Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Poetycka układanka z pociętą mapą miasta na okładce. Autor zachęca nas do ułożenia swojego własnego atlasu, opracowania gustownej i prywatnej trasy wycieczkowej po rubieżach poezji.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 18
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tadeusz Pióro
Wola i Ochota
Biuro Literackie • Wrocław 2015
Tadeusz Pióro: Wola i Ochota
Projekt okładki: Tadeusz Pióro
Korekta: Anna Krzywania
Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn
Copyright © by Tadeusz Pióro
Copyright © by Biuro Literackie, 2015
Biuro Literackie
Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław
tel. 71 346 01 42, [email protected]
www.biuroliterackie.pl
isbn 978-83-65358-12-7
Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.
Spis wierszy
Minimal compact
Dni kuchni czeskiej w hotelu Sobieski
Dni kuchni mongolskiej w Domu Chłopa
Herpes i podagra
Język i kara
Syntetyczność
Łzy klasyka
Tam, gdzie nie ma kamieni
Teksas jako prawda
Elvis zatrzymał się w Hawanie
Daj mi tam gdzie nie myślę
Na jawie
Zen i sztuka trzepania dywanów
Nienaganna figura Sofii Loren i ty
Zwyczajny wieczór na Mokotowie
Ja i twój kot
Wola i Ochota
„…Koda?”
Minimal compact
prawie bez oporu
słaby dotyk dłoni
ciało drga lub stygnie
reszta jest poezją
niesprawną jak zawsze
szuka głodu zawsze
dla własnej wygody
a nam jest
wygodnie
zasypiamy jak żaby
w podgrzewanej wodzie
prawie bez oporu
pobłażamy słabszym
trzymamy się śmierci
jak słowa honoru
ciałem nadal całym
nadal pobłażliwym
w bezruchu w słońcu
między posiłkami
między pragnieniem
i zaniemówieniem
pod szkłem i pod
rynną bez reszty
bez słów do oporu
Dni kuchni czeskiej w hotelu Sobieski
Żegnam się z myślą, ale bez uśmiechu
nie widziałem słońca już od wielu dni
opuszczam szpital, w którym umarł ojciec
na placu Zawiszy wsiadam do tramwaju
Telegram dostałem w kwietniu, dawno temu
nie wiedziałem co czuję ani co mam robić
żona dała mi buzi, poszła na aerobik
wysiadam przy rondzie Charlesa de Gaulle’a
Zachodzę do Bliklego po ciastka
by nie iść z pustymi rękami do PIW-u
jest wtorek, koniec listopada:
o końcu świata dawno nikt nie mówił
Raczej o końcu historii, nie mojej
myślisz, może się nie mylisz. Dni
potrwają do piątku: pożegnalną depeszę
nadam z pokładu samolotu.
Dni kuchni mongolskiej w Domu Chłopa
Zabawmy się jak złodzieje serc
mów mi po imieniu, ten koktajl
to Ułan, może ktoś z obsługi pamięta
karnawały z tamtych lat.
Zakręćmy się wokół nieznanych spraw
recepturę zdradzą nam znawcy
przekażemy ją z ust do ust
za plecami barmana. Można?