Wszechświat jest tylko drogą. Kosmiczne rekolekcje - Michał Heller - ebook

Wszechświat jest tylko drogą. Kosmiczne rekolekcje ebook

Michał Heller

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Przez Wszechświat podróżuje się nawet, gdy się o tym nie wie. Bo można nie wiedzieć: gdy głowę do tego stopnia zajmie się innymi „sprawami”, że nie ma już miejsca na myślenie. Wówczas Wszechświat niesie człowieka tak, jak nurt rzeki unosi przypadkowo wrzucony do niej kawałek patyka. Z perspektywy patyka, kręconego przybrzeżnym wirem, nie widać ujścia rzeki, z którym łaczy się ona z oceanem. Żeby nie dać się zredukować do roli patyka, trzeba od czasu do czasu zrobić w swojej głowie miejsce na myślenie. To właśnie nazywam rekolekcjami. Mogą to być rekolekcje w sensie tradycyjnym, z modlitwą i religijnymi rozważaniami, ale mogą to także być rekolekcje w szerszym znaczeniu – wyłącznie kilkunastu chwil z codziennych spraw i zwrócenie myśli poza to, czego myśl zwykle bezpośrednio dotyka. W obydwu tych formach rekolekcji książka ta chciałaby pomóc. (Autor)

Michał Heller - uczony, kosmolog, filozof i teolog. Laureat Nagrody Templetona i założyciel Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie. Autor m.in. książek Filozofia przypadku (CCPress 2012), Bóg i nauka. Moje dwie drogi do jednego celu (CCPress 2013), Granice nauki (CCPress 2014), Przestrzenie Wszechświata. Od geometrii do kosmologii (CCPress 2017).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 209

Oceny
4,5 (13 ocen)
7
6
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Projek okładki: MARIUSZ BANACHOWICZ
Opieka redakcyjna: ELŻBIETA KOT, AGNIESZKA RUDZIEWICZ
Adiustacja: ANASTAZJA OLEŚKIEWICZ
Korekta: BARBARA GĄSIOROWSKA
Łamanie: JAN SZCZUREK
ISBN 978-83-7886-358-8
© Copyright by Michał Heller & Copernicus Center Press, 2018
Wydanie drugie (pierwsze w tej edycji)
Copernicus Center Press Sp. z o.o. pl. Szczepański 8, 31-011 Kraków tel./fax (+48 12) 430 63 00 e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: http://en.ccpress.pl
Konwersja: eLitera s.c.

Przedmowa do drugiego wydania

KOLEJNY ETAP DROGI

Od ostatniego wydania tej książki upłynęło sześć lat. W skali historii Wszechświata to ciągle ta sama chwila, ale w skali rozwoju nauki o Wszechświecie jeżeli nawet nie nowa epoka, to w każdym razie jej wyraźna zapowiedź. Zarejestrowanie fal grawitacyjnych, powstałych na skutek zderzenia się ze sobą dwu czarnych dziur, nie tylko zadziwia kunsztem predykcji, wynikającej z ogólnej teorii względności i wręcz niesamowitą dokładnością techniki pomiarowej, ale stanowi również początek nowego rozdziału w dziejach badania Wszechświata – początek jego eksploracji przy pomocy fal grawitacyjnych. A dalsze przepowiednie teorii względności – którym po dotychczasowych sukcesach możemy spokojnie zawierzyć – są niezwykle obiecujące: jeżeli zderzające się czarne dziury są źródłem fal grawitacyjnych, to o ileż bardziej potężnym ich źródłem musiał być sam Wielki Wybuch? Ciarki przechodzą na myśl, że może kiedyś uda się „zobaczyć” Początek, lub w każdym razie początek obecnej fazy historii Wszechświata.

Im więcej wiemy o Wszechświecie, tym bardziej nasza droga przez Wszechświat staje się fascynująca. Jakżeż dziś odległe wydają się czasy, gdy Wszechświat można było traktować jako zbiór kawałków materii („ciał materialnych”), układających się w różne konfiguracje dzięki czysto mechanicznym oddziaływaniom. Przez taki mechaniczny Wszechświat człowiek musiał sobie torować drogę z nie mniejszym trudem niż dziś, ale ze swoją świadomością i swoimi problemami czuł się zapewne jeszcze bardziej wyobcowany w ogromie Wszechświata niż my obecnie. W świecie kawałków materii świadomość była całkowicie „nie na miejscu”, podczas gdy dziś nasza myśl nie jawi się już czymś tak obcym w strukturze Całości. Wszak ze Wszechświatem komunikujemy się obecnie bardziej teoretyczną myślą niż bezpośrednim dotykiem i właśnie ten kontakt pozwala nam doświadczać racjonalności Wszechświata. Gdy nasza świadomość, ze wszystkimi jej uwikłaniami w zewnętrzny świat i świat własnych zapętleń, styka się z problemem racjonalności Wszechświata, zamienia go w problem sensu. Już nam nie wystarczy, że Wszechświat można racjonalnie badać, my chcemy wiedzieć, czy to wszystko zmierza do sensownego celu. I to głównie z tym problemem zmagamy się, idąc naszą drogą przez Wszechświat.

Sześć lat, jakie dzieli obecne wydanie tej książki od jej poprzedniego wydania, jest chwilą w historii Wszechświata, ale już znaczącym odcinkiem na naszej drodze. Jak długo idziemy przez Wszechświat, tak długo on nam głosi swoje kosmiczne rekolekcje.

Tarnów, 11 listopada 2017 roku

Wstęp

DROGA PRZEZ WSZECHŚWIAT

Na początku była gorąca plazma – mieszanina cząstek elementarnych i promieniowania w tak wielkich ciśnieniach i temperaturach, że właściwie trudno mówić o indywidualnych cząstkach i kwantach promieniowania. Ale w miarę wszechobejmującej ekspansji ciśnienia i temperatury spadały, a w niemal bezpostaciowej plazmie zaczęły się pojawiać zarysy pierwszych struktur: kwarki łączyły się w protony i neutrony – budulce przyszłych jąder atomowych. Tak zaczęła się moja historia. Była ona z pewnością poprzedzona prehistorią, ale utkaną z tak wielu znaków zapytania, że lepiej pozostawić ją w mrokach początku.

Gdy historia Wszechświata liczyła sobie kilka minut (niewyobrażalnie wiele w tamtej skali czasu), temperatura opadła na tyle, że protony i neutrony mogły łączyć się w jądra najprostszych pierwiastków chemicznych, głównie wodoru i helu. Tych kilka pierwszych minut było kluczowe dla mojej historii – to wówczas zapadły pierwsze decyzje dotyczące przyszłego składu chemicznego Wszechświata. Bardziej złożone struktury, nawet dużo prostsze od struktury białka, były jeszcze ciągle tylko możliwościami zawartymi w prawach przyrody, ale gdyby nie te możliwości, Wszechświat na zawsze pozostałby jałowy.

Potem historia toczyła się coraz wolniej, jakby bardziej ociężale. Po kilkuset tysiącach lat promieniowanie przestało oddziaływać z cząstkami elementarnymi, skutkiem czego protony miały szanse wyłapać elektrony i utworzyć atomy wodoru. Ale powstanie galaktyk z pierwotnych, małych zaburzeń gęstości wymagało już miliardów lat. W galaktykach rodziły się gwiazdy i w swoich wnętrzach przepalały wodór na cięższe pierwiastki. Droga od wodoru do węgla, pierwiastka, na którym oparta jest chemia organiczna, także nie była prosta. Ciąg reakcji jądrowych, niezbędnych, by pokonać tę drogę, wymagał specjalnych warunków fizycznych – ciśnień i temperatur. Gwiazdy rodzą się, ewoluują (spalając swoje paliwo jądrowe) i umierają w spazmach, które kończą się gwałtownymi wybuchami. Z prochów jednych gwiazd rodzą się następne. Potrzeba było kilku generacji gwiazd, aby wodór mógł się przekształcić w węgiel. To był ważny krok w kierunku powstania życia.

Materia kosmiczna okazała się płodna. Potrzeba było tylko odpowiedniej niszy, by chemia organiczna, chemia związków węgla, przekształciła się w biochemię. Spazmy rodzenia się gwiazd często prowadzą do powstania układów planetarnych. Grawitacyjna pępowina łączy młode planety z macierzystym słońcem, a prawa fizyki rzeźbią ich powierzchnie w odmienny sposób niż w gwiazdach. Możliwości jest bardzo wiele, ale tylko wąski przedział fizycznych parametrów umożliwia dalszy ewolucyjny postęp.

Ziemia powstała około 4,5 miliarda lat temu. Ostatni wspólny przodek wszystkiego, co żyje, zwany przez biologów LUCA (Last Universal Common Ancestor), pojawił się na Ziemi 3 miliardy lat temu; pierwsze rośliny – 0,5 miliarda lat temu; pierwsze ssaki – 225 milionów (już tylko milionów!) lat temu; Homo sapiens – 0,2 miliona lat temu. A Jezus Chrystus żył na Ziemi 0,002 miliona lat temu.

Historia biologiczna wydała z siebie historię człowieka – historię narodów i społeczeństw, wojen, ale także filozofii, nauki, literatury i sztuki (również zabijania), historię sukcesów i porażek, dobra i heroiczności, lenistwa i zła.

Nasze Słońce ma jeszcze zapas paliwa jądrowego na około 5 miliardów lat. Potem wybuchnie i zamieni się w białego karła. Na długo przedtem życie na Ziemi będzie musiało umrzeć śmiercią naturalną.

*

Jeżeli jestem chrześcijaninem – naprawdę, a nie tylko w sensie quasi-intelektualnej ozdoby tradycyjnych nawyków – to wierzę, że Wszechświat, który z takim mozołem, ale i poświęceniem badamy, nie jest całą rzeczywistością. Ta Inna Rzeczywistość niekoniecznie rozciąga się gdzieś poza naszym Wszechświatem („gdzieś” jest przecież kategorią przestrzenną, a przestrzeń należy do naszego Wszechświata); raczej przenika ona nasz Wszechświat, ale w jakimś sensie poza Wszechświat wykracza – transcenduje, jak mówią filozofowie. Nie będziemy się tu jednak silić na wielką filozofię. Raczej po prostu stańmy na progu Tajemnicy.

Jeżeli tak na to spojrzymy, to nasze życie jest tylko drogą przez Wszechświat. Rozpad na pierwiastki chemiczne i ich ponowne włączenie w ewolucję Wszechświata nie jest moim końcem, lecz tylko etapem.

*

Przez Wszechświat podróżuje się nawet, gdy się o tym nie wie. Bo można nie wiedzieć: gdy głowę do tego stopnia zajmie się innymi „sprawami”, że nie ma już miejsca na myślenie. Wówczas Wszechświat niesie człowieka tak, jak nurt rzeki unosi przypadkowo wrzucony do niej kawałek patyka. Z perspektywy patyka, kręconego przybrzeżnym wirem, nie widać ujścia rzeki, w którym łączy się ona z oceanem.

Żeby nie dać się zredukować do roli patyka, trzeba od czasu do czasu zrobić w swojej głowie miejsce na myślenie. To właśnie nazywam rekolekcjami. Mogą to być rekolekcje w sensie tradycyjnym, z modlitwą i religijnymi rozważaniami, ale mogą to także być rekolekcje w szerszym znaczeniu – wyłączenie kilkunastu chwil z codziennych spraw i zwrócenie myśli poza to, czego myśl zwykle bezpośrednio dotyka. W obydwu tych formach rekolekcji książka ta chciałaby pomóc.

Składa się na nią pięć serii rekolekcji, które wygłosiłem (lub napisałem) przy różnych okazjach. Pierwsze dwie serie noszą kolejno tytuły: Usprawiedliwienie Wszechświata oraz Rozważania o stworzeniu. Zdecydowałem się połączyć je w  jedną całość pod wspólnym tytułem Usprawiedliwienie Wszechświata. Jest to tytuł książki[1], w której serie te zostały opublikowane. Gdy odprawia się rekolekcje i jeden człowiek doznaje usprawiedliwienia, usprawiedliwia się również Wszechświat. I to wcale nie tylko w jednej swojej mikroskopijnej cząstce, w tym konkretnym człowieku. W sprawach usprawiedliwienia nie obowiązuje zwykła arytmetyka. Nie wiemy, jaki pyłek ostatecznie przeważy szalę.

Usprawiedliwienie uzyskuje się przez odzyskanie sensu. Dlatego w Rekolekcjach I skupimy się na zagadnieniu sensu. Druga część tych Rekolekcji przenosi zagadnienie usprawiedliwienia do kręgu myśli chrześcijańskiej i jest próbą przemyślenia od nowa chrześcijańskiej doktryny o stworzeniu.

Rekolekcje zatytułowane Rozmowy w nocy (Rekolekcje II ) zostały uprzednio opublikowane w książeczce pod tym samym tytułem[2]. Wygłosiłem je w kościele akademickim Świętej Anny w Krakowie w 1991 roku. W tym wydaniu zdecydowałem się zachować napisany wówczas wstęp, choć od tamtych czasów – przecież tak niedawnych – dzieli nas cała epoka. Może dobrze przy okazji porównać siebie obecnego z sobą z tamtego okresu. Czy zmieniłem się aż tak bardzo?

Kolejne rekolekcje wygłosiłem w 1999 roku w Krakowie do pracowników wydawnictwa Znak i „Tygodnika Powszechnego”. Rok potem ukazały się jako tomik zatytułowany po prostu Rekolekcje (w obecnym wydaniu Rekolekcje III ). Jako tytuł dla tej serii wybrałem tytuł jednego z rozważań: Poza bezpośredniość. To sformułowanie, zapożyczone od Leszka Kołakowskiego, uderza trafnością, zwłaszcza gdy się je przywołuje w atmosferze rekolekcji. Bezpośredniość jest często trudną do przebicia otoczką...

I wreszcie seria „Tygodnika Powszechnego”, drukowana w okresie od 21 lutego do 28 marca 2009 roku, pod wspólnym nagłówkiem Rekolekcje wielkopostne (Rekolekcje IV ). I tym razem za tytuł serii wybrałem tytuł jednego z rozważań: Wielki Nieznajomy. Trzeba się przedrzeć przez bezpośredniość, żeby Go dostrzec i rozpoznać.

17 listopada 2011

POTRZEBA USPRAWIEDLIWIENIA

Gdy Mały Jaś opuści dzień nauki w szkole, potrzebuje usprawiedliwienia, a gdy okaże się, że zamiast na lekcjach polskiego był z kolegami w parku, z usprawiedliwieniem będą kłopoty. Gdy Duży Jan późno w nocy wraca do domu, musi się gęsto usprawiedliwiać przed żoną, ale gdy żona skądinąd wie, że powoływanie się na ważną konferencję to zwykłe wykręty, z usprawiedliwieniem również będą kłopoty.

Usprawiedliwienie to poważna sprawa. Zarówno dla Małego, jak i dla Dużego Jana. Miarą ważności problemów bywa stopień zaangażowania w nie. Gdy ktoś szuka usprawiedliwienia, jest zwykle poważnie zaangażowany. W przeciwnym razie nie zależałoby mu, aby się usprawiedliwiać. Ale są także usprawiedliwienia, których potrzeba wynika z natury rzeczy, nawet wtedy gdy nikt sobie tego nie uświadamia. I to są usprawiedliwienia największej wagi. W tym sensie grzesznik potrzebuje usprawiedliwienia, choćby nawet dobrze mu było z jego grzechami. Szczelina, jaka powstała w najgłębszych pokładach ludzkiej istoty, woła swoim rozdarciem. Ludzkie istnienie jest zagrożone i domaga się, aby ktoś przywrócił mu rację bytu, aby je usprawiedliwił.

W jakim znaczeniu Wszechświat potrzebuje usprawiedliwienia? Badając Wszechświat, w nim samym szukamy racji jego istnienia; chcemy, by sam się usprawiedliwił. Leibnizowska zasada racji dostatecznej, brzytwa Ockhama i wiele innych reguł metodologicznych to tylko różne odmiany postulatu samousprawiedliwienia się Wszechświata. W gruncie rzeczy idzie tu o coś podobnego jak w przypadku Małego i Dużego Jana, z tym że oni musieli uzasadnić swoją nieobecność, a Wszechświat powinien się usprawiedliwić z tego, że jest i że jest taki, jaki właśnie jest.

Ale Wszechświat potrzebuje usprawiedliwienia także w sensie podobnym do tego, jakiego domaga się stan grzesznika. Ślepa bezwładność praw przyrody, ewolucja materii dokonywająca się metodą kosztownych prób i niewybaczalnych błędów, tęsknoty ludzkiego rozumu ulegającego niszczącemu działaniu kosmicznego środowiska – to wszystko woła o usprawiedliwienie. I nie idzie tu tylko o własne dobre samopoczucie: żeby bezsensowną układankę zmusić, za pomocą jakiejś ekwilibrystyki, do wyrażania narzuconego jej wzoru. Idzie przede wszystkim o ocalenie racjonalności. Tej racjonalności, z której wyrasta cała filozofia ludzkości i cała stworzona przez ludzkość nauka. Jeżeli bowiem nie ma usprawiedliwienia dla Wszechświata, nie ma go również dla naszych pytań: poczucie racjonalności jest najbardziej irracjonalną sztuczką spłataną nam przez pozornie tylko istniejące nic.

W tym sensie wszystkie myślowe wysiłki ludzi są jedynie próbami usprawiedliwienia Wszechświata. I dlatego, być może, tytuł, jaki nadałem rozważaniom, którymi obecnie dzielę się z Czytelnikami, jest mało pokorny. Tym bardziej że nie zawierają one żadnej nowej wizji ani żadnej nowej teorii filozoficznej, dzięki której Wszechświat poczułby się bardziej na swoim miejscu. Rozważania te podejmują jedynie wątek, nazywając go po imieniu: jak usprawiedliwić Wszechświat, który nas wyprodukował i do którego należymy?

Wszystkie myśli przedstawione w tej książce mają raczej charakter „refleksji w głąb” niż systematycznego studium. Nie chcę przez to twierdzić, że moje myśli są rzeczywiście głębokie. „W głąb” jest kierunkiem moich intencji, a niekoniecznie wykonania. I z podobnymi intencjami Czytelnik powinien nachylać się nad tymi stronicami. Bo jedno jest pewne – błądząc po powierzchni, niczego nie da się usprawiedliwić.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Przypisy

[1] Michał Heller, Usprawiedliwienie Wszechświata, Kraków: Wydawnictwo Znak, 1984, 1995.

[2] Tenże, Rozmowy w nocy, Tarnów: Biblos, 1991, 2002.