Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
To, że TY zapomnisz o swojej przeszłości, nie sprawi, że ONA zapomni o tobie…
Natalia jest młodą kobietą, która tkwi w toksycznym związku i codziennie przeżywa piekło. Nie mając nadziei na lepszą przyszłość , stara się pogodzić ze swoim losem. Z powodu bolesnych doświadczeń jest wycofana i nieufna, ale kiedy niespodziewanie nadchodzi pomoc, postanawia postawić wszystko na jedną kartę i wykorzystać szansę na ratunek. Wybawicielem dziewczyny okazuje się jej wielka miłość z lat młodości. Bezinteresowna pomoc mężczyzny całkowicie odmieni życie Natalii, ale czy na pewno będzie to zmiana na lepsze? Czy uda się zapomnieć przykre doświadczenia z przeszłości , czy jednak nie pozwolą się one cieszyć nową codziennością?
CZYTELNICY POLECAJĄ:
"Uczucie, które nigdy nie wygasło, elektryzujące pożądanie i przeszłość, która upomni się o swoje w najmniej oczekiwanym momencie. Zatrać się w najnowszej, gorącej powieści Adriany Rak, która z premedytacją i niezwykłą wprawą zagra na emocjach i przyprawi czytelnika o dreszcze. Zakochasz się w tej historii już od pierwszych stron!" - Patty Goodman, autorka "Ognistej sukienki"
„Zupełnie nowe oblicze autorki, która sprowadzi was na złą stronę mocy i sprawi, że wasze serca będą bić w przyspieszonym tempie. Będzie mrocznie i namiętnie, a zakończenie wprawi was w osłupienie. Zdecydowanie polecam!” – Mia N. Blake, autorka książki (Nie)znajomy
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 255
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Adriana Rak, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autora orazWydawnictwa pod groźbą odpowiedzialnościkarnej.
Redakcja: Aneta Grabowska
Korekta I: Paulina Aleksandra Grubek
Korekta II: Aneta Krajewska
Zdjęcie na okładce: © by George Rudy/Shutterstock
Projekt okładki: Adam Buzek
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek
Ilustracje przy nagłówkach: © by pngtree.com
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-66754-92-8
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
PROLOG
Część pierwsza
1.DANIEL
2.NATALIA
3.DANIEL
4.NATALIA
5.DANIEL
6.NATALIA
7.DANIEL
8.NATALIA
Część druga
1.NATALIA
2.DANIEL
3.NATALIA
4.DANIEL
5.NATALIA
6.DANIEL
7.NATALIA
8.DANIEL
9.NATALIA
10. NATALIA
11. DANIEL
12. DANIEL
13. NATALIA
14. DANIEL
15. NATALIA
16. DANIEL
17. NATALIA
18. DANIEL
19. NATALIA
20. DANIEL
21. NATALIA
22. NATALIA
23. NATALIA
24. DANIEL
25. NATALIA
Część trzecia
1. NATALIA
2. DANIEL
3. NATALIA
4. DANIEL
Od autorki
Podziękowania
Z dedykacją dla KatarzynyMolskiej.Dziękuję Ci, moja ukochana starsza „siostro” –za to, żejesteś.
PROLOG
Przeszłość… A możeprzyszłość?
On znowu jest w mieszkaniu. Wybudzona ze snu słyszę, jak przeklina swojegoochroniarza.
Cholera – zaczynam panikować.A przecież miał wyjechać w interesach.Na samą myśl o tym, że za chwilę pojawi się w mojej sypialni, wzdrygam się i przykrywam kołdrą aż po czubek nosa, jakby mogło mnie to przed czymśuchronić…
Przełykam głośno ślinę, słysząc jego nieporadne kroki. Coś spada na podłogę. Dźwięk tłuczonego szkła odbija się echem od ścian. Pewnie znowu jest pijany – myślę i czekam na to, conieuniknione.
– Dobra, spierdalaj do siebie – mówi do swojego przydupasa, stając w progupokoju.
Zostajemy sami. Adam zamyka drzwi na klucz i podchodzi do mojego łóżka, po czym zapala malutką lampkę nocną, stojącą na szafce przy samym łóżku, i zdejmuje z siebie ubrania. Po chwili czuję, jak ciągnie za kołdrę, obnażając moje ciało. Jestem coraz bardziej przerażona, ale co mogęzrobić?
Leżąc na brzuchu, z głową skierowaną ku światłu, kątem oka dostrzegam, że mój oprawca właśnie pozbył się bokserek i jedną ręką dogadza sam sobie, zapewne próbując osiągnąć wzwód. Cóż… Alkohol, narkotyki i seks nigdy nie były dla niego dobrympołączeniem.
Cisza panująca w pokoju, przeszywana jedynie odgłosem ruchów jego ręki, paraliżuje mnie. Kiedy próbuję przekręcić się na bok, Adam momentalnie pochyla się, po czym kładzie się na mnie i jak gdyby nigdy nic rozsuwa moje uda, odchylając materiał majtek. Kilka sekund później czuję, że wchodzi we mnie, a każdy kolejny ruch boli, tak cholernie boli. Zaczynam żałośnie jęczeć, nie mogąc wytrzymać bólu. Mam wrażenie, że jego penis rozrywa mnie od środka. Gdy Adam dostrzega, co się dzieje, od razu kładzie swoją spoconą dłoń na moich ustach, próbując mnieuciszyć.
– Zamknij się, idiotko – syczy. – Zresztą… – Pcha z całych sił. – Myślisz, że ktokolwiek przybiegnie ci z pomocą? – Mówiąc to, śmieje się i uderza dłonią w mój lewypośladek.
W tej samej chwili z moich oczu zaczynają wypływaćłzy.
Nie jestem już w stanie zapanować nad swoimiemocjami.
– Och, widzę, że bardzo dzisiaj tęskniłaś. Mało ci było rano? – szydzi. – Odwróć się – dodaje, kolejny raz uderzając w to samomiejsce.
Potulnie kładę się na plecach, marząc o tym, aby to wszystko już sięskończyło.
Adam patrzy na mnie spod półprzymkniętych powiek, a w jego spojrzeniu nie dostrzegam nic oprócz złości. Widzę, jak lustruje całe moje ciało, skupiając szczególną uwagę na brzuchu ipiersiach.
Nienawidzę cię, tak bardzo cię nienawidzę – mówię w duchu, a on w tym samym momencie, bez żadnego skrępowania, pochyla się nade mną i wbija penisa w moje obolałe krocze. Świadoma tego, co mnie czeka, zamykam oczy. Ze wszystkich sił pragnę, aby wreszcieskończył.
– Patrz na mnie, suko. – Ściska dłońmi mojątwarz.
Przez moje ciało przechodzą dreszcze, co tylko jeszcze bardziej pobudza mężczyznę. Świadomość, że się go boję, od zawsze była dla niego najlepszym „afrodyzjakiem”.
Otwieram oczy i widzę, że wciąż nie spuszcza ze mnie wzroku. Czuję, jak nieporadnie pociera penisem o moją łechtaczkę, a po chwili znowu jest we mnie. To, co powinno sprawiać mi przyjemność, powoduje, że zaczynam płonąć zbólu.
– Boli, prawda? – syczy przez zaciśnięte zęby. – I ma, kurwa, boleć! – Śmieje się, a jego członek nadal boleśnie penetruje mojewnętrze.
Patrząc w jego oczy, odczuwam wielki wstręt. Do siebie, do niego, do świata… Jednak nie potrafię żyć inaczej. Nie potrafię uciec. Od wielu lat jestem przecież bita i gwałcona, niemalże każdegodnia.
Czy to się kiedykolwiek zmieni? – zastanawiam się po raz kolejny. Nagle uświadamiam sobie, że Adam doszedł w tej samej chwili, w której ja zaczęłam analizować swoje życie. Mężczyzna opada na moje ciało, nie mogę się podnieść. Jestem w stanie jedynie ruszyć ręką i otrzeć niąłzy.
Czuję się taka zagubiona i nieszczęśliwa. I wątpię, szczerze wątpię, czy kiedykolwiek to sięzmieni.
Część pierwsza
UCIECZKA
Nadzieja bierze mnie w ramiona i trzyma w swoichobjęciach, ociera mi łzy i mówi, że dziś, jutro, za dwa dni wszystko będzie dobrze, a ja jestem na tyleszalona,że ośmielam się w towierzyć.
Tahereh Mafi, Dotyk Julii
1.DANIEL
Pozwoliłem jej odejść, myśląc, że dzięki temu oddam jej wolność, której przecież tak bardzo potrzebowała. Pozwoliłem jej odejść, choć w głębi serca od początku wiedziałem, że nie dam sobie bez niej rady. Rozstałem się z nią, wierząc, że to najlepsze rozwiązanie. Przecież byłem o nią zazdrosny. Cholernie zazdrosny. Kontrolowałem ją niemal na każdym kroku i nigdy nie wierzyłem do końca w szczerość jej uczuć, ale… Natalia była kobietą mojego życia, a raczej – Natalia JEST kobietą mojego życia i to nie zmieni się nigdy. Ta skomplikowana prawda dotarła do mnie w najmniej oczekiwanym momencie. Ale zacznijmy odpoczątku…
Był piątek, dzień jak co dzień. Akurat wracałem z pracy, kiedy zadzwonił mój telefon. Amanda… Moja ukochana, najmłodsza siostrzyczka, za którą byłbym w staniezabić.
Dosłowniezabić.
– No cześć, braciszku. – Usłyszałem jej piskliwy głos, gdy odebrałem połączenie. – Dzwoniłam dzisiaj do ciebie już kilka razy, ale nieodbierałeś…
– No tak, wybacz. Przez cały dzień miałem urwanie głowy – kłamałem jak z nut, bo akurat tego dnia wyjątkowo leniłem się zabiurkiem.
– Ty i ta twoja praca… Mógłbyś wreszcie dać sobie z tym spokój. – Ton głosu Amandy wskazywał, że jak zwykle nie była zadowolona, gdy temat schodził na moje sprawyzawodowe.
Moja praca to w rodzinie tabu, nie chciałem z nikim o niej rozmawiać, a już w szczególności z Amandą, Olivią, czyli drugą siostrą, i z naszą matką Olgą. Cieszyłem się, że nie wiedziały, czym sięzajmuję.
– I zadzwoniłaś po to, aby mi o tym przypomnieć? – warknąłem sarkastycznie, bo nie miałem ochoty na takąrozmowę.
– Nie, dzwonię, bo… – Amanda zawahała się namoment.
– Bo? – zapytałem, czując coraz większepoirytowanie.
– Ale obiecaj, że coś z tym zrobisz, dobrze? – To zabrzmiałopoważnie.
– Jakim cudem mogę ci to obiecać, skoro nie wiem, o co chodzi? – odpowiedziałem, otwierając drzwi swojego czarnego SUV-a, a dokładniej audi Q7, którym jeździłem od jakiegoś czasu. – No, słucham? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że twój kochaś postanowił jednak wrócić do ciebie, pomimo moich ostrzeżeń? – spytałem, przypominając sobie o niedawnym rozstaniu Amandy iRomaina.
Moja siostra była z nim ponad pięć lat, ale na szczęście to już przeszłość, bo słowo daję, nie znam gorszego od niego człowieka. Romain to najbardziej sprzedajna świnia, jaką miałem okazję w życiu spotkać, i bez wątpienia jeden z tych facetów, od których wszystkie zdrowo myślące kobiety powinny trzymać się zdaleka.
– Nie, Daniel… On dał mi jużspokój…
– To co to za sprawa, hm? Mogłabyś wreszcie powiedzieć? Nie ukrywam, że akurat wyszedłem z pracy i chciałbym pojechać do mieszkania iodpocząć…
– No dobrze, powiem ci, choć nie wiem, czy powinnam to robić, bo… Po prostu nie mam pojęcia, jak zareagujesz, Daniel. To wszystko… – Amanda zaczęła szlochać, co zupełnie wyprowadziło mnie z równowagi. – To wszystko jest chore i takieskomplikowane…
– Mów, do cholery, co się stało, albo zaraz przyjadę do ciebie i skopię ci tyłek, kobieto! – krzyknąłem.
– Natalia… – Kiedy wypowiedziała to imię, poczułem dziwnie ukłucie w brzuchu. – Ja… Ja spotkałam się z jej siostrą, wiesz? Wczoraj wieczorem w sklepie… Nie widziałyśmy się, no wiesz, od twojego i Natalii rozstania. I wiesz co? Nie mogę przestać o tym myśleć. Natalia wychodzi za mąż, rozumiesz? – Usłyszałem przerażająco smutny głos Amandy i w jednej chwili pękło mi serce, choć w zasadzie… Czy mogło pęknąć coś, co od dawna było jużmartwe?
Kurwa mać! Nie tak miał wyglądać ten dzień… – pomyślałem.
– I to wszystko, co masz mi dopowiedzenia?
– Daniel, to nie wszystko, bo… Bo on jest psychopatą, rozumiesz? Pierdolonym psychopatą, który najchętniej zamknąłby ją w szafie i ukrył przed całym światem… – Moja siostra była wyraźnieroztrzęsiona.
– Może po prostu jest w niej zakochany? I nie widzi świata poza nią… – stwierdziłem stanowczo, powstrzymując się przed wyznaniem tego, coczułem.
Od naszego rozstania minęło już tyle lat… Nie kontaktowałem się z Natalią, bo wiedziałem doskonale, że to nic nie da. Ta kobieta była dla mnie niczym narkotyk – odurzająca, a ja jak ten najgorszy ćpun stałem się od niej uzależniony. Kiedy zerwaliśmy, przysiągłem sobie, że nie będę szukał z nią żadnego kontaktu. Słowa dotrzymałem, choć nie było to łatwe, bo doskonale wiedziałem, że Natalia kontaktuje się od czasu do czasu z naszymi dawnymi znajomymi. Dlatego od ponad czterech lat mieszkałem w innym mieście. W miejscu, w którym zacząłem krok po kroku budować swoje życie na nowo. Co prawda Natalia również mieszkała już w zupełnie innym miejscu, jednakże, ilekroć odwiedzałem „nasze” miasto, tylekroć wszystko – szczególnie dom mojej matki, w którym niegdyś spędzaliśmy najwięcej czasu – przypominał mi o niej, co cholernie mnie dobijało. Nic dziwnego, że stałem się człowiekiem bez serca, bezwzględnym skurwielem, dla którego nie liczyły się uczucia innychosób.
– Tak, oczywiście. I dlatego ją bije i wykańcza psychicznie?! – wykrzyczała Amanda, a ja w jednej chwili zrozumiałem sens jejwypowiedzi.
Co za skurwiel z tego człowieka! Ma u swojego boku mój najcenniejszy skarb i nie potrafi tego docenić? – pomyślałem.
– Skąd o tym wiesz? Joanna ci powiedziała, tak? I jakim cudem w ogóle spotkałaś ją w sklepie, skoro ona podobno mieszka kilkaset kilometrów stąd… – Próbowałem nie dać po sobie poznać, jak podziałały na mnie jej słowa. W tamtej chwili miałem ochotę rzucić wszystko i pojechać na spotkanie z tym złamasem, by po męsku wytłumaczyć mu, jak postępuje się zkobietami.
– Klasyczny zbieg okoliczności. Joanna jest przecież nauczycielką i akurat przyjechała ze swoją klasą na wycieczkę do naszego miasta. Gdy zobaczyłam ją wczoraj w tym tłumie, początkowo myślałam, że mam przywidzenia, ale nie… To była ona. Nie miałyśmy czasu na długą rozmowę, ale wymieniłyśmy się numerami… Wróciłam wieczorem do domu, wysłałam jej SMSa i od tego się zaczęło… Po kilku wiadomościach zadzwoniłam do niej i gadałyśmy przez kilka godzin. Wniosek jest jeden: Natalia potrzebuje pomocy. Daniel, ona przeżywa istny horror z tym psycholem. Musisz jej pomóc, rozumiesz? Obiecałam toJoannie…
– Jak mam jej pomóc, skoro ona nigdy, przez te wszystkie lata po naszym rozstaniu, nie szukała ze mną kontaktu? Mam tak po prostu pojechać do niej? I co dalej?! – Emocje wzięły górę i zacząłem krzyczeć na Bogu ducha winnąsiostrę.
– Przypominam, że to nie ona zostawiła ciebie, tylko tyją…
– I co z tego? Gdyby naprawdę mnie kochała, to…
– To co, Daniel? Prosiłaby cię o litość? Wróciłaby do ciebie na kolanach? Boże, człowieku, w takich chwilach mam wrażenie, że jesteś adoptowany, bo gadasz takie głupoty, że aż ciężko uwierzyć, że ktoś taki może pochodzić z naszej rodziny… – Sarkazm to drugie imięAmandy.
– Daruj sobie – prychnąłem. – Poza tym dziękuję za informację. Nie jestem zainteresowany, nie pomogę jej. Nie rzucę nagle wszystkiego i nie wrócę na stare śmieci tylko po to, by pomóc komuś, kto ewidentnie nie chce tej pomocy. Sorry, Amanda, ale muszę kończyć. Właśnie jadę do domu, cześć. – Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, rozłączyłemsię.
Nie byłem jednak w stanie logicznie myśleć. Z nadmiaru emocji zdołałem jedynie odpalić silnik, lecz zgasiłem go już po kilku chwilach, czując ogromną złość. Nie chciałem przecież stwarzać zagrożenia na drodze, a pod wpływem tak silnych uczuć nie byłoby trudno o jakąśgłupotę.
Niech to, kurwa, wszystko szlag… – przekląłem w myślach.Natalia potrzebowała pomocy, a ja… nie umiałem jej pomóc, bo to, co ją spotkało, było moją winą. Po tym wszystkim, czego najprawdopodobniej doświadczyła, nie mógłbym spojrzeć jej w oczy. Ale jak miałem żyć ze świadomością, że jakiś skurwiel jej nie szanuje? I w dodatku najprawdopodobniej używa wobec niej przemocy fizycznej, czego nie powinien robić żaden szanujący się facet. Przecież to, kurwa, niemożliwe – wyrzucałem sobie i wiedziałem, że pomimo wstydu musiałem zareagować. Musiałem jejpomóc.
2.NATALIA
– Mam nadzieję, że do wieczora ogarniesz się i nie przyniesiesz mi wstydu, jak tydzień temu. – Usłyszałam za sobą głos Adama, mężczyzny, który za kilka tygodni miał zostać moim mężem. – Zamiast tak siedzieć i beczeć, mogłabyś ruszyć dupę i chociaż mieszkanieogarnąć…
– Już wstaję… – odpowiedziałam ściszonym głosem, ocierając łzy zpoliczków.
Kiedy tylko Adam wyszedł z pokoju, pospiesznie zaczęłam szukać idealnej kryjówki dla… testu ciążowego, który zrobiłam przed jego przyjściem. Po chwili wsadziłam go do jednej z książek na najwyższej półce jedynego regału, gdzie mogłam trzymać swojerzeczy.
Adam nienawidził książek i często zaśmiewał się do łez, drwiąc z tego, że czytam – jak to miał w zwyczaju mawiać – beznadziejne romanse, w których wszystko wygląda tak samo. Nie zgadzał się na kupowanie nowych publikacji, dlatego w moich zbiorach znajdowały się tylko te książki, które otrzymywałam w prezencie od własnejrodziny.
Kiedy odkładałam powieść na półkę, dotarło do mnie, że… najprawdopodobniej w moim wnętrzu rozwijało się nowe życie. Ta świadomość doprowadziła mnie do płaczu, nie umiałam w żaden sposób tegopowstrzymać.
Kilka minut wcześniej widok dwóch różowych kresek przyprawił mnie niemal o zawał serca. Nie mogłam być w ciąży. To nie był właściwy czas, bo moje życie można było określić następująco: jedna wielkaniewiadoma.
Miałam też świadomość tego, jak zareaguje Adam – powiedzieć, że będzie wściekły, to jak nie powiedzieć nic. Nie mógł zatem poznać mojej tajemnicy. Tylko jak ukryć przed nim ciążę, skoro za nieco ponad miesiąc mieliśmy zostać małżeństwem? – zastanawiałamsię.
Byłam przerażona i zupełnie nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Zrozumiałam, że właśnie przyszedł czas, aby zmienić swoje życie i uciec od tego, co złe… Pozostawało pytanie: jak tozrobić?
Sprzątając pospiesznie w mieszkaniu, nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Zresztą przez ostatnie lata nauczyłam się, że robienie planów na przyszłość do niczego nie prowadzi. Mój partner był nieprzewidywalny, tak samo jak jego szemrane interesy, w których musiałam brać udział. Wielokrotnie zmienialiśmy nie tylko miejsce zamieszkania, lecz również towarzystwo, z którym mieliśmy do czynienia na codzień.
– Za dwie godziny przyjedzie po ciebie kierowca. Ja już wychodzę. Spotkamy się w klubie. – Adam, opuszczając mieszkanie, nie omieszkał przypomnieć mi o tym, że wkrótce powinnam stawić się w jednym z jego klubów, w którym… pracowałam jako striptizerka. Jak do wielu innych rzeczy zostałam przez niego zmuszona do wykonywania tejpracy.
– Jasne – odpowiedziałam, wiedząc, że sprzeciw i tak niczego by niezmienił.
– Tylko bez żadnych numerów, tak jak tydzień temu. – Zbliżył się do mnie i wysyczał do ucha: – O dwudziestej pierwszej widzę cię w klubie, bo inaczej… – Ścisnął mnie za gardło, lekko podduszając, co podniosło mi ciśnienie i przyprawiło o szalone tempo bicia serca, jednak starałam się udawać, że w ogóle mnie to nie rusza. Jakzawsze…
– Będę – odparłam szybko, gdy spojrzał mi prosto woczy.
– Mądra dziewczynka. – Przywołał na twarz ironiczny uśmiech, po czym puścił moją szyję i skierował swoje kroki ku drzwiom wyjściowym. – Wychodzę, a ty posprzątaj wreszcie w tym mieszkaniu! Jak można siedzieć w takim syfie? – dodał, rzucając w kąt moją bluzkę, która leżała na fotelu. Opadłam na niego tuż po tym, jak wyszedł zmieszkania.
Adam. Mężczyzna, którego kochałam i nienawidziłam jednocześnie. Gdy poznałam go kilka lat temu, byłam pewna, że złapałam Pana Boga za nogi. Był wyjątkowym, romantycznym i niezwykle mądrym facetem – słowem: dokładnie takim, jakiego potrzebowałam. Miałam złamane serce i pragnęłam mieć silnego i rozsądnego faceta u boku. Niestety już po kilku miesiącach zrozumiałam, kim tak naprawdę był. Wcześniej miałam klapki na oczach i nie byłam w stanie dostrzec, że to, co robi, jest złe i niewłaściwe. Czas mijał, a ja trwałam przy nim, chociaż każdego dnia wyrządzał mi wielekrzywd.
Czy przyszedł wreszcie czas na zmiany? – zaczęłam się zastanawiać, przypominając sobie o tym, że najprawdopodobniej w najbliższym czasie moje życie miało się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni. Przez poprzednie tygodnie czułam, że coś jest ze mną nie tak, nie tylko przez wzgląd na złe samopoczucie. Jedną z pierwszych oznak sugerujących, że mogę być w ciąży, był brak okresu, jednak takie sytuacje zdarzały się już kilkukrotnie i za każdym razem tłumaczyłam je sobie tym, że prowadzę zbyt stresujący tryb życia. Poza brakiem okresu cierpiałam na wyjątkowo dokuczliwe migreny, a także niemal każdego dnia towarzyszyły mi bóle brzucha i niestrawność. Test ciążowy wykonałam dopiero po kilku dniach od momentu, w którym zaczęłam dopuszczać do siebie myśl, że mogę spodziewać się dziecka. Wszystko wskazywało na to, że ziścił się najczarniejszy scenariusz. Nie zastanawiając się dłużej, wzięłam w dłoń telefon i zadzwoniłam do pobliskiej przychodni, umawiając się na wizytę u ginekologa, którą wyznaczono za trzydni.
Trzy dni niepewności… Trzy dni, w czasie których bezustannie będę myślała tylko o tym, co zrobię, jeśli moje obawy dotyczące ciąży się potwierdzą. Czy uda mi się uciec? I czy w ogóle da się uciec od kogoś takiego jak Adam? Przecież mój mężczyzna to bezwzględny gangster, dla którego nie liczy się nic poza pieniędzmi… Ma nie tylko kontakty w każdym landzie, ale i możliwości, dzięki którym z łatwością by mnie odnalazł… No właśnie… Jeśli zatem to wszystko okaże się prawdą, na własnej skórze przekonam się, czy ucieczka z piekielnego raju jest w ogóle możliwa – rozmyślałam.
Nie miałam jednak czasu na dłuższe rozważania, bo musiałam ruszyć tyłek i wziąć się w garść, by przeistoczyć się w seksowną tancerkę, której napaleni klienci będą rzucali ciężko zarobione pieniądze pod nogi. Tego właśnie oczekiwał ode mnie mój mężczyzna – absolutnego posłuszeństwa i pracy na rzecz jego codziennie powiększającego sięmajątku…
***
Po powrocie do mieszkania zdążyłam jedynie wziąć szybki prysznic, zanim w drzwiach sypialni pojawił się Adam. Tamtej nocy po raz kolejny wrócił tylko po to, aby wyżyć się na mnie. Sądząc po jego nadzwyczajnej agresji, miał jakieś problemy. Zresztą kilka dni wcześniej, kiedy o poranku udałam się do łazienki przylegającej do naszej sypialni, podsłuchałam jego rozmowę z Erykiem, mężczyzną, z którym łączyło go wiele szemranychinteresów.
– Nie, kurwa, mówiłem ci, że wchodzę w to sam, stary. Nie masz prawa wymuszać na mnie takich decyzji! – krzyknął do słuchawki, po czym zapadła kilkusekundowa cisza. Po chwili jednak znowu, niezwykle ożywiony, prowadził rozmowę. – Eryk, kurwa, chyba cię pojebało. Powiedziałem coś przecież. Nie zgadzam się i tyle. To był mój pomysł, aby zacząć handlować na mieście tym towarem i nie życzę sobie, aby ktokolwiek inny się tym interesował. Nawet ty! – I choć nie widziałam jego twarzy, domyślałam się, że jej wyraz sugerował jedno: jego irytacja osiągała coraz wyższy poziom, co nie było dla mnie dobrym znakiem. – Nie będę już dłużej tego słuchał. Wybacz, ale ta rozmowa nie ma sensu, bo sam zajmę się wszystkim. A ty, stary, odpierdol się od tego i nigdy więcej nie dzwoń do mnie, do chuja, o siódmej rano, kiedy wiesz, że dwie godziny wcześniej wróciłem do domu – dodał, po czym rozłączyłpołączenie.
Od tamtej pory chodził nabuzowany co najmniej tak, jakby lada moment miał z kimś walczyć. Niestety w takich chwilach to ja stawałam się jego ofiarą, kimś, na kim wyładowywał swój nadmiar negatywnychemocji.
Nie inaczej było tamtej nocy, kiedy wściekły wrócił dodomu.
Gdy przekroczył próg mieszkania, akurat szykowałam dla siebie szybką (i późną) kolację, składającą się z soku z wyciskanych pomarańczy oraz sałatki warzywnej. Od razu skierował swoje kroki do kuchni. Jedno spojrzenie w jego stronę wystarczyło, by zrozumieć, że za moment znowu się zacznie. Poprzedniej nocy przecież zachowywał się dokładnie w ten samsposób…
Witając się z nim krótkim „cześć”, przełknęłam głośno ślinę, udając, że wszystko jest w porządku. Przecież wcale nie zgwałcił mnie kilkanaście godzin temu… Nie bił i nie wyzywał… Bez żadnego skrępowania (choć poziom adrenaliny wzrastał w moim wnętrzu z każdą kolejną sekundą) dokończyłam przygotowywać posiłek, stojąc przy kuchennym blacie. Niestety po chwili zamarłam, czując jego dłonie na moichpośladkach.
– Mam zamiar ostro się dzisiaj zabawić, więc rusz ten swój tyłek i przebierz się w jakąś normalną bieliznę. Tylko żebym nie musiał długo na ciebie czekać, bo inaczej gorzko tego pożałujesz… – zażądał, wymierzając przy tymklapsa.
Nie zastanawiając się długo, pospiesznie włożyłam do lodówki talerz z sałatką oraz szklankę z sokiem i ruszyłam do sypialni, w której miałam zamiar zmienić bieliznę. Adam w tym czasie udał się dołazienki.
Słysząc, że najwidoczniej wziął szybki prysznic, wyjęłam z głębi szuflady czarny, koronkowy zestaw i włożyłam go na siebie. Po raz kolejny nie czułam nic oprócz obrzydzenia do własnej osoby. Przez ostatnie lata czułam się niczym luksusowa prostytutka, choć po dłuższych przemyśleniach zawsze dochodziłam do wniosku, że jednak panie do towarzystwa miały o wiele lepszą sytuację. Nie były niewolnicami, a ja? Od lat tkwiłam w czymś, co nie miało już sensu. Ba, nie miało go nigdy, ale ja, ślepo zakochana, nie potrafiłam tegodostrzec.
Po latach życia w patologii, którą po części dostałam od losu na własne życzenie, nie miałam już nawet sił do tego, by marzyć. Lepsze życie czy chociażby chwilowy odpoczynek od wybryków i humorów Adama leżały daleko poza moimiwyobrażeniami.
Tamtej nocy coś we mnie pękło. Wciąż nie potrafiłam jednak zrobić nic, by mu się przeciwstawić. Potulnie usiadłam na skraju łóżka i oczekiwałam na przybycie swojego pana, który wkrótce zjawił się w sypialni. Był nagi i sądząc po wzwodzie, gotowy do akcji. Niestety…
– Obciągnij mi. – Mówiąc to, przystanął tuż obokmnie.
Pochylając się lekko, złapał mnie za pierś, a ja automatycznie położyłam na jego penisie dłoń, którą powoli zaczęłam poruszać. Dół, góra, dół, góra, dół… Moje myśli były skupione tylko na wykonaniu zadania. Nie byłam w stanie nawet spojrzeć na jego coraz bardziej nabrzmiałąmęskość.
– Miałaś mi obciągnąć, idiotko, a nie bawić się nim jakby był, kurwa, jakimś niedorobionym bachorem – wysyczał po chwili i docisnął swoimi dłońmi moją głowę do krocza. – No już, ruszaj się, ruszaj… – dodał, po czym nakierował penisa wprost na mojeusta.
Rozchylając lekko wargi, włożyłam go do buzi i zaczęłam pieścić językiem, czując do siebie coraz większe obrzydzenie. Nie chciałam tego robić, ani tym bardziej nie chciałam czuć w sobie tego mężczyzny. W tamtej chwili nie mogłam jednak skupiać się na sobie. To przecież on był najważniejszy, a wszystkie moje myśli i uczucia jak zwykle wcale się nie liczyły. To przecież on, wspaniały i jakże zapracowany Adam, był moim błogosławieństwem, a ja, ta szara myszka, która wciąż robiła wszystko źle, musiałam byćposłuszna.
Rozmyślając o swoim losie, w pierwszej chwili nawet nie spostrzegłam, kiedy oderwał mnie od swojego penisa i rzucił na łóżko. Ile razy jeszcze będę musiała przez to przechodzić? – zaczynałam ponownie analizować swoją sytuację, kiedy Adam rozkazał, abym położyła się na brzuchu, na co oczywiście przystałam bez mrugnięciaokiem.
Jestem bezsilna, słaba. Chciałabym uciec, zacząć żyć na nowo, ale w chwilach takich nienawidzę samej siebie – pomyślałam. Czując, jak Adam pochyla się nade mną i jednym szybkim ruchem rozchyla moje uda, ponownie odpłynęłam, błądząc myślami gdzieśdaleko.
Oddałabym przecież wszystko, byleby tylko odpocząć… Byleby tylko znaleźć się jak najdalej odAdama…
3.DANIEL
– No tak, mogłem się tego spodziewać i nie wysyłać ciętam.
Widok rozwścieczonego Aarona, mojego wspólnika, nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, choć sądząc po tym, jak zajebiście wkurwiony był ten barczysty, wysoki mężczyzna, powinienem się przejąć. A jednak od samego rana, a w zasadzie od poprzedniej nocy czułem się wyjątkowodobrze.
– Zrobiłem to, co uważałem za stosowne – odpowiedziałem, przysiadając na brązowym fotelu, po czym zapaliłempapierosa.
Zachowywałem się tak, jakby nic się nie stało. Bo właściwie dlaczego miałbym sądzić inaczej? Zemsta zawsze jest słodka, zwłaszcza jeśli dotyczy takiego skurwiela jak Peter, czyli naszego wroga numerjeden.
– Kurwa, chłopie, spaliłeś samochód Petera! I to gdzie?! Pod jego willą, na oczach tych zidiociałych ochroniarzy! Co ci, kurwa, wpadło do głowy, debilu?! Akurat teraz przypomniało ci się, jak bardzo go nienawidzisz?! No mów, kurwa, do mnie, bo nie wytrzymam! – Aaron darł się w najlepsze, a jego furia z każdą sekundą przybierała nasile.
Ilekroć widziałem go w takim wydaniu, tylekroć zastanawiałem się nad tym, jakim cudem ten wzorowy mąż i ojciec potrafił w jednej chwili zmieniać się w furiata? Nigdy nie umiałem odpowiedzieć sobie na to pytanie, być może to jedna z tych spraw, do których sedna nigdy nie dojdę. Może to i lepiej… – pomyślałem.
– Przypominam, że to on ukradł nam ostatnio dwóch obrotnych i zdolnych chłopaków. Nie wspominając już o tym, marzy o zabiciu nas i naszychrodzin.
– I właśnie dlatego, że ostatnio odpierdolił taką akcję, nie powinieneś w ogóle się stąd ruszać! A już w szczególności jechać pod jego dom i, kurwa, spalić mu samochód! Nie zniżaj się do jego poziomu! Miałeś się tam udać z dwoma chłopakami i zażądać zwrotupożyczki!
– Tacy ludzie jak on nie mają żadnych zasad – odparłem, przypominając sobie, jak kilka lat wcześniej to właśnie Peter podjebał nas policji, w konsekwencji czego Aaron spędził trochę czasu w więzieniu, a ja musiałem ukrywać się poza granicamiNiemiec.
Mój wspólnik przystanął na moment. Wyraz jego twarzy sugerował, że intensywnie nad czymś rozmyśla. Po chwili wymownej ciszy zbliżył się do mnie, usiadł na drugim, stojącym naprzeciwko mojego fotelu i odpaliłcygaro.
– Musimy wymyślić jakiś plan na tego dupka… – zaczął po chwili, patrząc mi prosto w oczy. – Po tej sytuacji z odejściem chłopaków przez kilka dni nie umiałem skupić się na niczym innym, jak tylko na tym, żeby pojechać do tego idioty i obić mu tę pijacką mordę, a najlepiej to zajebać go na oczach jego przydupasów. I choć miałem na to wielką ochotę, to odpuściłem, bo, kurwa, Daniel, my nie jesteśmy tacy jak on. My, kurwa, musimy znaleźć jakiś sposób i dobrać się do niego z innej strony… Sam nie wiem… Może ten klub w Dortmundzie? Może powinniśmy wysłać tam kilku sprawdzonych chłopaków i trochę gopostraszyć?
– No nie wiem… – Analizowałem w myślach wszystkie za i przeciw. – Po pierwsze, dobrze wiesz, że w obecnej sytuacji mamy kilka zaczętych spraw, które powinniśmy skończyć jak najszybciej. Po drugie, jak to nazwałeś, liczba sprawdzonych chłopaków, których moglibyśmy wysłać na taką akcję, jest mocno ograniczona. A poza tym dobrze wiesz, że teraz nie wiadomo, komu możnazaufać.
– No tak… – Westchnął. – Jesteśmy w bardzo chujowej sytuacji, ale coś wymyślę i ten ciul jeszcze tego pożałuje… – dodał, widząc, że posyłam w jego stronę wymownespojrzenie.
– Oby… – odrzekłem, po czym błyskawicznie zmieniłem temat na niecoluźniejszy.
Zapytałem Aarona o jego wyjazd za granicę. Od kilku tygodni nie mówił przecież o niczym innym. Wypad z rodziną do Los Angeles to spełnienie jego marzeń. Uradowany połknął haczyk, a ja dzięki temu mogłem się wreszcieodprężyć.
Nie miałem zamiaru wysłuchiwać jego żalów dotyczących sprawy z Peterem. Ten gość działał mi na nerwy już od jakiegoś czasu i musiał wreszcie otrzymać odpowiednią zapłatę za to, że był chujem bez zasad. No a poza tym… A poza tym nawet wyjazd Aarona, o którym musiałem słuchać przez kolejnych kilka minut, był o wiele lepszym tematem niż ona… Natalia… Kobieta, o której pomimo wielu starań wciąż nie potrafiłemzapomnieć.
Od pamiętnej rozmowy z Amandą nie mogłem przestać o niej myśleć. Co rusz w mojej głowie pojawiały się nowe pomysły. Przede wszystkim chciałem dowiedzieć się prawdy. Czy na pewno stała się ofiarą przemocy? Czy ten palant, mając u boku taki skarb jak ona, byłby zdolny do czegoś takiego? Sam nie wiedziałem, jednak odpowiedzi udzielił mi krótki research, którego dokonałem. Po dwóch dniach wiedziałem już wszystko i miałem wielką ochotę na jedno: pragnąłem zabić tego gościa. I uwolnić z jego rąk Natalię. To był mój punkt honoru i najważniejsze zadanie do wykonania, dlatego podczas tej samej rozmowy z Aaronem oznajmiłem, że potrzebuję chwili wytchnienia. Ze względu na akcję z Peterem nawet nie oponował, zapewne ciesząc się w duchu, że będzie mógł odpocząć od moichwybryków.
No cóż… Lepiej, żeby nie wiedział, do czego jestemzdolny.
I póki ma taką możliwość, to niech śpi spokojnie, bo problemy ze mną w roli głównej dopiero nadejdą – oceniłem wduchu.
***
Kiedy skończyłem rozmawiać z Aaronem, udałem się do swojego klubu. Mój lokal, nazwany na cześć… mojego psa, którego straciłem niegdyś w dość smutnych okolicznościach, nosił nazwę Rex Clubi mieścił się na obrzeżach miasta. Początkowo, gdy przymierzałem się do jego otwarcia, obawiałem się, że z racji niezbyt atrakcyjnej lokalizacji nie będzie się on cieszył aż tak dużą popularnością, jak inne lokale, umiejscowione w samym centrum miasta, ale szybko, zaledwie kilka tygodni po otwarciu, okazało się, że jego położenie nie jest dla nikogo problemem. Klientów mieliśmy mnóstwo, dlatego przyjąłem do pracy dwa razy więcej osób, niż początkowo planowałem. Poza tym klub przynosił na tyle duże dochody, że zacząłem myśleć o stworzeniu kolejnego takiegomiejsca.
Wtedy miałem jednak wystarczająco dużo obowiązków związanych z interesami, które prowadziłem z Aaronem. Część z nich nie była legalna, o czym doskonale wiedziałem, choć ta wiedza przyszła do mnie później. Kiedy wplątałem się w to wszystko kilka lat temu, nie do końca byłem świadomy, na co się piszę. Jednak na myślenie o uczciwości było zdecydowanie zapóźno…
Jednym z naszych głównych biznesów było sprowadzanie aut z zagranicy, najczęściej z bogatych państw – Monako, Luksemburg czy nawet Kanada stawały się naszym celem. Wszystkie sprowadzane auta były… kradzione, a ich dokumenty od razu fałszowaliśmy, aby w razie jakiejkolwiek kontroli można było bez problemu przekroczyć granicę. Pozyskiwaniem samochodów zajmowali się chłopcy rozsiani po całym świecie i umiejętnie przeszkoleni w tym fachu. Co prawda nie pracowali bezpośrednio dla nas, byli tak zwanymi wolnymi wilkami, jednakże z czasem większość z nich obdarzyłem zaufaniem. To sprawiło, że tworzyliśmy całkiem niezłą siatkę powiązanych ze sobą osób. Poza tym zainteresowanie luksusowymi autami w dobrej cenie wciąż rosło, więc żaden z nich nie mógł narzekać na nudę. Tak samo zresztą, jak i nasi dealerzy samochodowi, którzy zajmowali się później sprzedażą fur. Na moich barkach spoczywała zarówno cała logistyka każdej z akcji, jak i ciągłe pilnowanie, czy wszystko idzie zgodnie z planem i czy żadnemu z chłopaków nie powinęła się noga. Dotychczas, pomijając niedawną akcję, w której Peter zajebał nam dwóch zajebistych chłopaków, nie mieliśmy żadnych problemów i bardzo pragnąłem, aby tak było jużzawsze.
Poza sprowadzaniem aut zajmowaliśmy się również (po części legalnym) wprowadzaniem paliwa do obiegu sprzedażowego. Było to bardzo absorbujące i stresujące zajęcie, ale wkręciliśmy się w to na tyle mocno, że z każdym kolejnym miesiącem interes miał się corazlepiej.
Po ponad roku ciężkiej pracy stworzyliśmy (z pozoru) ogromny łańcuch sprzedażowy, który na pierwszy rzut oka wyglądał na całkowicie legalny, jednak do tego było mu daleko. Sporządzaliśmy bowiem nie tylko fikcyjne faktury VAT, które rzekomo dokumentowały sprzedaż oleju napędowego, powoływaliśmy się także na zakupy od firm, które tak naprawdę nigdy nieistniały.
Oficjalnie nie mieliśmy z tym nic wspólnego, bo za każdą z naszych firm stał tak zwany słup, czyli podstawiona osoba, która w oficjalnych papierach widniała jako właściciel przedsiębiorstwa. Wszyscy oni doskonale wiedzieli jednak, na co się piszą. Zresztą, pozyskanie takich pracowników wcale nie było łatwym zadaniem, większość z nich miała już za sobą doświadczenia kryminalne, więc ciężko byłoby rozmawiać z nimi ouczciwości.
Niedawno, na dzień przed tym, jak zadzwoniła do mnie Amanda, informując mnie o całej tej chorej sytuacji związanej z Natalią, pozyskaliśmy dwóch kolejnych wspólników, jak nazywaliśmy z Aaronem między sobą takich ludzi. Dzięki temu planowaliśmy założenie nowych firm. Byłem zatem w doskonałym humorze, a raczej, kurwa, powinienembyć…
– Co tu tak pusto dzisiaj? – zapytałem Kai, jednej z polskich barmanek, która od kilku tygodni pracowała w moimklubie.
Dziewczyna była młodą, ładną i całkiem zgrabną panienką, która – z racji tego, że doskonale znała język niemiecki – od razu dostała tę robotę. Tym bardziej że kiedy mówiła na rozmowie wstępnej o swoim doświadczeniu barmańskim, wcale nie żartowała. Drinki wychodzące spod jej ręki smakowały wybornie i równie dobrze się prezentowały, o czym przekonałem się już pierwszego dnia jej pracy. Kaja była miłą i uczciwą dwudziestolatką, do której w pewien niezrozumiały dla mnie sposób miałemsłabość.
– Hm… – Zamyśliła się na moment. – Może dlatego, że otwieramy dopiero za godzinę? – dodała po chwili, uśmiechając się przy tymprzekornie.
– No tak… Nie spojrzałem na zegarek, wybacz. Tyle się dzisiaj dzieje… – Schowałem twarz w dłonie, po czym znów poddałem się ponurymmyślom.
– Masz, może to postawi cię na nogi. – Mówiąc to, postawiła przede mną szklankę wypełnioną ciemnymtrunkiem.
– Mmm… – zamruczałem w odpowiedzi, po czym skierowałem swoje kroki ku wyjściu, biorąc ze sobą drinka. – Pójdę do siebie. Muszę zająć się jednąsprawą…
– Chcesz coś do jedzenia? Emma niedługo ma się tutaj pojawić i obiecała, że po drodze stanie w naszej ulubionej włoskiej knajpce i kupi nam coś do żarcia – zdążyła jeszcze zapytać, nimwyszedłem.
– Jasne. Zamów mi pizzę – odpowiedziałem i udałem się do swojego biura, a tam… po raz tysięczny zacząłem zastanawiać się nad tym, w jaki sposób pomócNatalii.
4.NATALIA
Mój narzeczony wymagał ode mnie absolutnego posłuszeństwa nawet w tych sprawach, w których dla innych decydowanie było naturalne i oczywiste. Pozornie przecież każdy ma prawo do utrzymywania kontaktów z własną rodziną. Ja, pomimo wielu tłumaczeń, że są to moi najbliżsi, nie miałam takiej możliwości. Adam zakazał mi kontaktu z większością bliskich mi osób. Wyjątek stanowiła moja schorowana matka, a także młodsza, obecnie siedemnastoletnia, siostra Julia i przyrodni, ośmioletni brat Karl, owoc nowego związku mojego popieprzonego ojczulka. Z pozostałymi członkami rodziny spotykałam się jedynie przy okazji ważnych (a niestety niewiele imprez było ważnych w oczach Adama) wydarzeń, takich jak wesela czypogrzeby.
Dni takich jak ten, kiedy w spokoju mogłam opuścić nasze mieszkanie i udać się z wizytą do matki, było naprawdęniewiele.
Od trzech miesięcy, a dokładnie od kiedy przeszła zawał, moja rodzicielka mieszkała w Lipsku – mieście, w którym od prawie roku żyłam z Adamem. Opuszczenie ukochanego Stuttgartu nie było dla niej łatwe, ale ze względu na zły stan zdrowia przeprowadziła się z Julią bliżejmnie.
W Stuttgarcie zostawiła nie tylko dom, w którym mieszkaliśmy przez kilka lat – od momentu, kiedy wyprowadziliśmy się z Polski do Niemiec. W mieście schodów1 pozostały również wspomnienia, a także moja starsza o dwa lata siostra Joanna, która od pięciu lat była żoną Joachima, a od nieco ponad dwóch – matką małejAmelii.
Jej mąż pracował w jednej z lokalnych firm motoryzacyjnych i niedawno dowiedział się o swoim awansie. W ciągu kilku najbliższych tygodni wraz z żoną i córką powinien zamieszkać w Grimmie, mieście oddalonym niespełna czterdzieści kilometrów od Lipska. Cieszyłam się zatem, że mama była blisko mnie i ze swoimi zdrowotnymi problemami nie została sama oraz że moja siostra również miała zamieszkać wpobliżu.
Tego dnia czekało mnie jednak nie tylko spotkanie z mamą, ale i potajemna wizyta u lekarza. Kiedy tylko zobaczyłam uśmiech na jego twarzy podczas wykonywania badania USG, wiedziałam, cousłyszę.
– Gratuluję. Jest pani w ciąży. – Uśmiechnął się pod nosem. – Płód rozwija się prawidłowo. I z moich obliczeń wynika, że jest to już ósmytydzień.
– O matko… To już drugi miesiąc? – odpowiedziałam przerażona, po raz pierwszy spoglądając na ekran monitora, na którym lekarz pokazywał mi jakąś kropkę, pozwalając posłuchać też bicia serca dziecka. Mojegodziecka…
– Tak, a w zasadzie to już końcówka drugiego miesiąca. Gratuluję.
– Dzz… Dziękuję… – Byłam oszołomiona jak chyba nigdywcześniej.
– Widzę, że jest pani lekko rozkojarzona. – Usłyszałam po chwili, po czym napotkałam zatroskane spojrzenie lekarza. – To pani pierwsza ciąża, tak? – Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia. – To naturalne, że jest pani przestraszona, ale absolutnie nie ma się czym przejmować. Tak jak wspomniałem, płód rozwija się prawidłowo, dlatego nie widzę powodów do zmartwień. Proszę być dobrej myśli, pani Natalio. Tymczasem poproszę panią o ubranie się, a ja w tym czasie wypiszę skierowanie na badania, które będzie musiała pani wykonać w najbliższychtygodniach.
Po kilku minutach wyszłam z gabinetu, po czym umówiłam się w recepcji na kolejną wizytę. Nadal byłam trochę roztrzęsiona, dlatego kiedy tylko opuściłam budynek, udałam się do pobliskiej kawiarni, by usiąść tam na chwilę i w spokoju wszystko przemyśleć. I z każdą kolejną minutą coraz bardziej dochodziło do mnie, że zostanęmatką.
Kurwa mać! Przecież ja na to nie zasłużyłam. Nie teraz, kiedy tkwię w związku z osobą niezrównoważoną psychicznie – pomyślałam.
Gdy spoglądałam w kawiarni na pierwsze zdjęcia mojego dziecka, a w zasadzie na tę małą plamkę na ciemnym tle, czułam przerażenie. Nie martwiłam się o siebie, tylko o tę malutką istotkę, która najwyraźniej – pomimo ogromnego stresu, na jaki byłam narażona niemalże każdego dnia, żyjąc u boku Adama – postanowiła przetrwać i prawidłowo się rozwijać, jak wspominał lekarz. To wymagało odpowiednich kroków z mojej strony. A jedynym wyjściem z tej sytuacji była ucieczka, do której musiałam się przekonać. Jeśli miałam zostać matką, osobą odpowiedzialną za życie i rozwój drugiej osoby, nie mogłam postąpićinaczej…
A zatem… Witaj, przygodo! – tym akcentem zakończyłam swojerozważania.
***
– Gdzie byłaś, szmato?! – Nim zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, dobiegł mnie głos Adama, który błyskawicznie pojawił się w przedpokoju. Kiedy ujrzałam wściekłość malującą się na jego twarzy, wiedziałam, że mamprzechlapane.
– Przecież wiesz… Byłam u matki… – odpowiedziałam, zdejmująckurtkę.
Jak zwykle w takich sytuacjach, za wszelką cenę starałam się nie dać po sobie poznać, że przeraża mnie jegoosoba.
– I myślisz, że ci, kurwa, uwierzę? Za kogo ty mnie masz, co? – Zbliżył się, po czym uderzył mnie w twarz. – Myślisz, że jestem idiotą? Durniem, który uwierzy w te twoje bajeczki? No powiedz – dodał, celując ponownie pięścią w ten sampoliczek.
– Ja… Ja naprawdę… – próbowałam wydusić z siebie choć kilka słów. – Byłam u mojejmamy…
– Ty podła dziwko! Przecież Richard widział cię po południu w kawiarni! Samą! – wykrzyczał, a następnie kolejny raz poczułam na sobie jego siłę. – Po chuj tam siedziałaś, co?! Po chuj?! – darł się, nie przestającbić.
W pewnej chwili osunęłam się na podłogę. Upadając, zdążyłam jedynie cicho zapiszczeć i pomyśleć o tym, że przecież, kurwa, BYŁAM W CIĄŻY. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Nie mogłam dłużej być jego ofiarą. Nie mogłam pozwalać na poniżanie, a on nie mógł mnie bić, jeśli miałam donosić todziecko!
Dziecko, które już jakąś cząstką siebie zdążyłampokochać…
Ostatkiem sił spróbowałam doczołgać się do pokoju, jednak Adam był szybszy ode mnie. Zbliżył się i kopnął w plecy. Ot, przecież to nic takiego. Standard.
– Powiesz mi wreszcie, co tam robiłaś?! – wysyczał, pochylając się nade mną. – Albo lepiej nie, nie mów mi. Sam się, kurwa, dowiem, idiotko. I wiesz co? Od tej chwili możesz zapomnieć o wszystkim. Mam już dość twoich kłamstw, nieporadności i, kurwa, tego syfu, w którym muszę z tobą mieszkać! – krzyczał, pokazując ręką na nasze mieszkanie. Mieszkanie, które zawsze było czyste. Każdego pieprzonego dnia nie robiłam nic innego, jak tylko sprzątałam, ale najwidoczniej według niego nawet tego nie potrafiłam dobrze zrobić. – Od dzisiaj koniec z samotnym wychodzeniem gdziekolwiek, słyszysz?! Już ja ci, kurwa, znajdę zajęcie, nie martw się. A teraz wypierdalaj do pokoju, bo nie chce mi się na ciebie patrzeć, wywłoko – dodał, ponownie kopiąc mnie w plecy. I tym razem był to o wiele mocniejszycios.
Cios nie tylko w plecy, ale i prosto w serce, dzięki któremu utwierdziłam się w przekonaniu o słuszności swojej decyzji. Uciekam! Po prostu uciekam… Nawet jeśli Adam znajdzie mnie szybciej, niż mi się wydaje, to chociaż będę miała czyste sumienie. Ten jeden jedyny raz spróbuję zawalczyć o spokojną przyszłość… Co mi szkodzi? No właśnie. Nie mam już nic do stracenia – pomyślałam.
1Stuttgart jest nazywany miastem schodów. Miasto położone jest na wzgórzach, co sprawia, że mieszkańcy mają do pokonania na co dzień ponad czterysta zestawów schodów zewnętrznych, których łączna długość wynosi ponad dwadzieściakilometrów.
5.DANIEL
Namierzenie Natalii nie zabrało mi zbyt wiele czasu. Z pomocą przyszła ukochana siostrzyczka, która gdy tylko usłyszała, że mam zamiar skontaktować się z byłą dziewczyną, obiecała, że jeszcze tego samego dnia porozmawia z Joanną i prześle mi wszystkie niezbędneinformacje.
Już po kilku godzinach znałem nie tylko dokładny adres zamieszkania mojej eks, zostałem również poinformowany o tym, że najprawdopodobniej z Natalią dzieje się coś złego, bo od kilku dni nie ma z nią żadnegokontaktu.
– Joanna mówiła, że to do niej niepodobne. Że zawsze, choćby nie wiem, co się działo, codziennie kontaktowała się z matką. A od kilku dni cisza. Jej telefon nie odpowiada. – Amanda byłaroztrzęsiona.
– A czy matka próbowała odwiedzić ją w domu? – Zamyśliłem się namoment.
– Tak i też nic. Nikt jej nieotworzył…
– Hm… To rzeczywiście dziwnasprawa…
– Jest jeszcze coś, o czym powinieneświedzieć.
– Tak? – Westchnąłem.
– Nie wiem, jak ci to powiedzieć… – Amandazamilkła.
– Skoro zaczęłaś, to dokończ. Wiesz, że nienawidzę takiego gadania. Albo mówisz, albo nie. – Zacząłem sięniecierpliwić.
– Ale obiecaj mi, że się nie wygadasz… Że jeśli się z nią spotkasz, to… To będziesz milczał jakgrób.
– Do rzeczy, Amando – syknąłem, chcąc jąpospieszyć.
– Natalia jest… – chrząknęła. – Natalia jest w ciąży. Powiedziała to w tajemnicy swojej matce, ta przekazała to Joannie… A onami…
Że, kurwa, co? – przekląłem wmyślach.
– Między innymi dlatego musisz jej pomóc, Daniel… Musimy jej jakoś pomóc – kontynuowała, zapewne domyślając się, jak wielkim szokiem była dla mnie ta wiadomość. – Ona nie może tak żyć. Wiesz, że ona… Ona jest striptizerką, Daniel. Pracuje w klubie należącym do tegoidioty.
– Nie wierzę… – zdążyłem jedynie odpowiedzieć, nim usłyszałem po drugiej stronie szlochsiostry.
– Pomóż jej, błagam… Wiem, że ze względu na waszą przeszłość emocjonalnie będzie cię to sporo kosztowało, ale w tobie ostatnia nadzieja, Daniel. Proszę…
– No nie wiem… – Zacząłem bić się z własnymi myślami, bo to, co przed chwilą usłyszałem, po prostu nie mieściło mi się wgłowie.
– Ona nie jest świadoma tego, że jej rodzina wie o wszystkim. Na co dzień udaje, że wszystko jest super, że jest szczęśliwą przyszłą panną młodą, która ma wspaniałego faceta u boku… Szkoda tylko, że to nie jest prawda. Bardzo bym chciała, żeby była szczęśliwa… Musimy jejpomóc…
– To dlaczego ty sama jej nie pomożesz, co?
– Och, przecież właśnie to robię, kretynie! Wystarczy tylko, że sięzgodzisz!
– Na co mam się zgodzić, bo chyba nie do końcarozumiem?
– Musisz pojechać do niej i z nią porozmawiać, a później… pomóc wucieczce.
– Jakiej, kurwa, ucieczce? Co tymówisz…
Nie potrafiłem pojąć toku rozumowania Amandy. Czułem się dokładnie tak, jakbym omawiał życie jednej z bohaterek jakiegoś filmu sensacyjnego, bo ilość nieprawdopodobnych spraw, o których usłyszałem, nie mieściła się wgłowie.
– Wspólnie z Joanną wymyśliłyśmy następujący plan. Pojedziesz do niej, porozmawiasz i dyskretnie poinformujesz, że wiesz o wszystkim, co dzieje się w jej życiu. Zapewnisz, że ze względu na przeszłość zdecydowałeś się jej pomóc. Umówicie się na konkretny dzień, w którym przyjedziesz po nią i… zabierzesz do Polski. Właśnie szukamy dla niej odpowiedniego miejsca, gdzie mogłaby sięschronić…
– Ja pierdolę, wy jesteście chore. Nie zgadzam się, słyszysz?! Nie będę się w to mieszał! – wykrzyczałem. Byłem coraz bardziej poirytowany całą sytuacją. – Poszukajcie sobie innego frajera, który wykona za was całą brudnąrobotę.
– Czyli mam rozumieć, że to cię nie interesuje, tak? Że masz w dupie, co stanie się z kobietą, którą kiedyś kochałeś? Podkreślam, z JEDYNĄ kobietą, w której byłeś zakochany. Jeśli chcesz ją mieć na sumieniu, to w porządku. Poradzę sobie sama. Pojadę do niej i nie wiem… Spróbuję ją jakoś przekonać, a jeśli coś mi się stanie, gdy ten cały Adam domyśli się wszystkiego, to pamiętaj, że mogliśmy tego uniknąć. Wystarczyłoby, abyś ruszył tę swoją dupę i coś zrobił. Ale skoro nie chcesz, to… – Nie pozwoliłem jejdokończyć.
– Dobra, skończ. Nie chce mi się tego słuchać. Pojadę tam… – odpowiedziałem. – Słyszysz?! Pojadę tam i jąuwolnię.
I tak przecież chciałem jej pomóc, chociaż zamierzałam to zrobić na własnych zasadach. Jednak jeszcze kilka dni temu, gdy obmyślałem swój plan, nie wiedziałem, że Natalia znajduje się w aż tak beznadziejnejsytuacji.
– Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Musimy się spieszyć… Bo za kilka tygodni mają wziąć ślub, a wtedy na pomoc będzie już zapóźno…
– No tak… Przemyślę to wszystko i dam znać. Odezwę się, dobranoc – odparłem i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, przerwałempołączenie.
Byłem wykończony. Nie miałem sił ani na logiczne myślenie, ani nawet na przyswojenie nowych faktów. Zresztą, czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach dałby radę pojąć, co tak właściwie działo się z Natalią? I dlaczego ona dawała tak sobą pomiatać? Nie znałem odpowiedzi na to pytanie, nie pozostało mi nic innego, jak wziąć się w garść i spełnić życzenie mojejsiostry.
6.NATALIA
Neonowe światła wiszące nad moją głową w jednej chwili przypomniały mi, gdzie się znajdowałam. A przecież od kilku minut intensywnie starałam się zapomnieć o tym, że to miejsce w ogóleistnieje.
Klub Adama działał na mnie przygnębiająco. Przecież to właśnie w jednym z takich przybytków poznałam go, choć wtedy zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, kim tak naprawdę jest ten przystojny i niezwykle tajemniczymężczyzna.
W dniu, w którym się poznaliśmy, nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Ot, byłam na wycieczce z moją siostrą Joanną oraz jej dwoma koleżankami. Zgodnie z obietnicą, którą złożyłyśmy sobie przed wyjazdem, postanowiłyśmy zaszaleć. Otchłań to pierwszy klub, który wyświetlił się nam w przeglądarce, kiedy siedziałyśmy w hotelowym pokoju i zastanawiałyśmy się, gdzie powinnyśmy się udać. Wszystkie po raz pierwszy byłyśmy w Altenburgu, więc kompletnie nie orientowałyśmy się w