jednak ciała. Dziewczyna trafia do szpitala psychiatrycznego i kilka dni później wyznaje lekarzowi, że zwłoki będą odkryte dopiero 27 marca. Opowiada o swojej przerażającej wizji, dokładnie opisując ofiarę. Podaje nazwisko mężczyzny i dodaje, że w przeszłości znęcał się nad swoją małoletnią córką.
Wszystko się potwierdza – 27 marca w wiadomościach pojawia się informacja o zamordowanym mężczyźnie znalezionym w lesie.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi komisarz Igor Szulc vel Czarny, najlepszy kryminalny w województwie… A „rzeźnik ze świętego miasta”, jak ochrzciła go prasa, numeruje kolejne ofiary. Czy uda się go powstrzymać w tej śmiertelnej wyliczance?
Co łączy brutalne morderstwa z tragicznym pożarem sprzed niemal 20 lat? Jakie mroczne tajemnice z przeszłości skrywa Paulina?
Tłem dramatycznych wydarzeń jest Lubliniec – miejsce okryte ponurą sławą hitlerowskich eksperymentów na dzieciach, pacjentach tamtejszego szpitala psychiatrycznego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 257
Anna Krystaszek napisała thriller mroczniejszy niż noc listopadowa. Tematem przewodnim jest tu zemsta, bo jak wiemy, ta dopiero po latach smakuje najlepiej. Szykuj się więc, drogi czytelniku, na wielką ucztę.
Anna Linka
instagram.com/zlakarma
Wizjami Anna Krystaszek udowadnia, że wszystkie zachwyty nad jej debiutem nie były na wyrost. Druga powieść autorki to psychologiczny majstersztyk, to rodzaj thrillera, jaki kocham najbardziej: inteligentny, fascynująco-niepokojący, ukazujący tę mroczną, niedostępną stronę ludzkiej natury. To gatunkowa wirtuozeria! Polecam ogromnie!
Małgorzata Tinc
ladymargot.pl
Historia, która bez problemu mogłaby znaleźć się na listach światowych bestsellerów. Genialna, zaskakująca i mrożąca krew w żyłach. Tego, co tu się wydarzyło, nie domyśli się nawet największy miłośnik gatunku. Majstersztyk.
Pamela Olejniczak
instagram.com/polish.bookstore
Krystaszek z rozbrajającą lekkością wciąga nas w morderczą spiralę. Spiralę podszytą obłędem i nasyconą żądzą zemsty, w której liczy się każda upływająca sekunda. Tik-tak. Spróbujcie sami rozwikłać tę fenomenalnie uwitą intrygę – nie pożałujecie!
Weronika Trzęsień
instagram.com/ver.reads
Przerażające wizje Pauliny Brzezińskiej to początek lawiny tragicznych zdarzeń – a dla czytelnika to rozpoczęcie hipnotyzującej, mrocznej i pełnej brutalnych opisów kryminalnej przygody. Po takich emocjach nawet najwytrwalsi będą musieli ochłonąć!
Marta Dobrzyńska
instagram.com/misera_ble
Wizje biorą myśli w niewolę od pierwszej strony, a uwalniają dopiero po przeczytaniu epilogu. Są brutalne, przerażające i szokujące. Nie pozwalają odetchnąć ani na chwilę za sprawą skomplikowanej fabuły i intrygujących bohaterów. Anna Krystaszek powraca z prawdziwą bombą!
Patrycja Hałas
instagram.com/w_swiecie_ksiazek
W swojej drugiej książce Anna Krystaszek wciąga w wir wydarzeń już od pierwszej strony. Nieszablonowi bohaterowie wzbudzają mnóstwo skrajnych emocji, a wartka akcja nie pozwala odłożyć książki przed poznaniem zakończenia. Gorąco polecam!
Ewelina Facheris
instagram.com/przerwa.na.ksiazke
Gęsta atmosfera, zbrodnie, niepokój. Po świetnym debiucie Anna Krystaszek wraca z jeszcze lepszym thrillerem psychologicznym. Wizje pochłaniają bez reszty i dosłownie miażdżą czytelnika. Jeżeli szukacie książki wymagającej, a zarazem takiej, którą czyta się z wypiekami na twarzy, to jest to tytuł dla Was.
Tomasz Maj
instagram.com/tomekandbooks
Policja stanie przed nie lada wyzwaniem. Na drodze do schwytania mordercy pojawi się cała masa niewiadomych. Czy wizje pacjentki szpitala psychiatrycznego pomogą odkryć prawdę, czy przeciwnie? Zakończenie wbije Was w fotel. Ani przez chwilę nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Polecam!
Joanna Ćwiertka
instagram.com/panda_zksiazka_
Ta historia dosłownie sieje spustoszenie, zatrważa i ekscytuje zarazem – z pewnością wciąga i staje się nośnikiem emocji, które swym kryminalnym szaleństwem, wywołują głos jawnego przerażenia. I w pełni uzależniają, nie dając szans na głęboki sen. Nadal nie dowierzam, jak bardzo dałam się porwać temu śledztwu. Tu naprawdę jest niespokojnie i mało bezpiecznie, wręcz trochę dziwnie i nieswojo, ale z pewnością dzieje się bardzo dużo. Świetna powieść na pograniczu thrillera i kryminału.
Miłka Kołakowska
instagram.com/mozaikaliteracka
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Redaktor prowadzący: Mariola Hajnus
Redakcja: Irma Iwaszko
Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz
Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Korekta: Katarzyna Szajowska, Lilianna Mieszczańska
© for the text by Anna Krystaszek
© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2022
Na potrzeby fabuły niektóre realia związane z miejscami, w których rozgrywa się akcja, zostały zmienione. Wszelka zbieżność imion, nazwisk i postaci z rzeczywistymi jest przypadkowa
ISBN 978-83-287-2082-4
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2022
– fragment –
Mieszkańcom Lublińca
Dzieci – ofiary eksperymentu hitlerowców
– niech pozostaną w naszej pamięci
Częstochowa Kamienica przy Starym Rynku Rok 2008
Siedziałam skulona i naga pod ścianą, trzęsąc się z zimna. Nie ze strachu, że kładąc się znów na mnie, połamie moje drobne kości. Nie ze zdziwienia, ile złego małej dziewczynce może wyrządzić dorosły mężczyzna. Nie z obrzydzenia, mimo że czułam, jak sperma wypływa spomiędzy moich chudych ud. Zwyczajnie z zimna. Choć była już wiosna, tutaj było zimno jak jasna cholera. Beton na ziemi i stary piec, w którym nikt nie palił od dłuższego czasu.
Mury tej wiekowej kamienicy przesiąkły już zimnem i złem. Dawno temu podobno mieszkali tu jacyś ludzie. Później całą kamienicę kupił biznesmen. Miał tu być hotel, ale coś nie wyszło. Budynek z zewnątrz odnowiono, a w środku remont ledwie zaczęto. Teresa nie wiedzieć czemu miała klucze. Pewnie się jakoś z tym biznesmenem dogadała. Przyprowadzała nas tutaj, kiedy klient już czekał. Wychodziłyśmy przeważnie wszystkie razem. Chyba po to, żeby nikt się nie domyślił, co tutaj robimy. Czasem więc była chwila na partyjkę kart lub zwyczajne pogaduchy. Większość dziewczyn była z pogotowia lub ośrodków wychowawczych albo tak jak ja uciekła z domu. To nas łączyło: wszystkie skądś uciekłyśmy, a Teresa zapewniła nam schronienie. Oczywiście nic za darmo.
Byłyśmy w różnym wieku. Te najstarsze pilnowały, żebyśmy nie hałasowały, kiedy jeszcze któraś musiała się męczyć. Ja miałam tylko jedenaście lat, ale znieczuliłam się już na wszystko. Jedyne, co czułam bardzo intensywnie, to gniew. Poza nim emocje dla mnie nie istniały. Już w wieku sześciu lat zaczęłam je w sobie zamrażać. Wtedy było mi trudno. Wiele nie rozumiałam. Bałam się, brzydziłam, smuciłam i płakałam. Kiedy zorientowałam się, że w niczym mi to nie pomaga, postanowiłam przestać. Tylko mój gniew robił na nim wrażenie. Chyba nawet zaczął się go w pewnym momencie bać. To dlatego z biegiem lat pozostał we mnie tylko gniew. Nawet kiedy od niego uciekłam.
Teresa weszła i coś do mnie mówiła, a ja czułam, że odpływam. Wspomnienia znów sprawiły, że znalazłam się w innym świecie. Strasznym świecie, dla małej dziewczynki niepojętym. Nie lubiłam, gdy przychodziły te wizje. Widziałam wtedy śmierć w najgorszej możliwej odsłonie. Tortury i zadawanie cierpienia. Niewyobrażalny ból, ale również sprawiedliwość. Nazwałam je więc wizjami sprawiedliwości. Nikomu o nich nie mówiłam. Nie chciałam, żeby dziewczyny uznały mnie za wariatkę.
Teresa potrząsnęła mną i podała mi ubranie. Patrzyłam na nią beznamiętnie, zastanawiając się, czy ją też dopadnie sprawiedliwość z moich wizji. To, co nam robiła, było i złe, i dobre. Sprzedawała nasze ciała, ale też o nas dbała. Miałyśmy wszystko, na co przyszła nam ochota. Ładne ubrania, kosmetyki, telefony, alkohol i narkotyki. Była dla mnie trochę jak matka, której nigdy nie miałam. Więc chyba nie mogłam powiedzieć, że była zła. Ona mnie nie krzywdziła, a on tak. W swoich wizjach widziałam, jak ten skurwiel męczy się przed śmiercią, i to mnie bawiło. Uśmiechnęłam się, wkładając spodnie. Kiedyś wizje okażą się prawdą. Nadejdzie czas na wymierzenie sprawiedliwości. Tak! Ja miałam dar! Widziałam przyszłość, a dla niego ta przyszłość była okrutna. Zupełnie tak samo, jak on okrutny był dla mnie przez długie pięć lat. Wyprostowałam się i z dumą wyszłam na korytarz. Zbierałyśmy się już do wyjścia. Dziewczyny ucieszyły się na mój widok. Wybiegłyśmy beztrosko z kamienicy. Na zewnątrz było ciepło i przyjemnie. Stanęłam na chwilę, ogrzewając się w promieniach słońca. Już się nie trzęsłam. Teresa wzięła mnie pod ramię i ruszyłyśmy w kierunku Warszawskiej.
Szpital Psychiatryczny w Lublińcu Środa, 27 marca 2019 roku, godzina 7.45
Doktor Ryszard Lasak, psychiatra
Szedłem długim korytarzem prowadzącym od gabinetu ordynatora do mojego, który znajdował się tuż przy dyżurce pielęgniarek. Roiło się tu od porannych pacjentów. Wszyscy spragnieni podzielenia się swoimi problemami. Zupełnie jakbyśmy mogli o nich zapomnieć w ciągu nocy. Pielęgniarki krzątały się z wydzielonymi lekami. Jedni chorzy z okrzykiem buntu protestowali przed ich przyjmowaniem. Inni wręcz na nie czekali. Jeszcze inni chcieli mieć to już za sobą. Obserwowałem cały ten zgiełk z uśmiechem na twarzy. Mimo ciężaru, jaki z sobą niosła, lubiłem swoją pracę. Starałem się od wielu lat wykonywać ją najlepiej, jak potrafiłem. Kluczem do sukcesu było bronić się przed popadaniem w rutynę. Dla mnie każdy dzień na tym oddziale był inny. Z takim nastawieniem rozpoczynałem wszystkie dyżury. Dziś również było inaczej niż zawsze. Zdziwiłem się i nieco zaniepokoiłem, bo przed moim gabinetem czekała Paulina Brzezińska.
Wyglądała na mocno pobudzoną. Ta śliczna dziewczyna była na oddziale już ponad miesiąc i zaczynała funkcjonować coraz lepiej. Pozwoliła sobie w końcu na kontakt z koleżanką z sali. Mój gabinet również odwiedzała z większą ochotą i od dwóch tygodni nie opowiadała o niepokojących ją wizjach. To z kolei spowodowało, że lepiej spała. W zeszłym tygodniu odstawiliśmy więc afobam pomagający jej przespać całą noc bez ataków paniki, w trakcie których miała duże problemy z oddychaniem. Teraz z pustym spojrzeniem stała przed drzwiami i kompulsywnie drapała się w lewą dłoń. Patrzyła na drzwi gabinetu, jakby prześwietlała je na wylot, i zupełnie nie zwracała uwagi na przechodzących obok ludzi. Pomyślałem, zresztą nie po raz pierwszy, że takiego przypadku jak ona jeszcze nigdy w życiu nie spotkałem. Postawienie jakiejkolwiek diagnozy okazało się bardzo trudne. Zdarzały się dni, kiedy już niemal byłem pewien, co jej jest. Chwilę później ta drobna istota potrafiła mnie tak zaskoczyć, że miałem wrażenie całkowitej porażki. Nawet leki, które przyjmowała, nie przynosiły pożądanych rezultatów. Właśnie dlatego od dłuższego czasu obstawiałem tożsamość wieloraką. Chorobę spotykaną niebywale rzadko.
Dziewczynę do szpitala przywiozła policja. Znaleźli ją w lesie trzęsącą się z wychłodzenia. Płakała i mówiła, że zrobiła komuś krzywdę. Według funkcjonariuszy upierała się, że kogoś zabiła. Przyjechała więc ekipa z psami tropiącymi, ale nic nie znaleźli. W zasięgu kilku kilometrów ciała nie było. Paulina zaś poza słowami „tu, pod tym drzewem” nie mówiła nic innego. Nie pamiętała, kim jest ani jak się znalazła w lesie. Nie potrafiła również określić, jak długo tam była. Zawieziono ją na ogólne badania do szpitala, z którego przetransportowano ją prosto do nas na oddział zamknięty. Wtedy jeszcze nie znaliśmy jej tożsamości. Podejrzewano schizofrenię. Przez kilka pierwszych dni nie chciała z nikim rozmawiać i nie wychodziła spod kołdry. Odmawiała spożywania posiłków. Dopiero po podaniu haloperydolu zaczęła jeść i odzywać się do nas pojedynczymi słowami. Stopniowo zmniejszaliśmy dawkę leku. Pewnego dnia przyszła do mnie i opowiedziała, co się wówczas stało. Nie zdziwiła się, że jej słowa nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości. Oznajmiła, że teraz ciała nie znajdziemy. Stanie się to 27 marca. No tak! Przecież dziś jest 27 marca! To dlatego jest taka niespokojna. Byłem ciekawy, co ma mi do powiedzenia.
Kiedy podszedłem, początkowo nie zareagowała. Wpatrywała się tępo w drzwi mojego gabinetu. Zauważyłem, że rozdrapała sobie dłoń do krwi. Odwróciła się dopiero na moje „dzień dobry”. Po policzkach płynęły jej łzy. Jakby bezwiednie. Nawet nie szlochała. Patrzyła na mnie tak, jakby właśnie zobaczyła śmierć, a jednocześnie jakby niemo wołała o pomoc. W jej oczach było tylko jedno: strach. Natychmiast otworzyłem drzwi do gabinetu i zaprosiłem ją do środka. Bez zbędnych słów ta krucha, lekko przygarbiona, ale śliczna dziewczyna z blizną na twarzy usiadła na krześle i wbiła wzrok w kolana. Miałem tylko, cholercia, nadzieję, że znów nie zamknęła się w sobie.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz