Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Zuzanna Ginczanka – gwiazda warszawskiej cyganerii i ofiara hitlerowskiej zbrodni, uważana za jedną z najzdolniejszych poetek dwudziestolecia międzywojennego – powraca w wyborze pod redakcją Tadeusza Dąbrowskiego. W jej utworach bezkompromisowość przenika się z sensualizmem, a niezwykła zmysłowość z szeroko rozumianym doświadczeniem kultury. Witalizm łączy się z katastrofizmem, egzystencjalnym niepokojem i obcością wynikającą z żydowskiego pochodzenia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 41
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Zuzanna Ginczanka
Wniebowstąpienie Ziemi
Wybór i posłowie: Tadeusz Dąbrowski
Biuro Literackie • Wrocław 2014
ebookBL 011 / 44. Poezja polska od nowa 12
Zuzanna Ginczanka: Wniebowstąpienie Ziemi
Wybór wierszy i posłowie: Tadeusz Dąbrowski
Na okładce: Julita Nowosad (zdjęcie)
Redakcja serii: Artur Burszta
Korekta: Dawid Skrabek
Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn
Copyright © by Tadeusz Dąbrowski, 2014
Copyright © by Julita Nowosad, 2014
Copyright © by Biuro Literackie, 2014
Biuro Literackie
Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław
tel. 71 346 01 42, [email protected]
www.biuroliterackie.pl
isbn 978-83-63129-10-1
Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.
Spis utworów
Wyjaśnienie na marginesie
Proces
Wniebowstąpienie Ziemi
Mitologia radosna
Piosenka o przygodzie
Żyzność sierpniowa
Zdrada
Panteistyczne
Poznanie
W skwar
Posucha
Zabobon
Labirynt obłędny
Deklaracja
O centaurach
Agonia
Fizjologia
Futro
Dziewictwo
Gramatyka
Koniugacja
Zawiłość
Przepis na prostotę życia
Fajka zapatrzeń
Uczta wakacyjna
Laurka noworoczna
miasto
Zygfryd
Sklepik boski
Wyjaśnienie
Uwagi o trzecich osobach
Przypowieść
Wiersz, z którego wynika, że należy poświęcać dachom znacznie więcej uwagi
Poezje
Pochwała snobów
Ballada o krytykach poezje wertujących
Żegluga
Ucieczka
Przebudzenie
Powrót
Maj 1939
[Non omnis moriar…]
Defraudacja
Obcość
Na marginesie
Wyjaśnienie na marginesie
Nie powstałam
z prochu,
nie obrócę się
w proch.
Nie zstąpiłam
z nieba
i nie wrócę do nieba.
Jestem sama niebem
tak jak szklisty strop.
Jestem sama ziemią
tak jak rodna gleba.
Nie uciekłam
znikąd
i nie wrócę
tam.
Oprócz samej siebie nie znam innej dali.
W wzdętym płucu wiatru
i w zwapnieniu skał
muszę
siebie
tutaj
rozproszoną
znaleźć.
Proces
1
Na początku było niebo i ziemia:
czarny tłuszcz i chabrowy tlen –
i jelonki
przy gibkich jeleniach
z bogiem miękkim i białym jak len.
2
Kredo,
juro,
triasie,
gleba się warstwi po słoju –
miocen naciera czołgiem w majestatycznym podboju.
I rozdział jest między wodą
a ziemią paproci i brzezin
– i widzi bóg, że jest dobrze, gdy zorzą wstaje genezis.
Azot się parzy w lawie,
lawa zastyga lakiem,
góra
na górę
włazi
grzmiącym kosmicznym okrakiem,
karbon nasyca ziemię węglowo kamienną miazgą –
– i widzi on, że jest dobrze wilgotnym płazom i gwiazdom.
Żelazo tętni najkrwiściej
fosfor tęży się w piszczel ––
– a on śpiewającym powietrzem w fujarki kraterów gwiżdże.
3
Na początku było niebo i ziemia
i jelonki,
i jelenie płowe.
No, a dalej bieg się odmienia:
oto
ciało
stało się
słowem.
4
Kiedyś pod wonnym aniołem dorodny drżał rododendron,
skrzypiały, chrzęściły skrzypy wielkie rosłe jak new-york.
W Koninie, Brześciu i Równem
na skwerkach
stokrotki więdną
i policjanci
po nocach
ślubne
małżonki
miłują.
Wniebowstąpienie Ziemi
Ściągnąć, zerwać, zmiąć chmury
jak zwiotczały płat skóry –
niech roztopi was słońce,
niech was spali gorącem –
Ściągnąć, zerwać wam twarze obojętnie obłudne ––
krzyczcie raczej nienawiść przenajkrwiściej okrutną –
roztaczajcie się, niszczcie,
świat na miazgę przegryźcie,
wyładujcie się w wolty i jak wiry się zwirzcie,
wszystko, wszystko stłumione w krwi rozburzcie na pianę,
rwijcie modlitw różaniec,
wpląszcie w szczerość jak w taniec,
zachłyśnijcie się pianą,
tym, co z życiem wam dano,
w ogniu własnym się sprażcie
i swą prawdą zaraźcie
glob.
Ziemia tłusta najżyźniej
na odwieczność zagwiżdże,
rzuci tor wkoło słońca,
zacznie gwiazdy roztrącać –
rozszaleje się wolna:
rzeczna, leśna i polna
i w krwi własnej pożogach ––
–– spadnie kornie do Boga –
– – – – – – – – – – – – – – – –
(niewolo – pokoro miłości!)
najciszej, – najzwyklej, – najprościej –
Mitologia radosna
Jak Atlas dźwigam hardo na barkach własne niebo –
wzwyż się przedłużam pionem:
azotu –
pary –
tlenu –
barometr serca krew ciśnie jak rtęćne srebro,
by zmierzyć ciężar szczęść
na skali pulsu przemów;
lecz nie znam wcale cyfr, o których cyrkle prawią
i nie znam wcale liczb barometrycznych ciśnień,
gdy nocą brzemię nieb
w konarach
moich
ramion
zakwita jaśnią gwiazd jak drobnokwietną
wiśnią –
To jest nie lada sztuczka:
udźwignąć własne szczęście –
radośnie,
świętokradzko
nie ugiąć się pod niebem –
– jak Atlas dźwigam hardo na barkach siną przestrzeń,
na której słońce z miedzi
jaskrami
znaczy
przebieg. –
Piosenka o przygodzie
Na białych szczudłach brzóz uciekało słońce maniacko,
wieczór uderzył
na alarm
w krzykliwy gong księżyca
rozprysk srebrliwych kaskad
ziarnami odbłysków klaskał
i letnią ciepłą przygodę przez Wisłę tętnie przemycał.
Czekam. Czekam. Czekam –
aż ostry wzruszenia klawisz
zabrzmi letnią przygodą
nieznaną piosenką o nas –
zodiak –
wykryty szalbierz
na sądzie boskim się łzawi
i łzy ociera liśćmi, liśćmi lśniącymi
w klonach –
Wieczór uderzył na alarm.
Chlusnęło z mlecznych dróg rzeką.
Spokojny kontur sosny w ulewie blasków
się zgubił.
– Piosenka jest pełna ciebie jak dzban
gliniany mleka,
choć nic o tobie nie śpiewa,
choć nic o tobie nie mówi.
Żyzność sierpniowa
–– o blade matki rumianych dzieci, o żyzne, dumne, radosne matki,
pójdziecie zrywać soczystość wiśni w dłonie od pieszczot dziecięcych gładkie –
pójdziecie w skwarze święcić sierpniowo serc urodzajnych żyzne pokłosie,
pójdziecie boso wielbić stopami rozpuchły, tłusty, skibny czarnoziem ––
Widziałam usta (jak miąższ owoców) wiejskich półsennie leniwych dziewczyn.
W dźwięczącym cieple śpiących ogrodów drzemie nostalgia w niciach pajęczyn –
W agrestach sadów kiełkują sokiem sekundy nagłych, wonnych dojrzewań.
–– pójdziecie zbierać w nozdrza zapachy złocistych żywic na ciepłych drzewach ––